Kogo zawiedzie Synod

(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)

Bez wiary, że Synod jest zwoływany przez Piotra oraz kierowany przez Ducha Świętego, stajemy przed zagrożeniem sprowadzenia go do cynicznej gry politycznej, chłodnych kalkulacji, czysto ludzkiego mechanizmu, gdzie liczy się tylko zwycięstwo jednej lub drugiej strony.

Odbywający się aktualnie w Watykanie Synod budzi sporo emocji. To zrozumiałe w przypadku tak ważnego wydarzenia, tym bardziej że dotyczy ono spraw delikatnych i bardzo złożonych, jak kwestie rodziny. Jednak nakręcanie się wzajemnie niesprawdzonymi teoriami i myśleniem życzeniowym wobec ojców synodalnych jest dużym błędem i poważnym nadużyciem. Nie tędy droga.

Synod z pewnością zawiedzie dwie grupy osób. Tych, którzy są zwolennikami wszelkiej zmiany (nie wyłączając z tego zmian doktrynalnych), oraz tych, którzy w Synodzie widzą przede wszystkim zagrożenie. Ten klasyczny spór między (upraszczając) konserwatystami a liberałami przyjmuje jednak w synodalnej dyskusji dodatkowy, bardzo emocjonalny charakter.

DEON.PL POLECA

"Sprawa rozwodników będzie najważniejsza", "Pana Boga przechytrzyć się nie da", "Moderniści idą ku schizmie. Chcą decydować niezależnie od Rzymu!", "Schizma w Niemczech jest już faktem", "Synodalne pole bitwy. Moderniści nie chcą złożyć broni", "Moderniści maszerowali ulicami Rzymu", "Synod w Watykanie. Polscy biskupi odwracają się od rodziny", "Papież o Synodzie: nie osądzać, lecz leczyć akceptacją i miłosierdziem", "Episkopat wybrał: na Synod pojadą biskupi konserwatywni", "Homodylemat Synodu w Watykanie" - to tylko kilka tytułów prasowych, jakie wynotowałem z ostatnich kilkudziesięciu dni. Łatwo zauważyć, gdzie przebiega linia demarkacyjna pomiędzy poszczególnymi stanowiskami.

Każda ze stron chciałaby realizacji własnych celów przez Synod i w takim też duchu buduje narrację. Liberałowie - że przyniesie rewolucyjne zmiany. Konserwatyści - że jakiekolwiek zmiany to niechybna klęska i koniec Kościoła. Z jednej strony można próbować zrozumieć pokusę zawłaszczenia relacji o Synodzie w imię z góry przyjętych założeń, z drugiej jednak trzeba zapytać, czy wydarzenie to nie jest jednak zbyt poważne, by poddawać go jakimkolwiek próbom emocjonalnej presji.

Tymczasem Synod wsłuchuje się w głosy jednej i drugiej strony, szuka. Nie zadowala się łatwymi, skrajnymi odpowiedziami, których wielu by oczekiwało. Cierpliwie debatuje, by zrozumieć, w jakiej sytuacji znalazła się dzisiejsza rodzina i jak odpowiedzieć na wyzwania aktualnego czasu. Dlatego tak znamienne zdają się słowa Franciszka wypowiedziane w dniu jego inauguracji: "Bez słuchania Boga nasze słowa będą tylko słowami, które nie nasycą i nie są potrzebne; bez zdania się na wskazówki Ducha Świętego wszystkie nasze decyzje będą tylko dekoracjami, które zamiast wychwalać Ewangelię, przykrywają ją i chowają".

Bez wiary, że Synod jest zwoływany przez Piotra oraz kierowany przez Ducha Świętego, stajemy przed zagrożeniem sprowadzenia go do cynicznej gry politycznej, chłodnych kalkulacji, czysto ludzkiego mechanizmu, gdzie liczy się tylko zwycięstwo jednej lub drugiej strony. Wtedy też lobbowanie na rzecz skrajnych rozwiązań ma sens i może przynieść oczekiwane rezultaty. Czy o to jednak chodzi?

Dlatego uspokajam wszystkich, którym bardzo spieszno do skrajnej oceny jeszcze niezakończonych obrad: zdziwimy się wszyscy, jaki przyniosą one skutek i jaka mądrość przemówi przez postanowienia ojców. Idźmy za radą Ojca Świętego: "Utkwimy nasze spojrzenie w Jezusie, aby określić, na podstawie Jego nauczania prawdy i miłosierdzia, najbardziej odpowiednie drogi dla stosownego zaangażowania Kościoła z rodzinami i dla rodzin, aby pierwotny plan Stwórcy dotyczący mężczyzny i kobiety mógł być realizowany i działał w całym swym pięknie i mocy w dzisiejszym świecie".

