Kard. Marx i element współodpowiedzialności

Kardynał Reinhard Marx (fot. Ronald Wittek / EPA / PAP)

Rezygnacja kard. Reinharda Marksa z kierowania archidiecezją Monachium i Fryzyngi ma ogromną wymowę dla Kościoła i dla świata. A zgoda Franciszka na ujawnienie całości jego listu to bardzo ważny sygnał skierowany do biskupów w całym Kościele powszechnym. I nie tylko do nich.

Nie tylko złożenie przez kard. Reinharda Marksa rezygnacji z urzędu arcybiskupa Monachium i Fryzyngi, ale również ujawnienie całego listu, jaki w tej kwestii skierował na ręce papieża Franciszka, to wydarzenie o dużym ciężarze gatunkowym w życiu Kościoła. Nie tylko Kościoła katolickiego w Niemczech, ale w wymiarze globalnym. Upubliczniony dokument pokazuje, że liczący 67 lat hierarcha nie został do rezygnacji w żaden sposób przymuszony czy nakłoniony przez Stolicę Apostolską, jak to się zdarza niejednokrotnie z biskupami, których w Watykanie uznano za winnych rozmaitych rozmaitych zaniedbań lub za niezdolnych do dalszego pełnienia powierzonej im funkcji. Z listu do Franciszka jasno wynika, że to kard. Marx z własnej inicjatywy podjął decyzję, o której zaakceptowanie prosi aktualnego Następcę św. Piotra.

Złożenie dymisji wpisuje się w ciąg ostatnich działań metropolity Monachium i Fryzyngi. Na początku ubiegłego roku zrezygnował z kandydowania na drugą kadencję przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec. Kilka miesięcy temu założył fundację, której celem jest wspieranie ofiar nadużyć seksualnych i wniósł do niej znaczną część swojego prywatnego majątku.

DEON.PL POLECA

Decyzja kard. Marksa spotkała się ze zróżnicowanym odbiorem zarówno w Kościele, jak i wśród medialnych komentatorów życia religijnego. Z jednej strony przyjmowana jest z uznaniem i szacunkiem, z drugiej rodzi obawy związane z przyszłością wspólnoty katolików w Niemczech, zwłaszcza w związku z zainicjowanym w 2019 roku procesem określanym jako „droga synodalna”. Część niemieckich mediów jest zgodna, że odejście jednego ze zwolenników wewnątrzkościelnych reform jest dla katolicyzmu w tym kraju niekorzystne. Co więcej, sugerują, że nie pomaga to ofiarom nadużyć seksualnych duchownych. Zaniepokojenia nie krył obecny przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich bp Georg Bätzing. Przypomniał, że kard. Marx, gdy przewodniczył niemieckiemu episkopatowi, wskazywał drogę w ważnych sprawach dla Kościoła w Niemczech i na świecie. „W episkopacie Niemiec jest jednym z ważnych filarów” - podkreślił i dodał, że w dalszym ciągu będzie potrzebny.

Negatywnych konsekwencji ewentualnego przyjęcia przez Franciszka rezygnacji arcybiskupa Monachium obawia się m. in. prof. Andrea Riccardi, założyciel Wspólnoty św. Idziego. W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego nazwał kard. Marksa „mediatorem między Kościołem w Niemczech i Rzymem” i zauważył, że jego brak utrudni komunikację między nimi w bardzo delikatnym dla obu stron momencie. „Obiektywnie rzecz biorąc stawia to w trudnej sytuacji Papieża Franciszka. Zabraknie mu normalnego, bezpośredniego kanału komunikacji” - zwrócił uwagę.

Klucz do zrozumienia rezygnacji wciąż jeszcze pełniącego swą funkcję arcybiskupa Monachium i Fryzyngi można znaleźć w jego liście do papieża Franciszka. Napisał w nim, że zasadniczym powodem jest potrzeba wzięcia na siebie części odpowiedzialności za katastrofę nadużyć seksualnych, których w ostatnich dziesięcioleciach dopuszczali się ludzie piastujący różne urzędy w Kościele. Według niego przeprowadzone w ostatnich dziesięciu latach badania i ekspertyzy dowodzą niezbicie, że popełniono wiele błędów osobistych i administracyjnych, ale zawiodła także instytucja czy też „system”.

Szczególnie dramatycznie brzmią słowa niedawnego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, w których stwierdza: „Ostatnie dyskusje pokazały, że niektórzy w Kościele nie chcą dostrzec tego właśnie elementu współodpowiedzialności, a tym samym współwiny całej instytucji, i z tego powodu sprzeciwiają się każdej formie dialogu na rzecz reformy i odnowy prowadzącej do przezwyciężenia obecnego kryzysu”. Czy kard. Marx przyznaje, że „zderzył się ze ścianą”? Czy daje do zrozumienia, że natrafiał na nadzwyczaj silny opór i nie widzi szans na jego pokonanie? Że - mówiąc trywialnie - nie ma siły dalej „kopać się z koniem”?

Adresowany do Papieża list metropolity Monachium nie pozostawia wątpliwości, że ma on również głębokie poczucie osobistej winy. Także pod jego adresem kierowano zarzuty, że nie wyjaśniał w wystarczającym stopniu przypadków molestowania seksualnego wśród podległych mu duchownych. „I ja muszę wyciągnąć wobec siebie osobiste konsekwencje. Dostrzegam to coraz wyraźniej” - wyjaśnił w liście do Franciszka. Jednak część komentatorów dopatruje się w jego geście również próby dania przykładu, a nawet wywierania presji na innych biskupów, którzy w kwestii nadużyć nie mają czystego sumienia. Wskazują szczególnie na metropolitę Kolonii kard. Rainera Woelkiego, który w ostatnim czasie w ich opinii wyraźnie unikał wzięcia na siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności w tej tak bolesnej sprawie.

Niezależnie od tego, czy Franciszek przyjmie rezygnację kard. Marxa, jego decyzja już nabrała wymiaru symbolicznego. A upublicznienie za zgodą Papieża jego listu, to wyraźny sygnał, że Następca św. Piotra chce, aby wymowa tego dokumentu dotarła do całego Kościoła katolickiego, we wszystkich zakątkach świata. Aby stał się przedmiotem bardzo poważnej refleksji, zarówno biskupów, jak i powierzonych ich duszpasterskiej trosce wiernych. A także inspiracją do mających na uwadze dobro działań i trudnych osobistych decyzji.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kard. Marx i element współodpowiedzialności
Komentarze (2)
RR
~realny realista
7 czerwca 2021, 13:17
Ciekawe ze wsrod hierarchow w Niemczech nie ma zadnego pederasty, moze cos przeoczylem? Tak mi sie wydaje ze selekcja byla, nie tak jak w Polsce.
AS
~Antoni Szwed
7 czerwca 2021, 10:13
Niemniej jednak Marks NADAL należy do wąskiego grona osobistych doradców Franciszka. Czy z tego grona też się wycofa i pójdzie sobie na "zasłużoną" emeryturę? Warto przyglądać się temu, jakie będą dalsze losy tego biskupa...