Największy problem z islamem

(fot. shutterstock.com)

Brak chęci reformy, zbyt literalne podejście do Koranu, karanie osób porzucających wiarę, stosunek do kobiet - oto litania problemów, które wymieniają przeciwnicy islamu. Zapominają jednak o tym jednym, najważniejszym.

O islamie mówią ostatnio wszyscy. Mówi sąsiad z góry, sprzedawczyni w sklepie, polscy politycy i ministrowie, kapłani i zakonnice. Każdy ma na ten temat coś do powiedzenia. Nic dziwnego, islam stał się w ciągu ostatnich kilku lat jednym z głównych tematów medialnych. Każdy coś tam słyszał.

Każdy jest specjalistą

DEON.PL POLECA

Popyt rodzi podaż, akcja - reakcję. Od czasu ogłoszenia tzw. kryzysu migracyjnego w sierpniu 2015 roku na rosnące zainteresowanie Polaków tematyką islamu odpowiedziały dziesiątki samozwańczych "specjalistów": dziennikarzy, teologów czy naukowców, którzy tak często zamiast wiedzy pozostawili nam ignorancję.

"Ignorancja prowadzi do strachu, strach prowadzi do nienawiści, a nienawiść - do przemocy. Oto jest równanie" - mówił Averroes, jeden z najważniejszych myślicieli arabskich. Na którym etapie równania znajdujemy się my, Polacy?

Choć samo zainteresowanie tematem spada, "specjaliści" pojawiają się zawsze wtedy, gdy trzeba pobudzić nasz strach i nienawiść. Zamach? To na pewno muzułmanie. Wynik wyborów we Francji? To "ich" sprawka. Spadek powołań? A jakże: to wina islamu. "Specjalistom" tak łatwo jest budować swoją popularność i wizerunek na naszej ignorancji, a przede wszystkim - lęku. Ale to dopiero początek naszego największego problemu z islamem.

Muzułmanin? Nie znam

Niestety nie natknąłem się jak dotychczas na badania wskazujące, jaki odsetek Polaków widział muzułmanina na oczy (na żywo, nie w mediach). Jaki odsetek - jeśli już zobaczył - nie obawiał się podejść i chwilę porozmawiać? A jeśli już porozmawiał, to czy stać nas było na dialog, wysłuchanie? Czy raczej był to pełny niechęci monolog, mający przekonać rozmówcę, jak to zła jest jego wiara?

Podejrzewam, że naprawdę niewielu naszych rodaków miało okazję rozmawiać z wyznawcami islamu. Nic dziwnego - skutkiem naszej ignorancji i lęku jest nieumiejętność prowadzenia dialogu. Tak bardzo boimy się muzułmanów, że jeśli już mamy szansę na rozmowę, to nie chcemy, by doszła ona do skutku. Obawiamy się, że ta dziewczyna w hidżabie lub mężczyzna z brodą coś nam zrobi. Boimy się, że tak naprawdę nic o nich nie wiemy - i ta niewiedza może wyjść na jaw. Może okazać się, że nie mieliśmy racji, a ci ludzie... są tacy jak my.

I nie chcę znać

Ten strach nie powinien nikogo dziwić. Po codziennej dawce nagonki medialnej na muzułmanów i uchodźców opanowanie lęku i nienawiści przez "szarego Kowalskiego" to wyczyn niemal heroiczny.

Jednak ogarnia mnie mnóstwo wątpliwości, ilekroć spotykam duchownych czy wykształconych świeckich katolików, twierdzących, że "z islamem się nie da prowadzić dialogu" lub że "taki dialog może prowadzić tylko do konwersji (muzułmanów na katolicyzm)". Z takim podejściem rzeczywiście niewiele osiągniemy.

Warunkiem dialogu jest znalezienie płaszczyzny lub choćby jednego punktu, który jest wspólny dla obu stron. A w przypadku muzułmanów i katolików ta płaszczyzna jest naprawdę ogromna - począwszy od wiary w Miłosiernego Stwórcę, przez wspólne doświadczenie modlitwy czy rachunku sumienia, aż po elementy kultury: historię filozofii czy nauki.

Przykład z życia wzięty: niedawno znajome muzułmanki podczas swojego pobytu na stypendium w Krakowie zaczęły wychodzić razem z lokalną wspólnotą Sant'Egidio na spotkania z ubogimi. Taki mały dialog miłosierdzia.

