Jakie granice przekroczył Franciszek w nowej encyklice?
„…jak przeniknąć poza granice dobra i zła?”. Co za pytanie? Dobro przecież nie ma żadnych granic, a granic zła nie wolno przekraczać. To oczywiste. Niekoniecznie. Bywa przecież dobro, które jest złem i zło, które owocuje dobrem.
Ale dla uspokojenia subtelnych kazuistów cytat: „O certe necessarium Adae peccatum, quod Christi morte deletum est! O felix culpa, quae talem ac tantum meruit habere Redemptorem!”. „O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”. „Jak przeniknąć poza granice dobra i zła?”, to pytanie postawił Święty Jan Paweł II w „Tryptyku Rzymskim”.
W encyklice „Fratelli tutti” Papież Franciszek, przywołując podróż Świętego Franciszka z Asyżu do sułtana Malik-al-Kamila w Egipcie, pisze: „Jest taki epizod w jego [Franciszka] życiu, który ukazuje nam jego serce bez granic, zdolne do wyjścia poza dystanse wynikające z pochodzenia, narodowości, koloru skóry czy religii. (…) Taka podróż, w tamtym historycznym momencie, naznaczonym wyprawami krzyżowymi, ukazała jeszcze bardziej wielkość miłości, którą chciał żyć, pragnąc objąć wszystkich. (…), św. Franciszek poszedł na spotkanie z sułtanem z taką samą postawą, jakiej wymagał od swoich uczniów: aby, nie negując własnej tożsamości, «pośród saracenów i innych niewiernych [...] nie wdawać się w kłótnie ani w spory, lecz być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga». W tamtym kontekście było to żądanie niezwykłe. Uderza nas, jak osiemset lat temu Franciszek zalecał, by unikać wszelkich form agresji czy sporów, a także by żyć pokornie i po bratersku «w poddaniu», także wobec tych, którzy nie podzielają ich wiary”. A zatem, nie walka na śmierć i życie, przy użyciu wszelkich możliwych środków, ale dialog. Tymczasem na naszych oczach - czytamy w encyklice - „Na różne sposoby odmawia się innym prawa do istnienia i wyrażania swoich opinii. W tym celu stosowane są strategie ośmieszania ich, posądzania, osaczania. Nie bierze się pod uwagę prawdy i wartości prezentowanych z ich strony, a w ten sposób społeczeństwo staje się uboższe i podległe despotyzmowi najsilniejszych”. Zalecając dialog radzi papież Franciszek „przeniknąć” poza logikę walki, a tym samym poza logikę kary i nagrody zarówno w relacjach człowiek i człowiek, oraz człowiek i społeczeństwo, ale też społeczeństwo i jednostka. Co więc dało Franciszkowi asumpt do takiego postrzegania relacji między ludzkich, ale i między ludźmi i Wszechświatem, w wstecznym rozrachunku z Bogiem?
W „Fratelli tutti” papież mówi: „O ile przy redakcji «Laudato si’» inspiracją był dla mnie mój brat Bartłomiej, Patriarcha Prawosławny, który z wielką siłą postulował troskę o rzeczywistość stworzoną, to w tym przypadku czułem się w sposób szczególny zachęcony przez Wielkiego Imama Ahmada Al-Tayyeba, którego spotkałem w Abu Zabi, aby przypomnieć, że Bóg «stworzył wszystkich ludzi równymi w prawach, obowiązkach i godności, i powołał ich, aby żyli razem jako bracia i siostry». (…) Niniejsza encyklika podejmuje i rozwija wielkie tematy poruszone w tym dokumencie, który wspólnie podpisaliśmy”. Oto widzimy na czym polega i do czego prowadzi ekumenizm i dialog międzyreligijny. A jeszcze tak niedawno, kiedy Jan Paweł II ucałował Koran, zarzucano mu przekroczenie bezpiecznych granic odwiecznej tradycji i sprzeniewierzenie się Bogu.
Stawiając na ekumenizm i dialog z ateistami, papież Franciszek w „Fratelli tutti” „przenika” poza ten zaklęty, krwawy krąg nakreślony w przeszłości i ożywia tradycję, której dzisiaj patronuje asyski mistyk Franciszek. „Przekazuję tę encyklikę społeczną - pisze Franciszek - jako skromny wkład w refleksję, abyśmy w obliczu różnorodnych i aktualnych sposobów eliminowania lub lekceważenia innych, potrafili odpowiedzieć nowym marzeniem o braterstwie i przyjaźni społecznej, które nie ograniczają się jedynie do słów. Chociaż napisałem ją wychodząc od moich przekonań chrześcijańskich, które mnie ożywiają i karmią, starałem się to uczynić w taki sposób, aby ta refleksja była otwarta na dialog ze wszystkimi ludźmi dobrej woli”. A oto odpowiedź: „To Przesłanie mojego Brata Franciszka – pisze Wielki Imam, Ahmad Al-Tayyeb – ukazuje globalną rzeczywistość, której podłoże jest niestabilne, a cenę płacą ludzie bezbronni i zmarginalizowani (…) Mój Brat Franciszek przywraca ludzkości sumienie”.
