Nacjonalizacja Ewangelii

(fot. PAP / EPA / GEORGI LICOVSKI)

Polemika na temat tego, czy Jezus był czy nie był uchodźcą, doprowadziła do przywołania bardzo skądinąd ciekawych dysput.

Oto przytoczono nam różnice w postrzeganiu dzieciństwa Chrystusa przez wspólnotę czerpiącą z tradycji św. Mateusza od tej czerpiącej od św. Łukasza. Cieszę się bardzo, że tylu z nas mogło sobie przypomnieć lub dowiedzieć się, dlaczego Łukasz pominął być może czteroletni epizod egipski w życiu św. Rodziny, a Mateusz nie tylko go nie pominął, ale wręcz uzasadnił zapowiedzią starotestamentalną.

Warto też zwrócić uwagę na głosy (m.in. głos dominikański) na to, że to, czy Jezus był czy nie był uchodźcą, nie jest tak ważne jak to, że nim jest obecnie. On utożsamia się z uchodźcami tak samo jak z nagimi, głodnymi, spragnionymi, uwięzionymi, chorymi itd. I tak naprawdę spór toczy się o naszą reakcję wobec tych potrzebujących. Czy widzimy w nich Jezusa?

Ale oczywiście nie ma co ukrywać, że w ataku na Janinę Ochojską nie chodziło o dywagacje egzegetyczne. To niefortunne "chlapnięcie" (bo jak inaczej nazwać twierdzenie sprzeciwiające się nie tylko Ewangelii wg św. Mateusza, nie tylko papieżowi Franciszkowi i jego poprzednikom, ale też ogromnej masie obrazów i obrazków przedstawiających "uchodzenie" św. Rodziny na osiołku do Egiptu) jest po prostu symptomatyczne dla pewnej mentalności.

DEON.PL POLECA


Nie był to klasyczny lapsus, ale nie dziwi w ustach ludzi dążących do nacjonalizacji Kościoła. Dlaczego? Skąd taka oczywista niedorzeczność? Przecież Jezus, Józef i Maryja uszli do Egiptu, aby uniknąć śmierci. Ratowali się przed okrutnym Herodem, który na wszelki wypadek kazał zabić dzieci betlejemskie, co świadczy o jego zbrodniczych zamiarach wobec Jezusa. Prześladowanie miało charakter polityczny. Wszak Herod chciał zgładzić pretendenta do tronu.

Dla ludzi wychowanych na różnych jasełkach i szopkach bożonarodzeniowych powinno to być oczywiste. A jednak okazało się na tyle nieoczywiste, że podważone: Jezus nie był uchodźcą.

Skąd takie twierdzenie?

Być może (powtarzam: być może) ktoś zapatrzony w żłóbek obruszył się: przecież to mały Żyd leży w stajni w Betlejem, a więc w kraju żydowskim. Jaki więc z niego uchodźca? Leży biednie, ale u siebie. Żyd u siebie nie jest uchodźcą, podobnie jak Polak w Polsce nim nie jest. To inni są u nas uchodźcami. Polacy w ogóle nie mogą być uchodźcami. Przecież my nie roznosimy chorób. Trochę naszych emigruje, to prawda, ale nie są uchodźcami. Nie ma przed czym uchodzić.

Takie bronienie za wszelką cenę "wytyczonej" optyki patrzenia na uchodźców, po pierwsze, każe zapomnieć o tym, że ucieczka do Egiptu miała miejsce trochę później niż scena w stajence (czy grocie), a po drugie gdzieś się gubi świadomość istnienia niemałej grupy uchodźców pośród fali emigrantów, jaka wypłynęła z naszej Ojczyzny zwłaszcza w XIX i XX wieku. Polacy byli nie tylko emigrantami, byli też uchodźcami. I różnie byli traktowani za granicą.

Czemu domyślam się takich przyczyn owej niefortunnej wypowiedzi? Nie chodzi mi oczywiście o dogłębne wyjaśnienie dynamiki owej wymiany zdań. Jak ktoś chce, niech zapyta autorki. Ważniejsze jest zauważenie tego, co się dzieje z Kościołem i jego przekazem, gdy pozwala on się znacjonalizować.