Za kilka dni Synod się skończy. Za kilka miesięcy Franciszek wyda adhortację. Za kilka lat Kościół będzie trwał dalej. Chyba że nastąpi Paruzja. Czekajmy.

Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, teolog

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kogo zawiedzie Synod
Komentarze (80)
22 października 2015, 23:06
Muszę odpocząć od tego portalu, bo przeczytałem Kogo zwiedzie Synod.;)
22 października 2015, 23:50
Ja natomiast razu pewnego chciałem zapytać mojego menedżera could I ask you for a sec? - całkiem popularna forma poproszenia o poświęcenia chwilki czasu w Królestwie. Zamiast tego zapytałem: could I ask you for a sex?
PP
Piotr Polmański
22 października 2015, 12:13
Słowa wypowiadane przed 2 tys. lat trzeba umieć przełożyć na obecną rzeczywistość. Przecież nie zmieniając dogmatów można a nawet trzeba kształtować nauczanie tak, by skutecznie prowadzić ludzi do Boga. Nie wystarczy w sprawach spornych powtarzać jakie jest stanowisko Kościoła, oparte o depozyt wiary i dziedzictwo tradycji, wynikające np z listów św. Pawła, ale trzeba jeszcze dostrzegać problemy i pytania dnia dzisiejszego, na które nie ma odpowiedzi. Jeżeli Kościół sensu stricte chce mi pomóc i odegrac rolę duchowego nauczyciela, to musi częściej przemawiać z wnętrza wspólnoty, nie tyle pouczająco, ile współczujaco. Będzie prowadził człowieka do Boga wówczas, gdy nie będzie mu przewodził, ale towarzyszył..
TP
Tomasz Pierzchała
22 października 2015, 20:45
A po kiego... nam ten Kościół.Wsłuchamy się np.w p.Polmańskiego i już nam poziom współczucia znacząco nam wzrośnie.
TP
Tomasz Pierzchała
22 października 2015, 20:47
coś mi się to "nam" rozmnożyło, ale to ze wzruszenia
22 października 2015, 11:01
Uderza mnie ostatnio łatwość z jaką szafuje sie Osobą Ducha Świetego. Widać, jak sie próbuje instrumentalnie Go traktować Ale po owocach poznacie. Co do Synodu - juz pokazal, iż Kościoł jest w kryzysie. W dodatku jasno pokazuje bezradność współczesnego Kościoła wobec świata. To w sumie jest dobra wiadomość - zbliza sie czas przełomu. Konczy sie stagnacja i czas zdecydowanej i jasnej odpowiedzi jest bliski. Kończy się lawirowanie, czas ciepłych kluch i stania w rozkroku. Nadchodzi czas jasnych jednoznaczynych decyzji. I to ten Synod jasno pokazuje - pytanie na ile nasi pasterze i my jestesmy gotowi do bycia goracymi lub zimnymi.
22 października 2015, 11:06
łatwość z jaką  szafuje się Osobą Ducha Świętego Możesz objaśnić o co chodzi?
22 października 2015, 11:28
Chowanie się za "żywym działaniem Ducha Świętego" jako wytłumaczeniem dla twierdzeń i postępowania niezgodnych z tym, co nam eksplicite objawiono. Ot rzekomo Bóg zmienił "swę zdanię" i rzekomo daje nam o tym znać rzekomo przez Ducha Św. objawiającego się w chciejstwach i emocjach.
22 października 2015, 11:35
żywe działanie Ducha Świętego Czy piszesz pod natchnieniem Ducha Świętego na tym portalu?
22 października 2015, 11:43
Jeśli racją jest, iż "każda prawda niezależnie przez kogo wypowiedziana od Ducha Świętego pochodzi" (Akwinata), to nie da się tego wykluczyć.
22 października 2015, 11:56
Czyli że to co piszesz jest prawdą, zwłaszcza w połączeniu ze sposobem w jaki to piszesz ?
22 października 2015, 11:58
Co to za konstrukt w którym prawda zależy od "sposobu pisania", skoro prawda to zgodność z faktami?
22 października 2015, 12:10
Prawda nie zależy od sposobu pisania, natomiast sposób pisania ściśle wiąże się z prawdą Owoce działania Ducha Świętego: *miłość *wesele *pokój *cierpliwość *uprzejmość *dobroć *wspaniałomyślność *łaskawość *wierność *skromność *wstrzemięźliwość *czystość
22 października 2015, 12:13
Czy Pan ma świadomość, że stwierdza Pan, iż Akwinata nie miał racji?
