Media, Kościół - dwie planety

(fot. noluck/flickr.com/CC)

Sprawa niefortunnej instrukcji, którą wydała kuria diecezji kaliskiej obiła się w mediach szerokim echem. Dokument skrytykowali także kościelni eksperci i w efekcie został on wycofany. Głos zabrała w końcu odpowiednia komisja Episkopatu. Cała ta sytuacja jest dobrym materiałem do analizy relacji między Kościołem a mediami. Nie wypada ona korzystnie, dla nikogo.

Przypomnijmy. Wydział Katechetyczny kurii w Kaliszu wydał instrukcję duszpasterską, której część poświęcona została uczniom wybierającym lekcje etyki zamiast katechezy. Od 1 września tamtejsi księża i katecheci byli zobowiązani do informowania, że "jest to forma pisemnej apostazji". Dokument podpisali kanclerz kurii oraz wikariusz biskupi ds. katechetycznych.

Na to zareagowały media. I słusznie, ponieważ ich powołaniem jest krytyczne patrzenie na rzeczywistość, a Kościół nie ma immunitetu na bycie recenzowanym (czego zresztą się nie domaga). Oto główne punkty tej medialnej krytyki:
1. Kościół straszy tych, którzy zamiast lekcji katechezy wybiorą etykę (rodziców lub uczniów), nazywając to aktem apostazji. A przecież taka decyzja nie jest równoznaczna z porzuceniem wiary.

2. Wysocy urzędnicy diecezjalni nie znają praw i regulacji instytucji, którą reprezentują, czym kompromitują siebie i Kościół, utwierdzając ludzi w przekonaniu, iż Kościół to ciemnota i zacofanie.

DEON.PL POLECA

3. Jeszcze niedawno była burza o to, że do formalnego aktu apostazji Kościół wymaga dwóch wizyt w parafii i przyprowadzenia świadka. A teraz wygląda na to, że wystarczy dziecka nie posłać na religię i efekt jest taki sam. Kupy to się nie trzyma.

4. Strategia, która zamiast zachęcać i przyciągać, straszy poważnymi karami jest w dzisiejszych czasach przeciwskuteczna. To wypędzanie ludzi z Kościoła.

Z punktu widzenia zjawiska, które tu opisuję nie jest istotne, czy wszystkie te zarzuty są zasadne czy też nie. Ważne, że takie się pojawiły i zostały głośno wyartykułowane w wielu środkach przekazu. Potem była następująca sekwencja zdarzeń: dla KAI-u wypowiedzieli się eksperci kościelni (o tym konkretnym puncie dokumentu krytycznie), instrukcja zniknęła ze stron internetowych diecezji kaliskiej, kanclerz kurii przyznał publicznie, że został popełniony błąd, kuria wysłała do księży i katechetów pismo o wycofaniu dokumentu, o czym media naturalnie poinformowały. Trzy dni po usunięciu błędnej instrukcji ze stron internetowych diecezji pojawił się komunikat informujący, że tamta już nie obowiązuje, a obecnie przygotowywana jest nowa.

Na to zareagował Episkopat. I słusznie, ponieważ rzecz dotyczy spraw istotnych dla wiary i Kościoła, a głos z tej strony był wręcz oczekiwany. Komisja Wychowania Katolickiego KEP z datą 11 września 2014 wydała oświadczenie. Oto jego główne punkty:

1. W przedszkolach i szkołach organizuje się naukę religii na pisemne życzenie rodziców lub pełnoletnich uczniów.

2. Wszystkie dzieci z rodzin katolickich są zobowiązane do uczestniczenia w lekcjach katechezy. Wynika to z obowiązku pogłębiania wiary oraz z przyrzeczeń rodziców składanych podczas sakramentów chrztu i małżeństwa (do wychowania potomstwa w wierze i po katolicku).

3. Przygotowanie do przyjęcia sakramentów odbywa się podczas katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole. Z czego wynika, że uczniowie chodzący tylko na etykę nie zostaną do sakramentów dopuszczeni.

Przedstawiciele Episkopatu naturalnie mają tu swoje racje. Nie o to jednak chodzi mi w tym komentarzu. Pragnę raczej zwrócić uwagę na fakt, iż zarówno media jak i kuria w Kaliszu oraz KEP na pierwszy rzut oka zrobiły po prostu to, co do nich należy. A jednak wszystkie strony mogły zrobić więcej. Oto lista zadań niewykonanych:

1. Media skupiły się wyłącznie na wątku apostazji, choć sytuacja - oraz fakt początku roku szkolnego - zachęcała do głębszego przyjrzenia się kwestii lekcji religii w szkole. Zamiast krytykować i bezmyślnie odsyłać ją do parafialnych salek, można przecież zbudować sensowną debatę wokół ewentualnego przekształcania katechezy w przedmiot poświęcony wiedzy religijnej. Czyli dziedzictwu, z którego nasza cywilizacja, jak by nie było, wyrasta. Wtedy tradycyjna katechizacja mogłaby wrócić do parafii. Ale dziennikarze potraktowali problem bardzo powierzchownie.

2. Kuria w Kaliszu potrzebowała aż trzech dni, by opublikować jednozdaniowy komunikat o wycofaniu poprzedniej instrukcji i przygotowywaniu nowej. W dobie mediów elektronicznych te trzy dni to o dwa za dużo. Gdyby diecezja zareagowała szybciej, lwia część medialnego szumu w ogóle by nie powstała, bo sprawa byłaby już załatwiona. A przynajmniej obok informacji o niefortunnej instrukcji pojawiły by się notki, że Kościół szybko sprawę załatwił.

