Mamy kryzys powołań misyjnych

Jacek Gniadek SVD

Ojciec Święty Franciszek w swojej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium w kontekście nowej ewangelizacji przypomina, że każdy katolik jest misjonarzem (EG 120). Czy potrzebne są więc jeszcze misyjne seminaria? Większość z nich przeżywa dzisiaj kryzys.

Święty Jan Paweł II w encyklice o stałej aktualności posłania misyjnego Redemptoris missio nauczał, że misje są sprawą całego Ludu Bożego, ale dodawał jednocześnie, że do założenia nowego kościoła konieczna jest Eucharystia (RM 70). Potrzebna jest więc posługa kapłańska.

Biskupi, kapłani i wszyscy wierni głoszą Dobrą Nowinę na różnych płaszczyznach, ale w Kościele są również specjalni wysłannicy przeznaczeni do głoszenia Ewangelii (por. RM 27). Pierwszych misjonarzy ad gentes, świętego Pawła i Barnabę, posłała pierwotna wspólnota chrześcijan w Antiochii (por. Dz 13,1-4).

Każdy katolik jest misjonarzem. Specyficzną misję ad gentes Kościół poleca specjalnym wysłannikom. Ale papież idzie jeszcze dalej i w Redemptoris missio wyraźnie podkreśla, że Kościół potrzebuje specjalnych powołań misyjnych "na całe życie".

Instytuty misyjne za Zachodzie Europy świecą dzisiaj pustkami. Jest to w pewnym sensie zrozumiałe, gdyż ogólna liczba powołań do kapłaństwa w tej części świata drastycznie spadła. Ale czym wytłumaczyć taką sytuację w Polsce?

Liczba około 2 tys. polskich misjonarzy tylko na pierwszy rzut oka wydaje się imponująca. Młody Kościół w Korei Południowej, który liczy zaledwie 5 milionów katolików, wysłał na misje prawie tysiąc księży i zakonnic. Nie powinny więc dziwić nas słowa Benedykta XVI, który podczas spotkania z duchowieństwem w Warszawie w 2006 r. powiedział: "Dar licznych powołań, jakim Bóg pobłogosławił wasz Kościół, powinien być przyjmowany w duchu prawdziwie katolickim. Kapłani polscy, nie bójcie się opuścić wasz bezpieczny i znany świat, by służyć tam, gdzie brak kapłanów".

W pewnym stopniu do braku powołań misyjnych "na całe życie" może przyczynić się zamieszanie pojęciowe w tej dziedzinie. W potocznym rozumieniu misjonarzem jest ktoś, kto wyjeżdża na inny kontynent, najczęściej do Afryki. To tam pracuje największa liczba polskich misjonarzy.

Biskupi w młodych kościołach działają często jak menadżerowie. Podpisują kontrakty z nowymi misjonarzami i starają się obsadzić w swoich diecezjach parafie, które mają tymczasowy wakat lub chcą utworzyć nową parafię z bocznej kaplicy. To na takie zaproszenia odpowiadają najczęściej misjonarze fidei donum.

Dzisiaj przejmują oni sposób pracy misyjnej wypracowany przez swoich poprzedników z instytutów misyjnych. Uczą się miejscowych języków, angażują świeckich współpracowników, studiują miejscową kulturę i misjologię.

W świecie coraz bardziej widoczne jest większe zaangażowanie zgromadzeń zakonnych, których głównym celem nie jest praca misyjna. Zakonnicy zakładają w różnych częściach świata domy zakonne, rozwijają duszpasterstwo w oparciu o swoje charyzmaty i otwierają własne seminaria. Dzisiaj misjonarzem może zostać praktycznie każdy zakonnik, jeżeli po wstąpieniu do zakonu odkryje misyjne powołanie i otrzyma pozwolenie od swojego przełożonego na wyjazd do misyjnej prowincji.

Praca w innej kulturze pozostanie na zawsze istotnym elementem w powołaniu misyjnym, choć niekiedy trudno jest odróżnić duszpasterstwo transkulturowe od pracy misyjnej ad gentes. Ten transkulturowy aspekt misyjnego posłania jest ważny, gdyż pozwala wysyłającemu Kościołowi pozbyć się etnocentryzmu i otwiera na zbawczy uniwersalizm, ale jest jeszcze inny wymiar pracy misyjnej, specyficzny tylko dla zgromadzeń misyjnych.

Miesiąc temu w Zambii święcenia kapłańskie przyjął kolejny werbista, który otrzymał przeznaczanie do pracy misyjnej w Ekwadorze. Będzie to już czwarty werbista z Zambii na tym kontynencie. Ale czy na taką działalność misyjną mogą pozwolić sobie młode Kościoły? Sama Afryka ciągłe potrzebuje jeszcze misjonarzy. W Zambii jest ok. 300 miejscowych księży i tyle samo misjonarzy.

