Katolik-inteligent i inne "oksymorony"

Jolanta Szymańska

Niedawno dostałam w prezencie powieść Wojciecha Kuczoka. Chyba same już tytuły jego książek ("Gnój", "Obscenariusz. Wypisy z ksiąg nieczystych") wskazują na optykę w nich przyjętą. Lektura lekka a jednocześnie ciężka. Ciężka, bo ciężko młodej katoliczce wchodzić w wulgarność. Młoda katoliczka wolałaby kwiatki na łące.

Po lekturze zajęło mnie kilka refleksji. Po pierwsze, przekonałam się (uznajmy omawianą lekturę za "prze-konanie"), że perwersja mnie nie interesuje. Po drugie, rozczarowałam się. Nie tylko wspomnianą perwersją ale też sposobem (niesprawiedliwym), w jaki Kuczok przedstawia osoby duchowne (prawo pisarza przedstawiać świat po swojemu, prawo czytelnika widzieć rzeczywistość inaczej). Zdałam sobie sprawę, że we współczesnej literaturze brakuje propozycji dla odbiorców, którzy szukają w lekturze wartości, głębi intelektualnej i których jednocześnie cieszy niebanalny styl, zabawa słowem. Wiesław Myśliwski w jednym z wywiadów celnie podzielił literaturę na literaturę "słowa" i literaturę "akcji".Odnoszę (jakże młode, może mylne?) wrażenie, że odkąd umarł Białoszewski, skończył się bal w wartościową awangardę. Skończyła się "literatura słowa" dla "młodych katoliczek".

Podobnego problemu nie ma w innych dziedzinach sztuki. Konceptualizm w sztukach plastycznych zadaje niezwykle uniwersalne pytania (w zasadzie łączy wszystkich, których cieszy praca wyobraźnią, niezależnie od ich światopoglądu), muzyka współczesna z kolei również częściej inspiruje do treści, niż treścią jest. Literatura natomiast jest na tyle specyficzną formą sztuki, że mówić musi, a co za tym idzie - musi przedstawiać jakiś punkt widzenia rzeczywistości, przynajmniej co do zasady.

Chwilę po książce Kuczoka Katarzyna Kazimierowska opublikowała w "Kulturze Liberalnej" tekst pt. "Bóg a sprawa polska". Dowiaduję się w nim, kim jestem. Cóż, jestem głupi katolik (-czka!), co to lubi dewocjonalia, lubi różańcem okładać niewiernych i nosi czosnek na szyi. Chyba powinnam się oswoić z poczuciem rozczarowania, wywołanego mentalnym lenistwem anty-wierzących (nie mylić z niewierzącymi). Anty-wierzącemu się nie chce domyślać, że w Kościele może być (przepraszam za to niewątpliwie przesadzone w kontekście mojej osoby określenie)... inteligent? Ba, że on może CHCIEĆ w Kościele być?! To przecież niemożliwie, toć by go tam zaszlachtowali przy pierwszej lepszej nowennie! Odnoszę wrażenie, że naprawdę wiele osób właśnie tak widzi Kościół Katolicki - jako bandę ludzi ograniczonych, ślepo zapatrzonych w swojego proboszcza, zupełnie niezdolnych do zrozumienia czegokolwiek niedosłownego.

DEON.PL POLECA

W zasadzie, ucząc się z doświadczenia, powinnam na tym czytanie poprzestać. Ryzykując (tylko i wyłącznie ze względu na źródło), zerknęłam na wywiad "Tygodnika Powszechnego" z nową minister kultury - prof. Małgorzatą Omilianowską. Nastawiona bojowo, czytam: "Polityka kulturalna państwa (…) powinna wspierać kulturę w sposób odzwierciedlający strukturę potrzeb społecznych. Nie można preferować jednej grupy kosztem drugiej." i dalej: "Systemem zakazowo-nakazowym niewiele zdziałamy". Dokładnie w tym momencie warsztat konceptualny okazał się praktyczny: jakże to uniwersalne!

Nie potrzeba nam oburzeń na to, co "brzydkie" i "złe". Każdy ma do swojej brzydoty święte prawo. Jeżeli ktoś lubi czytać o tym, że księża to pedofile, nie zabronimy mu. Jeżeli ktoś lubi jeździć po Polsce i pluć w twarz awangardowym artystom - jego święte (?) prawo. Czego ja mogę komuś zabronić, co mogę nakazać? Mogę tylko być sobie tą młodą katoliczką, szokować że myślę (wiem, dużo pracy przede mną) i patrzeć. I starać się nie zabijać... podejrzeń niewierzących o inteligencję w Kościele.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolik-inteligent i inne "oksymorony"
Komentarze (71)
P
Praktyk
28 lipca 2014, 12:58
Czy nie lepiej wrócić do źródeł? Dante, Cervantes, Tołstoj? Szkoda czasu na lekturę rzeczy, o których za 10 lat nikt już nie będzie pamiętał.
