Kościół po roku wojny na Ukrainie

Fot. PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ

Istotne polityczne (i nie tylko) wydarzenia, związane z faktem, że już rok trwa opór Ukrainy wobec rosyjskiej agresji, skłaniają pytania, czy wobec bardzo jednoznacznych deklaracji wszystkich zaangażowanych w konflikt stron, nastąpi zmiana stanowiska Stolicy Apostolskiej i samego Franciszka wobec trwającej za naszą wschodnią granicą wojny.

Ta wojna bezpośrednio i na wiele sposobów dotyka Kościół. I chociaż papież Franciszek raz po raz przypomina o innych militarnych konfliktach, toczących się w różnych miejscach ziemskiego globu, ten ma także dla Kościoła wymiar szczególny. Nie tylko dlatego, że rosyjska agresja cieszy się poparciem ważnej i liczącej się na świecie wspólnoty chrześcijańskiej. Nie tylko dlatego, że do uzasadnienia tej napaści na suwerenne państwo sięgnięto między innymi po religijną retorykę i powołano się na obronę wartości, z którymi identyfikuje się wielu katolików.

Ta wojna dotyka Kościół także dlatego, że toczy się ona w Europie, w tej jej części, na którą św. Jan Paweł II często spoglądał z nadzieją, mówiąc o dwóch płucach. Także dlatego, że angażuje na różne sposoby nie tylko mieszkańców Starego Kontynentu, ale również znaczną część świata.

Ta wojna dotyka Kościół, bo w o wiele większym stopniu niż inne toczące się na świecie konflikty zbrojne, wymusza opowiedzenie się po którejś z walczących stron. Miniony rok pokazał, w jak trudnej sytuacji znalazł się w związku z tą wojną Kościół, który nie chce się opowiedzieć. To stanowisko okazało się dla wielu (także licznych katolików w różnym stopniu zaangażowanych w życie wiarą i w funkcjonowanie Kościoła) nie zrozumiałe, a nawet niemożliwe do choćby częściowego przyjęcia, nie mówiąc o pełnej akceptacji.

W trwającej od ponad roku sytuacji naturalne wydaje się oczekiwanie, że Kościół nazwie po imieniu zarówno ofiarę napaści, jak i agresora. Oczywista wydaje się nadzieja, że zrobią to nie tylko pojedynczy biskupi czy lokalne episkopaty, ale również Papież w imieniu całej katolickiej wspólnoty.

Nic takiego się nie stało, chociaż od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę minęło dwanaście miesięcy. Czy następi tego rodzaju akt w nadchodzących tygodniach lub miesiącach? Czy dojdzie do zmiany stanowiska Stolicy Apostolskiej wobec wojny toczącej się z zaangażowaniem światowych potęg tuż za polską wschodnią granicą? Jaka jest szansa, że wpłyną na nie wydarzenia ostatnich kilku dni, ściśle związane z faktem, że ukraiński bohaterski opór trwa już rok? Czy wskazują na to sygnały dochodzące z Watykanu?

W piątek, 24 lutego br., dokładnie w pierwszą rocznicę pełnoskalowej wojny na Ukrainie, Franciszek wziął udział w projekcji filmu dokumentalnego „Wolność w ogniu: walka Ukrainy o wolność”. Projekcję zorganizował w Nowej Auli Synodalnej w Watykanie papieski jałmużnik kard. Konrad Krajewski, który na początku spotkania podzielił się własnymi doświadczeniami wyniesionymi z pięciokrotnego pobytu na Ukrainie w czasie trwającej wojny. „Dziś mija rok od wybuchu tej wojny, patrzymy na Ukrainę, modlimy się za Ukrainę i otwieramy nasze serce na ból. Nie wstydźmy się cierpienia i łez, bo wojna to zniszczenie, wojna zawsze nas umniejsza. Niech Pan Bóg pozwoli nam to zrozumieć” - mówił Franciszek, komentując to, co zobaczył na ekranie.

Dwa dni wcześniej, podczas cotygodniowej audiencji środowej,  nie tylko wzywał „Pozostańmy blisko udręczonego narodu ukraińskiego, który nadal cierpi”, ale zadał pytanie, czy zrobiono wszystko, co możliwe, aby powstrzymać wojnę. „Apeluję do przywódców państw, by konkretne zaangażowali się na rzecz zakończenia konfliktu w celu osiągnięcia zawieszenia broni i podjęcia negocjacji pokojowych”. Dodał, że pokój zbudowany na gruzach, nigdy nie będzie prawdziwym zwycięstwem.

Wspomniane działania Papieża miały miejsce w bardzo konkretnym kontekście. Z jednej strony tworzyła go wizyta prezydenta Joe Bidena w Kijowie i w Warszawie. Z drugiej - przemówienie Władimira Putina. O tym, że ów kontekst został w Watykanie zauważony świadczy wywiad szefa papieskiej dyplomacji abp Paula Gallaghera dla jezuickiego magazyny „America”.

Czytając wypowiedzi watykańskiego sekretarza ds. relacji z państwami można odnieść wrażenie, że wydarzenia minionego tygodnia, wyraźnie wskazujące, że wszystkie strony zaangażowane w konflikt rozgrywający się na ukraińskiej ziemi, stawiają na obecnym etapie na kontynuowanie wojny, nie pozostają bez wpływu na głos Stolicy Apostolskiej. Abp Gallagher powiedział wprost: „Sprawiedliwy pokój w obecnej sytuacji to wycofanie Rosjan z terytorium Ukrainy i zakończenie działań wojennych”.

Szef watykańskiej dyplomacji nie zawahał się też surowo ocenić wywodów Putina na temat roli Zachodu w powstaniu konfliktu oraz jego decyzji o zawieszeniu przez Rosję uczestnictwa w traktacie o redukcji broni jądrowej New START. Zupełnie inaczej przedstawił  deklaracje prezydenta USA o wspieraniu Ukraińców tak długo, jak będzie to konieczne. Abp Gallagher przekonywał, że nie oznacza ona eskalacji, a jedynie  polityczne i materialne zobowiązanie do pomocy.

Zapewne nie należy się spodziewać w najbliższym czasie spektakularnej zmiany postawy Franciszka wobec wojny na Ukrainie. Pojawiają się jednak symptomy pozwalające domniemywać, że możliwe jest w kolejnych miesiącach trwania tego militarnego konfliktu inne niż dotychczas rozłożenie akcentów w związanych z nim działaniach Stolicy Apostolskiej.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół po roku wojny na Ukrainie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.