Jakie granice przekroczył Franciszek w nowej encyklice?

fot. Jakub Halcewicz-Pleskaczewski / Wydawnictwo WAM

„…jak przeniknąć poza granice dobra i zła?”. Co za pytanie? Dobro przecież nie ma żadnych granic, a granic zła nie wolno przekraczać. To oczywiste. Niekoniecznie. Bywa przecież dobro, które jest złem i zło, które owocuje dobrem.

Ale dla uspokojenia subtelnych kazuistów cytat: „O certe necessarium Adae peccatum, quod Christi morte deletum est! O felix culpa, quae talem ac tantum meruit habere Redemptorem!”. „O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”. „Jak przeniknąć poza granice dobra i zła?”, to pytanie postawił Święty Jan Paweł II w „Tryptyku Rzymskim”.

W encyklice „Fratelli tutti” Papież Franciszek, przywołując podróż Świętego Franciszka z Asyżu do sułtana Malik-al-Kamila w Egipcie, pisze: „Jest taki epizod w jego [Franciszka] życiu, który ukazuje nam jego serce bez granic, zdolne do wyjścia poza dystanse wynikające z pochodzenia, narodowości, koloru skóry czy religii. (…) Taka podróż, w tamtym historycznym momencie, naznaczonym wyprawami krzyżowymi, ukazała jeszcze bardziej wielkość miłości, którą chciał żyć, pragnąc objąć wszystkich. (…), św. Franciszek poszedł na spotkanie z sułtanem z taką samą postawą, jakiej wymagał od swoich uczniów: aby, nie negując własnej tożsamości, «pośród saracenów i innych niewiernych [...] nie wdawać się w kłótnie ani w spory, lecz być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga». W tamtym kontekście było to żądanie niezwykłe. Uderza nas, jak osiemset lat temu Franciszek zalecał, by unikać wszelkich form agresji czy sporów, a także by żyć pokornie i po bratersku «w poddaniu», także wobec tych, którzy nie podzielają ich wiary”. A zatem, nie walka na śmierć i życie, przy użyciu wszelkich możliwych środków, ale dialog. Tymczasem na naszych oczach - czytamy w encyklice - „Na różne sposoby odmawia się innym prawa do istnienia i wyrażania swoich opinii. W tym celu stosowane są strategie ośmieszania ich, posądzania, osaczania. Nie bierze się pod uwagę prawdy i wartości prezentowanych z ich strony, a w ten sposób społeczeństwo staje się uboższe i podległe despotyzmowi najsilniejszych”. Zalecając dialog radzi papież Franciszek „przeniknąć” poza logikę walki, a tym samym poza logikę kary i nagrody zarówno w relacjach człowiek i człowiek, oraz człowiek i społeczeństwo, ale też społeczeństwo i jednostka. Co więc dało Franciszkowi asumpt do takiego postrzegania relacji między ludzkich, ale i między ludźmi i Wszechświatem, w wstecznym rozrachunku z Bogiem?

DEON.PL POLECA

W „Fratelli tutti” papież mówi: „O ile przy redakcji «Laudato si’» inspiracją był dla mnie mój brat Bartłomiej, Patriarcha Prawosławny, który z wielką siłą postulował troskę o rzeczywistość stworzoną, to w tym przypadku czułem się w sposób szczególny zachęcony przez Wielkiego Imama Ahmada Al-Tayyeba, którego spotkałem w Abu Zabi, aby przypomnieć, że Bóg «stworzył wszystkich ludzi równymi w prawach, obowiązkach i godności, i powołał ich, aby żyli razem jako bracia i siostry». (…) Niniejsza encyklika podejmuje i rozwija wielkie tematy poruszone w tym dokumencie, który wspólnie podpisaliśmy”. Oto widzimy na czym polega i do czego prowadzi ekumenizm i dialog międzyreligijny. A jeszcze tak niedawno, kiedy Jan Paweł II ucałował Koran, zarzucano mu przekroczenie bezpiecznych granic odwiecznej tradycji i sprzeniewierzenie się Bogu.

