Między prawdą a wolnością

ks. Artur Stopka

W związku ze sprawą artykułu w "Rzeczpospolitej" i jej konsekwencjami, dotykającymi nie tylko bezpośrednio czterech dziennikarzy, którzy stracili pracę, ale całego środowiska pracowników mediów oraz wszystkich odbiorców, wypada zadać kilka pytań fundamentalnych. Pytań o wolność słowa, o prawdę, o odpowiedzialność za treść przekazu nie tylko samego autora, ale również właścicieli i dysponentów mediów. A jeśli zadaje te pytania chrześcijanin, nie może uniknąć postawienia ich wszystkich w perspektywie miłości.

W rozmowach zarówno z ludźmi mediów, jak i z odbiorcami, raz po raz odkrywam kompletne niezrozumienie pewnego zasadniczego, nie tylko moim zdaniem, rozróżnienia. Chodzi o odróżnianie wolności publicznego wyrażania poglądów od wolności słowa. Gdy o tej różnicy wspominam, najczęściej w odpowiedzi otrzymuję pełne kompletnego niezrozumienia spojrzenie. A im młodsi są moi rozmówcy, tym bardziej nie rozumieją, co mam na myśli. Dla nich są to pojęcia zamienne.

Tymczasem ponad dwadzieścia lat temu właśnie na polskiej ziemi Jan Paweł II zwrócił uwagę, że nie są to synonimy. "Wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa" - mówił 6 czerwca 1991 roku w Olsztynie. A powiedział to w kontekście ósmego przykazania Dekalogu. Zatarcie tej istotnej różnicy jest, według mnie, jedną z najpoważniejszych przyczyn kryzysowej sytuacji mediów, której coraz bardziej doświadczamy i której stajemy się ofiarami.

DEON.PL POLECA

"Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne" - przestrzegał błogosławiony Papież-Polak. Podał też zniewolenia, zagrażające wolności słowa. Może ono być spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, a nawet nienawiścią lub pogardą dla innych, "dla tych na przykład, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami". Słowo traci wolność, gdy jest używane nie po to, "aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje — może właśnie błędne — stanowisko".

Jan Paweł II mówił też o możliwości wyrażania prawdy w sposób dla niej poniżający, o zjawisku, które dziś nazwalibyśmy instrumentalizacją prawdy. Na przykład używanie jakiejś jej części po to, aby uzasadnić kłamstwo.

Czytając papieskie kazanie sprzed ponad dwóch dekad ze zdumieniem odkrywa się swoiste przepowiednie, pokazujące sytuacje, z którymi dzisiaj się zderzamy w świecie mediów coraz częściej, a nawet tak często, że zaczynamy je uważać za stan "normalny".

Błogosławiony Papież podkreślił coś jeszcze. Stwierdził: "Prawda zostaje poniżona także wówczas, gdy nie ma w niej miłości do niej samej i do człowieka".

Przed laty uczestniczyłem w spotkaniu dziennikarzy o bardzo znanych wówczas i dzisiaj nazwiskach, a także właścicieli i decydentów medialnych, podczas którego pojawiła się kwestia prymatu jednej z dwóch wartości: prawdy i miłości. Niemal wszyscy zgodnie orzekli, że w mediach prawda jest ważniejsza od miłości. Inaczej mówiąc, zgodzili się, że w imię prawdy można poświęcić dobro człowieka, w tym jego godność, zdrowie, bezpieczeństwo, a może nawet życie. Myślę, że to, co dzisiaj obserwujemy w środkach przekazu, to skutek i pokłosie między innymi tamtej, dla mnie ponurej, deklaracji. To efekt nie tylko fałszywej interpretacji słów Jezusa Chrystusa "Prawda was wyzwoli", ale także nieuprawnionej zmiany podstawowej hierarchii wartości, polegającej na zastąpieniu tym sformułowaniem przykazania miłości Boga i bliźniego.

Takie przestawienie powoduje, że zupełnie inaczej niż przy usankcjonowanej przez Chrystusa kolejności, funkcjonuje zasada odpowiedzialności za przekazaną treść. Problem oddaje idealnie Piłatowe pytanie: "Cóż to jest prawda?". Skoro prawdę stawia się na czele wszelkich reguł i wartości, kwestią podstawową staje się jej definicja. Pewną szansą jest w takiej sytuacji przyjęcie za fundament słów Chrystusa "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem". Praktyka medialnego życia codziennego jednak pokazuje, że raczej zastosowanie znajduje kategoryzacja prawd zaproponowana przez ks. Józefa Tischnera.

