Jeszcze kato-lewica nie zginęła

Piotr Żyłka

Kilka miesięcy temu poznałem bardzo ciekawą grupę ludzi skupioną wokół warszawskiego KIK-u. Są młodzi, energiczni i wykształceni. Są katolikami, wierzą w Boga… i w lewicowe ideały.

Polska A.D. 2012. Co myśli przeciętny katolik, mieszkający w Polsce, gdy usłyszy w politycznym kontekście słowo "lewica"?

Moje pierwsze skojarzenie - bardzo obrazowe - to Janusz Palikot, udający Marcina Lutra, i przybijający swój akt apostazji na drzwiach Bazyliki oo. Franciszkanów w Krakowie. I w ogóle cały jego Ruch, który stara się być postępową, "europejską" lewicą - popierającą aborcję, in vitro, legalizację marihuany i inne "nowoczesne" rozwiązania.

Druga myśl - oczywiście SLD. Z niezatapialnym Leszkiem Millerem. Człowiek to faktycznie niesamowity. Nie zmogła go nawet afera Rywina. No i jeszcze Ryszard Kalisz, którego można podziwiać na homoseksualnych paradach równości, oraz - a jakże - demaskująca zacofanie katolików Joanna Senyszyn.

DEON.PL POLECA

Gdzieś w tle pojawia się też środowisko "Krytyki Politycznej", która walczy o szerzenie postępu w przestrzeni kultury, sztuki i idei - na czele z ciągle jeszcze nie do końca spełniającą pokładane w niej nadzieję "młodą wschodzącą gwiazdą polskiej lewicy" - Sławomirem Sierakowskim (jak długo można wschodzić?).

Krótko mówiąc - bieda, zwłaszcza z punktu widzenia osoby wierzącej. Wygląda na to, że, jeśli ktoś jest katolikiem, ale już niekoniecznie ma poglądy prawicowe, nie ma żadnego prężnie działającego środowiska, z którym mógłby się utożsamić. Nic bardziej mylnego.

Kilka miesięcy temu poznałem bardzo ciekawą grupę ludzi skupioną wokół warszawskiego KIK-u. Są młodzi, energiczni i wykształceni. Są katolikami, wierzą w Boga… i w lewicowe ideały właśnie. Wydają czasopismo, w którym prezentują swój sposób patrzenia na Kościół i otaczającą nas rzeczywistość. Mowa o "Magazynie Kontakt".

Niedawno ukazał się najnowszy numer ich periodyku zatytułowany "Po lewicy Ojca". Jak pisze Misza Tomaszewski (redaktor naczelny czasopisma), nie jest to numer zwyczajny. Bo nie może być nim numer, w którym środowisko to ogłasza swój manifest. Jest nim tekst "Przebudzenie", z którego można się dowiedzieć, o co właściwie im chodzi.

Wiele refleksji i postulatów jest naprawdę godnych uwagi. "W dobie kryzysu gospodarczego Kościół i lewica w najbardziej palących kwestiach społecznych mogłyby zacząć mówić tym samym językiem"; "Świat zawsze musi dopuszczać możliwość, że podąża w niewłaściwym kierunku"; "Dyskusję o wartościach zastąpił rachunek zysków i strat"; "Zamiast przyzwoitości potrzebna jest dziś odwaga zbuntowanego myślenia" - to tylko kilka ciekawszych myśli.

Autorzy krytykują współczesną polską lewicę, która poszła w ślady za swoimi zachodnimi odpowiednikami i zamiast "kwestii społecznej" podjęła "kwestię obyczajową", co wiąże się z prowadzeniem wojny z Kościołem katolickim. Dostaje się również samemu Kościołowi - między innymi za to, że Katolicka Nauka Społeczna wciąż uprawiana jest jako dyscyplina teoretyczna, a sam język Kościoła nijak nie przystaje do języka, którym posługują się wierni.

