Kawior od lesbijki

(fot. shutterstock.com)

Zwykle staram się polemizować z treścią wypowiedzi, biorąc w nawias to, kim jest osoba wypowiadająca dane zdanie. Tym razem się nie da. Pani Marta Abramowicz nie jest anonimową osobą.

Najwyraźniej podjąłem złą decyzję, decydując się na zostanie jezuitą. Podobno w jakimś męskim zakonie już w "powołaniówce", czyli na spotkaniach dla kandydatów do rozpoczęcia życia konsekrowanego, podaje się wino i kawior. My dajemy co najwyżej pizzę. Może jednak gdzieś praktykuje się ubóstwo, zajadając jedynie sashimi z kałamarnicy, pieczone homary i białe trufle? Jeśli któryś z czytających te słowa zakonników zajadał kawior na "powołaniówce", niech da znać, w jakim jest zakonie! A może sama pani Marta Abramowicz mi podpowie, którzy to?

Wspomniana "psycholożka i działaczka" znalazła świetny sposób na zarobek, wypełniając nieogarniętą jeszcze niszę. Jak mamy byłych księży epatujących swoją niechęcią do Kościoła, tak teraz przyszedł czas na byłe siostry zakonne, o których powstała książka "Zakonnice odchodzą po cichu" tejże autorki.

DEON.PL POLECA

Wywiad z autorką pojawił się na stronie internetowej "Newsweeka" i doczekał się szybkiej reakcji s. Jolanty Olech, rzeczniczki prasowej Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, która wyraziła "oburzenie i głęboki niesmak". Nie ma się co dziwić. Życie zakonne w oczach p. Abramowicz jest torturą. Według autorki w zakonach żeńskich "depresje i myśli samobójcze […] nie są niczym nietypowym", a "siostrę przełożoną trzeba traktować jako istotę boską". Być może prawdziwe, wyjątkowe historie przedstawione są tu jako standard i norma.

Tylko skąd kawior? Otóż, to lep na naiwnych! Właśnie w ramach spotkań dla zastanawiających się nad życiem zakonnym pojawia się fałszywa miła atmosfera i lepsze jedzenie. Później już tylko praca i to podobno po dwanaście godzin na dobę. Tymczasem w realnym świecie, jak małżeństwa się rozpadają, tak część zakonników i zakonnic rezygnuje z takiego sposobu życia, owszem. Często to trudne i bolesne, jak każda radykalna zmiana stylu życia.

Zwykle staram się polemizować z treścią wypowiedzi, biorąc w nawias to, kim jest osoba wypowiadająca dane zdanie. Tym razem się nie da. Uogólnienia są absurdalne dla osoby, która zna dziesiątki zakonnic z różnych zgromadzeń. Nie bardzo wiadomo, jak rozpocząć merytoryczną dyskusję. Wszystko jednak, a przynajmniej bardzo wiele, wyjaśnia nam to, kim jest autorka tak bardzo przejęta losem zakonnic, które postanowiły "wrócić do świata".

Pani Marta Abramowicz nie jest anonimową osobą. To była prezes Kampanii Przeciw Homofobii czy redaktor naczelna portalu MultiKulti, działaczka na rzecz osób homoseksualnych, biseksualnych i transgenderycznych. Oficjalnie chwaliła się na łamach "Repliki" swoją rodziną "patchworkową", którą tworzy (tworzyła?) w związku lesbijskim z Anią, z którą wzięła w Wielkiej Brytanii ślub cywilny, oraz z Leszkiem, który jest ojcem wychowywanego przez nie dziecka. Ten przemiły trójkącik wystarczy? To oczywiście nie wyklucza z dyskusji. Osobiście znam osoby homoseksualne, których zdanie cenię. W tym przypadku jednak ma to znaczenie, bo na życie zakonne spogląda osoba agresywnie walcząca z wartościami, które leżą u samych podstaw życia konsekrowanego

Wywiad ukazuje życie zakonne skrajnie nieżyczliwie, ale pomysł, żeby działaczka LGBT zajęła się tym tematem, był z góry obarczony ogromnym ryzykiem braku bezstronności. Po tym wywiadzie nikt o zdrowych zmysłach nie będzie traktował tego "badania" tematu bardziej poważnie niż rewelacji byłego księdza Romana Kotlińskiego, założyciela "Faktów i mitów".

Ja obędę się bez kawioru, a pani Marta, podobno zadeklarowana ateistka, niech pozwoli wierzącym patrzeć na życie zakonne, bo bez zaufania Bogu takie życie rzeczywiście nie ma uzasadnienia. Natomiast tak zacne grono jak Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych może zająć się swoimi sprawami, bo szkoda przysparzać reklamy książce, która nie jest warta zaglądania do niej.

Piotr Kropisz SJ - duszpasterz akademicki w Gdańsku-Wrzeszcz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kawior od lesbijki
Komentarze (7)
J
Justyna
21 kwietnia 2016, 09:32
Jak Pan śmie mówić o braku bezstronności, pisząc takie farmazony? Pana wypowiedź jest naładowana negatywnymi emocjami, zamiast merytorycznej wypowiedz, pogrąża się Pan uderzając bezpośrednio w autorkę książki, której tło biograficzne nie powinno Pana obchodzić. Coś Pana zabolało? Mam wrażenie, że bardzo mocno, ale agresją reagują zwykle osoby, które słyszą niewygodną prawdę. Baaardzo niski poziom dziennikarstwa, wstyd. 
Rafał Dąbrowa
29 lutego 2016, 19:55
Szkoda że tym razem ksiądz nie odniósł się merytorycznie, bo wyjazd ad personam nigdy nie jest argumentem w dyskusji. Jest skuteczną figurą retoryczną aby utwierdzić w przekonaniu już przekonanych i by zamknąć usta oponentom. Z takim "argumentem" nie sposób dyskutować, chyba że komuś nie przeszkadza sprowadzanie dyskusji do poziomu rynsztoka.
Rafał Dąbrowa
29 lutego 2016, 19:55
Szkoda że tym razem ksiądz nie odniósł się merytorycznie, bo wyjazd ad personam nigdy nie jest argumentem w dyskusji. Jest skuteczną figurą retoryczną aby utwierdzić w przekonaniu już przekonanych i by zamknąć usta oponentom. Z takim "argumentem" nie sposób dyskutować, chyba że komuś nie przeszkadza sprowadzanie dyskusji do poziomu rynsztoka.
K
Kasia
27 lutego 2016, 15:41
Początek tekstu przywodzi mi wypowiedź pewnej posłanki, która kiedyś pytała: "Skoro w Samoobronie były molestowania, to dlaczego mnie nikt nie molestował?". A potem następują argumenty ad personam. Wspaniały poziom dziennikarstwa. Ciekawi mnie, dlaczego autor skupił się na ogólnikach a nie na poważniejszych problemach opisanych u p. Abramowicz, jak na przykład historia zakonnicy, która chorując na raka macicy nie dostała pozwolenia przełożonej na wizyte u ginekologa. No i fakt, że książkę p. Abramowicz opisuje na łamach prasy zakonnik a nie zakonnica zdaje się potwierdzać to, co tam napisano...
J
Justyna
21 kwietnia 2016, 09:35
pewnie nie czytał książki :)
MR
Maciej Roszkowski
26 lutego 2016, 14:01
Czy nad każdym śmieciem mamy pochylać się z uwagą?
abraham akeda
25 lutego 2016, 11:51
Na przykładzie tej pani widać, że lewactwo i duchowość to dwie różne substancje, które się z sobą nie łączą.