Nauczmy się słuchać

Brat Roger - założyciel z Taize (fot. João Pedro Gonçalves / wikipedia.org)

Bardzo łatwo jest mówić, że jedyną słuszną drogą ekumenizmu jest nawracanie na katolicyzm, bo przecież my jesteśmy "jedynym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem". Problem w tym, że ani to chrześcijańskie, ani skuteczne.

Przy okazji rozpoczynającego się dziś Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, warto zatrzymać się i spojrzeć na to, jak my, Katolicy w Polsce, patrzymy na ekumenizm. Czy rozumiemy jego istotę? Czy zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest to wyzwanie? Czy jesteśmy otwarci na dialog i próbujemy zrozumieć członków innych chrześcijańskich wyznań? A może dalej mentalnie, choć nie chcemy się do tego przyznać, tkwimy w czasach inkwizycji?

Najlepiej będzie zobaczyć to na jakimś konkretnym przykładzie, a skoro mówimy o współczesnym ekumenizmie, to nie sposób znaleźć przykład bardziej adekwatny, niż mającą ogromną rzeszę zwolenników i równie pokaźną grupę krytykantów, Wspólnotę z Taize.

Piękna fikcja?

Taize jest w Polsce bardzo dobrze znane. Mało kto nie słyszał o działalności wspólnoty założonej w 1940 roku w francuskiej Burgundii przez brata Rogera. W wielu kościołach śpiewa się kanony i organizuje modlitwy "w duchu" Taize, a co roku tysiące młodych ludzi z naszego kraju bierze udział w kolejnych Europejskich Spotkaniach Młodych.

Przed ubiegłorocznym spotkaniem, które miało miesjce w Poznaniu, na łamach wydawanego przez dominikanów miesięcznika "W drodze" opublikowano tekst Tomasza Terlikowskiego "Taize. Liturgiczny koktajl". Redaktor naczelny portalu fronda.pl, zaznaczając na wstępie, że on sam wiele zawdzięcza francuskiej wspólnocie, bardzo mocno ją skrytykował: "Choć możemy się wspólnie modlić i wzruszać na spotkaniach Taize - to fikcją pozostaje przekonanie, że możemy wspólnie działać. Zamiast więc budować pozory wspólnoty, warto jasno stawiać sprawę i przypominać, że jedność oznacza nie tyle sentymenty, ile wspólną wiarę".

Tak się składa, że spędziłem w Taize pół roku jako woluntariusz i muszę przyznać, że był to okres, który całkowicie zrewolucjonizował moje patrzenie na Kościół i na ekumenizm. Ten czas był dla mnie przede wszystkim doświadczeniem prawdziwego spotkania chrześcijan różnych wyznań, spotkania pełnego szacunku i poszukiwania żywego Boga.

Oczywiście, prawdą jest, że między poszczególnymi kościołami istnieją fundamentalne różnice, ale nie rozumiem, co ma na celu krytykowanie wspólnoty, która przez ostatnie kilkadziesiąt lat dla pojednania zrobiła więcej niż ktokolwiek inny. Bardzo łatwo jest mówić, że jedyną słuszną drogą ekumenizmu jest nawracanie na katolicyzm, bo przecież my jesteśmy "jedynym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem". Problem w tym, że ani to chrześcijańskie, ani skuteczne. Pierwsi wyznawcy Chrystusa zdołali roznieść swoją wiarę na cały świat dzięki świadectwu. Ludzie patrzyli na to jak żyli i widzieli, że jest w nich coś wyjątkowego, coś, co ich pociągało. Uważam, że to samo dzieje się z młodymi ludźmi, którzy przyjeżdżają do Taize i patrzą na sposób funkcjonowania braci.

"Ach, Taize, ta mała wiosna!"

Zawsze, gdy słyszę, jak ktoś krytykuje wspólnotę założoną przez brata Rogera, przypominają mi się dwa bardzo znaczące wydarzenia.

Pierwszym z nich jest przesłanie, jakie Jan Paweł II pozostawił braciom w trakcie swojej wizyty w burgundzkiej wiosce: "Drodzy bracia, w tej wręcz rodzinnej bliskości naszego krótkiego spotkania, chciałbym wam wyrazić moje uczucia i zaufanie tymi prostymi słowami, którymi papież Jan XXIII, tak bardzo was kochający, pozdrowił kiedyś Brata Rogera: «Ach, Taize, ta mała wiosna!» (…) Słuchając krytyki czy sugestii chrześcijan różnych Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, by zatrzymać to, co jest w nich dobre, kontynuując dialog ze wszystkimi, ale też bez wahania wyrażając wasze oczekiwania i plany, nie rozczarujecie młodych i przyczynicie się do tego, że nigdy nie osłabnie wysiłek, którego pragnął Chrystus, aby doprowadzić do odnalezienia widzialnej jedności Jego Ciała w pełnej komunii jednej wiary" (cały tekst przesłania znajdziesz tu).

Drugie wydarzenie ma wymiar symboliczny. W trakcie uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II, świat obiegł bardzo wymowny obraz. Założyciel wspólnoty z Taize - brat Roger - przyjął Komunię z rąk kardynała Josepha Ratzingera, który kilka dni później został papieżem. Zakładam, że Benedykt XVI, który jeszcze przed wyborem na Stolicę Piotrową był określany mianem pancernego kardynała, wiedział, co robi.

