Katolicy w TV, czyli Dawid w mediach Goliata

Andrzej Sarnacki SJ

W telewizji publicznej można czasem natrafić na debatę dotyczącą spraw wiary i Kościoła, głównie takich jak problem aborcji, in vitro, majątków kościelnych, ale też skandali czy sensowności celibatu. Ostatnio można było obejrzeć kilka takich debat, głównie w programie Tomasza Lisa. Były to m.in. sprawa pieniędzy Kościoła, przemocy wobec kobiet (i co Kościół na to), problem homoseksualizmu czy program o wystąpieniu z zakonu o. Jacka Krzysztofowicza.

Z jednej strony mieliśmy krytyków Kościoła, takich jak Joanna Senyszyn posłanka do Parlamentu Europejskiego, Tadeusz Bartoś, eks-zakonnik i wykładowca z Pułtuska czy Kazimiera Szczuka feministka i krytyk literacki. Z drugiej strony katolickich oponentów, w tym dziennikarzy i publicystów, jak Tomasz Terlikowski i Ewa Czaczkowska, czy o. Paweł Gużyński, dominikanin z Łodzi, duszpasterz i przeor tamtejszego klasztoru.

Pierwsze wrażenie po obejrzeniu tych debat, to stosunkowo mała wiarygodność reprezentantów Kościoła. Choć należy im się szacunek za odwagę podjęcia trudnych tematów w mediach Kościołowi nieprzychylnych, to po obejrzeniu debat pozostaje niesmak, niczym po meczu do jednej bramki. Zainteresowanych mogę co najwyżej odesłać do obejrzenia debat i analizy własnych wrażeń.

Przykładów zderzeń dwóch różnych narracji, z których jedna bazuje na technikach perswazji a druga na przekonaniu o słuszności moralnej, jest wiele. Mnie zaintrygowała rozmowa z udziałem o. Pawła Gużyńskiego. Choć z pewnością jest bardzo utalentowanym duszpasterzem, to już niestety nie równorzędnym dyskutantem z takim wyjadaczami, jak wyżej wymienieni (może z wyjątkiem Tadeusza Bartosia, który sprawia wrażenie, jakby trochę nie żył). Nie wiem czy to rezultat jednowymiarowej formacji, ale sam język teologiczny nie jest w stanie sprostać wyzwaniom debaty utrzymanej w konwencji agresywnego sporu. Gdy odpowiedzią na kwestionowanie zasadności celibatu (bodajże w TVN) była próba wyjaśnienia (ku uciesze oponentów), że "celibat to zupełnie co innego niż ślub czystości", można było odnieść wrażenie wyobcowania dzielnego zakonnika.

Widać też, że wynik szczególnie jednej z debat nie dawał mu spokoju, skoro nagrał później dwa dodatkowe komentarze "Mimochodem" 6 i 7, w których odnosi się do swego wystąpienia w programie Tomasza Lisa. Wynika z nich, że głównym problemem była "nieumiejętności skupienia się na tym, co rzeczywiście stanowi problem" (nieumiejętności innych) i zejściu "całej dyskusji na manowce" (z winy tychże). Następnie autor wyraża żal, że "nie udało mu się porozmawiać, tak jakby chciał" (czyli w cywilizowany sposób w tyradach koronkowych argumentów) i obnaża w swoim przekonaniu oponentów, którzy udowodnili swymi wypowiedziami, iż "ideologia jest ważniejsza od człowieka" (a mieli być humanistami na wskroś i na schwał).

Ten typ argumentacji nie jest rzadki w kręgach duchownych. Prawość oczekuje racjonalnej dyskusji w atmosferze szacunku, a może i empatii. Spodziewamy się uczciwej, logicznej i odnoszącej się do filozoficznych aksjomatów debaty. Nawet - dodajmy - w programie Tomasza Lisa (sic!). Ta naiwność jest dość powszechna wśród prostodusznych ludzi Kościoła, w których niczym u Natanaela nie ma podstępu. Później przychodzi rozczarowanie i oburzenie zachowaniem strony przeciwnej. Lecz jeśli ktoś zwala wszystko na brak fair play u przeciwników, to może i ratuje dzięki temu samozadowolenie, ale traci okazję do wyciągnięcia wniosków. A tak bardzo przydałoby się nazwanie rzeczy po imieniu i wypracowanie nowej, adekwatnej taktyki rozmowy. Przydałby się ponadto lepszy kontakt z rzeczywistością, również tą niekatolicką. Bo nie wystarczy dużo wiedzieć.