JA
jezuita A
27 lipca 2014, 20:47
Bardzo interesująca wrażliwość. Niech się Pani rozwija, a w międzyczasie proponuję lekturę, która pozwala na bardzo dobrą kontekstualizację problemu: Rafał Ziemkiewicz "Michnikowszczyzna", "Polactwo", a ostatnio "Jakie piękne samobójstwo".
D
DG
27 lipca 2014, 23:08
Pan Ziemkiewicz ma jeden cel w życiu: wytłumaczyć wszystkim wokół, że są głupi. W Polactwie dowodził, że zwykły Polak jest głupawy, stąd kapitalizm nam się nie udaje. Z kolei w Michnikowszczyźnie zarzucał tytułowej formacji, że pogardza tymi właśnie zwykłymi Polakami o których wcześniej sam pisał z pogardą. Nie wiem na co cierpi Pan Ziemkiewicz, jest jednak prawdopodobne, że jest to pogarda do samego siebie.
28 lipca 2014, 12:41
To nadmierne uproszczenie, ale trochę maniera 'szokowania' RAZa ponosi.
JA
jezuita A
29 lipca 2014, 18:40
Jednak bardzo niesprawiedliwa ocena. Ziemkiewicz nie musi mieć we wszystkim racji, ale jako jeden z nielicznych, zamiast szukac przyczyn niepowodzeń na zewnątrz, dostrzega je również wewnątrz. I ma w tym sporo racji. Samokrytyka nie jest pogardą, raczej próbą zdrowej oceny sytuacji.
D
DG
30 lipca 2014, 10:57
Życie ludzkie składa się z niepowodzeń a końcy się śmiercią. Kto ma poczucie przegranej chętnie skieruje swój gniew na jakichś onych. Może być to polski proletariat (podobno "głupi"), moze być p. Michnik, może być p. premier Tusk. P. Ziemkiewicz zawsze dostarczy nieco błota tym, którzy chcą nim obrzucić wyżej wymienionych. A jeszcze jest to błoto z lekka sophisticated. 
S
sedjfest
26 lipca 2014, 22:19
Wartościową literaturę nadal można znaleźć, choćby "Przebudzenie - droga do świadomego życia".
RT
rozmarzony traktorzysta
26 lipca 2014, 05:03
ta jole ze zdjecia -  pukal bym jak jehowi do dzrzwi gluchego........
E
ech:)
26 lipca 2014, 06:26
Ale nojpirw, to tysie puknij w swojo łepetyna. Tak samo jak sie sam punktujesz. Kolor ziyluny akuratnie pasuje do ciebie.
27 lipca 2014, 01:47
... z takim samym skutkiem
S
SJ
29 lipca 2014, 20:02
I dlaczego ten komentarz jeszcze tu wisi? Czy szanowna Redakcja nie rozumie jego treści?
A
AP
30 lipca 2014, 01:18
Bo na deonie jest zwyczaj usuwania tylko komentarzy merytorycznych, które nie są w smak redaktorom więc kryterium jest bardzo subiektywne, ale z drugiej strony dość konkretne.
A
A
25 lipca 2014, 16:10
Dziekuje za bardzo wazne slowa.....czasami mam wrazenie ze poziom myslenia  ludzi spoza Kosciola jako jedynych inteligentow przerosl juz moje rozumienie i dlatego fajnie ze mlodzi ludzie Kosciola wiedza, ze sa inteligentni i ze takie prowokacje jak czosnek na szyii i inne to zbyt plytkie zeby warto bylo sie jakos bronic...inteligencja dojrzala jak zauwazylam w zyciu wywodzi sie z wiary glownie
25 lipca 2014, 13:50
Jednak pewien problem z zaspokajaniem potrzeb intelektualnychw polskim Kościele jest. Są miasta w Polsce, całkiem spore zresztą, gdzie niemal w każdej świątyni wytrwanie do końca kazania, będącego policzkiem dla słuchacza o nieco większych potrzebach intelektualnych, graniczy z cudem. Rozwiązaniem faktycznie mogą się wydawać proponowane przez autorkę wizyty u dominikanów czy jezuitów, ale nie oszukujmy się - dominikanów i jezuitów nie ma niestety w każdym mieście. 
