Między religią a moralnością

ks. Artur Stopka

Była godzina 14.28, gdy w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej pojawiła się wiadomość zatytułowana: "W Polsce wzrasta liczba legalnych aborcji". Niespełna godzinę później w tym samym serwisie można było przeczytać newsa pod tytułem: "CBOS: przybywa Polaków wybiórczo traktujących zasady moralne". Jakby się zmówiły. Jakby się chciały wzajemnie dopełnić.

Obydwie te informacje przeczytałem w jednym z polskich sanktuariów maryjnych. Przesycone zimnem, odwiedzane z rzadka przez grupy wycieczkowe znudzonej młodzieży świątynie i przenikliwy wiatr hulający po placu równocześnie tworzyły scenografię i stanowiły komentarz do czytanych przeze mnie wiadomości.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że wyniki badań CBOS-u są dla mnie zaskoczeniem. Jestem księdzem już ładny kawałek czasu, wiele widziałem, a i wcześniej miałem mocno podbudowane faktami wrażenie, że spora część polskich katolików z głoszonych przez Kościół zasad moralnych wybiera sobie dowolnie i według okoliczności te, których chcą przestrzegać. Inne bez problemu zalicza do "niedzisiejszych" i ma rzecz z głowy.

"Religia nadal pozostaje ważną sferą życia Polaków, ale pojawia się pytanie, na ile stanowi ona w dzisiejszym społeczeństwie wyznacznik codziennego postępowania" - odniósł się do wspomnianych badań Rafał Boguszewski z CBOS. Przeczytałem w KAI, że jego zdaniem, w Polsce coraz wyraźniej uwidaczniają się symptomy "sekularyzacji moralności", która wyraża się w tym, że Polacy w coraz mniejszym stopniu odczuwają potrzebę religijnego uzasadniania własnych zasad moralnych i w wielu kwestiach deklarują poglądy moralne niezgodne z wyznawaną przez siebie religią. Co ciekawe, z deklaracji na temat religijności i moralności wynika, iż Polacy niezmiennie częściej uważają się za moralnych niż za religijnych. W ocenie Rafała Boguszewskiego moralność nie stanowi zatem bezpośredniego przejawu religijności, ale jest z nią nadal w znacznym stopniu skorelowana.

DEON.PL POLECA

Rodzi się pytanie, dlaczego liczni polscy katolicy nie czują potrzeby uzasadniania moralności przez religię, lecz wystarczy im do tego własne sumienie.

Myślę, że z punktu widzenia Kościoła w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o źródła wybiórczego traktowania katolickich zasad moralnych przez ludzi, którzy stanowczo się jako katolicy deklarują, potrzebne jest spojrzenie nie pod kątem religijności, ale pod kątem wiary.

Niedawno odbyłem długą dyskusję z młodym księdzem, który przekonywał mnie, że podstawowym zadaniem współczesnego kapłana katolickiego powinno być przekazanie, a raczej, jak mówił, "zaszczepienie" ludziom katolickich zasad moralnych. "One idealnie porządkują człowiekowi świat, dają mu właściwy punkt odniesienia w narastającym chaosie" - dowodził. "A co z wiarą?" - dopytywałem. Machnął ręką. "Jak będzie katolicka moralność, będzie i katolicka wiara" - powiedział.

Nie podzielam tego toku myślenia. Uważam, że wiara powinna poprzedzać moralność. Myślę, że nie ma skutecznych zasad moralności katolickiej bez przyjęcia ich źródła - Jezusa. Wspomniany duchowny wykładał mi również, dlaczego, według niego, prawo państwowe powinno obowiązkowo wspierać katolickie zasady moralne. "Tylko moralność katolicka kształtuje najpełniej człowieka" - mówił.

17 października ubiegłego roku papież przestrzegał przed chrześcijanami-moralizatorami. "Wiara przechodzi, że tak powiem, przez aparat destylacyjny i staje się ideologią. A w ideologiach nie ma Jezusa" - mówił Franciszek. I dodał: "A kiedy chrześcijanin staje się wyznawcą ideologii, to stracił wiarę: nie jest już uczniem Jezusa, jest uczniem tej postawy myślowej".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Między religią a moralnością
Komentarze (62)
BW
brak wiary zaślepienie
8 lutego 2014, 04:17
Uważam, że wiara powinna poprzedzać moralność. Myślę, że nie ma skutecznych zasad moralności katolickiej bez przyjęcia ich źródła - Jezusa. Bóg ukarał Sodomę i Gomorę  za grzechy przeciw naturze seksualnej człowieka, które to, zwane grzechami sodomskimi szczególnie obrażają Boga i pobudzają Go do gniewu. Bóg zawarł z Izraelem przymierze, dając przez Mojżesza Dekalog, żydzi często łamali przymierze, porzucając kult jedynego Boga grzeszyli przeciw I przykazaniu, a grzechy przeciw właśnie temu przykazaniu najbardziej obrażają Boga i narażają duszę. Bóg w swym miłosierdziu wysyłał proroków, którzy wzywali do nawrócenia i pokuty. Często byli lekceważeni, a nawet zabijani. Dlatego Bóg karał naród żydowski na różne sposoby, np niewolą w Babilonie. Potem dał im Mesjasza, Swego Jedynego Syna Jezusa aby ich nauczał, leczył, uwalniał.  Nie rozpoznali Boga, postawili Go przed sądem Piłata. Ci sami, co wcześniej krzyczeli Panu Jezusowi „hosanna”, w tym dniu krzyczeli „ukrzyżuj”. Faryzeusze osądzili że lepiej  by „jeden człowiek umarł za naród”, przez co doprowadzili do grzechu bogobójstwa. Poncjusz Piłat był skłonny uwolnić Pana, ale ze względu na szantaż faryzeuszy, bojąc się o posadę postawił Go obok Barabasza. Przewrotna elita żydowska faryzeusze zastraszając tłumy wybrali Barabasza, doprowadzając do śmierci Pana Jezusa. Piłat umywał ręce a żydzi krzycząc „krew Jego na nas i na dzieci nasze” ściągneli na swój naród przekleństwo. Nawet po Cudzie Zmartwychwstania nie nawrócili się. Zostali ukarani najgorszą z możliwych kar – zaślepieniem co uniemożliwia im poznanie Pana Jezusa, który jest prawdą i nawrócenie do Kościoła katolickiego, poza którym nie ma zbawienia. Z bałwochwalstwa i pychy część żydów odrzuca  Torę, powstaje Talmud, rodzi się marksizm.... który niesie lawinę błędów i grzechów, całkowicie ignorując dekalog...