Może najpierw potrzeba większej świadomości, o co w takich programach chodzi. Trzeba dobrze rozumieć, czym jest manipulacja, PR trzeciej generacji, interes grupowy, socjotechnika czy choćby retoryka. Wspomniana wcześniej Kazimiera Szczuka sporo korzysta z socjotechniki, a reakcje rodem z tej samej szkoły można zaobserwować u Magdaleny Środy i wielu innych dyżurnych uświadamiaczy. Nie chodzi oczywiście o to, by nauczyć się podobnych technik i je stosować, tyle że pewnie lepiej. Nie chodzi o pokonanie oponentów za wszelką cenę, ale przynajmniej o to, by być przeciwnikiem równorzędnym. "Znaj wroga i znaj siebie, a choćbyś stoczył sto bitw, nic ci nie grozi", mówi chiński traktat o sztuce wojennej z VI w. pne.

Dlaczego warto się do takich dyskusji lepiej przygotować? Blog, na którym o. Paweł przedstawił swoje wyjaśnienia obejrzało jak dotąd … 6 osób. A program Lisa? Prostowanie wpadek to czasochłonne zajęcie, a efekt jak z bananami.

Trzeba sobie uświadomić, że dobór dyskutantów w telewizji nieprzychylnej Kościołowi jest pewną ustawką. Nierównomierność sił jest zabiegiem zaplanowanym, dlatego TV np. do dyskusji o homoseksualizmie nie zaprosi już ks. prof. Dariusza Oko, gdyż po mieście-bez-Boga zbudowanym z argumentów strony lewicowej ten nieugięty żołnierz zostawiłby tylko zgliszcza. Zaprasza się więc płotki, choćby i znane, by prowadziły uczoną dyskusję z rekinami. Zrozumiałe, że TV osiąga przez to zamierzony efekt deprecjacji. Nawet Redakcja Programów Katolickich zapraszając do programu "Między niebem a ziemią" laickiego filozofa, a z drugiej strony aktorkę, która może co najwyżej powiedzieć "a moim zdaniem to …", nie sprzyja zapewnieniu równowagi. Nie znaczy to bynajmniej, że katolicy zawsze są na straconej pozycji, ale gdy Dawid staje do walki z Goliatem, to nie mieczem ma wojować. I nie może pozwolić Goliatowi na dyktowanie warunków pojedynku.

Przydałaby się jakaś skuteczniejsza taktyka. Co zatem zrobić, gdy karty rozdaje tylko jedna strona? Na dzisiaj katoliccy oponenci stawiani są pod mur i jedyna rola, jaka im przypada, to tłumaczenie się. Nie wystarczy jednak biadolenie i poczucie "zwycięstw moralnych". Jeśli nie widzi się mechanizmów, to człowiek bierze udział w grze, wobec której reguł jest onieśmielony i bezradny. Jeśli nie zna reguł, nie ma możliwości wyjścia poza system, który z góry przesądza o wyniku. Mało kto potrafi przebić się z własną narracją. A trzymanie dłoni w geście wszechwiedzy wcale nie dodaje autorytetu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Katolicy w TV, czyli Dawid w mediach Goliata
Komentarze (28)
Z
Zuma
6 marca 2013, 20:15
Ja po prostu nie oglądam telewizji ani nie słucham radia, świadomie już dawno zrezygnowałam z poddawanie się temu "praniu mózgu", wszystkie programy pokazywane w głównych mediach zbyt zafałszowują obraz rzeczywistości, narzucają nam sposób myślenia i oceniania faktów, a robią to takimi sposobami, że nie zauważamy, kiedy przyjmujemy "ich" opinie za własne. Głoszenie Ewangelii nie polega wcale na walce na argumenty, stosowaniu technik socjologicznych czy psychologicznych, dyskusjach publicznych na "powyższe" tematy. Tylko na zasadach Biblijnych można docierać z Ewangelią do serc ludzi. Jak robił to Jezus? Tylko żywe, prawdziwe Słowo w mocy Ducha ma moc przekonywać człowieka. Jeśli człowiek prawdziwie zostanie przekonany o grzechu i odda się Jezusowi, to nie potrzebne mu będą dyskusje na tematy aborcji, homeseksualizmu czy celibatu. Pozdrawiam.
