My, katolicy skłóceni

(fot. shutterstock.com)

Nie oburza mnie niedawna wypowiedź Rafała Ziemkiewicza o "papieżu idiocie". Przede wszystkim zasmuca. A równocześnie pokazuje jak silnie skonfliktowane są środowiska polskich katolików. Zastanawia, czy to wina obecnego papieża, czy raczej problem tego, co określa się syndromem "a myśmy się spodziewali"?

W drodze do Emaus uczniowie wyjaśniają nierozpoznanemu przez siebie Zmartwychwstałemu: "A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela". Te - najróżniejsze - oczekiwania wobec Jezusa, gorzki zawód jaki raz po raz fundował swoim uczniom, którzy mieli względem Jego misji i nauczania własne plany - to stały motyw na kartach Nowego Testamentu. Uczniowie jeszcze w trakcie Jego zbawczej misji sugerowali Mu, żeby nie robił tego czy tamtego. A On regularnie wprawiał ich w konfuzję swoimi decyzjami i postępowaniem. Chcieli Boga na swoją miarę, Jezusa Chrystusa na miarę własnych oczekiwań.

Być może jest to jeden z największych błędów chrześcijan/katolików w dziejach chrześcijaństwa i Kościoła. Czasem prowadzi on do wielkich rozczarowań i apostazji. W zależności od oczekiwań, czasu, miejsca, okoliczności - motywy rozczarowania Kościołem, papieżami, księżmi, wspólnotami są różne. Studentka i student mówią, że tracą wiarę, bo wydarzyło im się coś niedobrego w lokalnym duszpasterstwie akademickim, bo nie otrzymali dość wsparcia albo zgorszyli się. Parafianie oburzają się na cały Kościół, bo ulubiony/znienawidzony proboszcz odchodzi/zostaje na urzędzie. Subtelni katoliccy intelektualiści na łamach wysokonakładowej prasy nie raz i nie dwa sugerują, że nauczanie Kościoła w tej czy innej kwestii powinno wyglądać zupełnie inaczej, "iść z duchem czasu", "być bardziej wyważone", itd., itp. A uznanemu publicyście reprezentującemu nurt konserwatywnego liberalizmu nie podoba się "człowiek z dalekich pampasów". Dla jednych Kościół nie jest dość liberalny, dla innych - dość konserwatywny. Racje gonią racje - to jeszcze pół biedy. W końcu racje w Kościele powinny być wypowiedziane, usłyszane, zrozumiane. Historia Kościoła pokazuje, że nawet największe spory dawały szansę na wykrystalizowanie nauczania w najbardziej zawiłych kwestiach doktrynalnych. Gdyby "wsłuchać się" w katechizm, usłyszelibyśmy "szczęk broni" - to najwybitniejsi teologowie kolejnych wieków "bili się na argumenty".

Znacznie gorzej, gdy przeważają już tylko emocje i niechęć do tych "innych katolików", którzy nie spełniają oczekiwań jeszcze "innych wierzących katolików". Gorzej, że coraz częściej "mówimy do siebie" (i traktujemy to jako poważną pracę umysłową) za pomocą krótkich komunikatów na portalach społecznościowych, za pomocą przysłowiowych "140 znaków". Udajemy, że znamy komentowane treści, gdy w rzeczywistości do jakiegoś ich wycinka przykrawamy własne mniemania, osądy, utrwalone latami nawyków przekonania. Śmiejemy się z "katolickiej gimbazy" albo "katolików lemingów", albo "PiS-katolików", "neonów", "tradsów", itd., itp. Ale ile czasu poświęcamy, żeby wziąć większy oddech, wstrzymać się z komentarzem i raz, drugi, trzeci spróbować zrozumieć, czy nasi oponenci nie mają jakiejś racji? Czy choćby drobina sensu, coś istotnego nie kryje się w ich przekonaniach?

Tak to się kręci na naszych oczach. Przypomina wir morski wciągający okręty w bezdenną otchłań. To jest nasza otchłań: uprzedzeń, niemożności porozumienia, władzy emotikonów nad próbami porozumienia, czy choćby znoszenia się nawzajem, czyli tolerancji. Stwierdzam fakt -  nie rzucam w nikogo kamieniem, bo i sam musiałbym spróbować trafić nim w siebie. Choć przyznam, bez fałszywej skromności, że w "sprawie Ziemkiewicz-Franciszek" odpuściłem sobie. W ogóle tego nie komentowałem, choć publicysta kompletnie nie jest z mojej bajki. Dlaczego? Bo pomyślałem sobie, że nie tylko czas, także cisza leczy rany. Że żadnej wielkiej zasługi nie uzyskam, jeśli oburzę się na człowieka, z którym i tak się na ogół nie zgadzam.

Jest jeszcze jedna kwestia. Jestem wielkim zwolennikiem Franciszka, cieszy mnie, że tak mocno zwraca uwagę na katolicką naukę społeczną, że jego południowoamerykańska perspektywa stanowi cierń dla sytych i zadowolonych z siebie społeczeństw Zachodu. Równocześnie, cóż, trudno mi ukryć, że jest to "pontyfikat sprostowań". Nie będę ukrywał przed sobą i ludźmi, dla których piszę, że coś nie gra w tym mechanizmie łatwego, entuzjastycznego kontaktu papieża/Watykanu z mediami, opinią publiczną, że niestety wielu zwolenników obecnego pontyfikatu wyświadcza Ojcu Świętemu niedźwiedzią przysługę czyniąc z niego supermena, gwiazdę kato-show. Nic dobrego z tego nie wyniknie. Im więcej trzeba prostować i pieczołowicie odcedzać z medialnej zawiesiny, tym większa erozja grozi kolejnym słowom papieża.

"Oburzonym papieżem", a także - szerzej - "oburzonym (tak czy inaczej doświadczanym) Kościołem" polecam prostą i piękną historię, opowiedzianą niedawno przez redaktora "Christianitas" Pawła Milcarka: "Dzisiaj na peronie Śródmieścia podszedł do mnie pewien uprzejmy pan, który poznał we mnie redaktora »Christianitas« i chciał porozmawiać, nadmieniając, że czytuje pismo. Gdyśmy już rozważyli pierwsze kwestie, pan wziął się na odwagę i zapytał: »Przepraszam, że zapytam tak obcesowo, ale wobec tego, co się dzieje dookoła zapytam wprost: czy pan ma ambiwalentny stosunek do Papieża?«. »Ambiwalentny? Ależ nie! - żachnąłem się. - To przecież ojciec«. Pan odetchnął, pocieszony. Jedna z takich przypadkowych rozmów, które znaczą czas".

Proste: "to przecież ojciec". Kościół - to Matka. A są jeszcze bracia i siostry - zawsze niedoskonali, jak i my sami. "Jeżeli jednak wciąż się nawzajem kąsacie i pożeracie, to baczcie, żebyście się nawzajem nie unicestwili" (Gal 5, 15)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

My, katolicy skłóceni
Komentarze (115)
C
chochlik
1 lutego 2015, 17:33
O czym my tutaj ... Przecież przy tak ostrych przedziałach pomiędzy nędzą a bogactwem kościół MUSI BYĆ PODZIELONY, zdziwienie hierarchi budzi moje zdziwienie , co ? kościół jest jednością bo ...ma wspólne dogmaty wiary. Kto jak kto, ale duchowni powinni znać Biblię ...no powiini.  Jak podzielili się Izraelici po śmierci Salomona ? z powodu dysput teologicznych ?  Co powiedział Chrystus rozsyłając apostołów ? itd. itp. Dlaczego  wymieniamy poglądy wokół SPRAW OCZYWISTYCH ,biblijnych, potwierdzonymi historycznie i statystycznie np. wydarzeniami francuskimiz okresu przed rewolucją i następnymi .Przecież nie o dogmaty tutaj chodzi, nie o słowa tylko o materię bo "nie samym słowem żyje kościół "
C
CORAL
1 lutego 2015, 05:23
Nie rozumiem tego świętego oburzenia. Skoro hierarchowie koscioła polskiego doprowadzili do podziału chrześcijan ich skłócenia poprzez swoja pychę ,zaniedbanie,byle jakich kardynałów mówiących o niczym i chodzących na pasku obecnego rządu to macie co chcieliscie.Bogactwo ,pycha ,naśmiewanie sie z Franciszka i kompletne odrwanie od społeczeństwa tego biednego to jest dzisiejszy kardynał.Po co jest tu włoski  nuncjusz apostolski.A no po to aby pałace kardynalskie rosły w siłe i biskupom żyło sie dostatnio/ 
KW
ksiądz Wojciech
29 stycznia 2015, 18:46
Rafalala chwaliła się już jakiś czas temu, że jedna ze stacji telewizyjnych zaproponowała jej własny program! Teraz zdradziła, że będzie on nosił tytuł Rafalala Show. Rafalala na swoim Facebooku chwaliła się jakiś czas temu, że będzie brała udział w próbnych nagraniach. Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, to gwiazda dostałaby własny program w telewizji. I wszystko wygląda na to, że się udało (albo Rafalala nauczyła się pewnych zachowań od Izabeli Kisio-Skorupy i również zaczęła ubarwiać rzeczywistość), gdyż na profilu Niny Kukawskiej pojawił się wpis: - Kochani mam już tytuł programu Rafalala Show! - napisała. [url]http://m.se.pl/rozrywka/plotki/rafalala-bedzie-miala-swoj-program-w-telewizji_519430.html[/url]
D
Dominik
28 stycznia 2015, 09:21
Kłótnie nie sprzyjają jedności. Pomyślcie chwilę, czy skorzystalibyście z zaprosze do rodziny, która jest między sobą skłócona? A przecież kościół to wspólnota, rodzina rodzin, oparta na relacjach między sobą. Prasa jest tylko głosem opiniotwórczym, czasem manipulatywnym; ma pomóc czytelnikom w interpretacji faktów. Dziennikarze nie są głosem kościoła. Autorytatywnym głosem w Kościele są biskupi. To oni odpowiadają za kondycję wiary w swoich diecezjach, prałaturach. Dziwi mnie, że autor artykułu przejął się sprawą sporu "Ziemkiewicz-Franciszek". Ziemkiewicz nie jest dla mnie głosem w sprawie "królikarni"; fan fandomu, rozwodnik, ojciec [zaledwie] dwóch córek (a to daleko do 8-ki, podstawy sporu).