SC
skołowany czytelnik
7 lutego 2014, 20:23
Jaki sens ma szukanie sztucznych podziałów pomiędzy wiarą, a moralnością? czy nie lepiej szukać elementów wspólnych i łączyć zamiast dzielić? Przecież Jezus nauczał równolegle i jednego i drugiego. Bo sama wiara bez uczynków martwa jest! Taki artykuł od razu zasiewa wątpliwości w czytelnikach i tworzy antagonistyczne obozy wśród internautów. Jedni będą za, a drudzy przeciw. Po co ciągle mieszać ludziom w głowach, dzielić, jątrzyć i szukać dziury w całym?
7 lutego 2014, 13:05
@Katrezjusz - jak będziesz miłował Boga i bliźniego, to nie tylko wypełnisz każde z praw Dekalogu, ale bedziesz świętym. Problem Kościoła, to problem zrozumienia pojęciaa miłość.
7 lutego 2014, 13:01
@T7HRR - zauważ, iż odrzucajac Boga równoczesnie odrzucasz pojęcie miłości jako cnoty, miłości rozpatrywanej w relacji do Boga i poprzez tę relację miłości rozpatrywanej w relacji z drugim człowiekiem. Owszem wielu niekatolików stara się miłować drugiego, jak siebie samego, ale nie ma to nic wspólnego z prawem moralnym katolika. Skrajnym przykladem niech będzie peace&love, która to ideologia jest wręcz sprzeczna z katolicką nauką moralną, choć mówi o miłości i pokoju. Zauważ, co sie dzieje dalej - rozszerzone nie zabijaj dla katolika jest praktyczną wskazówką realizacji miłości bliźniego, a zracjonalizowane bez wiary zmienia znaczenie i mówi nie gniewaj sie, a idac dalej w racjonalizacji bo to TOBIE (Twojej grupie) szkodzi. Zauważasz ten drobny niuans? Stąd dalej uważam, iz prawo moralne katolików racjonalizowane bez wiary Bogu staje sie swoistym kuriozum tego prawa. Pomijam, iż bez wiary w Boga i Bogu nie da sie katolickiego prawa moralnego wypełnić.
SM
Stanisław M
7 lutego 2014, 12:45
Od samego początku marksizm (w różnych dialektycznych wariantach politycznej tyranii) stanął w ostrym konflikcie z chrześcijaństwem, a zwłaszcza – z Kościołem katolickim, jako najsprawniej zorganizowanym oddziałem chrześcijan. Marksiści pozostają bowiem w zasadniczej i nieusuwalnej sprzeczności z Dekalogiem, który przez chrześcijan uznawany jest za fundament prawa i woli Boga. Konsekwencją tego jest intencja zniszczenia cywilizacji łacińskiej – co wyraża kultowa pieśń bolszewików „Międzynarodówka”, a zwłaszcza fragment: „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”. Tym „śladem przeszłości” jest właśnie łacińska cywilizacja, opierająca się na trzech filarach: greckim stosunku do prawdy (przekonaniu, że prawda istnieje obiektywnie, tzn. niezależnie od tego, co ludzie na ten temat mniemają), zasadach prawa rzymskiego i etyce chrześcijańskiej, jako podstawie systemów prawnych państw. Dla wszelkiej maści dialektyków (także historycznych) wszystkie te trzy filary łacińskiej cywilizacji są rodzajem kamienia obrazy, bo sugerują i podkreślają istnienie stałych punktów we wszechświecie, a to wprost sprzeciwia się inżynieriom społecznym, czyli tzw. „rewolucyjnej praktyce”. Kto przy tym majstruje, świadomie lub nie, staje po stronie cywilizacyjnej międzynarodówki śmierci, o której mówił i pisał JPII.
K
Kartezjusz
7 lutego 2014, 11:39
Uproścmy sprawę do minimum  Sa dwie możliwości.  Albo każdy z nas żyje we wspólnocie i owa wspólnota ma wpływ zasadniczy na jego credo, kształtuje je. Albo   SAM czlowiek indywidualnie   w oparciu o nauczanie kościola to robi na drodze indywidualnych poszukiwań ksztaltuje swoje ego.  To sa skrajności .  W praktyce wystepuje model mieszany , pytanie zasadnicze : Ile , jaki procent indywidualnych decyzji ludzkich ma związek z nauczaniem kościelnym ?  Niewiele. Po pierwsze sam profil nauczania jest mniej więcej zbliżony, owo "orędzie miłóści"  to mówienie bez końca o tym ,że Pan nas kocha jednakże bez tego co np. charakteryzuje starotestamentowych : wyszczególnienia w postaci prawa , porad  owa miłość , obowiązek najej kultywowanie ma się objawiać , rezultat : Myślę ,że słowa które ongiś rzucił w świat J. Owsiak :  "Róbta co chceta "  Nic więc dziwwnego ,że tak kształtuje się postawa wobec k.k .  " Niech sobie mówi , ale o rzeczach duchowych , o zaświatach, do polityki niech się nie miesza" cały więc w/w proces jest bardzo logiczny   "Bóg tak ,kościół nie "  "Niech mówi o miłości ,nie o życiu bieżącym " Wszystko jest jasne , wszystko zrozumiałe.         
7 lutego 2014, 10:56
... T7HRR - skrótowo. Wszystko mozna spróbowac zracjonalizować. (...) @TomaszL Co rozumiesz po pojęciem zracjonalizować? - wyprowadzic z racjonalnych, praktycznych przeslanek - dopasować, post factum, racjonalne wyjasnienie do działań które podjęto z zupełnie innych podbudek. Normy moralne, takie jak np. milość bliźniego można uzasanić na podstwie religii lub filozofii równiez poza Objawieniem. Oczywiście nie na podstawie każdej religi czy każdego systemu filzoficznego. Nie jest prawdą że pozbawienie przykazania milości, pierwszego członu odnoszącego się do Boga czyni je frazesem. Jest nadal wielkim wyzwaniem dla ludzi niewierzących, które może być realizowane w zyciu. Oczywiście będzie realizowane ulmnie bo bez własciwej perspektywy dobra. Istenieją tez systemy religijne i filoficzne w których nie mozna zasadnić danych zasad moralnych - ale to chyba oczywista oczywistość... Nakaz pogodzenia się a nie tylko odrzucenia gniewu najczęsciej uzasadniany jest (po chrześcijaństwem) na bazie psychologii (destruktywny braku pogodzenia na rozwój własny) lub socjologii i ekonomii  (brak pogodzenia rozbija daną grupę, osłabiaja jej potencjach rozwojowy).