26 lipca 2014, 23:30
Ale są jacyś Dominikańscy i Jezuiccy intelektualiści nie zlewaczeni do cna?
M
Maciej
28 lipca 2014, 12:56
Ciekaw jestem, czy Ciebie bracie Twoja rodzina jest w stanie wysłuchać do końca.
D
DG
25 lipca 2014, 00:06
Zadanie dla młodej katolickiej intelektualistki: Wytłumaczyć co miał na myśli arcybiskup Michalik kiedy opowiadał, że dziecko z rozbitej rodzimy "i siebie zgubi i tego drugiego człowieka wciągnie".
A
Anka
25 lipca 2014, 10:29
A nie jest to trochę wyrwane z kontekstu? Gdyby tak z kontekstu nie wyrywać, to może łatwiej byłoby zrozumieć, co miał na myśli... że na przykład rozbita rodzina dziecku nie służy...
D
DG
25 lipca 2014, 11:35
Kontekstem jest sprawa księdza Michała Moskwy z Tylawy, który przez 30 lat leczył dziewczynki dotykiem. Te same paluchy, którymi trzymał chleb eucharystyczny wsadzał dziewczętom w nader intymne miejsca. Ksiądz Moskwa został skazany prawomocnym wyrokiem. Arcybiskup Michalik do dziś zaprzecza temu co ustalił sąd i podtrzymuje oszczerstwa wobec osób które zboczeńca zdemaskowały.
V
Vega
25 lipca 2014, 13:09
Arcybiskup Michalik uwielbia wypowiadać zawiłe zdania, nie spokrewnione z logiką. Odkąd przeczytałam "Raport o stanie wiary w Polsce" tarzając się ze smiechu, odtąd czytam jego wypowiedzi jako cudo, które dla okrasy w przestrzeni publicznej istnieć musi. Ale okulary ma w porządku.
25 lipca 2014, 13:40
A co to ma do tego artykułu?
W
WDR
25 lipca 2014, 21:13
Aniu, DG trolluje. Mam nadzieje, że jeśli tego wcześniej nie zauważyłaś to po jego odpowiedzi wszystko jest już jasne?
D
DG
26 lipca 2014, 00:54
Zadanie dla młodej katolickiej intelektualistki: Wytłumaczyć, że można być inteligentną katoliczką i nie zauważyć, że szefem Episkopatu przed dwie kadencje był człowiek (łagodnie mówiąc) niezbyt rozgarniety.
W
WDR
26 lipca 2014, 01:17
A Ty wiesz, że trollujesz?
E
ech:)
26 lipca 2014, 06:29
Widać, ze bardzo wam brakuje tematów. Nie macie zadnych celów w życiu więc tłuczecie wciąż to samo. A to już jest tak samo nudne jak wasze życie. Brak zainteresowań, może być naprawdę udręką.
M
moique
26 lipca 2014, 11:16
Jakież to budujące! Tryska inteligencją, energią i mądrością, że też o optymiźmie już nawet nie wspomnę.
D
DG
26 lipca 2014, 11:49
Młodzieńcze! jestem starszym panem, terminologia przez Pana uzywana jest mi obca. Na czym polega zarzut?
W
WDR
26 lipca 2014, 22:53
Już tłumaczę (młodzieńcze? dawno i nieprawda, ale dziękuje :)). Autorka umieściła tekst na jakiś konkretny temat, a Pan wchodzi ze swoją poetyką która nijak ma się do tematu, nawet w szerszym kontekście.
D
DG
26 lipca 2014, 23:16
Dziękuję za informację. Zdaje się jestem jednak sporo starszy skoro nie znam tej terminologii. Z trolli najlepiej znam Muminki. bardzo sympatyczne! Jaki jest temat powyższego felietonu trudno zgadnąć. Stąd i zarzut zdaje się być chybiony. Sądzę, że kontrast między inteligencją młodej katolickiej intelektualistki a głupotą wpływowego hierarchy jest poważnym tematem. 
26 lipca 2014, 23:31
Z taką rekomendacją muszę nadrobić zaległości w tej konkretnej lekturze :)
W
WDR
27 lipca 2014, 00:09
A mi się wydaje, że zaczął Pan od konkretnego pytania które nijak ma się do próby zrozumienia rzekomego (ostrożność procesowa ;)) kontrastu. I piszę to mimo, że pojednanie polsko-rosyjskie, które afiszował swoją osobą rzeczony hierarcha stoi mi do dziś kością w gardle więc nie ma żadnego "interesu" w jego obronie. Na koniec muszę przyznać, że jako osoba, która nie orientuję się w temacie osiągnął Pan spory sukces. Komentarzy sporo, a i ja kolejnym przyczyniam się do Pańskiego tryumfu.