3. Komisja Wychowania zareagowała szybciej niż diecezja, owszem, ale niestety jej oświadczenie zupełnie rozminęło się z problemem, który narodził się w Kaliszu. Wystarczy porównać powyżej zamieszczone wyliczenie elementów krytyki, jaka powstała w mediach z tym, co samo oświadczenie mówi. Punkty te zupełnie do siebie nie przystają. Z czego wypływa wniosek, że głos, który wyszedł z polskiego Episkopatu w ogóle nie odpowiedział na krytykę, która pojawiła się w środkach społecznego przekazu. W efekcie wierni, którzy w mediach ten przekaz usłyszeli lub przeczytali, nie otrzymali od swojego Kościoła żadnych wyjaśnień.

Inna sprawa to pytanie, czy akurat Komisja Wychowania Katolickiego KEP jest do takiej roli predestynowana. Może raczej powinno zareagować biuro prasowe lub sam przewodniczący Episkopatu? Jakkolwiek by to oceniać, na opisanym tu przykładzie widać, że kościelne instytucje oraz media świeckie to wciąż osobne planety, które na siebie spoglądają, ale z bezpiecznego dystansu. Niestety ofiarami tego wzajemnego nieprzystosowania są sami wierzący.

Konrad Sawicki - absolwent teologii na UKSW, publicysta, redaktor "Więzi", współpracownik Deon.pl, "Tygodnika Powszechnego" i "W drodze", twórca projektu Kościół dla mniej praktykujących. Twitter: @Konrad_Sawicki