Jadwiga Krywult
7 lutego 2014, 10:38
Reasumując,  czy według Ciebie ta miłość bliźniego sprowadza się do „'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie” ? Można tak powiedzieć. Owszem, o ile zasady moralne wypływają z wiary i kuriozalne, gdy próbuje się spełniać katolickie* zasady moralne bez wiary. Miłości do bliźniego bez odniesienia do Miłości Boga nie da się w pełni opisać. Pozostaje jedynie jakaś próba racjonalizacji, ale nawet przy użyciu wyrwanych z kontekstu cytatów z Biblii wydaje się być tylko ułomną namiastką. Chcesz powiedzieć, że istnieją jakieś katolickie zasady moralne, które nie są racjonalne, a stanowią wynik czyjejś złośliwości ?
7 lutego 2014, 10:26
Tomaszu, racjonalnie uzasadniłam nakaz miłości bliźniego (a o to chodziło :)) Reasumując,  czy według Ciebie ta miłość bliźniego sprowadza się do „'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie” ? Wszystko. Katolicyzm=racjonalne postępowanie. Owszem, o ile zasady moralne wypływają z wiary i kuriozalne, gdy próbuje się spełniać katolickie* zasady moralne bez wiary.  Miłości do bliźniego bez odniesienia do Miłości Boga nie da się w pełni opisać. Pozostaje jedynie jakaś próba racjonalizacji, ale nawet przy użyciu wyrwanych z kontekstu cytatów z Biblii wydaje się być tylko ułomną namiastką. * - katolickie to nie to samo, co naturalne zasady moralne.
Jadwiga Krywult
7 lutego 2014, 09:48
Tomaszu, racjonalnie uzasadniłam nakaz miłości bliźniego (a o to chodziło :)) Tylko co taka próba racjonalizacji postępowania ma wspólnego z katolicyzmem? Wszystko. Katolicyzm=racjonalne postępowanie.
7 lutego 2014, 09:20
Co ma być złego w tym, że staram się postępować wobec innych tak, jakbym chciała, żeby postępowali wobec mnie ? @Kinga - nic złego. Tylko co taka próba racjonalizacji postępowania, o której pisalaś poniżej, ma wspólnego z katolicyzmem?
G
gość
7 lutego 2014, 08:54
Kiedyś na deonie postrach siał niejaki XLeszek swoimi długaśnymi kometarzami i atakowaniem każdego internauty. teraz podobna rolę pełni Kinga
Jadwiga Krywult
7 lutego 2014, 08:45
A napisałaś Kingo: Nie rozumiem Cię. Co ma być złego w tym, że staram się postępować wobec innych tak, jakbym oczekiwała, żeby postępowali wobec mnie ? Subtelna różnica, o której pisałem. Jeżeli chesz, aby ludzie postępowali w stosunku do Ciebie dobrze, postępuj dobrze, ale nie oczekuj (nie spodziewaj sie) , iż ludzie będa z tego powodu postępowali dobrze. No dobrze, niech będzie: Co ma być złego w tym, że staram się postępować wobec innych tak, jakbym chciała, żeby postępowali wobec mnie ? Jeżeli uczynię coś, czego bym nie chciała dla siebie, to racjonalne jest spodziewanie się, że inny odwdzięczy się pięknym za nadobne Bez wiary w Boga tak będzie, ale jezeli trafisz na człowieka wierzącego, to on odpłaci Ci dobrem, nawet jeżelii uczynisz mu coś, czego byś nie chciala dla siebie. To jest ideał, a racjonalna rzeczywistość jest taka jaka jest.
7 lutego 2014, 08:38
TomaszL, kontekst tym bardziej potwierdza to co napisałam. (31) Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Tak czyńcie, a nie tak: [..] (35) Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. ... A napisałaś Kingo: Nie rozumiem Cię. Co ma być złego w tym, że staram się postępować wobec innych tak, jakbym oczekiwała, żeby postępowali wobec mnie ? Subtelna różnica, o której pisałem. Jeżeli chesz, aby ludzie postępowali w stosunku do Ciebie dobrze, postępuj dobrze, ale nie oczekuj (nie spodziewaj sie) , iż ludzie będa z tego powodu postępowali dobrze. Jeżeli uczynię coś, czego bym nie chciała dla siebie, to racjonalne jest spodziewanie się, że inny odwdzięczy się pięknym za nadobne Bez wiary w Boga tak będzie, ale jezeli trafisz na człowieka wierzącego, to on odpłaci Ci dobrem, nawet jeżelii uczynisz mu coś, czego byś nie chciala dla siebie.
Jadwiga Krywult
7 lutego 2014, 08:25
TomaszL, kontekst tym bardziej potwierdza to co napisałam. (31) Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Tak czyńcie, a nie tak: (32) Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. (33) I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. (34) Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. (35) Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. (35) i (31) mają ścisły związek.
7 lutego 2014, 08:11
TomaszL, nie zgadzam się z Tobą. 'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie' - jest tu oczekiwanie, że inni postąpią podobnie. Oczywiście pewności nie ma. Żalu, jeżeli postąpią inaczej, nie ma być. ... @Kinga - doczytaj Łk 6. Wyrwanie fragmentu z kontekstu powoduje zamieszanie. Szczegolnie gdy fragment odnosi sie bezpośrednio do miłości nieprzyjaciół.
Jadwiga Krywult
7 lutego 2014, 08:07
TomaszL, nie zgadzam się z Tobą. 'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie' - jest tu oczekiwanie, że inni postąpią podobnie. Oczywiście pewności nie ma. Żalu,  jeżeli postąpią inaczej, nie ma być.
7 lutego 2014, 07:57
@DPMS - warto jest przeczytać Ksiegę Hioba w całości. Bardzo mądra lektura.  Istotna faktycznie w tej dyskusji. 
7 lutego 2014, 07:54
Nie rozumiem Cię. Co ma być złego w tym, że staram się postępować wobec innych tak, jakbym oczekiwała, żeby postępowali wobec mnie ? Miłuj bliźniego jak siebie samego (nie więcej niż siebie). 'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie' Gdzie tu egoizm ? ... W oczekiwaniu, iż inni maja postąpią podobnie - tu to tak sformułowałaś: Jeżeli uczynię coś, czego bym nie chciała dla siebie, to racjonalne jest spodziewanie się, że inny odwdzięczy się pięknym za nadobne A czynić dobrze, z miłośćią masz bez wzgledu, na to co zrobia inni. Nie mozesz oczekiwać wdzięczności czy nawet podobnego jak Twoje zachowanie od człowieka, którego miłujesz. To jest subtelna róznica pomiedzy miłością bliźniego wynikającą z wiary w Boga, a racjonalizacją przykazania miłości bez wiary w Boga.