Lewicowcem nigdy nie byłem i raczej nie będę, ale cieszę się, że w Polsce pojawiła się nowa, młoda lewica, która nie tylko nie jest antykościelna, ale przeciwnie - inspiruje się nauczaniem Kościoła. Lewica, której zależy na ponownym odczytaniu i próbie wcielania w życie takich wartości jak: troska o słabszych, pomoc wykluczonym i społeczny solidaryzm. W końcu jest ktoś po lewej stronie, z kim można (i warto) prowadzić konstruktywną dyskusję.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jeszcze kato-lewica nie zginęła
Komentarze (25)
ED
ewelina do Normala
26 czerwca 2012, 12:18
cd. Jeśli "przyjąłeś  BÓŁ ", powinieneś szukać,nasłuchiwać GŁOSU w swoim wnętrzu (nie oskarżać - bo możesz GŁOS zagłuszyć). Również Kościól może być Tu pomocny. Uwierz mi !- moje życiowe BÓLE wielokrotnie leczył Kościół (ma "NARZĘDZIA" ku temu). Twoje Słowo "przepraszam", Słowo Serc Pokornych, spowodowało Ze "podzieliLam" się z Tobą "owocami swojego życia". ("Tak mało jest Świętych, ponieważ mało jest Ludzi pokornych"- Św,Faustyna).
ED
ewelina do Normala
26 czerwca 2012, 12:02
cd. Może wybrałeś żle (stwarzając swój BÓŁ), przed głosowaniem Warszawiaków ?.Możliwe że postępowałeś lub zrobiłeś "cos" co było niezgodne z "TYM GŁSEM" ? tj.WOLĄ BOGA ?. Tylko Ty potrafisz odpowiedzieć na to pytanie,Spróbuj ! (leczyć swój BOL) - opłaca Ci się to na pewno,a i prawdopodobnie "posuniesz" sprawę ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH do przodu. Jeśli pamiętasz jeszcze TEN GŁOS, to po prostu wystarczy "pójść za nim",(pełnić WOLĘ BOGA).WOLA BOGA to nie jest jakieś "górnolotne,wymyślone nauczanie Kościoła". Wola Boga to jest głos naszego sumienia (codzienny - nieustanny). Może być również tak,że Twój BÓL został Ci "przekazany" (dotyczy przecież spraw odległych w czasie - Ludzi już nieżyjących),czyli Ktoś przed Tobą, po prostu "nie rozeznał" Woli Boga i przekazał Ci swój BÓŁ, a Ty go przyjąłeś do swego serca cdn.
ED
ewelina do Normala
26 czerwca 2012, 11:37
cd. BÓL pojawia się w momencie, gdy mamy możliwość wyboru i wybieramy złe rozwiązanie. Oddałam syna do żłobka ze strachu przed utratą poracy, chociaż moje serce/moje sumienie (głos Boga w moim wnętrzu), podpowiadał mi że powinnam zostać z małym w domu.Pracę i tak straciłam - nie przyniosła ona naszej Rodzimie "wymiernych" korzyści (bo pieniądze "szły"głównie na lekarzy,lekarstwa,drogie "gotowe" posłki).Moja praca przyniosła mój BÓL (z powodu cierpień i chorób syna),Podejmowałam wysiłki by zmniejszyć cierpienie swoje,syna, a pewnie i mąż cierpiał (chociaż nie okazywał tego),zatrudniając opiekunki.Podejmujesz podobne "wysiłki" (tj.oskarżenia), a powinieneś po prostu próbować pełnić WOLĘ BOGA.Co podpowiadał Ci Twój cichy GŁOS w sercu gdy miałeś możliwość wyboru a wybrałeś żle ignorując TEN GŁOS ?cdn.
ED
ewelina do Normala
26 czerwca 2012, 11:17
Twoje słowo "przepraszam" w odpowiedzi na mój wpis (mogłeś mnie zaatakować), dosłownie zmusiło mnie do ponownego napisania. Piszesz o bólu z powodu niesprawiedliwości dziejącej się Żołnierzom Wyklętym.Też uważam, że pamięć o Tych Wspaniałych Ludziach jest w społeczeństwie zbyt mała (ja i mój syn niewiele wiedzieliśmy o Nich - do Twojego wpisu na Deonie).Należy dążyć do przyznania Tym Żołnierzom należnego im miejsca w historii i pamięci Polaków. Myślę że skoro Ciebie To BOLI,powinieneś próbować "uleczyć"Ten BÓL. Miałam w życiu różne BÓLE (choćby związany z oddaniem syna do żłobka (bardzo często chorował)), i dlatego chcę Ci "podpowiedzieć", że oskarżając Warszawiaków (o ulicę), czy Kościół (o współpracę) tylko "pzedłużasz"swój BÓŁ. cdn.