Gdy "swoją" prawdę zaczynają mieć z jednej strony dziennikarze, z drugiej dysponenci mediów, a na dodatek z jeszcze inną jej wersją utożsamiają się odbiorcy, skutki narastającego chaosu wcześniej czy później okazują się katastrofalne. A pierwszymi ofiarami stają się i prawda i wolność.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Między prawdą a wolnością
Komentarze (20)
T
tak
11 listopada 2012, 11:45
Po co taki artykuł? Tym się przyłoży, innym się przyłoży i ma się dobre samopoczucie. Co do ogólnych wartości to panuje powszechna zgoda. Nie powinniśmy kłamać pwinniśmy być szczerzy , szlachetni i czynić dobro. Problem zaczyna się jak te wartości rozumieć. Każdy inaczej je interpretuje. Tylko, że ludzie zbyt ostrożni wolą na ten temat milczeć, albo udawać, że wszystko jasne. Otóz nie jest jasne! Nie jest tak, że nie da się ustalić prawdy o katastrofie smoleńskiej! Natomiast jest prawda, że władze robią wszystko, aby do tej prawdy nie dojść. Rozumiem, że w początkowym okresie  działania mogły być chaotyczne. Ale dlaczego nasz rząd nie zorganizował międzynarodowej komisji. Przecież po "wygłupach" Anodiny sam Tusk się oburzał, dlaczego do tejk pory nie ujawniono nagrań z Jaka, dlaczego dopiero po 2,5 roku robi się analizy na środki wybuchowe, przecież to nie była pierwsza wizyta porkuratorów Polaków, dlaczego zatem wcześniej wykłuczono wybuch i ogłoszono, że śledztwo nie pójdzie w tym kierunku. czy jest to efekt konferencji naukowych na ten temat, dlaczego niszczono wrak, podczas gdy na całym  świecie robi się odrotnie  próbuje sie go złożyć, dlaczego naukowcy muszą robić nieoficjalne konferencje naukowe na temat katastrofy a nie zlecił im badań rząd, lub Prokuratura, dlaczego zamiast rzetelnie podejśc do naukowych analiz uczonych, wyszydza się ich i inne osoby mające wątpliwości w tej sprawie, dlaczego główne media w zasadzie zmilczały wątpliwości uczonych, podczas gdy w każdej normalnej demokracji media by postawiły oste pytania i żądały odpowiedzi od władz? To co napisałem wyżej to jest konret wymagający odpwiedzi a nie gładkie słówka jakimi posłużył się Autor powyższego tekstu. Okragłych słówek mamy dość. Tym ludzi się nie ujmie a takie "utwory" przejdą bez echa. I pomysleć, żę tyle mówi się o Ewangelizacji. Jeżeli będzie ona też polegała na gładki i  ogólnych słowkqach gto będzie można powiedzieć "wraca nowe".
A
Agiornamento
10 listopada 2012, 20:51
Ks Stopka jak zwykle pisze tak by przyłożyć, ale by jednocześnie nie zajmować konkretnego stanowiska. No bo co niby wynika z tego artykułu - że Gmyz napisał prawdę bez miłości, czy niepisał nieprawdę bez miłości? A dla mnie pytanie jest prostrze - napisał prawdę, czy nieprawdę. Wszystkie dane wskazują na prawdę. Tzn pirotechnicy znaleźli ślady materiałów wybuchowych, a późniejsze dementi Szeląga przejdzie do historii manipulacji. Ks Artur powołuje się na Papierza - ciekaw jestem co dziś powiedziałby Jan Paweł II? Co dziś powiedziałby ks. Popiłuszko gdyby żył? Czy byłby oskarżany przez rozlicznych "katolików otwartych" o "nienawiść"? I jeszcze jedno pytanie do ks. Artura - powołuje się Ksiądz na ś.p. Tischnera... proszę powiedzieć - czy sądzi Ksiądz, że jego "homo sovieticus" było określeniem mniej obraźliwym niż współczesny "leming"? proszę o szczerą odpowiedź...
EP
elity Palikota
9 listopada 2012, 12:31