A
akwora
25 stycznia 2013, 09:09
Świetny artykuł, ale zmieniłabym tytuł na: "kopanie się z koniem". Widziałam kiedyś program w którym, Środa została zmiażdżona w dyskusji z Lityńskim i Wildsteinem ( nie podaję szczegółów, aby nie być posadzoną o kryptoreklamę), i choć ta sytuacja mnie rozbawiła, to poczułam się zażenowana. Odwrócenie proporcji, to za mało.
O
owca
25 stycznia 2013, 08:49
Marudzi autor w tym tekście i nagina fakty. Choćby we fragmencie dotyczącym porogramu Redakcji Katolickiej - po pierwsze nosi on tytuł "Między ziemią a niebem" a nie odwrotnie :) Po drugie poza wspomnianym laickim filozofem i znaną, zaangażowaną religijnie aktorką było jeszcze w tamtej rozmowie dwóch innych dyskutantów - wolontariuszka, która dała wzruszajace świadectwo opieki nad  umierajacymi w hospicjum zbijąjac argumenty filozofa oraz świetnie przygotowany merytorycznie ksiądz, który prezentował nauczanie Koscioła dużo bardziej przekonująco niż ów filozof swoje laickie racje. Czyli było trzech katolików w dyskusji z jednym gosciem o laickich poglądach. Tematy rozmowy - związki partnerskie i eutanazja. Zanim wiec autor tekstu zacznie krytykować, niech obejrzy dokładnie to, co opisuje.
A
Anna
25 stycznia 2013, 07:53
Do Tomka Niestety takie zdanie o Radio Maryja i TV Trwam kreują 'te inne media", w tym niestety wiele razy na deonie. Jest wiele audycj religijnych, kulturalnych i z życia wzietych dla młodzieży i dzieci w Radio Maryja i TV Trwam. A gdzie można dotrzeć do prawdy, niepoprawnej politycznie, z dzieciny społecznej, politycznej i gospodarczej? O tym szukaniu prawdy mozna posłuchac i przeczytać np. od wczoraj, gdzie  przytaczane są  słowa wypowiedziane przez śp. Kardynała Józefa Glempa,w obecności wielu osób, w tym biskupów, duchownych do o. Tadeusza Rydzyka. Dostępnośc na multipleksie cyfrowym znacznie by pomogła ewangelizacji, w tym młodzieży. A kto transmituje w całości dla młodzieży chociażby Spotkania Światowe Młodzieży czy spotkania z Taize, z papieżem, nie mówiąc o wielu jeszce innych np. patriotycznych w Polsce
T
Tomek
24 stycznia 2013, 22:56
@tak Zwrotnica ta ustawia dyskusje właśnie na odpowiednie tory. Tą zwrotnicą jest Chrystus. Każdy gdziekolwiek by nie głosił przesłanie Ewangelii (także w TV), ba jeśli to robi w habicie i zaangażowaniem, właśnie naśladuje Mistrza z Nazaretu, więc porównanie jak najbardziej na miejscu. @Anna To nie jest żaden patos, to jedynie przełożenie Ewangelii na realia dnia dzisiejszego. To już wiadomo chyba dlaczego KEP juz 5 razy poparł  starania o miejsce  na multipleksie dla TV Trwam. Radio Maryja i TV Trwam jest  wielkim antidotum na te programy "dbające o katolików" w telewizji publicznej i komercyjnej. ... A idąc Anno tym tropem, jeśli ograniczymy się do kanału Radio Maruja i TV Trwam, a zamkniemy się na wszystkie inne media do dotrzemy do kilku tysięcy starszych osób