M
Megarion
22 czerwca 2012, 21:58
Ps, żeby było jasne - nie chodzi mi o stawanie w obronie bliźniego z karabinem w ręku. Chociaż w Katechiźmie dopuszczona jest obrona życia bliskich, to nie jest to przedmiot mego pytania :)
M
Megarion
22 czerwca 2012, 21:56
W największym skrócie - rzecz ważną, acz trzecia w kolejności, postawiło na miejscu pierwszym - prowadząc na manowce. Trywializują obowiązki najważniejsze mam, w kolejności ważaności, w stosunku do: - Boga - siebie samego - innych ludzi Oki, ale zobacz - czy Chrystus nie mówi o tym, że w pomocy bliźnim oddajemu Mu cześć? Czy postawienie się w obronie bliźniego (oczywiście w żadnym wypadku nie piszę o obronie grzechu bliźniego czy chronienia go przed więzieniem za rozbój) nie jest wypełnianiem obowiązków wobec Boga? Kochaj bliźniego jak siebie samego jest przecież drugim przykazaniem, zaraz po miłości Boga.
NO
n o r m a l
22 czerwca 2012, 16:16
Nominał: Bij się we własne piersi, a nie w cudze ! przepraszam,  że Cię zabolało (aż na oczy się rzucilo) ale fakty sa faktami niektórzy Warszawiacy  nie chcieli nadać ulicy nazwy "Żołnierzy wyklętych" bo ...ich ojcowie i dziadowie z nimi walczyli
22 czerwca 2012, 09:25
A oto fragment ich samoopisu: "Choć nie wierzymy w możliwość zbudowania społeczeństwa idealnego – prawdziwie egalitarnej wspólnoty ludzi wolnych – za swój najważniejszy chrześcijański obowiązek przyjmujemy stawanie w obronie słabszych i wykluczonych." Boże daj im dobrego duszpasterza! Oby Benedykt XVI nie musiał powtarzać, W 1984 r., jako przewodniczący Kongregacji Doktryny Wiary, kardynał Ratzinger stwierdził, że "…teologia wyzwolenia to osobliwa herezja". Ok, co ma jedno do drugiego? Czy biskupi i ogólnie chrześcijanie nie powinni stawać w obronie biednych i wykluczonych? Co ma stawanie w obronie do walki zbrojnej i teologii wyzwolenia? Pozdrawiam Pomijam w tej chwili całą resztę artykułu, żeby było jasne. @Magarion Posearam się wytłumaczyć to opisowo: generalnie nie jest niczym zły stawanie w obronie słabszych i wykluczonych, natomiast w opinii Kościoła uczynienie ze stawania w obronie słabszych i wykluczonych najważniejszego chrześcijańskiego obowiązku uczyniło z telogii wyzwolenia osobliwą herezję. W największym skrócie - rzecz ważną, acz trzecia w kolejności, postawiło na miejscu pierwszym - prowadząc na manowce. Trywializują obowiązki najważniejsze mam, w kolejności ważaności, w stosunku do: - Boga - siebie samego - innych ludzi
E
ewelina
21 czerwca 2012, 21:17
Nominał: Bij się we własne piersi, a nie w cudze !
N
normal
21 czerwca 2012, 19:17
KIK (Warszawski) zawsze wspierał władzę gdy rządziła komuna
N
normal
21 czerwca 2012, 19:16
kii zawsze wspierał władzę gdy rządziła komuna
Q
quido
21 czerwca 2012, 18:58
no i widziano tych z krytyki pod kościołem ..... bierzmy z nich przykład... redaktorek zapomniał wtrącić watku o wojnie polsko-polskiej, beznadziejnych Polakach ale jak zwykle ferment sieje 
R
rafał
21 czerwca 2012, 18:09
 Czy Fundusz Kościelny jest elementem lewackim, a obrońcy tegoż Funduszu są lewakami ?:P
I
Ignacy
21 czerwca 2012, 16:22
Bardzo polecam lekturę rzeczonego numeru. Może co nieco rozwieje niektóre wątpliwości?
M
Megarion
21 czerwca 2012, 15:03