H
Hammurabi
28 stycznia 2015, 15:45
Rodziny ? chyba jednak to przesada .  Ludzie którzy spotykaja sie raz w tygodniu w świątyni [ oby tak bylo]  to jeszcze nie rodzina tym bardziej ,że oni nie rozmawiają ze sobą nie utrzymują kontaktów, nic ich nie łączy poza przynależnością do k.k.do określonej parafii , diecezji. To nie rodzina, to nie są czasy pierwszych chrześcijan, nie potrzeba dyplomu teologa czy historyka kościoła by to wiedzieć . Zgoda , kłótnie nie sprzyjają jedności , ale dyskusje owszem tak ...no mogą .  Problem w tym że u nas w k.k. nie ma dyskusji ... ze względów subiektywnych i obiektywnych . Zw względów subiektywnych dlatego ,ze k.k. nie pćtrafi inaczej działać , "ekscelencja tak powiedzieli i tak ma być " czy sie to komuś podoba czy nie, co by było zrozumiałe w przypadku np. dogmatów wiary w innych już nie...ot, "zamordyzm" więc siłą rzeczy jesteśmy my katolicy nauczeni obgadywać pokątnie swych szefów ,przy czym nie są oni bez winy w tym przypadku.  Ze względów obiektywnych ...ano schamieliśmy , zamiast długich wywodów niech się Pan przyjrzy naszym "gwiazdom" ekranu używają słownictwa za jakie kiedyś pan hrabia lał szpicrutą po pysku , jaka kultura taki poziom komunikacji. pozdrawiam.
E
emi
28 stycznia 2015, 08:47
dużo ciekawszy tekst odnośnie niejedności katolików przeczytałem na blogu wdrodzedocelu.blogspot.com
BK
bis KLIKAJCIE
28 stycznia 2015, 07:45
Kolejny "obrońca" papieża Franciszka. Po Michnikowym Sawickim, po najemniku deonowym Żyłce, po ks. Siepsiaku bez doktoraciku, po dotąd bezkarnym pornoedukatorze dzieci ks. Prusaku - kolejny deonowiec. A wszyscy wiedzą że Polacy szanują wszystkich papieży i że Polska zawsze była wierna nauczaniu Watykanu. Żałosny ten deon w tym tworzeniu medialnego pontyfikatu, KK i medialnych sensacjach. WSZYSTKO ROZBIJA SIĘ O KLIKANIE - DEON ZERUJE NA PAPIEZU ABY WZROSŁO MAKSYMALNIE
27 stycznia 2015, 22:02
Proponują pojednanie z Tradsami: <a href="http://misjakultura.blogspot.com/2015/01/zrozumiec-tradsow.html">Zrozumieć Tradsów:)</a>
M
Mawak
27 stycznia 2015, 21:04
No to jak z tą wolnością w Kościele? Można mieć wątpliwości co do niektórych gestów, zachowań czy sformułowań Ojca Świętego, czy nie? Czy naprawdę muszę wszystko, ale to zupełnie wszystko co mówi Papież (łącznie z poglądami na kwestie ekonomiczne na przykład) przyjmować jako prawdę objawioną, czy jednak mogę mieć do tego stosunek ambiwalentny i nie narażać się na wieczne potępienie? 
27 stycznia 2015, 22:00
Można krytykowaćpapieża. Tylko w przypadku Franciszka lewacy nas wpuszczają w maliny przeinterpretowując wypowiedzi papieża. Benedykt byłzły wg nich to z Franciszka robią tego "dobrego". Też nie podoba mi sięwiele postaw tego papieża, ale niektórzy wylewajądziecko z kąpielą, nie potrafiąoddzieliućrzeczywistych gaf papieża od tego, co się mu podstępnie dopisuje.
N
Nestor
27 stycznia 2015, 16:58
Skłóceni katolicy , jeśli już mówimy "a " to trzeba powiedzieć i "b" Co nas skłóca ? dogmaty wiary ? nie skłóca nas STYL SPRAWOWANIA WŁADZY . Władzy ...a to jest jeszcze władza ? jakie obszary zycia wiernych kontroluje Watykan ? ani ekonomii ,ani  obyczajowości , ani niczego znaczącego .  Pod bokiem Watykanu wyrasta potęga Islamu który w odróżnieniu od k.k. jeśli już nawet nie kontroluje wszystkich dziedzin życia muzułmanów  to zachował te najistotniejsze np. sądownictwo. Islam daje sobie lepiej radę na terenie kanonicznym k.k. niz on sam co jest po pierwsze groźne po drugie ...ośmieszajace. Co może zrobić papież ? albo dokonac "rewolucji " i ożywić kościół nauka żywą przy aktywnym wzroście aktywnoiści  i znaczeniu [ to nieuniknione ] laikatu albo ...biadolić , co czyni. A co do sporów , one sa psychologicznie uzasadnione , wewnątrz upadającej instytucji to normalne , problemem k.k. jest to ,że nie prowadzi to do konstruktywnych wniosków ale do przytyków osobistych, nikt nie mówi o tym co by tutaj w kościele zmienić aby przynajmiej powstrzymać proces rozpadu ale o tym jaki jest papież  dobry czy zły , to do niczego nie prowadzi .  Ale czy moze być inaczej ? w ogromie paiperów jakie zalewają kościół brakuje jednego najwazniejszego : odpowiedzi na pytanie :  CO JEST PRZYCZYNĄ NIEPOWOEDZEŃ KOŚCIOŁA Jeden taki dokument a jak wiele by uporządkował , także spory, one by były nadal , ale inne konstruktywne.
BN
Borys Nowak
27 stycznia 2015, 20:08
Bardzo proszę o uzywanie innego nicka, ten jak widać jest juz wykorzystany na tym portalu. Gdybym jeszcze podzielał pana zdanie,  moze bym o tym nie wspominał. Pan rozumie rodząca sie w ten sposób niestosowność? Z szacunkiem. Nestor
EN
eks Nestor
28 stycznia 2015, 15:25
Pardon , przyjmuję do wiadomości , nie wiedziałem
TK
TYLKO KLIKAJCIE
27 stycznia 2015, 15:07
~WIERNY 18:40:20 | 2015-01-26 Kolejny "obrońca" papieża Franciszka. Po Michnikowym Sawickim, po najemniku deonowym Żyłce, po ks. Siepsiaku bez doktoraciku, po dotąd bezkarnym pornoedukatorze dzieci ks. Prusaku - kolejny deonowiec. A wszyscy wiedzą że Polacy szanują wszystkich papieży i że Polska zawsze była wierna nauczaniu Watykanu. Żałosny ten deon w tym tworzeniu medialnego pontyfikatu, KK i medialnych sensacjach. WSZYSTKO ROZBIJA SIĘ O KLIKANIE - DEON ZERUJE NA PAPIEZU ABY WZROSŁO MAKSYMALNIE
Z
Zocha
30 stycznia 2015, 12:20
Widzę że nic nie zrozumiałeś! To chwilowe czy wrodzone?
Ś
Świadek
27 stycznia 2015, 11:48
Tak się zacząłem zastanawiać nad pytaniem, czego się po nowo wybranym papieżu spodziewałem, dokładniej, czego oczekiwałem. Myślę, że przede wszystkim oczekiwałem, że będzie Skałą Piotrową, że jak i poprzedni papieże będzie oparciem jeśli chodzi o sprawy wiary i moralności. To jest zadaniem papieża. No i tu zaczęły się schody. Dzisiejsza notka prasowa o przyjęciu pewnej transseksualistki z partnerką są tutaj najlepszym przykładem. Jeśli ten news jest prawdą, oby nie, to mamy tutaj problem i to kolejny.
27 stycznia 2015, 12:25
A jaki masz problem... Spotkał wielu ludzi, którzy nie postępują zgodnie z Nauką Kościoła. Ten akurat się pogubił ale szuka, niestety po swojemu...
Ś
Świadek
27 stycznia 2015, 13:13
Skąd wiesz, że szuka? Jeśli nawet szuka, to trzeba mu wskazać własciwą Drogę, a nie afirmować jego grzeszną relację poprzez zapraszanie partnerki. Upomnienie, wskazanie Drogi jest chrześcijańskim obowiązkiem.
27 stycznia 2015, 13:32
Skoro pyta to szuka. Po co napominać jedną osobę skoro dwie mają problem?
F
franek
30 stycznia 2015, 12:22
Czy wiesz że Jezus z celnikami jadał?
P
pytanie
30 stycznia 2015, 12:29
A czy spotykał się z parami homoseksualnymi? Nigdzie nic na ten temat nie ma. Czy papież może się z takimi parami spotykać?
R
R
27 stycznia 2015, 09:50
Czy warto przejmować się tym, co powiedział (jakiś tam) redaktor Ziemkiewicz? Czy ktoś go jeszcze zaprasza do tv publiczej?