Następna granica, którą Franciszek nieustannie przekracza to egoistyczna troska o naród, o jego bezpieczeństwo, jak też troska o religię i kulturę. Taka troska owszem „oznacza zatroszczenie się o nas samych”. Ale „my” wreszcie „musimy stać się «nami», zamieszkującymi wspólny dom”. Tymczasem w tym wspólnym domu wciąż dobudowujemy nowe ściany, zamurowujemy za to drzwi i oka, żeby nikt nam tu nie wtargnął, żaden obcy. Wciąż „my”, znaczy część a nie całość ludzkości. My, Europa, musimy stać się częścią świat, częścią mającą realne możliwości zatroszczenia się o zmarginalizowanych naszych sióstr i braci. Franciszek stwierdza: „Silna imigracja zawsze pozostawia ślad i przekształca kulturę danego miejsca. […] Imigranci, jeśli otrzymają pomoc w integracji, są błogosławieństwem, bogactwem i nowym darem, który zachęca dane społeczeństwo do rozwoju”. I w tym momencie papież „przenika” przez mury obojętności na los uchodźców, ale i drętwą mowę polityków, etyków, kaznodziejów i kościelnych, łącznie z watykańskimi, dokumentów: „Snujmy marzenia jako jedna ludzkość, jako wędrowcy stworzeni z tego samego ludzkiego ciała, jako dzieci tej samej ziemi, która wszystkich nas gości, każdego z bogactwem jego wiary czy jego przekonań, każdego z jego własnym głosem, wszystkich jako braci!”. Ten, jak wiele innych fragmentów encykliki, dałoby się zapisać wierszem.
snujmy marzenia
jak wędrowcy
dzieci ziemi
stworzeni
z tego samego
ciała
dzieci ziemi
wiary i niewiary
ziemia nas gości
wszystkich jako braci
Słowo „niewiara” wprowadziłem nie bez powodu. „Między religiami możliwa jest droga pokoju. Punktem wyjścia musi być spojrzenie Boga. Bo «Bóg nie patrzy oczami, Bóg patrzy sercem. A miłość Boża jest taka sama dla każdego człowieka, niezależnie od wyznawanej przez niego religii. Jeśli jest ateistą, jest to ta sama miłość. Kiedy nadejdzie ostatni dzień i będzie wystarczająco dużo światła na ziemi, aby zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są, będziemy mieli wiele niespodzianek!»”. Pada więc jeszcze jedna granica, która wydawała się niemożliwą do „przeniknięcia”, granica wiary i niewiary, religii i ateizmu.
Czy pamiętamy jeszcze jak Franciszek uklęknął i całował nie tyle stopy co buty prezydenta Sudanu Południowego Salvy Kiira Mayardita i byłego wiceprezydenta, późniejszego lidera rebelii – Rieka Machara, oraz trzech innych polityków. „Papież oszalał – wycałował stopy murzyńskim zbrodniarzom!”, pisano. Owszem, w myśl słów Chrystusa: „Od czasów Jana Chrzciciela aż dotychczas królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy zdobywają je siłą”. Ale jaką siłą? „Jako przywódcy religijni jesteśmy wezwani do bycia prawdziwymi «dialogującymi», do działania w budowaniu pokoju nie jako pośrednicy, ale jako autentyczni mediatorzy. Pośrednicy starają się udzielać rabatów wszystkim stronom, aby coś uzyskać dla siebie. Natomiast mediatorem jest ten, kto niczego nie zatrzymuje dla siebie, ale szczodrze się poświęca, aż po wyczerpanie się, wiedząc, że jedynym zyskiem jest pokój. Każdy z nas jest powołany do bycia budowniczym pokoju, jednoczącym, a nie dzielącym, gaszącym nienawiść i nie zachowującym jej, otwierającym drogi dialogu a nie budującym nowe mury!”, czytamy w „Fratelli tutti”.
Pod koniec encykliki Franciszek mówi: „W tej przestrzeni refleksji nad powszechnym braterstwem czułem się zainspirowany szczególnie przez św. Franciszka z Asyżu, a także przez innych braci, którzy nie są katolikami: Martina Luther Kinga, Desmonda Tutu, Mahatmę Gandhiego i wielu innych. Ale chcę zakończyć wspomnieniem innej osoby o głębokiej wierze, (…) Chodzi mi o błogosławionego Karola de Foucauld. (…) utożsamiając się z najmniejszymi, stał się bratem wszystkich. Niech Bóg zainspiruje ten ideał w każdym z nas. Amen”.
Ale to „Amen” nie kończy encykliki, wychyla się poza granice prozy, wychyla się też poza wszelkie dogmaty i paradygmaty, i wnika w Miłość, i rodzi modlitwę-wiersz pointujący całość rozważań:
„Przybądź, Duchu Święty, ukaż nam swoje piękno
odzwierciedlone we wszystkich ludach ziemi,
by odkryć, że każdy jest ważny,
że wszyscy są potrzebni, że są różnymi obliczami
tej samej ludzkości umiłowanej przez Boga. Amen”.
Skomentuj artykuł