Jeśli nauczą nas nienawiści

(fot. PAP/EPA/MAURI RATILAINEN)

W ostatnich dniach jeden z polskich polityków przypomniał, że "patriotyzm bez miłości nie ma sensu". Zależy mi na mojej Ojczyźnie i troszczę się o nią. Zależy mi także na tym, by i Francja, i kraje Bliskiego Wschodu były bezpieczne, a ludzie żyli w pokoju i szczęściu. Jeśli jednak terroryści nauczą nas nienawiści, to będzie ich wygrana, to będzie wygrana złego.

Zawsze można bawić się w "kapitana oczywistość" i napisać, że każdego dnia dzieje się wiele rzeczy, które nie powinny mieć w ogóle miejsca, a jednak nikt nie ma wątpliwości, że zamachy terrorystyczne, które miały miejsce w Paryżu z piątku na sobotę, są czymś strasznym i nie powinny się wydarzyć.

Podobnie jest z wojnami, które są jednym z powodów fali uchodźców, napływających do Europy. W takich chwilach nie trudno o emocje, strach, szybkie ferowanie wyroków. Trudniej o odpowiedź na bardzo konkretne pytanie: co ja mogę zrobić w tej sytuacji?

Pokarm i odcienie szarości

DEON.PL POLECA

Jak refren wraca pytanie: jak być tu i teraz wobec tego wszystkiego, co obserwujemy na ekranach, co słyszymy w radiu, o co spieramy się z naszymi rodzinami i znajomymi - mówiąc krótko - tym wszystkim, czym siebie karmimy? Ten "fastfoodowy pokarm" warto konfrontować z tym, co powinno być w takich chwilach pokarmem chrześcijan - myślę tutaj o Ewangelii i duchowości.

Dlaczego zaczynam od podstaw, a nie od - wydawałoby się - konkretu, tj. opisów nastrojów społecznych, zarysowania obecnej sytuacji w Paryżu? Otóż dlatego, że tymi drugimi jesteśmy bombardowani nieustannie. Media rozdmuchują w nas emocje do czerwoności; memy i dyskusje fejsbookowe pełne są "ostrej naparzanki", strachu, obaw.

Nie brakuje bardzo mocnych i jednoznacznych komentarzy o uchodźcach, o czym wspominał już wcześniej Piotrek Żyłka. W tym całym medialnym szumie bardzo brakuje mi natomiast zarysowania szerszego kontekstu. Brakuje mi pokazania, że sytuacja, która dzieje się na naszych oczach, nie jest czarno-biała, ale - znowu pobawię się w "kapitana oczywistość" - ma wiele odcieni szarości. Trudno jest je uchwycić przeciętnemu zjadaczowi chleba, a nawet specjalistom w ich spokojnych analizach.

Nie chcę być komentatorem rzeczywistości. Wolę podzielić się z Wami tym, co mi pomaga przeżywać rzeczywistość. A jest tym duchowość ignacjańska i reguły rozeznawania, które zostawił jezuitom św. Ignacy Loyola. Jak?

Symbolika, wybicie z letargu i pytania

Z piątku na sobotę rozdzwoniły się telefony. Wielu znajomych pisało, czy wszystko ze mną w porządku. Od razu pojawiła się w głowie myśl: "Paweł, kilkaset metrów od Ciebie giną niewinni!". Na moich oczach umierali już ludzie, ale nie ginęli w zamachach tuż za rogiem. Właśnie dlatego na początku towarzyszył mi strach i sporo emocji, które uspokajałem w sobie równie szybko, tak jak moich znajomych.

Czy fakt, że jestem bezpieczny zmienia mój sposób patrzenia? Czy rozglądam się wokół siebie i szukam powodów tych wydarzeń? Czy oprócz emocji i strachu potrafię spojrzeć głębiej, szerzej i zauważyć w sobie to, co papież Franciszek nazywa "życiem w nieustannym napięciu"?

