Księża też mają kompleksy

Grzegorz Kramer SJ

To Bóg jest autorytetem, za którym się chowam, więc nie mogę tego autorytetu wykorzystywać dla swojej chwały. Łatwo nam - księżom - przychodzi wykorzystywać ambonę do leczenia swoich kompleksów i niedojrzałości.

Jakiś czas temu słuchałem kazania starszego księdza. Chodziło w nim o to, że trzeba, pomimo wielu zajęć, zaczytywać się w lekturę dotyczącą świętego życia. Kiedy słuchałem tego kaznodziei i zarazem zerkałem na uczestników tej Eucharystii, to pomyślałem sobie: oni się nie spotykają ze sobą.

Ci ludzie są zmęczeni, przyszli po pracy na Mszę świętą i znów słyszą, że coś "muszą". Wtedy pojawiło mi się w głowie pytanie, którym podzieliłem się na portalu społecznościowym: "Tak się dziś zastanawiam: ilu z nas - księży - chodziłoby do kościoła w niedzielę gdybyśmy nie byli właśnie księżmi?"

Jestem księdzem ósmy rok. Nie wiem czy to dość dużo by się wypowiadać, jednak przez te lata miałem trochę możliwości głoszenia Słowa. Pracowałem na parafii, uczyłem w gimnazjum, byłem duszpasterzem młodzieży. Obecnie jestem duszpasterzem powołań, co daje mi dość dużą swobodę w szukaniu sposobów głoszenia i środków do pracy duszpasterskiej.

DEON.PL POLECA


Zauważyłem przez te lata, że będąc księdzem można poddać się łatwo pokusie sukcesu. Jak każdy ksiądz jestem mężczyzną, a my mamy tak, że lubimy osiągać sukcesy, być podziwianymi i świecić na świeczniku. I choć nie wiem jak byśmy ubierali to w piękne teorie o służbie, to takie pragnienie tkwi w nas mocno. Samo w sobie nie jest to złe. Problem zaczyna się w momencie, w którym udajemy, że takich pragnień w nas nie ma, że "ja jestem już tak bardzo Jezusowym kapłanem", że słowa, które padają z moich ust są "Słowem Bożym".

Dziś trudno jest głosić. W naszych kościołach nie ma już tłumów (poza nielicznymi wyjątkami), a ciągle żyją nasi starsi bracia, którzy opowiadają nam o tym, jak to za ich czasów było dużo ludzi. Dziś, kiedy podchodzisz do ambony, to często musisz się zmierzyć z tym, że nie stajesz przed tłumem, że stajesz przed ludźmi, którzy są starsi i nie wyglądają jak modele z mediów.

Zanim wypowiesz pierwsze słowo, musisz się zmierzyć z wewnętrznym głosem, który podpowiada ci, że nie osiągniesz żadnego sukcesu. Że lepiej iść do innej roboty, niż tu życie marnować. I właśnie wtedy pojawia się pokusa medialności. Okazuje się, że można być guru dla jakiejś grupy społecznej - wystarczy powiedzieć głośno coś, co oni chcą usłyszeć.

Bardzo łatwo wyciągnąć z historii jakieś cytaty, postaci bohaterów i, zasłaniając się tą "amunicją", postrzelać do wymyślonych wrogów Kościoła i Ojczyzny. Zawsze wtedy znajdą się ludzie, którzy będą bić brawo, będą karmili te nasze naturalne, męskie głody za wielkością.

Wracam do mojego pytania z początku. Warto sobie przypominać, że jestem księdzem. Że staję przed ludźmi w Imieniu Boga i właśnie dlatego oni mnie słuchają, nie z powodu mojego nazwiska. I to On jest autorytetem za którym się chowam, a więc nie mogę tego autorytetu wykorzystywać dla swojej chwały (uświadomionej lub nie). Łatwo nam - księżom - przychodzi wykorzystywać ambonę do leczenia swoich kompleksów i niedojrzałości.

Na postawione pytanie kilku duchownych od razu odpowiedziało: "ja bym chodził". Ja się waham - nie wiem jaka byłaby moja aktywność religijna. Cały czas próbuję odzierać swoją religijność i bycie księdzem z tych nieuświadomionych mechanizmów, które nie oddają czci Bogu, ale mnie samemu.

Lubię, kiedy ludzie "biją mi brawo". Po ludzku bardzo mnie to podbudowuje, bo mogę mniemać, że moja praca i moje zaangażowanie wydają owoce. Jednak próbuję też pytać siebie samego, czy te brawa to rzeczywiście owoc głoszenia Ewangelii, która zmienia słuchaczy, czy też wynik tego, że dobrałem sobie grupę ludzi, która po prostu dostaje coś, co chce usłyszeć i to ją wprawia w błogi nastrój.