22 października 2015, 12:26
Niezależnie przez kogo wypowiedziana a nie jak wypowiedziana Ja to rozumiem tak, że równie dobrze prawdę może powiedzieć prosty człowiek, natomiast po tym w jaki sposob ją powie będzie oznaczało skąd ta prawda pochodzi. Duch Święty nie ma chyba względu na osoby, i nie jest argumenetem że skoro ktoś jest prostym człowiekiem to nie może powiedzieći prawdy a może ją jedynie powiedzieć ktoś, kto  zna na pamięć Pismo Święte.
22 października 2015, 12:41
Akwinata ma rację tyle, że dodam iż prawda pochodząca od Ducha Św. przesłonięta jest potrzebami wyrażanymi przez ego. 
22 października 2015, 12:43
Jeżeli coś pochodzi od Ducha Świętego nie może być przysłonięte potrzebami ego.
22 października 2015, 12:48
Pan raczy żartować - niezależnie przez kogo implikuje niezależnie od tego jak. "2+2=4 kochanie!" wypowiedziane z uśmiechem jest tak samo prawdą jak "2+2=4 baranie!" wybełkotane przez podchmielonego jegomościa pod budką z piwem.
22 października 2015, 12:49
> Jeżeli coś pochodzi od Ducha Świętego nie może być przysłonięte potrzebami ego. Bzdura z racji wolnej woli.
22 października 2015, 12:53
Skoro 2+2=4 baranie w dodatku wypowiedziane  pod wpływem alkoholu jest w/g ciebie uprzejme, skromne, wstrzemięźliwe i łaskawe, pełne miłości , wesela i pokoju  to sam widzisz, że możesz mieć problem z rozpoznaniem czy ktoś mówi prawdę i skad ona pochodzi.
22 października 2015, 12:55
Wyjaśnię na przykładzie, co mam na myśli. Od Ducha Św. pochodzi prawda: Jestem wszystkim i wszystko mam. Jestem szczęściem, miłością, spokojem, szacunkiem, zrozumieniem itp.  Przesłonięta potrzebami ego wyglądałaby mniej więcej tak: Byłbym szczęśliwy, gdyby mnie ktoś pokochał. Byłbym spokojny, gdyby papież nie dopuścił rozwodników do komunii. 
22 października 2015, 12:56
Skoro wolna wola to nie Duch Święty.
22 października 2015, 13:00
Jestem wszystkim i wszystko mam A gdzie skromność?
22 października 2015, 13:03
> Jeżeli coś pochodzi od Ducha Świętego nie może być przysłonięte potrzebami ego.  (...) Skoro wolna wola to nie Duch Święty. Czy Pan się zastanawia co Pan pisze? Napisał Pan, że jeśli Duch Święty jakoś na człowieka stara się zadziałać, to ów nie może owego działania odrzucić, a może - właśnie z powodu posiadania wolnej woli, a decyzja o odrzuceniu może być podjęta dokładnie z powodu rozbuchanego ego, na przykład.
22 października 2015, 13:05
To wyraz wdzięczności, pokory i poczucie obfitości, błogostanu, a więc świat Ducha.  
22 października 2015, 13:07
> Skoro 2+2=4 baranie w dodatku wypowiedziane (...) Znów Pan podważa Akwinatę.
22 października 2015, 13:09
Napisał Pan, że jeśli Duch Święty jakoś na człowieka stara się zadziałać .Ja niczego takiego nie napisałem. Duch Święty nie stosuje podstępów, ani nie wywiera presji. Skoro człowiek odrzuca z wolnej woli to oczywiste jest, że nie przemawia przez niego Duch Święty ani w trakcie odrzucania ani tym bardziej potem jak odrzucił.
22 października 2015, 13:12
> Ja niczego takiego nie napisałem. Owszem - napisał Pan: > Jeżeli coś pochodzi od Ducha Świętego nie może być przysłonięte potrzebami ego. Czy próba zadziałania na człowieka przez Ducha Świętego pochodzi od Ducha Świętego, czy od kogoś innego? Czy taka próba może być odrzucona przez ego?
22 października 2015, 13:15
No tak, i dobrze napisałem. Skoro człowiek odrzuca dary to nie może wydać owoców.
22 października 2015, 13:18
> Skoro człowiek odrzuca dary to nie może wydać owoców To inna sprawa, niż czy może odrzucić z powodu ego, czy nie może.