D
DG
27 lipca 2014, 00:30
Ja mam pewne wytłumaczenie wypowiedzi ks. abp Michalika. Sądzę, że powtarzał on tłumaczenia ks. Moskwy i jemu podobnych, w które uwierzył. Tymczasem opowieści o zboczonych dzieciach wydają się być projekcją chorego umysłu. Pedofil usiłuje w ten sposób przerzucić część winy na ofiarę, jest to mechanizm w małym stopniu uświadomiony, nie cyniczny ale chorobliwy. Jeśli jednak takie tezy poważnie traktuje przewodniczacy Episkopatu, świdczy to, że jest po prostu głupi. Jednocześnie sądzę, że Pani chwaląca się inteligencją nigdy tematu nie podejmie. Od tego ma ona właśnie inteligencję... Tryumfu nie ma, tylko wstyd.
B
Benihime
24 lipca 2014, 22:08
Literatura odzwierciedla kondycję ludzkości.
K
Ka-127
24 lipca 2014, 21:58
Czy inteligent może chcieć być w kościele? Dobre pytanie. No to popatrzmy. Dwa filmy ilustrujące co oferuje komuś kto chce uważać się za inteligenta laicki, świecki świat oraz co oferuje intelektualiście KK. Oferta KK dla intelektualistów - przykład - spotkania wspólnot w duchu świętym: https://www.youtube.com/watch?v=oZmSX4-Zh7M Dla osób, którym się nie chce opglądać całości (jest dość nudna) proponuję przesunąć suwak czasu odtwarzania na 02:06:00 i dalej... Jeżeli rozważamy kwestie intelektualne w KK to to jest intelektualna tragedia... Dla odmiany tak wygląda świecka oferta intelektualna (może nie w Polsce, ale na świecie prowadzi się takie debaty i wykłady). http://www.youtube.com/watch?v=bcqd3Q7X_1A Prawda jest taka, że KK nie ma czego zaoferować intelektualistom. Oferta intelektualna KK jest żadna, ona nie istnieje. To co KK, w tym jego świeckie wspólnoty, tworzy jako ofertę kulturalną dla ludzi, nie ma nic wspólnego z intelektualnymi rozważaniami o świecie, czy o czymkolwiek. To raczej mieszanka, dość tandetnego, ckliwego sentymentalizmu, infantylności, zdziecinnienia osadzona na religijnej kanwie. To ostatnie jest szczególnie charakterystyczne: dorośli ludzi, zachowują się jak dzieci, śpiewając piosenki do Jezusa, prosząc żeby ich kochał i sepleniąc coś do niego niezrozumiale podczas śpiewu (link powyżej). Żeby było jasne, nikt oczywiście nie ma pretensji i nie zabrania Wam organizacji takich spotkań i uczestnictwa w nich, ale nie oczekujecie, że po czymś takim ktoś jeszcze będzie chciał traktować Was jako intelektualistów. Możecie być infantylni w swojej wierze, ale miejcie świadomość, że to ma swoją cenę - będziecie traktowani jako ludzie niespełna rozumu (może to jest ta cena którą trzeba zapłacić za przynależność do "elitarnego" grona wyznawców Jezusa - jak czasem się przedstawiacie - zawsze tak się możecie pocieszać ;-).
JS
Jolanta Szymańska
24 lipca 2014, 22:08
polecam rekolekcje ignacjańskie, propozycje wydawnicze Benedyktynów, debaty na Freta w Warszawie. jest oferta i miejmy nadzieję, że będzie się poszerzać :)
24 lipca 2014, 22:27
Tym niemniej to pewien obciach jest, gdy ci, którzy powinni być intelektualną elitą Kościoła promują wyrywkowo pewne infantylnie słodkawe fragmenty gubiąc swój oryginalny charyzmat. To nie powinno wyglądać tak, że jakieś - z należym szacunkiem Pani Jolanto - 'bolki', jak my, bronią ładunku intelektualnego w Kościele, tylko każdy z jezuickich gospodarzy powinien móc z nudów ziewając i drapiąc się po jądrach zalać kogoś takiego, jak Ka-127 lawiną przykładów i argumentów skutkujących czymś na kształt rejterady ratlerka wobec rottweilera, a tymczasem jest, jak jest, czyli gospodarze lubują się w otumanianiu jakimiś ckliwościami (co słusznie Ka-127 wytyka), a życie intelektualne toczy się gdzieś po opłotkach.