Żeby nie było tak jak w anegdocie. Po Mszy św. do zakrystii wchodzi miła pani i mówi księdzu: "piękne wygłosił ksiądz kazanie". Ksiądz zapytał ją wtedy: "Tak, a co szczególnie Pani zapamiętała?" "No to, że tak pięknie ksiądz mówił".

Grzegorz Kramer SJ - duszpasterz powołań Prowincji Polski Południowej TJ, współtwórca projektu Banita. Na jego blogu znajdziesz codzienne rozważania do Ewangelii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Księża też mają kompleksy
Komentarze (26)
DN
Danuta Nowak
18 listopada 2015, 13:11
Ludzie nic nie muszą, to fakt...ale JP2 powiedział, że nawet jak nikt od Was nie wymaga, to sami od siebie wymagajcie... Mamy nastawać w porę i nie wporę, głosić Ewangelię, a nie starać się być poprawnym politycznie, by nikogo nie urazić, nie dotknąć... Co z ambony mówić do ludu? Kawały? Dowcipy? Stosować psychoterapię? Gadać opowieści z mchu i paproci...by lepiej się poczuli...zrelaksowali...czy przypadkiem nie powinni nam kapłani nakładać błoto na oczy, jak nakłada Pan Jezus...byśmy mogli przejrzeć i żyć w prawdzie? I to daje dopiero radość, pokój, odpoczynek...
Andrzej Łukasiewicz
18 listopada 2015, 12:52
"Bardzo łatwo wyciągnąć z historii jakieś cytaty, postaci bohaterów i, zasłaniając się tą "amunicją", postrzelać do wymyślonych wrogów Kościoła i Ojczyzny. Zawsze wtedy znajdą się ludzie, którzy będą bić brawo, będą karmili te nasze naturalne, męskie głody za wielkością"             Drogi księże ! W dzisiejszych czasach zdecydowanie łatwiej oklaski zebrać od tzw. świata ... To dzięki przymilaniu się do tych, którzy uderzają w Kościół można uzyskać np "medialne profity" w ostaci zainteresowania ... to nie atak na wrogów Kościoła , ale atak na Kościół i rezygancja z wartości sprawia , że stajemy się trendy... zauważalni !  Czy Ksiądz pracujący  z dziećmi  z patologicznych rodzin i pomagający biednym może liczyć na choćby 5 minutowe wystąpienie  w telewizji ? Co trzeba zrobić, aby "zaistnieć" ... trzeba zaatakować funamenty Kościoła, zaatakować wartiości chrześcijańskie, episkopat ... czy np. ogłosić, że się jest księdzem katolickim i czynnym gejem ... i że się już nie wierzy w Boga ! ​
17 listopada 2015, 10:56
Tak się dziś zastanawiam: ilu z nas - księży - chodziłoby do kościoła w niedzielę gdybyśmy nie byli właśnie księżmi. Ojcze Grzegorzu czy to znaczy , że w przychodzeniu do kościoła najatrakcyjniejsze jest bycie księdzem, i jedynie głoszenie ma sens a słuchanie już nie? Tak sobie teraz wyobrażam, co by było gdybym to ja był księdzem i musiał codziennie zwłaszcza w niedzielę przychodzić do kościoła. Przyszło mi teraz do głowy , że chyba najlepszą rzeczą jaką mógłbym zrobić  byłoby wspólne milczenie.
TP
Tomasz Pierzchała
15 listopada 2015, 01:11
Po ks.Wawrzyniaku, kolejny artykuł o kryzysie tożsamości kapłańskiej. Z jednym wyjątkiem-Wawrzyniak wygląda jeszcze jak ksiądz. 
TP
Tomasz Pierzchała
15 listopada 2015, 01:27
Sprostowanie.Oczywiście mowa o ks.Węgrzyniaku
jazmig jazmig
14 listopada 2015, 17:10
Jeżeli księdzu biją brawo, to jest ksiądz we właściwym miejscu. W moim kościele nie ma zwyczaju oklaskiwania kapłanów i ich kazań.
M
Milosc
14 listopada 2015, 13:33
Proszę księdza, to czym się ksiądz dzieli jest łatwiejsze do wykonania niż się może dotąd zdawało. Zachęcam, by pragnienie bycia podziwianym, pragnienie sukcesu i bycia światłem na świeczniku zastąpić myślą - wiedzą duszy, że już ksiądz to wszystko ma, już to wszystko otrzymał, już jest tym światłem. I teraz tą nową myślą, tym światłem może dzielić się z innymi, obdarowywać nim innych, tj. pozwolić innym dostrzec je również w sobie. Przelanie światła na drugiego nie ujmuje nam naszego, wręcz przeciwnie - pomnaża je. Jest taka piękna zasada - co pragniesz dla siebie, daj innym. Warto sobie o niej przypominać. Niech zatem ludzie dowiedzą się od księdza, że brawa, które biją, biją tak naprawdę sobie, ponieważ zrozumieli, że i oni są światłem, które odtąd będą pomnażać. To będą naprawdę piękne owoce i w służbie ludzkości. Z całego serca. :)  