Jadwiga Krywult
7 lutego 2014, 07:31
@Kinga - nie o to w miłości bliźniego jak siebie samego chodzi. To co napisalaś to jest właśnie kuriozum racjonalizacji przykazań bez wiary w Boga. Nie. Bóg jest racjonalny, a nie jest jakimś dodatkiem do racjonalności. Na końcu wychodzi wiec tylko własny egozim. Postępuje tak wobec innych, jak JA oczekuję. Czy tak tłumaczy sie pojęcie cnoty miłości? Nie rozumiem Cię. Co ma być złego w tym, że staram się postępować wobec innych tak, jakbym oczekiwała, żeby postępowali wobec mnie ? Miłuj bliźniego jak siebie samego (nie więcej niż siebie). 'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie' Gdzie tu egoizm ?
ZN
zapomniana nauka Kk
7 lutego 2014, 00:39
Zauważcie iz jednym z wielu przejawów braku wiary jest wszechobecne moralizatorstwo. Nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych. ...Co to znaczy nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych? Jaka jest miara tego nadmiaru ?  Proszę wskazać np. na deonie jakiś artykuł (link) nadmiernie moralizatorski. Raczej w nauczaniu zasady moralne są dziś zupełnie pomijane ! A jeśli się pojawiają to w kontekście ich relatywizowania i przysłowiowego dzielenia włosa na czworo. ...Niewyobrażalne stało się faktem. Etyka jako zespół zagadnień związanych z rozumieniem i wyjaśnianiem istoty powinności moralnej (dobra lub zła moralnego), ludzkiego działania - obecnie nieistnieje w nauczaniu Kk ! JPII - etyk przewraca się w grobie. O. Prof. Mieczysław A. Krąpiec: O człowieku [url]http://www.ptta.pl/krapiec/index.php?id=wyklady_oc&lang=pl[/url] ... Miłość - wyjaśnienie z Powszechnej Encyklopedii Filozofii (Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu): [url]http://www.ptta.pl/pef/pdf/m/milosc.pdf[/url] Strona główna: [url]http://www.ptta.pl/pef/index.php?id=glowna&lang=pl[/url] dla poszukujących odpowiedzi
6 lutego 2014, 21:19
Czyż nie jest racjonalna zasada 'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie' ? Jeżeli uczynię coś, czego bym nie chciała dla siebie, to racjonalne jest spodziewanie się, że inny odwdzięczy się pięknym za nadobne, spirala się nakręci, bilans wyjdzie na zero, tyle że dużym nakładem sił i środków. ... @Kinga - nie o to w miłości bliźniego jak siebie samego chodzi. To co napisalaś to jest właśnie kuriozum racjonalizacji przykazań bez wiary w Boga.  Na końcu wychodzi wiec tylko własny egozim. Postępuje tak wobec innych, jak JA oczekuję. Czy tak tłumaczy sie pojęcie cnoty miłości?
6 lutego 2014, 21:13
@TomaszL Nie rozumiem sunsu pytania. Czy twierdzisz, że nie istenieją racjonalne (tu: nie odwołujące się do obsolutu czy religii) przesłanki za postulatami: - miłuj blizniego jak siebie samego? - nie zabijaj? Które z elementów nauczania moralanego (dotyczącego relacji z ludźmi) nie dają się tu uzasadnić bez odwołania do Boga? Odniesienietych wmagań do Boga daje inną perspektywę i motywację natomiast te postulaty/nakazy mają racjonalne uzasadnienie. Co innego czy ktoś je przyjmuje, lub uznaje za wsytarczające. Tak więc, który z eleemntów powyzszych nakazów nie daje się uzasadnić bez odwołania do Boga. ... T7HRR - skrótowo. Wszystko mozna spróbowac zracjonalizować. Ale w wypadku miłości mówimy o miłości jako cnocie. Miłości wypływajacej od Boga. Jeżeli prostego przykazania "miłuj bliżniego jak siebie samego" pozbawisz pierwszej części, czyli odniesienia miłości do Boga, to podstawowe przykazanie moralne katolika staje sie tylko frazesem. A jak w dodatku usuniesz z pojecia miłości pojęcie cnoty, to otrzymasz np. pokolenie "dzeci kwiaty, peace etc. Nie zabijaj jest uniwersalną prawdą naturalnego prawa moralnego, utwierdzoną w Starym Przymierzu. Ale dla katolików jest o wiele szerszym pojęciem. Mozna oczywiscie udowadniac bez odwołania do Boga, iz gniew zabija (i to się na płaszczyźnei psychologii udaje), ale jak wytłumaczysz, iz katolickim nakazem moralnym jest pogodzenie się z kimś, kto ma coś przeciw Tobie, a nie tylko odrzucenie "zabójczego" gniewu.
!
!!!
6 lutego 2014, 21:07
Zauważcie iz jednym z wielu przejawów braku wiary jest wszechobecne moralizatorstwo. Nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych. ...Co to znaczy nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych? Jaka jest miara tego nadmiaru ?  Proszę wskazać np. na deonie jakiś artykuł (link) nadmiernie moralizatorski. Raczej w nauczaniu zasady moralne są dziś zupełnie pomijane ! A jeśli się pojawiają to w kontekście ich relatywizowania i przysłowiowego dzielenia włosa na czworo. ...Niewyobrażalne stało się faktem. Etyka jako zespół zagadnień związanych z rozumieniem i wyjaśnianiem istoty powinności moralnej (dobra lub zła moralnego), ludzkiego działania - obecnie nieistnieje w nauczaniu Kk ! JPII - etyk przewraca się w grobie. O. Prof. Mieczysław A. Krąpiec: O człowieku [url]http://www.ptta.pl/krapiec/index.php?id=wyklady_oc&lang=pl[/url]
K
Kris
6 lutego 2014, 19:39
Jestem niemal pewien, że nie chodziło Papieżowi o to, żeby ganić takich chrześcijan jak Jan Chrzciciel, który swoje bądź co bądź moralizatorstwo i wiarę przepłacił życiem. Musiało chodzić pewnie o coś głębszego.
K
key
6 lutego 2014, 17:10
Szczerze mówiąc nie rozumiem przed kim ostrzega papież w poniższym fragmencie , który znalazł się na końcu artykułu: "papież przestrzegał przed chrześcijanami-moralizatorami..." Nie rozumiem też następnych słów:: "..Wiara przechodzi, że tak powiem, przez aparat destylacyjny i staje się ideologią. A w ideologiach nie ma Jezusa..." Czy to nie jest szukanie jakichś abstrakcyjnych niebezpieczeństw czy wrogów, których faktycznie nie ma? Czy ktoś spotkał się z nachalnym, chrzescijańskim moralizowaniem? Wydaje mi się, że jest zupełnie odwrotnie. Unika się jakiegokolwiek moralizowania i toleruje się największe zło - byle tylko nie zniechęcać ludzi do Kościoła.