Ś
Świadek
27 stycznia 2015, 08:37
Tak sobie myślę, że oto mamy kolejny pontyfikat może w pewnym sensie zawieść. Benedykt 16ty ustąpił, bo po prostu nie był w stanie udźwignąć ciężaru papieskiego urzędu. Jasno to wyraził w swoim wystąpieniu przed złożeniem urzędu. Podobnie, Franciszek też czasem ma kłopot z udźwignięciem niektórych wymiarów papiestwa. Warto się zastanowić, dlaczego tak jest. Odpowiedź choć nie wyczerpująca jest prosta: dzisiaj papieże noszą buty po Janie Pawle Drugim. A  był to papież po prostu wyjątkowy: wielki charyzmatyk, wielki myśliciel, wielki święty, wielki duszpasterz, wielki mąż stanu, wielki przyjaciel, wielki  Polak, ... można by tak dalej. Nieraz czytałem różne wspomnienia, i wszystkie bez wyjątku potwierdzały tę wielkość i powiedzmy wprost: wyjątkowość. I teraz te wielkie Janowo-Pawłowe buty próbują nosić inni papieże. Jednak to tylko ludzie, bo Pan Bóg wybiera ludzi na ten urząd. Może trzeba pomóc w sensie refleksji te buty zamienić na bardziej pasujące rozmiarem. Kiedyś np. papieże byli nazywani więźniami Watykanu. Miało to różne przyczyny, ale pozwało papieżom na ograniczenie obowiązków. I wielu papieżom to odpowiadało. Papieże występowali tylko w Watykanie, w sposób bardzo przemyślany, przemodlony, przedyskutowany, ... Dzisiaj dokładnie taka forma nie byłaby dobra, jednak ... mniejsze buty są nie tylko możliwe, ale i konieczne.
R
rafi
27 stycznia 2015, 08:51
To ciekawe, bo mnie bardziej podoba się papież Franciszek.
D
dk
27 stycznia 2015, 12:25
Nie tylko JPII, w XX wieku były pontyfikaty wiekich papiezy  Piusa X Piusa XII Jan XXIII Paweł VI Szczególna łaska na szczególne czasy. Co do Franciszka zobaczymy jakie owoce przyniesie jego pontyfikat, puki co możemy się tylko modlić
Ś
Świadek
27 stycznia 2015, 16:01
Te pontyfikaty były na pewno dla K. znaczące, każdy pod innym względem. Jednak żaden z nich nie przypominał pontyfikatu JPII, tego ogromu pracy apostolskiej, myśli, działań, gestów, ... i to w najróżniejszych sferach. Coś takiego przekracza siły jednego człowieka. Trzeba po prostu nadludzkich sił, żeby podjąć takie dzieła.
R
rafi
27 stycznia 2015, 08:24
Dla mnie Franciszek jest po prostu człowiekiem, który pragnie iść za Bogiem - i robi to, w sposób autentyczny. Robi to tak, jak potrafi. Biblia określa takich mianem "ludzie dobrej woli". W byciu z Bogiem nie ma nic zawiłego. Bóg mówi po prostu - kochaj! Tak właśnie wygląda życie obecnego papieża.
F
FabJan
27 stycznia 2015, 02:26
Dokładnie TAK! Bardzo lubie czytać panów Wołodźkę i Gospodarka np. z ostatniego felietonu polemicznego z p. Zyłką , bo widać po pierwsze argumenty, wiedzę, uczciwość intelektualną, troskę o Kościół i o jedność w Kościele. Że ludzie różni ale mogą rozmawiać kulturalnie, dopytywać, mieć inne zdanie i dążyć do jedności. Dzięki z atakie głosy.
W
WDR
27 stycznia 2015, 02:12
Mi się bardzo spodobała wypowiedź Ojca Świętego o waleniu pięścią i  mam nadzieje, że nie została sprostowana.
26 stycznia 2015, 22:37
@Krzysztof Wołodźko Chyba najlepszy z tekstów "w tej sprawie"... Mnie też irytuje "pontyfikat sprostowań" i ten stan trzeba zmienić! Ale... jak tam czytam Pana tekst czy tym samym my nie mówimy "a myśmy się spodziewali" że papież będzie bardziej papieski i roztropny... ;-)
D
Dominik
26 stycznia 2015, 19:10
Dziękuję Panu Bogu, że urodziłem się "lewicowym katolikiem".
Z-
Zaskoczony - trochę
26 stycznia 2015, 21:12
Zawsze myślałem, że poglądy ludzie nabywają np. w domu, szkole, poprzez lekturę, refleksję ... Ale widać nie wszyscy, lewica nabywa je poprzez geny. Jednak co do katolicyzmu, to jest to herezja, a może raczej zupełny brak wiedzy? Nawet protestanci uważają, że chrześcijaninem stajemy się poprzez chrzest.
OD
o dzieleniu
26 stycznia 2015, 18:53
„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je". (Mt 10 34-39)
26 stycznia 2015, 19:06
Jak to rozumiesz? Przykro mi, ale zastanawiam się dlaczego rozpowszechniasz taką 'naukę' pełną podziału i podszytą strachem. Zdaję sobie też sprawę, że Pismo Święte na przestrzeni wieków było cenzurowane i modyfikowane przez kościół - Bóg nie jest strachem i terrorem, a miłością. Ciężko godzić się z koncepcją, która nijak ma się do prawdziwej nauki Jezusa, którą była właśnie miłość i akceptacja. Nie chcę być odbierany jako atakujący założenia Waszej religii, jednak trzeba umieć przefiltrować to co w służbie dobra, a nie w służbie powielania z samego tytułu bezmyślnego powielania.
26 stycznia 2015, 19:41
"Zdaję sobie też sprawę, że Pismo Święte na przestrzeni wieków było cenzurowane i modyfikowane przez kościół" Całe, czy tylko te elementy, które nie pasuję Tobie? A może znasz jakaś inną nieocenzurowana wersję?
26 stycznia 2015, 20:19
Istnieje dosyć opracowań na ten temat, po które możesz sięgnąć, jesli zainteresował Cię ten temat. I owszem - nie pasują mi elementy, które zakładają podziały i strach, ponieważ chcę widzieć i tworzyć wokół siebie świat dobry, w którym każdy mógłby czuć się bezpieczny i zrozumiany.
26 stycznia 2015, 20:22
"I owszem - nie pasują mi elementy, które zakładają podziały i strach," Cóz, to tylko pycha.... "ponieważ chcę widzieć i tworzyć wokół siebie świat dobry, w którym każdy mógłby czuć się bezpieczny i zrozumiany." Nie ma i nie będzie takiego świata. Twoja religia jest oparta w tym wypadku na falszywych przesłankach wynikajacych z wybiórczego czytania Biblii i odrzucania "złych" fragmentow.
26 stycznia 2015, 20:32
"Cóz, to tylko pycha...." Nie, to serce dyktujące w jaki sposób mogę pomóc, a czym wcale nie poprawię sytuacji siebie i innych. "Nie ma i nie będzie takiego świata." Póki co nie - właśnie za sprawą takich ludzi jak Ty. Wiem jednak, że będe o niego walczył do końca. "Twoja religia jest oparta w tym wypadku na falszywych przesłankach" Ja nie mam religii - to filozofia postępowania. Twoje poglądy są zbyt fanatyczne, Tomaszu, żebyś był w stanie ocenić samemu i obrać własny kierunek - łatwiej jest kurczowo trzymać się zastałych poglądów, ale w imię czego? No właśnie, w imię czego... Przestudiuj najpierw coś więcej niż tylko jedną księgę z tych, które 'zawierają jedyną prawdę', a nabierzesz byćmoże szerszego spojrzenia. Na tym zakończę tę konwersację. Jeszcze raz, życzę Ci miłości i zrozumienia.
26 stycznia 2015, 21:09
"Twoje poglądy są zbyt fanatyczne, Tomaszu, żebyś był w stanie ocenić samemu i obrać własny kierunek" Skad wiesz, czy kierunek, który obrałem nie jest moim własnym wyborem? "łatwiej jest kurczowo trzymać się zastałych poglądów, ale w imię czego? No właśnie, w imię czego.." Zawsze jest to samo, uważasz, iż skoro jestem katolikiem, to znaczy iż trzymam sie kurczowo zastałych poglądów. Ale to jest bzdura. Można być katolikiem (tak fanatykiem) z pełni świadomego, dobrowolnego wyboru. "Przestudiuj najpierw coś więcej niż tylko jedną księgę z tych, które 'zawierają jedyną prawdę', a nabierzesz byćmoże szerszego spojrzenia." Nie ma poza Biblią innej księgi zawierajacej pełną prawdę. Oczywiscie mowa o całej Biblii, a nie o wybiórczo traktowanych faragmentach. Budowanie, tak, jak to czynisz, filozofii (choc dla mnie to religia "miłości") w oparciu o wybrane fragmenty Biblii i odrzucanie innych bo nie pasują do Twoich tez wprost dowodzi fałszywosci tych tez. I to nie wynika z fanatyzmu, ale z logiki.
27 stycznia 2015, 12:05
Tomaszu, kierunek, który wybrałeś (piszesz, że jesteś katolikiem - fanatykiem) oczywiście jest Twoim własnym wyborem, tylko czy on Ci służy? A jeśli powiesz "tak", to odpowiedz proszę na pytanie, co konkretnie służy Ci tj. sprawdza się w Twoim życiu (tu zakładam, że jesteś szczęśliwym człowiekiem) wierząc w Boga nakreślonego tak w ST jak i NT. I jeszcze jedno pytanie - co powiedziałby Bóg ten z ST i NT do mnie, która wie, że jest On Miłością?
27 stycznia 2015, 12:17
który* wie, że jest On Miłością
27 stycznia 2015, 20:48
Jezli dokonałem wyboru (dokładniej, jełżi codziennie dokonuje wyborów) to znaczy iz te wybory mi służą. Co do Towjej wiedzy, skoro odrzucasz niepasujące do Twoich teoryjek fragmenty Biblii, to znaczy iz nie wiesz, lecz wydaje ci się.