Stawiając na ekumenizm i dialog z ateistami, papież Franciszek w „Fratelli tutti” „przenika” poza ten zaklęty, krwawy krąg nakreślony w przeszłości i ożywia tradycję, której dzisiaj patronuje asyski mistyk Franciszek. „Przekazuję tę encyklikę społeczną - pisze Franciszek - jako skromny wkład w refleksję, abyśmy w obliczu różnorodnych i aktualnych sposobów eliminowania lub lekceważenia innych, potrafili odpowiedzieć nowym marzeniem o braterstwie i przyjaźni społecznej, które nie ograniczają się jedynie do słów. Chociaż napisałem ją wychodząc od moich przekonań chrześcijańskich, które mnie ożywiają i karmią, starałem się to uczynić w taki sposób, aby ta refleksja była otwarta na dialog ze wszystkimi ludźmi dobrej woli”. A oto odpowiedź: „To Przesłanie mojego Brata Franciszka – pisze Wielki Imam, Ahmad Al-Tayyeb – ukazuje globalną rzeczywistość, której podłoże jest niestabilne, a cenę płacą ludzie bezbronni i zmarginalizowani (…) Mój Brat Franciszek przywraca ludzkości sumienie”.

Następna granica, którą Franciszek nieustannie przekracza to egoistyczna troska o naród, o jego bezpieczeństwo, jak też troska o religię i kulturę. Taka troska owszem „oznacza zatroszczenie się o nas samych”. Ale „my” wreszcie „musimy stać się «nami», zamieszkującymi wspólny dom”. Tymczasem w tym wspólnym domu wciąż dobudowujemy nowe ściany, zamurowujemy za to drzwi i oka, żeby nikt nam tu nie wtargnął, żaden obcy. Wciąż „my”, znaczy część a nie całość ludzkości. My, Europa, musimy stać się częścią świat, częścią mającą realne możliwości zatroszczenia się o zmarginalizowanych naszych sióstr i braci. Franciszek stwierdza: „Silna imigracja zawsze pozostawia ślad i przekształca kulturę danego miejsca. […] Imigranci, jeśli otrzymają pomoc w integracji, są błogosławieństwem, bogactwem i nowym darem, który zachęca dane społeczeństwo do rozwoju”. I w tym momencie papież „przenika” przez mury obojętności na los uchodźców, ale i drętwą mowę polityków, etyków, kaznodziejów i kościelnych, łącznie z watykańskimi, dokumentów: „Snujmy marzenia jako jedna ludzkość, jako wędrowcy stworzeni z tego samego ludzkiego ciała, jako dzieci tej samej ziemi, która wszystkich nas gości, każdego z bogactwem jego wiary czy jego przekonań, każdego z jego własnym głosem, wszystkich jako braci!”. Ten, jak wiele innych fragmentów encykliki, dałoby się zapisać wierszem.

snujmy marzenia

jak wędrowcy

dzieci ziemi

stworzeni

z tego samego

ciała

dzieci ziemi

wiary i niewiary

ziemia nas gości

wszystkich jako braci

Słowo „niewiara” wprowadziłem nie bez powodu. „Między religiami możliwa jest droga pokoju. Punktem wyjścia musi być spojrzenie Boga. Bo «Bóg nie patrzy oczami, Bóg patrzy sercem. A miłość Boża jest taka sama dla każdego człowieka, niezależnie od wyznawanej przez niego religii. Jeśli jest ateistą, jest to ta sama miłość. Kiedy nadejdzie ostatni dzień i będzie wystarczająco dużo światła na ziemi, aby zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są, będziemy mieli wiele niespodzianek!»”. Pada więc jeszcze jedna granica, która wydawała się niemożliwą do „przeniknięcia”, granica wiary i niewiary, religii i ateizmu.

