Skrupulatne sumienie jest sumieniem błędnym. Przynosi ciemność, również w Adwencie

Skrupulatne sumienie jest sumieniem błędnym. Przynosi ciemność, również w Adwencie
Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com)

Mówi się, że ze wszystkim można przesadzić i w każdej sferze potrzeba umiaru. Nie inaczej jest z podejściem do kwestii związanych z sumieniem. Zwłaszcza osoby świeżo nawrócone mogą łatwo popaść w zbyt silne skupienie na własnych słabościach. W konsekwencji, zamiast odnaleźć motywację do zmiany, wpadają w sidła dręczących skrupułów. Niewłaściwie rozumiany Adwent może tylko dolać oliwy do ognia.

„Czy na pewno dobrze nazwałem ten grzech? A co, jeśli ksiądz nie zrozumiał, o co mi chodzi? Na wszelki wypadek jutro wyspowiadam się jeszcze raz”. Brzmi znajomo? Wbrew pozorom to nie abstrakcja. Taki wewnętrzny dialog związany z sakramentem pokuty prowadzi ze sobą naprawdę spora część katolików. Bardzo często do tego stadium prowadzi długi czas trwania w niezdrowym podejściu do religii i błędnym rozumieniu rozwoju duchowego.

DEON.PL POLECA

 

 

W pułapce perfekcjonizmu

Zdarza się, że osoby wchodzące na drogę nawrócenia łatwo wpadają w pułapkę, która czyha na każdego chrześcijanina. Mowa o nadmiernym skupieniu uwagi na samym sobie przy jednoczesnym silnym przekonaniu o podążaniu Bożymi ścieżkami. Nie chodzi zatem o prosto rozumiane zapatrzenie w siebie, ale o zapominanie, że Kościół nie jest galerią ideałów, ale – jak to ujął papież Franciszek – „szpitalem polowym” dla słabych i poranionych.

Kiedy nakładamy na siebie zbyt dużą presję moralną i duchową, szybko odkrywamy, że sprostanie własnym oczekiwaniom nie jest łatwe. Często wymagania są tak ogromne, że żaden człowiek nie mógłby ich spełnić. W ten sposób perfekcjoniści wpadają w sidła problemu, który specjaliści nazywają skrupulanctwem. Jest to jeden z objawów zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego na tle religijnym.

W konsekwencji pojawiają się obsesyjne myśli o popełnionych grzechach i o Bogu, który surowo karze za przewinienia. Najczęściej jednak te „grzechy” są wyolbrzymione. A czasem w ogóle nie mamy do czynienia z realną winą skrupulanta.

Adwentowy “koniec świata”

Obecny czas Adwentu może sprawić, że poziom natrętnych myśli skrupulanckich osiągnie szczyt. Przypomnijmy, że tygodnie poprzedzające Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas zakupów i świątecznych jarmarków. Dla wierzących jest to czas duchowego przygotowania i oczyszczenia przed przeżywaniem Tajemnicy Wcielenia Chrystusa.

DEON.PL POLECA


Adwent dzieli się na dwie części. Pierwsza, trwająca do 16 grudnia, skupia się na przygotowaniu na Paruzję, czyli powtórne przyjście Chrystusa. Druga część to bezpośrednie oczekiwanie na Boże Narodzenie. W Liturgii Słowa słyszymy wtedy tematyczne fragmenty biblijne. W pierwszej części teksty liturgiczne zawierają myśli, które w sercu osoby zmagającej się ze skrupułami budzą trawiący lęk. Są to przestrogi i wezwania do czuwania: „bliskie jest już Królestwo Niebieskie”, „w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” czy „nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego”.

Zderzenie z tymi przestrogami może doprowadzić skrupulanta do poważnego załamania psychicznego. To człowiek, który przesadnie bierze te słowa do siebie. Dostrzega w sobie ogromne zło, które może stać się przyczyną wiecznego potępienia. Dla większości z nas trudne jest wyobrażenie sobie ciągłego myślenia, że koniec świata nastąpi dziś lub jutro. Chociaż jako chrześcijanie chcemy żyć tak, jakby ten dzień był ostatni, nie funkcjonujemy w ciągłym lęku, że „zaraz umrę” albo „świat się skończy, a ja nie jestem gotowy”. Dla niejednej osoby walczącej z nerwicą natręctw to niestety bolesna codzienność.

“Wielka światłość w dzień ów będzie. Alleluja!”

Tymczasem istota Adwentu nie tkwi w załamywaniu się własnymi słabościami i strachu przed „okrutnym” Sędzią. Chodzi przede wszystkim o radość z nadchodzącego spotkania z kochającym Ojcem. Kończąc pisanie tego tekstu, w przerwie przeczytałem świeżo opublikowany artykuł ks. Jakuba Kołacza SJ na temat pieśni adwentowej: Oto Pan Bóg przyjdzie. Wspomniana pieśń nie dotyczy przyjścia Jezusa na świat w betlejemskiej stajence, lecz tego na końcu czasów. Ks. Jakub podkreśla słowa: „Wielka światłość w dzień ów będzie. Alleluja, alleluja!” jako zapowiedź radości, nie ciemności. To nie „bat na grzeszników” ani „okrutny sąd”, ale ostateczne zwycięstwo nad grzechem.

Ileż to razy podczas Rorat słyszeliśmy ludzi śpiewających, że “wielka światłość w cieniu będzie”... Za każdym razem budzi się w nas ta sama myśl, że chyba nie zawsze myślimy, co śpiewamy. Na szczęście w cieniu nadal można odpocząć od grzejącego słońca. Gdy wróci lato, szybko sobie o tym przypomnimy. I chociaż to trochę zabawna anegdota, to myślę, że kryje się w niej pewna głębia. Często lubimy odsuwać tę wielką radość w cień. Trudno jest nam wyjść z naszych ciemności smutku i zamartwiania. Boimy się, że światło radości nas oślepi. Każdy Adwent to jednak czas, kiedy krok po kroku uczymy się wychodzić z cienia i rozumieć, że ta „wielka światłość” nie chce nas spalić, lecz rozpromienić radością i miłością.

Dziennikarz i publicysta. Pisze o Kościele i wyzwaniach współczesnego świata. Ukończył z wyróżnieniem Dziennikarstwo i komunikację społeczną na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. W 2023 roku nominowany do Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Emily Rand-Przykaza

Za dużo kupujesz? Za bardzo się martwisz?
Za często jesz? Za wiele spraw do załatwienia?

Przesyt dotyka różnych obszarów naszego życia. Nadmiar rzeczy wypełnia nasze domy, a natłok myśli – głowy. Jesteśmy przebodźcowane i...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Skrupulatne sumienie jest sumieniem błędnym. Przynosi ciemność, również w Adwencie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.