22 października 2015, 13:19
Ale nie szukasz poklasku?
22 października 2015, 13:24
Skoro odrzuca wygrywa ego, a jest inaczej?
22 października 2015, 13:57
Bardzo wielu ostatnio wyrecza sie Duchem Św, albo przypisuje Jemu cos, czego nie uczynił. Jedyna metodą poznania sa owoce, a nie prywatne odczucia, chciejstwo, czy też emocje. To czy Duch sw. faktycznie kierował tym Synodem, czy też biskupi postąpili przecim Niemu poznamy za chwilę - łatwo będzie zweryfikować, czy podjęte decyzje wpływają na wzrost świetości wiernych, na ich życie, wybory, wiarę. Bo Duch św. nigdy nie pokieruje Kościoła ku zlemu. A mając doświadczenie z tzw. "duchem SVII", który wypędził wiernych z Kośicoła warto chwilę sie zastanowić.
22 października 2015, 15:21
Czyli potwierdza Pan, że Pańskie zdanie "Jeżeli coś pochodzi od Ducha Świętego nie może być przysłonięte potrzebami ego." nie jest zgodne z prawdą.
22 października 2015, 15:42
No nie może być przysłonięte bo wtedy odzywa się człowiek poprzez swoje ego.
22 października 2015, 16:10
Łobosz... Skoro może być przysłonięte (np. przez ego), to jaki sens ma Pańskie odrobinę wcześniejsze stwierdzenie "nie może być przysłonięte"? To może być, czy nie może? Mam nadzieję, że takich podstaw, że coś nie może równocześnie "móc" i "nie móc" wyjaśniać nie muszę?
22 października 2015, 16:15
Nie. Kiedy dochodzi do głosu świadomość, że jest się wszystkim i ma się wszystkie Boże przymioty, jest się po prostu wdzięcznym za wszystko - to wynika z pokory przed majestatem Bożej Mądrości i Miłości. Przejmuje się również całkowitą odpowiedzialność za swoje życie, za każdą myśl, za słowo, za czyn i nadaje mu sens. Po co komuś szukanie poklasku u innych, gdy już się wie, że każda jedna istota jest takim samym Bożym stworzeniem tylko z inną świadomością?  Można się jedynie dzielić i pomagać w służbie innych, ze zrozumieniem dla innych świadomości. 
22 października 2015, 16:24
Łomatko... Może być przysłonięte w sensie, ma to miejsce wtedy kiedy człowiek nie otwiera się na działanie Ducha Świętego, wówczas przemawia przez człowieka jego ego a nie Duch Święty. Kiedy człowiek jest otwarty na działanie Ducha Świętego ego nie ma racji bytu czyli otwarcie się na Ducha Świętego jakby wyklucza działanie ego.
22 października 2015, 16:39
Po co komu szukanie poklasku u innych, gdy już się wie, że kazda jedna istota jest takim samym Bożym stworzeniem tylko z inną świadomością? Tu nie tyle chodzi o drugiego człowieka bo wiadomo że on jest taką samą istotą, co bardziej o siebie, o pokazanie, że się samemu posiadło wiedzę. W momencie kiedy dostrzega się u drugiego niższy poziom zrozumienia czegoś lub brak, co często jest przyczyną wzajemnego braku porozumienia, istnieje pokusa szukania poklasku u drugiego dla którego chce się występować w roli alfy i omegi. Askoro poklask to już nie jest to alfa i omega.
M
Milosc
22 października 2015, 18:09
Jak widać, czyjeś dzielenie się wiedzą u pokornego spotka się z wyrazem wdzięczności za podzielenie się z nim (odtąd też jest w nią bogatszy) a u innego może wywolać poczucie niepokoju czy zazdrości - taka reakcja obronna ego, że poniekąd wyda się, że sam do niej nie doszedł.  Pomyśl zatem Euzebiuszu, czy np. gdyby na jakimś forum pisał dziś Einstein albo Kopernik, to byliby przez Ciebie postrzegani za takich, co szukają poklasku i występują w roli alfy i omegi? Czy może byłbyś w stanie postrzegać ich za takich, co ujawniają innym coś, czego wcześniej ci nie zauważyli? Potrafiłbyś przyjąć z wdzięcznością ich pracę nad odsłanianiem prawdy czy raczej krytykowałbyś, bo przecież "skoro wszyscy myślą inaczej, to na pewno się nie mylą"?