Jeśli naprawdę chcemy, żeby kiedyś wszyscy chrześcijanie żyli w jedności, musimy nauczyć się słuchać siebie nawzajem. Bo przecież w sytuacji, w której wszyscy tylko mówią, nie sposób jest usłyszeć, co druga strona chce nam powiedzieć. Doskonale wiedział o tym założyciel Wspólnoty z Taize.

Warto też, byśmy wszyscy wzięli sobie do serca słowa, które można przeczytać przy wejściu do Kościoła Pojednania w Taize: "Ci, którzy tu wchodzą, niech szukają pojednania: ojciec z synem, mąż z żoną, chrześcijanin ze swoim bratem odłączonym, wierzący z tym, który nie potrafi wierzyć".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nauczmy się słuchać
Komentarze (54)
20 stycznia 2012, 10:21
Ekumenizm lub ruch ekumeniczny (z gr. οικουμένη - oikumene- wszechświat) - ruch w obrębie chrześcijaństwa dążący do przywrócenia pomiędzy rozlicznymi wyznaniami chrześcijańskimi pierwotnej jedności w ramach jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła. Głównym narzędziem ekumenizmu jest dialog i wspólna modlitwa, które nie mają na celu pochopnego zacierania różnic, lecz odkrycie jedności opartej na prawdzie i miłości Chrystusa. (wikipedia) @Dawid Gospodarek 1. Ma rację Piotr Żyłka nie można "mówić z zaciśniętymi zębami" to trzeba powiedzieć z radością... i powiedzieć, że przychodzimy się razem - na tyle na ile możemy - modlić o tę jedność. Jeśli chodzi o pozór zła - to czasami wydaje mi się, że więcej tego pozoru wprowadzali katolicy (w tym księża uczestniczący w spotkaniach) niż brat (zwany też, choć nie w Polsce, pastorem) Roger. ["wydaje się" na podstawie opowieści kolegów, którzy jako młodzi księża czy diakoni byli w Taize - oraz opisów zachowań brata Rogera] 2. "Oni" muszą wiedzieć, że ich szanujemy - ale to czego pragniemy i o co się modlimy to pełna wspólnota "na naszych warunkach" (głównie prawd wiary i prymatu papieża - bo kwestie tradycji danej grupy powracającej na łono Kościoła, jak widać, są zawsze traktowane indywidualnie) . Co więcej musimy być świadomi, że "oni też tak myślą". Żeby zobaczyć na ile różnią się "nasze warunki" od "ich warunków" trzeba rozmawiać nie zatrzymując się na słowach a szukując wyznawanej treści. 3. Kościół katolicki dopuszcza do przyjmowanie Komunii świętej przez osoby nie należące do niego. Ponieważ temat jest bardzo szeroki a przystępne omówienia i odpowiedzi księży są dostępne w internecie więc nie będę się streszczał, żeby nie zamącić.
Dawid Gospodarek
20 stycznia 2012, 01:50
@Dawid Gospodarek Ad1. Zgadzam się, że naturalne jest pragnienie katolików, by wszyscy wierzyli tak jak my. Jednak kluczowy jest według mnie sposób w jaki się do tego dąży. Jeśli będziemy z zaciśniętymi zębami mówić, że poza katolicyzmem nie ma zbawienia, to będzie to przeciwskuteczne. Uważam, że o wiele bardziej sensowne jest, to co się dzieje m.in. w Tazie - wspólna modlitwa, dialog i świadectwo życia we wspólnocie braci. Ad2. Zgadza się. Jednak wydaje mi się, że świadectwo (o tym też można przeczytać w Ewangelii) było i jest nadal najważniejsze ("Tak zatem poznacie ich po ich owocach"). Ad3. Jeśli chodzi o samego brata Rogera, to polecam przeczytanie sobie<a href="http://storico.radiovaticana.org/pol/storico/2006-09/94230_taize_brat_roger_nie_przeszedl_na_katolicyzm.html"> tego tekstu. </a> Pozdrawiam 1. Jasne - skuteczność jest ważna, i jesli takie metody [Taize] są skuteczne i nie noszą w sobie nawet pozoru zła, to spoko. Obawiam się jednak, że pozór jest.  2. Nie jest najważniejsze, a może jedynie  według przytoczonego przez Ciebie słowa - służyć jako potwierdzenie prawdziwości głoszonych treści. "Chrześcijańskie życie" - a zatem świadectwo jest oczywiste i naturalne. Natomiast nie może nigdy zabraknąć konkretnego głoszenia, bo taki nakaz dał Chrystus.  3. Jak pisałem - jesli br. Roger przyjmował Komunię, musiał wyznawać katolicką wiarę (np. dot, Eucharystii, w konsekwencji i kapłaństwa, a jak widzimy w przytoczonym przez Ciebie tekście, również w sprawie piotrowego prymatu). Dziwi mnie jednak i niepokoi, że nie wymagano od niego konsekwentnie (jak nakazuje CIC i tradycja) publicznego wyrzeczenia się błędu, i że sam papież pozwolił mu formalnie trwać w odłączonej wspólnocie, mimo że wiarą przylgnął do Kościoła katolickiego i przeczył teologii wspólnoty, z której się wywodził. Miło, że ten bład naprawiono chociażby w przypadku Maxa Thuriana, jednego z załozycieli wspólnoty Taize. 
KL
kumpel lumpa
19 stycznia 2012, 19:36
