Katolik nie musi bronić wartości

Karol Wilczyński

Obrona cywilizacji łacińskiej, walka o wartości i ataki na postmodernizm czy relatywizm - czy to naprawdę podstawowe zadania każdego katolika? Dlaczego tak bardzo ograniczamy nasze chrześcijaństwo?

W ostatni weekend odbył się X Zjazd Gnieźnieński. Wśród wielu gości pojawił się arcybiskup Manili kard. Luis Tagle. Jego sobotnie przemówienie wbiło mnie w fotel. Nie chodzi tu tylko o sposób przemawiania, żywy i poruszający. To przede wszystkim treść wykładu pozwala szerzej (i z dystansu) spojrzeć na stan chrześcijaństwa nad Wisłą.

O czym mówił kardynał? Zaczął od wydawałoby się prostego spostrzeżenia: "nie ma żadnej sprzeczności między wiarą i wolnością w doświadczeniu Jezusa". Chrystus w pełnej wolności zdecydował się na mękę. Chciał wziąć nasze grzechy na siebie tylko po to, aby nas zbawić.

DEON.PL POLECA

Wychodząc od tego banalnego wręcz (choć często zapominanego) faktu, odniósł się do różnych fałszywych obrazów wolności i chrześcijaństwa: "Czy uważacie, że chrześcijaństwo was ogranicza? Czy doceniamy chrzest i wolność, która z niego się rodzi? Jak celebracją chrztu w naszych parafiach można podkreślić wolność, która z nim się wiąże? […] W Azji dla wielu osób chrzest staje się wydarzeniem kulturowym, a nie duchowym".

Słuchając kardynała, zrozumiałem, jak wielką pokusą jest sprowadzenie chrześcijaństwa do poziomu "cywilizacji" czy "kultury". Do mówienia o nim XIX-wiecznym filozoficznym językiem "wartości", który jest tak bardzo odległy od osobistego doświadczenia Zmartwychwstania. "Niektórzy chętnie mówią o ideałach i życiu innych, lecz trudno im dzielić się osobistym doświadczeniem Dobrej Nowiny" - pisał kard. Tagle w książce "Ludzie Wielkiej Nocy".

Jesteśmy bardziej gotowi do tego, by "bronić życia" niż włączać się w budowanie autentycznych relacji z żywymi ludźmi wokół nas. Bliżej nam do mówienia o konieczności obrony "cywilizacji chrześcijańskiej/łacińskiej/europejskiej" niż do realnego budowania pokoju we wspólnocie międzynarodowej. Kard. Tagle mówił w wywiadzie, że "misja ewangelizacyjna musi przybrać formę dialogu. Pokornego dialogu. Najpierw jest dialog życia, dialog świadectwa, a dopiero potem używamy słów, ale tylko jeśli są potrzebne".

Mam wrażenie, że język w ogóle, ale przede wszystkim szumne słowa o konieczności obrony "wartości" czy "kultury chrześcijańskiej", ograniczają znacznie nasze działania i pole widzenia. Przestajemy nie tylko być wrażliwi na bardziej przyziemne, konkretne problemy, ale też zastępujemy chrześcijańską nadzieję i wiarę lękiem o przetrwanie i bezpieczeństwo.

"Wiara to nie zbiór zakazów i nakazów, ale wierność sumieniu i nauczaniu Kościoła. Nie wyobrażam sobie chrześcijaństwa, które mnie knebluje, bo ono byłoby zaprzeczeniem samego siebie. Mnie wiara daje niezwykle silne poczucie wolności" - mówił kard. Tagle. Jest to, jak powiedział hierarcha, wolność do bycia otwartym. To wolność, która wyzwala nas od nieposkromionych pragnień przyjemności, władzy i bogactwa (taką "wolność" arcybiskup Manili nazwał izolacją).

Drugim poruszającym punktem wypowiedzi kardynała było stwierdzenie, że prawda nie da się wyrazić w dyskursie (dosł. truth is not propositional). Duchowny wskazał, że redukcja prawdy chrześcijaństwa do języka powoduje, że stajemy się niewolnikami formułek prawnych, pewnych schematów pojęciowych, które nie mogą przekazać innym prawdy. Niezwykle mocne słowa. I w polskiej rzeczywistości - prawdziwe.

Bo ile razy mówimy, że nie może być mniejszego zła? Że wszystko musi być czarne lub białe? Że każde odejście od określonych "odwiecznie" zasad musi skończyć się rozpadem Kościoła? Takie myślenie nas ogranicza.