Wiadomo, że sojusz ołtarza z tronem nigdy Kościołowi na dobre nie wychodził. Kościół holenderski na przykład był bardzo nacjonalistyczny i dlatego mówimy o nim, że bardziej "był" niż "jest". On dużo gorzej przechodzi współczesne kryzysy niż Kościoły w innych krajach Zachodu obfitującego w dobra konsumpcyjne. Trudniej mu się otrząsnąć i się odrodzić. Tak dzieje się nie tylko z Kościołami katolickimi. Wystarczy popatrzeć na kraje skandynawskie i proces "upaństwowienia" Kościoła luterańskiego albo nawet na naszych sąsiadów Czechów i to, co się stało z ich narodowym Kościołem husyckim.

Tendencje do bardziej lub mniej formalnego odrywania lokalnych Kościołów od Rzymu i papieża przewijały się stale przez nowożytną historię Europy. Sztandarowym przykładem jest Kościół anglikański (i jego obecny upadek). Jezuici byli zazwyczaj postrzegani jako przeciwnicy takich procesów i płacili za to prześladowaniami (zwłaszcza wydaleniami). Dlatego trudno milczeć wobec współczesnych prób nacjonalizowania Kościoła.

Podejście do uchodźców stało się papierkiem lakmusowym stosunku do uniwersalności Kościoła rzymskokatolickiego. Widać po nim, kogo uważamy za głowę Kościoła. Jest to walka o rząd dusz, stąd nie dziwi agresja, język nienawiści i (jak mamy tego przykład) propaganda naginająca Biblię.

Jaka na to rada? Kościół nieprzypadkowo w czasach PRL, kiedy prawie wszystko znacjonalizowano i chciano go podporządkować władzy, oskarżając o zdradę interesów narodowych, walczył o swoją niezależność. Był wierny Rzymowi. Podobną sytuację mamy teraz w Chinach, bo przecież i u nas wtedy władza faworyzowała Kościół polskokatolicki umieszczający flagę narodową na ołtarzu.

Hierarchia, kapłani i wierni różnie się zachowywali, ale generalnie Kościół obronił swoją wolność, a przez to i autorytet. Autorytet, który przyczynił się do tego, że upadek PRL nie zakończył się krwawą wojną domową.

Warto chyba i teraz bronić niezależności Kościoła i dbać o jego autorytet (wg Franciszkowego wzoru).

