Każdy z nas chciałby mieć działający przycisk AZ-5

(fot. HBO materiały dystrybutora)

W ciągu ostatnich miesięcy prawdziwą furorę wywołał serial "Czarnobyl" opowiadający historię katastrofy elektrowni jądrowej. Chciałabym, żebyśmy rozumieli od jakiego porównania wychodzimy. Mamy przycisk, który może uratować nas w naprawdę niebezpiecznej sytuacji, tymczasem okazuje się, że jego przyciśnięcie nic nam nie daje. To mi coś przypomina.

Chciałabym się skupić na kulminacyjnym momencie dotyczącym wciśnięcia przycisku AZ-5, który powinien awaryjnie wygasić reaktor jądrowy. Niestety tak się nie stało. Co to dzisiaj dla nas może znaczyć?

Dlaczego przycisk nie zadziałał?

W dużym skrócie procedura ta polega na wsunięciu do reaktora wszystkich prętów awaryjnych i kontrolnych. Mają one ujemną reaktywność, więc powodują przerwanie reakcji łańcuchowej, co doprowadza do całkowitego wygaszenia. Przycisk jest używany w najbardziej ekstremalnych przypadkach.

DEON.PL POLECA

W reaktorze czarnobylskim ta metoda nie zadziałała między innymi ze względu na błędy konstrukcyjne. Pręty kontrolne częściowo były wykonane z grafitu, który zwiększa moc rdzenia. Po kilku sekundach nastąpił wzrost mocy, rdzeń przegrzał się i spowodował pęknięcie niektórych kanałów paliwowych, blokując pręty kontrolne .

Nie tłumaczę tego bez powodu. Chciałabym, żebyśmy rozumieli od jakiego porównania wychodzimy. Mamy przycisk, który może uratować nas w naprawdę niebezpiecznej sytuacji, tymczasem okazuje się, że jego przyciśnięcie nic nam nie daje. To mi coś przypomina.

"Kochać to pozwolić odejść"

Ostatnio głośno było o sytuacji Noi Pothoven, siedemnastoletniej Holenderki, która zagłodziła się na śmierć. Powód? Była ofiarą molestowania seksualnego, po czym została dwukrotnie zgwałcona. Te wydarzenia doprowadziły ją do depresji, anoreksji oraz stresu pourazowego. Bezskutecznie leczyła się w klinikach psychiatrycznych i szpitalach. Lekarze nie wydali zgody na eutanazję, dlatego dziewczyna postanowiła odmówić przyjmowania pokarmów i napojów.

>> Holandia: 17-latka zagłodziła się. W dzieciństwie padła ofiarą molestowania i gwałtu

Czy zdążyła włączyć przycisk? Wydaje się, że włączała go wielokrotnie, ale nikt go nie zauważał. Arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, komentował to, mówiąc, że drugą przyczyną śmierci młodzieży w Europie jest samobójstwo. Zadawał pytanie: "czy budujemy Europę, która wręcz wyklucza młodzież ze swego horyzontu?"

Mnie samą bardzo zasmuciła wiadomość o jej śmierci. Zastanawiałam się, czy naprawdę nic więcej nie dało się już zrobić. Nie rozumiałam, dlaczego jej krzyk nie został odpowiednio wysłuchany. Chciałabym, żeby osoby przeżywające tak trudne sprawy, miały działający przycisk. Żeby zaraz po naciśnięciu go, pojawiał się sztab profesjonalistów, ale też grono ludzi dobrego serca, którzy są, towarzyszą, słuchają.

"Michał bardzo chciał zostać kapłanem"

Drugi przykład to historia młodego kleryka, Michała Łosa, który przed Wielkanocą tego roku poważnie zachorował. Bardzo chciał zostać księdzem i odprawić chociaż jedną Mszę świętą. Święcenia i śluby wieczyste przyjął w trybie nadzwyczajnym na oddziale onkologicznym. W połowie czerwca pojawiła się informacja pełna nadziei, ksiądz Michał miał możliwość leczenia przez lekarzy francuskich, do tego były potrzebne fundusze, transport, formalności. Niestety, niedługo później zmarł. Przeżył zaledwie trzy miesiące od zdiagnozowania choroby.

>> Kleryk w ciężkim stanie przyjął święcenia. To było jego największe marzenie

W dniu jego śmierci dotarłam z pisaniem do jego historii. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, najpierw nieoficjalne i niepotwierdzone informacje, potem oficjalny komunikat, a we mnie rozdzierająca cisza.

Kiedy myślę o Michale, ze spokojem mogę powiedzieć, że w odpowiednim czasie zdążył włączyć przycisk, który... zadziałał. Metaforycznym przyciskiem dla niego były święcenia i śluby wieczyste. Bardzo się cieszę, że ten alarm został zauważony i wysłuchany, że papież Franciszek, biskup Marek Solarczyk i cały zakon orionistów zmobilizowali się do działania, które przecież nie doprowadziło do katastrofy. Doprowadziło do przybliżenia się do Boga i do spełnienia marzenia, na które zostało tak niewiele czasu.