@veritas  zbawienie jest darmo, z łaski Pana Boga dla tych, co prawdziwie Mu zawierzyli a dobre uczynki są znakiem prawdziwości tej wiary. A że wszyscy są grzesznikami, to oznacza, że nikt mu nie zawierzył i wszyscy będą potępieni.
J
ja
19 stycznia 2012, 18:09
Czy Encyklikę Spe Salvi BXVI zaliczasz łaskawie do aktualnej wykładni Kościoła Katolickiego? Deklaracja o usprawiedliwieniu, której treść jest Ci z pewnościa stoi w sprzeczności z tą encykliką czy nie?
J
ja
19 stycznia 2012, 18:05
fajne i bardzo pasujące do tej dyskusji czytanie z Taize na dzisiaj: Jezus Chrystus jest Świadkiem Wiernym, Pierworodnym umarłych, Tym, który nas miłuje i uwalnia nas od naszych grzechów. (Ap 1,1-8) :)
J
ja
19 stycznia 2012, 18:01
@veritas uparty jesteś jak nie przymierzając zwierzę kopytne, na którym Pan Jezus wjechał do Jerozolimy ;-). Twój cytat nie wnosi nic ponad to, co możemy przeczytać w Biblii. Z pozoru rózne stanowiska apostołów Jakuba i Pawła (który nazywał sam siebie apostołem) ostatecznie okazują się dwoma aspektami tej samej Prawdy (łac. Veritas), że zbawienie jest darmo, z łaski Pana Boga dla tych, co prawdziwie Mu zawierzyli a dobre uczynki są znakiem prawdziwości tej wiary. No, bo czy Pismo św może przeczyć samo sobie? Odwrócę pytanie. Co wg Ciebie znaczy "Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. "? Święty Paweł mnie okłamał i mam raczej słuchać Ciebie niż jego?
V
veritas
19 stycznia 2012, 16:23
@veritas zapoznaj się z aktualną wykładnią Kościoła katolickiego w kwestii "zbawienie z wiary, czy z uczynków" Czy Encyklikę Spe Salvi  BXVI zaliczasz łaskawie do aktualnej wykładni Kościoła Katolickiego? To posłuchaj: Świat bez Boga jest światem bez nadziei (por. Ef 2, 12). Jedynie Bóg może zaprowadzić sprawiedliwość. A wiara daje nam pewność: On to robi. Obraz Sądu Ostatecznego nie jest przede wszystkim obrazem przerażającym, ale obrazem nadziei; dla nas jest, być może, nawet decydującym obrazem nadziei. Czy nie jest jednak również obrazem zatrważającym? Powiedziałbym: obrazem mówiącym o odpowiedzialności. (...) Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość. To jest nam pociechą i nadzieją. Jednak w Jego sprawiedliwości zawiera się również łaska. Dowiadujemy się o tym, kierując wzrok ku Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu. Obydwie – sprawiedliwość i łaska – muszą być widziane w ich właściwym wewnętrznym związku. Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość. (...) Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy.
J
ja
19 stycznia 2012, 15:44
@veritas zapoznaj się z aktualną wykładnią Kościoła katolickiego w kwestii "zbawienie z wiary, czy z uczynków" albo po prostu przyznaj, że odrzucasz Vaticanum II i jego owoce. Wtedy będzie wszystko dla nas jasne. W kwestii "kryterium" to już wcześniej napisano, że dobre czyny są owocami nawrócenia,  czymś w rodzaju papierka lakmusowego prawdziwej wiary. Nie widzę tu sprzeczności z kerygmatem.
V
veritas
19 stycznia 2012, 15:33
@ja Tak, jak wielu dzisiaj uznali, że to nie może być takie proste, że wystarczy uwierzyć w odkupienie przez śmierć Jezusa. To dla nich zbyt proste, by mogło być prawdziwe. Wystarczy uwierzyć? Ty wierzysz i wydaje ci się, że już masz niebo na bank? Nawet jeśli twoje przekonanie zaprzecza słowom Jezusa? Przypomnę ci którym: Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (...) Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! I jeszcze przypomnę kryterium podziału - Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".
Piotr Żyłka
19 stycznia 2012, 15:25
@Dawid Gospodarek Ad1. Zgadzam się, że naturalne jest pragnienie katolików, by wszyscy wierzyli tak jak my. Jednak kluczowy jest według mnie sposób w jaki się do tego dąży. Jeśli będziemy z zaciśniętymi zębami mówić, że poza katolicyzmem nie ma zbawienia, to będzie to przeciwskuteczne. Uważam, że o wiele bardziej sensowne jest, to co się dzieje m.in. w Tazie - wspólna modlitwa, dialog i świadectwo życia we wspólnocie braci. Ad2. Zgadza się. Jednak wydaje mi się, że świadectwo (o tym też można przeczytać w Ewangelii) było i jest nadal najważniejsze ("Tak zatem poznacie ich po ich owocach"). Ad3. Jeśli chodzi o samego brata Rogera, to polecam przeczytanie sobie<a href="http://storico.radiovaticana.org/pol/storico/2006-09/94230_taize_brat_roger_nie_przeszedl_na_katolicyzm.html"> tego tekstu. </a> Pozdrawiam
19 stycznia 2012, 14:59
3. Jeśli brat Roger przyjął komunię, to znaczy, że wyznawał katolicką wiarę. Nie do końca. Z tego co pamiętam wystarczyło, że brat Roger złożył stosowne oświadczenie, że podziela katolicką teologię i wiarę nt Komunii św.
Dawid Gospodarek