I
ixi
24 lipca 2014, 22:30
do kościoła nie idziesz po to żeby rozerwać się intelektualnie ale po strawę duchową
Jolanta Szymańska
24 lipca 2014, 22:41
Nie myślałam nigdy, że ktokolwiek "powinien" być intelektualną elitą Kościoła. Każdy powinien być sobą i pozwolić na to też drugiemu. No i nie "bronię" ładunku intelektualnego, ja tylko mówię, że on jest. Tak w każdym razie widzę to z własnego [czyt. omylnego] punktu widzenia ;)
K
Ka-127
24 lipca 2014, 23:00
Właśnie, dziękuję za tę refleksję. Czekam na tę lawinę przykładów ładunku intelektualnego w wydaniu KK. Bo ja mogę zalać lawiną przykładów: popularno-naukowych i naukowych dyskusji, debat, forów, organizowanych przez laickie, świeckie - i ateistyczne organizacje z udziałem najlepszych osobistości ze świata nauki, opowiadających przecietnemu Kowalskiemu o tym czym jest życie, świadomość, jak działa wszechświat, jaki będzie jego dalszy los itp. itd. I zapiera to dech w piersiach kiedy się tego słucha. Dla odmiany, kiedyś jako ateista, zostałem zaproszony przez bliska mi młodą osobę, po studiach na spotkanie jej wspólnoty, zeby zobaczył jak jest tam wspaniale. Co usłyszałem: dorośli panowie rytmincznie klaskający w rączki i modlący się do Jezuska, sepleniące panie, młodzi klerycy (seminarzyści?) opowiadający o tym jak bóg im pomaga na codzień walczyć z masturbacją, ludzie opowiadający o liszjach na ciele które Jezus usuwa... :-( Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Nie mogłem uwierzyć, jak można opowiadać o tym na forum kilkuset osób. To jak spotkanie AA. Ludzie - tak całkiem poważnie - zastanówcie się co robicie ze swojej religii? To nawet nie jest śmieszne, to jest jakieś tragikomiczne. Jeżeli to jest ta nowa-ewangelizacja, to na kogo ona jest nastawiona? Przez grzeczność nie dokończe tego zdania... Mnie oczywiście nie zależy na nawróceniu, ale powiedzmy, że zależy mi na utrzymywaniu dobrych relacji z ludźmi bliskimi którzy wierzą w Waszego boga. I jest to wręcz karkołomne i niemożliwe, kiedy te osoby pokazują mi swoja wiarę w taki sposób jak wyżej zachęcając do przystąpienia do niej.
K
Ka-127
24 lipca 2014, 23:08
Możesz tak powiedzieć - "strawę duchową". Ale de facto i do kościoła i na popularno-naukowy, czy naukowy wykład/ debatę/ konferencję - przychodzisz po SŁOWA. Przychodzisz wysłuchać pewnych słów. Moją intencja było właśnie zwrócenie uwagi jakie słowa padają w jednym i drugim przypadku. Jakie słowa można usłyszeć. 
A
AP
25 lipca 2014, 07:25
To może trochę o poprawnej pisowni. Bóg pisane w tym przypadku ("Wasz bóg") dużą literą nie oznaczałoby, że ktoś w niego wierzy tylko odnosiłoby się do Boga Kościoła monoteistycznego. Jestem w stanie zrozumieć, że poprawność polityczna wśród walczących ateistów wymaga takiej pisowni, bo można sie narazić na ostracyzm, ale pisać tak na portalu katolickim pod anonimowym nickiem? Według mnie, nie jest to uczciwe. Adrian
A
AP
25 lipca 2014, 07:50
Trudne, żeby poważnie debatować na ten temat korzystając z dobranych linków. Ja też tak potrafię: Katolicka oferta: https://www.youtube.com/watch?v=_DwqSGUA7Zc Świecka oferta: https://www.youtube.com/watch?v=wOFVqUvCD9Y
E
ech:)
25 lipca 2014, 08:01
Widzisz debata czy konferencja jest dla ludzi z okreslonego srodowiska, z reuły chodza tam osoby o konkretnym wyksztalceniu, czy zawodzie i czasami zainteresowań. Jest sciśle związana z danym tematem popularno-naukowym. Nie wszyscy tam pójdą nawet ci nie wszyscy o wilkim IQ, chociażby dlatego, ze będa sie nudzić i, lub po prostu ich dany temat nie interesuje. Kościół zaś jest dla wszystkich. Mądrych - bardziej i mniej, inteligentnych i inteligentnych mniej. Dla wykształconych i analfabetów. Dorosłych i dzieci. Dla profesora, prezydenta, robotnika i bezdomnego. A co do do słyszenia padajacych słów to jest jedna stara prawda - Każdy słyszy to co chce. Znajduje to czego szuka. Nie ważne czy to debata, konferencja, czy spotkanie oazowe. Wszystko można zobaczyć w dobrym lub złym świetle. Zaleznie od nastaienia a czesto i gniewu.  I wjednym masz rację "[color=#464545]- przychodzisz po SŁOWA. Przychodzisz wysłuchać pewnych słów." [/color] Do kościoła idę zupełnie po coś innego niż na debatę / konferencję naukową czy zawodową jak kto woli. Nawet idąc na jogę nie idę tam w tego czego szukam na debacie/konferencji.