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 14:03
Jazg, niewierzący nie cudzołożą, bo uważają cudzołóstwo za niemoralne. Nie nazywają go grzechem, bo grzech to ppojęcie religijne.
6 lutego 2014, 13:57
@Kinga Bzdura. Nie cudzołóż na pewno nie przestrzegają, chyba, że nie mają możliwości złamania tego przykazania. Podobnie jest z Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Jedni przestrzegają, inni nie, podobnie jak wśród katolików. Albo inaczej: jedni i drudzy czasem przestrzegają, a czasem nie przestrzegają. ... Kingo, zgrzeszyć zdarzy sie każdemu, ale jeżeli ktoś nie uważa tego za grzech, to katolikiem nie jest. Co do mojego poglądu o tym, że niewierzący to cudzołożnicy,  to wyraźnie zastrzegłem, że nie są nimi ci niewierzący, ktorzy nie mają ku temu grzechowi możliwości ;-)
P
poldek
6 lutego 2014, 13:48
Proszę Księdza. Dotknął Ksiądz sedna sprawy. Przecież Chrześcijaństwo nie jest religią Prawam tak jak religijność Starego Przymierza ale jest religią Relacji osobowej i osobowej więzi z Bogiem Ojcem w Jezusie Chrystusie. Jeśli więc zredukować ewangelizację oraz duszpasterstwo do "tresury moralnej" nikt w Kościele nie wytrzyma a zwłaszcza mężczyźni. Sam jestem zaangażowany w katechumenat sakr.Bierzmowania i razi mnie jurydyczne podejście do przygotowania przyjęcia tego sakramentu przez niektórych duchownych z którymi współpracuję. Jeśli chrześcijanin nie będzie miał relacji z Bogiem nie będzie chciał korzystać z sakramentów pojednania i innych - jeśli już, będzie to okazjonalne i wynikające z nakazu "prawa" a nie z głębokiej potrzeby duchowej, koniecznej do wzmacniania swojego ducha. Zaś młody człowiek jeśli nie nawiąże osobowej więzi z Jezusem, odejdzie od Kościoła bo religia suchych nakazów i zakazów nie będzie dla niego w pełni zrozumiała i wartościowa. 
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 13:15
Jazg, własnie udowodniłeś, że nie przestrzegasz VIII przykazania twierdząc, że wszyscy niewierzący to cudzołożnicy :))
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 13:14
Bzdura. Nie cudzołóż na pewno nie przestrzegają, chyba, że nie mają możliwości złamania tego przykazania. Podobnie jest z Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Jedni przestrzegają, inni nie, podobnie jak wśród katolików. Albo inaczej: jedni i drudzy czasem przestrzegają, a czasem nie przestrzegają.
6 lutego 2014, 13:08
@Kinga Przykazań IV-X przestrzegają tak samo niewierzący i nie stają się od tego katolikami. ... Bzdura. Nie cudzołóż na pewno nie przestrzegają, chyba, że nie mają możliwości złamania tego przykazania. Podobnie jest z Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Natomiast jak chodzi o problem przestawiony przez ks. Artura, to moralność wynika z wiary ponad wszelką wątpliwość, ale wiara bez moralności nie jest wiarą, o której rozmawiamy, czyli nie jest chrześcijaństwem rozumianym tak, jak go rozumie KK. Zatem jeżeli młoda para współżyje seksualnie bez sakramentalnego związku i nie uważa tego za grzech, to po prostu oni nie są oni katolikami. Podobnie, gdy właściciel firmy nie wypłaca należnej wypłaty w terminie, gdy ktoś kogoś okrada, obmawia fałszywie lub t.p. nie uznając takiego postępowania za grzech. Te 10 przykazań to nie jest aż tak dużo do przestrzegania i jeżeli łamanie któregoś z nich nie wydaje się komuś grzechem, to tan ktoś jest poganinem.
A
AMICUS
6 lutego 2014, 12:35
<<Nie podzielam tego toku myślenia. Uważam, że wiara powinna poprzedzać moralność. Myślę, że nie ma skutecznych zasad moralności katolickiej bez przyjęcia ich źródła - Jezusa.>> Księże Arturze, dopóki ksiądz nie przyjmie do akceptującej wiadomości, że niewierzący może i wielu z nich tak czyni, przestrzegać przynajmniej niektórych przykazań dekalogu (nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż), nie zrozumie ksiądz toku rozumowania tego młodego księdza!!! Czy nie może ksiądz (jako kapłan z wieloletnim doświadczeniem) zrozumieć, że nie wszyscy ludzie doznali łaski wiary, ale mimo to są w stanie żyć uczciwie??? Bez rozróżniania na zasady moralności katolickiej czy innej!!! Zresztą – tak mnie uczono – dekalog zawiera prawdy uniwersalne! Ale ja pobierałam nauki bardzo bardzo dawno temu! PS. Proponuję Księdzu, aby odświeżył w pamięci wypowiedzi bł. Jana Pawła II na te tematy. Będzie to z korzyścią dla dyskusji. Pozdrawiam
F
faryzeusz
6 lutego 2014, 11:16
Nie rozumiem , po prostu nie rozumiem  ...tego zdziwienia To nie spadło z nieba , to efekt nie jakiegos nagłego faktu , np. wybuchu bomby czy agresji z zewnątrz, ale jest to efekt takiej a nie innej postawy w nauczaniu kościoła. Jeśli przyjął ,ze można mu obchodzić , przemilczać Słowo Boże to o ile łatwiej mozna pominąć  słowa człowieka ?   Drogi Księże ! przecież jeżeli nauczyciel lekceważy słowa Mistrza to o ile łatwiej zlekceważyć słowa nauczyciela ?  Samo pod Sobą " kopiecie "  Przykłady :   Na poczatku lat dziewięćdziesiatych mieliśmy masowe , powarzam masowe niewypłacania pensji , grzech tak ciężki ,ze uznany za wołajacy o pomstę do nieba . [ św. jakub ]  I co ?  Piękny list pasterski ...o zgubnych wpływach nałogu pijaństwa. Ile to spraw między katolikami załatwianych jest za pośrednictwem pogańskich sądów  a nie tak jak nauczał Pan ? cóż Wy na to Nauczyciele ? [św. Paweł ]  halo ! gdzie Wy jesteście , tu na ziemi ?  na pewno ? A ostatnie wygibasy ..  Grzech sodomii to ...nieuporządkowane życie.  czy na seminarium , w bibliotece można aby na pewno znaleźć Biblię ?