19 stycznia 2012, 14:38
 Na Cooperatores Vertiatis chyba Ci umknął mój skromny komentarz, wkleję więc i tu ;] ‎1. Albo prawda jest ważna albo nie. W chrześcijaństwie, z tego, co wiem, jest. A więc naturalne jest pragnienie katolików, żeby ich bracia heretycy do tej prawdy dołączyli, porzuciwszy swe błędy. Co do "skuteczności", nie bardzo wiem, o czym mówisz, więc nie skomentuję (wspomnę może tylko o tysiącach konwertytów anglikańskich). 2. Jeśli miałeś w rękach Nowy Testament, albo czytałeś coś z patrystyki, to wiesz, że pierwsi chrześcijanie nie tylko dawali świadectwo, ale też głosili, również apologetycznie - wskazując na błędy żydów, pogan i heretyków. 3. Jeśli brat Roger przyjął komunię, to znaczy, że wyznawał katolicką wiarę. 4. Słowa o słuchaniu, dialogu, pojednaniu - oczywiste :) Pozdrawiam!
J
ja
19 stycznia 2012, 14:03
Ale jestem niekumata, więc wolę wierzyć Jego prostym przypowieściom, a nie naciąganym koncepcjom kumatych teologów. Moim skromnym zdaniem, Ci kumaci teologowie własnie zatoczyli koło i naciągneli swoją koncepcję, by nareszcie była zgodna z Ewangelią. A ta jest prosta. Tak prosta, że była zrozumiała dla prostych rybaków. Niestety ta jej prostota spowodowała, że faryzeusze, ówcześni teologowie nie mogli jej przyjąć. Tak, jak wielu dzisiaj uznali, że to nie może być takie proste, że wystarczy uwierzyć w odkupienie przez śmierć Jezusa. To dla nich zbyt proste, by mogło być prawdziwe.
GI
głucha i slepa
19 stycznia 2012, 12:14
Tak suchanie, drugiego to trudna sztuka... Ważne też żeby uczyć sie dostrzegać, co druga osoba chce nam powiedzieć. Może dobrze też, zwrócić czasem uwagę na to jak ja mówię(czy jest jasność w przekazywaniu)
I
Iwona
19 stycznia 2012, 11:58
Jakis czas temu dotarło do mnie, ze nie umiem słuchać, choć słyszę. Teraz staram się słuchać z uwagą drugiego człowieka, tych osób, z ktorymi sie spotykam w pracy, na ulicy czy w domu i z którymi nawiązuje lub oni ze mną rozmowę. Stwierdziłam, ze to bardzo trudna sztuka i jestem na jej początku. To zmienia mnie, moje relacje z ludźmi i ale to, co i jak mówię. Dziękuje Panu, że otwiera mnie na słuchanie.
DG
Daj głos o. Rydzykowi !
19 stycznia 2012, 11:34
"Bardzo łatwo jest mówić, że jedyną słuszną drogą ekumenizmu jest nawracanie na katolicyzm, bo przecież my jesteśmy "jedynym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem". Problem w tym, że ani to chrześcijańskie, ani skuteczne." Rzecz w tym, że to właśnie bardzo trudno powiedzieć. Znacznie łatwiej jest z tej prawdy - że w Kościele katolickim, ten jeden, świety i powszechny Kościół znajduje swoją pełnię - po trosze rezygnować. Znacznie trudniej jest nawracać niż wiecznie dialogować. Znacznie trudniej mówić "tak, tak, nie, nie" niż "moim zdaniem" lub "wydaje mi się". Znacznie trudniej jest się prawdziwe róznić, niż fałszywie poklepywać po ramieniu. "Duch wieje tam gdzie chce i szum jego słyszysz lecz nie wiesz skąd przychodzi i doąd podąża" Ten szum Ducha nad Taize słychać, bo Taize oddycha ciszą i modlitwą. Z drugiej strony cos jest w Taize prze-milczane. Prędzej czy póżniej te prze-milczenia i niedopowiedzenia Taize dopadną i będzie sobie musiało z nimi poradzić. 
N
niekumata
18 stycznia 2012, 21:56
Niech Ci Pan Bóg błogosławi. Bóg zapłać za dobre słowo. I wcale nie wątpię, że Bóg mnie kocha. Ale jestem niekumata, więc wolę wierzyć Jego prostym przypowieściom, a nie naciąganym koncepcjom  kumatych teologów. Dobrej nocy:)
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:46
Wyczerpałaś moje możliwości przekazania Ci tego, jak bardzo Bóg Cię kocha. Oby postawił na Twojej drodze bardziej sprawnego ewangelizatora. Niech Ci Pan Bóg błogosławi.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 21:41
Szatan nie potrzebował zbawienia, by być z Bogiem. On z Nim był! To mu jednak nie wystarczało i odwrócił się od Boga. Teraz nie ma już powrotu. Jego wyznawcy to z pewnością nie są ludzie wierzący, że Bóg wysłał swojego Syna, by ich zbawić. A to ciekawa teoria.  Szatan znając Bożą miłość i doskonałość mógł się od Boga odwrócić a człowiek już nie? Nie ma ludzi wierzących, ale dopuszczających się nieprawości? A afery pedofilskie? Wszyscy ci księża, nawet wysocy hierarchowie nie wierzyli w Chrystusa?
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:38
Jest taki wyśmiewany stereotyp "wierz i rób co chcesz". A Ci, co się nim posługują po prostu nie rozumieją słów św. Pawła "Wszystko mi wolno ale nie wszystko przynosi korzyść" :)  Jeśli prawdziwie wierzysz to robisz rzeczy dobre. Oczywiście od czasu do czasu każdy wierzący upada ale to wynika z tego, że wiara nasza nie jest tak ogromna jak ziarnko gorczycy...
