Jeszcze kato-lewica nie zginęła
Kilka miesięcy temu poznałem bardzo ciekawą grupę ludzi skupioną wokół warszawskiego KIK-u. Są młodzi, energiczni i wykształceni. Są katolikami, wierzą w Boga… i w lewicowe ideały.
Polska A.D. 2012. Co myśli przeciętny katolik, mieszkający w Polsce, gdy usłyszy w politycznym kontekście słowo "lewica"?
Moje pierwsze skojarzenie - bardzo obrazowe - to Janusz Palikot, udający Marcina Lutra, i przybijający swój akt apostazji na drzwiach Bazyliki oo. Franciszkanów w Krakowie. I w ogóle cały jego Ruch, który stara się być postępową, "europejską" lewicą - popierającą aborcję, in vitro, legalizację marihuany i inne "nowoczesne" rozwiązania.
Druga myśl - oczywiście SLD. Z niezatapialnym Leszkiem Millerem. Człowiek to faktycznie niesamowity. Nie zmogła go nawet afera Rywina. No i jeszcze Ryszard Kalisz, którego można podziwiać na homoseksualnych paradach równości, oraz - a jakże - demaskująca zacofanie katolików Joanna Senyszyn.
Gdzieś w tle pojawia się też środowisko "Krytyki Politycznej", która walczy o szerzenie postępu w przestrzeni kultury, sztuki i idei - na czele z ciągle jeszcze nie do końca spełniającą pokładane w niej nadzieję "młodą wschodzącą gwiazdą polskiej lewicy" - Sławomirem Sierakowskim (jak długo można wschodzić?).
Krótko mówiąc - bieda, zwłaszcza z punktu widzenia osoby wierzącej. Wygląda na to, że, jeśli ktoś jest katolikiem, ale już niekoniecznie ma poglądy prawicowe, nie ma żadnego prężnie działającego środowiska, z którym mógłby się utożsamić. Nic bardziej mylnego.
Kilka miesięcy temu poznałem bardzo ciekawą grupę ludzi skupioną wokół warszawskiego KIK-u. Są młodzi, energiczni i wykształceni. Są katolikami, wierzą w Boga… i w lewicowe ideały właśnie. Wydają czasopismo, w którym prezentują swój sposób patrzenia na Kościół i otaczającą nas rzeczywistość. Mowa o "Magazynie Kontakt".
Niedawno ukazał się najnowszy numer ich periodyku zatytułowany "Po lewicy Ojca". Jak pisze Misza Tomaszewski (redaktor naczelny czasopisma), nie jest to numer zwyczajny. Bo nie może być nim numer, w którym środowisko to ogłasza swój manifest. Jest nim tekst "Przebudzenie", z którego można się dowiedzieć, o co właściwie im chodzi.
Wiele refleksji i postulatów jest naprawdę godnych uwagi. "W dobie kryzysu gospodarczego Kościół i lewica w najbardziej palących kwestiach społecznych mogłyby zacząć mówić tym samym językiem"; "Świat zawsze musi dopuszczać możliwość, że podąża w niewłaściwym kierunku"; "Dyskusję o wartościach zastąpił rachunek zysków i strat"; "Zamiast przyzwoitości potrzebna jest dziś odwaga zbuntowanego myślenia" - to tylko kilka ciekawszych myśli.
Autorzy krytykują współczesną polską lewicę, która poszła w ślady za swoimi zachodnimi odpowiednikami i zamiast "kwestii społecznej" podjęła "kwestię obyczajową", co wiąże się z prowadzeniem wojny z Kościołem katolickim. Dostaje się również samemu Kościołowi - między innymi za to, że Katolicka Nauka Społeczna wciąż uprawiana jest jako dyscyplina teoretyczna, a sam język Kościoła nijak nie przystaje do języka, którym posługują się wierni.
Lewicowcem nigdy nie byłem i raczej nie będę, ale cieszę się, że w Polsce pojawiła się nowa, młoda lewica, która nie tylko nie jest antykościelna, ale przeciwnie - inspiruje się nauczaniem Kościoła. Lewica, której zależy na ponownym odczytaniu i próbie wcielania w życie takich wartości jak: troska o słabszych, pomoc wykluczonym i społeczny solidaryzm. W końcu jest ktoś po lewej stronie, z kim można (i warto) prowadzić konstruktywną dyskusję.
Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg.
Skomentuj artykuł