Między nami, katolikami

Jolanta Szymańska

Pod moim ostatnim felietonem o wartościach, płynących z dialogu z niewierzącymi, jeden z czytelników zaproponował, aby zastanowić się nad dialogiem wewnątrz Kościoła. Większość z nas pewnie się zgodzi, że taki dialog rzeczywiście jest potrzebny. Może on jednoczyć, budować, uczyć tolerancji. Raczej nie mamy wątpliwości co do owoców, jakie może przynieść Kościołowi-wspólnocie. Mimo to, nie jest nam łatwo go podjąć.

Poseł Jan Rokita kilka dobrych lat temu symbolicznie wyróżnił w polskim Kościele Katolickim frakcję "łagiewnicką" (tą "liberalną, postępową, nowoczesną") i "toruńską" ("zaściankową, staromodną, konserwatywną"). Podział ten zrobił oszałamiającą karierę. Politycy i dziennikarze zaczęli nagminnie definiować tym kluczem polskich katolików, a my przyjęliśmy go nieomal jak prezent. Prezent, wyręczający nas z niewygodnej przynależności do jednej wspólnoty z "tamtymi liberałami" lub "tamtymi moherami".

Niedługo sami zaczniemy nazywać się "otwartymi", czy "tradsami" i w nazywaniu tym nie byłoby niczego złego, gdybyśmy jednocześnie nie przestali ze sobą rozmawiać. Tymczasem dochodzi do tego, że nowopowstałe w Kościele wspólnoty bywają często z góry kierowane do ludzi o bardzo określonym spojrzeniu na rzeczywistość. Nie raz nie ma tam miejsca na (Boże?) "przypadki" - można albo przyjąć określoną wizję, albo szukać innego miejsca w Kościele.

DEON.PL POLECA

Z jednej strony takie sytuacje wynikają z poszanowania różnorodności (bo każdy może wybrać to, co mu pasuje), jednak jednocześnie brakuje miejsc na dialog. Spotykamy się podczas Mszy Świętych, przeżywając wspólnie Komunię, ale nie rozmawiamy ze sobą i nie staramy się siebie nawzajem zrozumieć w codziennym życiu. Wychodzimy z kościoła i poprzestajemy na obgadaniu sąsiada, że idzie w niedzielę do sklepu, albo sąsiadki, że pewnie wysyła emeryturę na Radio Maryja.

Czy słuszne byłoby przypisanie komukolwiek winy za tą sytuację? Wydaje się, że mało kto z nas, wierzących, winy takiej nie ponosi. Każdy chce mieć rację, chce osiągnąć niebo, chce szczęścia, zapominając często o tym, że odnajdzie je w Bożym Miłosierdziu, objawiającym się w naszych relacjach z otaczającymi nas ludźmi. Kto z nas nie krytykował - w duchu, czy otwarcie - "tego innego", że bezbożny, egoista, hedonista, purytanin, czy dewota, jednocześnie nie potrafiąc podjąć życzliwej rozmowy?

Każdy z nas, w Bogu i sobie znanym momencie, może popaść w przesadę. U jednego będzie to bagatelizowanie przykazań, a u drugiego doszukiwanie się grzechu tam, gdzie go nie ma. Jeden bezrefleksyjnie przyjmie każdą informację płynącą z mediów, drugi zawsze wyczuje teorie spiskową. Wśród nas nie ma lepszych i gorszych, my się po prostu różnimy.

Podjęcie dialogu wewnątrz Kościoła może otworzyć nam oczy na zupełnie abstrakcyjne dla nas dotąd rzeczywistości. Pozwolę sobie posłużyć się przykładem tak często dzielącej (sic!) katolików mszy trydenckiej. Najgłośniejsi jej zwolennicy często równocześnie bezpardonowo dyskredytują osiągnięcia Soboru Watykańskiego II, co wzbudza wyraźną niechęć u osób, które mszy trydenckiej nie znają. Jakże inaczej wygląda sytuacja, gdy o mszy trydenckiej mówi się w atmosferze życzliwości, a zaproszenie wypływa z miłości do drugiego, a nie z chęci udowodnienia mu jego dotychczasowej niewiedzy.