Dziewczyny po powrocie do swojego kraju przyłączyły się do lokalnej organizacji charytatywnej, rozpowszechniając paradygmat działania, który poznały w Krakowie: na pierwszym miejscu jest relacja z ubogimi, a nie zupa czy pomoc materialna. Taka mała rewolucja miłosierdzia.

Dialog to konieczność

Doświadczenie zwykłych rozmów czy spotkań pozwala zobaczyć, że dialog nie musi polegać na dyskusji o tym, kto ma rację lub kto jest bliżej prawdy. Nie musi też być walką, swoistymi zawodami, w których wygrywa lepszy.

Do tak rozumianego dialogu wielokrotnie wzywał papież Franciszek. Tym bardziej dziwi fakt, że nie tylko świeccy, ale również duchowni mają tak mało katolickie spojrzenie na kwestię dialogu z muzułmanami.

"Nie popadając w pojednawcze synkretyzmy, naszym zadaniem jest modlenie się za siebie nawzajem, prosząc Boga o dar pokoju, spotykanie się, prowadzenie dialogu i krzewienie zgody w duchu współpracy i przyjaźni" - apelował Ojciec Święty na uniwersytecie al-Azhar w czasie wizyty w Kairze.

Papież Franciszek dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że pełen dobrej woli i transparencji dialog ("bez ukrytych celów") może nas wyprowadzić nie tylko z drogi konfliktu i przemocy, ale również ignorancji i lęku. Do tego potrzebna jest jednak otwartość na spotkanie, a nie uprawianie prozelityzmu. Potrzebna jest nadzieja i zgoda, a nie lęk i nienawiść.

Dlatego zamiast słuchać domorosłych "specjalistów", warto samemu zacząć prowadzić dialog na własną rękę. Choć nie każdy ma możliwość spotkania muzułmanów czy włączenia się w działania na rzecz migrantów, to warto chociaż poczytać teksty czy obejrzeć filmy, które dają wiedzę i nadzieję, a nie te, które - oparte na manipulacji - przynoszą tylko ignorancję i strach.

Wtedy też zniknie przynajmniej jeden problem z islamem - ten największy.