TP
Tomasz Pierzchała
15 listopada 2015, 01:25
Kramer dostał się w łapy Miłości.I co? I śpi.Zgroza.
15 listopada 2015, 12:59
Och Karmelu to, że ktoś nie zamieszcza komentarza nie czyni go zaraz śpiącym. Ty za to w "łapy Miłości" widzę całkiem chętnie wskakujesz, co nie? ;)
TP
Tomasz Pierzchała
15 listopada 2015, 16:02
Kramer śpi dalej , ja zaś czuwam bo Twoje łapy sięgają wszędzie. 
15 listopada 2015, 19:41
A powiedz Karmelu drogi chrześcijaninie, wiedząc, że człowiek nie ma łap a ręce, dlaczego Ty zwracając się do niego w rozmowie wybierasz go najpierw odczłowieczyć?  
TP
Tomasz Pierzchała
16 listopada 2015, 08:35
Ależ Miłość, łapy oznaczają tu nie cechę zwierzęcą ale coś znacznie gorszego-heretycką naukę, którą próbujesz wcisnąć komu się da.Przypominam-chcącemu nie dzieje się krzywda.Nie masz więc powodu czuć się dotknięta.
16 listopada 2015, 10:16
Ty sobie wyrządzasz krzywdę, Karmel. SOBIE. Popatrz jak traktujesz słowa, którymi podzieliłam się z ks. Kramerem. Przypatrz się tym słowom, wczytaj się w nie! I wtedy puknij się w głowę, Karmel, bo być może tym sposobem zrozumiesz, że mogłeś wziąć je równie dobrze do siebie. Eureca. Póki co jakże prymitywnym sposobem nazwania czegoś, czego nie rozumiesz herezją, po prostu usprawiedliwiasz swoją niechęć (nie niemoc!) do zrozumienia. Gdy postawisz ideę ponad samego siebie i ponad drugiego człowieka, doprowadzisz do tego, do czego doprowadził już niejeden w historii tego świata i nie dalej jak 13 listopada w Paryżu niszcząc swoje życie i innych istot przy okazji. Chcesz kontynuować tę historię? Wierzę, że nie.
K
Karmel
17 listopada 2015, 00:40
Twój przekaz jest skażony kłamstwem i poza tym nie ma w nim nic do zrozumienia.Sugerowanie innym w oparciu o swoją zdobytą jakoby wiedzę,iż są bogami tylko o tym jeszcze nie wiedzą obiektywnie jest herezją.Zło herezji (choćby nie wiem jak "ukwieconej" tzw dobrem człowieka) polega na odciąganiu ludzi od prawdziwej nauki, którą mocą Bożą w odpowiedzialności za rzecz najważniejszą a więc zbawienie ludzkich dusz głosi Kościół Rzymsko-Katolicki, a głosi,że jest Bóg w Trójcy św.Jedyny,że jest Jeden Pan Nasz - Jezus Chrystus, który Krwią Swą odkupił nas na Golgocie,że jest Jeden Kościół przekazujący nieomylnie naukę Bożą - Kościół Rzymsko-Katolicki poza którym nie ma zbawienia.Jesteś heretyczką Miłość i dobrze o tym wiesz , dalej jednak mimo upomnień brniesz w to szaleństwo. Dlatego ponownie wzywam forumowiczów do modlitwy w Twojej intencji.Bóg jest nieskończenie miłosierny, póki grzesznik żyje Bóg może mu wybaczyć.Warunek jest jeden - człowiek musi tego chcieć.Póki co Ty miłosierdzie Boże odrzucasz.Czy rzeczywiście pragniesz zguby własnej duszy?     
17 listopada 2015, 12:09
Nie bądź gołosłowny Karmel - wykaż, które zdania linijka po linijce w powyższym poście do ks. Kramera są kłamstwem.  To, że Ty nie widzisz w nim nic do zrozumienia, to Twoja sprawa - chcesz być ciemnością, to bądź. Ja Cię od tego nie odwiodę, mogę Ci jedynie wskazać inny kierunek myślenia, ale i tego nie musisz przyjmować.  Prawdziwa nauka bez zastosowania pozostaje tylko nauką, której słowa powtarzasz bez głębszego zrozumienia. Równie dobrze możesz wyjść ze szkoły wiedząc, że 2+2=4, ale gdy już wejdziesz do sklepu nie będziesz zastanawiał się po co Ci ta matematyka była - kupisz lizaki, zapłacisz kartą i na tym się skończy.  Myślę, że masz już wystarczająco dużo lat, by zacząć się zastanawiać nad sensem, miast tylko odtwarzać to, czego Cię na lekcjach religii nauczono.  Co Ci ta wiedza o Bogu w Trójcy św. Jedynym dziś daje? Jakie ma przełożenie na Twoje życie? Póki co domyślam się, że sprowadza się do pobożnego chodzenia do kościoła, pozostawania w ciemności i bicia się mocno w piersi, a najchętniej przez cudzą głowę. 