W
WIERNY
26 stycznia 2015, 18:40
Kolejny "obrońca" papieża Franciszka. Po Michnikowym Sawickim, po najemniku deonowym Żyłce, po ks. Siepsiaku bez doktoraciku, po dotąd bezkarnym pornoedukatorze dzieci ks. Prusaku - kolejny deonowiec. A wszyscy wiedzą że Polacy szanują wszystkich papieży i że Polska zawsze była wierna nauczaniu Watykanu. Żałosny ten deon w tym tworzeniu medialnego pontyfikatu, KK i medialnych sensacjach. WSZYSTKO ROZBIJA SIĘ O KLIKANIE - DEON ZERUJE NA PAPIEZU ABY WZROSŁO MAKSYMALNIE
26 stycznia 2015, 15:22
Nie podział katolików jest problemem, a podziały ludzi w ogóle. Sama koncepcja religii jest podziałem samym w sobie, krzyczącym głośno i wyraźnie: ' to ja mam rację'. Gdyby tylko zastąpić to wolnością i wspieraniem każdego w jego indywidualnym zrozumieniu, każdy byłby wolny, doceniony i wspierany, obojętnie czym byłby dla niego Bóg czy jaką formę przyjmował. Jedyną uniwersalną religią jest bezinteresowna miłość, wszystko inne jedynie próbuje (lub juz nawet nie) się na Niej wzorować.
7
734
26 stycznia 2015, 15:33
Co za bełkot, ale twój awatar piękny.
26 stycznia 2015, 15:59
Bełkot dla tych, którzy nie znają alternatywy i nie są na Nią otwarci. Wszystko jednak w swoim czasie... miłość, która tkwi u źródła chęci zjednoczenia wszystkich istnień sama znajdzie drogę - i to najdonioślejsza i najpiękniejsza obietnica.
7
734
26 stycznia 2015, 16:09
Super, a na jaką alternatywę trzeba się otworzyć? Miłość, która tkwi u źródła – no nieźle brzmi a kto jest źródłem miłości dla ciebie? Zjednoczenie wszystkich istnień- pociągnij dalej, to ciekawe…
26 stycznia 2015, 16:56
Przede wszystkim trzeba otworzyć się na uniwersalną prawdę i zrozumienie wykraczające poza ograniczenia, które sami stworzyliśmy. Kiedy spojrzymy z szerszej perspektywy na ilość i różnorodność koncepcji Boga, które istnieją aktualnie - mało tego - jak kształtowały się one na przestrzeni historii, stwierdzimy, że nie ma jednej prawdy, a zarazem zawsze Ona była. Ten paradoks sprawia, że Bóg jest wszechobecny, w każdej koncepcji (nawet Jego braku - gdyż samo zaprzeczenie Jego braku jest już potwierdzeniem istnienia) dając tym samym możliwość nieskrępowanego doświadczania samego siebie. Gdy zrozumiemy uniwersalność istoty Boga, znikną podziały i zaczniemy, jako ludzkość, tworzyć jedność przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu odrębności, tradycji i przekonań. Kto jest źródłem miłości, pytasz - właśnie Bóg, ale również Ja i Ty - jego dzieci niosące myśl stworzenia i będące naczyniami jego miłości. Przez zjednoczenie wszystkich istot rozumiem wspólistnienie ze wszystkimi elementami tworzącymi ten świat, a raczej zmianę intencji, która tkwi u źródła tego wspólistnienia, włączając w to szacunek do zwierząt, świata roślin i świata duchowego na każdym poziomie. Te bieguny już się zmieniły i świadomość ludzi rośnie. Najpierw jednak w pełni, jako gatunek musimy zaprowadzić pokój we własnych sercach i wewnątrz wspólnoty, by móc budować dalej świat dostatku dla wszystkich istnień. Czy jest wspanialszy cel i motywacja do bycia dobrym?
7
734
26 stycznia 2015, 17:33
Ograniczenia, o jakich ograniczeniach myślisz? Co masz na myśli? Czy ograniczeniem jest dla ciebie również prawo, dekalog? Ograniczenia, które mam na myśli, czyli np. stawianie granic dziecku jest dla niego niezbędne dla jego prawidłowego rozwoju. Jak zaprowadzić pokój we własnych sercach i wewnątrz wspólnoty?
T
tomi04
26 stycznia 2015, 17:39
Co to za filozofie tu glosicie, co?  Skad sie wzielo, gdzie i  kiedy wyroslo?
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 18:03
mam nawet mazę na tę wspaniałą religię: WSZYSTKOIZM
26 stycznia 2015, 18:05
Ograniczenie to szeroko rozumiane blokady przepływu miłości w nas samych. Prawa, które nakazują Nam jakiekolwiek postępowanie są ograniczające. Nie można być jednak w tym myśleniu naiwnym. Oczywiście, ludzkość w tej chwili nie jest gotowa na przyjęcie całkowitej wolności wyrazu, gdyż nadal na naszym świecie istnieją intencje nie rezonujące z miłością boską. Nasza ewolucja jest procesem, który odbywa się na przestrzeni wielu setek, a nawet tysiecy i milionów lat - również w kwestii stopnia świadomości i zrozumienia. Nieuniknionym jest, że zbliżamy sie coraz bardziej do tego jedynego, niepodważalnego i uniwersalnego zrozumienia, krok po kroku, lecz cały czas do przodu. Stawianie granic dziecku do pewnego stopnia jest oczywiście uzasadnione, po to zostaliśmy stworzeni w tak złożony sposób, by móc prowadzić i ulepszać kolejne pokolenia, by, zamiast popełniać Nasze błędy, działały w służbie stworzenia lepszych warunków do życia dla wszystkich. W tym przypadku, ograniczeniem jest dla mnie ograniczanie kreatywności dziecka lub załatwianie za jego sprawą własnych ambicji, zamiast wspierać go w jego indywidualności i pasjach. Globalnie - istnienie systemu (media, rządy, kapitalizm, banki, fanatyzm religijny), który dyktuje nam jak myśleć i wspiera podziały (to dopiero współczesne niewolnictwo, na które się na dodatek godzimy). Jak zaprowadzić spokój we własnych sercach? Najpierw zaakceptować własne słabości i zechcieć je zmienić, zacząć działać w służbie miłości dla każdego kogo spotykamy na drodze, bezinteresownie; zmienić podstawę naszego istnienia - być pomocą, wsparciem i zrozumieniem - również dla siebie samych. Brzmi łatwo w teorii, jednak dopiero gdy zaczniemy to praktykować, odkryjemy trudy i wagę tej drogi. To stanowi właśnie o wielkości człowieka - czy potrafi wygrać ze samym sobą, nie z innymi, ale dla dobra innych. Wystarczy, że każdy zmieni siebie, wtedy zmieni się cały świat jego i pozostałych.
26 stycznia 2015, 18:07
Wyrasta to z natury Boga, który jest miłością, nie mniej, nie więcej - z potęgi, która będzie istnieć zawsze wbrew temu co się powie czy pomyśli. Miłość zawsze znajdzie drogę do Nas.
26 stycznia 2015, 18:12
To nie żadna religia, a samo już szufladkowanie i etykietowanie jest błędem w postrzeganiu tej koncepcji.
26 stycznia 2015, 18:28
Ta "koncepcja" sie rozwija, juz drugi nick ja tutaj prezentuje.  Jak do tej pory nie dostałem odpowiedzi o autora tych powielanych tutaj "rewelacji".
26 stycznia 2015, 18:36
To nie jest 'powielana rewelacja', a Autora juz wskazałem. Ten sam Autor przemawia przez każdego z Nas, póki co jednak nie każdy z Nas chce go uslyszeć i zaakceptować tę prawdę - sugeruję położyć nacisk na jej przesłanie, zamiast na siłę szukać punktu 'zaczepnego'.
26 stycznia 2015, 18:39
Przepraszam, mogłem wprowadzić Cię w błąd - w oryginalnym wpisie w ostatnim zdaniu wyrażenie "religia" miałobyć w cudzysłowie.
26 stycznia 2015, 18:54
Czemu tak usilnie pod róznymi nickami budujesz tutaj przesłanie jakiejś swojej religii? O ile wiem, jeszcze do niej nie dojrzalem, ale choć odpowiedz jaka sektę reprezntujesz.
26 stycznia 2015, 19:19
Po pierwsze, piszę tylko i wyłącznie pod jednym nickiem, a po drugie, jeśli dla Ciebie bycie wyrazem bezinteresownej miłości na Ziemii jest sekciarstwem, to z pewnością byłbyś w gronie ludzi, którzy dwa tysiace lat temu ukrzyżowali Jezusa. To całkowite niezrozumienie założeń Twojej własnej religii i świadectwa jej najważniejszego nauczyciela - Syna Bożego. Zapytaj się sam siebie co jest prawidłowym wyborem w każdej możliwej sytuacji: miłość czy wyobrażenie o słuszności doktryny.
26 stycznia 2015, 19:37
"Zapytaj się sam siebie co jest prawidłowym wyborem w każdej możliwej sytuacji: miłość czy wyobrażenie o słuszności doktryny." Co ciekawe, ktoś pod innym nickiem pisał identyczne frazesy. "bycie wyrazem bezinteresownej miłości na Ziemii" Znów frazes z "idologii miłości". "To całkowite niezrozumienie założeń Twojej własnej religii" Poważnie? Wskażesz mi więc których "załozeń" mojej własnej religii nierozumiem.  ps. oczywiscie nie ma żadnej mojej własnej religii
26 stycznia 2015, 19:39
"wyrasta to z natury Boga, który jest miłością" W ST też?
EZ
Edek z Indiii
26 stycznia 2015, 19:52
Mniej dragów i tandetnej mistyki w stylu Coello i Osho a jeszcze jest dla Ciebie nadzieja.
26 stycznia 2015, 20:04
Zakończmy to, Bracie, nie jestem osobą będącą tu, by kłócić się kto ma rację. Szukam ludzi, którzy chcą zrozumieć, a nie uderzać głową w ścianę. I wiem, że moje pobudki są zakorzenione w miłości, obojętnie czego nie spróbujesz tu przypisywać. Wystarczy.
26 stycznia 2015, 20:06
Chętnie poznam Twój punkt widzenia - nadzieja na co? Gdzie tkwi w tej koncepcji Twoim zdaniem błąd?