Czy pamiętamy jeszcze jak Franciszek uklęknął i całował nie tyle stopy co buty prezydenta Sudanu Południowego Salvy Kiira Mayardita i byłego wiceprezydenta, późniejszego lidera rebelii – Rieka Machara, oraz trzech innych polityków. „Papież oszalał – wycałował stopy murzyńskim zbrodniarzom!”, pisano. Owszem, w myśl słów Chrystusa: „Od czasów Jana Chrzciciela aż dotychczas królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy zdobywają je siłą”. Ale jaką siłą? „Jako przywódcy religijni jesteśmy wezwani do bycia prawdziwymi «dialogującymi», do działania w budowaniu pokoju nie jako pośrednicy, ale jako autentyczni mediatorzy. Pośrednicy starają się udzielać rabatów wszystkim stronom, aby coś uzyskać dla siebie. Natomiast mediatorem jest ten, kto niczego nie zatrzymuje dla siebie, ale szczodrze się poświęca, aż po wyczerpanie się, wiedząc, że jedynym zyskiem jest pokój. Każdy z nas jest powołany do bycia budowniczym pokoju, jednoczącym, a nie dzielącym, gaszącym nienawiść i nie zachowującym jej, otwierającym drogi dialogu a nie budującym nowe mury!”, czytamy w „Fratelli tutti”.

Pod koniec encykliki Franciszek mówi: „W tej przestrzeni refleksji nad powszechnym braterstwem czułem się zainspirowany szczególnie przez św. Franciszka z Asyżu, a także przez innych braci, którzy nie są katolikami: Martina Luther Kinga, Desmonda Tutu, Mahatmę Gandhiego i wielu innych. Ale chcę zakończyć wspomnieniem innej osoby o głębokiej wierze, (…) Chodzi mi o błogosławionego Karola de Foucauld. (…) utożsamiając się z najmniejszymi, stał się bratem wszystkich. Niech Bóg zainspiruje ten ideał w każdym z nas. Amen”.

Ale to „Amen” nie kończy encykliki, wychyla się poza granice prozy, wychyla się też poza wszelkie dogmaty i paradygmaty, i wnika w Miłość, i rodzi modlitwę-wiersz pointujący całość rozważań:

„Przybądź, Duchu Święty, ukaż nam swoje piękno

odzwierciedlone we wszystkich ludach ziemi,

by odkryć, że każdy jest ważny,

że wszyscy są potrzebni, że są różnymi obliczami

tej samej ludzkości umiłowanej przez Boga. Amen”.

jezuita, poeta i publicysta, absolwent KUL, wykładowca homiletyki w Collegium Bobolanum Papieskiego Wydziału Teologicznego. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor wielu książek, w tym kilku tomów poetyckich

