Nie lubię Bożego Miłosierdzia

(fot. © Mazur/catholicnews.org.uk)

Otrzymałem list z dzisiejszego świata.

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że mam problem z Bożym Miłosierdziem, i że chyba tak naprawdę to go nie lubię.

Powód 1. Nie lubię Bożego Miłosierdzia, bo ma bardzo konkretny obraz, który za nic nie pozwala mi przejść obojętnie. Ma twarz człowieka z rozerwanym sercem, pełnym ognia i Miłości. Jak raz na nie spojrzysz, wryje ci się w głowę, tak, że nigdy nie będziesz mógł o tym zapomnieć.

Powód 2. Nie lubię Bożego Miłosierdzia, bo wzywa mnie do zmiany. Bo pokazuje mi, że moje życie jest dużo lepsze niż mi się wydaje. Ono zawsze znajdzie coś dobrego. Co więcej, nie pozostaje bierne, ale za wszelką cenę stara mi się pomóc. A kiedy tylko na to pozwolę, naraz daje mi tę dziwaczną chęć, aby nieść je innym. A to oznacza, że muszę zerwać ze swoją cieplutką i wygodną przeszłością. Otwiera mnie na innych. Samo staje przede mną pokracznie bezbronne i prowokuje, abym i ja stanął bez przyłbicy i bez tarczy. W Bożym Miłosierdziu mogę być słaby. A ja nie lubię być słaby.

DEON.PL POLECA


Powód 3. Nie lubię Bożego Miłosierdzia, bo jest niemiłosiernie niesprawiedliwe. Bo wydaje się, że jest ślepe na ciężar grzechu. Bo tak samo kocha mordercę i dzieciaka, który ukradł małą paczkę chipsów ze sklepiku szkolnego. A ja nie chcę, żeby innym odpuszczono.

W Bożym Miłosierdziu, nie ma nic z rozkazu, ani szantażu. Dlatego Go nie lubię, bo mój świat jest poukładany przez groźbę i strach. A tymczasem Ono wprowadza ten fascynujący i pociągający niepokój, żeby porzucić to, do czego się przyzwyczaiłem i pójść za Nim. I najgorsze, że ja tak pragnę, aby mój świat wywrócił się do góry nogami.