Piątkowa i sobotnia liturgia słowa w kontekście minionych wydarzeń są dla mnie bardzo wymowne. Pierwsza o kruchości życia, druga o nieustawaniu w modlitwie. Słowo, które Bóg daje nam tu i teraz, wskazuje nam, gdzie mamy szukać pomocy. Warto zauważyć, że terroryści w swoich atakach także posługują się symbolami.

O. Jacques Enjalbert SJ, duszpasterz pracujący w prestiżowej szkole kształcącej czołowych francuskich polityków, mówi, że miejsca ataków łatwo skojarzyć ze środowiskami popierającymi wyzysk i wojnę w krajach Bliskiego Wschodu. Dlaczego terroryści wybrali na cele swoich ataków właśnie takie, a nie inne miejsca? Czy chodziło tylko o znalezienie jak największego skupiska ludzi, by było jak najwięcej zabitych?

W kontekście ostatnich wydarzeń w Europie zadaję sobie wiele pytań: co tak naprawdę stoi u źródła obecnej sytuacji? Jaki ja mam wpływ na napływ uchodźców? Czy jestem gotowy na śmierć? Czy mogę następnego dnia po zamachu iść do kawiarni, czy najlepiej zamknąć się w pokoju i umierać ze strachu? Czy bezpiecznym jest odwiedzić współbrata na przedmieściach Paryża w dzielnicy(!), gdzie koegzystuje ze sobą 160 narodowości?

Jak mam mówić do ludzi (także moich znajomych), którzy uważają siebie za wierzących, a na Marszu Niepodległości wykrzykują hasła: "Polska dla Polaków!", że Chrystus przychodzi z miłością i pokojem, a nie walką i nienawiścią (jak komuś teraz otwiera się nóż w kieszeni, to niech sobie przypomni, dlaczego Jezus umarł na krzyżu)

Zamknęli się z obawy…

Nie zostałem dziś w domu. Zgodnie z wczorajszą umową wyszedłem ze współbratem na spacer i widziałem na własne oczy, że życie w Paryżu toczy się dalej: ludzie załatwiają swoje obowiązki; chodzą do sklepów i kawiarni. Nie wiem, czy jestem gotów na śmierć. Natomiast realność oraz bliskość zagrożenia wybudza mnie z letargu i dzięki temu widzę wyraźniej, że warto dbać tu i teraz o takie podstawy, jak częstą spowiedź czy zwyczajnie nie odkładać ważnych spraw na potem, bo nie wiem kiedy przyjdzie na mnie kolej.

Gdy mamy jakiś problem w życiu, także tym duchowym, często pierwszą reakcją jest chęć odsunięcia od siebie problemu, odcięcia się od rzeczywistości. Raczej nie ma wątpliwości, że gdy zaczynamy chorować, możemy próbować leczyć się herbatą z miodem i aspiryną - one mogą nam pomóc nie zachorować ciężej. Natomiast nikt nie przekona mnie, że przy ostrej grypę obędzie się bez lekarza i konkretnych leków. Jak to ma się do naszych realiów? W Europie mamy poważny kryzys i na herbatkę z miodem jest już za stanowczo za późno. Pisał o tym tutaj jakiś czas temu Zygmunt Kwiatkowski SJ, który przez wiele lat pracował na Bliskim Wschodzie i doskonale zna tamtejsze realia.

Nie wchodzę w rolę specjalisty od bezpieczeństwa narodowego, ale sami Francuzi mówią, że zamknięcie granic może być tylko pewnym dyplomatycznym sygnałem. Nie ma jednak znaczącego wpływu na sytuację, gdy problem jest tak na prawdę w obrębie francuskich granic.

Najbliższa przyszłość…

Zamachy, śmierć uchodźców, zabijanie chrześcijan nie powinny mieć miejsca. Warto jednak pamiętać, że celem zamachów terrorystycznych nie jest przede wszystkim skuteczność wyrażająca się w liczbie zabitych. Najważniejszym i podstawowym celem jest wzbudzenie strachu w przeciwniku: w nas, zwykłych obywatelach.