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jakie granice przekroczył Franciszek w nowej encyklice?
Komentarze (27)
MK
~Michał K
18 marca 2024, 23:39
O Franciszku z Asyżu fenomenalnie napisała Zofia Kossak-Szczucka w "Bez oręża". I nie tylko wiedziala o nim o wiele więcej, ale też zrozumiała z tamtych czasów i z pktu widzenia chrześcijaństwa niepomiernie więcej niż obecny papież, nie wiedzieć czemu noszący tak zaszczytne imię wielkiego świętego...
CM
~Chrabąszcz Majowy
17 października 2020, 14:14
Dajmy spokój papieżowi, porozmawiajmy wreszcie o Bogu!
~Krzysztof Ćwikliński
14 października 2020, 16:56
Zdumiewająca ignorancja papieża i jego doradców w kwestii tego, czego naucza islam, nie sprzyja naprawianiu świata; powoduje, że świat staje się coraz bardziej niebezpieczny
CM
~Chrabąszcz Majowy
13 października 2020, 10:23
Nie macie wrażenia, że niewiele zmienia treść tej encykliki, a jeszcze mniej dyskusja na jej temat? Może niech Pan Bóg zacznie w dostrzegalny dla wszystkich sposób zmieniać nas i świat wokół. Kto zna sposób, jak Go do tego skłonić?
Oriana Bianka
11 października 2020, 20:46
Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami i wszyscy jesteśmy jednakowo ważni dla Boga. Dobry ojciec nie wyróżnia żadnego ze swoich dzieci, wszystkie kocha równie mocno. Nie ma przecież doskonalszego ojca niż Bóg.
CM
~Chrabąszcz Majowy
10 października 2020, 17:39
~Dimitrisie Skurasie, piszesz: ,,Rodacy się człowiek jest skażony grzechem pierworodnym, jest więc naznaczony przez szatana grzechem nieposłuszeństwa". Maleńki noworodek jest już skażony. Jeszcze nic nie rozumie, jeszcze nie dokonał żadnego wyboru. Dlaczego już obarczasz go grzechem? W ramach odpowiedzialności zbiorowej za Adama i Ewę?
JD
~Joanna Darkowska
12 października 2020, 11:57
Taka jest nauka Koscioła Katolickiego - i dlatego chrzcimy dzieci, aby zmazać tę 'zbiorową winę'
CM
~Chrabąszcz Majowy
12 października 2020, 14:29
~Joanno Darkowska, dziękuję za wpis. Wyjaśnij mi, proszę, nauczanie Kościoła Katolickiego w tej kwestii. Maleńki człowieczek - dopiero wyszedł na świat, jeszcze nie zdążył pierwszy raz się rozpłakać, a już ciąży na nim grzech, który przyniesie mu cierpienie doświadczane przez całe życie. Dobrze to rozumiem? Według Ciebie Bóg na to pozwala?
DS
~Dimitris Skuras
10 października 2020, 12:24
I najważniejsze, encykliki kieruje się do Kościoła i dotyczą spraw doktrynalnych lub organizacyjnych a ten dokument jest skierowany do całego świata. Reasumując uważam, że ten tekst, bez szerszego komentarza opartego o Ewangelię, to igranie z ogniem łódzkich nastrojów i celów politycznych. Na koniec muszę dodać, że szanuję Papieża i modlę się za wszystkie jego dzieła a mój komentarz dotyczy jedynie ww. dokumentu.
DS
~Dimitris Skuras
10 października 2020, 12:23
Najbardziej jednak porusza mnie, że ta encyklika może być potraktowana jako manifest społeczeństwa multi-kulti, jako braterstwa ludzi powstałych z jednej ziemi. A człowiek to nie kamień, roślina czy zwierzę, bo nie pochodzi z materii, która przemija. Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga Jedynego, taka jest naszą wiarą i tego świadectwa oczekuje się w naszym życiu, nie tyle w słowach ile w postawie wobec bliźnich. Migracja jest podstawową częścią życia człowieka na ziemi, nie jest więc zjawiskiem obcym. Również w Europie nie powodowała nigdy żadnych problemów. Problem ostatnich lat, to problem skali. W historii społeczeństw zdarza się to co kilkaset lat i jest nazywane najazdem. Próbowano się przed tym bronić militarnie, politycznie, dobro sąsiedzko ale zawsze był to dramat lokalnej społeczności, zmiana tradycji, religii i prawa itp.