22 października 2015, 18:57
W takim sensie może być, ale taki sens nie pasuje do Pańskiego stwierdzenia "Jeżeli coś pochodzi od Ducha Świętego nie może być przysłonięte potrzebami ego", bo Pan w owym stwierdzeniu przedstawia działanie Ducha Świętego jako ignorujące wolną wolę człowieka. Pan błędnie przedstawił działnie Ducha Świętego jako niezależne od woli człowieka, podczas gdy owo działanie jest od woli zależne, ponieważ jej nie narusza.
22 października 2015, 20:09
Skarcając Twoją wypowiedź. Jak będzie "dobrze" to znaczy zadziałał Duch Święty. Gdy pójdzie "źle" znaczy biskupi działa przeci Duchowi Świętemu.  Dość prosta i raczej dziecięca logika. Czy tzn. że Duch Święty jest bezradny i nic nie może? A może nie chce mu sie działać i pozwala aby Kościół poniósł klęskę (no ale nie działa przeciwko Kościołowi). Czyli chyba jest w takim razie bezradny albo leniwy .... choć brak z jego stony działania to także działanie wbrew kościołowi. Więc jedank bezradny. Moim zdaniem wymyślone byty nic nie mogą bo ich po prostu nie ma ... są wymyślone
22 października 2015, 20:16
"Bardzo wielu ostatnio wyręcza sie Duchem Św" - tu się z Tobą zgodzę Tomaszu. "Jedyną metodą poznania są owoce, a nie prywatne odczucia, chciejstwo, czy też emocje" - a tu już zgodzę się po części. Odnieśmy to do konkretnego jednego człowieka. Określa On pewną intencję, tj. co pragnie osiągnąć, dlaczego (istotne!) i w jaki sposób będzie realizował swoje zamierzenia. Warto mu wówczas obserwować siebie, jakie odczucia czy emocje wzbudzają w nim zewnętrzne okoliczności. Te odczuwalne wewnątrz sygnały, są właśnie owocami, po których poznaje. One człowiekowi pozwolą odpowiedzieć sobie na pytanie czym TAK NAPRAWDĘ się kieruje - czy wyjściem ku drugiemu człowiekowi i służbą jemu (towarzyszy temu wewnętrzna empatia, współczucie, zrozumienie poszerza się) czy może tak jak piszesz - jest to zwyczajne chciejstwo. Wtedy człowiek ten myśli, że czegoś nie ma i że pozyska to od drugiego. A więc de facto jest to zwrócenie się przeciwko drugiemu, by ten "wynagrodził" mu jego poczucie braku. Gdy nie dostaje tego, czego oczekuje, pojawia się odczucie niezaspokojenia, frustracji czy gniewu - to też owoce niezaspokojonych potrzeb ego.
22 października 2015, 20:42
Czyjeś dzielenie się wiedzą u pokornego spotka się z wyrazem wdzięczności za podzielenie się z nim odtąd tez jest w nią bogatszy... Ze mną dzieli się wiele osób w przeróżny sposób - rozmawiam z kimś,  czytam czyjąś ksiażkę, słucham kogoś, patrzę na coś/kogoś itd niestety nie wszystko przyjmuję, ba, powiem że wręcz niektóre rzeczy odrzucam, są mi  całkowicie zbędne i to bynajmniej nie z powodu zazdrości z mojej strony jako reakcja obronna ego na nieprzyswajanie danej wiedzy. Co do Einsteina czy Kopernika faktycznie żal że tu nie piszą byłoby już nas troje ciekawych ludzi  na forum, oczywiście ten trzeci to ja, ha ha ha,to oczywiście żart;) Alke nie zgubmy motywu przewodniego, bo mówimy tu  o darach Ducha Świętego i owocach, Einstein był chyba ateistą uważał że Bóg to wymysł ludzi a Biblia to zbiór legend, czy jego wiedza i madrosc  abyła darem Ducha Świętego podobnie jak u Kopernika ktory miał romans z gospodynią?
22 października 2015, 20:48
Gdyby ojcu chłopca w pierwszej części Dekalogu Kieślowskiego został udzielony  dar mądrości przez Ducha Świętego , którego by wpierw o tę mądrość poprosił zanim wysłał syna lód na osiedlowej sadzwce, być może chłopiec by żył. Niestety wygrała wolna wola czyli zdanie się na obliczenia matematyczne, jak się historia skończyła wiadomo, a na koniec filmu ojciec chłopca, ateista, idzie do kaplicy w pobliskim kościele  i staje przed obrazem Matki Bożej, niewykluczone że takie zakończenie filmu podsunął Kieślowskiemu właśnie Duch Święty, mnie się podobało w każdym razie.
