"Newsweek" i wymiatanie spod dywanu...

Małgorzata Bilska

Biorę "Newsweek" nr 31/2012 do ręki. Zanim zacznę czytać, koduję tytuł "Nieświęte rodziny", a pod nim lead: "Tak to już po prostu jest - mówią księża i naukowcy badający, jak żyją polscy duchowni". Na kolejnej stronie na czerwono, tłustym drukiem, wielką czcionką biją po oczach dane: "60 proc. polskich księży utrzymuje kontakty seksualne z kobietami" i "10 -15 procent księży w Polsce ma dzieci ze swoimi partnerkami". Co zapamięta czytelnik? Ponad połowa księży cynicznie robi go w balona. Po porannej Mszy i spowiedzi idzie uprawiać seks. Skoro dzieci rodzi się tak mało, to kochankowie - "tak po prostu jest" - zapewne stosują środki antykoncepcyjne. Słowo "partnerki" sugeruje trwały związek, itd. itp.

Kiedyś mnie uczono, że za kłamstwa się przeprasza. Takiego heroizmu nie oczekuję. Wypadałoby jednak sprostować. Czekałam, aż zrobią to autorki tekstu. Nic z tego. Wygląda na to, że idą w zaparte i szykują ciąg dalszy serialu. Zanim zejdziemy na poziom brukowca - czy aby już tam nie jesteśmy? - zapytajmy "po prostu" ekspertów.

Po rewelacjach "Newsweeka" portal natemat.pl opublikował bowiem wywiad, w którym prof. Józef Baniak opisał metody i techniki, jakie zastosował. To ważne, bo nie ma naukowców badających seksualność polskich księży. Jest jeden naukowiec. Mimo że wśród religioznawców i socjologów religii nawiedzonych katoli ze świecą szukać, tematu nikt nie podjął, badań nie zweryfikował.

DEON.PL POLECA

Rozmawiałam m. in. z profesorem religioznawstwa, przeszkadzając mu w urlopie. Zapytałam też o zdanie dr Barbarę Worek, adiunkta w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagielońskiego, która specjalizuje się w metodologii badań socjologicznych, uczestniczyła w wielu polskich i międzynarodowych projektach badawczych. Według nich wyniki badań nie są wiarygodne. Jak argumentuje to ekspert, dr Worek? Otóż: - Główną słabością badań przeprowadzonych przez prof. Baniaka jest ich niereprezentatywność. W wywiadzie udzielonym portalowi natemat.pl profesor sam o tym mówi: w związkach z kobietami pozostaje 60 proc. spośród badanych przez niego księży, a nie, jak napisał "Newsweek" - 60 proc. polskich księży. Problem w tym, że choć autor przyznaje, że wyniki odnoszą się tylko do przebadanej grupy, za chwilę stwierdza, że skala zjawiska w Kościele jest duża, a nawet większa, niż wynika z jego badania. Skąd to wie? Ze znajomości "środowiska", czy z badań naukowych? Na podstawie jednostkowych albo niereprezentatywnych obserwacji nie można wnioskować o skali zjawiska w populacji, nie mamy prawa uogólnić tych danych. To jeden z kardynalnych błędów, jakich powinni unikać badacze.

Prof. Baniak specyficznie dobiera respondentów. W wywiadzie podkreśla znaczenie doboru losowego (takiego, w którym każda osoba należąca do badanej populacji ma z góry znaną szansę znalezienia się w próbie). Ale dobór, jaki stosuje, nie jest metodologicznie poprawny. Część osób (jak dużo?) zgłosiła się sama. Jak zauważa dr Worek, "zgłaszają się ci, którzy są silniej od innych zmotywowani, np. księża borykający się z trudnościami w sferze seksualnej." Problematyczną kwestią według dr Worek jest także główna technika badań - ankieta internetowa. Socjologowie sięgają po nią rzadko. - Wyjątkiem są sytuacje, gdy trzeba zbadać specyficzne grupy: np. użytkowników internetu, osoby korzystające z jakichś usług - dodaje. W przypadku kwestii drażliwych, intymnych, jak seksualność, technika się sprawdza - to znaczy badacz uzyskuje informacje niedostępne inną drogą. Ale trzeba pamiętać, że "słabością ankiety internetowej jest to, że niewielu respondentów ją odsyła. Mamy małą kontrolę nad tym, kto ją wypełnił. Pojawiają się pytania, np. jak autor radził sobie z problemem starszych księży, którzy często nie korzystają z internetu?"