DS
~Dimitris Skuras
10 października 2020, 12:22
Trudno się nie zgodzić z tytułem encykliki, oraz że wszyscy jesteśmy dziećmi Jedynego Boga, który kocha wszystkich jednakowo. Jak rozumiem, głównym jej przesłaniem jest otwarcie na dialog a właściwie obejście obcości, powodującej niemoc w dialogu. To co mnie dotyka, to że nie mówi się w niej o istnieniu szatana, który jako nieprzyjaciel człowieka kieruje wszystkich na manowce a przecież nie wszyscy wierzą w jego istnienie. Brakuje mi więc świadectwa Jezusa Chrystusa przez, którego świat został zbawiony, bo to jego Krew burzy wszystkie mury obcości i nienawiści. To właśnie przez Krew Chrystusa, wszyscy osiągamy równość w Miłości Bożej, jaką utraciliśmy nie tylko przez grzech pierworodny ale wciąż tracimy przez grzech codzienny.
JD
~Joanna Darkowska
12 października 2020, 11:59
Tak! Papież ma głosić Dobrą Nowinę, a nie używać mnóstwa gładkich fraz. Tego oczekujemy od naszego Papieża, bo inaczej stanie się jednym z wielu duchownych polityków.
PK
~Puenta Kopka nad i ks. Inkubatorem króli rodzaju ludzkiego
9 października 2020, 21:48
a'MEN to dopiero początek ... pointujący Ap 22, 20 zapowiedź paruzji ... . kto się boi paruzji ?...
LW
~Leszek Walicki
9 października 2020, 13:46
Przecież człowiek jest stworzony przez Pana Boga i rodząc się jest dobry, dopiero później środowisko, czyli rodzice, dziadkowie, czy koledzy formują w nim dobro lub zło.
DS
~Dimitris Skuras
10 października 2020, 12:44
Rodacy się człowiek jest skażony grzechem pierworodnym, jest więc naznaczony przez szatana grzechem nieposłuszeństwa a to czy jest dobry czy zły zajazdy od wyborów jakich dokonuje w życiu. Nasze wybory nie zależą od środowiska czy ludzi jakich spotykamy ale od pragnienia dobra w naszych sercach. Dobra nowina jest jednak taka, że Bóg kocha wszystkich i dla wszystkich ma tą samą nagrodę Zbawienie.
JD
~Joanna Darkowska
12 października 2020, 12:01
Ale jest doktryna katolicka, która mówi nieco inaczej ( por. Katechizm Kościoła Katolickiego). Jeśli chcemy należeć do Kościoła Katolickiego, to powinniśmy znać Jego nauczanie, ale tworzyć na własny użytek swoje teorie.
AS
~Antoni Szwed
9 października 2020, 13:38
Święty Franciszek z Asyżu podróżował do Egiptu i stanął w charakterystycznej dla siebie pokorze przed sułtanem Malik-al-Kamilem. Rozmawiał z sułtanem, przeszedł nawet próbę ognia, ale po to, by w stosownym momencie zacząć sułtanowi mówić o Chrystusie, o Zbawicielu. Franciszek nie pojechał do Egiptu po to, by utwierdzić sułtana w wierze muzułmańskiej, lecz by jego samego i jego poddanych zdobyć dla Chrystusa, dla chrześcijaństwa. Dlatego nie należy tego wątku pomijać, o nim nie pamiętać czy uważać go za nieistotny. Nie wolno zakłamywać misji św. Franciszka i wyciągać z niej błędne wnioski. To nie służy prawdzie i postponuje tego wielkiego świętego Kościoła katolickiego.
MS
~Marcin Stra
9 października 2020, 12:17
Tylko Bóg potrafi ze zła wyciągnąć dobro, bo jest Wszechmogący, natomiast człowiek ma czynić tylko dobro, ufając Panu, że naprostuje nasze bledy. Co do całowania butów przez Franciszka, to nie widzę w tym geście proroka, dla mnie to był żenujący gest, który dla wielkich tego świata nie miał żadnej pozytywnej wymowy, a jedynie byl objawem slabosci. "Nie rzucajcie perel przed wieprze, mowi Pan".
PC
~Pan Czajka II
9 października 2020, 21:38
Przed wieprze pędzone przez (biblijny) legion w morze błota ... takie wybrzeże "urwiska" usuwającego się ze św...ińską masą krytyczną ... z (biblijnym) reliktem ... i z jego (św...) relikwiarzem (2 P 2, 22) ... "i jeszcze"coś dla "psów niewiernych" (Ap 22, 15) ... aport ks.psuBraty ... (Ap 22, 15) nawracajcie się i żyjcie jak bóg Ojciec przykazał ... razem z dziećmi (Mt 15, 26) Jezus panem a nie kobietą "a da mową" (Panem łac. Chlebem)