Werbiści w Zambii nie mają najmniejszej wątpliwości, choć ich misja jest bardzo skromna w porównaniu z innymi misjami werbistowskimi na świecie. Zdecydowana większość z nich to misjonarze, którzy pochodzą z młodych Kościołów z Azji. To oni stoją u początków tej misji i nią kierują. Pochodzą z krajów, w których chrześcijanie stanowią mniejszość.

Święty Jan Paweł II w Redemptoris missio pisał, że "Kościół proponuje, niczego nie narzuca: szanuje ludzi i kultury, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia" (RM 39). To może dlatego werbiści patrzą na siebie bardziej jako na tych, którzy sami poszukają Boga i pragną wszystkim innym poszukującym Boga towarzyszyć, niż na tych, którzy mają Go innym przynieść.

Misjonarze werbiści pracujący w Zambii są wychowankami europejskich misjonarzy, którzy przeszli kiedyś przez posoborową rewolucję. Zakwestionowano wtedy sens istnienia misji ad gentes, a głoszenie Ewangelii zastąpiono dialogiem. Zanegowanie misji ad gentes zmusiło misjonarzy "na całe życie" do poszukiwania nowych misyjnych horyzontów i to niejednokrotnie zaprowadziło ich na grząskie pogranicza ortodoksji w teologii i liturgii.

Mogę często usłyszeć od nich wiele mitów o II Soborze Watykańskim. Do najczęściej powtarzanych należy przeświadczenie, że wszystkie religie zawierają objawienie i prowadzą ich członków do zbawienia. W rzeczywistości Sobór nauczał czegoś przeciwnego. Zbawienia nie można znaleźć poza Chrystusem (DM 9; KDK 10), a inne religie tylko "odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi" (DRN 2).

Ale istnieje pewna dziedzina soborowego nauczania, która przyjmowana jest przez werbistów w sposób niebudzący żadnych wątpliwości. Sobór nauczał, że młode Kościoły mogą znaleźć swoje dopełnienie tylko poprzez czynne włączenie się w misyjną działalność w łączności z Kościołem powszechnym, wysyłając od siebie misjonarzy nawet wtedy, gdy same cierpią na brak kapłanów (DM 20). Kościół jest z natury misyjny i nie może zamknąć się na ten istotny wymiar swojej działalności.

"Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19) - te słowa Chrystusa rozbrzmiewają dzisiaj również w sercach wielu młodych ludzi w młodych Kościołach. Są oni głęboko wewnętrznie przekonani, że zostali wezwani do tego, by świadczyć o Chrystusie na całym świecie wobec innych narodów w odmiennej kulturze i że jest to dla nich powołanie pierwotne i "na całe życie".

Odpowiadając na wezwanie Ducha Świętego i potrzeby narodów, św. Arnold Janssen (zm.1909) założył w 1875 r. Zgromadzenie Słowa Bożego jako misyjną wspólnotę, która jest gotowa nie tylko pójść wszędzie, dokądkolwiek zostanie posłana przez Kościół, aby głosić orędzie zbawienia, ale także budzić wszędzie misyjne powołania "na całe życie" i w ten sposób nieustannie wszystkim i wszędzie przypominać, że zbawienie zostało przeznaczone dla wszystkich ludzi.

Święcenia kapłańskie kolejnego werbisty pokazały, że obecność werbistów w Zambii pomaga młodym ludziom w tym kraju zrealizować ich misyjne powołanie "na całe życie". Dzięki temu Kościół w Zambii nie jest tylko Kościołem misyjnym, ale również wspólnotą wysyłającą własnych księży do ewangelizowania innych narodów. Ta misyjna otwartość wypływa z jego ciągle wzrastającej dojrzałości.

Nie wystarczy jednak wysyłać misjonarzy tyko wtedy, kiedy wszystkie lokalne duszpasterskie potrzeby zostały zaspokojone, granice są otwarte, a podróżowanie nie stanowi większej trudności. Misyjność należy do istoty Kościoła i powinna być zawsze aktualna.

Po drugiej wojnie światowej w misyjnym seminarium w Pieniężnie każdego roku nowi werbiści, misjonarze "na całe życie", otrzymywali przeznaczenia misyjne. Nieważne było wtedy, że przez długie lata w PRL-u nie dostawali paszportów. Otrzymane krzyże misyjne wisiały w ich pokojach nad biurkiem w pogotowiu. W tym czasie rodziły się również spontaniczne powołania misyjne na drugim końcu Polski. Dzisiaj w Lusace jestem pierwszym proboszczem parafii, która powstała z dojazdowego kościoła zbudowanego w 1987 r. przez polskiego pierwszego misjonarza fidei donum, ks. Januarego Liberskiego, z diecezji katowickiej.