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 11:13
Czyż nie jest racjonalna zasada 'jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie' ? Jeżeli uczynię coś, czego bym nie chciała dla siebie, to racjonalne jest spodziewanie się, że inny odwdzięczy się pięknym za nadobne, spirala się nakręci, bilans wyjdzie na zero, tyle że dużym nakładem sił i środków. Piąte przykazanie jest jednym z zastosowań zasady 'jak chcecie...'. Co do aborcji, sporną kwestią jest nie to czy można zabijać ludzi, tylko to, od którego momentu zaczyna się ludzkie życie. Uzasadnienie, że zaczyna się w momencie poczęcia, jest racjonalne.
6 lutego 2014, 11:11
@T7HRR - naprawdę myslimy o tych samych katolickich zasadach moralnych? Uzasadnisz racjonalnie nakaz miłości bliźniego. Miłości rozumianej nie jako uczucie, ale poprzez świadectwo Bibli. A z dekalogu uzasadnisz racjonalnie piąte przykazanie rozumiane na sposób katolicki?  @TomaszL Nie rozumiem sunsu pytania. Czy twierdzisz, że nie istenieją racjonalne (tu: nie odwołujące się do obsolutu czy religii) przesłanki za postulatami: - miłuj blizniego jak siebie samego? - nie zabijaj? Które z elementów nauczania moralanego (dotyczącego relacji z ludźmi) nie dają się tu uzasadnić bez odwołania do Boga? Odniesienietych wmagań do Boga daje inną perspektywę i motywację natomiast te postulaty/nakazy mają racjonalne uzasadnienie. Co innego czy ktoś je przyjmuje, lub uznaje za wsytarczające. Tak więc, który z eleemntów powyzszych nakazów nie daje się uzasadnić bez odwołania do Boga.
6 lutego 2014, 10:46
@Kinga - nie czekaj, jak potrafisz, to uzasadnij.
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 10:37
Uzasadnisz racjonalnie nakaz miłości bliźniego. Miłości rozumianej nie jako uczucie, ale poprzez świadectwo Bibli. A z dekalogu uzasadnisz racjonalnie piąte przykazanie rozumiane na sposób katolicki? Bez problemu, ale poczekajmy, co powie T7HRR.
6 lutego 2014, 10:33
@T7HRR - naprawdę myslimy o tych samych katolickich zasadach moralnych? Uzasadnisz racjonalnie nakaz miłości bliźniego. Miłości rozumianej nie jako uczucie, ale poprzez świadectwo Bibli. A z dekalogu uzasadnisz racjonalnie piąte przykazanie rozumiane na sposób katolicki? 
NP
no piknie
6 lutego 2014, 10:30
niestety tak konteksty kulturowe odpowiadają za rozumienie zasad uniwersalnych, np. nie zabijaj, nie cudzołóż. Ale to oczywiście nie ma nic wspólnego z wiarą. Oczywiście Dekalog nie ma nic wspólnego z wiarą Gdyby nie inwazja białego człowieka w świecie, to inaczej wyglądałaby nasza globalna etyka. A nie lepiej powiedzieć: gdyby nie Pismo Święte i nauka Chrystusa, to inaczej wyglądałaby nasza globalna etyka? Dlatego misjonarze przechodzą kurs inkulturacji, aby nie robić katastrofalnych błędów prowadząc ewangelizację. Mimo to mają sporo problemów (patrz casus Rwandy czy kardynała Milingo). Czy casus Polski potrzebuje inkulturacji ?  Z tytułu niezgody na kulturową ekspansję dominującej grupy powstają getta religijne czy etniczne (np. muzułmanie we Francji czy Chińczycy w Stanach Zjednoczonych).  Getta religijne albo etniczne są efektem ubocznym obłędnej ideologii multikulti, mającej doprowadzić do rozkładu cywilizację łacińsko grecką i sam Kk. Czego jesteśmy obecnie świadkami.
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 10:22
Wiara - a dokładnie uwierzenie Bogu prowadzi do akceptacji, czy dokładniej przyjęcia za wlasne, określonych zasad zasad moralnych. Określonych zasad moralnych wynikających z nauczania Jezusa, a nie z czyjegoś widzimisię. Z drugiej strony katolickie wymagania morlane są dobre same w sobie i nalezy je głosić rowniez ludziom, którzy nie przystąpili jeszcze do Kościoł lub którzy juz z niego wyszli. Nie wszystkich katolickich wymagań moralnych to dotyczy. Twierdzenie, że bez wiary są pustymi i niezrozumiałymi zakazami jest jak dla mnie wyjątkowo groźnym kłamstwem, sugerującym, że nakazy moralne nie mają uzasadnienia racjonalnego. Tak.
6 lutego 2014, 10:04
Wiara - a dokładnie uwierzenie Bogu prowadzi do akceptacji, czy dokładniej przyjęcia za wlasne, określonych zasad zasad moralnych. Człowiek wierzący zobowiązany jest, żywiej wiary czyli uczunków, w odpowiedniego postępowania, głoszenia Dobrej Nowiny i głoszenia zasad moralnych. Zobowiązany jest w tej kolejności - ale zobowiązany łącznie. U osoby głoszącej - głoszenie musi wynikac z wiary. Budowanie natomiast musi odbywać się harmonijnie - rośnie wiara rosną wymagania moralne. Dlaczego do uzasadnienia moralności wytarcza własne sumienie a nie potrzeba religi? Bo ludzie są religini ale niewierzący.... Z drugiej strony katolickie wymagania morlane są dobre same w sobie i nalezy je głosić rowniez ludziom, którzy nie przystąpili jeszcze do Kościoł lub którzy juz z niego wyszli. Twierdzenie, że bez wiary są pustymi i niezrozumiałymi zakazami jest jak dla mnie wyjątkowo groźnym kłamstwem, sugerującym, że nakazy moralne nie mają uzasadnienia racjonalnego. One co najwyżej staja się pustymi zakazami poprzez odrzucenie wartości, które za nimi stoja - a wartości te nie sa jedynie religijnymi.
E
ech:)
6 lutego 2014, 09:35
Całkowicie zgadzam się z księdzem. Jeśli będzie prawdziwa wiara, to i moralność bedzie. 
Jadwiga Krywult
6 lutego 2014, 09:32
"Jak będzie katolicka moralność, będzie i katolicka wiara". Zadziwiające jest zdanie tego młodego księdza. Przykazań IV-X przestrzegają tak samo niewierzący i nie stają się od tego katolikami. Nie wiem, jaki mają sens przykazania I i II w odniesieniu do niewierzących, a złudna jest moim zdaniem wiara w to, że jeżeli niewierzący będzie chodził w niedzielę do kościoła, to stanie się wierzący. Podobnie jest z przykazaniami milości oraz z ośmioma blogosławieństwami.