Analogicznie, nie należy nikogo zmuszać, ani na siłę przekonywać do Mszy z uwielbieniem, czy do modlitw charyzmatycznych. Ich forma nie wszystkim musi odpowiadać, nie ma tu lepszych i gorszych, bardziej katolickich, czy mniej, "średniowiecznych" czy "protestanckich". Wszyscy mamy przecież jeden cel - zbawienie w Jezusie.

Niedawno w sieci wypłynęło nagranie, w którym Papież Franciszek zwraca się do Zielonoświątkowców, ubolewając nad wrogością, jaka dzieli ich i katolików. Papież stwierdził otwarcie: "kto jest winny? Wszyscy jesteśmy winni. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Jest tylko jeden, który jest prawy - i to jest nasz Pan". W podobny sposób warto spojrzeć na odnawiające się podziały wewnątrz naszego Kościoła. Wiele zła wynika tu z pomyłek i błędów po każdej ze stron, pamiętajmy jednak, że "wszyscyśmy w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało" (1 Kor 12, 13).

Budowanie Kościoła i jedności w nim to wyzwanie dla naszej miłości własnej. Czy potrafię uszanować kogoś zupełnie ode mnie innego, który jednocześnie ma takie samo prawo do reprezentowania Kościoła jak ja? Wobec tego dylematu mamy dwie możliwości działania - cichą dezercję lub podjęcie wyzwania.