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Media, Kościół - dwie planety
Komentarze (54)
K
Kaligula
19 września 2014, 13:03
Ad, T7HRR . Tak ,takie i moje zdanie , problem ...no własnie w czym ? otóz opisywany przez Autora problem NIE JEST AUTONOMICZNY . To fragment większej calości zwanej ateizacją , laicyzacją , ten problem obejmuje nie tylko kwestie katechezy . W czym problem ? oto my my tutaj na forum zajmujemy się sprawami j.w. i np. kwestiami kryzysu powołań kapłanskich , odejścia od praktyk religijnych [ ostatnio padła cyfra ok. 2 milionów w Polsce ] itd. itp. a dlaczego tak jest ? bo brakuje oficjalnego dokumentu o laicyzacji w Polsce , jej skali , przyczynach i srodkach zaradczych , pomimo rozbudowanej bazy naukowej koscioła ...bładzimy w ciemnościach , na "czuja " Tak zgadzam sie jeżeli któs wczesnie odchodzi od katechizacji to mimo woli przyjmuje pogańskie, ateistyczne poglądy na  instytucję małżenstwa usilnie promwaną przez media głownego nurtu , więc cóż w tym dziwnego ,ze takie małżenstwa są nietrwałe ? konsumeryzm wyklucza osobistą ofiarę ...a każdy kto wie co to małżenstwo wie o co chodzi ...
Z
zakochany
19 września 2014, 07:35
Więcej Sawickiego na deonie - więcej Wyborczej na deonie - więcej "prawdy" na deonie
W
WDR
19 września 2014, 03:04
Zacznijmy od podstaw: Media, realne życie - dwie planety
K
Kaligula
18 września 2014, 14:05
Fakt , to episkopat ustala warunki dopuszcznie lub niedopuszczenia do sakramentu ...i takie jego prawo. To ,że ma takie prawo nie rostrzyga jednak o tym ,ze owa nauka jest skuteczna i że np. małżeństwa osób które ukończyły katechezę na poziomie szkoły średniej są trwalsze [ cyfry ! ] i bardziej szczęśliwe niz te pozostale . Sytuację komplikuje fakt zwiększajacej się ilości tzw. małżeństw niesakramentalnych jesli wierzyć tendencjom to w przyszlości bedzie ilość tak duża ,że ...zacznie być normą .... jak więc jak wygladają owe katońskie zapędy zwolennikow niedpouszczania do sakramentu ?  okazuje się ,że pomimo hierachiczności kościoła MASOWE tendencje mogą być silniejsze niz dokumenty obdarzone pieczątką kurii. To co smuci , a co przebija przez wszystkie , prawie wszystkie wypowiedzi to tendencja  do obniżania rangi dokumentów kościoła .Nie , nikt tego nie powiedział ale ... to się wyczuwa. Ale ile w tej tendencji udziału samej instytucji to już inna sprawa.
18 września 2014, 14:13
Statystycznie? Na podstawie obserwacji otaczających mnie ludzui obserwuję bardzo silną korelacje pomiędzy wczesnym porzucenim uczestnictwa w katechzacji a skołonnoscią do rozwodu.
Miłosz Skrodzki
18 września 2014, 08:34
Pan Sawicki przeinaczył komunikat KWK KEP. Tak naprawdę brzmi on następująco: "uczestnictwo w zajęciach z etyki nie spełnia w żadnym zakresie wymogu przygotowania do wyżej wymienionych sakramentów św. i nie może być respektowane przy podejmowaniu decyzji o wyrażeniu zgody, co do ich przyjęcia". Jak to interpretować? Konia z rzędem temu, kto to wyjaśni. W każdym razie do Komunii i spowiedzi - co jest kluczowe - może przystąpić tak naprawdę każdy, kto chce. Tu nie trzeba na szczęście żadnego "pozwolenia". Inaczej sprawa ma się z bierzmowaniem, ale to już mniej istotne.
A
anonim
18 września 2014, 09:26
A niby w którym miejscu p.Sawicki przeinaczył ten komunikat? Pisząc iż: "1. W przedszkolach i szkołach organizuje się naukę religii na pisemne życzenie rodziców lub pełnoletnich uczniów. 2. Wszystkie dzieci z rodzin katolickich są zobowiązane do uczestniczenia w lekcjach katechezy. Wynika to z obowiązku pogłębiania wiary oraz z przyrzeczeń rodziców składanych podczas sakramentów chrztu i małżeństwa (do wychowania potomstwa w wierze i po katolicku). 3. Przygotowanie do przyjęcia sakramentów odbywa się podczas katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole. Z  czego wynika, że uczniowie chodzący tylko na etykę nie zostaną do sakramentów dopuszczeni." Czy może jeszcze cytując z niego 11:20:35 | 2014-09-16: "3. Dnia 28 sierpnia 2013 r. Komisja Wychowania przypomniała, że „przygotowanie do przyjęcia sakramentów świętych: Pierwszej Komunii św., sakramentu pokuty i pojednania oraz bierzmowania odbywa się podczas systematycznej katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole. Wynika z tego jednoznacznie, że uczestnictwo w zajęciach z etyki nie spełnia w żadnym zakresie wymogu przygotowania do wyżej wymienionych sakramentów św. i nie może być respektowane przy podejmowaniu decyzji o wyrażeniu zgody, co do ich przyjęcia”. Albo więc nie masz pojęcia o czym się wypowiadasz albo zwyczajnie świadomie i z premedytacją wprowadzasz w błąd, czyli zwyczajnie kłamiesz. Aby uciąć tego typu dezinformację podaję link do strony KEP zawierającej stosowne oświadczenie: [url]http://episkopat.pl/dokumenty/pozostale/6128.1,Oswiadczenie_Komisji_Wychowania_Katolickiego_KEP.html[/url]
Miłosz Skrodzki
18 września 2014, 08:10
"NIE ZOSTANĄ DOPUSZCZENI DO SAKRAMENTÓW"?!? Przecież to o wiele gorsze niż jakaś enigmatyczna "apostazja"! Jak można być takim sadystą? Nikt przy zdrowych zmysłach nie odmawia nikomu Ducha św. Tym bardziej, że przygotowanie odbywa się w parafii, a nie na katechezie. Ten kto to napisał sam dokonaw ten sposób ł apostazji.