Czy Palikot odwołał "patroszenie kaczek" czy przeprosił, dlaczego nie został ukarany za wszystkie oszczerstwa? Kim są ludzie z Ruchu Poparcia Palikota? Zbieranina anonimów. Znowuż odwołam się do artykułu z Polityki – działacz gejowski, transseksualistka, kilku mało znanych lokalnych biznesmenów (czy nie szemranych?), działacze na rzecz legalizacji narkotyków. Żaden z nich nie udzielał się w życiu publicznie, nawet w radzie osiedla. Teraz się okazało, że jeden czy dwóch panów przywaliło komuś kiedyś kijem baseballowym. Co te osoby sobą reprezentują, jakie mają poglądy, kto je zna? Doprawdy nie mogę wyjść z podziwu dla znacznej części Polaków, którzy oddali swoją przyszłość w ręce takim błaznom jak były ksiądz Roman Kotliński, wydawca tygodnika Fakty i mity. Poziom tego szmatławca jest tak wulgarny, że nie da się tego czytać (nie mówiąc już o tym, że gdyby wszystkie opisane tam "afery" były prawdziwe, to z prostej arytmetyki już kilka lat temu zabrakłoby w Polsce duchownych o których można pisać). A wicenaczelny Nie? To są politycy? To są osoby warte zaufania? To są mężowie stanu? 3. Jaki program ma Palikot? Legalizacja narkotyków, aby głupie małolaty mogły się naćpać (i dlatego tłumnie głosowały na RPP), legalizacja aborcji i zdjęcie krzyża z sejmu to nie jest program. Jakie ten pan ma rozwiązania gospodarczo- ustrojowe, poza oklepanym sloganem z 1946 roku o zniesieniu senatu? Że znowu sięgnę do Polityki, bo akurat podali jako przykład startującego z mojego okręgu jakiegoś Steliosa Alewrasa. Program polityczny tego pana: państwo powinno utworzyć wielkie plantacje, na których będzie dzierżawiło chętnym działki. Na tych działkach chętni będą sobie uprawiać różne roślinki, w celu ich późniejszego przyjarania – bo pan Stelios Alewras też lubi sobie przyjarać. Oto program na nowe czasy!  
BT
były tylko złe życzenia
9 listopada 2012, 12:18
Wyrzucenie z redakcji Rzeczpospolitej Cezarego Gmyza za użycie słowa trotyl. Natomiast nikogo nie wyrzucono za kłamstwo o pancernej brzozie i wielu innych fałszywych informacjach. Trzeba przywrócić słowa: zamach, zbrodnia, zdrada Nikt nie przeprosił generała Błasika, i innych, Arkadiusza Protasika i pozostałych pilotów, to coś mówi, gdyż wcześniej było pragnienie wyrzynania watahy, i jawne ataki na śp.prezydenta, za które nikt nie odpowiedział.
HR
historia rodem z komuny
9 listopada 2012, 12:13
Dzisiejsze "polskie" elity to bezwolna masa sterowana impulsami elektrycznymi wysyłanymi z "zaprzyjaźnionych" stacji TV i powtarzająca w kółko słowa przeczytane w jednej Gazecie. Naprawa Rzeczpospolitej znów spada na barki zwykłych ludzi, którzy muszą ponosić konsekwencje decyzji zdegenerowanych elit. Dlaczego dajemy sie tak wykorzystywać? Dlaczego cały czas myślimy by wyjechać z kraju z całą rodziną? Dla tych, których nikt z krewnych nie był w SB, UB, PZPR, SLD, PO, ORMO, ZOMO ani nie był oficerem MO, dziennikarzem lub prokuratorem w PRL Polacy nie widzą żadnych perspektyw Przestańmy się bać. Przestańmy słuchać sprzedawczyków i kłamców.
T
tak
8 listopada 2012, 21:35
Leszek, nie zauważyłem żadnych Twoich protestów gdy wiele gazet sugerowało w tytułach więcej niż było udowodnione. Ponieważ wiem , ze poprosisz o szczególy przeglądnij parę numerów Gazety Wyborczej co wyprawiali jej dziennikarze na jej łamach, zobacz co wyprawiał Newsweek chociażby w sprawie pedofilii w Kościele. A tu nagle Twoje najwyższe zgorszenie. Tak jakbyś był zaskoczony, że gazety na całym świecie to robią. Co do Washingtom Post to dopiero dużo później okazało się, że to co mówił "głębokie gardło" było prawdą . Na początku to było tylko prawdopodobieństwo, więc nie zarzucaj mi kłamstwa. Takie zarzuty wcale nie odbudowuja Twojej wiarygodności. Fałszywe oskarżanie innych też nie.