głownie 70+, 80+. A co z reszta? Czy uważasz że którykolwiek 20 czy 30latek ogląda TV Trwam? W ten sposób dojdziemy do sytuacji, że za 20 lat polskie kościoły staną muzeami albo będą świecić pustkami. Z perspektywy kilkudziesięciu warszawskich parafii, które znam, zresztą w innych dużych miastach w Polsce jest podobnie, na Mszach Św. widuje się prawie same "siwe głowy". Ostatnie statystyki dla Warszawy podają że w 2012 roku zawarto 54% ślubów cywilnych, czyli to oznacza więcej niz połowę w zdawało się katolickim mieście. Oprócz niedużej grupy młodych ludzi zaangażowanych w kościele, w dużej mierze przyjezdnych z całej Polski studentów i później absolwentów oraz kilku może kilkunastu stowarzyszeń w Kościele grupujących ludzi w średnim wieku, kościół staje się kościołem emerytów oraz troche dzieci i nastolatków (katecheza w szkole to przyjdą albo i nie). Lekarstwem ma być na to Radio Maryja i Telewizja Trwam?
A
AP
24 stycznia 2013, 20:10
T.Lis "musi" tak prowadzic program, bo jak sam gdzies powiedzial w debacie, te matoly wezma i przelacza na inny kanal...
ES
ewa sokolowska
24 stycznia 2013, 19:12
A CZYM SIE ROZNI W SPOSOBIE ARGUMENTACJI TERLIKOWSKI OD KS OKO?FAJNIEJSZY JEST SZ.HOLOWNIA:PRZEKONA A NIE OBRAZI.
A
Anna
24 stycznia 2013, 15:35
To już wiadomo chyba dlaczego KEP juz 5 razy poparł  starania o miejsce  na multipleksie dla TV Trwam. Radio Maryja i TV Trwam jest  wielkim antidotum na te programy "dbające o katolików" w telewizji publicznej i komercyjnej.
J
Janek
24 stycznia 2013, 15:03
"Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!" (Mt 10,16b) Jezus mówi tu jak mamy się poruszać wśród ludzi, by przybliżać Jego Królestwo. Chociaż to trudne zadanie dla człowieka - w obliczu różnych trudności, starać się być jednocześnie roztropnym wężem unikającym zdeptania jak i czystym, prawym, niewinnym gołębiem - to i tak przez całe nasze życie potrzeba abyśmy odkrywali, a odkrywszy, wypełniali Bożą wolę. Nawet jeśliby wszyscy wokół nienawidzili nas i pogardzali nami z powodu naszej obecności i trwania w Kościele Chrystusowym.
A
Anna
24 stycznia 2013, 14:11
Tomku,po co tyle patosu w Twojej wypowiedzi?Chodzi o prostą rzecz,jak decydujesz sie na dyskusję z przeciwnikiem bądz kompetentny,znaj wroga,nie tylko mily i przystojny,walka o dobro,to sluszna sprawa. 
X
XXXLeszek
24 stycznia 2013, 14:02
... ale o co chodzi Księdzu w swojej wypowiedzi? Bo nie wiem. Tzn. wiem, że ktoś by wypadł lepiej, ktoś inny gorzej. I widać spod tekstu, że problem ma Ksiądz (i wielu innych) chyba z tym Terlikowskim, bo wchodzi na "wasze" pole - całkiemn dobrze i wiarygodnie,  jak na formułę takich programów i ...co z nim (Terlikowskim) zrobić? A rozwiązanie jest jedno: nie rzucać pereł przed świnie. Ale czy w Kosciele dziś jeszcze ktoś to rozumie i przywołuje. Może jeszcze ks. Kowalczyk SJ... Gdzieś jeszcze daje się zauważyć...