Uczmy się słuchać siebie nawzajem. Słuchać swoich żali, swoich niezrozumień, krzyków, ale i śmiechów, radości. Uczmy się rozmawiać o nieporozumieniach. W nadchodzącym tygodniu rozpocznie się okres Wielkiego Postu - to dobra okazja na naukę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Między nami, katolikami
Komentarze (33)
G1
~Gosc 12
29 czerwca 2022, 12:17
Dlaczego w gazecie „katolickiej” wypowiada sie osoba taka jak Jola Szymanska, która niejednokrotnie swoją działalnością stawiała sie poza tymże kościołem katolickim? Czy to jest osoba która ma nas katolików pouczać jak powinnismy sie zachowywać w naszej wspólnocie kościelnej?
J
Judyta
6 marca 2014, 16:05
To Pani Jola się popisała... Mam nadzieję, że refleksja zawarta w tej opinii na stałe zagości u autorki, która jak sama niedawno pisała nie chciała mieć nic wspólnego z braćmi i siostrami w wierze, bo myśleli inaczej na jej temat niż ona sama. Zacznijmy od siebie a będzie łatwiej o dialog i jego dostrzeganie wsród innych. Osobiście na brak dialogu między różnymi grupami w Kościele nie narzekam, raczej na brak czasu gdy moja kolej na głos w temacie..  Człowieka zastanawia też  czy zamiast tych dywagacji  np. tradsów vs charyzmatyków nie lepiej komuś po ludzku podać rękę w potrzebie. Czyż Chrystus był podzielony ??
AK
albo katolik albo protestant
6 marca 2014, 16:01
~protestant katolik Poczciwy C. S. Lewsi mawiał, że centralne miejsca wyznań chrześcijańskich są najbliżej siebie. Zbliżając się do Chrystusa wychodzimy sobie naprzeciw. Tak więc im bliżej jesteśmy Chrystsusa, tym bliżej jedności. "Trudno znaleźć dwie bardziej przeciwstawne koncepcje religijne, które wyrastają pozornie ze wspólnego pnia. Ci spośród katolików , którzy wierzą w bajkę o wspólnym pniu chrześcijańskiego drzewa, z którego wyrastają gałęzie kolejnych wyznań - katolickiej, luterańskiej, zwinglańskiej, kalwińskiej, anglikańskiej itd. – zapominają, że odłamy protestantyzmu powstały w wyniku rebelii wymierzonej w jedność Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Słyszy się dziś "należy szukać tego co łączy, a nie tego co dzieli..." Ale co może łączyć katolika z protestantem? Gdzie istnieje płaszczyzna realnego porozumienia dogmatycznego?" Św. Józef Sebastian Pelczar.
PK
protestant katolik
5 marca 2014, 20:04
Poczciwy C. S. Lewsi mawiał, że centralne miejsca wyznań chrześcijańskich są najbliżej siebie. Zbliżając się do Chrystusa wychodzimy sobie naprzeciw. Tak więc im bliżej jesteśmy Chrystsusa, tym bliżej jedności.
F
faryzeusz
5 marca 2014, 19:06
 A czyt nie lepiej po prostu zdefiniować pojęcie jedności kościoła ?  Myślę ,że to najlepszy sposób na uniknięcie sporów . Proponuję zajrzeć do Biblii. No... wypadało by. Czym zgrzeszyli Ananiasz i Safira ? Głosili tezy niezgodne z nauką kościoła ?  Jeśli nie to ograniczanie się do jedynie credo degraduje pojęcie jedności .  No... a dalej w historię ...  Czy to Marcin Luter zniszczył jedność kościoła ? to ten papier był taki silny czy kościół taki słaby "  Może on nie zniszczył jedności tylko odsłonił jej brak , co ?  Ostatnie pytanie : co sie stało z kosciołem w Polsce na przestrzeni ćwierćwiecza  zmieniło się credo ?  Zatem , ograniczanie sie do tego co kto napisał, komu ktoprzygadał , wypomniał pomyłki niczego z punktu metody nie zmieniają ,  Ciagle obracamy sie wokół utraty mocy koscioła i to w skali makro .  więc co to jest owa jedność ?  Od tego chyba należy zacząć , myśmy nie zaczęli. A dialog ?  Jaki dialog ? miedzy kim a kim  ? Miedzy hierarchią a ludem , kiedy, gdzie ? Ktoś kto potrafi jedynie przemawiać   NIE JEST ZDOLNY DO DIALOGU.
Y
yess
5 marca 2014, 18:51
Jednak należy w sprawie jedności KK słuchac papieża i biskupów a nie dzielących KK dziennikarzy a w dodatku dziennikarzy najętych przez dysydencki deon. A uroda - wiadomo przyciaga ale nie stanowi nieprzemijającej wartości