22 października 2015, 21:04
Skarcając Twoją wypowiedź. Jak będzie "dobrze" to znaczy zadziałał Duch Święty. Gdy pójdzie "źle" znaczy biskupi działa przeci Duchowi Świętemu.  Dość prosta i raczej dziecięca logika. Czy tzn. że Duch Święty jest bezradny i nic nie może? A może nie chce mu sie działać i pozwala aby Kościół poniósł klęskę (no ale nie działa przeciwko Kościołowi). Czyli chyba jest w takim razie bezradny albo leniwy .... choć brak z jego stony działania to także działanie wbrew kościołowi. Więc jedank bezradny. Moim zdaniem wymyślone byty nic nie mogą bo ich po prostu nie ma ... są wymyślone
M
Milosc
22 października 2015, 21:50
Wspominałeś Euzebiuszu wcześniej o pokazaniu się, o pokusie poklasku, choć nie wiem dlaczego skoro potem temat zniknął na rzecz przyjmowania pewnych rzeczy i odrzucania innych wg Ciebie zbędnych. Myślę, że spokojnie możemy zatem uznać temat za wyczerpany. :) Żarty się trzymają - to też fajnie. Humor to Boża domena, więc niech dopisuje. :) Co do Einsteina czy Kopernika - posłużyłam się nimi jako przykładem ludzi wnoszących coś wartościowego w dziedzinie poszukiwań prawdy. Gdybyśmy zechcieli doszukiwać się "mankamentów" w poglądach czy doświadczeniach, to w każdym pewnie coś byśmy wypatrzyli. Nie o to jednak chodzi, by skupiać na nich uwagę, bo uczyni nas to zgorzkniałymi lub wyniosłymi, a by doceniać wartość jaką ludzie niosą sami w sobie, z czym do nas przychodzą i widzieć szerszą perspektywę. Zgodzisz się?   
22 października 2015, 22:09
Kilka linijek wyżej napisałem a nie szukasz poklasku? w odpowiedzi na twoje zapewnienia o pełni, obfitości, pokorze a konkretnie w odniesieniu do całości miałem na myśli, że miłość nie szuka poklasku, to wszystko, potem pojawił się raptem Eisnstein i Kopernik z twojej strony. Ja ich nie znam , nie wiem jakimi byli ludźmi, jak dzielili się z innymi swoimi darami, czy się wywyższali, czy szukali poklasku, bo cały czas o tym mowa, miłość nie domaga się uznania, nawet jak jest bardzo niezrozumiana jest cierpliwa nie wypomina, itd. Nie mówi na przykład ja tak się staram a wy tacy niewdzięcznicy jesteście  conajmniej jak w "Wojnie domowej" Paweł  śpiewał z kolegami tak mi źle, tak mi źle tak mi szaro, każdy dzień ciagnie się jak makaron...a jego mama (p.Kwiatkowska) stała pod drzwiami i podsłuchiwała mówiąc:  Mój Boze, a człowiek tak się stara , żeby ta spiżarka  pełna była, taka niewdzięczność...
22 października 2015, 22:28
czy nie chodzi o to, że Prawda musi współistnieć z Miłością? w "2+2=4 baranie" zdecydowanie brak miłości i dlatego prawda jest w jakiś sposób umniejszona (nie o tym, że 2+2=4 ale o tym, że słuchający jest człowiekiem)
22 października 2015, 22:36
ładnie Aniu :)
22 października 2015, 22:49
Euzebiuszu, istnieje dostatek - tak w sferze materialnej jak i w sferze duchowej. Jeśli chodzi o materialną - dobra po prostu są nierówno zagospodarowane stąd iluzja niedostatku. Jeśli chodzi o sefę Ducha - przecież to my w sobie wszystko mamy - i szczęście i miłość i mądrość i spokój - wszystko jest WEWNĄTRZ, W NAS. Wielu zakłada, że coś musi się wydarzyć "na zewnątrz", ktoś nas musi pokochać, ktoś zrozumieć, ktoś uspokoić, byśmy mogli być szczęśliwi i byśmy mogli tego spokoju zaznać. No nie tędy droga właśnie. Droga wiedzie od wewnątrz i kiedy tak jest poprowadzona - Życie jest naszym sprzymierzeńcem. :) Dziękuję za wyjaśnienie - tak, miłość nie szuka poklasku. Miłość nie musi niczego szukać - ona po prostu JEST OBECNA - jak Życie, jak Bóg, jak Ty i ja... :) Dobrej nocy Euzebiuszu. 