Kilka przykładów:

  • człowiek nieochrzczony (niewierzący lub wyznawca innej religii) jest często postrzegany jako gorszy lub nieszczęśliwy, bo nie kieruje się tymi samymi wartościami;
  • antykoncepcja wbrew apelom i wypowiedziom papieży uznawana jest za zło, absolutną antywartość;
  • wszelkie próby zmian w praktyce duszpasterskiej, zasad katechizacji itp. traktowane są jako zamachy na "chrześcijańskie wartości";
  • dyskusja o tzw. "obronie życia" ogranicza się do tematu aborcji i życia prenatalnego.

Prawdą nie można "masakrować". Nie da się walić nią jak obuchem, traktować naszego rozmówcy jak przeciwnika, który przeprowadza atak na odwieczne zasady cywilizacji.

Prawdę wiary się przeżywa. I to na wiele sposobów: "jest coś pięknego w tym, że Kościół doświadcza tego, co to znaczy być katolickim. To coś bardzo konkretnego: w Kościele jest miejsce dla różnych kultur. Nie uważam za złe tego, że teraz dochodzą do głosu inne kultury. Niejako dopełniają one katolickości Kościoła. Wiara może być wyrażana i przeżywana na sposób europejski, ale również na sposób afrykański czy azjatycki" - mówił hierarcha we wspomnianym wywiadzie.

Przemówienie kard. Tagle, jeśli zostanie z uwagą przeczytane i przemyślane, może dać silny impuls życiu Kościoła w Polsce. Pokazuje, że apel o skoncentrowanie się na odnawiającej mocy chrztu (a nie prawach czy wartościach) oraz budowaniu autentycznych relacji duszpasterskich może stać się "iskrą", która od nowa rozpali ducha chrześcijaństwa w Polsce.

"Bo jeśli sam nie jesteś w ogniu, jak masz zapalić innych?" - pytał retorycznie hierarcha. Jeśli nie skupimy się na radości z obecności Boga w naszym życiu, nie rozniecimy ognia. Jeśli sprowadzimy nasze wysiłki do tzw. walki o wartości zamiast pokazywać, że jako chrześcijanie jesteśmy autentycznie wiary-godni, to nasza wiara może stać się karykaturą.

"Zmartwychwstanie wiąże się z żywą pamięcią o innych ofiarach, o tych, których świat chce zapomnieć i pogrzebać. Taka pamięć jest niewygodna, gdyż przypomina nam o naszym okrucieństwie wobec bliźnich" - pisze kard. Tagle w "Ludziach Wielkiej Nocy" - "W chwili, gdy uda nam się zaprzeczyć i zanegować, znieczulić się na otaczającą nas rzeczywistość, dokonuje się w nas zapomnienie - Zmartwychwstanie nie ma już sensu".

Warto przyjrzeć się bliżej kardynałowi Tagle. On naprawdę uchwycił to, o co chodzi w chrześcijaństwie.