26 stycznia 2015, 20:25
"Szukam ludzi, którzy chcą zrozumieć, a nie uderzać głową w ścianę. " Znaczy szukasz wyznawców swojej religii. Czemu wiec nei piszesz wprost o tym. "wiem, że moje pobudki są zakorzenione w miłości, obojętnie czego nie spróbujesz tu przypisywać." Uczciwei byłoby, gdybyś napisał, iż są zakorzenione w Twojej wyobraźni miłosci, z miłością realna majacą mało wspólnego. W jednym masz racje. Wystarczy juz tej Twojej agitacji. EOT.
7
734
26 stycznia 2015, 20:48
Jeśli żyjesz w Jego Duchu Miłości prawo przecież nie jest dla ciebie ograniczające. Intencje nie rezonujące z miłością Boga – o co dokładnie ci chodzi?, o to, że jesteśmy grzesznikami? Ograniczenie kreatywności zgadzam się nie jest dobre, a załatwianie własnych ambicji kosztem dziecka jest dla dziecka krzywdzące. ​Zaakceptować własne słabości – jak najbardziej, nie można się samoubiczować. Zresztą miłosierny stosunek względem innych jest możliwy tylko pod warunkiem, że jesteśmy miłosierni dla siebie. Zanim pokochamy innych musimy pokocha siebie i pogodzić ze swoimi słabościami. A zmienić można tylko to, co się zaakceptowało. Tak, więc nawrócenie/ podnoszenie się jest możliwe po stanięciu w prawdzie i akceptacji jej. Zmiana sienie, nawrócenie trudne. A w nawróceniu: zmiana kierunku, wyciągniecie wniosków, żal i tęsknota za przemianą.
26 stycznia 2015, 21:19
"Jeśli żyjesz w Jego Duchu Miłości prawo przecież nie jest dla ciebie ograniczające." To prawda, istnieją jednak na tym świecie prawa i regulacje, które ludzi od zrozumienia i miłości próbują odciągać, sam system, w którym żyjemy potrafi bardzo utrudnić lub zablokować całkowicie wprowadzanie choćby technologii czy metod leczenia, które mogłyby zaszkodzić status quo dominacji gospodarczej i informacyjnej. To miałem na myśli. "Intencje nie rezonujące z miłością Boga – o co dokładnie ci chodzi?, o to, że jesteśmy grzesznikami?" Nie nazwałbym tego byciem grzesznikiem, a błądzeniem na drodze do osiągnięcia poziomu, w którym nie wyrządzamy krzywdy nikomu, łącznie ze sobą i działamy jedynie dla wspólnego dobra wszystkich. Nikt od razu nie stał się Mistrzem, mozna jednak zawsze świadomie próbować wybierać czynienie dobra w miejsce innych pobudek. Wiem, że byćmoże piszemy różnymi słowami, jednak nie to jest najważniejsze, ponieważ miłość jest językiem wspólnym i cieszę się czytając ostatnią część Twojej wypowiedzi.  Dodałbym jeszcze, że w 'nawróceniu' ważne jest, by zawsze mieć w głowie podstawy swojego działania i jedynie dobre intencje i w pełni wybaczyć sobie wszelkie krzywdy. Wtedy Bóg jest w stanie prawdziwie przetransformować naszą rzeczywistość.
7
734
26 stycznia 2015, 21:53
Dobre to znaczy czyste intencje. I ostanie pytanie o jakich technologiach czy metodach leczenia myślisz?
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 23:15
Słowo dane nam jest w Objawieniu, albo w Nie wierzymy, albo nie. Czlowiekowi dana jest wolność, w tym wolność najróżniejszych koncepcji, tyle, że to Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a nie odwrotnie. Jeśli czlowiek zaczyna sobie tworzyć koncepcje, interpretacje to błądzi. Chrześcijanin wierzy w Nowy Testament. I kropka. Nie odbieram nikomu prawa do róznych koncepcji, ale mam  prawo to oceniać, co oczywiście nikogo do niczego nie zobowiązuje.
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 23:18
Objawienie, czyli Ewangelie nie moga dla chrześcijanina być w opozycji do miłości, bo była by to miłość wadliwa. Są najpełniejszym wyrazem milości.
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 23:19
Czyli jednak "alternatywa". Do czego?
26 stycznia 2015, 23:28
Myślę o wielu technologiach związanych z wytwarzaniem energii, nie będących zależnymi od  użycia w procesie paliw kopalnianych. Jak wiadomo, cała gospodarka światowa jest aktualnie oparta głównie na wydobyciu i eksploatacji złóż - potężne korporacje trzymają łapę na zdecydowanej większości zasobów, uzależniając tym samym gospodarczo kraje i ich rządy, a w konsekwencji nas - ludzi. Istnieją setki 'zamrożonych' patentów,  które mogłyby przyczynić się do udostępnienia całkowicie darmowej energii dla wszystkich ludzi świata. (jeśli chciałabyś zgłębić temat, polecam zrobić mały 'research', by przekonać się na własne oczy). Patenty te są jednak skrzętnie 'blokowane', gdyż jak wiadomo, zatrzęsłyby misternie budowanym przez długie lata systemem uzależniania Nas od 'wielkich graczy'.
26 stycznia 2015, 23:29
C.D. Podobnie jest z korporacjami farmakologicznymi, w których interesie wcale nie leży wyleczanie ludzi z ich chorób, lecz utrzymywanie ich w stanie permanentnego stanu 'okołochorobowego' lub chorobowego - ani do końca zdrowy, ani martwy pacjent nie jest dla nich 'dobrym' klientem. Rozumiem, że brzmi to jak 'teoria spiskowa', jednak wystarczy rozejrzeć się dookoła i zweryfikować to we własnym życiu (skład i działanie leków, ich skutki uboczne, statystyka umieralności itp.). Już dawno istnieją leki i metody WYLECZAJĄCE na stałe raka, AIDS, PTSD, wszelkie choroby psychiczne (depresję, uzależnienia...) i inne - w pełni naturalne i nie niosące ze sobą ogromnego ryzyka powikłań (również polecam poszukać) - są jednak albo demonizowane przez establishment medyczny lub lobby'inguje się sposoby będące w interesie dalszej dominacji gigantów. Nie neguję wszystkich metod medycyny 'konwencjonalnej' - pomogła ona niewątpliwie wielu osobom w potrzebie, jednak medycyna komplementarna - oryginalna medycyna istnieje od zawsze - tak długo jak istnieje natura i zawiera w sobie lek na każde istniejące schorzenie - nieinwazyjny i naturalny w działaniu. Nie każdy zdaje sobie sprawę z alternatyw i możliwości usprawnienia funkcjonowania naszej cywilizacji - tu tkwi problem, w uciskaniu informacji. Ale zmienia się to na szczęście równolegle z ewolucją naszej świadomości. Żyjmy tą nadzieją i wierzmy, że w końcu nastaje czas pokoju, dostatku i miłości na naszej Matce Ziemii. Miłości i spokoju.
7
734
27 stycznia 2015, 00:10
Natura, natura - o jakiej energii niekonwencjonalnej piszesz, hmm chodzi o solary, pompy ciepła, wiatraki itp.??? Co do działalności koncernów farmaceutycznych to jest trochę w tym prawdy. Tu chodzi mi o stomatologię, lek na próchnicę ponoć jest ale zbyt dużo „kosztowałby rynek” jego wprowadzenie (tu mam na myśli rynek kosmetyczny - pasty do zębów, no i stomatologia itp.). Jednak twoje wnioski są zbyt daleko idące, rzeczywiście wyglądają na „teorię spiskową”. Tu mam na myśli szczególnie rzekome istnienie leku na raka i AIDS. Jak słyszę medycyny komplementarna, niekonwencjonalna i naturalna to zapala mi się czerwone światło. A jak słyszę homeopatia, ziołolecznictwo to mnie odrzuca. Po przeczytaniu książki „Nie krocz za mną” kojarzy mi się z okultyzmem. Chyba, że masz na myśli inny sposób wspomagający leczenie konwencjonalne np. krioterapię, która jest bardzo pomocna szczególnie dla fizjoterapeutów zajmujących się rehabilitacją narządów ruchu.
27 stycznia 2015, 11:09
Mam na myśli technologie, o których rzadko słyszy się z oficjalnych źródeł - zimna fuzja, E-CAT, grafenowe wytwornice prądu zasilane wodą morską, czy wiele z patentów Tesli (polecam zgłębić temat i historię tego naukowca - smutna, ale inspirująca) - np. wieża kumulująca energie pozyskaną z pola magnetycznego Ziemii bezpośrednio z jądra/punktu zero oddziałujących z nią atomów. Oczywiście, stosuje się już również wiele technologii spod szyldu 'eko' jak solary, elektrownie wiatrowe, pompy geotermalne czy turbiny na dnie morza - nadal jednak w zbyt małym stopniu, by mówić o przewadze 'czystych' technologii  ujarzmiających siły natury, oczywiście na rzecz paliw kopalnianych, nuklearnych etc. Moje wnioski dotyczące koncernów farmaceutycznych są tak daleko idące, gdyż interesuję się tym tematem i staram się pozyskiwać informacje z różnych źródeł, przede wszystkim niezależnych. Skutecznych i bezpiecznych terapii leczenia raka istnieje wiele - ludzie sami opisują też w jaki sposób wyleczyli się bez użycia chemio czy radioterapii (wystarczy poszukać), które jak większość metod konwencjonalnych są inwazyjnie i objawowe, zamiast skupiać uwagę na złożonym źródle problemu (kwasowość i niedotlenienie komórek spowodowane przeładowaniem organizmu toksynami). W leczeniu AIDS stosuje się metody pobudzające organizm do regeneracji i produkcji krwinek przez układ, a także tlenek srebra do bezpośredniej walki z wirusem HIV (warto wspomnieć, że istnieją dowody na to, iż jest to wirus wytworzony laboratoryjnie).