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:33
Czyżby ci, którzy mówią mu "Panie, Panie" nie pokładali w nim ufności? A co usłyszą: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Dokładnie! Nie pokładali w Nim ufności a zachowywali jedynie zewnętrzne pozory religijności. To tak jak z facetem, który na Mszy siada w pierwszym rzędzie, głośno śpiewa Alleluja, i wrzuca banknot do koszyka a po powrocie do domu katuje żonę i dzieci...
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:30
Szatan to wszystko doskonale wie i od niczego się nie odwraca. Jego wyznawcy też wierzą ale szydzą z tego w bluźnierczych parodiach mszy. Szatan nie potrzebował zbawienia, by być z Bogiem. On z Nim był! To mu jednak nie wystarczało i odwrócił się od Boga. Teraz nie ma już powrotu. Jego wyznawcy to z pewnością nie są ludzie wierzący, że Bóg wysłał swojego Syna, by ich zbawić.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 21:19
Niebo nie jest nagrodą. Jest dla wszystkich, którzy zaufają Bogu. Niestety nie wszyscy ufają i Ci właśnie znajdą się w piekle. Czyżby ci, którzy mówią mu "Panie, Panie" nie pokładali w nim ufności? A co usłyszą: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:19
Gdyby naprawdę wierzył w to, że Bóg zstąpił na ziemię, by za te wszystkie jego grzechy ponieść Jemu należną karę to natychmiast odwrócił by się od swego dotychczasowego życia. A gdzie to jest napisane, że natychmiast by się odwrócił. Co za naiwne przekonanie! Szatan to wszystko doskonale wie i od niczego się nie odwraca. Jego wyznawcy też wierzą ale szydzą z tego w bluźnierczych parodiach mszy. Szatan jest mniejszy od Chrystusa i nic nie może zrobić z człowiekiem, jeśli ten, go do siebie nie dopuści. Jeśli 100% Twojego serca wypełniałaby miłośc do Chrystusa to, co złego mógłby Ci wyrządzić szatan?
N
niekumata
18 stycznia 2012, 21:15
Gdyby naprawdę wierzył w to, że Bóg zstąpił na ziemię, by za te wszystkie jego grzechy ponieść Jemu należną karę to natychmiast odwrócił by się od swego dotychczasowego życia. A gdzie to jest napisane, że natychmiast by się odwrócił. Co za naiwne przekonanie! Szatan to wszystko doskonale wie i od niczego się nie odwraca. Jego wyznawcy też wierzą ale szydzą z tego w bluźnierczych parodiach mszy.
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:14
"Powierz Panu swą drogę i Jemu zaufaj. On sam będzie działał..." Ps. 37
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:11
Nic nie będą musieli wykreślać, bo święci uświęcają się przez łaskę a nie przez swoje nadzwyczajne zdolności :-). Jeśli to nie jest ich zasługa, to dlaczego ich Bóg nagradza niebiem? A do piekła kto idzie - ci co nie dostali łaski? To to ładne masz wyobrażenie o Bogu - entliczek, pentliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc! Niebo nie jest nagrodą. Jest za darmo dla wszystkich, którzy zaufają Bogu. Niestety nie wszyscy ufają i Ci właśnie znajdą się w piekle.
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:11
Nic nie będą musieli wykreślać, bo święci uświęcają się przez łaskę a nie przez swoje nadzwyczajne zdolności :-). Jeśli to nie jest ich zasługa, to dlaczego ich Bóg nagradza niebiem? A do piekła kto idzie - ci co nie dostali łaski? To to ładne masz wyobrażenie o Bogu - entliczek, pentliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc! Niebo nie jest nagrodą. Jest dla wszystkich, którzy zaufają Bogu. Niestety nie wszyscy ufają i Ci właśnie znajdą się w piekle.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 21:09
Nic nie będą musieli wykreślać, bo święci uświęcają się przez łaskę a nie przez swoje nadzwyczajne zdolności :-). Jeśli to nie jest ich zasługa, to dlaczego ich Bóg nagradza niebiem? A do piekła kto idzie - ci co nie dostali łaski? To to ładne masz wyobrażenie o Bogu - entliczek, pentliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc!
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:09
. Gdybyś z uczynków miała być usprawiedliwiona, to w jakim celu umarł Jezus? A w jakim celu opowiedział przypowieść o chwaście? I jeszcze podał interpretację, żeby kumaci teologowie już się nie musieli trudzić: Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Czy starasz się mnie przekonać, że "Ci, którzy dopuszczają się nieprawości" to osoby, które prawdziwie uwierzyły w ewangelię i poprosiły Jezusa, by był ich osobistym Panem i Zbawicielem? Ja myślę, że tak nie było. To zgorszenie, które czynią jest dla mnie takim własnie dowodem, że nie są to osoby wierzące.