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolik nie musi bronić wartości
Komentarze (28)
M
Małgorzata
20 stycznia 2017, 03:32
Od 2003 do 2008r. zabito prawie tylu samo ludzi w wyniku aborcji co w  wyniku II wojny światowej! Chrześcijanin w takiej sytuacji nie powinien bronić prawa do życia?! "Gender może przyniesć gorsze skutki niż komunizm" powiedział Benedykt XVI. Jak może katolik nie reagować?!! A naszą Arką,tak jak Arka Noego,jest Niepokalane Serce Maryi,o czym mówi Fatima. Obrona wartości chrześcijańskich to podstawa,obrona prawa do życia dla każdej istoty to podstawa,o tym mówił np.Jan Paweł II czy Matka Teresa.
19 marca 2016, 23:35
Ja nie chcę nikogo obrażać, boję się grzechu, chcę żyć wg przykazań, wierzę w to co naucza KK, ale sens jest w tym, żeby nie robić z chrześcijaństwa nowego Prawa. Prawo, to żydowskie, zostało nazwane przez św. Pawła śmiercią, niczym dobrym. Zaś to co zbawia to Jezus Chrystus (czy Duch)- tak mówi św. Paweł. Sztuka w chrześcijaństwie jest taka, że nie chodzi teraz o to, by na nowo tworzyć Prawo (na wzór Żydów), ale być żyć Duchem i być wolnym. Konsekwencją "życia Duchem" jest przestrzeganie naszego "katoliciego Prawa" (10 przykazań, itp), ale nie odwrotnie- wezmę na siebie teraz ciężkie jarzmo "Prawa KK" i a nuż zacznę "żyć Duchem". Jeśli ktoś tak pojmuje chrześcijaństwo (że to Prawo które trzeba dźwigać), to żyje na powierzchni i nie rozumie za wiele. A w dodatku mało zna siebie, bo sam z siebie człowiek nie może nic. Nie wiem czy się wyraziłem jasno i nie wiem czy niektórzy użytkownicy są na tyle uczciwy ze samymi sobą, by przyznać się do tego, co piszę. Mnie nie zależy na racji, tu chodzi o dobrą intencję porozumienia się, bycia szczerym ze sobą i innymi. Nikt nie jest przegrany dopóki jest uczciwy i ma szczere intencje.
19 marca 2016, 23:14
Moim zdaniem użytkownicy nie zrozumieli artykułu. Autor chciał ukazać, że w życiu z konkretnymi skomplikowanymi problemami jakie tworzy człowiek czy los- że czasem nie da się zastosować w sposób schmatyczny jakiejś prawdy, nawet jeśli jest słuszna i zgodna z nauczaniem kościoła. Nie da się zastosować tej prawdy w sposób dosłowny by rozwiązać dany skomplikowany problem. Przykład: używanie prezerwatyw, które ogólnie są zabronione przez Kościół, ale w szczególnych przypadkach są dozwolone (np. gwałty na zakonnicach w Afryce). Z drugiej strony są niektórzy użytkownicy, którzy czują się bezpieczni ze swoją wizją świata, zbudowaną na przykazaniach i prawdach Kościoła, mają schematyczną wizję świata dobro-zło i nie chcą przyjąć do wiadomości że życie jest niełatwe i czasem nie ma gotowych rozwiązań przy pomocy formuł, prawd wiary czy moralności katolickiej. Czasem żeby pomóc, trzeba szukać głębiej, odważyć się porzucić gotowe rozwiązania, skorupkę ochronną prawa. I to robił Jezus Chrystus, który porzucił w części Prawo Żydowskie, które zakazywało dotykać trupa czy trędowatego (a On dotykał), zabraniało zadawać się z grzesznikami (a On jadał z celnikami i prostutytkami). Żydzi faryzeusze reagowali na to jak nasi użytkownicy: Co On robi, ot wbrew naszemu Prawu? A jedak rację miał Jezus. 
TK
Ter Ka
31 marca 2016, 01:54
Święta prawda, nie zrozumieli. I chyba nie chcieli, niestety, bo łatwiej krzyczec o moderniżmie i "wartościach" niż np. pochylić sie nad cierpiącym "obcym". Jedna uwaga: z tymi prezerwatywami i gwałtami, to Ci sie pojechało.... Było coś takiego, ale na 100% nie o prezerwatywy chodziło.
PG
Pawel G
19 marca 2016, 08:51