Terroryści doskonale wiedzą, że telewizje będą nas karmiły tymi obrazami przez kilka najbliższych dni. Złemu duchowi także zależy na tym, by wbić nas w lęk: że nie damy rady, że nie jesteśmy w stanie stawić czoła przeciwnościom, że to nie ma sensu itd.

Konkretne pytanie: co ja mogę zrobić, żeby sytuacja z uchodźcami się poprawiła? Gdzie jest istota problemu? W ostatnich miesiącach codziennie zadaję sobie to pytanie na modlitwie, na uczelni, w rozmowach. Nie przeskoczymy pewnych różnic kulturowych. Myślę o tym, czy możliwe jest i jak wiele wysiłku kosztuje wspólne życie ludzi, którzy wyrastają z tak odrębnych kultur.

Czytam political fiction w wykonaniu Rafała Bulowskiego SJ i pytam się w jakim sensie muzułmanie mogą być nadzieją dla Europy. Jedyna uczciwa i sensowna odpowiedź jaka mi przychodzi do głowy to miłość!

W ostatnich dniach jeden z polskich polityków przypomniał, że "patriotyzm bez miłości nie ma sensu". Zależy mi na mojej Ojczyźnie i troszczę się o nią. Zależy mi także na tym, by i Francja, i kraje Bliskiego Wschodu były bezpieczne, a ludzie żyli w pokoju i szczęściu. Jeśli jednak terroryści nauczą nas nienawiści, to będzie ich wygrana, to będzie wygrana złego.

Z szacunku dla rodzin ofiar zamachów, należy od razu doprecyzować, że nienawiść często bywa mylona z wołaniem o sprawiedliwość. Zło trzeba głośno potępiać. Wołanie o sprawiedliwość jest naszym prawem. Natomiast nie można zapominać, że będziemy sądzeni z miłości.

Paweł Witkowski SJ - studiuje teologię w Paryżu. Jest współtwórcą projektu Modlitwa w drodze