K
kumaty
18 stycznia 2012, 21:02
Być może problem tkwi w rozumieniu słowa "wiara". Jeśli ktoś mówi o sobie, że jest wierzący a jednocześnie nadużywa alkoholu, zdradza żonę, kradnie lub robi inne świństewka to mam faktycznie wątpliwości, czy będzie zbawiony. Ale nie dlatego, że nie zasługuje na zbawienie (bo nikt z nas nie zasługuje) tylko dlatego, że nie wierzy. Gdyby naprawdę wierzył w to, że Bóg zstąpił na ziemię, by za te wszystkie jego grzechy ponieść Jemu należną karę to natychmiast odwrócił by się od swego dotychczasowego życia. w dokumencie napisano, że Duch św. uzdalnia i wzywa do dobrych uczynków. One są papierkiem lakmusowym prawdziwej wiary. Pisał o tym także św. jakub, że wiara bez uczynków martwa jest. Zatem dobre uczynki muszą towarzyszyć chrześcijaninowi ale w żadnym razie nie są przyczynkiem jego zbawienia.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 21:02
. Gdybyś z uczynków miała być usprawiedliwiona, to w jakim celu umarł Jezus? A w jakim celu opowiedział przypowieść o chwaście? I jeszcze podał interpretację, żeby kumaci teologowie już się nie musieli trudzić: Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego.
.
.
18 stycznia 2012, 20:56
Tylko z łaski i w wierze w zbawcze działanie Chrystusa, a nie na podstawie naszych zasług zostajemy przyjęci przez Boga A to trzeba wykreślić z Nowego Testamentu takie różne fragmenty, np: 10 Dalej powiedział do mnie: «Nie kładź pieczęci na słowa proroctwa tej księgi, bo chwila jest bliska3. 11 Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość, a święty niechaj się jeszcze uświęci! 12 Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca. A ile jeszcze tego jest! Kupę roboty będą z tym mieli kumaci... Nic nie będą musieli wykreślać, bo święci uświęcają się przez łaskę a nie przez swoje nadzwyczajne zdolności :-). A reszta , no cóż, jeśli nie wywyższają się nad innych z racji swoich zasług, to może nie jest z nimi jeszcze tak żle :-)
K
kumaty
18 stycznia 2012, 20:51
Niekumata, interpretację Objawienia św. Jana zostaw teologom. Ty po prostu uwierz w Ewangelię (Dobrą Nowinę) Jezusa Chrystusa, która mówi o tym, że  "tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Ew. św. Jana 3,16). Jeśli odrzucasz tą bardzo prostą Prawdę, bo w innym miejscu Biblii widzisz słowa z nią sprzeczne (jak Ci się wydaje) to najwyraźniej nie posiadasz mądrości apostoła Jana, czy św. Pawła, czy innych głosicieli. Nie upieraj się przy swoim tylko dlatego, że jest Twoje. Podałem wcześniej cytat z oficjalnego dokumentu zatwierdzonego przez papieża, jeśli nie wystarczą słowa Ewangelii. Gdybyś z uczynków miała być usprawiedliwiona, to w jakim celu umarł Jezus?
X
xyz
18 stycznia 2012, 20:30
Co ma do pojednania Kościołów "szary wierzący" ? To co ustalą "na górze" to się przyjmuje w posłuszeństwie i już. To ci "na górze" tu i tam mają problem, żeby się dogadać.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 20:09
Tylko z łaski i w wierze w zbawcze działanie Chrystusa, a nie na podstawie naszych zasług zostajemy przyjęci przez Boga A to trzeba wykreślić z Nowego Testamentu takie różne fragmenty, np: 10 Dalej powiedział do mnie: «Nie kładź pieczęci na słowa proroctwa tej księgi, bo chwila jest bliska3. 11 Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość, a święty niechaj się jeszcze uświęci! 12 Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca. A ile jeszcze tego jest! Kupę roboty będą z tym mieli kumaci...
K
kumaty
18 stycznia 2012, 19:59
Podzielamy wspólną wiarę, że usprawiedliwienie jest dziełem trójjedynego Boga. Bóg posłał na świat swojego Syna dla zbawienia grzeszników. Inkarnacja , śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa są podstawą i warunkiem usprawiedliwienia. Usprawiedliwienie oznacza zatem, że Chrystus sam jest naszą sprawiedliwością, która staje się naszym udziałem z woli Ojca przez Ducha Świętego. Wspólnie wyznajemy: Tylko z łaski i w wierze w zbawcze działanie Chrystusa, a nie na podstawie naszych zasług zostajemy przyjęci przez Boga i otrzymujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca, uzdalnia nas i wzywa do dobrych uczynków.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 19:31