"Tutaj byłam ochrzczona, przyjęłam pierwszą Komunię i byłam molestowana"

I ostatnia historia. Ostatnio w Krakowie odbyła się modlitwa za osoby zranione w Kościele. Zaraz po niej przeznaczono czas na świadectwa pokrzywdzonych. Bardzo poruszyło mnie jedno z nich, którego autorka wypowiedziała powyższe zdanie. Podkreślała, że nadal jest w Kościele, ponieważ "to nie Pan Bóg mi to zrobił, tylko człowiek". Zaznaczała, że nie jest osobą, która chce atakować Kościół, wręcz przeciwnie - chce o tym mówić, żeby pokazać, że pokrzywdzeni to "ludzie z krwi i kości, przeżywają to wszystko i będą przeżywać aż do śmierci".

>> W Krakowie odbyła się modlitwa za osoby dotknięte przemocą seksualną w Kościele

Kiedy myślę o zranionych w Kościele, zdaję sobie sprawę z tego, że jedni dotychczas nie mieli w sobie na tyle siły, żeby wcisnąć przycisk, a inni wciskali, ale nieraz nie byli odpowiednio wysłuchani i zaopiekowani. Równocześnie, nie możemy zaprzeczyć, że teraz coraz więcej z nich wciska przycisk AZ-5. Czy duchowni Kościoła zechcą wysłuchać i zobaczyć tych, którzy wciskają przycisk? Czy zapobiegną katastrofie? Czy świeccy uzyskają więcej miejsca w Kościele i dzięki temu będą mogli wyjść na pomoc pokrzywdzonym? Mam w sobie wiele pytań.

Na koniec zostawię dwa najważniejsze. Pierwsze (mniej optymistyczne): w przypadku Czarnobyla jednym z błędów były błędy konstrukcyjne. Zadaję sobie pytanie, czy Kościół w Polsce ma na tyle mocną i dobrze zbudowaną konstrukcję, że to wszystko nie doprowadzi do katastrofy?

Drugie (bardziej optymistyczne) skierowane do świeckich w Kościele: myślę sobie, że przed nami ważne zadanie, bo każdy z nas może stać się "przyciskiem AZ-5", ratunkiem przed katastrofą dla pokrzywdzonych, zranionych, wątpiących, niewierzących - dla wykluczonych. Tylko czy jesteśmy na to gotowi i wykonamy jakiś konkretny krok, żeby im pomóc?

Julia Bondyra - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi bloga wybieramymilosc.pl

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Każdy z nas chciałby mieć działający przycisk AZ-5
Komentarze (2)
CC
~Chemik Chemik
4 maja 2020, 00:01
Co to za bzdury. Informacje o przycisku AZ-5 redaktorka jak się górnolotne określiła są skopiowane z Wikipedii. Nie pokusiła się nawet o wnikluwsze zbadabie tematu. Poza tym jakim trzeba być tępym ignorantem żeby porownywać możliwość skorzystania z przycisku AZ5 w elektrowni w Czanobylu z czymkolwiek innym na świecie. Proponuję postudiować chemię albo nie zabierać się za tematy, które już na wstępie przerastają autora.
Andrzej Ak
8 lipca 2019, 18:08
Żyjemy w świecie niedoskonałym pod każdym względem. Sami nie jesteśmy też doskonali i owoce naszej pracy również doskonałe nie będą. Elektrownia w Fukushimie miała wiele zabezpieczeń, które były wielokrotnie przetestowane, a mimo to technologia po raz któryś okazała się niedoskonała. Nawiasem mówiąc już dawno postulowano, aby do produkcji energii w reaktorach atomowych wykorzystać TOR, który został odkryty w roku 1828 r. przez szwedzkiego chemika i mineraloga Jonsa J. Berzeliusa. [url]http://ecomanager.pl/tor-w-reaktorach-jadrowych-perspektywy/[/url] Istnieje wiele odkryć, które udoskonalałyby wykorzystywane technologie, ale są torpedowane przez właścicieli wielu korporacji. [url]https://youtu.be/WOAHlFUdOE4?t=336[/url] Katastrofy są  więc wypadkową starań oraz zaniedbań, na które my zwykli zjadacze chleba nie mamy wpływu. Trzeba by wyciągać z cienia oraz z za kurtyn salonowych właścicieli korporacji i stawiać ich przed odpowiedzialnością za zaistniałe szkody. W przypadku kryzysów w kościołach instytucjonalnych odpowiedzialnymi są kardynałowie i biskupi. Sami proboszczowie nie zrobią nic ponad to co nakażą im biskupi. Hierarchia jest bezlitosna i za razem chyba bezkarna. Nic nie wiem, aby jakiś kardynał czy biskup odpowiedział karnie za tolerancję homoseksualizmu, gwałtów i molestowań na swoim terenie w Polsce. Jak się mylę to niech mnie ktoś skoryguje. A co do orzycisku AZ-5, to nie jest on żadnym zabezpieczeniem, bo albo go nie ma, albo nie działa, albo zapewnia niedostateczne bezpieczeństwo.