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jeśli nauczą nas nienawiści
Komentarze (28)
PP
Paula Próba
17 listopada 2015, 12:17
Dzięki Paweł za ten tekst. Od niespełna trzech miesięcy, dzień w dzień przebywam w obozach dla uchodźców z Syrii i Palestyny. Dzień w dzień widzę tych ludzi, rozmawiam z nimi, płaczę z nimi, śmieję się z nimi. Każdego dnia również doświadczam ich wdzięczności i gościnności, wsłuchuję się w ich historie. To są normalni ludzie, tacy jak my którzy mają dokłądnie taki sam cel jak my: chcą żyć! Czy wystarczy nam miłości by nie zamknąć przed nimi drzwi? Codziennie się o to modlę, Polsko...
17 listopada 2015, 08:52
Czy Autor pisał z rozrzewnieniem "Jeśli nauczą nas obojętności" gdy chodziło o opieszałą graniczącą z ignorowaniem repatriację Polaków z objętego wojną Donbasu? Tamci uchodźcy byli jacy gorsi, czy wojna jakaś drugiego gatunku, że wtedy wszyscy łżeprzyjaciele uchodźców mogli nabrać wody w usta?
16 listopada 2015, 21:15
Do tego co pisze autor, to bym dodał, że przede wszystkim potrzeba mądrości i roztropności. Nie jest rzeczą roztropna, aby pod wpływem grozy wynikającej z zamachów, albo ruszac na krucjatę przeciwko muzumanom, szukać kozłów ofiarnych w postaci muzułmańskich uchodźców, czy ze strachu ogradzać się plotami i drutami kolaczstymi w nadziei, że zło przejdzie bokiem. Na przykład zanim się zacznie ferować sądy warto poczekac na ustalenie, kto dokonał tych zamachów, kto za nimi stoi, jak do nich doszło. Jeśli za nimi stał ISIL, to wielu wskazuje, że ta zmiana taktyki czyli przenoszenie terrorystycznych ataków przeciwko cywilom do Europy może wskazywac na porażki ISIL, które ostatnie niepowodzenia próbuje rekompensować takimi budzącymi grozę atakami. Rozsądek jest bardzo potrzebny, bo niektóre państwa, jak chociażby Rosja, korzystajac z sytuacji próbują zarzucic swoje wędki i wyłowic rybę z tego zamieszania. Rosja usiłuje sprzedac swoje "usługi" w nadziei zniesienie sankcji i zaakceptowania status-quo  na Krymie i we wschodniej Ukrainie. Tyle tylko, że taki scenariusz jest dla Polski dużo bardziej niebezpieczny, niż teroryryści i uchodźcy. Trzeba mieć nadzieję, że nowy rząd nie będzie się kierował strachem i paniką, ale rozsądkiem i dbałościa o polskie interesy. I trzeba miec nadzieje, że nie będzie naśladował Rosj i  korzystając z sytuacji zarzucać wędkę i próbować łowić swoje ryby, na przykład szczując i podjudzając ludzi przeciwko islamskim uchodźcom, jakies swoje wyborcze i PRowe interesy na tym wygrywać.
jazmig jazmig
16 listopada 2015, 21:14
Prawda i zdrowy rozsądek: http://www.pch24.pl/nie-wolno-glupoty-nazywac-milosierdziem,39319,pch.html
TP
Tomasz Pierzchała
16 listopada 2015, 20:31
Owa postchrześcijańska, zblazowana Europa z braku innego zajęcia dla ubarwienia scenerii postanowiła sprowadzić sobie obcych.Problem polega na tym,iż ci obcy są nimi nie tylo z racji pochodzenia geograficznego ale też odmiennej kultury nierozerwalnie powiązanej z religią.Islamu się nie porzuca, no chyba ,że razem z głową.Asymilacja w kulturze Zachodu jest więc niemożliwa.Realną perspektywą jest więc wojna.Dziś mamy jej zapowiedź.Jeśli wojna - to pytanie - o jaką Europę mamy walczyć - my chrześcijanie - o tę, która się na nas wypięła?To jest realny problem a nie dywagacje o domniemanej nienawiści do obcych, która tak naprawdę jest protestem przeciwko obłędnej polityce zlaicyzowanego Zachodu i wyrazem instynktu samozachowawczego.  
JE
Jot Empe
