Kłamstwo a strach

(fot. archiwum prywatne autora)
Jacek Siepsiak SJ

Trudno nie zauważyć, jak łatwo usprawiedliwia się kłamstwo i popiera kłamców. A co gorsza, jak łatwo samemu brać udział w rozpowszechnianiu "niepewnych" informacji.

Ludzie kłamią. Kłamią, bo się boją? Kłamstwo ma ich przed czymś uratować. Często okłamują siebie samych, ponieważ obawiają się pójść za jakimś pragnieniem. To, co "słodkie", nazywają "kwaśnym". Mówią, że nie chcą, choć chcą. Bywa, że kłamstwem chcą zrazić do siebie kogoś, kogo bliskości się boją. Kampania wyborcza to szczególny czas na kłamstwa. Lęk przed słabym wynikiem napędza niejedną kampanię opartą na "półprawdach".

Obecnie wiele fakenewsów to produkt wynajętych firm specjalizujących się w dezinformacji. Ale zasięg takiego działania zależy od ludzi udostępniających te kłamstwa. Dlaczego normalni ludzie rozsiewają "plotki", nawet gdy sumienie podpowiada im, że coś tu nie gra, że to jest podejrzane? Niebagatelną rolę odgrywa strach. Wspólne obawy pozwalają na dzielenie się, na powielanie wspólnych uprzedzeń. Żeby jakaś kampania się powiodła, trzeba trafić do ludzi, którzy boją się tego samego, albo ewentualnie wytworzyć wspólną obawę: "Zalewa nas fala…". I tu wstawiano najróżniejsze grupy ludzkie, zjawiska, ideologie.

Ks. Tischner w eseju "Kłamstwo polityczne" zauważył: "Każde wprowadzenie kłamstwa w dziedzinę polityki wymaga szczególnie dobitnego usprawiedliwienia, nikt bowiem nie lubi być okłamywany, szczególnie tzw. prosty lud, dla którego dobra pracują politycy. Z drugiej jednak strony «lud» dobrze wie, że w pewnych sytuacjach kłamstwo jest nieuniknione. Stąd kluczowe zadanie polityka: uczynić z prawdomówności zasadę swej mowy i zarazem dopuścić wyjątki od zasady. Wyjątki te należy jednak usprawiedliwić. Usprawiedliwienie wyjątków musi dokonać się w sposób zrozumiały dla «prostego ludu», musi więc być rozwinięciem tych form usprawiedliwienia kłamstwa, z których sam lud korzysta, gdy okoliczności zmuszą go, by kłamał. Kłamiąc, jak kłamie lud, polityk podkreśla swój związek z ludem. A kiedy kłamie lud? Kłamie wtedy, gdy się boi. Polityk może podobnie. Jego lęk nie powinien jednak być lękiem o samego siebie, lecz lękiem o podwładnych, o lud. Lękając się o lud, polityk kłamie jak lud".

DEON.PL POLECA

Gdy patrzymy na media (zwłaszcza społecznościowe), to chyba trudno nie zauważyć, jak łatwo usprawiedliwia się kłamstwo i popiera kłamców. A co gorsza, jak łatwo samemu brać udział w rozpowszechnianiu "niepewnych" informacji tylko dlatego, że autor fakenewsa ma podobne obawy jak my.

"Kłamiąc, jak kłamie lud, polityk podkreśla swój związek z ludem" - pisał Tischner. To my, obywatele, "formujemy" naszą klasę polityczną. Też wtedy, kiedy przyklaskujemy oszukującym nas. Nie tylko sami kłamiemy, ale i "chcemy", by nas okłamywano. Ponieważ sobie nie radzimy… Wtedy usprawiedliwiamy oszustwo, bo uśmierza ból.

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe". Tekst ukazał się pierwotnie w Gazecie Krakowskiej

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kłamstwo a strach
Komentarze (4)
WG
W Gedymin
22 lipca 2019, 10:16
Kłamstwo stało się tak powszednie, że dla wielu katolików, także biskupów i księży, to jeżeli jest grzechem, to oczywiste, najwyżej powszednim
WDR .
21 lipca 2019, 21:21
"A co gorsza, jak łatwo samemu brać udział w rozpowszechnianiu "niepewnych" informacji tylko dlatego, że autor fakenewsa ma podobne obawy jak my." Coś w tym jest. Do dziś pamiętam kłamliwy artykuł o Krzysztofie Wyszkowskim, którego deon za nic nie chciał poprawić.
Andrzej Ak
21 lipca 2019, 19:04
Obecna polityka to już nie Polityka lecz prostytucja, a polityk wtedy kłamie kiedy usta otwiera. Polska Polityka dźwigała się z kolan w czasie II Rzyczypospolitej, potem została zdeptana i zbrukana krwią młodych i ambitnych Polaków, a teraz wogóle nie powstała, nie dźwignęła się z kolan. I niestety o niczym takim nie mamy co marzyć, bo już od dawna przebieramy nogami w bagnie i bagno tylko coraz głębiej nas wciąga. Rzeczywistość Polski jest bardzo brutalna i okropna. Mamy polityków, ale oni nie są nasi, nie służą naszemu dobru, ale potrzebni jesteśmy im aby mogli egzystować. Bez nas nie będzie i ich. Całą tą polską politykę należy rozpatrywać z perspektywy teatralnego widza. Wciąż są grane te same spektakle, zmieniają się tylko tytuły, ale aktorzy są wciąż ci sami.  Daliśmy się przekonać do tego stopnia, iż uwierzyliśmy, że sztuki teatralne są częścią naszego życia. I dlatego nasze życie stało się tak zależne, od tego co aktualnie grają w polityce. Widać jednak pewne małe zmiany w tej masowej manipulacji, bo sztuka wylewa się z teatru polityki na nasze ulice. Teraz to już atryści uliczni starają się nas przekonać, iż żyemy w chorej rzeczywistości, iż jesteśmy nie normalni, że musimy włączyć się w rewolucje, które mają nas wyzwolić od wszelkich ograniczeń. Był jednak zryw w tecj chorej polityce, jednak wraz usunięciem św.p. pana Andrzeja Lepera wszystko powróciło do stanu, który by można nazwać "po staremu".
21 lipca 2019, 13:41
Nareszcie artykuł o wpisach o. Grzegorza Kramera SJ. Czy po jego przeczytaniu odwoła powielane przez siebie kłamstwa i oszczerstwa? Daj Boże.