P
Paweł
14 listopada 2015, 12:57
A gdzie przepraszam na zdjęciu jest strój szanownego księdza? Na razie to jest raczej Pan Kramer. Może lepiej się wybrać do jakiegoś doświadczonego spowiednika, albo biskupa (tu z tym pewnie trudniej), a nie wylewać swoje problemy przed ludźmi. Może lepiej po prostu poprosić ludzi o modlitwę, żeby wiary więcej w Jezusa było, a nie tylko szukania wiary w siebie? Sam pomodlę się dziś za księdza. Z Bogiem
PB
Partycia Bogacka
15 listopada 2015, 21:09
Zapytałam Facebooku księdza o Jego strój. Skasował mój post. Smutne.
MR
Maciej Roszkowski
14 listopada 2015, 12:05
Trudna jest sztuka czytania ze zrozumieniem, ale konieczna zwłaszcza jeśli się chce komentować. Łatwo jest krytykować, stawiać wymagania życia ideałami etc. My w większości mamy żony, dzieci, rodziny, środowiska i  pracę, które możemy zmieniać. I jak w każdym jest w nas też próżności więcej lub mniej. Więc pomyślmy o ludziach, którzy poszli za swoim powołaniem, które bywa też krzyżem, jak wszystko w naszym życiu.Te krótkie chwile gdy mogą się czuć spełnieni są jedyną nagrodą. Ale za chwilę zamykają się drzwi zakrystii...Ile wiemy o tym co dalej?  Szanujmy więc opowieści zza tych drzwi.
14 listopada 2015, 12:11
> Trudna jest sztuka czytania ze zrozumieniem Racja: > Bardzo łatwo wyciągnąć z historii jakieś cytaty, postaci bohaterów i, zasłaniając się tą "amunicją", postrzelać do wymyślonych wrogów Kościoła i Ojczyzny. Zawsze wtedy znajdą się ludzie, którzy będą bić brawo, będą karmili te nasze naturalne, męskie głody za wielkością.
KJ
k jar
14 listopada 2015, 10:59
No bez jaj! Kolejny na "Deonie" artykuł o problemach współczesnych księży. To "skamlanie" i narcystyczne psychologizowanie jest tak niedojrzałe, że aż szkoda czytać. Czy ktoś jeszcze ma złudzenia, dlaczego w Europie islamscy terroryści mordują ludzi? Przecież jeśli mamy takich mężczyzn, w tym księży, którzy zamiast żyć ideałami rozstrzygają , czy aby dobrze wyglądają głosząc je i czy aby media to zauważą, to jesteśmy wszyscy zgubieni.
GK
Grzegorz Kramer
14 listopada 2015, 10:55
Zawsze piszę najpierw do siebie. Nigdy inaczej. 
KJ
k jar
14 listopada 2015, 11:19
Na Podhalu, jak ktoś tak nad sobą się pochyla i nadmiernie roztrząsa swoją duszę, to się mówi: "Ruszoj sobą, bo nie będę tończył z Tobą" lub "Albo srać, albo się za siebie brać".
14 listopada 2015, 12:33
Jeśli do siebie, to może lepiej w swoim prywatnym dzienniczku?
14 listopada 2015, 10:38
Jaka ładna propaganda, jakie przepełnione miłością w owczej skórze oszczerstwa, insynuacje, pseudoanalizy pseudpsychologiczne. Jest taka anaegdotka, bodajże chińska. "Gdzie człowiek inteligentny schowa liść? W lesie. A jak nie ma lasu? To zasadzi las, żeby w nim schować liść". Ojciec zasadził las, żeby schować w nim liść oszczerstwa wobec młodego kapłana znanego z Marszu Niepodległości. Czy to leczenie przez ojca własnych kompleksów? Nie wiem.
Grzegorz Kramer SJ
14 listopada 2015, 10:57
Zawsze piszę najpierw do siebe. Nigdy inaczej. 
14 listopada 2015, 13:11
Znaczy Ojciec bije się w swoje piersi postacią młodego księdza z Marszu Niepodległości?!?!