W artykule "Jak skłonić do udziału w badaniach internetowych: Zwiększanie realizacji próby" ("Psychologia społeczna" nr 3-4/2007) dr Dominik Batorski i dr Jan M. Zając, socjologowie z Uniwersytetu Warszawskiego, piszą: "Obecnie możliwości przeprowadzenia przez internet badań reprezentatywnych dla populacji mieszkańców Polski są znikome." Dlaczego? Bo użytkownicy internetu są to zbyt często, w porównaniu z populacją Polaków, "osoby młode, uczące się lub z wykształceniem wyższym, pracujące i mieszkające w większych miastach, zamożniejsze". To samo dotyczy populacji księży!

Prof. Baniak, jak uważa dr Worek, "wydaje się być świadomy tych ograniczeń, nie pretendując do reprezentatywności. Jeśli tak jest, to burzę medialną należy uznać za zbyteczną i skonstatować, że zarówno przed badaniami prof. Baniaka jak i po nich, niewiele wiemy o skali problemów związanych z radzeniem sobie z celibatem przez polskich księży, choć wiemy, że problem ten występuje."

Na moje oko błędy profesora z takim dorobkiem, jaki ma prof. Baniak, wynikają z zaangażowania emocjonalnego, na jakie bezstronny badacz nie powinien sobie pozwolić. W wywiadzie powtarza kilka razy: "ci ludzie są rozdarci, zagubieni", "jest rozdarty, ma zaburzoną osobowość", "ci księża mają często zaburzoną osobowość, traktują mnie trochę jak terapeutę - spowiednika." Socjolog nie ma uprawnień do pracy w zawodzie terapeuty. Wchodzenie w nie swoje buty nie pomoże tym, którzy potrzebują pomocy profesjonalisty, a pracy naukowej szkodzi.

Nie mnie oceniać jakość pracy profesora, pozostawiam to kolegom - naukowcom. Warto jednak przypomnieć punkt 41. "Kodeksu etyki socjologa" uchwalonego przez Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Towarzystwa Socjologicznego (sic!) raptem 4 miesiące temu: "Badacze powinni mieć świadomość niebezpieczeństw wynikających ze zniekształceń, uproszczeń i manipulacji, jakim wyniki badań mogą podlegać w procesie upowszechniania przez osoby trzecie lub media. W takiej sytuacji badacze powinni podejmować działania, mające na celu sprostowanie nieporozumień i zniekształceń, wynikających z niewłaściwego użycia wyników ich pracy."