X
x
6 lutego 2014, 09:31
Zauważcie iz jednym z wielu przejawów braku wiary jest wszechobecne moralizatorstwo. Nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych. ...Co to znaczy nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych? Jaka jest miara tego nadmiaru ?  Proszę wskazać np. na deonie jakiś artykuł (link) nadmiernie moralizatorski. Raczej w nauczaniu zasady moralne są dziś zupełnie pomijane ! A jeśli się pojawiają to w kontekście ich relatywizowania i przysłowiowego dzielenia włosa na czworo.
K
kate
6 lutego 2014, 09:27
@no piknie Odpowiadając: niestety tak konteksty kulturowe odpowiadają za rozumienie zasad uniwersalnych, np. nie zabijaj, nie cudzołóż. Ale to oczywiście nie ma nic wspólnego z wiarą. Gdyby nie inwazja białego człowieka w świecie, to inaczej wyglądałaby nasza globalna etyka. Dlatego misjonarze przechodzą kurs inkulturacji, aby nie robić katastrofalnych błędów prowadząc ewangelizację. Mimo to mają sporo problemów (patrz casus Rwandy czy kardynała Milingo). Z tytułu niezgody na kulturową ekspansję dominującej grupy powstają getta religijne czy etniczne (np. muzułmanie we Francji czy Chińczycy w Stanach Zjednoczonych). Zobacz też casus polskiej diaspory w świecie: ludzie krytycznie nastawieni do polskości w kraju nagle na emigracji są mega Polakami.
NP
no piknie
6 lutego 2014, 09:02
"...jesteśmy dziś istotami globalnymi, żyjącymi w kontekście wielu systemów kulturowych. W czasach Abrahama wystarczyło wyjść z Ur i już człowiek nie podlegał prawom i zwyczajom swojej grupy (...) rodzimy się w określonej zbiorowości, z określoną moralnością i podejściem do wiary (religijnością), a nawet kiedy opuścimy swoje miejsce zamieszkania, swoją rodzinę, to i tak wpadamy w podobny system odniesień etyczno - religijnych. Niewielu ludziom udaje się wyzerować, żeby dokonać w pełni wolnego wyboru. Najczęściej jesteśmy uwikłani w wiele kontekstów..." I oczywiście te konteksty wyznaczają dopiero respektowanie lub nie nakazów: nie zabijaj, nie kradnij, nie zdradzaj, nie mów fałszywego świadectwa
6 lutego 2014, 08:56
Zauważcie iz jednym z wielu przejawów braku wiary jest wszechobecne moralizatorstwo. Nadmierne przykładanie wagi do zasad moralnych. Przejawem tego jest częste postrzeganie Kościoła jako zacofanej, aspołecznej instytucji zakazującej i nakazującej. I coraz częściej odrzucanie tych pustych (bo przyjmowanych bez wiary) nakazów i zakazów. Lub w drugą stronę budowanie wielopoziomowych uzasadnień dla pewnych oczywistych dla wierzącego norm moralnych. Pełna moralnośc katolicka przyjmowana bez wiary to w znacznej cześci tylko zbiór bezsensownych zakazów.
K
kate
6 lutego 2014, 08:37
Dla mnie te dwa systemy są nieparalelne: religia i etyka. Mówimy o związku między nimi w kontekście uwikłania człowieka w życie społeczne, w to, że nie ma tak naprawdę sytuacji czystej - jesteśmy dziś istotami globalnymi, żyjącymi w kontekście wielu systemów kulturowych. W czasach Abrahama wystarczyło wyjść z Ur i już człowiek nie podlegał prawom i zwyczajom swojej grupy (zresztą Bóg żądał od Abrahama tego, nadał mu nowe imię, jakby stworzył człowieka i nowy system odniesień dla niego). bardzo byśmy takiej sytuacji chcieli dostąpić - zamiast tego rodzimy się w określonej zbiorowości, z określoną moralnością i podejściem do wiary (religijnością), a nawet kiedy opuścimy swoje miejsce zamieszkania, swoją rodzinę, to i tak wpadamy w podobny system odniesień etyczno - religijnych. Niewielu ludziom udaje się wyzerować, żeby dokonać w pełni wolnego wyboru. Najczęściej jesteśmy uwikłani w wiele kontekstów i dlatego narodził się prezentowany w artykule spór. Nie mam on nic wspólnego ani z czystą wiarą, ani z czystą moralnością. Jest biciem piany ludzi, którzy tak naprawdę czują się zniewoleni przez system odniesień.
X
x
6 lutego 2014, 08:31
1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane. 1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu" 56 . W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia. 1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej. ...Otóż to właśnie: gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra. Kto dziś do tego zachęca ? Te słowa są dziś nieobecne także w Kk. Dlaczego? Tu jest odpowiedź: Św. Pius X "Pascendi Dominici Gregis" - encyklika "O zasadach modernistów" [url]http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_X/pascendi_dominici_gregis/[/url] Kto dziś mówi o ignorancji, o nawyku do grzechu, o złych przykładach, o zniewoleniu uczuciami (emocjami), o autorytecie Kościoła i Jego nauczaniu, o braku nawrócenia ? To prawda, sumienie można zabić albo wykoślawić bez wiary (łaska), bez szczerego poszukiwania prawdy i dobra. Wydatnie pomocne są w tym powszechne dziś auto i psychomanipulacje (np. różnego typu psychoanalizy, terapie behawioralne albo tzw. relaksacje), bezkrytyczne uleganie socjotechnice i psudochrześcijańskie medytacje nawiązujące np. do buddyzmu.
K
key
6 lutego 2014, 08:17
Zauważ jak przebiega nauka małych dzieci; jest całościowa, kompletna i jednoczesna w wielu dziedzinach.  Tak samo nie można odrywać się nauki o Jezusie od nauki o podstawowych zasadach moralnych. A nawet więcej, dzieci wcześniej wiedzą, że nie należy bić kolegi w przedszkolu czy kłamać, a potem dopiero słyszą o stajence i narodzinach Jezuska. Czy też najpierw uczą się modlitwy Ojcze nasz, a potem z czasem zaczynają rozumieć jej sens
Marcin Kaczmarczyk
6 lutego 2014, 08:05
Nie podzielam toku myślenia Autora, ze wiara powinna poprzedzać moralność. Chrześcijaństwo jest ściśle zespolone z określonymi zasadami moralnymi i  nie da się oderwać wiary od moralności. Podstawowe zasady moralne chrzescijaństwa są zawarte w Dekalogu, który przecież powstał wiele wieków wcześniej. Czyli Jezus głosił swoją naukę w powiązaniu o te zasady, które były znane żydom od pokoleń.  ... Nikt nie chce odrywać moralności od wiary. Chodzi o kolejność. Jeśli ktoś będzie prawdziwie wierzył i kierował się Ewangelią, to moralność jest naturlanym następstwem wiary. Wiara niekoniecznie musi być następstwem moralności. A co do Jezusa, to poznając całe Pismo Święte, ciężko jest nie uznać tego co zrobił Chrystus za rewolucję. To taka rewolucja, że szczęka opada. Wystarczy spojrzeć na to, kto najbardziej oburzał się na naukę Chyrtsusa. Czyżby Faryzeusze?! Warto to przemyśleć. Pozdrawiam
6 lutego 2014, 07:12
@x - sumienie: 1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane. 1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu" 56 . W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia. 1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej.