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nacjonalizacja Ewangelii
Komentarze (28)
DS
Dariusz Siodłak
30 grudnia 2016, 04:57
Luc Ależ Jezus był stuprocentowym Żydem.Studiował Talmud i kabałę.
Lucjan Drobosz
30 grudnia 2016, 10:37
Jak śmiesz! Żydzi to Jego zabójcy!
30 grudnia 2016, 10:52
:) 
Oriana Bianka
30 grudnia 2016, 01:57
W moim komentarzu do poprzedniego artykułu Ojca napisałam, że chciałabym, aby w Polsce znalazł się autorytet moralny, niezależny politycznie, do którego ludzie mieliby wielkie zaufanie, bo bardzo nam w Polsce potrzeba takiego autorytetu. W cichości myślałam sobie, że Kościół mógłby pełnić rolę takiego autorytetu - podobnie, jak to było w czasach PRL, kiedy to Kościół był oparciem dla ludzi z antykomunistycznej opozycji. Wtedy Jan Paweł II dodawał ludziom wiary, że mogą dokonać zmiany, a autorytet Kościoła przyczynił się do tego, że nie doszło do wielkiego przelewu krwi. Wtedy z pewnością wielkim autorytetem był św. Jan Paweł II. Dlaczego teraz tak często jest podważane nauczanie papieża Franciszka, kiedy odwołuje się do Ewangelii? Dotyczy to m. innymi   naszego, katolików stosunku do ludzi cierpiących, potrzebujących pomocy, uciekających przed śmiercią i prześladowaniami, czyli uchodźców. Ale nie tylko uchodźców, lecz ogólnie naszego stosunku do bliźnich, poczynając od relacji w rodzinie. Dla człowieka żyjącego zgodnie z nauczaniem Jezusa nie ma miejsca na nienawiść. Ludzie Ewangelii są ludźmi pokoju. Zastosowanie się do tego będzie korzystne dla nas wszystkich. A więc dla naszego narodu.
Lucjan Drobosz
29 grudnia 2016, 23:29
Ja nie rozumiem po co ta cała awantura (poniżej). Przecież wszyscy wiedzą, że Pan Jezus był Polakiem spod Częstochowy. Synem Matki Boskiej Częstochowskiej. Uchodźca zaś to ....
abraham akeda
29 grudnia 2016, 22:40
Ten tekst to w linii prostej próba - nie zlikwidowania bądź podważenia władzy kościelniej - ale wykorzystania jej do własnych celów - propagowania ideologii marksistowskiego internacjonalizmu utopijnego błędnie utożsamianego z chrześcijaństwem w skutek ulegania lansowanej ideologii politycznej XXI wieku przez duchownych deonu.
abraham akeda
29 grudnia 2016, 20:15
Autor intencjonalnie próbuje zafałszować historię pisząc iż partia chciała znacjonalizować Kościół. Za komuny Kościół polski był ostoją narodu spychanego w niebyt poprzez internacjonałów i antyklerykałów sowieckich. Dziś autor oddaje tym samym ludziom tylko pod innym szyldem internacjonałów europejskich i modernistów katolickich przysługę pisząc takie brednie i w takim samym stopniu jak komuniści pragnąc osłabić Kościół odcinając go od narodu. Kościół narodowy to Kościół silny narodem i wcale nie przekreśla to jego roli tylko dodaje sił. Autor jak i cała deonowa moderna, bez swojej wiedzy i zgody dryfują po oceanach marksistowskiego absurdu.
29 grudnia 2016, 18:33
Jezus nie był uchodźcą ? Gdyby autorem tej opinii był jezuita, to bym pomyślał, że ktoś odkrył 19-y list z Prowincjałek Pascala. Jak wiadomo, jezuici są w stanie wszystko udowodnić na bazie Pisma Świętego. Zas trzymając się literalnie Pisma Świętego, to ksiądz Wojciech Wegrzyniak powinien głośno i wyraźnie powiedzieć, że Jezus nie umarł na krzyżu, gdyż w Piśmie Świętym o "krzyżu" nie ma nawet najmniejszej wzmianki. 
29 grudnia 2016, 17:19