16 listopada 2015, 12:03
Chętnie demonizuje się uchodźców jako potencjalnych, groźnych przestępców, chociaż chuliganów nie brak w każdej zbiorowości, również wśród nas: w moim sąsiedztwie nie dawno koledzy zasztyletowali kolegę,  20-latka. Mimo całkowitego tutaj braku „multi-kulti”. Obsesja na punkcie zagrożenia właśnie ze strony imigrantów to objaw histerycznej nienawiści do obcych/innych. Przypomnę, że i Polacy kiedyś emigrowali do USA „za chlebem” (jak to napisze Sienkiewicz) albo do Brazylii (jak to napisze Konopnicka, zob. „Pan Balzer w Brazylii”). Hejt antyimigrancki, mimo oświadczeń Franciszka i wielu naszych biskupów, szaleje w Internecie właśnie wśród niby-pobożnych „patriotów”. Powtarzam, świadczyłoby to o katastrofalnym deficycie miłości bliźniego (faryzeizmie).  Współczucie dla „przybyszów” łatwiej znaleźć po lewej stronie ideowego spektrum? „Celnicy i nierządnice wyprzedzą was do Królestwa Niebieskiego”? Pewnie wyprzedzą. Wsadzać uchodźców do jednego worka z islamskimi terrorystami, bo mają „azjatycki wygląd” to przykład czystej paranoi i rasizmu. Oczywiście, jak wszędzie, mogą i wśród nich znaleźć się terroryści, ale są także wśród „rasowo czystych” europejczyków z dziada pradziada. W Islamie znajdziemy bardzo groźne nurty fundamentalistyczne, ale wśród „białych” też byli i są koszmarni szaleńcy od Stalina i Hitlera do Brejvika w Norwegii. Gdyż diabeł lubi przybierać różne  postacie. Tak nasza postchrześcijańska Europa jest pchana w ramiona  genderu, zapraszana do aborcji, eutanazji na masową skalę. Zło przychodzi z Państwa Islamskiego, ale przychodzi także z naszej „cywilizacji śmierci”. Z nihilizmu postchrześcijańskich „białych”.
16 listopada 2015, 13:23
> Wsadzać uchodźców do jednego worka z islamskimi terrorystami Jeśli 16% obywateli Francji popiera ISIS, zaś szacowana populacja Muzułmanów we Francji wynosiła w 2010 7.5%, to czy poparcie dla islamskiego ekstremizmu jest pośród francuskich Muzułmanów marginalne, czy powszechne?
jazmig jazmig
16 listopada 2015, 09:40
Jak traktować muzułmanów w krajach chrześcijańskich i laickich: [url]https://www.youtube.com/watch?v=-UU4KEyUwzI[/url]
16 listopada 2015, 07:27
"16% francuskich obywateli popiera ISIS" (<a href="http://www.newsweek.com/16-french-citizens-support-isis-poll-finds-266795">artykuł</a>) Wynik tym bardziej zastanawiający, że szacowana populacja Muzułmanów we Francji w 2010 to 7.5% (<a href="http://www.theguardian.com/news/datablog/2011/jan/28/muslim-population-country-projection-2030">artykuł</a>).
jazmig jazmig
16 listopada 2015, 07:05
kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Nie żałujmy zatem kar tym, którzy źle postępują. Okażmy im swoją miłość.
16 listopada 2015, 01:31
Przecież już Was nienawiści nauczono. Nienawiść sączona przez lewactwo została przez Was przyswojona jako prawo do odmiennego zdania i to tak głęboko, że za koniecznie uważacie "otwarcie" na ową nienawiść i "dialogowanie" z nią, jakby to doopa miała jakiekolwiek zdanie wobec prowadzenia dialogu z batem.
DS
Daniel Szymonik
15 listopada 2015, 22:34
http://weszlo.com/2015/11/14/krzysztof-stanowski-terrorysci-wygrali-i-co-my-z-tym-zrobimy/
15 listopada 2015, 20:01
Miłość miłością, ale były i będą wojny sprawiedliwe, które nawet Kościół uznawał za słuszne. Głowę pod topór bez walki to sobie może nadstawiać osoba konsekrowana, która nie ma dzieci, a teraz niech ojciec powie na kazaniu w niedzielę do ojców z dziećmi i mężów, że jak przyjdzie terrorysta, to żeby grzecznie patrzyli jak podrzynają gardło ich dzieciom. W imię miłości do terrorysty oczywiście.... Miły uśmiech na zło....