18 września 2014, 09:45
W mojej skromnej ocenie osoby, któe nie ukonczyły nauki religii na poziomie szkoły średniej nie powinny być dopuszczane do Sakramentu Małzeńśtwa. Bo jedna z przyczyn plagi rozwodów jest brak podstawowego przygotowanai do zycia w rodzinie katolickiej. Nie nadrobi sie tego na kursach wieczorowych.
A
anonim
18 września 2014, 11:50
A może by tak w ogóle, jako warunek postawić wykształcenie co najmniej średnie, może nawet z maturą, najlepiej tak jak Ty, z maturą z religii...
18 września 2014, 12:25
Skoro do najprostrzej dorywczej pracy wymagane są weryfikowalne świadectwami pobierania nauki i zdawania egzaminów, odpowiednie kwalifikacje, to dlaczego nie wymagać tego od narzeczonych nim zawrą zwiazek małżeński. A przy okazji, ile lat jesteś w małżeństwie (zakładam że tym pierwszym, sakramentalnym)?
A
anonim
18 września 2014, 16:37
TomaszL, proponuję Ci abyś napisał o tym do Papieża i stosownych Kongregacji. Niech czym prędzej skorygują swój błąd i wprowadzą wymóg posiadania co najmniej matury. Ile lat jestem w małżeństwie? A co Ciebie to obchodzi? Jakie to ma znaczenie i czego miałoby dowodzić?
K
Kaligula
17 września 2014, 13:36
No dobrze ...ale co na to Bóg . W ST jest np. fragment poświęcony Jonaszowi i Niniwie , postraszył i to skutecznie , ten strach pomógł .Kosciół straszy ? a czym ... Profil nauczania ostanich lat wyklucza lek przed karą , Chrysrtus nas kocha , wszystko wybaczy , piekła nie ma [w nauczaniu ] diabeł to wytwór ludowej fantazji, więc czym chce straszyć ? tym że komuś nie udzieli ślubu koscielnego ? a czego tutaj się bać ? Chrystus i tak nam wszystko wybaczy ... jeżeli kogoś dzisiaj można czymś przestraszyć to np. deflacją ale nie życiem w grzechu . Ale...  no właśnie do czego tutaj potrzebny jest kościół i do czego ? przecież wszyscy jesteśmy zbawieni...bo Chrystus nas kocha. Wiem, jestem wredny.
AI
ala i as
18 września 2014, 09:04
W Kościele sprowadzono do absurdu miłosierdzie Boga, tylko o Miłosierdziu się głosi, a nie o sprawiedliwości i karach za grzechy. Zrobiono z Boga jakiegoś świętego mikołaja, przynoszącego podarki dla grzecznych dzieci. No to ludzie olewają przykazania, bo po kiego grzyba się wysilać, skoro i tak będziemy zbawieni?
K
klara
18 września 2014, 16:44
Zrobiono z Boga jakiegoś świętego mikołaja, przynoszącego podarki dla grzecznych dzieci. To juz przestarzałe informacje. Teraz się głosi, że Bóg ma szczególne upodobanie w niegrzecznych dzieciach. Te grzeczne są teraz podejrzewane o faryzejskie skłonności (z powodu przestrzegania przykazań)
L
LOL
17 września 2014, 04:28
A w mediach Tomasz Lisa: "Religia jest jak penis".
16 września 2014, 17:50
Zaczne od końca: "Jakkolwiek by to oceniać, na opisanym tu przykładzie widać, że kościelne instytucje oraz media świeckie to wciąż osobne planety, które na siebie spoglądają, ale z bezpiecznego dystansu. Niestety ofiarami tego wzajemnego nieprzystosowania są sami wierzący." Drogi autorze, wierzący nie są żadnymi ofiarami w tym wypadku. Bo wierzący doskonale wiedzą, iż lekcje religii, czyli katechizacja dzieci i młodzieży jest naturalnym, praktykowanym od wielu pokoleń elementem wychowania w wierze. Problem maja co najwyżej jakieś nic nie znaczące dla katolików, świeckie media. Bo jak zwykle robią aferę z niczego. No i problem mają osoby, które stoją w rozkroku, bo nie potrafią podjąć decyzji, czy służą władcy tego świata, czy też Bogu. Kiedyś się mówiło: Panu Bogu świecę, a diabłu ogarek.  Teraz podobno są to tzw. katolicy otwarci
Jadwiga Krywult
17 września 2014, 08:22
Przeciwnicy lekcji religii w szkole nie zawsze są przeciwnikami lekcji religii w ogóle. Po usunięciu religii ze szkół Kościół wypracował nowe metody. Jeżeli coś jest niemożliwe, to Jezus wskazuje inną drogę, chyba się z tym zgodzisz. Usilne wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki nie jest najmądrzejsze ze strony ucznia Chrystusa. Nieprawdaż ? No ale biskupi postanowili odegrać się za krzywdy sprzed kilkudziesięciu lat. Teraz nie pozostaje im nic innego jak iść w zaparte.
17 września 2014, 19:52
Może tu mi się uda uzyskać Kingo od Ciebie rozjaśnienie w kwestii poruszanego na innym wątku tematu: [url]http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2123,duze-kaprysne-dzieci-lk-7-31-35.html[/url] Zależy mi, że wyrobić sobie lepsze zdanie w tym temacie i ciekaw jestem, czy poznam jeszcze jakiś inny sensowny punkt widzenia na sprawę, który spowoduje ewentualną zmianę mojego myślenia.
A
anonim
18 września 2014, 08:45
Bo wierzący doskonale wiedzą, iż lekcje religii, czyli katechizacja dzieci i młodzieży jest naturalnym, praktykowanym od wielu pokoleń elementem wychowania w wierze. Problem maja co najwyżej jakieś nic nie znaczące dla katolików, świeckie media. Bo jak zwykle robią aferę z niczego. --- Do inkwizytora TomaszaL: Wierzący to doskonale wiedzą, że to rodzina ma obowiązek wychowania w wierze, i nikt nie jest w stanie jej w tym zastąpić czy wyręczyć, a katechizacja ma ich w tym jedynie wspomagać. Wierzący wiedzą również, iż lekcje religii, czyli katechizacja dzieci i młodzieży są naturalnym, praktykowanym od wielu pokoleń elementem wspomagającym wychowanie w wierze, a nie żadnym jak każdy inny szkolnym przedmiotem, przygotowującym do zdawania matury z religii. Wiedzą również, że nie skorzystanie z tego elementu wspomagającego nie ma nic wspólnego z apostazją. Problem z tym maja co najwyżej jakieś nic nie znaczące grupy zabetonowanych fundametalistów, jak zwykle żądnych tropienia swoich ukochanych czarownic i palenia stosów.