W kwestii dywagacji, czy Jezus był, czy też nie był uchodźcą polecam najpierw wyważone argumenty biblisty ks. Wojciecha Węgrzyniaka na jego profilu fejsbukowym przy wpisie z 28 grudzień 2016 o 12:55: [url]https://www.facebook.com/wojciech.wegrzyniak1?fref=ts[/url] Swoje zdanie również wyraziłem w komentarzach pod tym. Dla szukających na siłę argumentów, żeby pomagać uchodźcom, bo Jezus był uchodźcą i tak jest to droga donikąd. Bo Jezus przecież nie był choćby chory – to jak pomagać przy tej linii myślenia chorym? Nie był też grzesznikiem… Jeśli już pomagać uchodźcom, to z innego powodu.
ZL
z l
29 grudnia 2016, 16:02
Bazyli oddaj się Panu Jezusowi Chrystusowi. Powiedz Panie Jezu Chryste jestem twój. To jedyne wyjście. "3 Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: «Niech Jezus będzie przeklęty!». Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»" Jak myślisz , co oznaczają te słowa, pomyśl chociaż raz. Króluj nam Panie Jezu Chryste
29 grudnia 2016, 16:34
MPJCH777 oddaje się rozumowi i nauce. Wiara w mity jest jedynie wiarą w mity i niczym więcej.
WDR .
29 grudnia 2016, 15:51
Ojejej... Jezus tak cudownie został zaprzęgnięty do unijnej (niemieckiej) polityki imigracyjnej, a tu ktoś śmie mieć inne spojrzenie. Straszne. Podli nacjonaliści... --- Trzy zasady są mi bliskie: 1) Polska jest krajem chrześcijańskim 2) Istnieje rozdział Kościoła od Państwa 3) Kościół ma prawo (a z mojej perspektywy obowiązek) zabierać głos w sprawach społecznych i politycznych
AA
a a
29 grudnia 2016, 19:42
Proszę jeszcze chwilę poprztykać będzie pełny materiał.
29 grudnia 2016, 15:04
„Cieszę się bardzo, że tylu z nas mogło sobie przypomnieć lub dowiedzieć się, dlaczego Łukasz pominą być może czteroletni epizod egipski w życiu św. Rodziny, a Mateusz nie tylko go nie pominą, ale wręcz uzasadnił zapowiedzią starotestamentalną.” Opis narodzin Jezusa to kompletna fikcja. Żadne przekazy historyczne nie potwierdzają spisu za panowania Heroda Wielkiego. Co więcej wiemy, że taki spis nie miałby najmniejszego sensu, nie tylko z powodów logistyki dot. płacenia podatków rzymianom, ale także z samej logiki celu takiego spisu. (Jeśli ktoś mieszka w Galilei to nie idzie do Judei aby spisać się w celu poboru podatków … bo płaci w Galilei. To tak jakby Polak jechał do Czech, żeby zarejestrować się w systemie podatkowym … bo ma płacić podatek …. w Polsce.) Opisy te zalicza się do opisów basniowch. Po co więc zostały stworzone przez dwóch ewangelistów? Ano miało to specyficzny cel. Ewangelia jako dzieło propagandowe (propaguje nową religię) musiało się liczyć z weryfikacją ze strony potencjalnych wyznawców. Jedną z grup takich wyznawców byli Żydzi. (Jezus zresztą nauczał i kierował swój przekaz jedynie do Żydów .. dopiero po śmierci cudownie zmienia zdanie). Jak wiadomo Ewangelia Mateusza powstała w Palestynie (w Jerozolimie) i przeznaczona była dla chrześcijan nawróconych z judaizmu. Musiała więc przekonywać Żydów (znających przekaz ST), że Jezus jest Mesjaszem. A więc Żydów, którzy wiedzieli o „proroctwach mesjańskich”. Dlatego powstała część, która miała rozwiać wątpliwości. Po prostu historyjka o Jezusa musiała się zgadzać z przepowiedniami … więc odpowiednie zapisy pojawiły się. Co więcej pojawiły się one tylko tam, gdzie były potrzebne tzn. w Ewangelii Mateusza o która przeznaczona była dla chrześcijan nawróconych z judaizmu. W innych takich zapisów brak. Mam tu na myśli np.
29 grudnia 2016, 15:06