22 października 2015, 23:13
jak Zycie , jak Bóg, jak Ty i ja...:) No i jeszcze parę innych osób jak chociażby Kopernik i Einstein;) wzajemnie, dobranoc
TP
Tomasz Pierzchała
23 października 2015, 00:33
Ze wzruszeniem czytam Twe słowa motywowane głębokim zatroskaniem o losy Kościoła.Pragnę Cię więc zapewnić,iż Kościół istniał , istnieje i istnieć będzie właśnie dzięki asystencji Ducha Świętego i żaden wymyślony czy realny byt tego nie zmieni 
23 października 2015, 00:40
Tak myśleli religianci we Francji albo Irlandii. Mineło kilka lat .... i pustki w kościołach.
TP
Tomasz Pierzchała
23 października 2015, 01:04
"Miłość" nie raczyła nadmienić,iż po regularnym praktykowaniu zarysowanej przez nią tak wzniosłej introspekcji człowiek nabywa stopniowo świadomości bycia bogiem i to jest najbardziej spektakularnym owocem jego wewnętrznych przeżyć.To,że jest to owoc robaczywy to już inna sprawa.
23 października 2015, 07:24
A Ty tak będziesz modlił się "przyjdź królestwo Twoje" i nie będziesz wiedział o co chodzi? Że o śmierć się modlisz, tak? 
23 października 2015, 08:13
Dalej nie pojmujesz - człowiek jest wolny w swych decyzjach. Skoro tak, to wolnymi sa i Papież i biskupi. Duch Św. nie zaprzeczy nigdy ludzkiej wolności. Jest faktycznei w jakimś sensie bezradny, gdy człowiek Go odrzuca. I może sie tak wydarzyć, iż po ludzku sądząc Kościół poniesie klęskę. Zreszta juz to widac w miejscach, w których zaprzecza sie wielowiekowej nauce Kościoła. Kościół tam upada. Ale też sie odradza - w nowych ruchach, w nowych miejscach. I jeżeli to Cię dziwi, to proponuję poparzyć za okno. Drzewa gubia liście, kwiaty usychają. Byłoby to tragedią, gdyby nie fakt, iz wiosna przyjdzie za parę miesięcy.
23 października 2015, 09:29
Nie na temat. Wykracza Pan przeciwko mówieniu 'tak-tak, nie-nie' rozmemłanymi wywodami w których przyczny zamieniają się miejscami ze skutkami, a merytoryczność jest wyłącznie narzędziem do zamanifestowania bezrozumnej afirmacji "bycia miłym" jako drogi i celu chrześcijanstwa. To fałszywa droga i fałszywy cel.
23 października 2015, 13:31
"to wolnymi sa i Papież i biskupi". Czyli Duch św. nic mnie może i nic nie zdziała ani nie zdziałał. Kto wprowadził Dzucha św. do trójcy wiesz? A raczej na czyj rozkaz go wprowadzono. "Drzewa gubia liście, kwiaty usychają. Byłoby to tragedią, gdyby nie fakt, iz wiosna przyjdzie za parę miesięcy." I wyobraź sobie nie ma to nic, a nic wspólnego z Duchem św. ani innymi mitologiczynymi postaciami.
23 października 2015, 13:56
(Pomyłka)
23 października 2015, 15:44
Panie Piotrze, Pan na pewno do mnie? :)
23 października 2015, 16:40
Pan chyba nie rozumie, że problem nie w tym "o co Panu chodzi", a w tym co Panu spod palców wychodzi w postaci stwierdzeń całkowicie błędnych logicznie. Intencje, a rezultaty to nie to samo. Napisał Pan zdanie, które ma sens samo w sobie i w tym sensie jest to zdanie całkowicie błędne. Zamiast przyznać, że rzeczywiście tak po prostu jest uprawia Pan jakąś intelektualną woltyżerkę próbując rozmydlić obiektywny rezultaty intencjami, nastawieniem i innymi nie zmieniającymi obiektywności rezultatu elementami. Co Pan chciał, a co Panu wyszło to nie jest jedno i to samo.
23 października 2015, 18:36
Przepraszam - system komciów się sypie. Raz już przeniosłem odpowiedź (stąd wpis z tekstem (pomyłka)), bo myślałem, że przez przypadek umieściłem odp. do Pana Euzebiusza pod Pani wpisem, ale to jednak wina systemu, bo ponownie (ty razem uważnie) umieszczona odpowiedź pod wpisem Pana Euzebiusza znów ląduje tutaj.