A oto fragment ich samoopisu: "Choć nie wierzymy w możliwość zbudowania społeczeństwa idealnego – prawdziwie egalitarnej wspólnoty ludzi wolnych – za swój najważniejszy chrześcijański obowiązek przyjmujemy stawanie w obronie słabszych i wykluczonych." Boże daj im dobrego duszpasterza! Oby Benedykt XVI nie musiał powtarzać, W 1984 r., jako przewodniczący Kongregacji Doktryny Wiary, kardynał Ratzinger stwierdził, że "…teologia wyzwolenia to osobliwa herezja". Ok, co ma jedno do drugiego? Czy biskupi i ogólnie chrześcijanie nie powinni stawać w obronie biednych i wykluczonych? Co ma stawanie w obronie do walki zbrojnej i teologii wyzwolenia? Pozdrawiam Pomijam w tej chwili całą resztę artykułu, żeby było jasne.
P
PK
21 czerwca 2012, 11:54
Wielość odmian i rozgałęzień socjalizmu sprawia, że przedstawienie jego wyczerpującej i ogarniającej wszystkie stanowiska definicji jest rzeczą niełatwą. Wydaje się wszelako, że rdzeniem ideologii socjalistycznej sensu proprio w każdej postaci jest specyficzne pojmowanie natury ludzkiej, zrodzone na gruncie nowożytnego (a zwłaszcza oświeceniowego) przełomu w refleksji antropologicznej, z której usunięta została teologia i metafizyka. Rezultatem wypychania religii chrześcijańskiej z obszaru kultury i polityki było zanegowanie tezy o skażeniu natury człowieka przez grzech pierworodny. Spowodowało to kardynalną zmianę w rozumieniu problemu wolności i wyzwolenia człowieka, albowiem jeśli przestało to oznaczać wyzwolenie z grzechu dzięki łasce Odkupienia oraz uzyskanie wolności ku wyzwalającej i soteriologicznej Prawdzie Boskiej, to wyzwolenie i wolność mogły nabrać tylko charakteru czysto materialnego (fizycznego), jako uwolnienie człowieka z przykrych przypadłości egzystencji doczesnej. Surogatem grzechu pierworodnego stały się wówczas instytucje społeczne, na czele z własnością prywatną, rodziną, władzą i państwem, winne – w tym ujęciu – deprawacji z natury dobrego człowieka. http://cywilizacja.ien.pl/?id=500
N
normal
21 czerwca 2012, 11:04
Nie na darmo w Bibli napisano "mądrość idzie na prawo" i nie napisano rozdawaj cudze mienie dobrymi chęciami ...diabeł ludziom kręgosłupy rozmiękcza
P
PK
21 czerwca 2012, 11:01
No, czyli po prostu są heretykami nie wiedząc o tym. Pożytecznych idiotów ideologiom nigdy nie brakowało. Ale to przecież normalne zjawisko. Przyjdzie czas, a się dowiedzą.
21 czerwca 2012, 10:13
A oto fragment ich samoopisu: "Choć nie wierzymy w możliwość zbudowania społeczeństwa idealnego – prawdziwie egalitarnej wspólnoty ludzi wolnych – za swój najważniejszy chrześcijański obowiązek przyjmujemy stawanie w obronie słabszych i wykluczonych." Boże daj im dobrego duszpasterza! Oby Benedykt XVI nie musiał powtarzać,  W 1984 r., jako przewodniczący Kongregacji Doktryny Wiary, kardynał Ratzinger stwierdził, że "…teologia wyzwolenia to osobliwa herezja".
S
Słaba
21 czerwca 2012, 09:46
Dobroczynność nie rozwiązuje rzeczywistych problemów społecznych W każdym razie nie wszystkie rozwiązuje. Żeby uzyskać powszechną dostępność leczenia (w przypadkach bardziej skomplikowanych niż przeziębienie) i powszechny dostęp do edukacji (także do studiów), potrzeba by dobroczynności na skalę, która prawdopodobnie nie jest możliwa, ze względu na mentalność bardzo bogatych i małe zasoby tych, co chcą udzielać pomocy. Równie nie realny wydaje się prywatny mecenat w dziedzinie kultury i badań naukowych. Są jednak obszary, gdzie prawdziwa dobroczynność jest niezastąpiona, np. pomoc rodziny, sąsiadów, przyjaciół. Instytucje państwowe nie obdarowują sercem...