(Jr 31,15-17) Będzie słychać płacz dzieci... -> Mt 2,16-18 (Oz 11,1) Mesjasz będzie przebywał w Egipcie, skąd zostanie wezwany -> (Mt 2,1) (Ml 3; 3,23) Jego misja zostanie zapowiedziana i przygotowana przez wysłannika -> (Mt 11,10) Ewangelie Łukasza i Mateusza są sprzeczne. Mateusz mówi o „rzezi niewiniątek” oraz ucieczce z małym Jezusem do Egiptu. Łukasz natomiast o wypełnieniu prawa żydowskiego i powrocie do Nazaretu (Liczne szczegóły w Ewangelii Łukasza sugerują, że jej autor pisał dla potrzeb gminy chrześcijańskiej złożonej z wiernych nawróconych z pogaństwa a więc nie znających wymogów dot. mesjasza).  Jak wiemy brak jest przekazów historycznych o „rzezi niewiniątek” choć Flawiusz opisuje zdarzenia Judei w tamtym czasie.  Po co więc było potrzebna w Ewangelii  rzeź niewiniątek? No przecież: „będzie słychać płacz dzieci”. I kolejna sprzeczność czyli ucieczka do Egiptu. Znowu pojawia się takie zdarzenie po to aby spełnić przepowiednię: „Mesjasz będzie przebywał w Egipcie, skąd zostanie wezwany.”  Tyle, że Mateusz nie zrozumiał tej przepowiedni (źle ją zinterpretował) W przepowiedni chodziło o naród Izrael a nie o mesjasza. Zapis OZ 11 1-2 to „ Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu.  Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie, a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła.” No ale cóż, źle zinterpretował i Jezus musiał pędzić w jego opisie do Egiptu.  Jak wiadomo w opisie Łukasza wraca do domu (no cóż Łukasz nie wiedział że należy spełnić tą zapowiedź mesjańską).
29 grudnia 2016, 15:07
Po co właściwie udał się Józef z ciężarną Maryją (narażając ją i dziecko na śmierć)  do Betlejem? Odpowiedź jest banalna … musi się spełnić zapowiedź mesjańska ST, czyli (MI 5, 1-2) „ A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto [Pan] wyda ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić2. Wtedy reszta braci Jego powróci do synów Izraela. „ Za Heroda Wielkiego żadnego spisu nie było. Dyskusja dotyczy wymyślonych zarzeń, które miały jeden propagandowy cel.
Dariusz Piórkowski SJ
29 grudnia 2016, 14:41
Mnie się wydaje, że nie tyle chodzi o nacjonalizację Ewangelii, ale o przesuwanie dobra Narodu na pierwsze miejsce. W Ewangelii według św. Jana Kajfasz mówi, że "lepiej aby jeden człowiek, czyli Jezus, miał umrzeć za naród, niż gdyby cały naród miał zginąć". Jezus był zagrożneiem także dla takiego a nie innego rozumienia narodu. Został poświęcony dosłownie jako kozioł ofiarny. Jeśli Naród jest pierwszy, to Kościół i Ewangelia muszą zostać mu podporządkowane. To typowa bałwochwalcza pokusa, ale u nas przebrana często w szaty pobożne, że naród bez Kościoła by nie przetrwał, co poniekąd jest prawdą, ale tylko częściową. Z narodu jak z każdej stworzonej rzeczy można uczynić bożka. Trochę to usprawiedliwia nasza skomplikowana historia, gdzie ciągle trzeba było walczyć o przetrwanie, zwłaszcza w ostatnich dwóch wiekach. Trudno też sobie wyobrazić Polskę bez Kościoła, ja w każdym razie nie chciałbym, żeby Polska była niechrześcijańska.  Ale największą pokusą jest pomylenie celów państwa, narodu czy parti z celem Kościoła. Celem Kościoła jest zbawienie człowieka, także jego doczesne powodzenie, ale nie jako nadrzędne i za wszelką cenę. Partia nie ma na celu zbawiać człowieka, ale przedstawiciele Kościoła mogą upatrywać w niej nadzieję na zagwarantowanie przez prawo życia zgodnego z Ewangelią. I tu nastąpi niechybne rozczarowanie, bo celem partii jest też być wybranym na następną kadencję. Kościól, jak rozumiem, przez nikogo nie musi być wybierany w wyborach. 