A
anonim
18 września 2014, 08:51
Nie bardzo wiem jaką kwestię miał rozjaśniać w/w link. Te "dzieci kaprysu" to ci którzy ogłosili (i do upadłego bronią tego), że nie zapisanie na lekcje religii to apostazja? I oczekując, że rzeczywistość będzie na miarę ich małego rozumku, oczekują że rzeczywistość będzie zgodna z ich wyobrażeniami?
A
anonim
18 września 2014, 08:53
Zależy mi, że wyrobić sobie lepsze zdanie w tym temacie i ciekaw jestem, czy poznam jeszcze jakiś inny sensowny punkt widzenia na sprawę, który spowoduje ewentualną zmianę mojego myślenia. --- Jakiś inny sensowny punkt widzenia? A który punkt widzenia ten nie-inny uważasz za sensowny? Pytam poważnie. Ten że nie zapisanie dziecka na religię to forma apostazji, czy ten że nie ma to nic wspólnego z apostazją?
18 września 2014, 09:27
"Wierzący wiedzą również, iż lekcje religii, czyli katechizacja dzieci i młodzieży są naturalnym, praktykowanym od wielu pokoleń elementem wspomagającym wychowanie w wierze, a nie żadnym jak każdy inny szkolnym przedmiotem," Od ilu pokoleń wg Ciebie religia jest przedmiotem szkolnym w Polsce? I przy okazji, na jakim etapie (w której klasie) zakończyłeś swoja edukacje religijną?
18 września 2014, 10:51
Co się z Wami ludzie dzieje? Jak chcecie komunikować się ze światem i światu różne rzeczy? W jaki sposób dochodzisz do takich wniosków na podstawie moich wpisów? To jest jakiś fenomen... Jak jeszcze raz przeczytasz, co komentujesz, to zwrócisz uwagę na: „rozjaśnienie w kwestii poruszanego na innym wątku tematu” co miało być kontynuacją dyskusji z Kingą... A więc wyjaśniam wciąż cierpliwie. Uznanie za apostazję rezygnację z lekcji religii na rzecz etyki uważam za przegięcie. Błąd został wychwycony. Nie będę skakał teraz po rannym, żeby pławić się na czyimś potknięciu w nieskończoność. Uważam też, że wiara, do której się przymusza, nie jest wiarą jakiej bym oczekiwał. Chcę należeć do Kościoła, a nie do sekty. Katecheza/religia jest (powinna być?) pewnym elementem wzrastania w wierze. Jeśli są zarzuty, że nieskuteczna, źle przygotowani katecheci, to jak ktoś wie co jest źle, niech zaproponuje zmianę programu, systemu przygotowywania katechetów, ich stałego formowania. Przypomnę – dla mnie i dla wielu rodziców jest dużym udogodnieniem, że zajęcia te odbywają się w ramach zwykłego grafiku szkolnego, a nie musimy mieć na głowie ekspediowanie dziecka specjalnie jeszcze po lekcjach w inne miejsce. Zamiast wkładać w moje usta to czego nie powiedziałem/napisałem (niektórzy potrafią nawet tworzyć podwaliny pod jakieś niemalże teorie spiskowe) proszę niech mi ktoś w końcu wyjaśni, co pomoże w lepszym wzrastaniu w wierze dzieci i młodzieży przeniesienie takich zajęć ze szkoły do salek katechetycznych? To jest bardzo proste pytanie. A jednocześnie trudne, bo obnaża co nieco... Stąd te Wasze nerwy?
A
anonim
18 września 2014, 11:27
TomaszL, ja napisałem: "Wierzący wiedzą również, iż lekcje religii, czyli katechizacja dzieci i młodzieży są naturalnym, praktykowanym od wielu pokoleń elementem wspomagającym wychowanie w wierze, a nie żadnym jak każdy inny szkolnym przedmiotem, przygotowującym do zdawania matury z religii." a Ty mi na to: "Od ilu pokoleń wg Ciebie religia jest przedmiotem szkolnym w Polsce?" No to jakim cudem możnaby z Tobą prowadzić sensowną rozmowę?!? Póki będziesz swoimi starymi metodami usiłował dyskutować nie z tym co kto powiedział, a z tym jak Ty to sobie przeinaczyłeś fałszując sens, to dyskusja z Tobą nie będzie miała jakiegokolwiek sensu. Kiedyż to wreszcie do Ciebie dotrze... Na jakim etapie zakończyłem swoją edukację religijną? A jakie to ma znaczenie? Jak Ci odpowiem że mam doktorat z teologii to uznasz że nie masz racji? Czy może będzie to dowodzić że masz rację? Domyślam się jedynie iż masz nadzieję, że nie mam matury z religii i że będzie to dowód na to że to oczywiście Ty masz rację...
A
anonim
18 września 2014, 11:34
Co się z Wami ludzie dzieje? Jak chcecie komunikować się ze światem i światu różne rzeczy? W jaki sposób dochodzisz do takich wniosków na podstawie moich wpisów? To jest jakiś fenomen... --- Aż mnie korci aby swoją odpowiedź zacząć od skierowania Twoich w/w słów właśnie do Ciebie... w jaki sposób doszedłeś do takich wniosków na podstawie moich wpisów zawierających stwierdzenia, że nie bardzo wiem/rozumiem, cytuję: - "Nie bardzo wiem jaką kwestię miał rozjaśniać w/w link."; - "A który punkt widzenia ten nie-inny uważasz za sensowny? oraz następujących po nich gdybaniach czy chodzi Ci o wersję A czy o wersję nie-A... Zaznaczam, że nie odbiwram Twojej odpowiedzi jako agresję i sam nie zamierzam reagować agresją. Piszę jak najbardziej poważnie.
A
anonim
18 września 2014, 11:48