Piotr Żyłka
21 czerwca 2012, 06:58
@Mariusz Dam obszerniejszy cytat z "Przebudzenia" i wtedy powinno być wszystko jasne. 'Wszystko to nie znaczy oczywiście, że Kościół powinien ograniczyć swoją misję do zaangażowania społecznego. Przede wszystkim jest on wszak przestrzenią, w której Bóg spotyka człowieka, a człowiek – Boga. Od religijnego aspektu tej misji nieodłączny jest jednak jej aspekt wspólnotowy. Jeśli ta wspólnotowość nie znajduje swojego wyrazu w zaangażowaniu społecznym, to znaczy, że z naszą wiarą coś jest nie tak, że zapominamy o słowach Chrystusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych…”. I nie chodzi tu o wezwanie do wspomagania ubogich z tego, co nam zbywa. Dobroczynność nie rozwiązuje rzeczywistych problemów społecznych, w nas samych natomiast może budować niepokojące poczucie, że jesteśmy „ludźmi przyzwoitymi”, które to określenie tak zjadliwie wyszydzali lewicowi radykałowie przełomu XIX i XX wieku. Jeśli „przyzwoitość” znaczyć ma tyle co „bycie w porządku”, to pamiętając o większym jeszcze radykalizmie Ewangelii, pokusę tej przyzwoitości powinniśmy odrzucić również my, chrześcijanie. Gdy przyjrzymy się temu, jak urządzony jest nasz świat, przekonamy się, że zamiast mieszczańskiej przyzwoitości potrzebna jest dziś odwaga zbuntowanego myślenia.'
M
Mariusz
20 czerwca 2012, 21:54
Panie Piotrze, Co jest ciekawego w myśli: "Zamiast przyzwoitości potrzebna jest dziś odwaga zbuntowanego myślenia"?
20 czerwca 2012, 18:44
To ciekawe. Słowa prawica-lewica są tak pojemne, wieloznaczne i częstokroć antagonizujące, że utrudniają, uniemożliwiają rozmowę. Jutro Dzień Wolności Podatkowej: 1. <a href="http://www.finanse.senior.pl/98,0,Koniec-placenia-podatku-Od-czwartku-pracujemy-na-siebie,14590.html">http://www.finanse.senior.pl/98,0,Koniec-placenia-podatku-Od-czwartku-pracujemy-na-siebie,14590.html</a> 2. <a href="http://krakow.radioplus.pl/Wiadomosci/Pasmo-Wspolne/W-czwartek-21-czerwca-Dzien-Wolnosci-Podatkowej">http://krakow.radioplus.pl/Wiadomosci/Pasmo-Wspolne/W-czwartek-21-czerwca-Dzien-Wolnosci-Podatkowej</a> Co na to lewica ekonomiczna? "Troska o słabszych, pomoc wykluczonym i społeczny solidaryzm" - to są też wartości konserwatywno-liberalne. Urzeczywistniane przez wolną wolę jednostek, a nie przez państwowy przymus! I to przede wszystkim nie poprzez rozdawnictwo pieniędzy zabranych innym, ale poprzez metanoję (zmianę sposobu myślenia, przemianę serca). Tak działał Jezus Ewangelii kanonicznych, nieprawdaż? A jeśli rozdawał, to roztropnie: <a href="http://blog.rp.pl/gwiazdowski/2012/06/19/cuda-bez-sensu/">http://blog.rp.pl/gwiazdowski/2012/06/19/cuda-bez-sensu/</a>
K
Karol
20 czerwca 2012, 17:20
Lewicowe ideały wcale nie kształtują wrażliwości, wręcz przeciwnie - przykładem niech będzie społeczeństwo szwedzkie. Lewica poprzez ograniczenie wolności niszczy społeczną aktywność i dobroczynność. Pomaganie słabszym to NIE jest dziedzina państwa. To dziedzina ludzkich sumień i dar konkretnych ludzi.
PN
Polak na Prawicy
20 czerwca 2012, 17:07
 Lewica jest antychreścijańska i bo dokonując na mnie zaboru moich ciężko zarobionych pieniędzy za pomocą podatków pozbawia mnie możliwości postawy chrześcijańskiej czyli pomocy biednemu z mojej własnej, wolnej nie przymuszonej woli. Więc lewica zawsze jest przeciw Chcrześcijaństwu i nie ważne skąd ona będzie wyrastać. Socjalizm to jest choroba społeczna która zatruwa najpierw umysł , po tem państwo i gospodarkę....