Ty też Go nie lubisz?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie lubię Bożego Miłosierdzia
Komentarze (245)
20 listopada 2014, 22:52
Dobry tekst :) W pewnym sensie prawdziwy.
PL
przewrotność ludzkiej myśli
19 listopada 2014, 12:31
A później się dziwić, że kryzys w Kk, ludzie z Kościoła uciekają, kiedy robi się wszystko aby z pozycji oświeconych (nawiedzonych) wyznawców jakiegoś "Kościoła miłosierdzia" bez przerwy poprawiać wedle ludziach pragnień naukę Chrystusa, rozwalając sens rozumienia miłosierdzia i sprawiedliwości.  Z Dzienniczka św. Faustyny "W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą tańcząc i bawiąc się – dochodzili do końca, nie spostrzegają się, że już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba, że nie można było ich zliczyć. I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli ze łzami w oczach i różne boleści były ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej. A w końcu drogi był wspaniały ogród przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały o swych cierpieniach". (Dz 153) Ewangelia wg św.Jana 5,28-29 Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia. Ewangelia wg św.Mateusza 13,49-51 Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli Mu: Tak jest.
PL
przewrotność ludzkiej myśli C
19 listopada 2014, 12:35
Ewangelia wg św.Mateusza 13,39-43 Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha! Ewangelia wg św.Mateusza 5,27-30 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Ewangelia wg św.Mateusza 25,41-46 Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.
PL
przewrotność ludzkiej myśli C
19 listopada 2014, 12:37
Ewangelia wg św.Mateusza 18,6-9 Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego. Ewangelia wg św.Mateusza 26,24 Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Ewangelia wg św. Mateusza 7,13–14 „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wiele jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znają.”
19 listopada 2014, 22:44
Czyż może być de facto większa pycha, niż poprawianie Pana Boga? To już ateusze odrzucający istnienie Boga są uczciwsi w tym, co czynią i są również w swoim postępowaniu mniej szkodliwi, niczym dzikus z kością w nosie uznający, że zna się tylko na polowaniu jest uczciwszy od szamana z kością w nosie, który jest przekonany, że np. jego szmańska duchowość lepiej się chorym przysługuje, niż rzetelne medyczne wykształcenie lekarza po Akademii Medycznej.
19 listopada 2014, 09:41
@burdelmama, @x, @piotr_słowinski Odniosłem się do kwestii zbawienia. Nie obrażajcie Boga Wszechmogącego twierdząc, że Ofiara Jezusa Chrystusa nie była wystarczająca. Jak przyjmuję Dobrą Nowinę, że: [J 3,16] „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. to jak przyjmuję, to przyjmuję. A więc tym samym przyjmuję Jezusa do mojego życia, podejmuję decyzję podążania za Nim. Droga wyboista, pełna upadków, ale w Nim mam cały czas, 24h, wsparcie. Nasz Pan potem prowadzi mnie (napisałem już o tym na początku komentarzy pod bieżącym artykułem, ale przysypało już lawiną postów). Natomiast to tzw. „hulaj dusza piekła nie ma”, to nie jest żadne przyjęcie tej Dobrej Nowiny, a więc i Jezusa Chrystusa, ale to jest tylko dowiedzenie się, że istnieje taka możliwość i w swej chyba przewrotności jakiejś, dosyć perfidnej premedytacji, podejmuje ktoś decyzję, że ok, to fajnie, że będzie taka możliwość, super, supcio, superancko, ale na razie... to ja sobie poużywam... Zdążę, jakby co, hi-hi, ha-ha, hłe-hłe-hłeee... Uuuuuu, grubo... Nie chcę wchodzić w rozważania teologiczno-dogmatyczno-biblijne tego, ale ja ze swej strony po pierwsze nie ryzykowałbym. Po drugie - dużo ważniejsze dla mnie - nie miałbym czelności być tak arogancki wobec tej Najświętszej Ofiary Boga w Osobie Jego Syna Jedynego. Co to za myślenie w ogóle jest. Boże, widzisz i nie grzmisz?
19 listopada 2014, 10:10