"Katolik nie musi bronić wartości"? To charakterystyczne podejście dla tych, którzy chcą podważać moralność i prawdy wiary, bo jak nik nie broni, to łatwiej atakować i niszczyć. Zresztą wiele by o tym pisać. A samo zdanie jest trochę absurdalne, bo nie bronimy jakiś abstrakcyjnych "wartości", ale ludzi doświadczających niesprawiedliwości,przemocy zagrożonych zabójstwem (jak dzieci nienarodzone), dobra w nich i w społeczeństwie (do tej kategorii należny na moralność w sferze seksualności i prokreacji), dajemy świadectwo Chrystusowi (prawdy wiary, życie nimi). Np. Dz 23,11: "Następnej nocy ukazał mu się Pan. ”Odwagi! - powiedział żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie”.
AA
Anonim Anonimowy
18 marca 2016, 10:35
Oj autorze, pojechales po bandzie z ta antykoncepcja - jakie apele, jakie opinie głowy kosciola? Nauka Kosciola jest niezmienna pod tym względem - antykoncepcja jest niedopuszczalna, gdyz zzamyka droge Bozej Milosci, która jest płodna i chce człowieka uczynic swoim narzędziem tworzenia zycia, a z drugiej strony antykoncepcja zwalnia z odpowiedzialnosci za swiadome i mądre podejmowanie współżycia, ktore z natury wiaze sie z przekazywaniem zycia. A co do wartosci, to tez przegiecie - równie dobrze mozna powiedziec: przepisy drogowe mnie ograniczaja - usunmy je i niech kazdy w zgodzie z własnym wyczuciem porusza sie po drodze. Jasna choinka, a co z 10 przykazan? przecie zdal je nam SAM BÓG!!!!! A miłość, miłosierdzie, współczucie - to nei są wartosci, których warto bronić jesli ktos je probuje niszczyc? Przeciez to one sad rogowskazem - bez nich nie ma prawdziwej WOLNOSCI. I ktos taki swoje wynurzzenia moze na ogólnodostepnym portalu zamieszczac???? Matko jedyna, infiltracja KK w POlsce rozpoczeta na dobre.
PG
Pawel G
17 marca 2016, 22:42
A to się obrońcom wiary, chrześcijańskiej kultury i życia dostało i to od samego kardynała. Spuścizna JPII dostała odpór, bo to właśnie JPII wzywał do ich obrony jak kiedyś Westerplatte. Jakby jednak ktoś się zechciał tej osobie przyjrzeć bliżej, to w słowach Tagale nie ma nic zaskakującego. W Wikipedii można o nim przeczytać, że jest zwolennikiem tzw. Szkoły Bolońskiej, czyli szkoły zerwania, wedle której SWII przekreślił poprzednie nauczanie Kk. To jest tzw. "duch soboru", który kazał zmieniać wszystko w imię zmian - no i opustoszały klasztory, seminaria i kościoły. Można też tam przeczytać, że nie zostałby biskupem, gdyby filipińscy biskupi wiedzieli o jego przynależności. Ale jak się dowiedzieli, to było już za późno. Mówi się też, że pozycjonuje się przed następnym konklawe. Stąd pewnie jego przyjazd do Polski. Dla ludzi podważających Magisterium Kk, np. poprzez negowanie jego ciągłości, największą przeszkodą są obrońcy wiary, kultury, życia. Ci ludzie chcieliby właśnie zrobić z Kościoła organizację pozarządową zajmującą się pokojem - w swoim czasie Sowieci wspierali lewicowe ruchy pokojowe na zachodzie - zajmującą się sprawami ekologii, globalnego ocieplenia itp. A niestety widzimy to za obecnego pontyfikatu. Prawdy wiary są solą w oku wrogów Kościoła i przeszkoda na drodze do jego zniszczenia. Cała nasza religia opiera się na wierze, a wiara wyraża się w słowach, w formułach. Nie dziwi więc atak na prawdę rozumianą jako prawdziwość zdań. Atak na prawdę jest typowy dla relatywizmu tak rozpowszechnionego dzisiaj w mediach i zepsutej kulturze. Jak nie ma prawdy, albo wszystko może być prawdą. Nie ma wtedy powodu do bronienia prawd wiary, że np. Chrystus zmartwychwstał, że ponownie przyjdzie sądzić żywych i umarłych, że ... Jak ludzie odrzucą formuły, to oczywiście odrzuca i treści przez nie wyrażane. I o to niektórym chodzi. Tak na marginesie, jestem ciekaw, kto kard. Tagle do Polski zaprosił. To by wiele powiedziało o zapraszającym.
17 marca 2016, 20:28
okej , to znaczy że można już robic skrobanki, czy jeszcze nie? a tak serio, to tak się zastanawiam co by na to powiedział Jan Paweł II
18 marca 2016, 08:23