16 listopada 2015, 12:05
Żadna wojna, w której giną ludzie nie jest wojną sprawiedliwą i słuszną. Takie mogły być ewentualnie warunki "gry". A że Kościół przykładał rękę do nazywania wojny słuszną czy świętą nawet (pożal się Boże), nie oznacza, że miał rację, a interes. Zamachy terrorystyczne są czystym dowodem bezradności na to, jakim myśleniem skażona jest ludzkość. I niestety wywodzi się ona właśnie z religijnych przekonań.  
jazmig jazmig
15 listopada 2015, 19:46
[url]http://www.pch24.pl/swiat-wobec-paryza--bron-masowego-potepienia,39426,i.html[/url]
TP
Tomasz Pierzchała
15 listopada 2015, 19:36
"Czytam political fiction w wykonaniu Rafała Bulowskiego SJ i pytam się w jakim sensie muzułmanie mogą być nadzieją dla Europy. Jedyna uczciwa i sensowna odpowiedź jaka mi przychodzi do głowy to miłość!". Pełna zgoda.Miłość jest nierozerwalnie związana z prawdą.Bierz więc Bulowskiego i dalej nawracać muzułmanów na katolicyzm.Wszak wyzajesz jedyną prawdziwa religię, czyż nie?Pozwolisz aby pozostali w błędzie?Oto droga dla Ciebie.Rozwiąże ona wszelkie Twoje problemy moralne i egzystencjalne.Potrzeba tylko jednego- odwagi.Masz ją? Jeśli nie,to daj sobie spokój -młody, z pouczaniem innych 
15 listopada 2015, 18:34
To są bardzo słuszne słowa. Celem terrorystów jest przede wszystkim wywołanie skrajnych reakcji. Albo sprokowanie odwetu, jakiejś krucjaty chrześcijan przeciwko muzułmanom i nowej wojny światowej, albo zastraszenie, spowodowanie, żeby państwa w Europie zaczęły ze strachu szukać kozłów ofiarnych w postaci muzułmańskich uchodźców i grodzić się za pomocą murów i zasieków z drutu kolczastego. To drugie w nadziei, że jeśli się dobrze odgrodzimy, to zbudujemy sobie jakąś własną norkę, gdzie będziemy bezpieczni, a burze wyładują się gdzie indziej. Terroryzm trzeba zwalczać, ale zwalczyć można tylko siłą, a nie za pomocą strachu i paniki.
WDR .
15 listopada 2015, 16:51
@P.Witkowski SJ "Francuzi mówią, że zamknięcie granic może być tylko pewnym dyplomatycznym sygnałem. Nie ma jednak znaczącego wpływu na sytuację, gdy problem jest tak na prawdę w obrębie francuskich granic." Bingo! Dlatego tak wielu Polaków nie chce mieć tego problemu w obrębie swoich granic (albo znacząco ten proces spowolnić), ale niektórym trudno pojąć tę prostą prawdę i wymyślają przeróżne konstrukcję intelektualne o toczącym nas raku nienawiści. Co do swoich znajomych to prawie na pewno powinien ich ksiądz przeprosić, bo na 99% nic takiego nie krzyczeli. Może za bardzo wsłuchuję się ksiądz w to co podają media, a za mało z nimi rozmawia? Owszem, organizatorzy Marszu wymyślili sobie hasło "Polska dla Polaków. Polacy dla Polski", które pełniło taką samą PR-ową rolę jak tęcza umieszczona na Pl.Zbawiciela, ale od tego daleka droga do wykrzykiwania tego czy ksenofobii (bo zdaję się to ksiądz im imputuje). Proponuje też, żeby poszukał ksiądz w archiwum Radia Wnet audycję o tym jak Polacy pomagali uchodźcom zanim poprzedni rząd wmieszał w to machinę urzędniczą.
jazmig jazmig
15 listopada 2015, 14:43