T
tak
24 stycznia 2013, 13:39
Tomku, trochę sobie "ustawiłeś" dyskusję i adwersarzy. Po pierwsze, nie porównuj Chrystusa z uczestnikami dyskusji w tv. Chrystus jednak jest Bogiem, czego nie da się powiedzieć o dyskutantach. Po drugie, nie wiesz czy Ci, którzy krytykują nic nie robią. Tak więc zwracając uwagę innym, że nie wiedzą jaki ostatecznie był odbiów programu, jednoczesnie popełniasz ich błąd bo i Ty nie wiesz kto był  i jest krytykiem.
T
Tomek
24 stycznia 2013, 13:31
Nie zgodze się w dużej mierze z Autorem artykułu, a już z komentującymi to wogóle. Pierwszym który przegrał z tym światem wydawać by się mogło że był Chrystus. Zawisł na drzewie krzyża, jak zwykły przestępca, popychany, bity, poniewierany, wzgardzony i wyszydzony. Po ludzku przegrał, On Bóg dał się tak sponiewierać, nie zrobił nic, żeby uniknąć hańby, przyjął wszystko i poszedł na śmierć. Jednak po tym wyrazie bezsilności, przyszło Zmartwychstanie. Umocnieni tym faktem oraz napełnieni Duchem Świetym, apostołowie wyszli by głosić. Działo się to stopniowo, bez fajerwerków, powoli. Nie obyło to się bez problemów, prześladowań. Jednak dzisiaj prawdopodobnie nie ma takiego kraju na świecie, gdzie Chrystus nie byłby głoszony, są prześladowania, są ofiary, jest ucisk dalej taki jaki był  i na początku. Jednak Chrystus Zmartwychstał, Chrystus żyje. Jednak Zwycieztwo Chrystusa nie jest mierzone miarą, jaką my oczekujemy. Dlatego każdy kto idzie świadczyć o Chrystusie gdziekolwiek, w tym do telewizji, jest już zwyciezcą, chociażby się wydawało że przegrał. Pan Bóg wie co robi, czasami właśnie przez takie porażki, uczy i prowadzi człowieka. Nikt z nas nie zna sensu całego odbioru takiego programu, co się zrodziło i u kogo po jego obejrzeniu. Jednak każdy kto idzie świadczyć o Chrystusie, choćby robił to nieumięjetnie, czuł się za słaby, to Bóg jest z nim. Bóg go umacnia i mu błogosławi, a jeśli czuje że nie udało mu się wypowiedzieć tego co pragnął i czuje jakiś smutek z tego powodu, tym bardziej Pan Bóg jest z nim. Natomiast ten który sam nic nie robi, a jeszcze krytykuje po róznych forach, że ktoś szkodzi Kościołowi jest po 100kroć winny własnej bierności i antyświadectwu. 
L
leszek
24 stycznia 2013, 11:12
Przecież program jakiegoś pana Lisa to nie są miejsca publicznej debaty, tylko "szoły". W nich nie wypada lepiej ten kto ma rację, tylko ten kto odstawi lepszy szoł. Teologia czy ewangelizacja to przede wszystkim słowo, tekst, argumenty czy świadectwo mądrych i poboznych ludzi. To trochę przypomina Jezusa zaprowadzonego na sąd do Heroda Antypasa. Jest taka scena na filmie "Pasja". Herod Antypas chciał, żeby Jezus zrobił jakiś szoł i ale reakcja Jezusa była inna i może lepiej naśladować Jezusa, niż Antypasa i  osoby z jego dworu. Oczywiście, Jezus mógłby odstawić szoł i wszystkim by szczęki opadły i zawołali by "Wow !!", ale jak wiadomo tego nie zrobił.  Człowiek rozsądny od szołów, talkszołów czy dworów i dworaków Heroda Antypasa trzyma sie z daleka i robi mądrze. Jak ktoś chce debatować czy polemizować z błaznami i trefnisiami, to sam błaznem i trefnisiem się staje i może mieć pretensje do samego siebie tylko.