Czyli co - kalwiniści naprawdę przeznaczeni są do nieba albo piekła, a my nie? Naprawdę nas Bóg będzie sądził z uczynków, a luteran tylko z wiary? Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia z czego Pan Bóg będzie nas sądził. To chyba w 100% wie tylko On. Acha. Ale czemu nie pan zielonego pojęcia? Bo nie chodził pan na religię? Czy może dlatego, że nie wierzy pan w to co piszą Ewangelie i czego naucza Kościół? No to zastanawiam się, czemu pisuje pan na katolickim portalu, skoro nie ma pan zielonego pojęcia o katolickich prawdach wiary:(
Piotr Żyłka
18 stycznia 2012, 19:07
Czyli co - kalwiniści naprawdę przeznaczeni są do nieba albo piekła, a my nie? Naprawdę nas Bóg będzie sądził z uczynków, a luteran tylko z wiary? Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia z czego Pan Bóg będzie nas sądził. To chyba w 100% wie tylko On. Pozdrawiam
J
ja
18 stycznia 2012, 19:04
 Przecież u protestantów wszyscy są usprawiedliwieni przez wiarę, komfort niesamowity, robię co chcę a i tak idę do nieba xD Gdyby tak było a katolicyźmie mmm mmm ;p A jak wg Ciebie jest w Kościele Katolickim? Nie jesteśmy usprawiedliwieni z łaski Boga przez wiarę? Przez swoje uczynki się usprawiedliwisz przed Bogiem a nie przez odkupieńczą śmierć Zbawiciela? Pogooglaj "Wspólna deklaracja o usprawiedliwieniu"  pozdrawiam
N
niekumata
18 stycznia 2012, 18:13
A co rozumie Pan pod pojęciem "pojednania się" z protestantami np. Pojednanie - jak wskazuje samo słowo - jest dążeniem do powrotu do stanu jedności. Według mnie w Taize właśnie się to dzieje - poprzez wspólną modlitwę i dialog. Każdy wie co to znaczy pojednanie. Ale jeśli ten dialog nie jest nawracaniem, to musi wyglądać w ten sposób - "Ja mam rację i ty też masz rację". Czyli co - kalwiniści naprawdę przeznaczeni są do nieba albo piekła, a my nie? Naprawdę nas Bóg będzie sądził z uczynków, a luteran tylko z wiary?
P
Pa
18 stycznia 2012, 17:53
"Bardzo łatwo jest mówić, że jedyną słuszną drogą ekumenizmu jest nawracanie na katolicyzm, bo przecież my jesteśmy "jedynym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem". Problem w tym, że ani to chrześcijańskie, ani skuteczne." Nie bardzo rozumiem, o co ma w tym chodzić. Wiadomo przecież od dawna - Extra Ecclesia nulla salus. Jak więc chęć uratowania dusz innych ludzi przed wiecznym potępieniem może być niechrześcijańskie. Czy można uznać za kierowanie się miłościom działanie, które sugeruje heretykom, że mają szansę na ratunek trwając w swoim błędzie? To właśnie dążenie do ich nawrócenia jako jedyne można uznać za chrześcijańskie.
Piotr Żyłka
18 stycznia 2012, 17:43
A co rozumie Pan pod pojęciem "pojednania się" z protestantami np. Pojednanie - jak wskazuje samo słowo - jest dążeniem do powrotu do stanu jedności. Według mnie w Taize właśnie się to dzieje - poprzez wspólną modlitwę i dialog.
N
niekumata
18 stycznia 2012, 17:36
A co rozumie Pan pod pojęciem "pojednania się" z protestantami np. No właśnie... Czy to oznacza, że są dwie prawdy i każdy może się trzymać swojej? Czy to oznacza, że Bóg  poprzeznaczał kalwinistów do zbawienia i potępienia, a katolików nie? Albo luteranom daje zbawienie za samą wiarę, a nas będzie sądził z uczynków?
Piotr Żyłka
18 stycznia 2012, 17:29
Trzeba patrzeć na owoce - jakoś żaden protestant nie nawrócił się na katolicyzm dzięki Taize, nawet sam brat Roger się nie nawrócił przecież. A na tym chyba polegają owoce. Po pierwsze - skąd Pan wie, że nikt nie został katolikiem? Proszę bardzo - pierwszy przykład z brzegu: "Dla protestantów trudna była zwłaszcza decyzja brata Maxa Thuriana, bliskiego współpracownika brata Rogera, o przyjęciu święceń kapłańskich w Kościele katolickim, co miało miejsce w 1987 roku". Więcej informacji o tym człowieku znajdzie Pan tu: <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Max_Thurian">pl.wikipedia.org/wiki/Max_Thurian</a> Jeśli chodzi o samego brata Rogera, to polecam też przeczytanie sobie tego tekstu: <a href="http://storico.radiovaticana.org/pol/storico/2006-09/94230_taize_brat_roger_nie_przeszedl_na_katolicyzm.html">radiovaticana.org/pol/storico/2006-09/94230_taize_brat_roger_nie_przeszedl_na_katolicyzm.html</a> Pozdrawiam
PC
prosty człowiek
18 stycznia 2012, 17:15
Nie ma pan pojęcia co naprawdę sądzi papież. Ja też nie wiem, ale mu ufam, to wystarczy.  Piękne teksty pan wkleja, godne wierszy poetyckich, ale z których nic właściwie nie wynika.  Trzeba patrzeć na owoce - jakoś żaden protestant nie nawrócił się na katolicyzm dzięki Taize, nawet sam brat Roger się nie nawrócił przecież. A na tym chyba polegają owoce. Oczywiście - bardzo dobrze, że ludzie dzięki tej inicjatywie walczą ze swoimi przywarami, jeśli tak jest. Jednak, to wszystko ma średni sens, jeśli głównym kryterium zbawienia jest wiara w Pana Jezusa, poprzez Kościół Katolicki. A tak chyba nasz Kościół głosi. Przynajmniej tak mnie w szkole uczyli, że islamiści czy heretycy mogą być zbawieni POMIMO swej wiary, a nie dzięki niej. A to trudne. Pozdrawiam, prosty człowiek