D
darek
8 listopada 2012, 19:57
Wolność słowa dla trotylu! Jan Pietrzak felieton https://www.youtube.com/watch?feature=pla<x>yer_em<x>bedded&v=YVvGVNqdBBg Wyrzucenie z redakcji Rzeczpospolitej Cezarego Gmyza za użycie słowa trotyl. Natomiast nikogo nie wyrzucono za  kłamstwo o pancernej brzozie i wielu innych fałszywych informacjach. Trzeba przywrócić słowa: zamach, zbrodnia, zdrada
M
mors
8 listopada 2012, 00:42
 @ leszkom i innym zaskakująco ociężałym umysłowo „Jeżeli coś kwacze jak kaczka, wygląda jak kaczka i pływa jak kaczka – to może to jest po prostu kaczka?". Ten stary dowcip i mądrość życiową przytaczam ze zrozumiałymi oporami, ale jakże jest ona trafna! Jeżeli wszystkie wykresy, nagrania, parametry i tabele, do tego pomiary, analizy, zdjęcia, wygląd, obrażenia oraz zeznania itd. wskazują na wybuch, a nawet na dwa wybuchy, to może to był(y) po prostu wybuch(y)? Po zeszłotygodniowym zamieszaniu jedno jest pewne – koniec rozmowy w wersji „czy naciskał gen. Błasik, czy prezydent". Teraz już rozmawiamy o tym, czy to trotyl, czy nitrogliceryna. I czy napisali pochopnie, czy powinni poczekać ze dwa dni. Czy zwolnić obu, czy tylko jednego. Czy podać ludności tubylczej, czy jeszcze się wstrzymać i jak opakować w sreberko. Poza tym poważne rozmyślania i dylematy – sąd czy Trybunał Stanu? Wyspy Bahama czy Pernambuco? Operacja plastyczna czy twierdza za murami? A to już zupełnie inna rozmowa. (Teresa Bochwic)
M
mors
8 listopada 2012, 00:41
 @ leszkom i innym zaskakująco ociężałym umysłowo Antoni Macierewicz: Bezczelne kłamstwa płk Ireneusza Szeląga. http://vod.gazetapolska.pl/2650-antoni-macierewicz-obecnosc-materialow-wybuchowych-potwierdzaja-inne-zrodla Trotyl i spektrometry - czyli jak kręcił Szeląg http://niezalezna.pl/34370-trotyl-i-spektrometry-czyli-jak-krecil-szelag Prokurator obrzydliwie kłamie i mataczy. Spektrometr IMS reaguje na jony, ale również wskazuje nazwę rozpoznanego materiału wybuchowego na wyświetlaczu. http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7577&Itemid=100 http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7578&Itemid=100 Rosjanie sfałszowali opinię pirotechniczną w sprawie Tu-154M http://niezalezna.pl/34506-wiemy-dlaczego-tupolew-zostal-w-rosji Ekspertyza z USA potwierdza obecność trotylu w Tupolewie http://www.youtube.com/watch?feature=pla<x>yer_em<x>bedded&v=FC-ZdAf7lWk
L
leszek
8 listopada 2012, 00:23
Dziennikarz z Rzeczposolitej zamiast kłamać powinien napisać prawdę. Nie kłamać: ---------- Prokuratura wojskowa odkryła na wraku ślady trotylu i nitrogliceryny ---------- Ten tekst nadał tej informacji miarę oficjalną, tak jakby prokuratura formalnie wykryła trotyl i nitroglicerynę. Dziennikarz powinien napisać prawdę: ----------- Biegli wykonujący czynności na zlecenie prokuratury posługując się specjalistyczną aparaturą wytypowali próbki do dalszych badań. Ale nasze cztery  dobrze poinformowane źródła zapewniają nas, że użyte przyrządy i wskazania na tych przyrządach dają prawie pewny wynik, że zabezpieczone substancje to trotyl i nitrogliceryna". Różnica między jedną informacją a drugą jest taka, że pierwsza (kłamliwa) informacja nadaje jej pewność i wmawia odbiorcy że stoi za tym autorytet samej prokuratury, a druga przytacza czyjeś opinie. To jest dokładnie to, o czym pisze ks. Stopka w felietonie. Dziennikarze posługują się jakąś swoją "prawdą". 
L
leszek
8 listopada 2012, 00:02