25 lipca 2014, 08:11
"Oferta KK dla intelektualistów - przykład - spotkania wspólnot w duchu świętym: https://www.youtube.com/watch?v=oZmSX4-Zh7M Dla osób, którym się nie chce opglądać całości (jest dość nudna) proponuję przesunąć suwak czasu odtwarzania na 02:06:00 i dalej... Jeżeli rozważamy kwestie intelektualne w KK to to jest intelektualna tragedia..." Co wg Ciebie jest na tym filmie tak wielką intelektualna tragedią? Szalenie emocjonalny stosunek do obecnego tam Jezusa?
25 lipca 2014, 10:11
W zasadzie zdyskwalifikowałeś swoją wiarygodność na wejściu, jeśli próbując uzasadnić swoje założenie, dokonujesz tak nieuczciwego zestawienia. Z całej „oferty” KK wybrałeś tylko mszę i to akurat ściśle dedykowaną w określonym celu, a więc z takim, a nie innym programem. Duchowość chrześcijańska versus jakieś świeckie wywody teoretyczne. Zresztą widzę, że AP pokazał Ci, że można wykazać coś dokładnie odwrotnego. Jest paleta intelektualnych ofert w KK, a z kolei jest jeszcze większa paleta wątpliwej jakości propozycji świeckich poza-intelektualnych, rodzaju „duchowości” świata. Inna kwestia – Jezus Chrystus, który założył Kościół, dał mu określoną misję. KK nie jest od wszystkiego na tym świecie.
L
leszek
25 lipca 2014, 16:26
Kolego drogi. Ten drugi link zawiera argumenty w stylu : Jurij Gagarin : "Byłem w Kosmosie, ale Boga tam nie widziałem". Albo kardiolog: "Robię operacje na sercu, ale duszy tam jeszcze nie znalazłem". Jak komuś ten stopień wyrafinowania intelektualnego wystarcza, to gratuluję.
W
WDR
25 lipca 2014, 21:43
Celnie! To samo sobie pomyślem.
MR
Maciej Roszkowski
26 lipca 2014, 11:44
Uzupełnijmy świecką ofertę dziesiątkami kretyńskich  seriali, półpornograficzymi  programami w TV, dziesiątkami kolorowych pisemek o cyckach i d...etc, etc. Głębia aż powala. Jeśli my mamy odpowiadać za niemądre kazania, czy wypowiedzi na portalach, to kto odpowiada za to badziewie? Wy panowie świeccy, czy ateistyczni intelektualiści?  Przecież to w Waszym imieniu się robi, to podobno alternatywna oferta.  Dla Was. 
26 lipca 2014, 23:21
Zdecydowanie nie jestem aż tak jednoznaczny w ocenach, ale zdaje się, że pewne pokrewieństwo poszukiwanych elementów i poczucie słabnącej jej podaży, szczegolnie tam, gdzie powinno go być pod dostatkiem, podzielamy.
26 lipca 2014, 23:32
O dziwo zgadzam się bez zastrzeżeń :S
K
Ka-127
30 lipca 2014, 00:54
obecnego tam jezusa? Ludzie czy wy jesteście aby normalni?
K
Ka-127
30 lipca 2014, 01:00
Bogów ludzie wymyślili wielu, więc nie widzę powodu, żeby to słowo pisać z dużej litery chyba że na początku zdania. Co innego imiona bogów: Jezus, jahwa itp. Bóg pisane z dużej litery co do zasady, to wymysł religijnych osób, którym się zamarzyło, żeby powszechnie oddawano szacunek czyjejś subiektywnej i wątpliwej idei - wiary w boga. Ja nie szanuję Twojej wiary w boga, bo uważam ją za błędną. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Idea wiary w boga sobie nie zasłużyła - tak to ujmę. Ale toleruję fakt, że wierzysz. To wystarczająca kurtuazja z mojej strony. Piszę bóg z małej litery także wtedy kiedy komentuję coś pod swoim nazwiskiem na portalach gdzie jestem zarejestrowany. I robię to celowo.
