Ksiądz hobbysta

Paweł Kowalski SJ

Gdy byłem małym ministrantem w dużej parafii w centrum miasta, zawsze z podziwem patrzyłem na starszych, którzy uczęszczali do parafialnego duszpasterstwa studentów. Było to duszpasterstwo, które dzięki swojej działalności w czasach komunizmu obrosło legendą, która, już za czasów mojej młodości, znacznie przerastała rzeczywistość.

Ci o wiele starsi studenci, na których patrzyłem z respektem, tak naprawdę stanowili tylko małą, średnio żywą grupkę dziewczyn, skupionych wokół wiecznie uśmiechniętego, przystojnego i młodego księdza.

Nie więc dziwnego, że duszpasterstwo się prawie rozsypało, gdy młody ksiądz znalazł inny niż służba w zgromadzeniu zakonnym cel życia. Ten cel życia miał swoje konkretne imię i to imię żeńskie. Potem przyszedł inny ksiądz, mówił fajne kazania, odprawiał msze... jednak duszpasterstwo ciągle kulało.

DEON.PL POLECA

Zmieniło się to, gdy przyszedł ksiądz, który w salce parafialnej zorganizował grupkę... szkoły tańca. Okazało się, że jest to świetny sposób, by rozwijać m.in. dojrzałe relacje damsko-męskie. Ksiądz okazał się być również hobbystą pielgrzymki do Santiago de Compostela. Od kilku już lat śladami św. Jakuba pielgrzymuje kilkunastoosobowa grupa studentów. Duszpasterstwo zaczęło się rozwijać.

Pamiętam jak kiedyś, bodaj kard. Nycz, mówił o sytuacji kościoła w Polsce, a szczególnie o sytuacji księży. Mówił, że mamy dużo księży świetnie przygotowanych do duszpasterstwa, jednak bardzo niewielu księży przygotowanych do ewangelizacji, księży-misjonarzy. Okazuje się, że w dzisiejszej rzeczywistości, samo duszpasterstwo to za mało. Problem naszej cywilizacji to zmniejszająca się liczba wierzących. Okazuje się więc, że duszpasterze pozostają trochę bezrobotni. Duszpasterstwo, którego celem jest tylko "zaopatrzenie" wiernych w sakramenty, ew. w tradycyjne nabożeństwa, to za mało, by nasze wspólnoty się rozwijały.

Jedną z odpowiedzi na zapotrzebowanie na ewangelizację jest tendencja do podkreślania "normalności" księży. Może dlatego mówi się czasami o księżach-hobbystach, księżach ciekawych, którzy przyciągają ludzi. To, że księża prezentują się jako osoby ciekawe, może być przecież postrzegane jako coś z gruntu dobrego, jako po prostu pewna forma ewangelizacji.

Ksiądz ciekawy, to ksiądz, który "przyciąga". Jest jednak jeden warunek, który wydaje mi się kluczowy dla każdego dyskursu o ewangelizacji i duszpasterstwie. Czy to bowiem ksiądz-hobbysta, czy ksiądz-muzyk, poeta, pisarz, zawsze kluczowe pozostaje to, by każda działalność wypływała z żywej wiary i była z nią w zgodzie. Może to truizm, ale naprawdę uważam, że jakakolwiek działalność księdza powinna wypływać z wiary i do niej prowadzić, zarówno niego samego jak i tych, do których ksiądz jest posłany. Świadomość tego wymiaru jest o tyle ważna, że stawia wymagania księdzu nie tylko w zakresie pracy duszpastersko-ewangelizacyjne, ale również własnej formacji, ze szczególnym podkreśleniem duchowości, nie zaniedbując przy tym wymiaru emocjonalnego czy intelektualnego.

Wiara księdza jest więc pierwszym i najważniejszym wymiarem jego ewangelizacji jak i działalności duszpasterskiej. Aczkolwiek sama ewangelizacja, to nie tylko wierzący ksiądz - ale o tym może innym razem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz hobbysta
Komentarze (6)
A
Achim
19 listopada 2013, 22:40
~kate Konia z rzędem temu, kto wykaże, że ze św. Pawłem pod Damaszkiem był jakiś koń :-) Wtedy podróżowało się per pedes apostolorum.
N
niono
15 listopada 2013, 21:34
Ks. Proboszcz uległ ideologii liberalno-lewackiej pt. Owsiak - róbta co chceta.
K
kate
15 listopada 2013, 10:26
W perspektywie współczesnego funkcjonowania świata, również w Polsce: a) nie wystraczy powołanie, jeśli nie ma wiary: patrz - passus św. Pawła zrzuconego z konia pod Damaszkiem, nie od razu stał się "Apostołem pogan", znaczna część współczesnych księzy po prostu nie wierzy b) osobista wiara jako eschatologiczne doświadczenie nie oznacza automatycznej zdolności do "kopiowania" jej na wiernych, wręcz jest uznawana jako naruszenie wolności religijnej:: Kościół instytucjonalny przykłąda nadmierną uwagę do tzw. "programów duszpasterskich", "programów nowej ewangelizacji", głosząc, że "jak my wierzymy, to wy też będziecie, tylko trzeba was odpowiednio nastroić", np. tańcem, wycieczką, itp. Trudno to inaczej nazwać niż "zawłaszczeniem Pana Boga" c) przykładanie wagi do socjologicznych wskaźników skuteczności pracy Kościoła to duży błąd: jak nas dużo, jak nam fajnie, to dobrze, a jak nas mało, nudno i nieciekawie to źle. W tym drugim przypadku znacznie więcej ludzi może odwoływać się do Boga niż w pierwszym - bardziej jest im Bóg potrzebny. Słowem: duchowni powinni się skupiać na dobrej realizacji swoich zadań w zakresie odprawiania Eucharystii, a reszta to tylko "przydasie" nie majace żadnego znaczenia w zakresie ich służby. Przykład: często błędnie określa się grupę przyjaciół Karola Wojtyły jako "duszpasterstwo Wujka". Karol Wojtyła jeździł z nimi na kajaki, chodził w góry jako Karol Wojtyła, który przy okazji jest księdzem, a nie ks. Karol Wojtyła, który przy okazji jest kajakarzem czy turystą. Intrygujące było dla nich poznawanie tej części osobowości Karola, która była im nie znana, niż poznawanie osobowości księdza, który im się objawia jako doskonały kajakarz czy turysta.
T
Tomek
15 listopada 2013, 00:16
Zauważe jedno, każdy ksiądz ma jakiś charyzmat. Jeśli go mocno nie ukrywa, nie przykrył popiołem, nie zakopał grzechem, nie zapił wodka, to jest to najlepsza jego forma duszpasterstwa i ewangelizacji. A natomiast pasje i rózne zainteresowania, ciekawa osobowość itp. to taka dokladka. Powod nieskutecznosci ewangelizacji wielu ksiezy, szczegolnie starszych, marazm, ospalosc, status quo, zniechecenie, szorstkosc, kasa, udpornienie sie na ludzi i ich potrzeby, egoizm.
TJ
toja jarzabek
14 listopada 2013, 17:19
Moje wnioski z artykulu; Czego szukaja studenci w DUSZPASTERSTWIE akademickim? Tanca.
I
I
14 listopada 2013, 10:55
Amen.