Reasumujac, nie jest prawdą, że dane podane przez "Newsweek" odnoszą się do populacji polskich księży. Są na to dowody - tym razem naprawdę naukowe!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Newsweek" i wymiatanie spod dywanu...
Komentarze (17)
M
Mak123
24 września 2012, 17:08
Niestety kosciol tez jest sobie troche winien, bo lubi zamiatac pod dywan.Mam wrazenie ze nas wiernych traktuje sie nie powaznie.Kazdy czlowiek podlega grzechowi i dotyczy to takze duchownych,tylko dlaczego wladze koscielne niewystarczajaco reaguja na wystepki ksiezy.dotyczy to zwlaszcza proboszczow i biskupow.Dla mnie jest bardzo nieuczciwe ze nie nierozwiazano sprawy biskupa Paetza .Przyklad jest zawarty w ewangelii gdzie Chrystus likwiduje przekupniow w swiatyni.Na takich bowiem nie powinno byc miejsca ,bo oni sprawiaja ze maleje zaufanie do naszego kosciola.Nie ma tez miejsca dla wystawnego zycia hierarchow koscielnych zwlaszcza w tych czasach.Kidys to latwo przechodzilo ,lecz teraz tak sie nie da.
L
Logik
24 września 2012, 15:36
Nikt powazny nie bierze powaznie Newsweeka. Przeciez to prorok masonerii i ksenofobii antychrzescijanskiej. Patrza na kazda inna organizacje przez wlsany pryzmat 'istnienia dla negacji'... Wystarczy popatrzec na morale ich pracownikow: 75 procent rozwodow, 7 procent przynajmniej drugi partner... Liczby to nie opinia!
P
Polemos
24 września 2012, 15:30
Wynik wyssany z palca antyklerykalizmu. Jesli ta liczby bylaby prawdziwa, to znaczyloby,ze 90 procent polskich rodzin jest chora, zdeprawowana... Bo polscy ksieza pochodza z polskich rodzin...
K
kate
12 sierpnia 2012, 13:21
Dziękuję p. Małgorzacie Bliskiej, że poruszyła temat badań naukowych, ich rzetelności i reprezentatywności. Z pewnością jest problem, nie tylko metodologiczny, gdy badaniami nad księżmi w Polsce, w tym ich życiem intymnym, zajmuje się jeden badacz. Urasta on do poziomu guru, gdyż de facto nie ma oponentów. Dzieje się tak w sytuacji, gdy mamy w Polsce uczelnie katolickie, które już mają swoją własną kadrę. To jest problem - dopóki Kościół sam z własnej inicjatywy, poprzez środowiska akademickie z nim związane, nie weźmie się do rzetelnej analizy obrazu polskiego Kościoła we wszystkich jego przejawach, w tym też tych kłopotliwych, to bedą powstawać takie publikacje jak te w Newsweeku, z którymi będzie trudno polemizować na rzeczowe argumenty (bo skąd wziąć dane i analizy). Potrzeba zmiany polityki wizerunkowej Kościoła i jego zaangażowania w promocję własnej działalności
TZ
Tomek Z
11 sierpnia 2012, 16:30
Lis (i inni podobni) jest dokładnie taki za jakie uważa osoby, które najbardziej krytykuje. Wyszukuje argumentów na potwierdznenie z góry założonej tezy, nie zastanawiając się przedtem nad słusznością postawionej tezy. Cała ta sytuacja w Polsce nie brnie w dobrym kierunku. Nienawiść rośnie a prawda coraz odleglejsza.
P
Panda
10 sierpnia 2012, 10:19
@ Martinus Nie mieszaj polityki z religią. Prawica ma w d... Hołownię, bo nie jest swój, prawica ma swoje gazetki i media ale broni tylko konserwatystów, polityków prawicy. Stanie w obronie ateisty, niewierzacego prawicowca ale katolika nie. Kościoła już nie. Wybranych
M
Martinus
10 sierpnia 2012, 09:36
Czemu ludzie o nieprawicowych poglądach mają mało programów typu warto rozmawiać, czemu w takich programach próbują stłamsić prawicowych ludzi głównie sposobem mówienia?
MR
Maciej Roszkowski
9 sierpnia 2012, 20:38