Wśród muzułmańskich imigrantów (nie ma muzułmańskich uchodźców, są wyłącznie muzułmańscy imigranci) z całą pewnością są terroryści daesz, al-kaidy itp. tworów. Jest oczywiste, że niesposób ich wyłowić. Jakiś czas temu zdarzył się mocno nagłośniony incydent, w którym węgierska kamerzystka podłożyła nogę jakiemuś imigrantowi. Wylano na nią kubły pomyj, litowano się nad nim, a później okazało się, że był to terrorysta z daesz. Ponieważ na pewno nie są to uchodźcy, (uchodźcy pozostali w obozach w Turcji oraz innych krajach muzułmańskich), to po co oni są wpuszczani do Europy? Kto i jaki ma w tym interes, żeby ponad milion młodych, silnych muzułmanów znalazło się w Europie? Kto inspiruje teksty, takie jak w Deonie, ale nie tylko tu?
jazmig jazmig
15 listopada 2015, 14:30
[url]http://pietrasiewicz.salon24.pl/669566,no-go-czyli-strefa-bezprawia[/url] [url]http://bratdamian.salon24.pl/679734,kto-chce-umierac-za-europe[/url]
PG
Pawel G
15 listopada 2015, 11:37
Mamy istną kanonadę artykułów ze strony różnych gutmenschów, którzy udając, że myślą po chrześcijańsku, bombardują nas swoimi artykułami. Mam wrażenie, jakby to jakieś ministerstwo propagandy rzuciło swoją sforę agitatorów do boju w krytycznym momencie. Teraz walczą jednak wspólnie, w formacji zwartej: Żyłka z przodu, reszta za nim - Cempla, Kleczka, Witkowski SJ. Jeden stoi za plecami drugiego, nawet jeśli ten jak Bukowski SJ wypisuje niemiłosierne niedorzeczności. Żadnych rozsądnych argumentów ci ludzie nie podają, tylko jakieś gutmenschowe apele i hasła. Tym razem mamy bla, bla, bla i jeszcze raz bla. Poza tym jakiś matrix oderwany zupełnie od konkretu i całej rzeczywistości. Co z tego niby wynika, poza tym, że mamy być "dobrzy dla uchodźców" i absolutnie nie wołać "Polska dla Polaków"? A dla kogo niby? Dla pewnej mniejszości narodowej? Bo dla kogoś musi być. Państwa są dla dobra ich obywateli, a nie dla paru miliarderów rządzących światem i realizujących swoje ukryte interesy, nie dla agresywnych mniejszości. Polska jest państwem jednonarodowym. I dlatego ma służyć właśnie Narodowi Polskiemu. A tak w ogóle, to nie mieszajcie chrześcijaństwa z lewacką ideologią w rodzaju zielonych i różnych równościowców. Chrześcijaństwo to nie ideologia, to nie oderwane od życia i hasła, chrześcijaństwo to konkret miłości, która czasem karze zrobić porządek, użyć siły, uderzyć, chwycić za broń i zrobić z niej dobry użytek.
15 listopada 2015, 11:28
Narracja Deonu ma charakter starej gry w Pomidora, w której na każde zadane pytanie należy odpowiadać "Pomidor". Na Deonie "pomidorem" jest "nienawiść". Brak integracji Muzułmanów od pokoleń przebywających w Europie - "nienawiść", brak skutecznych procedur eliminacji terrorystów z fali przybyszy - "nienawiść", brak rozróżnienia uchodźców od imigrantów przybywających po łatwe życie na socjalu - "nienawiść", statystyki przestępczości startujące w kosmos za sprawą "imigrantów" - "nienawiść", brak przekonującego projektu rozwiązania problemu przybyszów, tylko postępowanie na zasadzie "jakoś to będzie" - "nienawiść", przerzucanie problemu przez polityków na obywateli z równoczesnym zaszczuwaniem owych obywateli polityczną poprawnością, terorryzujące zgłaszanie problemów stwarzanych przez przybyszów jako "ksenofobia i rasizm" - "nienawiść". Orgia lewackiego zakłamania na Deonie trwa w najlepsze.
MW
Marcin Wójcik
15 listopada 2015, 09:48