AC
Anna Cepeniuk
5 marca 2014, 17:01
~Piotr_Slowinski - można i tak.... Tylko nie bardzo wiem, dlaczego.... i do czego ma to o czym napisałeś zmierzać....Nawet nie wiem czy chcę to wiedzieć.....
5 marca 2014, 13:40
@Effa Cukierkowość bezrozumności nie czyni jej mniej bezrozumną. Po pierwsze zdanie to nie jest coś, co się każdemu należy i każde wymaga szacunku. Szacunku wymaga co najwyżej człowiek, nawet wtedy, gdy plecie durnoty, ale nie durnoty które plecie, jeśli plecie durnoty. Po drugie nieprawdą jest, że za brakiem możliwości osiągnięcia porozumienia stoi wyłącznie niedostateczna życzliwość ku znalezieniu porozumienia. Mój samochód nie zapali przy braku paliwa jeśli tylko będę dlań dostatecznie miły. Po trzecie nieprawdą jest, że pozostawanie przy swoim zdaniu to dowód złej woli, czy upory. Zdanie się zmienia pod wpływem argumentów, a nie 'życzliwości', czy na znak 'otwartości'. ... a to i tak tylko wierzchołeczek góry lodowej.
5 marca 2014, 13:11
Abstrachując od artykułu - pani Jola jest bardzo ładna. Tyle chciałem tutaj powiedzieć. Chyba ABSTRAHUJĄC! 
5 marca 2014, 13:11
@ Orson Abstrachując od artykułu - pani Jola jest bardzo ładna. Tyle chciałem tutaj powiedzieć. ...
O
orson
5 marca 2014, 12:35
Abstrachując od artykułu - pani Jola jest bardzo ładna. Tyle chciałem tutaj powiedzieć.
AC
Anna Cepeniuk
5 marca 2014, 12:21
~Tola - faj - zgadzam się z Tobą i też uważam, że najwyższy czas, by pojąć naukę słuchania i rozmawiania...... z szacunkiem dla tego, któe ma odmienne zdanie.... I nie jest to łatwe.... Ale rozpoczął się właśnie obry czas, by podjąć taki trud..... Pozdrawiam wszystkich, którzy są otwarci na rozmowy... i tych, którzy wolą pozostać wyłącznie przy swoim zdaniu....
Miłosz Skrodzki
5 marca 2014, 11:57
Oto co powiedział na zakończenie wizyty ad limina do polskich biskupów Franciszek: "Nikt i nic niech nie wprowadza podziałów między wami… Jesteście wezwani, aby budować jedność i pokój, zakorzenione w miłości braterskiej i by wszystkim dać tego podnoszący na duchu przykład". Dzielenie Kościoła na "toruński" i "łagiewnicki" jest bez sensu. Radio Maryja bardzo aktywnie promuje kult miłosierdzia Bożego. Kościół jest jeden. Bóg jest jeden. Tym, który dzieli jest diabeł ("διά-βολος").
5 marca 2014, 11:49
Autorka odkrywa rzeczy oczywiste, dodam od siebie te trzy proste uwagi: Kościół jest jeden i powszechny. Próby dzielenia, budowy odłamów i ich nazywania nie zmienią prawdy, którą codziennie świadomie wyznajemy. Ludzkie zakusy do dzielenie i grupowania w Kościele nie są niczym nowym, istnieją od początku chrześcijaństwa (a nawet wczesniej). Rady jakich autorka udziela, kiedyś były oczywistością, bowiem od dzieciństwa trzeba było sie uczyć żyć w grupie. Obecne pokolenia jedynaków nie znają normalnych zasad życia w mikro społeczności rodzinnej. Stąd być moze takie rady będą dla pokolenia jedynaków czymś odkrywczym.
AF
Antonina Fey
5 marca 2014, 10:47
    Autorka daje konkretne rady, jak temu zaradzac: Uczmy się słuchać siebie nawzajem. Słuchać swoich żali, swoich niezrozumień, krzyków, ale i śmiechów, radości. Uczmy się rozmawiać o nieporozumieniach. W nadchodzącym tygodniu rozpocznie się okres Wielkiego Postu - to dobra okazja na naukę.      ... To taka konkretna rada, jak powiedzenie spotkanemu na pustyni spragnionemu człowiekowi, ze powienien się czegoś napić. Moim zdaniem, nie.
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2014, 10:43
Autorka daje konkretne rady, jak temu zaradzac: Uczmy się słuchać siebie nawzajem. Słuchać swoich żali, swoich niezrozumień, krzyków, ale i śmiechów, radości. Uczmy się rozmawiać o nieporozumieniach. W nadchodzącym tygodniu rozpocznie się okres Wielkiego Postu - to dobra okazja na naukę.   ... To taka konkretna rada, jak powiedzenie spotkanemu na pustyni spragnionemu człowiekowi, ze powienien się czegoś napić.