24 stycznia 2013, 10:10
Nie wystarczy mieć rację... Ala zapytam niejako złośliwie, anachronicznie i retorycznie: od czego zakon jezuitów jest? :-)
4
4zaby
24 stycznia 2013, 09:38
Zalela o. Guzynskiego bylo to, ze wydawal sie dobrym, prawym czlowiekiem w porownaniu z wytrawnymi manipulatorami, z ktorymi rozmawial. No ale na argumenty przegral niestety, bylo widac ze jego rozmowcy to inna klasa intelektualna i taka rozmowa naprawde przypominala pojedynek plotki z rekinami. W jednym z programow uporczywie nazywal prof. Bartosia "Tadziu", a prof. Bartos do niego "o. Guzynski". To bylo fatalne
K
kate
24 stycznia 2013, 00:15
Zdecydowanie zgadzam się z jednym zdaniem ks. Andrzeja - należy zmienić narzędzie walki, nie można się zgodzić na grę "znaczonymi kartami". Prosty przykład z innej dziedziny: dlaczego łatwiej było SB penetrować i skutecznie walczyć z Kościołem w latach 50., niż 70., czy funkcjonariusze byli słabiej przygotowani do walki z Kościołem. Wręcz przeciwnie. Szkolono ich jednak według materiałów opracowanych w epoce "przedsoborowej", kiedy panowała inna mentalność religijna. Recepcja myśli soborowej, nawet tak słaba, jak była w latach 70. doprowadziła do tego, że działania SB były mało skuteczne, nie wyrządzały szkód, jakie zamierzano uczynić. Przeciwnicy Kościoła doskonale znają stanowisko Koscioła odnośnie problemów współczesności, wiedzą, jakie Kosciół ma argumenty i jakich używa sformułowań na obronę swojego stanowiska. Należy zmienić sposób argumentacji, podejścia do prezentowanych tez, inaczej rozłozyć akcenty. To wydaje się jednak nie problem takich dyskusji - podstawowy problem to ten, iż wydaje się, że większość dyskutantów ze strony Kościoła nie jest dostatecznie przekonana do własnego stanowiska, nie dałaby sobie ręki za to uciąć, albo wykonuje "rejtanowskie ruchy" - po nas jedynie potop, albo wprowadza "oblężenie Zbaraża" lub "okopy Świętej Trójcy".
PS
po szkodzie głupi
23 stycznia 2013, 23:39
Zakłopotania? A czemu to? Jeśli ktoś myślał, analizował, studiował i wierzy, to czemuż ma czuć się zakłopotany? Bo istnieją księża gorzej wykształceni, niż ja? Mniej wygadani i mniej zarozumiali i na tyle niemądrzy, że dyskutują z zatwardziałym marginesem społecznym o moralności? I co z tego? Może chcą iść drogą Chrystusa i jak On, nawracać prostytutki i złoczyńców. Trudno im tego bronić, nawet jeśli starają się to robić w naiwny sposób. Swoją drogą, nigdy bym nie poszedł dyskutować do telewizji. Telewizja to wrzaskliwa rozrywka dla półimbecyli. To jak tarzanie się w g.... Być może niekiedy cel uświęca środki, ale tu celu przez kloaczne opary głupoty nie dostrzegam, a za to te środki - śmierdzą straszliwie.
T
tak
23 stycznia 2013, 22:52
Jeżeli znany przedstawiciel Kościoła albo katolików przegrywa pojedynek słowny z przeciwnikami w dyskusji dotyczącej ważnych spraw wiary, to straty są niepowetowane. Każdy, kto zgadza się na dyskusję a potem się w niej kompromituje albo staje się powodem zakłopotania wierzących, albo co gorsza poszerza krąg wątpiących jest winny i powinien mieć tego świadomość zanim zdecyduje się zmierzyć z przeciwnikami naszej wiary. Nie ma sensu  po porażce coś tam bełkotać.  Trzeba znać swoje możliwości i odpowiedzialność jaka na takich dyskutantów spoczywa. Nie wolno im kompromitować naszej wiary.
Paweł Bęben
23 stycznia 2013, 22:47
@anna wystarczy że kilka osób to przeczyta i weźmnie do serca a czas pokarze co to w nas zmieni. świata nie zmienimy bo i my nie jesteśmy z tego świata. a Bogu się nie spieszy, On ma czas. To złemu sie spieszy bo wie że "zegar tyka". 