Pan jak zwykle mija się z sednem o galaktyki. Pytanie brzmi: co z faktu wystarczania Ofiary Chrystusa dla zaspokojenia Boże Sprawiedlwiości wynika, szczególnie dla nas - przedmiotu owej ofiary? Że już nas Sprawiedliwość Boża nie odchodzi, bo została zaspokojona, więc się spokojnie do niej odwracamy plecami, albo odkładamy na półkę, żeby się nie niepokojona kurzyła do końca świata, (co ma miejsce na Deonie i nie tylko)? Z faktu uznawania, że Sprawiedliwość Boża wciąż jest żywa i domaga się od nas pewnych działań nie wynika, jak Pan niepoprawnie dedukuje, że podważa to wystarczalność Ofiary Chrustusa. Pan miesza porządki. Wystarczalność Ofiary Chrystusa i niemożliwość samozbawienia oznacza tyle, że sami byśmy nie zdołali sobie zakupić tyle jedzenia, żeby przeżyć i zakupił je dla nas Chrystus, ale jedzenie trzeba jeszcze skunsumować, bo sam zakup konsumpcją nie jest, a owa konsumpcja to już nasza działka. Chrystus zakupił dla nas bilety do Królestwa, a sami nigdy byśmy nie zdołali na nie zapracować, ale owe bilety trzeba jeszcze samemu wziąć i przez bramkę samemu przejść. ... na tym polega Boży szacunek dla wolnej woli człowieka. Pan miesza wystarczalność respektującą wolną wolę z przymusem, który wolnej woli nie respektuje, czyli obrazowo nie tylko zakupem biletów i pozostawieniem decyzji o ich użyciu człowiekowi, ale i wciśnięciem ich w rękę i przepchnięciem człowieka przez bramkę do Królestwa, ulukrowane w pojęcie apokatastazy.
19 listopada 2014, 12:24
Nie rozumiem, o co Panu chodzi. Przesłanie Ewangelii jest proste jak drut. Tak, żeby mogło je zrozumieć nawet dziecko, niewykształcone. Dlaczego Pan tak to wszystko niepotrzebnie komplikuje? [url]https://www.youtube.com/watch?v=DMloegGIj2U[/url]
19 listopada 2014, 12:59
To nie ja niepotrzebnie komplikuję, tylko Pan ordynarnie upraszcza, co daje karykaturalne efekty w postaci np. quasi 'przymusu zbawienia', czy usunięcia poza nawias problemu wolnej woli człowieka. Postawił Pan tezę, że rzekomo obrażamy Boga utrzymując, że Ofiara Chrystusa była niewystarczająca. Ta teza jest fałszywa, a postawił ją Pan ordynarnie redukując sprawy odrobinę bardziej skomplikowane do przedszkolakowo prostych dokonując ich mimowolnej karykaturyzacji. Staram się wyjaśnić w którym dokładnie miejscy tkwi popełniony przez Pana błąd zamieniający prawdę w karykaturalny fałsz: tkwi on w niezrozumieniu przez Pana znaczenia określenia 'wystarczający' w kontekście Ofiary Chrystusa i błędnej negacji co to rzekomo znajduje się po stronie 'niewystarczalności'. Miesza Pan nonszalancko dwa różne sensy 'wystarczalności Ofiary Chrystusa' - jej 'wystarczalność' do zaspokojenia Boże Sprawiedliwości z jej 'wystarczalnością' do dostąpienia przez nas zbawienia. To wbrew pozorom nie jest jedno i to samo. Wystarczalność do zaspokojenia Bożej Sprawiedliwości, szczególnie w połączeniu ze wzmiankami o niemożliwości samozbawienia oznacza tyle, że my sami nie bylibyśmy w stanie zapracować na odpuszczenie nam win i była niezbędna ofiara Chrystusa, aby 'należyta cena' została zapłacona. Ten sens wystarczalności ma dla naszego zbawienia charakter potencjalny, a nie totalny to znaczy, że Chrystus swoją ofiarą otworzył nam drzwi, których my sami nigdy nie zdołalibyśmy otworzyć, ale nie że już nas za te drzwi równocześnie z ich otwarciem wciągnął. Wciąż jest potrzebna pewna aktywność człowieka w przejściu tych drzwi.
19 listopada 2014, 23:33
Panie Rafale, Sprawa jest de facto elementarnie prosta: czy z faktu 'wystarczalności Ofiary Chrystusa' wynika, że już mamy zbawienie 'w kieszeni', czy jednak coś musimy zrobić, żeby je 'w kieszeni' mieć?
20 listopada 2014, 00:12