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Wraz z żoną prowadzi bloga islamistablog.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Największy problem z islamem
Komentarze (29)
15 maja 2017, 16:18
Polska stawała się krajem coraz bardziej cywilizowanym, który dążył do poziomu cywilizacyjnego krajów europejskich. Niestety wybory wygrał PiS. Teraz w Polsce daje sie zauważyć wzrost rasizmu, agresji do osób które wyróżniają się, kolorem  skóry, wyznawaną religią, używanym językiem.  Wzrasta brak toleracji . Ludzie żyjący w małych miejscowaościach a nawet w większych miastach dziwią się, że isnieją np. restauracje wegetariańskie. Osoba homoseksualna to dla nich czyste zło. Pojawiaja się ataki na ulicach z powodów rasistowskich. Z przerażeniem odbieram te wszystki sygnały wskazujące na wszechorganiający nas ciemnogórd.
11 maja 2017, 19:44
Ryba psuje się od głowy. Jeśli w Polsce przywódca ówczesnej partii opozycyjnej a teraz partii rządzącej powiedział, że arabscy uchodźcy roznoszą choroby, a ten pogląd poparł Prezydent RP Andrzej Duda, to takie są i będą skuki. Z zatrutego drzewa spadają zatrute owoce. Tym bardziej, ze w Polsce tych uchodżców nie ma i pewnie nigdy nie będzie. Niemniej jednak nieistniejący uchodźcy jak najbardziej istnieją w publicznej debacie. Partia rządząca i największa partia opzycyjna się licytują, kto jest bardziej zasłużony w niewpuszczeniu tych nieistniejących uchodźców, jakby to był powód do tryumfu i chwały. Rok temu z wielką duma obchodziliśmy 1050 rocznicę chrztu Polski. Jakie owoce dało te 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce? Czy Pan Bóg jest z nas dumny, czy raczej patrzy na nas ze smutkiem.
K
k.jarkiewicz.ign
11 maja 2017, 00:07
Przyszłam na studia,gdy zaczęła się pierwsza wojna w Zatoce Perskiej i wszyscy w Krakowie nosili arafatki.Potem koledzy zaczęli jeździć na handel do Berlina Zachodniego (mur był rozwalony,ale podział trwał) i przywozić szisze.Ja zaś chodziłam do Biblioteki Jagiellońskiej i jadałam tam obiady w restauracji przejętej przez Kurda Zijada,który osiedlił się w Tomaszowicach. Pamietam ten szok,że w kuchni pracują sami mężczyźni i nie ma kelnerek. Na mieście obok zapiekanek pojawiły się pierwsze budki z kebabem (pamiętam taką na Starym Kleparzu). Na przełomie stuleci już poleciało: mydlarnia na Krakowskiej,gdzie kupowało się mydło z Alleppo, arganowy olejek i glinkę berberyjską z Maroka, na Kalwaryjskiej była gorseciarnia z bielizną z Damaszku (jedynie tam można było nabyć biustonosz z miseczką F), w Realu i Krokusie były stoiska z kuwejckimi dywanami (pamiętam do dziś sympatycznego sprzedawcę, który do każdej kobiety mówił "Habibi"). Kraków opanowali Kurdowie,Syryjczycy,Libańczycy na długo przed kryzysem uchodźczym. Moda na islam była powszechna: wyjazdy do Turcji,Tunezji,Egiptu,Maroka, Jordanii, potem do Libanu,Syrii, Uzbekistanu, Azerbejdżanu i w końcu Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru. Mówienie,że Polacy nie zetknęłi się z muzułmanami  i islamem,nie znają muzułmanów żyjących w Polsce (nie wspominam nawet o Tatarach w Bohonikach i Kruszynianach, bo ich się ma za swoich) i wogóle dialog muszą prowadzić, bo są ignorantami i mają ciasne horyzonty to jakieś teorie z Marsa.
KW
Karol Wilczyński
11 maja 2017, 10:47
Nie są to ani teorie, ani z Marsa. Proszę poczytać komentarze i opinie na temat muzułmanów w kontekście śmierci polskiej turystki w Egipcie. Proszę spojrzeć na badania dotyczące stosunku Polaków do muzułmanów (73 % wyraża "uczucia negatywne") - http://cbu.psychologia.pl/uploads/images/foto/Postrzeganie-muzu%C5%82man%C3%B3w-w-Polsce.pdf. W badaniach CBOS z 2015 roku jedynie 12% Polaków potwierdziło, że zna jakiegoś muzułmanina. Nic dziwnego, w całej Polsce żyje ok. 10-11 tys. muzułmanów, gdzie mieli ich spotkać? Najwyraźniej nie trafili, jak pani, do tych kilku egzotycznych krakowskich salonów "opanowanych" przez wyznawców islamu.
KJ
k jar
11 maja 2017, 13:53