Ten konserwatywny Papież kochający ludyczną wiarę, wiadomo co by powiedział. Jednak nic nie mówił o swoich przyjaciołach pedofilach których jakże ukochał, nic nie mówił o prestepstwach seksualnych w KRK bo to tradycja Kosćioła rzymskokatolickiego. Taki tradycjonalista z niego był. 
A
Andrzej-L
17 marca 2016, 10:28
Uważam, że autor nie za bardzo zrozumiał tego, co mówił kardynał … albo nie rozumie prawdziwego przesłania płynącego z Ewangelii i istoty Miłosierdzia . Autor wrzucił wszystko do jednego worka i jeszcze tym potrzepał... To prawda, że mamy być (jak Jezus !) tolerancyjni dla człowieka, pełni dobroci, miłości i  miłosierdzia dla grzesznika - DLA CZŁOWIEKA !!!  A​le przy tolerancji dla człowieka - mamy (musimy) być nietolerancyjni i bezwzględni dla grzechu, zła i szatana !!! Pięknie pokazuje to postepowanie Jezusa z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie, którą żydzi chcieli ukamieniować : «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». … Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». Nic dodać – nic ująć : nie mamy prawa nikogo (żadnego człowieka) potępiać i skreślać  … grzech jednak musimy (tak jak Jezus ! ) nazwać grzechem. Jezus nie powiedział kobiecie, idź i żyj tak dalej ! Nie mówił do niej, że to co robiła było dobre ! Nie mówił, że grzech ma odcienie szarości … człowiek ma - grzech nie ! Jezus mówił : NIE GRZESZ !!! i to jest prawdziwe MIŁOSIERDZIE … Bo PRAWDZIWE MIŁOSIERDZIE oparte jest zawsze na prawdzie … i nie flirtuje z szatanem !!! Bł. Matka Teresa z Kalkuty – tak napisała o grzechu aborcji Czuję (…), że dziś największym zagrożeniem dla pokoju jest aborcja, ponieważ to wojna bezpośrednia, to zabójstwo, mord dokonany rękami matki. Wielu ludzi bardzo martwi się o dzieci z Indii, dzieci z Afryki, gdzie wiele ich umiera wskutek niedożywienia, głodu i tak dalej, ale miliony dzieci umierają zabijane celowo, z woli matek. Dlatego właśnie aborcja jest największym niszczycielem pokoju.  Nie ma tu słowa potepienia kogokolwiek. Matka Teresa nie mówi o żadnej kobiecie  ...  jest za to bezwzględana dla grzechu !!!
MS
Michał Sztajer
17 marca 2016, 08:36
O matko, jakie odrealnione brednie... znowu okładanie słowami-pałkami tych niedobrych katolików co ośmielają sie mieć własne katolickie zdanie i o zgrozo nie poddaja sie nieomylnemu magisterium Gazety Wyborczej.
MS
Michał Sztajer
17 marca 2016, 08:36
Poza tym, odnosnie owej "wolnosci"..Tak, uwazam ze chrzescijaństwo mnie ogranicza: dostałem 10 przykazań, i te przykazania mnie ograniczaja. Codziennie toczę dobrowolną walkę żeby być zgodnym z tymi ograniczeniami. I nie uwazam zebym z tego powodu miał sie czuć gorszym katolikiem, czy miał się tego wstydzić. Tak, to są ograniczenia mojej swawoli i Bóg wyraźnie nam zostawił takie zadanie. Biskup może się boi to powiedzieć, bo jest mocno strachliwy, i chce mówić tylko miło brzmiące komunały, żeby nie "odstraszyć młodzieży"ale my możemy to powiedzieć. Tak. Przykazania moralne nas ograniczają. I jesteśmy z tego dumni.
17 marca 2016, 00:53
Wbity w fotel przez "Bruce Lee" z Filipin Wilczyński będzie odtąd praktykował katolicyzm bez słów, który nie dzieli ale łączy, katolicyzm wszystkich przepraszający, nikomu nie wadzący -"wazeliniarski". Mnie zaś uczono,że mamy być znakiem sprzeciwu wobec świata, dawać świadectwo PRAWDZIE czy to się komuś podoba czy nie. Mamy też za to cierpieć, tak jak cierpiał nasz PAN. Nie zmieni tego żaden modernistyczny bełkot, czy to rodem z Europy czy jak w tym przypadku z Azji.   
AT
Anna Tumialis
16 marca 2016, 23:03
zastępujemy chrześcijańską nadzieję i wiarę lękiem o przetrwanie i bezpieczeństwo.To dobre słowa.Myślę,że autor miał tutaj na mysli temat uchodźców i rzeczywiście przysłuchując się debacie na poziomie wiary a nie polityki zastanawiam się,na ile nasze chrześcijaństwo sprowadziliśmy do chęci posiadania ,,świętego spokoju"