Piotr Żyłka
18 stycznia 2012, 17:00
Panie pzylka, ufam Ojcu Świętemu, i wiem, że na pewno słusznie robi (nawet jeśli ja sam, prosty człowiek, tego nie rozumiem do końca). Zresztą miałby publicznie powiedzieć, że te Taize-zabawy są pożałowania godne? A co z masą młodzieży wciągniętej w tą inicjatywę? Po prostu będzie próbował nadać temu odpowiedni ton, tak jak było z Asyżem Tylko, że Benedykt, tak jak wcześniej Jan Paweł II, nie uważa Taize za "pożałowania godne zabawy". Przytoczę tylko krótką wypowiedź JPII do braci z Taize: "Moim życzeniem jest, aby Pan zachował was jako rozkwitającą wiosnę i niech was zachowa małymi w ewangelicznej radości i przejrzystości miłości braterskiej. Każdy z was przybył tu, by żyć w miłosierdziu Bożym i we wspólnocie braci. Poświęcając się Chrystusowi całą waszą istotą z miłości do Niego znaleźliście i jedno i drugie. Więcej jeszcze: nie zabiegając o to, stanęliście wobec przybywających do was zewsząd tysięcy młodych ludzi przyciąganych waszą modlitwą i wspólnotowym życiem. Jakże nie pomyśleć, że ci młodzi są darem i środkiem, które wam daje Pan chcąc was pobudzić do trwania razem w radości i świeżości waszego daru, do trwania jak wiosna dla tych wszystkich, którzy szukają prawdziwego życia?" Pozdrawiam
PC
prosty człowiek
18 stycznia 2012, 16:52
Panie pzylka, ufam Ojcu Świętemu, i wiem, że na pewno słusznie robi (nawet jeśli ja sam, prosty człowiek, tego nie rozumiem do końca). Zresztą miałby publicznie powiedzieć, że te Taize-zabawy są pożałowania godne? A co z masą młodzieży wciągniętej w tą inicjatywę? Po prostu będzie próbował nadać temu odpowiedni ton, tak jak było z Asyżem.   Panie ju Ja nie mam pojęcia o co panu chodzi. Mógłby pan mi wytłumaczyć? Czego mam słuchać niby?  Zresztą, skoro to obojętne czy jest się katolikiem czy protestantem, to czemu panowie jeszcze są w KK? Przecież u protestantów wszyscy są usprawiedliwieni przez wiarę, komfort niesamowity, robię co chcę a i tak idę do nieba xD Gdyby tak było a katolicyźmie mmm mmm ;p Pozdrawiam, prosty człowiek
Piotr Żyłka
18 stycznia 2012, 16:04
Nie ma co komentować, więcej owoców ekumenizmu wydała jedna konstytucja apostolska Benedykta XVI niż to całe Taize. Ten cały "duch Taize" kojarzy mi się z "duchem sobora", czyli wyprowadzaniem owieczek na manowce. Ten sam Benedykt XVI poprosił Wspólnotę z Taize, by zorganizowała następne Europejskie Spotkanie Młodych w Rzymie: <a href="http://ekai.pl/taize/x49856/benedykt-xvi-zaprasza-do-rzymu/">http://ekai.pl/taize/x49856/benedykt-xvi-zaprasza-do-rzymu/</a> Pozdrawiam
J
ju
18 stycznia 2012, 16:03
Prosty Człowiek Ty chyba wetknąłeś sobie zatyczki do uszu, i nie chcesz nikogo słuchać;) wyjmij więc je i spróbuj zacząć słuchać... Ja nie widze nic złego w tych spotkaniach ekumenicznych.
MS
morgen stern
18 stycznia 2012, 15:57
A co rozumie Pan pod pojęciem "pojednania się" z protestantami np.
PC
Prosty Człowiek
18 stycznia 2012, 15:56
Nie ma co komentować, więcej owoców ekumenizmu wydała jedna konstytucja apostolska Benedykta XVI niż to całe Taize. Ten cały "duch Taize" kojarzy mi się z "duchem sobora", czyli wyprowadzaniem owieczek na manowce. Precz z tym. Zamiast się zajmować jakimiś protestanckimi spotkaniami, lepiej kształtować adorację do Pana ukrytego w Najświętszym Sakramencie, albo odmawiać różaniec. Pozdrawiam, Prosty Człowiek 
Piotr Żyłka
18 stycznia 2012, 15:52
I tak będziemy sluchać siebie nazwajem i słuchać że zupełnie nie będzie już czasu ani miejsca by słuchać Boga. Ot! antropocentryzm w pełnej krasie. I dialogowanie które jest celem samym w sobie. Słuchanie drugiego człowieka - gdy chcemy go zrozumieć i chcemy się z nim pojednać - wydaje mi się być czymś większym niż antropocentryzm. O słuchaniu Boga w kontekście ekumenizmu wspominać chyba nie trzeba - jest to oczywiste założenie wstępne. Pozdraiwam
MS
morgen stern
18 stycznia 2012, 15:46
"Jeśli naprawdę chcemy, żeby kiedyś wszyscy chrześcijanie żyli w jedności, musimy nauczyć się słuchać siebie nawzajem. Bo przecież w sytuacji, w której wszyscy tylko mówią, nie sposób jest usłyszeć, co druga strona chce nam powiedzieć." I tak będziemy sluchać siebie nazwajem i słuchać że zupełnie nie będzie już czasu ani miejsca by słuchać Boga. Ot! antropocentryzm w pełnej krasie. I dialogowanie które jest celem samym w sobie.