Panie Karolu, myli Pan dwa zjawiska stereotypy i stosunek do nich oraz styczność z islamem i muzułmanami. Nie dialoguje się ze stereotypami, te można jedynie zwalczać. Stereotypy są pochodną wielu zjawisk, w tym prowadzonej obecnie w Europie polityki populacyjnej,która zamiast wygaszać źródła stereotypów wzmacnia je. Każdy socjolog wiele,że badania mające potwierdzać znajomość, czyli styczność bezpośrednia są zawsze obarczone duzym znakiem zapytania,zwłaszcza gdy odnosza się do zjawisk o dużym ładunku stereotypów: niechęci i uprzedzeń. Podobnie z Żydami - niechęć do Żydów duża, styczność mała, a dzieci krzyczą do siebie "Ty, Żydzie". Więc zgodnie z Pana logiką z nimi trzebaby dialogować, bo przecież są  rasistami. W takim toku myslenia wysyła się do szkół edukatorów,żeby nauczyli tych okropnych Polaków -rasistów szacunku do Żydów. Po co skoro ich nie ma w przestrzeni bezpośredniej, jest tylko stereotyp. Natomast, o czym piszę, gdy pojawia się styczność bezpośrednia nie ma sensu mówić o dialogowaniu: ludzie zwyczajnie nawiązują kontakty i nic na siłę się nie robi. Nie wymysla się żadnych punktów wspólnych. One rodzą się naturalnie.
KW
Karol Wilczyński
11 maja 2017, 14:00
Obawiam się, że w obecnym klimacie medialnym, Polacy nie są w stanie zwyczajnie nawiązać kontaktów. Takie kontakty nie powstają - jak pani pisze - "naturalnie". Niestety, aby było to możliwe trzeba się trochę "nawymyślać" i popracować, by choć była dobra wola do szukania punktów wspólnych i słuchania się wzajemne. 
DP
Danuta Pawłowska
10 maja 2017, 22:12
700 głosów na nie, to jest zmyłka Deona!!!
10 maja 2017, 22:38
Ciekawe czy dojdzie do miliona?
DS
Dariusz Siodłak
10 maja 2017, 18:53
"Niestety nie natknąłem się jak dotychczas na badania wskazujące, jaki odsetek Polaków widział muzułmanina na oczy (na żywo, nie w mediach). "- napisał Karol Wilczyński. A kto z nas widział na własne oczy Hitlera, Stalina czy Jezusa ? A jednak mamy na ich temat wyrobione zdanie.
DP
Danuta Pawłowska
10 maja 2017, 18:01
Nakaz Pana Jezusa dla chrześcijan jest jeden: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony'' Mk 16,15.
WDR .
10 maja 2017, 16:55
@ red.Wilczyński: Krytyka islamistów - islamofobia krytyka żydów - antysemityzm krytyka katolików - sztuka Jak te trzy się wyrównają, albo w jedną, albo w drugą stronę, to porozmawiamy...
10 maja 2017, 11:34
"...naszym zadaniem jest modlenie się za siebie nawzajem, prosząc Boga o dar pokoju, spotykanie się, prowadzenie dialogu i krzewienie zgody w duchu współpracy i przyjaźni" Pytanie do p.Wilczyńskiego- wiedząc,że jest Jeden Bóg w Trójcy Świętej Jedyny i nie ma innego do jakiego Boga (boga) modlą się muzułmanie? "...pełen dobrej woli i transparencji dialog ("bez ukrytych celów") może nas wyprowadzić nie tylko z drogi konfliktu i przemocy, ale również ignorancji i lęku" Pytanie do p.Wilczyńskiego-Czy Chrystus Pan przyszedł po to abyśmy poczuli się dobrze czy też po to aby dać świadectwo prawdzie? Panie Wilczyński ,pana obowiązkiem jako katolika czy się panu to podoba czy nie jest nawracanie wyznawców innych religii. No chyba,że pan się boi, ale od lęku to juz pan jest specjalistą.   
LB
Lenny Belardo
10 maja 2017, 12:02
O patrzcie. Stosik umarł na krzyżu i sam będzie nawracała. A to dobre! Panie, zostaw nawracanie Bogu. Bez niego twoje działania są równie bezużyteczne jak twoja obecność na tym portalu. 
10 maja 2017, 13:29
Nasz Pan mówił,iż najgorzej być letnim. Z twojej nerwowości wnioskuję,że twój stos Lenny już się tli. Nie obawiaj się, wreszcie przestaniesz być mdły i staniesz się dojrzałym katolikiem.
10 maja 2017, 10:23