22 października 2015, 10:17
 Mam lekkie obawy, czy aby przypadkiem ostatnie słowa zwłaszzca słowo Paruzja, nie obudzą krążacych po świecie współczesnych Jezusów, którzy wylegną na ulice i portale internetowe wracając z wizyty w gabinecie lekarskim.
22 października 2015, 10:26
Przecież takich Jezusów, którzy wiedzą lepiej od samego Boga o co Mu chodzi pełen jest Deon.
22 października 2015, 10:28
Uderz w stół... Tak! Ja też na to zwróciłem uwagę.
22 października 2015, 10:44
Trudno, aby ordynarne zamilczanie pokaźnych fragmentów Ewangelii - tych niepasujących do słodziutkiej, teletubisiowatej wizji zhipisiałego jezuska - skutkujące poważnym wypaczeniem całokształtu, miało nasuwać na myśl inne wnioski.
22 października 2015, 10:51
poważne wypaczenie całokształtu Uważasz, że swoim ordynarnym momentami tonem wypowiedzi  naprawiasz całokształt?
22 października 2015, 10:53
Pan uważa, że skręcaniem bicza ze sznurków i smaganiem nim kupców po nerach Chrystus okazał swoją ordynarność?
22 października 2015, 11:04
smaganie kupców po nerach To chyba twoja baza na dzień dobry każdego dnia.
22 października 2015, 11:17
Ad meritum, a nie ad hominem. <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Erystyka">Erystyka</a> to nie jest mowa 'tak-tak, nie-nie', tylko coś całkowicie przeciwnego. Chrześcijaństwo wyłącznie smagające to kłamliwy konstrukt pseudochrześcijaństwa, które smaganie wyklucza i uznaje za sprzeczne ze swoim wytworem, ergo uznaje i działanie samego Chrystusa za sprzeczne z nim.
22 października 2015, 11:33
Spieranie się dla samego spierania sie - tak czy nie w twoim wypadku?
22 października 2015, 11:45
Ad meritum: Ewangelia to szwedzki stół z którego każdy może sobie wybierać co mu wygodnie, czy też pewna całość, a naruszenie integralności całości jest automatycznie fałszowaniem owej całości?
22 października 2015, 12:00
Gdybyś mógł powiedzieć, co dla ciebie jest tą integralnością tak w skrócie swoimi słowami, gdybyś miał podsumować możesz to zrobić tu teraz?
22 października 2015, 12:16
Jako pewne przybliżenie powiedzmy, iż z integralności wynika, że czasem trzeba "z czułością", a czasem "posmagać", a nie wyłącznie zawsze "z czułością". A jak kiedy trzeba? - o tym mówi nam zasada poznawania po owocach.
22 października 2015, 12:32
A możesz jeszcze bardziej zawęzić, używając jak najmniej słów?
22 października 2015, 12:52
Niewykluczone, ale nie widzę takiej potrzeby. Jeśli dwa zdania przekraczają Pańskie możliwości percepcjne, wątpię, aby możliwa był jakakolwiek dyskusja.
22 października 2015, 15:45
Nie tyle te dwa zdania  przekraczają moje możliwości perprcepcyjne, co mam wątpliwości czy sam rozumiesz. Skoro niewykluczone że mozesz powiedzieć to jeszcze krócej  to proszę powiedz.
22 października 2015, 16:23
Nie widzę w Pańskiej prośbie żadnego funkcjonalnego sensu. Treść nie może być nieskończenie kompresowana i nie jest celem dyskusji osiągnięcie ekstremalnych kompresji przekazu, a wzajemne, poprawne zrozumienie. Jeśli nie może mnie Pan zrozumieć gdy używam dwóch zdań, co jest znikomą ilością do ogarnięcia, to dlaczego mam oczekiwać, że skompresowanie treści ma ułatwić Panu pojęcie tego, czego Pan nie rozumie gdy zawarte jest w dwóch zdaniach? Jeśli Pana celem jest dyskusja, to dwa zdania są wystarczająco zwięzłe i nieprzegadane, aby w dyskusji pełniły rolę użyteczną, a Pańska "prośba" sensu nie ma, gdyż cel użycia dwóch zdań zostaje osiągnięty. Pańska "prośba" ma sens wyłącznie w przypadku innych działań, niż dyskutowanie, ale ja nie muszę innymi działaniami poza poprawną dyskusją być zainteresowany.
22 października 2015, 16:43
Treść nie może być nieksończenie kompresowana ekstremalne kompresje... Ja już nie mam więcej ani próśb ani pytań, dziekuję.