K
Ka-127
30 lipca 2014, 01:10
Fajnie że przytoczyłeś wykłady ks. prof. M. Hellera. Jeden rodzynek wśród wielu. Aczkolwiek broni on stanowiska akomodacjonizmu, od którego wiekszość naukowców zdecydowanie się odcina. Tym niemniej można z nim dyskutować. Prawda jest jednak taka, że takich debat jak podlinkowana jest w ofercie KK "tyle co kot napłakał", natomiast spotkań w stylu "odnowy w duchu świętym", na których dorośli ludzie robią z siebie infantylne dzieci - jest mnóstwo. Nie za bardzo rozumiem natomiast co ma wspólnego ze świecką-ateistyczną ofertą intelektualną ten program rozrywkowy. Nawet nie wiadomo jaki świtopogląd mają ludzie gadający coś tam o piciu wódki, więc przykład raczej nie na temat.
K
Ka-127
30 lipca 2014, 01:13
W naszym imieniu - ateistów - robi się co? Jakie "...niemądre kazania, czy wypowiedzi na portalach...". Chyba nie rozmumiem o co Ci chodzi? Dla nas - ateistów - ktoś prawi niemądre kazania?!?!
K
Ka-127
30 lipca 2014, 01:19
To przedstaw jakiś przykład wyrafinowanych debat intelektualnych o istnieniu boga albo duszy, których argumentacja, jej wnikliwość, głębia, itp itd. przebija podany przeze mnie przykład. Bo ja jeszcze się z takim czymś nie spotkałem. Zwykle wypowiedzi o bogu kończą się wysoce intelektualnym stwierdzeniem: "to kwestia wiary", "trzeba się otworzyć duchowo", "to tajemnica wiary", lub coś podobnego. Wywody intelektualne o bogu i duszy można najlepiej skwitować słowami poety: "lubię szeptać Ci słowa, które niz nie znaczą".
K
Ka-127
30 lipca 2014, 01:34
Właśnie - dotarłeś do sedna. Pytanie gdzie w Kościele katolickim ma znaleźć swoje miejsce ktoś, kto powiedzmy, ma światopogląd oparty na naukowym sceptycyzmie. Przychodzi na niedzielną mszę i co? Słyszy przez 45 min, co tydzień, monotonne mamrotanie/ ględzenie jakiegoś księdza, który sprawia wrażenie, że sam nie wierzy w to co mówi. Jeżeli z kolei uda się na spotkanie jakiejś grupy modlitewnej, to tam - dla kompletnej odmiany - natknie się na grupę zdzecinniałych dorosłych, którym brakuje tylko jeszcze tego żeby trzymali się za ręce i tańczyli w kółeczku. Problem, który ja widzę z KK jest taki że on niestety ze swoim przekazem intelektualnym - równa w dół, w kierunku potrzeb tychże przez Ciebie wspominanych: analfabetów, bezdomnych, mniej inteligentnych i mniej wykształconych, bądź osoby z duzymi problemami emocjonalnymi. Nie negując ich potrzeb, pytanie moje było takie: co KK ma do zaoferowania tym tytułowym "intelektualistom". Ja niestety nie widzę niczego, poza nudą, monotonią, lub infantylnymi wspólnotami odnowy.
30 lipca 2014, 11:07
Tak, jesteśmy normalni. 
J
jusujusz
17 grudnia 2014, 01:55
Życzę Tobie, aby Dobry Bóg dał Tobie łaskę wiary, bo wtedy sam zaczniesz szukać i takie miejsca jakich Tobie brakuje tworzyć na miarę swoich darów. Spotkania charyzmatyków Odnowy w Duchu Świętym faktycznie z boku patrząc wydawały mi się objawem kretynizmu. Jednak przychodzę na te spotkania z wiarą nie w to co widzę, ale w co wierzę i zachowuję  swobodnie dla siebie samej. Nie mam daru języków, ani o to nie proszę, ale dostaję ogromne dawki radości. Wiara jest Łaską o tym nie da się kogoś przekonać. Wiara jest właśnie spotkaniem kogoś- żywego Jezusa. Obyś mógł go odnaleźć. 