16 marca 2016, 22:41
Zgadzam się z treścią, ale zmieniłabym tytuł. Słowo "wartości" należałoby ując w cudzysłów, bądź zastąpić je innym słowem, np. przywołaną "cywilizacją". Inaczej wprowadza on w błąd - jako że owszem, katolik ma bronić wartości, chodzi tylko o zmianę akcentów. A prawdą jest, że przeciętnemu zjadaczowi chleba nieraz łatwiej "bronić wartości" niż wierzyć w Chrystusa i jego Zbawienie...
16 marca 2016, 22:41
Zgadzam się z treścią, ale zmieniłabym tytuł. Słowo "wartości" należałoby ując w cudzysłów, bądź zastąpić je innym słowem, np. przywołaną "cywilizacją". Inaczej wprowadza on w błąd - jako że owszem, katolik ma bronić wartości, chodzi tylko o zmianę akcentów. A prawdą jest, że przeciętnemu zjadaczowi chleba nieraz łatwiej "bronić wartości" niż wierzyć w Chrystusa i jego Zbawienie...
M
M
16 marca 2016, 22:24
To po co w takim razie chrzest, Ewangelia, Pan Jezus? Jeśli każda duchowa droga prowadzi do połączenia z jakąś "boską energią miłości" a wartości nie istnieją, bo sa względne. Po co wogóle chrześcijaństwo? Tylko nas ogranicza. Weźmy się za ręce i módlmy wszyscy razem w multi-religijnych świątyniach do jednej "boskiej energii". Zupełnie jakbym czytała jakiąś new age'owską papkę (albo, co gorsza, dzieła La Veya). Dziwne, dla kogo jest ten portal? Bo na pewno nie dla chrześcijan. Jestem tu ostatni raz i Wam, szanowni czytelnicy też polecam "bojkot konsumencki" tego szkodliwego portalu
Rafał Dąbrowa
16 marca 2016, 21:29
Chrześcijaństwo jest czymś, co przemienia od środka. Bo w działaniu liczy się nie tylko to, by człowiek czynił dobro i nie popełniał zła, ale liczą się też motywy. Bo można na przykład nie kraść z lęku przed przyłapaniem i przed karą, a można nie kraść dlatego że nie, i koniec; bo to jest złe. Tak więc ważne są motywy, by były właściwe. To znaczy, nie żeby coś wyglądało dobrze, ale żeby było dobrze. Tego uczy Jezus. W Kościele są takie tendencje, by narzucać właściwe zachowania "od zewnątrz", to znaczy żeby na zewnątrz wszystko wyglądało dobrze. Ja to nazywam "leczeniem objawowym". To takie nawiązanie do słów Jezusa, że "chorzy potrzebują lekarza...". Otóż nie leczy się grypy lekiem na zbijanie gorączki. To są działania pozorne, chociaż przez jakiś czas dają poczucie, że wszystko jest w porządku, ale potem... Mnie hasło "obrona wartości" źle się kojarzy, bo dla mnie to są właśnie takie działania pozorne. Jezus jest wartością, nadrzędną wartością, i dopóki ludzie nie przyjmą Jezusa, nie będą chcieli żyć dla Niego, wszelka "obrona wartości" będzie dawać mizerny skutek.
MR
Maciej Roszkowski
16 marca 2016, 19:27
     "Katolik nie musi..." Jest dziś moda na "prowokacje intelektualne" i hałaśliwe szlagworty, a tytuł musi walić po oczach. Jako natura prosta, by nie powiedzieć prostacka wolałbym  prosto i wyraźnie. Chyba, żę Autor naprawdę uważa, że nie musimy bronić wartości, a wystarczy w kółko powtarzać o wolności, dialogu, otwartości do wolności. Niektórzy stali się już tak otwarci na wszystko, czy prawie wszystko,  że aż chcialo by się zapytać - to jaki Ty naprawdę jesteś. Odsuńmy na chwilę to wszystko na co się otworzyłeś i powiedz jaki jesteś?Ty, osobiście ty.   Język jest narzędziem naszej komunikacji, więc ewangelizacja odbywa się poprzez język, poza tymi szczegółnymi przypadkami, gdy Iskrę Bożą rozpali w nas Duch Święty. Ale to szczęście spotyka tylko osoby bardzo uduchowione.      No i te wezwania do radości, ognia etc.  Myślę, że rzeczy  nowe nie zawsze są dobre, a rzeczy dobre nie zawsze są nowe. A póki co, to -nie zabijaj, nie kradnij, czcij Ojca i Matkę etc.
MR
Maciej Roszkowski