Przede wszystkich islam, podobnie jak chrześcijaństwo, nie ma jednego oblicza. Wrzucanie wszystkich muzułmanów do jednego worka, ma dokładnie tyle samo sensu, co wrzucanie wszystkich chrześcijan do jednego worka. Ostatnio spędziłem dwa tygodnie w Maroku w sprawach biznesowych. I owszem, w ciągu dnia była przerwa na modły, a sam szef fimy gdzie byłem, który mówił po anglo-amerykańsku z prędkością karabinu maszynowego, miał przenośny dywanik i aplikację na komórkę, która przypominała mu, że czas na modlitwę, ale zarazem moi rozmówcy podkreślali, że Maroko to nie Arabia Saudyjska. To twój wybór, czy chcesz być dobrym muzułmaninem czy nie. Ten szef spędził sporo czasu w USA, ale wyjechał, gdy po zamachu 9/11 atmosfera wokół muzułmanów zaczęła się zagęstniać. Wszyscy mówią biegle po francusku i arabsku, niestety, gorzej z angielskim. Jeden z moich rozmówców nawet miał obywatelstwo francuskie, ale z wyboru mieszkał w Maroku, nawet za dużo mniejsze pieniądze, gdyż się lepiej tu czuje. Samo społeczeństwo się składa z dwóch narodowości, Arabów i Berberów, zas na ulicy widać cały przekrój: od czarnych do białych, gdyż ten kraj to mieszanka rasowa. Osobiście znacznie lepiej się czułem na ulicy, w tramwaju czy na plaży, bo byłem tam w weekend, niż w hotelu, gdzie czasami bardzo dziwne towarzystwo się złaziło. Gdy byłem w Turcji, w Istambule, to pamiętam po dziś dzień jeden obrazek z zatłoczonego metra. Z jednej strony stała muzułmanka zakwefiona od stóp do głów, miała nawet rękawiczki i przesłoniętą twarz, po mojej drugiej stronie namiętnie się całująca parka. Ani jedno ani drugie nikogo nie dziwiło, jeśli ktos miał z tym problem, to wyłącznie ja.
Zbigniew Ściubak
10 maja 2017, 20:39
Dobre. Dziwne, że Autor i inni z kolei agresywni tego nie widzą. Thx
abraham akeda
10 maja 2017, 09:35
Islam jest zasadniczo bardzo złożonym zjawiskiem. Dość powiedzieć że w Iranie jest ponad 80 świątyń chrześcijańskich odwiedzanych przez wiernych a w Arabii Saudyjskiej za posiadanie Biblii grozi kara śmierci. I jak tu poważnie rozmawiać o Islamie? Najkrócej rzecz ujmując - religia Islamu ma cechy doktryny polityczno-wojennej mającej podbić świat w imię Allaha. Muzułmanie śmiertelnie poważnie podchodzą do spraw wiary i tu jest różnica cywilizacyjna między nimi a zgniłym zachodem Europy.
10 maja 2017, 12:54
A gdzie te spostrzeżenia wynikające z poznania muzułmanów w pracy bo jakoś nie widzę.
abraham akeda
10 maja 2017, 13:34
A takie oto na przykład że muzułmanie z Turcji są zupełnie inni niż muzułmanie z Kazachstanu. Dlatego uważam że zarówno stwierdzenie iż Islam jest religią pokoju jak i powiedzenie - ręka, noga mózg na ścianie tak się bawią muzułmanie jest w takim samym stopniu uprawnione.
10 maja 2017, 17:13
Widzę, że dokonał pan edycji tekstu i wykasował to co napisał wcześniej, czyli że pracował pan z muzułmanami i chciałby się podzielić swoimi spostrzeżeniami po czym żadnych spostrzeżeń pan nie zamieścił a jedynie ogólne informacje które można znaleźć w Internecie. No i po co udawać kogoś kim się nie jest, żeby dobrze wypaść i w każdym temacie mieć coś do powiedzenia? Owszem, użytkownik@lleszek podzielił się swoimi spostrzeżeniami a nie zapożyczeniami jak pan.
abraham akeda
10 maja 2017, 17:52
Tak, tak, o to to...
abraham akeda
10 maja 2017, 18:08
Aby przekonać upartych i tych, którzy dbają tylko o próżny poklask najgłupszej i najbardziej tępej gawiedzi, pokazywanie im gwiazd byłoby niewystarczające, nawet gdyby one zeszły na Ziemię i opowiedziały swoją historię. Galileusz
10 maja 2017, 19:20
No ale przecież tym cytatem pan jeszcze bardziej siebie kompromituje.
abraham akeda
10 maja 2017, 19:26
O to to...
10 maja 2017, 19:51
Autodestrukcja, osobliwa pokuta czy zabawa z nudów? Wszystkie trzy przypadki równie beznadziejne. Nie szkoda marnować czasu?
abraham akeda
10 maja 2017, 19:57
Nie masz człowieku nic do powiedzenia w temacie to sie zamknij.
10 maja 2017, 20:04
Czyli sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, ok.
10 maja 2017, 20:09
Wątek ma sześćdziesiat kilka wyświetleń a pod wypowiedzią 500 minusów;)) niech pan się już tak nad sobą nie znęca;)
Zbigniew Ściubak
10 maja 2017, 20:37
Dobry komentarz. Pewne uproszczone generalizacje są po prostu fałszem. Trzeba ukonkretnienia, aby nasze poglądy oddawały rzeczywistość. Więc zamiast o Islamie ogólnie, należałoby mówić o jego bliskowschodnich szkołach i wątkach. I wtedy wszystko stanęłoby na nogi.