Uwzględniłem to w swoich wpisach pod tym artykułem i właśnie nie mogę zrozumieć, że Pan tego nie dostrzega i o co więc Panu chodzi cały czas. Jest przecież nie tylko akt wolnej woli człowieka, ale decyzja. Ja na ten przykład, jak się deklaruję, bo podjąłem decyzję w tak ważnej sprawie, to jestem dosyć radykalny w wyborze, w konsekwencjach czynów potem. Poważnie podchodzę do Boga, że tak powiem: śmiertelnie poważnie. Mogę tylko zrozumieć ludzi, którzy usłyszeli Dobrą Nowinę i nie poszli za Jezusem, bo... np. nie zrozumieli do końca jej przesłania, bo... osoba, która przekazywała tą Dobrą Nowinę, była na tyle niewiarygodna, nie spójna w swoim życiu z jej przekazem, że komuś coś zgrzytało... Podejrzewam, że jest bardzo mało osób, które mając właściwą świadomość, co to jest, nie poszłyby za tym. Pełną świadomość i poznanie Boga na pewno miał Lucyfer. Dlatego zadziałanie Stwórcy było drastyczne... A ta wolna decyzja jest równoznaczna z przełożeniem się na chęć podążania za Jezusem, życia tak jak Jemu się podoba. Mamy całe bogactwo Kościoła, które nam w tym pomaga na co dzień. Nie obędzie się bez dotknięcia Miłości Boga, bo inaczej będzie rytualizm, a nie żywa wiara. Ale nic nie możemy dodać do naszego zbawienia. Jedyne co, to zbierać skarby w niebie. Wieczyście realne. I tu się ładnie objawi Boża Sprawiedliwość przy rozliczeniu życia. A co Pan by proponował, czego brakuje w kwestii spraw zbawienia, o czym nikt z nas nie wspomina, popełniając karygodny błąd? Co powinniśmy robić, co proponować w ramach ewangelizacji, itd. Proszę to wyartykułować, zamiast nas wszystkich ciągle rugać.
20 listopada 2014, 08:28
Konkretnie błędna jest sama koncepcja, samo rozumienie wiary jako wyłącznie zagadnienia osobistych, międzyludzkich i międzyludzkoboskich relacji. Pan był w wojsku, więc Pan rozumie, że Generał nie musi znać każdego Szeregowca osobiście i choć obaj wykonuja całkowicie odmienną pracę: Szeregowiec bardziej fizyczną na pierwszej linii frontu, Generał bardziej koncepcyjną w sztabie nad mapami, to pomimo tej różnicy obaj działają na rzecz tego samego i działania obu sa niezbędne. To, co Pan opisuje w przypadku realizowania wiary, to armia składająca sie jedynie z szeregowców: ważna jest wyłącznie bezpośrednia działalność na froncie zbawienia, bezpośrednia ewangelizacja. Reszta to "niepotrzebne komplikowanie". Nie tylko Pan takie stanowisko prezentuje oczywiście, to jest szerzej obserwowana tendencja. Tendencja, która jest szkodliwa. Co najgorsze - odpowiednie 'służby', które powinny nad zapobieganiem takiej degeneracji 'armii zorganizowanej' w 'armię niezorganizowaną' czuwać - jak właśnie Jezuici - same dają się ponieść utopijnej wizji fajności 'armii szeregowców'. To jest, tak sądzę, główny różnica, pozostałe to konsekwencje tej głównej rozbieżności mentalnych wektorów.
20 listopada 2014, 08:40
Z konkretów 'konkretnych': ten konkretny przedmiot naszej dyskusji: 'wystarczalność Ofiary Chrystusa i co z niej wynika', a konkretnie intelektualne błędy jakie Pan w rozpoznaniu czym jest, co wynika i co zaprzecza 'wystarczalności' są dokładnie przykładem efektów tendencji nobilitującej serduszko i zaniedbującej rozum. Nie popelnił Pan błędów jakichś na dziesiątym miejscu po przecinku, a w sprawach podstawowego rozumienia, dochodząc do metaforycznego rzucania ufając błędnemu rozpoznaniu gromów na mnie - niewinnego dopuszczenia się tego, co Pan błędnie wydedukował kierując się głosem serduszka, a nie rzetelnego rozumu. Nie chodzi o czywiście konkretnie o mnie, bo mnie to ani obeszło, a o skalę efektów do jakich naiwna serduszkowość prowadzi. Skoncentrujcie się na serduszku, olewajcie rozum to nie jest głos Boga, tylko Niosącego Światło, a ten głos ma potężne rzesze zwolenników w Kościele.
20 listopada 2014, 09:20
Kiedy byliśmy dziećmi i graliśmy w piłkę, to pamięta Pan zapewne jak owa gra wyglądała: wszyscy na boisku biegli tam, gdzie była piłka. Dopiero wraz z wiekiem zrozumieliśmy co to jest gra zespołowa i że nie polega ona na ganianu całej drużyny (nierzadko rownież z bramkarzem) tam, gdzie akurat jest piłka, a na czymś innym - na wychodzeniu na dogodne pozycje, na trzymaniu pozycji na której się gra itp. Nie muszę chyba wyjaśniać jak wyglądałby mecz drużyny grającej zespołowo z drużyną grającą wedle zasady 'wszyscy za piłką'. To, co zachodzi w poważnym stopniu w Kościele to degeneracja inteligentnej gry zespolowej w grę wedle formuły 'wszyscy za piłką': wszyscy