Księża też mają kompleksy
To Bóg jest autorytetem, za którym się chowam, więc nie mogę tego autorytetu wykorzystywać dla swojej chwały. Łatwo nam - księżom - przychodzi wykorzystywać ambonę do leczenia swoich kompleksów i niedojrzałości.
Jakiś czas temu słuchałem kazania starszego księdza. Chodziło w nim o to, że trzeba, pomimo wielu zajęć, zaczytywać się w lekturę dotyczącą świętego życia. Kiedy słuchałem tego kaznodziei i zarazem zerkałem na uczestników tej Eucharystii, to pomyślałem sobie: oni się nie spotykają ze sobą.
Ci ludzie są zmęczeni, przyszli po pracy na Mszę świętą i znów słyszą, że coś "muszą". Wtedy pojawiło mi się w głowie pytanie, którym podzieliłem się na portalu społecznościowym: "Tak się dziś zastanawiam: ilu z nas - księży - chodziłoby do kościoła w niedzielę gdybyśmy nie byli właśnie księżmi?"
Jestem księdzem ósmy rok. Nie wiem czy to dość dużo by się wypowiadać, jednak przez te lata miałem trochę możliwości głoszenia Słowa. Pracowałem na parafii, uczyłem w gimnazjum, byłem duszpasterzem młodzieży. Obecnie jestem duszpasterzem powołań, co daje mi dość dużą swobodę w szukaniu sposobów głoszenia i środków do pracy duszpasterskiej.
Zauważyłem przez te lata, że będąc księdzem można poddać się łatwo pokusie sukcesu. Jak każdy ksiądz jestem mężczyzną, a my mamy tak, że lubimy osiągać sukcesy, być podziwianymi i świecić na świeczniku. I choć nie wiem jak byśmy ubierali to w piękne teorie o służbie, to takie pragnienie tkwi w nas mocno. Samo w sobie nie jest to złe. Problem zaczyna się w momencie, w którym udajemy, że takich pragnień w nas nie ma, że "ja jestem już tak bardzo Jezusowym kapłanem", że słowa, które padają z moich ust są "Słowem Bożym".
Dziś trudno jest głosić. W naszych kościołach nie ma już tłumów (poza nielicznymi wyjątkami), a ciągle żyją nasi starsi bracia, którzy opowiadają nam o tym, jak to za ich czasów było dużo ludzi. Dziś, kiedy podchodzisz do ambony, to często musisz się zmierzyć z tym, że nie stajesz przed tłumem, że stajesz przed ludźmi, którzy są starsi i nie wyglądają jak modele z mediów.
Zanim wypowiesz pierwsze słowo, musisz się zmierzyć z wewnętrznym głosem, który podpowiada ci, że nie osiągniesz żadnego sukcesu. Że lepiej iść do innej roboty, niż tu życie marnować. I właśnie wtedy pojawia się pokusa medialności. Okazuje się, że można być guru dla jakiejś grupy społecznej - wystarczy powiedzieć głośno coś, co oni chcą usłyszeć.
Bardzo łatwo wyciągnąć z historii jakieś cytaty, postaci bohaterów i, zasłaniając się tą "amunicją", postrzelać do wymyślonych wrogów Kościoła i Ojczyzny. Zawsze wtedy znajdą się ludzie, którzy będą bić brawo, będą karmili te nasze naturalne, męskie głody za wielkością.
Wracam do mojego pytania z początku. Warto sobie przypominać, że jestem księdzem. Że staję przed ludźmi w Imieniu Boga i właśnie dlatego oni mnie słuchają, nie z powodu mojego nazwiska. I to On jest autorytetem za którym się chowam, a więc nie mogę tego autorytetu wykorzystywać dla swojej chwały (uświadomionej lub nie). Łatwo nam - księżom - przychodzi wykorzystywać ambonę do leczenia swoich kompleksów i niedojrzałości.
Na postawione pytanie kilku duchownych od razu odpowiedziało: "ja bym chodził". Ja się waham - nie wiem jaka byłaby moja aktywność religijna. Cały czas próbuję odzierać swoją religijność i bycie księdzem z tych nieuświadomionych mechanizmów, które nie oddają czci Bogu, ale mnie samemu.
Lubię, kiedy ludzie "biją mi brawo". Po ludzku bardzo mnie to podbudowuje, bo mogę mniemać, że moja praca i moje zaangażowanie wydają owoce. Jednak próbuję też pytać siebie samego, czy te brawa to rzeczywiście owoc głoszenia Ewangelii, która zmienia słuchaczy, czy też wynik tego, że dobrałem sobie grupę ludzi, która po prostu dostaje coś, co chce usłyszeć i to ją wprawia w błogi nastrój.
Żeby nie było tak jak w anegdocie. Po Mszy św. do zakrystii wchodzi miła pani i mówi księdzu: "piękne wygłosił ksiądz kazanie". Ksiądz zapytał ją wtedy: "Tak, a co szczególnie Pani zapamiętała?" "No to, że tak pięknie ksiądz mówił".
Grzegorz Kramer SJ - duszpasterz powołań Prowincji Polski Południowej TJ, współtwórca projektu Banita. Na jego blogu znajdziesz codzienne rozważania do Ewangelii.
Skomentuj artykuł