X
x
6 lutego 2014, 00:15
"Chrześcijańskie zasady moralne bez wiary to tylko zbiór nakazów i zakazów. Tyle, ze ich wypełnianie, czy nie nie ma żadnego znaczenia, o ile nie jest ściśle związane z wiarą". Sumienie mają tylko ludzie wierzący ? I nie ma ono żadnego znaczenia dla człowieka ? "Zresztą obecnie widać jak na dłoni, jak ludzie, którym brakuje wiary potrafią zmodyfikować (i słusznie) taki zbiór zasad moralnych na własne potrzeby".  Działanie wbrew sumieniu i w złej woli, to słuszne postępowanie ? 
A
AP
5 lutego 2014, 23:13
Nigdy nie rozumiem dlaczego pewne rzeczy nie mogą iść w parze tylko trzeba wybierać co powinno być pierwsze, a co drugie i czyja kolejność jest mojsza.
5 lutego 2014, 22:05
Chrześcijańskie zasady moralne bez wiary to tylko zbiór nakazów i zakazów. Tyle, ze ich wypełnianie, czy nie nie ma żadnego znaczenia, o ile nie jest ściśle związane z wiarą. Zresztą obecnie widać jak na dłoni, jak ludzie, którym brakuje wiary potrafią zmodyfikować (i słusznie) taki zbiór zasad moralnych na własne potrzeby. 
K
key
5 lutego 2014, 21:55
Nie podzielam toku myślenia Autora, ze wiara powinna poprzedzać moralność. Chrześcijaństwo jest ściśle zespolone z określonymi zasadami moralnymi i  nie da się oderwać wiary od moralności. Podstawowe zasady moralne chrzescijaństwa są zawarte w Dekalogu, który przecież powstał wiele wieków wcześniej. Czyli Jezus głosił swoją naukę w powiązaniu o te zasady, które były znane żydom od pokoleń.   Jezus "wszedł" w już obowiązujące zasady moralne i nie zmienił ich, ale jedynie uzupełnił w tym sensie, że domagał się, by jego uczniowie nie tylko przestrzegali zasad, ale prowadzili jeszcze bardziej radykalne życie ( przykładem jest to, co powiedział bogatemu młodzieńcowi).  Nie musiał też wytykać nikomu że jest złodziejem, czy cudzołożnikiem, bo i Zacheusz i cudzołożnica doskonale znalli swoje grzechy. Jezus ich po prostu wezwał do nawrócenia, a nie zaczynał od uświadamiania, że to, co robią to grzech. 
C
cj
5 lutego 2014, 20:38
Póki ktoś w swoim sercu nie spotka się z żywym Jezusem Chrystusem (czytaj nie obudzi się w nim wiara), póty zasady moralne będą dla niego zakazami utrudniającymi życie. Jeśli najpierw obudzi się w człowieku wiara, to moralność przyjdzie wraz ze zglębianiem tej wiary (katechezą). Odwrotna kolejność nie ma sensu.  ...Zasady moralne wypływają z uniwersalnie racjonalnego uznania prawa naturalnego dostępnego każdemu człowiekowi - także niewierzącemu. Wiara doskonali, dopełnia i zwieńcza to prawo, stając się prawem Bożym. 
Marcin Kaczmarczyk
5 lutego 2014, 20:15
Jak widać autor może napisać bardzo jasno i prosto, a odbiorca i tak przeczyta i zrozumie to co chce. Co wy piszecie w tych komentarzach? Póki ktoś w swoim sercu nie spotka się z żywym Jezusem Chrystusem (czytaj nie obudzi się w nim wiara), póty zasady moralne będą dla niego zakazami utrudniającymi życie. Jeśli najpierw obudzi się w człowieku wiara, to moralność przyjdzie wraz ze zglębianiem tej wiary (katechezą). Odwrotna kolejność nie ma sensu. Jezus Chrystus najpierw był z innymi ludźmi, a potem wskazywał drogę. Czy Chrystus najpierw powiedział do Zacheusza - "ty złodzieju" czy poszedł z nim jeść? Czy kobietę cudzołożną potępił i nazwał dziwką, czy pokazał jej czym jest prawdziwa miłość i przebaczenie, a dopiero potem wskazał drogę?  Dziękuję księdzu za ten artykuł. Pozdrawiam
K
kalina
5 lutego 2014, 18:07
Wierzący potrzebują jasnego, jednoznacznego wskazania, co jest dobre a co złe. A tymczasem zazwyczaj słyszą jakiś rozmazany, niejednoznaczny przekaz wiary.  Wielu księży, zwłaszcza na tym portalu, zabawia się takim "puszczaniem oka". Mówią: no, niby rozwody są złem, ale trzeba być miłosiernym, ludzie są tylko ludźmi. Niby zamieszkiwanie przed ślubem to grzech, ale w końcu to nie średniowiecze. Niby homoseksualiści grzeszą, ale "kim jestem, żeby sądzić". Czy księża (zwłaszcza ci piszący w DEON) nie boją się chwili, gdy Jezus zapyta ich: coście  zrobili z moim Kościołem i powierzonym wam ludem?
A
Agata
5 lutego 2014, 17:35
To jest ciekawy temat do przemyślenia  jazmig - ale pytanie jest w drugą stronę - czy wystarczą uczynki bez wiary?
jazmig jazmig
5 lutego 2014, 17:25
Skoro ludzie deklarują siebie jako wierzących katolików, dla których religia jest ważną dziedziną życia, to oznacza, że oni wierzą w Boga i Chrystusa. Z kolei św. Jakub pisze: Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? ... 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. 18 Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. 19 Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą9. 20 Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Zatem nie ma ksiądz racji. Sama wiara to za mało. Należy jeszcze stosować się do  zasad, któr głosiłChrystus.