16 marca 2016, 19:27
     "Katolik nie musi..." Jest dziś moda na "prowokacje intelektualne" i hałaśliwe szlagworty, a tytuł musi walić po oczach. Jako natura prosta, by nie powiedzieć prostacka wolałbym  prosto i wyraźnie. Chyba, żę Autor naprawdę uważa, że nie musimy bronić wartości, a wystarczy w kółko powtarzać o wolności, dialogu, otwartości do wolności. Niektórzy stali się już tak otwarci na wszystko, czy prawie wszystko,  że aż chcialo by się zapytać - to jaki Ty naprawdę jesteś. Odsuńmy na chwilę to wszystko na co się otworzyłeś i powiedz jaki jesteś?Ty, osobiście ty.   Język jest narzędziem naszej komunikacji, więc ewangelizacja odbywa się poprzez język, poza tymi szczegółnymi przypadkami, gdy Iskrę Bożą rozpali w nas Duch Święty. Ale to szczęście spotyka tylko osoby bardzo uduchowione.      No i te wezwania do radości, ognia etc.  Myślę, że rzeczy  nowe nie zawsze są dobre, a rzeczy dobre nie zawsze są nowe. A póki co, to -nie zabijaj, nie kradnij, czcij Ojca i Matkę etc.
F
Filip
16 marca 2016, 15:41
Poslugujac sie jezykiem mlodziezy, tekst to Zal.pl. Zarowno Autor, jak i Tagle wygaduja glupoty, jawnie sprzeczne z nauczaniem papiezy Pawla VI, Jana Pawla II i Benedykta XVI.
F
Filip
16 marca 2016, 16:16
W koncu kard. Tagle to "postepowy" purpurat: zwiazany z "postepowa" szkola bolonska, krytykowal Kosciol za zbyt surowa krytyke ideologii LGBT, popiera komunie dla rozwiedzionych zyjacych w nowych zwiazkach, itd. W zwiazku z tym jego ostatnia wypowiedz nie powinna nikogo dziwic. Natomiast widze, w w ostatnim czasie portal Deon.pl ogolnie mocno przesunal sie na lewo.
P
Paweł
16 marca 2016, 14:14
Tak idiotycznego, nielogicznego i zmanipulowanego tekstu dawno nie czytałem. 
16 marca 2016, 13:31
człowiek nieochrzczony (niewierzący lub wyznawca innej religii) jest często postrzegany jako gorszy lub nieszczęśliwy, bo nie kieruje się tymi samymi wartościami; A czym wobec tego dla Pana jest chrzest? Co daje? Czy bycie dalej od Jezusa jest gorsze czy lepsze? antykoncepcja wbrew apelom i wypowiedziom papieży uznawana jest za zło, absolutną antywartość; A o jakie wypowiedzi chodzi? Czy o te w których przyznaje prawo gwałconym do samoobrony w postaci antykoncepcji ? A czy tak sam nie mają prawa do obrony przed gwałcicielem aż do zabicia go? Czy papieże popierali tym samy zabijanie?
Miłosz Skrodzki
16 marca 2016, 13:04
Ten tekst powinien przeczytać każdy Polak. To prawda, że chrześcijaństwo nad Wisłą stało się bardzo zamknięte. Niestety, dla wielu naszych rodaków jest ono ideologią, a nie żywym Bogiem, który działa przez swój Kościół. Autor ma rację, że taka religijność tylko ośmiesza Jezusa. To właśnie rodzimy katolicyzm jest sam dla siebie największym wrogiem.
R
rafi
16 marca 2016, 12:58
Największą wartością jest miłość. Najlepiej broni się jej gdy się nią żyje, okazuje się ją, dąży się do pełni miłości.
FF
Franciszek2 Franciszek2
16 marca 2016, 12:30
Nikt Panu nie każe bronić wartosci chrzescijańskich - to kwestia wiary. Z tego powodu robiły to pokolenia obróńców cywilizacji łacińskiej - ginęli z tym imieniem na ustach i przekonaniem w sercu. Jesli Panu brak takiej argumnetacji to niech Pan broni żony, dzieci, ludzi wokół. Po prostu. Pański dialog pięsci z nosem na tym etapie powinien w każdym bądź razie zostać zrewidowany. Chyba ze jest Pan samobójcą . I prosze pamiętać  że sformułowanie "chrzesciajński samóbójca" to oksymoron.
abraham akeda
16 marca 2016, 12:04
Rzeczywiście język jest bardzo ważny. Autor wpisu i kard. Tagle posiadają wysoce sprawną umiejętność prowadzenia manipulacji słownej za pomocą żonglerki skrótami myślowymi i używania określeń funkcjonyjących jako stereotypy propagandowe a nie jako pojęcia o jakiejś mocy diagnostycznej.