 Tytuł w Rzeczpospolitej: ------------ Prokuratura wojskowa odkryła na wraku ślady trotylu i nitrogliceryny ------------ To było monstrualne kłamstwo, bo prokuratura niczego takiego nie odkryła. W najlepszym razie zebrała próbki do dalszych badań laboratoryjnych pod tym kątem, które dopiero pokażą jakie to substancje. Różnica między redaktorami z Washington Post a dziennikarzami z Rzeczpospolitej polegała na tym, że tam dziennikarze napisali prawdę, a dziennikarze z Rzeczpospolitej nakłamali. Jak ktoś nie widzi różnicy między prawdą a kłamstwem to serdecznie współczuję.
T
tak
7 listopada 2012, 22:57
Jazmig, Napisałeś: „Artykuł Rzepy o trotylu miałby sens, gdyby oni mogli ujawnić źródła swoich rewelacji. Skoro nie mieli takiej możliwości, to powinni powstrzymać się od publikacji, bo wyszło na to, że głoszą ploty.” To nie jest tak jak napisałeś. Przypomnij sobie aferę Watergate. Dwaj młodzi redaktorzy Washington Post otrzymywali tajne informacje na temat włamania do siedziby demokratów od osoby z najwyższych władz używającej niku „głębokie gardło” . Redaktor naczelny zdawał sobie sprawę, że ten materiał to prawdziwa bomba , która wysadzi urzędującego prezydenta USA. Jednak zaryzykował opublikowanie artykułów wierząc , że to co mówi informator i dziennikarze jest prawdą , zwłaszcza, że ujawnione fakty były bardzo prawdopodobne. Nigdy nie ujawniono informatora. Po wielu latach ujawnił się sam. Nie ma szans na prawdziwą służbę mediów w interesie społeczeństwa jeżeli będzie się ujawniało informatorów, bo Ci ostatni i ich rodziny w taki czy inny sposób zostaną wykończeni. Przecież i TY musiałeś się wiele razy spotkać gdy ktoś prosił Cię o dyskrecję, a tu nie o takie drobne sprawy chodzi. Czy Ty naprawdę jesteś taki naiwny? Przecież tu chodzi o wiadomości, które by wstrząsnęły całym establishmentem.
G
Gosia
7 listopada 2012, 19:25
Potrzebujemy modlitwy, by być dziećmi Boga, aby poznać prawdę objawioną i unieść do nieba i do Boga nasze skruszone, grzeszne serca. Potrzebujemy modlitwy, aby ponownie narodzić się w Jezusie Chrystusie w jego sercu, w którym rozlewa się morze boskiej miłości do nas grzesznych! Potrzebujemy kontaktu z Jezusem Chrystusem panem naszych dusz, które Szatan wciąga do piekła swymi podtępnymi metodami. Jesteśmy słabymi marnymi grzesznikami skoreo dajemy się zwieść obietnicą złego i odrzucamy poznanie miłości Boga w dążeniu do wiecznej, nieskończonej obiawionej prawdy. Jezus Chrystus ukazuje się nam jako światło prowadzące ku chwale Boga w drodze do wieczności i odnowienia naszej duszy, poprzez otwarcie się na słowa Pana mówiące o miłości bliźniego. Musimy podążać za tym światłem ku chwale Jezusa Chrystusa i jego Ojca oraz Ducha Świętego naieki wieków. Amen.
P
PLK
7 listopada 2012, 19:17
Wolność wypowiedzi jest taka sama jak wybór kolorów w pierwszym modelu Forda. Można wypowiadać każdy pogląd, pod warunkiem że jest taki sam jak poglądy mainstreamu. I nie mam na myśli Polski tylko cały świat.
L
leszek
7 listopada 2012, 16:03