Wątków było poruszane całe mnóstwo, i to z różnych pozycji, więc naprawdę nie byłem w stanie określić o który może Ci chodzić. Cieszę się jednak z Twojego doprecyzowania. Zgadzam się Tobą że nie należy skakać po rannym. Zauważ jednak, że to nie tyle po rannym się skacze ale ciągle toczy się spór z fundamentalistycznie nastawionym betonem, który nawet stosowny komunikat KEP uznaje za pewną zdradę, i ciągle usiłuje wylewać swoje pomyje na nie zgadzających się z nimi. Zgadzam się również z tym że do wiary nie można przymuszać i że Kościół to nie sekta. W zasadzie zgadzam się również z Tobą i w tym, że jak coś jest źle to należy interweniować i podejmować działania by było lepiej/dobrze, np. zaproponuje zmianę programu, systemu przygotowywania katechetów, ich stałego formowania. Ale niestety, moje osobiste doświadczenia uczą mnie pod tym względem zdecydowanie negatywnie. Przykro mi to stwierdzać, ale jeśli nie jest się KIMŚ znaczącym, którego należy wysłuchać i co najmniej przemyśleć jego uwagi, to wszelkie uwagi są rzucaniem grochem o ścianę, gdyż w najlepszym razie są olewane i pozostawiane bez odpowiedzi, a często bywają wręcz traktowane jako atak na Kościół :-( cdn
18 września 2014, 12:20
To zapytam sie inaczej. Od kiedy wg. Ciebie religia nie jest przebmiotem szkolnym? Oczywiscie pomijam lata komuny, bo wtedy Kosciół zostal zmuszony (przez komune) do przeniesienia lekcji religii do salek. I przy okazji na jakim etapie nauki zakończyłeś inne przemioty poza religią. Bo religii sie zapewne nie uczyłeś w szkole (lub salce) jako przedmiotu szkolnego. 
A
anonim
18 września 2014, 16:44
Po raz n-ty proszę, naucz się czytać ze zrozumieniem, a dopiero potem zadawaj pytania... I przy okazji po raz n-ty zapytam jakie to ma znaczenie na jakim etapie zakończyłem inne przedmioty poza religią. Jeśli jestem po zawodówce lub hufcach OHP to będzie to dowód na to, że masz rację? A jeśli mam za sobą przynajmniej jedne studia magisterskie i jakiś doktorat to będzie to dowód na to, że ja mam rację? Czy wtedy okaże się że poziom wykształcenia niczego nie dowodzi?
A
anonim
18 września 2014, 17:04
cd Religia w szkole jest pod względem organizacyjnym niewątpliwie dużym udogodnieniem i dla uczniów i dla rodziców. Ale czy jest tak również pod względem merytorycznym to już nie jest tak jednoznaczne. Religia w salce katechetycznej poza szkołą miała jednak aurę katechezy (=przekazu wiary), natomiast religia w szkole jest postrzegana głównie jako kolejny przedmiot szkolny (a nie przekaz wiary). A w ramach zabiegania o maturę z religii, niektórzy księża i biskupi sami zaczęli dowodzić, że religia to przedmiot jak każdy inny. A że w trakcie szkolnej katechezy szwankuje katecheza, to już księża dawno sami zauważyli i przygotowania do sakramentów realizują równolegle do lekcji religii w trakcie całorocznych spotkań parafialnych - jak religia była poza szkołą to nie było żadnych dodatkowych całorocznych spotkań przygotowujących do sakramentów. Jestem więc przekonany, że przeniesienie katechezy poza szkołę, do salek parafialnych znacznie pomogłoby w lepszym wzrastaniu w wierze - a w szkole niech będą lekcje z przekazem wiedzy tak jak na religioznawstwie. Katecheci nie byliby krępowani szkolnymi rygorami, a uczniowie przychodziliby głównie ci którym choć trochę zależałoby. A aktualnie, to nawet jedna zakała klasowa może z nudów i dla jaj rozłożyć całoroczną katechezę w swojej klasie szkolnej. Nie spodziewałby się jednak żadnych cudów po wyprowadzeniu katechezy ze szkół. Bo fundamentem jest RODZINA I DOM, a szkoła czy ksiądz nie są w stanie zastąpić czy wyręczyć nikogo, mogą co najwyżęj wspomagać wychowanie rodzinne... lub je sknocić i zniweczyć...
18 września 2014, 18:08
Prawda, że nikt rodziców nie zastąpi (i nie powinien zastępować) we właściwym fundamentalnym formowaniu, wychowywaniu dzieci, a zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy wiary...
18 września 2014, 19:27
"Wierzący wiedzą również, iż lekcje religii, czyli katechizacja dzieci i młodzieży są naturalnym, praktykowanym od wielu pokoleń elementem wspomagającym wychowanie w wierze, a nie żadnym jak każdy inny szkolnym przedmiotem, przygotowującym do zdawania matury z religii." Od kiedy wg Ciebie lekcje religii nie są " żadnym jak każdy inny szkolnym przedmiotem" ? Konkretna data.
18 września 2014, 19:31
To jest taka współczesna (wręcz bardzo współczesna) moda, na to teoretyczne wychowanie dzieci w wierze przez rodziców. Efekty sa jednak dosyc mizerne. Bo pokolenie obecnych rodziców raczej nalezy do tych, co mijali sie ze szkolnymi lekcjami religii. Szczegolnie w starszych klasach. Trudno kogoś nauczyć jakis podstaw, samemu ich nie mając.
A
anonim
18 września 2014, 21:09
Nie możesz wytrzymać bez fałszowania cudzych wypowiedzi wyrywaniem słów z kontekstu? Czy "tylko" nie jesteś w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot" a stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot przygotowujący do zdawania matury"? A tak jeszcze apropo Twojego pytania, to od kiedy to wg Ciebie nie obowiązuje już "Dyrektorium Katechetyczne KK w Polsce" i lekcje religii nie są już katechizacją, nie są już przekazem wiary, nie mają już na celu formacji chrześcijańskiej i są jak każdy inny przedmiot szkolny? Możesz podać konkretną datę?