Panie Piotrze to moze pora przestac tylko obserwowac. Moze warto powedrowac troche po swiecie i przekonac sie na wlasne oczy jak ludzie zyja i koegzystuja ze soba w roznych krajach i w roznych czesciach swiata. Tak na marginesie to dociera do mnie w tych dniach, ale takze juz wczesniej jak wazne jest czytanie Ewangelii i karmienie sie slowem Bozym w niej zawartym. Naprawde nie widze uzasadnienia Panskiego komentarza co do tekstu ks.Witkowskiego. Na koniec taka mala uwaga. a raczej moje spostrzezenie.Odnosze wrazenie ze w polsce panuje jakas schizofrenia ktorej efekty sa takie ze etykietuje sie ludzi mianem lewakow i lewactwa (lacznie z papiezem) i co gorsza etykietki te przylepia sie ludziom "kamieniami". Z wyrazami szacunku. Ps. prosze wybaczyc brak polskich znakow, mam drobne problemy z komputerem. 
15 listopada 2015, 11:11
Pragmatyczność komunikacji wymusza używanie takich etykietek, jakie są powszechnie czytelne. Etykietka "lewactwa" jest czytelna, a ponadto jest słuszna na znacznie większej ilości poziomów, niż tylko czytelność. W Ameryce zamiast etykietki "lewactwo" w obiegu jest etykietka "liberalizm". Mniej adekwatna, ale czytelność ma swoje wymagania.
KJ
k jar
15 listopada 2015, 09:26
Jako pracownik naukowy zawodowo zajmuję się mentalnością religijną i dla wielu był to temat niszowy, a czasem tłumaczono mi niepotrzebny do badań. Niemniej jak czytam tego typu teksty to nachodzi mnie refleksja, że nie ja pomyliłam się z powołaniem, a osoby, które poniekąd zawodowo winny wiedzieć, czym jest wiara. Stawianie jakiejkolwiek opozycji między islamem a chrześcijaństwem w sytuacji obecnego zamachu jest piramidalną bzdurą, gdyż problem nie dotyczy wiary, a mentalności religijnej ukształtowanej przez kulturę miejsca życia zamachowców: ludzie mogą wcale nie być wyznawcami islamu ani żadnej innej religii, a mieć mentalność "męczenników dżihadu". Przypominam wszystkim, że posiedzenia partyjne w Krakowie do 1956 roku, czyli w okresie zajadłego stalinizmu i walki z Kościołem, rozpoczynały się modlitwą, a przecież towarzyszy partyjnych trudno posądzać o bycie praktykującymi katolikami. Ludzie z Bliskiego Wschodu mają poprostu inną mentalność i trudno ich też za to winić, inną mają Europejczycy, inną Azjaci, inną Indianie z Amazonii. Wymieszanie ludzi mentalnie zróżnicowanych zawsze prowadzi do rozruchów. Ludzi nie da się "zaprogramować" na myślenie takie, jakie sobie życzą politycy, dziennikarze czy ekonomiści. Ludzie myślą tak jak zostali ukształtowani przez społeczeństwo, w którym żyją. Proces zmian mentalnych jest długotrwały i zawsze bolesny, ale nie niewykonalny. Może się powieść, ale bez wojen, nagłych rewolucji, czy innych gwałtownych ruchów społecznych. Napewno nie sprzyja mu obecny exodus ludzi z Bliskiego Wschodu. I jak czytam komentarze na "Deonie" czy na innych portalach, to nikt tak nie stawia sprawy, jak Autor! Nie wiem skąd i gdzie wyczytał Autor "naparzające się emocje", bo jak wogóle takich komentarzy internatów nie znalazłam ani słów ziejących nienawiścią czy rasizmem. Raczej przebija troska, że nie jesteśmy przygotowani do zmian mentalnych, jakie wiążą się z napływem do Europy takich rzesz ludzkich.
15 listopada 2015, 11:15
Przepraszam za zastosowane "z marszu" tytułowanie Pani Panem.
17 listopada 2015, 13:10
Dziękuję za ten głos. 
D
deon
15 listopada 2015, 08:39
"Patriotyzm bez miłości nie ma sensu". Zależy mi na mojej Ojczyźnie i troszczę się o nią. Zależy mi także na tym, by i Francja, i kraje Bliskiego Wschodu były bezpieczne, a ludzie żyli w pokoju i szczęściu. Jeśli jednak terroryści nauczą nas nienawiści, to będzie to ich wygrana, to będzie wygrana złego. <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2218,jesli-naucza-nas-nienawisci.html">więcej</a>