5 marca 2014, 10:39
Intelektualna płycizna omijająca sedno sprawy przez redukowanie zagadnień istotnych do różnic kosmetycznych.
AF
Antonina Fey
5 marca 2014, 09:50
Dolaczam sie do tych, ktorzy sa wdzieczni za ten artykul. Do tych ktorzy artykul krytykuja nic nie mam, ale jakos mi przykro, ze tyle negatywnych opinii. Przykro jest mi tez z powodu tematu , ktory poruszyla pani Jolanta, bo ten podzial w polskim Kosciele niewatpliwie jest i moim zdaniem to duzy problem naszego kosciola. Autorka daje konkretne rady, jak temu zaradzac: Uczmy się słuchać siebie nawzajem. Słuchać swoich żali, swoich niezrozumień, krzyków, ale i śmiechów, radości. Uczmy się rozmawiać o nieporozumieniach. W nadchodzącym tygodniu rozpocznie się okres Wielkiego Postu - to dobra okazja na naukę. Stosujac sie do tej rady zauwazymy, ze to trudne, ale z pewnoscia, mozliwe, jesli tylko pozostaniemy wytrwali i konsekwentni, jesli nauczymy sie upadac... i z tych upadkow powstawac.  
TP
taka prawda
5 marca 2014, 09:43
Nie spotkałem jeszcze katolika.
K
krzych
5 marca 2014, 08:36
ad jazming:bardzo prawdopodobne, że papież mówi o właśnie takiej niechęci, którą wyraziłeś słowami: "są mi odlegli".
M
małgosia
5 marca 2014, 00:11
Dziękuję  - dobry artykuł. Czekam na następne ;-)
N
Nekerman
4 marca 2014, 23:46
Kolejny raz autorka pisze co jej ślina na język przyniesie. Brak argumentów, to tylko lista pobożnych życzeń "By żyło się lepiej ..." Ten dział nazywa się "Na ostrzu pióra"? To się nadaje co najwyżej na prywatnego bloga. Przyjemnie jest za to poczytać ludzi, którzy traktują publicystykę jak sztukę. Lirycznie potrafią przekazać argument poparty czymś więcej niż własnym 'widzi mi się'. Pani Joanna nie należy do tej elity. Od października/listopada Deon się stacza. Autorka nie potrafi być bezstronna szukając żródła problemu. Rzemiosło upada.
jazmig jazmig
4 marca 2014, 21:20
Nie wiem, o jakiej wrogości względem zielonoświątkowców mówi papież, bo mnie oni ani grzeją, ani ziębią. Są oni dla mnie równie odlegli, co muzułmanie czy hinduiści poza tym, że dwaj ostatni uwielbiają często mordować chrześcijan, nieraz w okrutny sposób. Natomiest wewnątrz KK ja dostrzegam nieukrywaną wrogość tzw. katolików otwartych wobec lefebrystów, oraz poczucie wyższości wobec tzw. tradsów lub moherów. Doskonale wiadomo, że te uczucia są obce katolikom, więc nawet nie komentuję tego zjawiska.
SP
SM Philosopher
4 marca 2014, 20:41
Nie za bardzo rozumiem Pani sformułowania: ... a u drugiego doszukiwanie się grzechu tam, gdzie go nie ma. Co to znaczy? Grzech to grzech, osoba która nie potrafi zdefiniować czym jest grzech ma problem. To nie Kościół czy wspólnota za to odpowiada tylko i wyłącznie człowiek który pozbawił siebie samego poznania dobra od zła. Pięknie Pani pisze w wspólnym dialogu wew. wspólnoty Kościelnej. Zgadzam się z tym, że jest trudno czasami wspólnie niektórym usiąść przy jednym stole. Ale proszę wyobrazić sobie sytuację, (mam nadzieję że o tym Pani nie myślała pisząc owy felieton), że spotykają sie ze sobą katolicy: jeden uważa że antykoncepcja to zło, grzech śmiertelny (TAKA JEST NAUKA KK na ten temat) a drugi uważa że nie ma wyrzutu sumienia stosując jakąkolwiek antykoncepcję. I jak tu dialogować? Kto ma racje? Dialog trzeba zawsze wyprowadzić od PRAWDY. Ona jest tylko jedna proszę o tym nie zapominać.
H
Hammurabi
4 marca 2014, 20:07