A
anonim
18 września 2014, 21:24
To że nikt nie jest w stanie zastąpić rodziców (i nie powinien usiłować zastępować) nazywasz taką współczesną, wręcz bardzo współczesną modą? Wg Ciebie nie tylko dopuszczalne jest, ale jest wręcz konieczne, aby rodziców pozbawiać ich fundamentalnych praw do wychowywania swoich dzieci? Ale zapewne dotyczy to jedynie sytuacji gdy dzieci będą wychowywane po Twojej myśli? A gdyby miano dzieci wychowywać w duchu ateistycznym to byłoby to oczywiście już niedopuszczalne i wręcz naganne? Czytając Ciebie można dojść do wniosku, że chrześcijanin to nie człowiek który spotkał Jezusa, to nie człowiek który dokonał osobistego wyboru, ale człowiek który bez udziału swojej woli został "zaprogramowany"/wytresowany przez ludzi uważających się za chrześcijan.
19 września 2014, 05:50
Nie możesz wytrzymać bez fałszowania cudzych wypowiedzi wyrywaniem słów z kontekstu? Czy "tylko" nie jesteś w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot" a stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot przygotowujący do zdawania matury"? Czyli religia jest wg. Ciebei szkolnym przedmiotem, ale nie jest szkolnym przedmiotem przygotowującym do matury? Od kiedy tak jest?  Zresztą czy to nie polscy biskupi i środowisko Kościóła postulują, aby mozna było zdawać religię jako przedmiot dodatkowy na maturze? O ile dobrze pamiętam, takie propoyzcje padły ze strony Episkopatu w 2013 roku, ale stanowisko P.Minister było nieugięte i nie podjeto dalszej dyskusji. Ze szkodą dla uczniów.
19 września 2014, 06:02
Ciekawie wygląda kompleksowe wychowanie religijne, w tym przekazywanie wiedzy religijnej przez rodziców, którzy swoją edukacje religijną zakonczyli np. w 8 klasie szkoły podstawowej, lub współcześnie juz tylko w 6 klasie (moze w 3 gimnazjum). Ale znów odwołam sie do Twoich osobistych doświadczeń - od kołyski tlumacysz swoim dzieciom prawdy wiary? A moze dyskutujesz z nimi, na tematy przerabiane na lekcjach religii? W ogóle wiesz co sie na takich lekcjach przerabia?
A
anonim
19 września 2014, 07:50
Widzę że jednak nic nie zrozumiałeś. Lub udajesz że nie zrozumiałeś. No i "zapomniałeś" podać od kiedy tak jest że - oczywiście tylko wg Ciebie - nie obowiązuje już "Dyrektorium Katechetyczne KK w Polsce" i lekcje religii nie są już katechizacją, nie są już przekazem wiary, nie mają już na celu formacji chrześcijańskiej ale są jak każdy inny przedmiot szkolny...
A
anonim
19 września 2014, 08:00
Swoimi wścibskimi pytaniami dotyczącymi mojej osoby po raz kolejny jedynie dowodzisz, że jesteś nieprzemakalny. Ale po raz kolejny odpowiem Ci, choć po Twoim wcześniejszym głuchym milczeniu nie mam nadziei że odpowiesz. A jakie to ma znaczenie czy ja od kołyski tłumaczę swoim dzieciom prawdy wiary i czy dyskutuję z nimi na tematy przerabiane na lekcjach religii? Jeżeli tak robię to byłby to dowód na to że nie masz racji? Czy może o niczym to nie świadczy, bo znaczenie miałoby tylko to gdybym tego nie robił, gdyż wóczas "dowodziłoby" - oczywiście wg Ciebie -  że to Ty masz rację. Twoje pytanie czy w ogóle wiem co się na takich lekcjach przerabia jest niestety wyrazem Twojej złej(!) woli i znamiennych dla Ciebie osądów i niegodziwych insynuacji.
19 września 2014, 09:35
"Widzę że jednak nic nie zrozumiałeś. Lub udajesz że nie zrozumiałeś." Z tego na pisałeś kompletnie nic nie zrozumiałem. Szczególnie z tego wpisu: Czy "tylko" nie jesteś w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot" a stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot przygotowujący do zdawania matury"? Bo jak pisalem, polski Episkopat dąży do uznania religii, jako przedmiotu maturalnego.  Czyli wg Episkopatu religia powinna być "jak każdy inny szkolny przedmiot przygotowujący do zdawania matury". A Ty piszesz coś zupęłnie przeciwnego. "No i "zapomniałeś" podać" Nie zapomniałem, lecz do czasu, kiedy nie odpowiesz na moje pytania nie widze celu odpowiedzi na pytanie zadane jako próba obejścia niewygodnego braku wiedzy.
19 września 2014, 09:37
Był tu już na tym forum bardzo podobnie piszący dyskutant o znanym pseudonimie XLeszek. Ale skoro boisz sie wyjawic swoje doświadczenie uznaję, iz dla Ciebie nei ma ono zadnego znaczenia.
A
anonim
19 września 2014, 14:41
Z tego na pisałeś kompletnie nic nie zrozumiałem. Szczególnie z tego wpisu: Czy "tylko" nie jesteś w stanie zrozumieć różnicy pomiędzy stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot" a stwierdzeniem "jak każdy inny szkolny przedmiot przygotowujący do zdawania matury"? --- Jeśli nie jesteś w stanie zauważyć różnicy pomiędzy w/w stwierdzeniami to wiele tłumaczy... Jaki jest jednak w takim razie sens prowadzić z Tobą jakiekolwiek dyskusje? I po kiego czorta sam włączasz się w dyskusje skoro nie rozumiesz co czytasz? Tracę jakiekolwiek chęci do odpowiadania Ci na cokolwiek, bo albo oznajmiasz że nie rozumiesz, albo przeinaczasz i wmawiasz mi coś czego nie twierdziłem, albo wykręcasz się od odpowiedzi usiłując zarzucać mi brak wiedzy lub insynuując, że nie chodziłem na lekcje religii i nie wiem co jest na lekcjach religii... Nie zapomniałem, lecz do czasu, kiedy nie odpowiesz na moje pytania nie widze celu odpowiedzi na pytanie zadane jako próba obejścia niewygodnego braku wiedzy. --- Wykręcanie się od odpowiedzi na niewygodne pytania poprzez zarzucanie mi braku wiedzy jest co prawda znamienne dla Twoich metod "dyskusji" ale jest zwyczajnie niegodziwe.