29 grudnia 2016, 15:14
Można by rzec gdzie ów jezuita Piotr Skarga ,który Boga kochawszy o Ojczyźnie nie zapominał. Dziś w ustach jezuitów słowo naród graniczy z inwektywą. Zapomnieli widać o słowach św.Tomasza,iż łaska nie niszczy natury tylko ją udoskonala. Świetnie oddaje to cytat z Obj.św.Jana (21,24-26):  „I chodzić będą narody w światłości jego, a królowie ziemi wnosić będą do niego chwałę swoją. A bramy jego nie będą zamknięte w dzień, bo nocy tam nie będzie; i wniosą do niego sławę i dostojeństwo narodów”. O.Piórkowski, dając świadectwo lekceważenia narodu,lekceważysz samego Stwórcę
abraham akeda
29 grudnia 2016, 22:09
Autor tego wpisu myli chrześcijaństwo z marksizmem klasycznym-komunizmem[nie mylić z marksizmem bolszewickim-leninizmem ani z marksizmem współczesnym-kulturowym]. Tego typu tekst na tego typu portalu wzbudza w najwyższym stopniu obawy o stan duchowy autorów mających ewidentnie zainfekowane osobiste koleratory wirusami ideologicznej propagandy.
KB
Kasia Brzez
29 grudnia 2016, 14:09
Witam. Zgadzam się z treścią artykułu, ponieważ widzę takie same zagrożenia dla współczesnego Kościoła w Polsce. Jestem przekonana, że za zaangażowanie polityczne Kościół zapłaci wysoką cenę. Mimo, że jestem osobą wierzącą i praktykującą, widzę jasno, że nasz Kościół odegrał dużą rolę w skłóceniu społeczeństwa na przestrzeni ostatnich sześciu lat i obecnie podchodzę do tego, co mówią nasi hierarchowie, bardzo krytycznie. Wielu z nich swoimi wypowiedziami prowokuje konflikty i dzieli, zamiast łączyć. To samo dotyczy przyzwolenia na politykę w kościołach parafialnych. Lata takiego postępowania doprowadziły do tego, że mamy tu na forum osoby o poglądach skrajnie odbiegających od nauki Jezusa, ale uważających się za prawdziwych katolików i nawracających innych.  I tak jest też w naszych rodzinach, wśród znajomych itd. Tylko głoszenie Ewangelii i niestrudzone wyjaśnianie ludziom, o co w niej chodzi, co nam chciał przekazać Chrystus, czemu i dla kogo przyszedł na świat, dlaczego jako niewinne dziecię, a nie jako możnowładca - tylko to ma dzisiaj sens i dlatego, mimo negatywnych komentarzy, proszę trwajcie w swojej postawie, tak jak papież Franciszek. Konsekwentnie. Pozdrawiam
WDR .
29 grudnia 2016, 15:58
Ups... to pewnie zaangażowanie o.Siepsiaka w odrodzenie Platformy Obywatelskiej razi? Mnie nie razi. O.Siepsiak jest także obywatelem i ma prawa wyborcze.
DS
Dariusz Siodłak
29 grudnia 2016, 14:00
Ciekaw jestem czy miano uchodźców należy się również francuskim czy szwedzkim policjantom (lub rdzennym mieszkańcom tych państw) którzy muszą szybko uchodzić przed bandami młodych Jezusów z imigranckich dzielnic.I czy Jezus to ten, który spiepsza czy ten przed którym uciekają.
29 grudnia 2016, 13:48
"Myślę o niebie jako miejscu, w którym ludzie tacy jak ksiądz Tischner, pan Jerzy Turowicz, Papież są razem i mają czas na rozmowę o tym, o czym nie mieli kiedyś czasu rozmawiać. Jest to spotkanie tych samych ludzi, z tych samych kręgów..." Słowa powyższe to rewelacje Janiny Ochojskiej, która nagle celem promocji przymowania uchodźców posiłkując się Ewangelią nazywa Jezusa uchodźcą. Czy jednak ma rację (czy ma rację o.Siepsiak)? Ks.prof.Naumowicz wskazuje na to,że w greckim tekście Ewangelii mowa jest o "wyruszeniu" czy "udaniu się" nie zaś o uchodzeniu. Ponadto teolog ten wskazuje na to,iż zarówno Palestyna jak i Egipt wchodziły w skład Cesarstwa Rzymskiego a więc tym bardziej nie ma tu mowy o żadnym uchodźstwie. Wydaje się więc,iż prywatne niebo pani Ochojskiej, jako miejsce nieskończonych katolewackich dysput zaszczyci również o.Siepsiak ze swoją nacjonalistyczną obsesją 