Każdy Kościół lokalny dla swojego własnego rozwoju potrzebuje zawsze nowych misyjnych powołań, radykalnych i całościowych (por. RM 66). Ich czasowy spadek w Polsce oznacza, że Słowo Boże zostało gdzieś "skrępowane". Gdzie? - to pytanie czeka ciągle na odpowiedź.

Ks. Jacek Gniadek SVD - misjonarz ze Zgromadzenia Słowa Bożego, doktor teologii moralnej, obecnie ewangelizuje w Zambii. Publikuje na stronie jacekgniadek.com

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mamy kryzys powołań misyjnych
Komentarze (9)
R
Rafii
20 października 2014, 22:38
I jeszcze jedno...... jako misjonarz, ksiądz diecezjalny, co roku mam żebrać pod kościołem, aby ludzie dali parę groszy, bo mało instytucji kościelnych kwapi się do wsparcia misjonarza 
PZ
Paweł Z.
20 października 2014, 23:09
Nie żebrać, a zbierać dobrowolne ofiary. Brak ofiarności to jedna z oznak krysysu.
K
kate
18 października 2014, 14:19
Spadek powołań misyjnych jest wypadkową wielu problemów, o których Ojciec zresztą wspomniał: mamy mniej powołań kapłańskich i zakonnych wogóle, a więc i mniej powołań misyjnych. Uwiera też stereotyp misjonarza - animatora i społecznika, którego można zastąpić świeckimi misjonarzami: lekarzami, inżynierami czy nauczycielami, którzy konkretne projekty będą realizować, a potem w glorii chwały wrócą do siebie. Duży wpływ ma kultura migracyjna: kreuje się mit globtrotera, który zwiedza świat, obserwuje kultury lokalne, ale nic nie wiąże go z nimi na dłużej, to tylko przystanki na jego drodze. Misjonarz żyjący lata w danej społeczności (choć obecnie jego radykalizm decyzji stępiał: ma więcej możliwości powrotu w rodzinne strony podczas urlopów, może w razie konfliktów łatwiej opuścić zagrożony teren, itp.) uznawany jest za nudziarza, człowieka tak samo ograniczonego jak proboszcz wiejskiej parafii, żyjącego tyle że nie w kraju, ale na antypodach. Rozwiązanie tych problemów wiąże się z kreacją nowej wizji misyjności, nowego sposobu realizacji tego powołania, łącznie z zwiększonym radykalizmem. Ważne też, aby seminaria misyjne były inaczej prowadzone: nie tylko inkulturacja (poprzez naukę języka i zwyczajów miejscowych), ale także rzeczywista szkoła przetrwania, łącznie z wielomiesieczną samotnością. Zbyt często misjonarze są urzędnikami instytucji kościelnych, a nie samodzielnymi ludźmi owładniętymi żarem powołania misyjnego.
H
Hen
21 października 2014, 20:56
Pracowałem jako misjonarz , ksiądz diecezjany, w dżungli Amzonskiej wiele lat, zgadzam się z tym co mówi Rafii i kate, ale jeszcze jedna obserwacja. To nam misjonarzom zalerzy bardziej na misjach niz klerowi lokalnemu i samym biskupom miejsc misyjnych. Za dużo chces zrobić, to źle. 
H
Halina
18 października 2014, 09:24
Po co misje, skoro wyznawca każdej religii może zostać zbawiony. Byle był dobrym człowiekiem.  To jest nauka Kk od 50 lat. Dziwne, że jeszcze komuś się chce jechać do dalekich krajów.
P
pl
18 października 2014, 22:28
"Idźcie i nauczajcie". Tylko tyle i aż tyle.
H
Halina
18 października 2014, 23:48
"Idźcie i nauczajcie"? Czyżby? Nie "idźcie i dialogujcie"? Czy nie słyszymy od samego papieża, że "nawracanie to głupota" (wywiad ze Scalfarim). Czy nie słyszymy od duchownych, że misjonarze mają tylko być, a nie nauczać? Bo nauczanie, to nawracanie, a nawracanie jest niedobre. Z tego powodu zaprzestałam wspomagania finansowego misjonarzy. Przedtem myślałam, że misjonarze jadą na misje, żeby nawracać na katolicyzm, ale pewien duchowny wytłumaczył mi, że jestem w błędzie.
T
tomi
20 października 2014, 11:49
Kochana kobieto, misjonarze nie jada nawracac na kotolicyzm, w tym znaczeniu ze sila, napominaniem, przekupywaniem, podkupywaniem, na cukierka przeciagac na katolicyzm. Dlaczego? Tak nie czynil Chrystus, On nikogo na sile nie nawracal. On dzielil sie miloscia, ludzie za tym szli. Tak samo dzisiejsi misjonarze mowinni robic.
K
klara
21 października 2014, 08:42
Chrystus nie działał wśród pogan, dlatego nie można pracy misjonarza opierać na Jego sposobie działania. A apostoł pogan, św.Paweł tak nauczał adeptów: "Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa,(...) głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz.(...)Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!