A
anonim
19 września 2014, 14:55
Skoro to byłem ja (XLeszek) to logiczne że styl pisania jest taki sam. Uprzedzając ewentualne pytania wyjaśnię, że po dłuższej nieobecności na forum (około pół roku) miałem problem z hasłem i zalogowaniem się, więc zacząłem czasem odzywać się jako Anonim i  tak póki co zostało. Ale skoro boisz sie wyjawic swoje doświadczenie uznaję, iz dla Ciebie nei ma ono zadnego znaczenia. --- TomaszL, zaprezentowałeś typową dla Ciebie, kolejną niegodziwą insynuację :-( Odpowiedziałem Ci wyraźnie i jednoznacznie pytając jakież to ma znaczenie jakie mam doświadczenie? Czego miałoby dowodzić moje doświadczenie? Nie raczyłeś oczywiście odpowiedzieć, bo przecież niczego nie dowodziłoby - w dyskusji istotne są używane argumenty a nie to jakie kto ma wykształcenie, tytuły czy doświaczenie. Ale nie byłbyś sobą gdybyś nie pozwolił sobie na kolejną podłość i nie posunął się do insynuacji, że boję się wyjawić swoje doświadczenie i że moje doświadczenie nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
19 września 2014, 20:23
Anonimie drogi, oszczędź już biednego inkwizytora TomaszaL - on naprawdę już nic więcej z siebie nie wykrzesa. Ksiądz w parafii więcej mu nie powiedział i teraz ma problem. Pewno zauważyłeś, ale u naszego przyjeciala nie ma wolnego myślenia, powtórzy wszystko co kazano mu powiedzieć.
AC
Anna Cepeniuk
16 września 2014, 16:28
Dobry tekst pokazujący nie tylko dystans.... ale wręcz nieumiejętność reagowania.... Przyznanie się natomiast do błędu, to dobry początek,.... Przynajmniej w tej sprawie...
18 września 2014, 14:22
Czyli przyznajesz, że nie masz racji w tej sprawie? Czy też nie będzie dobrego początku? --------------------------------------------------- Taki chłyt retoryczny ;-)
Z
zakochany
16 września 2014, 15:33
Cóż może napisac Sawicki najemnik wyborczej i dysydenckiego deonu. Właśnie po to grupka jezuitów utworzyła deon aby  aby rozsiewac taki zamęt a często i zgorszenie. Podnie jak TP czy TVN - ale znacznie gorzej bo tworzą dysydenccy jezuici
GN
g nG
16 września 2014, 15:30
"4. Strategia, która zamiast zachęcać i przyciągać, straszy poważnymi karami jest w dzisiejszych czasach przeciwskuteczna. To wypędzanie ludzi z Kościoła." Według moich długoletnich obserwacji wypędzanie ludzi z kościoła jest przeraźliwie skuteczne.
S
semantyk
16 września 2014, 15:36
Ale paradoksalnie Kościół najbardziej się wyludnił od czasu kiedy zaczął głosić, że nie będzie żadnych strasznych kar.
GN
g nG
16 września 2014, 18:39
W krótkich słowach trudno ogarnąć lecz spróbuję: Tak, jak głoszenia Dobrej Nowiny nie można zastąpić produkowaniem komunikatów episkopatów, tak też przestrzegania przed męczarniami piekielnymi nikt nie "kupi" z okólników. Potrzeba zatroskanych Pasterzy zdolnych głosić Słowo Boże! 
K
Kaligula
16 września 2014, 14:12
Sprawa jest chyba poważniejsza , to jedynie wierzchołek góry lodowej ,moja Poprzedniczka zauważyła że zamiast przyciagać kościół straszy , ale co mu zostało , czym ma przyciagnąć to pytanie trwalsze niz owa  niefortunna instrukcja duszpasterska . No własnie czym ma przyciagnąć ? z aktywnej postawy społecznej zrezygnował, a powtarzaniem bez końca ,ze Chrystus nas kocha chyba niechcący zbliżył się do Hare Krishna.
K
klara
16 września 2014, 13:50
4. Strategia, która zamiast zachęcać i przyciągać, straszy poważnymi karami jest w dzisiejszych czasach przeciwskuteczna. O - może to przeczytają nasi "starsi bracia" i przestaną penalizować krzywe spojrzenia.
H
Hastatus
16 września 2014, 11:08
3. Przygotowanie do przyjęcia sakramentów odbywa się podczas katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole. Z  czego wynika, że uczniowie chodzący tylko na etykę nie zostaną do sakramentów dopuszczeni. Tu, ale i w reszcie artykułu, zostały pomieszane przez p. Sawickiego dwie różne rzeczy: organizacja przygotowań do sakramentów i jego wlasny komentarz. Zresztą komentarz nieuprawniony. Jeśli ktoś nie chodzi na religię w szkole, to pozostaje możliwość przygotowania w parafii - taki jest sens ustaleń organizacyjnych. Warto się wczytać w tekst, nawet jeśli się go chce skrytykować bez względu na treść.
KS
Konrad Sawicki
16 września 2014, 11:20
Nie zgadzam się. Oryginalny tekst komunikatu KW KEP brzmi: "3. Dnia 28 sierpnia 2013 r. Komisja Wychowania przypomniała, że „przygotowanie do przyjęcia sakramentów świętych: Pierwszej Komunii św., sakramentu pokuty i pojednania oraz bierzmowania odbywa się podczas systematycznej katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole. Wynika z tego jednoznacznie, że uczestnictwo w zajęciach z etyki nie spełnia w żadnym zakresie wymogu przygotowania do wyżej wymienionych sakramentów św. i nie może być respektowane przy podejmowaniu decyzji o wyrażeniu zgody, co do ich przyjęcia”. Zatem mój skrót tego fragmentu jest zgodny z rzeczywistością.