29 grudnia 2016, 15:24
"Ks.prof.Naumowicz wskazuje na to,że w greckim tekście Ewangelii mowa jest o "wyruszeniu" czy "udaniu się" nie zaś o uchodzeniu." co za kretyński argument. To tak jakby powiedzieć, że ktoś nie "jadł" bo było napisane, że "spożywał".  Ten teolog lata chyba jak gołębica.
29 grudnia 2016, 15:36
"zarówno Palestyna jak i Egipt wchodziły w skład Cesarstwa Rzymskiego a"  Za czasów Heroda Wielkiego Judea posiadała szeroką autonomię, którą wkrótce straciła. Różne części Imperium nadzorowane były przez różnych namiestników, więc przejście do miejsca zarządzanego przez innego „władcę” zapewniało ochronę przez tym poprzednim.
DS
Dariusz Siodłak
29 grudnia 2016, 12:49
Tak,tak...Jezus ma twarz uchodźcy.Gwałci,morduje, podkłada bomby,podpala bezdomnych a w najlepszym przypadku pasożytuje na tubylcach.
KJ
k jar
29 grudnia 2016, 12:22
1. Pojęcie "uchodźca"zostało wprowadzone do prawa międzynarodowego dopiero w 1951 na fali ruchów niepodległościowych i dekolonizacji. Odnoszenie tego do czasów rzymskich czy okresu rozbiorów Polski to nadużycie (mówimy wtedy o migrantach, a nie uchodźcach). 2. Polacy na różne sposoby pomagają uciekinierom z Syrii (nie tylko wspierają PAH, ale PCPM,Kirche in Not, Open Doors, inne).Włączają sie w to media katolickie, np. "Gość Niedzielny". Głoszenie haseł, że Polacy nie solidaryzują się z Syrią to pomówienie. Polacy jedynie nie chcą, aby im ktoś narzucał jak mają pomagać. Każdy wybiera taką formę pomocy,jaka jest związana z jego powołaniem i możliwościami. 3. Teza o nacjonalizacji Ewangelii oparta na zupełnie błędnych załozeniach, gdyż z natury objawienia wiemy, że Jezus był Żydem, posłany do narodu wybranego celem realizacji obietnicy danej temu narodowi. Ponieważ swoi go nie przyjęli, Dobra Nowina na zasadzie czystej adopcji została wszczepiona w narody, które przyjęły chrzest, jak Polska 1050 lat temu. Po co byłyby Episkopaty, biskupstwa narodowe, gdyby nie było narodów, którym te struktury Kościoła służą. Tworzenie jakiejś mgławicowej wizji Kościoła bez struktur, bez społeczeństw zupełnie przeczy rzeczywistości. Narody się laicyzują właśnie z uwagi na odejście od obietnic chrzcielnych, a nie odwrotnie. Podnoszenie przez o. Jacka tezy o funkcjonowaniu Kościoła w opozycji do narodu to woda na młyn tych, którzy chcą podważenia konkordatu i wyrugowania religii z życia publicznego. Nigdy tak nie było nawet w czasach komuny (przypominam Wyszyńskiego i jego program milenijny ultranacjonalistyczny).
29 grudnia 2016, 15:21
„Pojęcie "uchodźca"zostało wprowadzone do prawa międzynarodowego dopiero w 1951” zgoda co nie znaczy, że nie możemy używać tego słowa do opisu rzeczywistości powstałej przed wprowadzeniem tego słowa do międzynarodowego prawa. Jęsli mielibyśmy nie używać „nowych” słów do przesłośći to dlaczego ktoś w jęz. Polskim odnosi się do opisu Jezusa, Żydów na początku n.e.? Przecież wtedy jęz. Polskiego nie było. Wywód więc trafiony jak kula w płot. „Narody się laicyzują właśnie z uwagi na odejście od obietnic chrzcielnych, a nie odwrotnie” Narody się laicyzują, bo przestają wierzyć w mitologię żydowską, tak jak przestały wierzyć w inne podobne mitologie. Ludzie po prostu mądrzeją, bo wbrew Kosćiołaowi rozwiaja się nauka i humanizm.