 W latach 1962-67 studiowałem socjologię na UW. Uczyli nas Stefamn Nowak- metodologii badań społ., Klemens Szaniawski- Satystyki i zastosowania metod matematycznych w badaniach społ. Marian Przełęcki- logiki. Przeczytałem wywiad z prof. Baniakiem. TO BEŁKOT! Twierdzi, że 60% księży ma stosunki z kobietami, potem, że rzeczywista skala problemu jest większa. To co badał. Skalę rzeczywistą, czy nierzeczywistą? Twierdzi, że ma dostęp do wszystkich księży. Czy do wssytskich 29 tysięcy i ponad 800 (Rocznik Statystyczny)? Co chwila wspomina, że jest profesjonalistą, naukowcem etc. Żaden z naszych Nauczycieli tak o sobie nie mówił. Szczegółow błędy metodologiczne omawia p. dr. Worek. Dodajmy tylko, że w badaniach na tematy  życia seksualnego szczególnie trudno o reprezentatywność próby , bo ten bardzo intymny aspekt ludzkiego życia jednio omawiają z niechęcią i zahamowaniami, inni nadmioernie ochopczo, co fałszuje wyniki. 
G
gdprz
9 sierpnia 2012, 10:31
Poznałem prof. Baniaka na jednej z konferencji i rzeczywiście trudno uwierzyć, że jest naukowcem. Zajmuje się co prawda socjologią religii, ale jego dobór materiału i bardzo dziwne interpretacje wyników nikogo na tej konferencji nie przekonały. Miałem wrażenie połaczenia jakiś osobistych urazów z pereelowską metodologią jedynie słusznej nauki. No ale wiadomość zrobi swoje. A propos metody peerelowskiej  choć w innym temacie, ale cały czas wokół Kościoła: Wczoraj byłam w kancelarii parafialnej, chcąc zobaczyć moją kartę kolędową, gdyż jeden z wikarych ma w zwyczaju wpisywać tam różne swoje prywatne uwagi odnośnie mojej osoby, wynikające z różnych złożonych jego problemów i nie wie, że karta kolędowa do tego nie służy. NIestety to właśnie on był w kancelarii i pomiędzy różnymi epitetami i uwagami osobistymi stwierdził, że moja karta ZOSTAŁA ZNISZCZONA. Poinformowałam go też, że robotnicy prowadzący prace porządkowe wokół kościoła załatwiają się w krzakach, na co zapytał mnie, czy ja mam toaletę i stwierdził, że podglądam panów i nie mam do siebie szacunku. Większwego peerelu i ciemnoty chyba już nie ma.
P
Pretorianin
9 sierpnia 2012, 09:00
Poznałem prof. Baniaka na jednej z konferencji i rzeczywiście trudno uwierzyć, że jest naukowcem. Zajmuje się co prawda socjologią religii, ale jego dobór materiału i bardzo dziwne interpretacje wyników nikogo na tej konferencji nie przekonały. Miałem wrażenie połaczenia jakiś osobistych urazów z pereelowską metodologią jedynie słusznej nauki. No ale wiadomość zrobi swoje.
Bogusław Płoszajczak
9 sierpnia 2012, 04:41
Reprezentatywność próbki to niestety "temat rzeka" i trudno chyba znaleźć lepszy sposób na zniekształcenie wyników niż popełnienie błędu w tym miejscu!
MB
Małgorzata Bilska
8 sierpnia 2012, 21:36
@ Ksiądz Kiedy to było i z którego seminarium? Pytam o wiarygodne fakty do zweryfikowania. W razie potrzeby można pisać na private, żeby nie wywoływać niepotrzebnej sensacji. Małgorzata Bilska
K
ksiadz
8 sierpnia 2012, 21:14
Zapytajcie się prof. Baniaka za co został usunięty z seminarium a zobaczycie dlaczego tak interesuje go ta tematyka i dlaczego jest tak nierzetelny.
T
Tomek
8 sierpnia 2012, 16:06
 Dla jasności, nikogo nie usprawiedliwiam. Kto winny niech brzemie i odpowiedzialność za to niesie.
T
Tomek
8 sierpnia 2012, 16:00
 Przedstawione dane to napewno nie oddają prawdy, nawet bez dyplomu socjologa, bez znajomości warsztatu pracy naukowej w tym zakresie, podzieliłbym te wyniki na 4 conajmniej, dodał "utrzymują, utrzymywali..z naciskiem bardziej na to drugie" i myśle że wyniki te byłyby bliższe prawdzie. Tutaj bym skończył. Kwestia sumienia każdego. A bardziej to, czy popełnione błędy czegoś uczą w życiu. Nie mam odwagi w najmniejszym stopniu nikogo potępić, ale chwalić napewno nie będe. Ważniejsze dla mnie jest to, że tego typu sondaże i artykuły biją niezwykle mocno w Kościół, uderzają w wiarę, zniechęcają do praktyk religijnych, gorszą, pustoszą ludzkie umysły i serca. I tutaj się powinno bić w dzwony, bo jesteśmy wszyscy za to odpowiedzialni. Nie można nie protestować.
A
aa
8 sierpnia 2012, 15:13
Nie jestem was w stanie słuchać, ani tym bardziej komentować. ględzicie1
O
Ola
8 sierpnia 2012, 15:07
Podoba mi się ten artykuł - rzetelny, konkretny. "Newsweek" zachował się jak brukowiec, a naczelny - jak naczelny brukowca.