Wolność publicznego wyrażania swoich poglądów i wolność słowa to przeciez to samo, po co wprowadzać  te dziwne rozróżnienia. Chociaż intencja jest całkowicie zrozumiała: słowo stanie się prawdziwie wolne, gdy zostanie uwolnione od ciężaru negatywnych emocji i intencji jak złość, niechęć, manipulacja, półprawdy, ćwierćprawdy .  Przeciwstawianie : miłość - prawda, też nie jest trafne. To tak jakby pytać czy dziecko ma bardziej kochać tatusia czy mamusię. Nie sądzę, żeby posługiwanie się argumentami dużego moralnego kalibru ułatwiało zrozumienie tego, co zaszło. Chyba prościej przyjąc, że za wszystkim stoi to co wszyscy widzą, czyli obniżanie poziomu, standardów, brak profesjonalizmu.  Jest to chyba prostsze wyjaśnienie sytuacji, gdy dziennikarze nadają całkowicie nieuzasadnione intepretacje materiałów jakie dostali, potem przepraszają, potem przepraszają, że przepraszali, a potem - niczy deus ex machina pojawia się właściciel,  który zaczyna miotać pioruny, straszyć, grozić, zwalniać.  Potem protestują dziennikarze. Ale protestują w obronie zwolnionych kolegów, a nie w obronie czytelników, rozumu, logiki,opinii publicznej czy dobra publicznego który - mówiąc najdelikatniej - zostały brutalnie zgwałcone. I nagle na oczach wszystkich budowana latami reputacja gazety rozpadła się jak domek z kart. Ale - pomimo tego, ze natura nie znosi prózni - jakoś nie widać co tę pustę wypełni.
M
misiek
7 listopada 2012, 13:28
Im więcej się mówi o Prawdzie i więcej się dodaje jej znaczeń i ustawia się w różnych relacjach do miłości, wolności i odpowiedzialności tym więcej jest w tym klasyfikowania i moralności. A proste fakty pozstają przez to zaciemniane i chyba po to by ukryć jakieś intencje a może i lęki. Dziennikarz podał fakty a jak to widzę sam został wmanipulowany w coś co było przewidziane dla grubszych politycznych ryb. Więc ponieważ się nie udało to tylko skończyło się na dziennikarzach - po coś ta misterna robota była odwalona
B
Beka
7 listopada 2012, 10:16
W dzisiejszej Polsce nadal nie ma wolności słowa. Tak. W dzisiejszej Polsce nadal nie ma wolności słowa.
jazmig jazmig
7 listopada 2012, 09:59
 zgodzili się, że w imię prawdy można poświęcić dobro człowieka, w tym jego godność, zdrowie, bezpieczeństwo, a może nawet życie. Myślę, że to, co dzisiaj obserwujemy w środkach przekazu, to skutek i pokłosie między innymi tamtej, dla mnie ponurej, deklaracji. To efekt nie tylko fałszywej interpretacji słów Jezusa Chrystusa "Prawda was wyzwoli", ale także nieuprawnionej zmiany podstawowej hierarchii wartości, polegającej na zastąpieniu tym sformułowaniem przykazania miłości Boga i bliźniego. Wszedł ksiądz na grząski grunt dyskusji o tym, gdzie jest garnica wolności słowa w mediach, przy założeniu, że głoszą one prawdę. Media z założenia powinny informować o wszystkim. Prawda nie zawsze jest miła dla pewnej grupy osób i woleliby ci ludzie ją ukryć. Zgadzam się, że powinno się powstrzymać publikowanie prawdy, która może poważnie zaszkodzić człowiekowi, a nie daje korzyści innym ludziom. Chodzi mi o poważną szkodę na zdrowiu człowieka lub jego życiu. Brzydzą mnie publikacje nt. tego, z kim na spacerze był jakiś celebryta, z kim romanmsuje itp. Ale już informacje o politykach powinny być ujawniane, gdy ich postępowanie budzi zgorszenie lub zagrożenie dla innych. Artykuł Rzepy o trotylu miałby sens, gdyby oni mogli ujawnić źródła swoich rewelacji. Skoro nie mieli takiej możliwości, to powinni powstrzymać się od publikacji, bo wyszło na to, że głoszą ploty. Dzisiaj w Polsce i nie tylko u nas, prawda jest sączona wybiórczo. Jednym wytyka się każde, najdrobniejsze potknięcie, a o innych nigdy się nie napisze niczego negatywnego, pomimo posiadanych informacji. W dzisiejszej Polsce nadal nie ma wolności słowa.
K
katolik
7 listopada 2012, 09:49
Pan Jezus powiedział o Sobie, że jest Prawdą. Każdy kto się boi prawdy, boi się Pana Jezusa. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
MR
Maciej Roszkowski
7 listopada 2012, 09:13
Bardzo ważne rozróżnienie