27 stycznia 2015, 11:11
C.D. "Jak słyszę medycyny komplementarna, niekonwencjonalna i naturalna to zapala mi się czerwone światło...." Należy zapytać zatem samego siebie co tkwi u źródła tego braku zaufania dla 'boskiej apteki' - ona istniała, jak mówiłem, od zawsze - medycyna konwencjonalna jest z kolei bardzo młodym tworem. Osobiście, zanim podzielę się jakąś metodą leczniczą - najpierw studiuję ją dokładnie i testuję na sobie (oczywiście nie mówię tu o chorobach bardzo poważnych, ale także o praktykach prozdrowotnych), jestem też dietetykiem i staram się korzystać z możliwie wielu źródeł, bez negowania metod tylko ze względu na ich pochodzenie (ogromne pokłady wiedzy tkwią szczególnie w tradycyjnych czy starożytnych metodach leczenia). Nie musimy niczego etykietować - to budzi zawsze największe wątpliwości, gdyż każdy ma inne doświadczenia i wiedzę. Podstawa wyleczenia organizmu jest bardzo prosta - zdetoksyfikowac organizm (ponieważ jestesmy ze wszystkich stron otoczeni najróżniejszymi toksynami), uaktywniając tym samym naturalne możliwości autoregeneracji organizmu i dostarczyć składników potrzebnych do odbudowy systemu (różnych w zalezności od schorzenia - najlepiej jednak kompleksowo). Mam również na myśli metody równolegle wspomagające pokroju właśnie krioterapii, akupresury, akupunktury, masażu leczniczego i innych. Sposobów i dobrych alternatyw dla leczenia farmakologicznego jest wiele, wszystko należy jednak stosować z głową i dawką ostrożności.
27 stycznia 2015, 13:18
Drogi przyjacielu, jeśli przyjrzysz się bliżej, obiektywnie - piszemy tak naprawde w niektórych kwestiach o tym samym, lecz innymi słowami. Rozumiem i szanuję Waszą ścieżkę, jako Katolików, jednak dla mnie nie jest ważne czy rozmawiam z Katolikiem, Muzułmaninem, Buddystą, Agnostykiem czy Ateistą, ponieważ, jeśli spojrzysz obiektywnie, to dostrzeżesz, że to wszystko są właśnie koncepcje, a rozmowa toczy się pomiędzy dwoma równie wartościowymi istotami. Masz stuprocentową rację w tym, że jestesmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga - pytanie tylko jak to rozumiesz, bo właśnie to jest najistotniejsza informacja z tym związana. A różne koncepcje i interpretacje zawsze istniały i będą istnieć, ponieważ przy bogactwie różnorodności na tego świata jest to właśnie czynnik, który czyni go moim zdaniem tak pięknym i ciekawym. Masz też oczywiście prawo oceniać, odpowiedz sobie jedynie czy rzeczywiście chcesz oceniać innych czy swoją zdolność do zrozumienia i akceptacji odrębności. W moim odczuciu, ta ocena innych jest jednym z powodów, dla którego my - ludzie - nie potrafimy żyć ze sobą w pełnej zgodzie i harmonii. Na koniec zapytam Cię wprost, MR, co widzisz złego lub nieprawidłowego w poświęceniu swojego życia dla bezinteresownej pomocy innym, zrozumienia i kierowania się miłością? Bo to właśnie promuję - to i tylko to.
7
734
27 stycznia 2015, 13:49
Co do źródeł energii ciekawe (E-CAT). Leczenie raka bez chemio terapii jest przy tej chorobie wysoce ryzykowne. Jest już w Stanach nowa metoda – leczenie celowane. Leki celowane nie działają na cały organizm, lecz wyłącznie na komórki chore. Jest to dużo mniej inwazyjna metoda i nie obciążając organizmu jak zwykła chemioterapia. Jednak to drogie leczenie i mało kogo stać na nią. Jest też z elektrochemioterapia i radioterapia protonowa itd. Kwasowość i niedotlenienie komórek spowodowane przeładowaniem organizmu toksynami  - to o tym trzeba myśleć przed chorobą, czyli unikać produktów zbyt przetworzonych, można kupować suplementy posiadające kwasy Omega 3 itp. Ale na pewno nie leczyć raka w ten sposób o którym piszesz. ‘Boska apteka' i starożytne metody leczenia – a co to w ogóle jest? Akupunktury itp. do mnie to w ogóle nie przemawia. Napisałeś stosować z głową – ta nasza głowa i rozum może czasem źle nas poprowadzić.
27 stycznia 2015, 18:46
"Co do źródeł energii ciekawe (E-CAT)" Tych innowacyjnych technologii istnieje całe multum. Co do raka - w zaawansowanym stadium szczególnie właśnie leczenie radio i chemioterapią jest ryzykowne (dodatkowe osłabienie i wyniszczanie układów organizmu), przykro mi o tym nawet myśleć, ponieważ wiem ile nadziei daje chorym fakt, że walczą i leczą... (mam osobę chorą na raka w najbliższym otoczeniu) nie zmienia to faktu istnienia bezpieczniejszych i tańszych metod.
27 stycznia 2015, 18:47
C.D. Wiele najnowszych metod medycyny konwencjonalnej jest bardzo kosztowna, oczywiście (wspomniane przez Ciebie metody, moim zdaniem, nadal pozostają jednak leczeniem ukierunkowanym objawowo), ale wcale nie musi tak być - przykładem może być kuracja olejem konopnym, który odbudowuje organizm na poziomie komórkowym i przywraca jego funkcje autoregeneracyjne i immunologiczne (właśnie za sprawą ogromnych ilości kwasów omega-3), a cała kuracja kosztuje 3600€ i można ją stosować z każdą inna formą leczenia równolegle. Metod tych jest jednak więcej (np. aktywny krzem) i są one tanie. Trzeba myśleć przed, jednak gdy jest już za późno, organizm potrzebuje takiej detoksyfikacji oraz diety bogatej w składniki odżywcze bardziej niż kiedykolwiek i znacząco wspomaga to leczenie, gdyż uderza w źródło problemu. "Boska apteka" to dla mnie po prostu natura, w której znajdziemy lek na każdą dolegliwość, obojętnie czy to w świecie flory, fauny, żywiołów czy duszy. Starożytne metody leczenia to 'oryginalna medycyna' opracowywana na przestrzeni setek i tysięcy lat - np. medycyna chińska, ajurwedyjska itp. Głowa może nas czasem zmylić, wtedy z pomocą przychodzi zaufanie i prośba o ukierunkowanie.
27 stycznia 2015, 20:50
Promujesz jakieś własne wyobrażenia czegoś, czego nie rozumiesz. Bo piszesz wiele o "miłości", lecz pisząc obok o beziteresownej pomocy innym, zrozumienia etc nie rozumiesz nawet pojęcia "miłość".
7
734
27 stycznia 2015, 21:09
A kogo prosisz o ukierunkowanie?
27 stycznia 2015, 22:35
Tomaszu, powiem tak: robisz masło maślane z czegoś, co jest bardzo proste i klarowne w wydźwięku, tylko po to chyba żeby przed samym sobą wyprzeć rzeczone przesłanie. Szanuje Twoje spojrzenie na moje poglądy, pozwalasz mi zrozumieć zupełnie inną perspektywę, z którą wcześniej nie przyszło mi bezpośrednio obcować. Odpowiem Ci, dlaczego piszę dużo o miłości - ponieważ kocham ludzi, nawet jeśli popełniają błędy i błądzą - również nie jestem wolny od tego, dlatego potrafię to zrozumieć i zaakceptować. Rozumiem miłość na swój sposób, jak każdy inny człowiek- ponieważ przybiera ona najróżniejsze formy i nie ma na Nią jednej recepty czy definicji. Akceptuję tę różnorodność - także Twoje spojrzenie na nią, bez względu na to jakie ono jest. Cieszę się, że spotkaliśmy się na tym forum i życzę Ci pełnowartościowego doświadczenia drogi, którą świadomie wybrałeś.
27 stycznia 2015, 22:48
Proszę o nie w rozmowie z Bogiem, nieraz czuje też wewnetrzną potrzebę poradzenia się Aniołów (być może wtedy właśnie one najlepiej są w stanie pomóc - po to zostały też stworzone w swojej nieskończonej miłości i chęci pomocy). To jest też jednak indywidualna sprawa, ponieważ niektórzy czują wyraźniejsze połączenie ze świętymi, swoimi zmarłymi bliskimi, Matką Boską , Jezusem... każdy ma indywidualne preferencje i czuje się komfortowo w kontakcie z różnymi Nauczycielami. Pięknie jest wiedzieć i czuć, że zawsze jest ktoś, kto nas wesprze i pomoże (oczywiście, jeśli na to świadomie zezwolimy). Masz jakieś swoje doświadczenia w tej kwestii? Chętnie posłucham.
7
734
28 stycznia 2015, 00:29
Jak to możliwe, że radzisz się aniołów? A jakich aniołów się pytasz o radę i jak to robisz? Rozumiem nabożeństwo do aniołów, modlitwa do Anioła Stróża, Michała Archanioła. Jednak rozmowa z aniołami wydaje mi się to rzecz niespotykana, dana tylko świętym (np. papieżom jak Jana XXIII). Napisałeś kontakt z różnymi nauczycielami, przecież jest jeden Jezus. Moje doświadczenie w tych kwestiach… dość intymne dla mnie pytania, ale... za zmarłych się modlę, nie szukam połączeń i kontaktu z nimi. Jak mi się śnią to wtedy odczytuje to jako prośbę o modlitwę. Dla mnie Osobą, która zawsze mnie wesprze jest Jezus, Jemu to wszystko mówię i jest moim najlepszym Przyjacielem. Jestem również niewolnikiem miłości Najświętszej Maryi Panny (Traktat o rawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny). Mam też swoich ulubionych świętych, o ich wstawiennictwo proszę w modlitwie. Są to przede wszystkim św. Jan Paweł II i św. Faustyna. Również św. Maksymilian Kolbe, św. Urszula Ledóchowska, św. Michał Archanioł, św. Rita, św. Rafał Kalinowski oraz św. Joanna Beretta Molla. Uwielbiam św. Piotra i św. Pawła. A jakich świętych ty cenisz?