L
Lol
23 stycznia 2013, 22:42
Przyganial kocioł garnkowi...
Paweł Bęben
23 stycznia 2013, 22:41
dobre! choć prawda bolesna ale mam nadzieję prowadząca do uzdrowienia.  choć ludzie wątpiący albo wahający się mogą odebrać takie "bitwy" jako przegrane, a kto by chciał trzymać ze stroną ponoszącą porażki, więc warto zawalczyć o przygotowanie
A
Anna
23 stycznia 2013, 22:22
Dobry tekst ale kto się nim przejmie?
J
Janek
23 stycznia 2013, 21:21
Wojo, przeczytaj artykuł ze zrozumieniem. Nie rękami, ale głową. W artykuł mówi o ludziach Kościoła nieprzygotowanych, a nie o Kościele atakowanym. Widać niewiele znasz się na "mediach", bo Twoja wypowiedź jest raczej rodem z tabloidu: więcej w niej ideologii i niż rzeczowej oceny. Albo robiśz to celowo.
W
wojo
23 stycznia 2013, 20:44
kolejny tekst w stylu "uciemężnony kościół", przez wszystkich atakowany. Nie ma co, "świetny styl, poziom i klasa". Ojciec Głużyński, płotka, ale ojciec Sarnacki to dopiero mistrz. Gdyby tak w telewizji publicznej mógł wystąpić taki autorytet jak np. ojciec Rydzyk to dopiero by im dowalił, prawda? Ręce opadają jak się czyta takie teksty i to ze strony Jezuitów, smutne
G
Gog
23 stycznia 2013, 20:12
Brawo, świetny artykuł. Dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane. Dzisiaj kontakty z mediami należy wyłącznie traktować na poziomie " rozgrywki z diabłem" do której trzeba być dobrze przygotowanym.    Telewidz nie zna się na teologii. Tym czasem przedstawiciele naszego nurtu, jakby byli troszke intelektualnie ograniczeni. .......tak wychodzi
N
nie_szata_zdobi_ale
23 stycznia 2013, 19:50
Ważny i potrzebny głoś, choć pewnie "swojemu" o "swoich" nie było łatwo pisać, bo serce wtedy krwawi i można być posądzonym o kalanie własnego gniazda. Wygląda na to, że pewnie "w domu" nie da się już tego załatwić i trzeba publicznie (to prezcież też ewangelicznie!!!). Pojawiają się od czasu do czasu w debacie publicznej wypowiedzi ludzi Kościoła, których można szczere pogratulować - zarówno erudycji, znajomosci mediów, jak i aparycji. Są to jednak wystąpienie odosobnione, bo i pewnie niezłe sito jest w drzwiach, do programów takich jak "lisowe" czy tym podobne. Nie wiem czy byłbym aż tak odważny jak jazmig, żeby zabraniać niektórym dobrym acz naiwnym duszom wypowiedzi w mediach, ale może ich wesprzeć jakimś centrum, które - uczesze, ubierze, umaluje i poda kilka wskazówek, które będą ratowały przed katastrofą.  Z drugiej strony, pod wpływem artykułu o. Sarnackiego oglądałałem o. Pawła Gużyńskiego, któremu autor dość przyłożył i też gratuluję mu odwagi i coby się nie zrażał ale wzmaćniał i tym co ludzkie, i tym co boskie! Aparycję ma bardzo przyjemną (jak mówi moja żona).
jazmig jazmig
23 stycznia 2013, 19:19
Słuszne są uwagi ojca. Jeżeli ktoś nie umie dyskutować z ludźmi pokroju Środy, to narobi więcej szkody, niż pożytku. Ja uważam, że episkopat powinien znaleźć wśród księży i świeckich ludzi, którzy potrafią podjąć polemikę chociażby u Lisa, bo nie wierzę, że nie ma takich w naszych szeregach. Pozostali powinni dostać zakaz uczestniczenia w programach takich jak Lisa.