WP
~Wręcz przeciwnie
9 października 2020, 12:12
,,O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa!" Czyli... to wspaniale, że zachorowałeś, bo dzięki temu mogłeś wziąć lekarstwo. Z tego może się cieszyć tylko firma farmaceutyczna. Chory już nie. To fatalnie, że Adam zjadł owoc tego drzewa. Ale kto je tam zasadził? Po co?Nie wiedział, jakie mogą być skutki? Bez niego Adam i Ewa żyliby nadal szczęśliwi w raju. Może my też.
DS
~Dimitris Skuras
10 października 2020, 12:32
Jeżeli negujemy Mądrość Bożą, która zasadziła w raju drzewo poznania dobra i zła, to negujemy również raj i człowieka, których On stworzył...
CM
~Chrabąszcz Majowy
10 października 2020, 12:48
Wspaniale, że zaistniało zło, bo mogło objawić się dobro. To jest myślenie sprzeczne z rozumem, a rozum to Dar Ducha Świętego. Fatalnie, że zaistniało zło. Jeśli potem pojawiło się dobro, to szczęście. Szczęście w nieszczęściu.
CM
~Chrabąszcz Majowy
10 października 2020, 17:30
~ Dimitrisie Skurasie, pomyślmy wspólnie. Adam i Ewa żyli sobie w raju i byli szczęśliwi. Bóg postawił na ich drodze nieszczęsne drzewo i węża. Wiedział, jakie jest ryzyko, bo przecież sam dał im ułomną, ludzką naturę. Każdy w tej historii ma swoją odpowiedzialność. Adam i Ewa zgrzeszyli, szatan ich do tego namówił, a Bóg stworzył warunki, w których to wszystko było możliwe.
AS
~Antoni Szwed
13 października 2020, 22:45
Pan Bóg stworzył ludzi, a nie kolejne zwierzątka, bo tych miał już dość. Ludzi wyróżnił rozumem i wolnością, co oczywiście stwarzało ryzyko upadku. Bóg chciał mieć istotę wolną, która by była podobna do Niego i z którą mógłby rozmawiać. Żadne zwierzątko tego nie potrafiło. Dlatego człowiek stoi wyżej niż każde zwierzę - wbrew temu, co sądzą lewaccy działacze w Parlamencie Europejskim.
CM
~Chrabąszcz Majowy
17 października 2020, 13:58
~ Antoni Szwed, ciekawe jest to, co mówisz. Dlaczego w takim razie Pan Bóg nie obdarzył ludzi swoją naturą? Mielibyśmy również rozum i wolność. Bylibyśmy także lepszym rozmówcami niż obecnie. Niestety, otrzymaliśmy gorszą naturę, ludzką. Dlatego jesteśmy do Niego tylko podobni. I cierpimy.
CM
~Chrabąszcz Majowy
17 października 2020, 14:12
~ Dimitrisie Skurasie, nikt nie neguje człowieka. Widzimy go, wychodząc na ulicę. Natomiast Pana Boga nie widzimy. Jeśli ktoś Go opisuje, ma argumenty na poparcie swych słów. Mamy prawo zapytać, czy przedstawiony obraz jest spójny i czy potwierdza się w tym, czego doświadczamy. Tego wymaga rozum, a rozum do dar Ducha Świętego.
KP
~katolik pomniejszego płazu
9 października 2020, 10:38
a jakiej granicy nie przekroczył? granicy poprawności politycznej, bo zalecenia św. Franciszka ocenzurował: [Rozdział 16: O udających się do saracenów i innych niewiernych] (5) Bracia natomiast, którzy udają się [do niewiernych], mogą duchowo zachowywać się pomiędzy nimi na dwa sposoby. (6) Pierwszy sposób polega na tym, żeby nie wywoływali kłótni i sporów, ale byli poddani wszelkiej osobie ludzkiej ze względu na Boga (1 P 2,13) oraz aby przyznawali się do tego, że są chrześcijanami[3]. (7) Drugi sposób wyraża się w tym, aby – jeśli poznają, że to podoba się Bogu – głosili słowo Boże, by uwierzyli w wszechmogącego Boga, Ojca i Syna, i Ducha Świętego, Stworzyciela wszystkich rzeczy, w Syna Odkupiciela i Zbawiciela, a także aby zostali ochrzczeni i stali się chrześcijanami, ponieważ, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha Świętego, nie może wejść do królestwa Bożego (por. J 3,5).