M
Magda
24 lipca 2014, 20:47
O, a to ciekawy głos. Myślę, że to zależy w dużej mierze od oczekiwań i przyzwyczajeń literackich. Literatura to literatura, nie traktowałabym jej zbyt osobiście. Choć jestem chrześcijanką i katoliczką (i staram się naprawdę poznawać to, w co wierzę i mieć relację z Bogiem), to uwielbiam i bardzo doceniam literaturę Kuczoka. Za odwagę w podejmowaniu - w dalszym ciągu jednak - trudnych tematów, za zabawy słowem, za efektowną i charakterystyczną budowę postaci. Piszę o nim swoją pracę magisterską. A jego poglądy na temat kościoła? No cóż, ma do nich prawo. Mnie jednak w żaden sposób nie zniechęcają do jego literatury.
Jolanta Szymańska
24 lipca 2014, 22:14
Zazdroszczę tematu pracy :) Mnie trochę ta jednostronność rozczarowała ale fakt, że styl Kuczoka jest ciekawy. Pozdrawiam!
24 lipca 2014, 16:34
Pewnie mam zastój umysłowy, ale to przejście od zdegustowania tfuczością Kurczoka do rozżalenia, iż skończyła się wraz z odejściem Białoszewskiego literatura słowa dla młodych katoliczek (jakby to Kurczok w ogóle w takie okolice aspirował) jest jakieś logicznie niepowiązane. Tym bardziej, że w dalszej części tekstu postawa Kurczoka zostaje rozwinięta, więc tym mniej zrozumiałe owo nawiązanie się staje. Poza takim kiksem z przyjemnością znajduję taki tekst na łamach Deonu. Tak trzymać!
V
Velasuqez
24 lipca 2014, 17:53
Ten zastój da się usprawiedliwić. Upał, zimne w lodówce się skończyło, a do sklepiku dalekość jakaś. Tekst jest w porzo. Luzu więcej Panie Piotrze. Z doniesień (bo doświadczenia brak) wiem, że inteligencja młodych katolików jest dla "środowisk" kłopotliwa. Jakoś tak się nie wpisuje.
24 lipca 2014, 19:18
Rzeczywiście - czas coś wtrząchnąć, skoro podświadomość mi podsuwa Kurczoka zamiast Kuczoka :)
V
Velasuqez
24 lipca 2014, 20:37
Chodziło mi o ciekłe, ale niech tam :)
MR
Maciej Roszkowski
24 lipca 2014, 20:41
Zadałem gwałt swojej naturze i inteligencji (tej ostatniej nie przeceniam) i książkę przeczytałem. Niech mi to będzie zaliczone jako pokuta za liczne grzechy. Dla mnie to odbicie sytuacji w naszym życiu, nie tylko kulturalnym. Mamy nadprodukcje wszystkiego- butów, długopisów, żywności, doktorów habilitowanych, "artystów" ( z całym szacunkiem dla artystów). Jak powiedział Woody Allen kazdy może być sławny przez 15 minut. I to jest ten przypadek. Co sprzedaje się najlepiej? SEKS! No to fruu,śmialo  i bezpruderyjnie.  Ponieważ Żydzi, homoseksualiści  i inne płcie, muzułmanie i wszelkie mniejszości są pod ścisłą ochroną no to w kogo by tu? W Kościół- śmiało, bezpruderyjnie, rwać razem z podszewką. Do tego typowy zabieg erystyczny - przeciwnik jest głupi, nie dorasta, zasługuje co najwyżej na politowanie. Jestem pewien, że dzieło doczeka się uznania  postępowej krytyki będzie przynajmniej nominowane do kilku postępowych nagród młodej krytyki litrackiej. No i kasa i rozgłos zapewnione. Na jak długo? Do następnego sezonu, napewno znajdzie się ktoś bardziej śmiały w "prowokacjach intelektualnych". Jest druga możliwość Autor pisze szczerze o tym w co wierzy. To bardzo zła wiadomość dla tych którzy go urodzili,  wychowali i edukowali.   
MR
Maciej Roszkowski
24 lipca 2014, 20:42
PS. Nawet najbardziej przypalony i spaskudzony kurczok drugiej świeżośći jest lepszy od tego Kuczoka.
24 lipca 2014, 21:27
"Kiedy słyszę prowokacja artystyczna odbezpieczam rewolwer"
24 lipca 2014, 21:32
Na ciekłe było za wcześnie, ale skoro Publiczność nalega... ;)
MR
Maciej Roszkowski
25 lipca 2014, 12:01
Za surowo, za surowo. Myslę, że wystarczyłby kaftan bezpieczeństwa
25 lipca 2014, 13:53
Haha, dziś co drugi  celebryta już "prowokuje artystycznie". Chyba nie ma bardziej zdewaluowanego pojęcia w szeroko rozumianej kulturze jak "prowokacja artystyczna".
28 lipca 2014, 12:42
Nie ma talentu, jest leniem, więc co pozostaje, jak nie 'prowokować'?