Kard. R. Marx chce ujawnienia kolońskiego raportu o pedofilii
Nieopublikowanie przez archidiecezję Kolonii opracowania dotyczącego pedofilii jest "niszczycielskie" dla całego Kościoła - uważa arcybiskup Monachium i Fryzyngi kard. Reinhard Marx.
"Teraz opinia publiczna widzi, że prawnicy kłócą się o drobiazgi kosztem poszkodowanych" - oświadczył w wywiadzie dla dziennika "Süddeutsche Zeitung" z 15 grudnia były przewodniczący episkopatu Niemiec. Zapowiedział przy tym, że zamierza ogłosić w 2021 roku porównywalną, pełną ekspertyzę o tej tematyce dla swej archidiecezji.
Przygotowanie opracowania, które miało wyjaśnić rolę dostojników kościelnych archidiecezji kolońskiej w przypadkach wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych, jej obecny pasterz kard. Rainer Maria Woelki zlecił jednej z monachijskich kancelarii prawnych. Choć wstępnie zapowiedział, że dokument ten zostanie ogłoszony, to kilka tygodni temu uznał, że jest on metodologicznie wadliwie sporządzony i odmówił jego ujawnienia.
Pytany w tej sprawie kard. Marx stwierdził, że raport powstał na tej samej zasadzie, jak podobny dokument diecezji akwizgrańskiej, a zatem "będzie też zawierał nazwiska osób odpowiedzialnych". Nie będzie można pominąć w nim poprzednich arcybiskupów Monachium, a więc kardynałów Josepha Ratzingera - późniejszego papieża Benedykta XVI i Friedricha Wettera. "Wszyscy wiedzą, kto w minionych latach był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi lub pełnił inne obowiązki w ostatnich dziesięcioleciach w tej archidiecezji, łącznie ze mną" - powiedział kardynał.
Jego poprzednicy, kardynałowie Wetter i Ratzinger pozostawili w duszpasterstwie księdza obwinianego o wykorzystywanie seksualne nieletnich. To także będzie tematem opracowania - zapewnił niemiecki purpurat i dodał, że nie zna żadnych szczegółów, "co kto wiedział, kiedy i jak dokładnie". To wszystko winna wyjaśnić dopiero dokumentacja przygotowywana przez ekspertów - dodał kard. Marx.
Archidiecezja Monachium i Fryzyngi jako pierwsza katolicka jednostka terytorialna w Niemczech przedstawiła w 2010 niezależny raport o przestępstwach seksualnych. Aby go przygotować, monachijska kancelaria adwokacka Westpfahl Spilker Wastl (WSW) zbadała akta osobowe od 1945 roku. Rozszerzony raport zamówiono w tej samej kancelarii pod koniec lutego br. Ma on obejmować okres do 2019, a zatem również kadencję kard. Marxa i wskazać osoby odpowiedzialne za wszelkie uchybienia. Według archidiecezji, raport będzie gotowy nie wcześniej niż na wiosnę 2021.
W rozmowie z "Süddeutsche Zeitung" metropolita monachijski ujawnił też, że w 2010 roku ze swoich prywatnych pieniędzy przekazał ofiarom pedofilii 100 000 euro. Przyznał, że sprowokował go do tego reporter "New York Timesa", który zapytał go kiedyś, czy skandale pedofilskie zmieniły jego wiarę. Purpurat przytaknął i wkrótce wyłożył 97 tys. euro jako zadośćuczynienie dla ofiar pedofilii w jego archidiecezji.
Natomiast na początku grudnia oznajmił, że założył prywatną fundację "Spes et Salus" (Nadzieja i ocalenie) na rzecz ofiar wykorzystywania seksualnego w Kościele. Postanowił, że sam przekaże jej "największą część" w wysokości pół miliona euro. Zgodnie ze statutem będzie ona wspierać ofiary przestępstw seksualnych. Te zranione osoby będą na równych prawach uczestniczyły w przeznaczaniu pieniędzy fundacji.
W rozmowie z "Süddeutsche Zeitung" kard. Marx powiedział, że upublicznił swoją akcję dlatego, "żeby być może inni też uznali to za dobre, dajemy na to pieniądze. Może to będzie akcja również na arenie międzynarodowej, gdyż jest to problem Kościoła nie tylko Niemiec, ale też powszechnego".
Do marca br. kardynał był przewodniczącym Niemieckiej Konferencji Biskupów. Przyznał, że plany założenia fundacji mógł teraz spełnić swobodniej niż wtedy, gdy stał na czele episkopatu. W ten sposób nikt nie może mu zarzucać, jakoby chciał naciskać na swoich współbraci w biskupstwie. Ostatecznie myśl o fundacji stała się bardziej konkretna, gdy - jak zaznaczył - stało się dla niego jasne, że „ludzie utracili wiarę z powodu tego, co uczyniono im w Kościele”.
Na pytanie, skąd ma tak dużo pieniędzy, kardynał odpowiedział: "To proste, ponieważ ich nie wydawałem". Wyjaśnił, że nie ma "żadnego drogiego hobby, kupuje książki, co jakiś czas cygaro". Sporo pieniędzy zebrał też jako dyrektor instytutu, profesor i biskup, a teraz nadal zarabia, gdyż otrzymuje dość wysoką emeryturę.
Purpurat chciałby też odejść od "często nieprzejrzystego systemu kastowego" w Kościele, dodając, iż - według niego - klerykalna "mentalność «closed-Shop» [zamkniętego sklepu] tylko dla mężczyzn nie jest dobra".
Kardynał nie odpowiedział wprost na pytanie o kwestię kapłaństwa kobiet. Arcybiskup Monachium nie odpowiedział, ale przyznał, że "udział kobiet nadal jest niewystarczający", dodając, że to samo powiedział też papieżowi. Jako przewodniczący watykańskiej Rady ds. Gospodarczych zaproponował papieżowi włączenie sześciu kobiet do 7-oosobowego grona jej świeckich członków. I rzeczywiście 7 sierpnia Franciszek mianował sześć kobiet (po dwie z Niemiec, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii). Już na pierwszym posiedzeniu Rady "zaprezentowały się one jako osoby bardzo kompetentne" - powiedział arcybiskup monachijski. Jego zdaniem "grupy mieszane pracują lepiej".
Skomentuj artykuł