Są dwie możliwości : Jeśli kościół to jedynie liturgia to nie ma jakichkolwiek podziałów , to samo dotyczy dogmatów wiary . Jeśli natomiast kościół to coś nieporównanie więcej niż liturgia [ liczbowo ]  to oczywiscie podziały istnieją i są one ostre .  O opcji pierwszej nie ma co pisać jeśli odrugiej to ... też nie  bo to pochodna podziałów ekonomicznych.  Dodajmy do tego "brak twarzy kościoła " o czym jakiś czas temu pisał o. Wiśniewski,  brak mocnej , zdecydowanej osobowości która byłaby ogarniać sprawy koscioła dalej niż plebani czy siedziba kurii .  Zwykle bogaty warstwy społeczeńmstwa nie chcą  z nikim rozmawiać ... do momentu w którym przestaną być stabilne ich interesy to stały model zachowań , nie tylko u nas,  a więc dialogu wewnętrznego nie będzie.   Ż drugiej strony choćby niewielcy przedstawiciele ubogich są w stanie wyrastać na ubrońców uciśnionych, "Robin Hoodów "  stąd też ich większa moc, to też prawidłowość , choćby i dlatego ,ze reperezentują bardziej aktywny kościół, stąd też jeden redemptorysta to ileś tam biskupów razem wziętych [ realne znaczenie społeczne ]  Nie dialogu nie będzie.  Owszem kościół "syty " " wyborczy" będzie obumierał społecznie,  to też prawidłowość.
S
Sonia
4 marca 2014, 19:56
Wykonuja taka robote wbrew zaleceniom papieża Franciszka - chociaż pozornie stale o nim piszą - ale tylko to i tak jak jak to pasuje do ich ideologii. zgadzam się w pełni zwłaszcza z drugą częścią zdania. Również uważam, że tylko to i tak jak jak to pasuje do nich. ...
W
wojtek
4 marca 2014, 16:42
Zgadzam się z komentarzem p. Marcina Kaczmarczyka, artykuł nic nie wnosi. Powiem więcej to kolejny artykuł autorki, który nic nie wnosi, a jest tylko takim ogólnikowym gadaniem o niczym. Naprawdę niech autorka pozostanie przy pisaniu bloga...
ŚD
światła dla trolla
4 marca 2014, 15:22
~Javer Proponuję inny podział: katolicy, którzy wchodzą na Deon i nic nie rozumieją z prezentowanych tu treści (~yess), oraz ci, którzy potrafią myśleć. trollizm to nowa metoda ośmiewania katolicyzmu, Polski, na zlecenia dające niezłe dochody... troll nawet czasu nie ma aby zawalczyć o duszę, o zbawienie.
J
Javer
4 marca 2014, 14:35
Proponuję inny podział: katolicy, którzy wchodzą na Deon i nic nie rozumieją z prezentowanych tu treści (~yess), oraz ci, którzy potrafią myśleć.
AC
Anna Cepeniuk
4 marca 2014, 14:35
Bardzo dziękuję za ten tekst i podjęcie tematu..... Nikt nas nie wyręczy w prowadzeniu rozmów... czy nawet sporów..... Jest nadzieja skoro biskupi zauważyli problem i chcą się sami najpierw z nim zmierzyć, o czym świadczy to "wydarzenie".... http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,17744,rzeczpospolita-biskupi-ida-do-mediow.html Wypieranie nieumiejętności komunikowania się.... wiadomo do czego prowadzi - przynajmniej niektórzy we wspólnocie kościoła mają już tego świadomość.... Dziękuję więc zarówno Jezuitom i tym wszystkim, którzy nie boją się o tym otwarcie mówić.... Na "wymianę głowy" proponowanej przez pana Marcia, ja osobiście się nie zgadzam.... Nie wiem jak inni, ale najlepiej niech każdy ma możliwość mówienia o sobie i swoich wyborach...
Y
yess
4 marca 2014, 13:48
Zwykli katolicy nie oczekuja na wymądrzanie sie dziennikarki wynajętej przez dysydencki wobec KEP i biskupów deon. Liczą się ze słowami biskupów nie dzielących tak katolików jak była łaskawa napisac autorka na zamówienie grupki jezuitów prowadzących deon którzy tworzą medialny KK 
PK
protestant katolik
4 marca 2014, 12:51
Im więcej zgody i dialogu we Kościele rzymskokatolickim tym więcej radości dla innych kościołów chrześcijańskich w Polsce.
Marcin Kaczmarczyk
4 marca 2014, 11:52
Artykuł nic nie wnosi w problem, który Pani poruszyła. Dialog i sposób prowadzenia go jest bardzo wazny ale w konkretnym kontekście np. Jak rozmawiać z przedstawicielami Kościoła Prawosławnego o odpuście, czyścu czy Niepokalanym Poczęciu Maryji? W Kościele Katolickiim w Polsce za problemem dogadania się stoją nasze głowy i duma. Co na to poradzić? Może wymienić głowę;)