28 stycznia 2015, 03:09
Napisałem 'dosyć rozwiniętą' odpowiedź na Twoje spostrzeżenia i pytania oraz zawarłem nieco przykładów i historii z mojego własnego życia - z tego względu też wolałem/próbowałem przesłać ją w liście prywatnym. Z racji braku posiadania przez Ciebie konta, nie mogłem tego jednak uczynić. Jeśli chciałbyś/chciałabyś poznac jego treść, załóż proszę konto lub podaj mi adres mailowy - pozostawiam decyzję Tobie i nie nalegam :) Wybieram nie wystawianie się na oceny i brak zrozumienia 'szerszej widowni'. Pozdrawiam
28 stycznia 2015, 07:24
Relatywizacja i własne redefiniowanie pojecia miłośc to jedno z dzieł szatana. Miłośc jest zdefiniowana wprost w ST i NT. Pytanie, czy akceptujesz ja, czy wymyślasz sobie jakieś prywatne, spełniajace Twoje oczekiwania pojecie miłości. Miłośc to nie jest ani akceptacja ani rozumienie innych. Miłość wbrew Twoim twierdzeniom nie jest różnorodna, choć przybiera ona oczywiście różne zewnętrzne wyrazy. Aby kochać miłością ewangeliczną, czyli tą pelną, najpierw trzeba wierzyc w pęłni Bogu objawionemu na kartach Biblii. Wybiórcze, według własnych wyobrażeń traktowanie Objawienia powoduje, iz nie potrafi sie kochać.
28 stycznia 2015, 11:58
Mimo Twojego spojrzenia, wspieram Cię na Twojej ścieżce i szanuję Twe spojrzenie. Ja rozumiem to nieco inaczej, co nie czyni żadnego z nas ani lepszym ani gorszym. Niech każdy z Nas robi swoje i niech będzie spełniony w swych decyzjach.
MR
Maciej Roszkowski
28 stycznia 2015, 18:36
Jak to mawia moja córka - "to nie mój poziom ogólności". Ale spróbuję. Nie tylko nie mam nic przeciwko temu o czym w ostatnim akapicie, ale jestem za! Religie różnią się między sobą. Te w których wyznaje się Boga osobowego zapewne prowadzą do Niego, choć  wyznawcy każdej uważąją, że ich jest "najlepsza". Ja uważąm, żę moja prowadzi do Niego najlepiej. Wierzę, że Bóg poprzez proroków i Nowy Testament wskazał nam drogę. Jest prosta, choc trudna do przejścia. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, bo mamy przymioty osoby - rozum i wolną wolę, czego nie ma pozostała natura . Różnią nas od Niego nasze słabośći. Ta droga mi wystarcza i nie chciałbym sie rozpraszać na różne koncepcje, swoje wersje, chaos poszukiwań. I zgadzam się, że świat mimo wielu minusów jest piekny. Podbnie jak uważam, że  Katolik, Buddysta, Agnostyk, Ateista może być zbawiony gdy jest człowiekiem sprawiedliwym. Nie dlatego, że jest Buddystą, Agnostykiem, Ateistą, tylko dlatego, że w życiu  postępuje zgodnie z Przykazaniami, nawet jeśli tego tak nie nazywa.
U
Universum
28 stycznia 2015, 23:16
Nawet nie wiesz jaką sprawiłeś mi radość swoim postem, bracie :) To dojrzałe i wymagające - zaakceptować różne drogi, prowadzące do jednego zrozumienia, pomimo silnego poczucia prawidłowości własnej - gratuluję. " Ja uważam, że moja prowadzi do Niego najlepiej." A gdyby przeformułować nieco to stwierdzenie w taki sposób: 'Ja uważam, że moja prowadzi mnie w sposób najlepiej dla mnie przyswajalny i zrozumiały, podobnie jak w przypadku innych ludzi, którzy wybrali inną drogę, będącą najodpowiedniejszą ścieżką dla ich zrozumienia" Mógłbyś powiedzieć jakie masz odczucia i spostrzeżenia w stosunku do mojej wersji? Będę wdzięczny za Twoja opinię.
U
Universum
28 stycznia 2015, 23:18
"Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, bo mamy przymioty osoby - rozum i wolną wolę, czego nie ma pozostała natura" Osobiście zgadzam się w połowie z Twoim stwierdzeniem, ponieważ w moim odczuciu pierwiastek boski tkwi w każdym - tym największym i najmniejszym elemencie stworzenia i jego przejawie. Nie ulega wątpliwości , że otrzymaliśmy rozum (narzędzie do analizowania własnych zachowań i syntezy wniosków z tego płynących) czy wolną wolę, będącą obrazem cech boskich - czy są one jednak na pewno jedynymi dostrzegalnymi w naszej rzeczywistości? Dla mnie natura i przyroda są właśnie skarbnicą wiedzy na temat natury Boga - począwszy od harmonijnej równowagi zachowanej pomiędzy siłami natury (np. równoważenie ciśnienia, frontów atmosferycznych , zasobów wodnych, pływów czy temperatury dla zachowania warunków sprzyjających rozwojowi i utrzymaniu życia), poprzez koewolucję gatunków czy nawet królestw oraz ich wzajemną adaptację (np. służba roślin poprzez ich lecznicze właściwości, rola zwierząt i roślin zdolnych do oczyszczania ekosystemów lub ujednlolicania sieci przesyłu informacji między gatunkami [grzyby i ich grzybnia]), aż po odzwierciedlenie 'boskiej matrycy' na poziomie 'mikro i makro kosmosu' (...model budowy atomu=>układu Słonecznego=>galaktyki=>...  , podział komórkowy <=> powstawanie nowych galaktyk, struktury i formy samoorganizacji powtarzające się w różnych miejscach: struktura plastra miodu <=> zespoły komórek (tkanki) <=> struktury  cząsteczek związków chemicznych)... a to tylko kilka przykładów, przychodzących mi na myśl. Jedną z najważniejszych cech natury boskiej jest dla mnie właśnie umiejętność stworzenia warunków dla w pełni zharmonizowanego współistnienia wszelkich jego zjawisk i tworów, gdzie każdy element czy istota 'boskiego planu' ma swoje miejsce i ważną rolę w procesie współtworzenia rzeczywistości i doświadczania indywidualności i jedności zarazem.
U
Universum
28 stycznia 2015, 23:18
W żadnym wypadku nie chcę wywracać Twoich poglądów czy przekonań - zadaję ludziom pytania, ponieważ to dla mnie bezcenna nauka poznawania ich jedynych w swoim rodzaju perspektyw. Zgodzisz się chyba jednak ze mną, że nie jest przyjemnym obcowanie z niezrozumieniem, 'przekręconym' postrzeganiem tych intencji oraz ocenami, epitetami, itp itd. Na koniec podzielę się z Tobą moim postrzeganiem 'Przykazań' - jest bardzo proste i sprowadza się do jednej zasady - by źródłem każdego naszego działania była miłość, chęć pomocy oraz wsparcia, nie oczekując niczego w zamian. Jeszcze raz dziękuję za Twoją wypowiedź.
29 stycznia 2015, 06:51
Katolik nigdy nie jest zbawiony dlatego, iż jest sprawiedliwym. Zbawienie jest łaską i nie wynika z naszej sprawiedliwości ani postępowania zgodnego z przykazaniami. Potrzebna jest nasza wiara, z niej wypływajace uczynki. Ciekawe wieć jak to jest z wiarą innowierców. Bo ataista odrzucający Boga, gdy o Nim już usłyszał ma raczej marne szanse na zbawienie do czasu nawrócenia.
29 stycznia 2015, 06:54
I znów tłuczesz jakies swoje(?) wydumane traktaty. Z tego co piszesz nic nie wynika, a pokazuje totalne pomieszanei róznych pojeć. Szkoda, bo świat staje sie pięnym, gdy sie uwierzy i nawróci do chrześcijaństwa (katolicyzmu).
U
Universum
29 stycznia 2015, 16:50
'Tłuczesz wydumane traktaty' - Bardzo zabawnie ujęte :) Ok, zacznijmy zatem od 'dotłuczenia' mojego spojrzenia na odzwierciedlenie i przejawów Boga na każdej płaszczyźnie istnienia. Nie oczekuję, że każdy dostrzeże i zrozumie pewne zależności od razu, trzeba przestudiować stosunkowo szeroki obszar materiału z wielu różnorodnych dziedzin nauki (m.in. biologii, botaniki, zoologii, fizyki kwantowej, astronomii, geologii, a w szczególności - matematyki/ geometrii), by móc dostrzec powtarzające się w każdym stworzeniu wzorce, proporcje, struktury, perfekcyjnie ergonomiczne formy ścieżek ruchów energii (np. torus, helisa, spirala), a także o wiele wiele dalej idące zależności pomiędzy wspomnianymi zjawiskami natury, królestwami zupełnie odmiennych istot czy nawet oddziaływań międzyplanetarnych czy międzygalaktycznych. Przytaczam te przykłady , ponieważ zarzucasz mi totalne pomieszanie różnych pojęć - a przeciez nie dotknęlismy nawet setnej ułamka ogromu 'Boskiej Machiny' którą jest Wszechświat, potrafiący stworzyć i utrzymać warunki życia dla każdej możliwej jego formy, właśnie po to, by móc wyrażać się na drodze niczym nie skrępowanej kreatywności, w miłości. Mój kochany bracie, uwierz mi, że moja rzeczywistość jest najpiękniejszą, jaką mogłem sobie wymarzyć i stworzyć (oczywiście nie zawsze taka była, jednak konsekwentną pracą nad soba i swoimi słabościami udało mi się odwrócić 'biegun' doświadczania) - i bez 'nawracania się'  na ścieżkę głoszenia poglądów chrześcijańskich (jeśli właśnie to masz na myśli). Skoro mówisz o nawracaniu się, to osobiście, istnieje dla mnie tylko jedna forma 'nawrócenia' - powrót na ścieżkę miłości skierowanej w strone wszystkiego, co kiedykolwiek spotkasz na swojej drodze.
MR
Maciej Roszkowski
30 stycznia 2015, 11:15
Trudno się nie zgodzić z poglądem, który sprowadza sie do tego, zę każdy na swój asposób i swoje możliwości stara się o tym  myśleć i poszukiwać.  Pozdrawiam .
P
piw
26 stycznia 2015, 15:17
Tak głębokie podziały to zasługa Franciszka. Niestety ae musimy bronić Ewagelii i wiary katolickiej przed jego zakusami. Jak pisał czcigodny sługa Boży abp John Fulton Sheen: "Na kogo można liczyć w walce o ratunek dla naszego Kościoła? Nie na naszych biskupów, naszych kapłanów ani członków zakonów. To WASZE zadanie, ludu wiernego! Pan Bóg dał wam rozum, oczy i uszy, abyście uratowali Kościół. WASZA misja to pilnować, aby wasi kapłani zachowywali się jak kapłani, biskupi jak biskupi, a zakonnicy jak zakonnicy!"
P
pawq
26 stycznia 2015, 15:28
Wiesz co piw, sam kiedyś byłem nastawiony anty do biskupów i całej tej hierarchii, dopóki nie poznałem kilku z nich. I gwarantuję Ci, że zależy im bardziej i działają znacznie więcej niż Ci się wydaje. A papież Franciszek jest nam dany od Boga na te czasy, musimy się za niego gorąco modlić, bo jak widać po artykułach i komentarzach na forach, nieprzyjaciel bardzo się go boi i stara się go skompromitować.
P
piw
26 stycznia 2015, 16:01
Papież Franciszek nadal, po dwóch latach, nie jest świadomy odpowiedzialności jaka na nim spoczywa i nie rozumie swojej funkcji. Jest zwierzchnikiem miliarda katolików! Szefem instytucji działającej 2000 lat! Każde słowo z jego ust jest zapisane i może stać się przyczyną polemik i dyskusji. Uważam że byłby wspaniałym proboszczem gdzieś na przedmieściach Rio de Janeiro, zawsze blisko ubogich, dostępny z posługą 24/7. Ale został biskupem, kardynałem, papieżem. I musi się zachowywać jak papież. To miłe że dzwoni czasem do ludzi którzy piszą mu o swoich problemach. Ale to proboszcz ma być blisko wiernego. Powinien zadzwonić do miejscowego proboszcza lub biskupa!!!
S
strada
26 stycznia 2015, 16:10
Nie rozśmieszaj mnie, piw.... Chociaż właściwie to, co piszesz, jest bardziej żałosne, niż śmieszne. Przytaczasz jakiś wyrwany z konetekstu i niezbyt mądry tekst poboznego człowieka i sam siebie czynisz obrońcą Kościoła broniąc go przed paieżem. Takich jak Ty było juz wielu i słuch o nich zaginął. Radzę więc posłuszeństwo papieżowi, modlitwę za niego i szacunek. Żaden świety nie jest ponad autorytetem papieża, nawet gdyby był doktorem Kościoła. A Twoim zadaniem jest słuchać papieża bardziej niz wszysctkich świętych. Poza tym, to trzymaj się Ewangelii. Tam jest mowa, co jest naszy, zadaniem. To papieżowi Bóg dał o czy, rozum i uszy, by ratował Kościół. Nie Tobie.
S
strada
26 stycznia 2015, 16:21
Franciszek zachowuje się jak papież, bo jest papieżem. Czy styl jego zachowania sprawia, że snujesz takie katastroficzne wizje Kościoła i oznajmiasz ludziom, że trzeba ten Kościół ratować??? A cóż on takiego okropnego robi? Demoralizuje innych? Wyrzeka się Chrystusa?
T
tomi04
26 stycznia 2015, 17:58
Papiez Franciszek robi to co robil Jezus, wychodzi do ludzi. Nie boi sie wychodzic do ludzi. Jest to wychodzenie bardzo ludzkie, bezposrednie, piekne. To nie fason, to serce. Uwazam ze nalezy nauczyc sie przyjmowac to co Pan Bóg nam doje poprzez kolejnych papiezy. Nie tesknic za jakimis niespelnionymi marzeniami. Ale nauczyc sie przyjmowac to co Pan Bóg daje poprzez papieza Franciszka. Bo to jest wlasnie zycie, nie w przeszlosci ani w przyszlosci, ale teraz. 
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 18:00
Sprawa jest do uratowania. Proszę zaoferować swoje usługi doradcze
D
Dlaczego?
26 stycznia 2015, 18:12
Ocho! Mamy tu kolejnego mądrzejszego od papieża! Ciekawe czemu jeszcze nie stoisz na czele kościoła? Tacy ludzie denerwują mnie najbardziej. Nie darzę Franciszka stu-procentowym zaufaniem ale nie ujadam przy każdej okazji. Fakt, Bergolio w niektórych kwestiach moim zdaniem przegiął ale to ile w nim miłości wiele wynagradza. Tej czystej bezinteresownej, nie pogmatwanej przez żadne doktryny miłości. Miłości Boga do człowieka i miłości człowieka do innego człowieka.
O
Ojej!
26 stycznia 2015, 18:18
I tu jest błąd. Nie wiem gdzie to jest napisane ale nie obchodzi mnie to. Wystarczy włączyć myślenie. Papież jest człowiekiem. Z tego samego ciała, z tej samej krwi, z tą samą psychiką, tak samo grzeszny. Nie wszyscy papierze byli święci (historia macha rączką) i tego ukryć się nie da. Święci to najlepsi z ludzi a więc stoją ponad "nie świętymi" papieżami. Bez obrazy ale myślenie w kategorii "Papież ponad wszystko", pachnie średniowieczną ciemnotą. Więcej - zamyka nas na głos Ducha Świętego. W końcu słuchamy przede wszystkim niekoniecznie lub nie w pełni świętego człowieka. 
C
Cóż...
26 stycznia 2015, 18:25
A Chrystus? On jest ponad papiestwem. Nie stał na czele ale to on wszystko rozpoczął. To on pokazał drogę. Jego zadanie było najważniejsze. Do ludzi jednak wychodził. Papierz ma naśladować Jezusa. A teraz porównaj sobie Jezusa z Nazaretu, cieślę, leczącego ludzi i pozwalającego prostytutce obmyć swoje stopy do nadętego, ubranego w szaty z których złoto kapie i nie wystawiającego nosa z Watykanu następcy św. Piotra. Tak niestety wyglądało wielu papieży. Franciszek wprowadza zmiany. Mam nadzieję, że na lepsze.
S
strada
26 stycznia 2015, 19:48
Zapoznaj się z nauką Kościoła. Nawet najświętszego ze świętych słuchać nie trzeba. Nawet najmarniejszego papieża- tak. W sprawach wiary, moralności i dyscypliny Kościoła. Nie wszyscy święci byli głową Kościoła (tylko święci papieże). Natomiast zwykły, niekanonizowany święty- tak. I nie papież ponad wszystko we wszytskim- podkreslam: w sprawach wiary, moralności i dyscypliny Kościoła
Ż
życzliwy
26 stycznia 2015, 20:53
Papież jest Argentyńczykiem, Rio de Janerio lezy natomiast w Brazylii. Moze zanim zajmiesz się papieżem wiecej poczytaj, postudiuj, pomysl, to naprawdę nie boli.
O
Ojej!
26 stycznia 2015, 22:26
No nie wiem czy w sprawach moralności... wystarczy trochę poszperać a wszystko co czarne (i wcale nie moralne) wychodzi na wierzch. 
P
piw
26 stycznia 2015, 22:55
Ty kurwo zasrana obrażasz wielu Świętych papieży którzy byli "więźniami watykanu". Rzygać mi się chce gdy czytam Twój komentarz!
P
piw
26 stycznia 2015, 22:55
Podałem przykład kretynie jeden, slumsy w Rio są "słynne"
P
piw
26 stycznia 2015, 22:57
Jezus wychodził i NAWRACAŁ. Nie dyskutował z  prostutukami o klientach tylko odpuszczał grzechy mówiąc: idź i nie grzesz wiecej.
MR
Maciej Roszkowski
26 stycznia 2015, 23:23
Spokojnie, to tylko internet!
S
strada
27 stycznia 2015, 13:37
I Ty naprawdę uwazasz, że to Ty uratujesz Kościoł, bo takie jest Twoje zadanie?
TW
Tracąca wiarę w ludzkość Có
28 stycznia 2015, 15:30
Ach i to ty jesteś tym "obrońcą" i "bohaterem". Padłam i nie wstaję :D Skąd możesz wiedzieć o których konkretnie papieżach piszę? A co do tego , że nie wszyscy byli fantastyczni chyba się zgodzimy ze względu na twoją nagonkę na Franciszka. Ci którzy byli święci na pewno nie spełniali przynajmniej kategorii "nadęty". Zresztą po co ja w ogóle się wysilam. Tym nader inteligentnym komentarzem pokazałeś ostatecznie, że jesteś ZEREM. Mam prawo do wyrażania własnego zdania, tym bardziej, że zachowuję jakiś poziom, a ty nie masz prawa mnie obrażać. A odnośnie do twego jakże wspaniałego i na kolana powalającego epitetu, wprost uwielbiam ludzi, którzy oskarżają obce osoby o bycie kobietami lekkich obyczajów. Można by to powiedzieć pewnie o sporej części osób w mim wieku ale na pewno nie o mnie, sorry :D Nie znam się na schorzeniach psychicznych ale wyczuwam coś a’ la schizofrenia + mania wyższości…