do ewangelizacji (czy co tam akurat będzie na piedestale), a reszta znika z pola widzenia. Cała gra to ja, piłka i 'przeciwnik', całe zainteresowanie to indywidualne zdolności piłkarskie: dryblingu, szybkości, celności strzału. To recepta na porażkę w grze z drużyną, która gra zespołowo w sposób inteligentny. Oczywiście to nie znaczy, że poprawianie indywidualnych umiejętności jest całkowicie nieważne - jest ważne, ale po usunięciu tej wyższej płaszczyzny rozumienia na czym polega gra zespołowa wartość indywidualnych umiejętności gwałtownie spada, tak samo jak spada wartość bojowa jednostek kiepsko dowodzonych, choćby byly one uzbrojone w najdoskonalszy sprzęt i były doskonale wyszkolone. Za wysoce niepokojące i niepożądane uważam tendencje w Kościele do nadmiernej indywidualizacji wiary. Właśnie dlatego, że siła Kościoła to nie tylko wysokie umiejętności poszczególnych 'graczy', ale również dodatkowy element inteligentnego ich współdziałania. Ów element poprzez nadmierną ekspozycję indywidualizmu zanika.
J2
Jk 2,14-26
19 listopada 2014, 03:18
Wiara bez uczynków jest martwa "Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków".
Łukasz Lasocki
19 listopada 2014, 01:29
Normalnie forum samych bogów - co jeden to lepiej wie jak jest z Bożym Miłosierdziem i wytknie jeszcze, że jest też i Sprawiedliwość. Sorry Paweł SJ - inny wiedzą lepiej jak jest potamtem stronie. Byli, widzieli.  A, że nie poznnali się na kilku figurach retorycznych? Cóż... ważne, że wiedzą lepiej.  
Paweł Kowalski SJ
19 listopada 2014, 06:48
Przynajmniej jest szansa czegoś się nauczyć ;)
19 listopada 2014, 08:43
> Sorry Paweł SJ - inny wiedzą lepiej jak jest potamtem stronie. Byli, widzieli. To dokładnie jest tania figura retoryczna.
Paweł Kowalski SJ
18 listopada 2014, 14:37
Pojawiło się wiele ciekawych, i cennych komentarzy dlatego postanowiłem temat opisać jeszcze raz w moim blogu. "Bóg cię dopadnie" - Sprawiedliwe Miłosierdzie http://kowalski.blog.deon.pl/bog-cie-dopadnie-sprawiedliwe-milosierdzie/
18 listopada 2014, 23:17
Sorry, ale to słabe ... czyli w sumie pasujące na Deon jak ulał. Nie koncentrując się na detalach samego tekstu Ojciec łopatologicznie zredukował sam temat, który nie brzmi Bóg Miłosierny vs. Bóg Sprawiedliwy, a Bóg Miłosierny, a inne elementy Bożej Osoby. Sprawiedliwość nie jest jedynym pierwiastkiem, jaki krytycy słodkopiedzącego redukowania Boga wyłącznie do Milosierdzia podnoszą, a jedynie pewnym łatwym do wskazania biegunem, niczym przy wskazaniu braku czystości idealna Pani Domu wskazuje bród na białej rękawiczce, a nie syf mlaszczący w całym domu. Przy intelektualnej renomie Jezuitów taki tabloidowy prymitywizm jest po prostu niedopuszczalny, a mimo to - jak na czasy rozpowszechnionego badziewia przystało - rozpowszchniony. Na przykładzie kolegi, który daaaaaawno temu w Jezuity poszedł i rypał nad książkami ciężej, niż Gandalf szukający historii Pierścienia posród manuskryptów Minas Tirith, miałem wrażenie, że Jezuici to intelektualna żyleta. Chyba niestety Jezuitom się od tej pory znacznie intelektualnie podupadło. Do poziomu tabloidowej inteligencji ebałt. Szkoda :/
Paweł Kowalski SJ
18 listopada 2014, 23:32
Nie podoba mi się nie tyle redukowanie boskich przymiotów, do jednego, co patrzenie niekompletne. Bo gadanie, że niejako najpierw miłosierdzie, a potem sprawiedliwość, jest po prostu błędne, gdyż w Bogu nie ma podziału. Tam gdzie działa Jego Miłosierdzie, tam w tym samym stopniu działa również Jego Sprawiedliwość.  Pozdrawiam serdecznie, a na przytyki nie odpowiadam.
18 listopada 2014, 23:57
Dokładnie. W ramach Sprawiedliwości Bożej odpowiednią cenę za nasze zbawienie już zapłacił na krzyżu Jezus Chrystus. Wystarczy to przyjąć z wiarą, ufnością, a Jezus w swoim nieskończonym Miłosierdziu (choćby najczarniejsze były grzechy człowieka) usprawiedliwia to, za nas. My nie jesteśmy w stanie, nie mamy czym zapłacić za zbawienie naszej duszy. W kwestii uregulowania wykupu, ofiary za nasze grzechy, jesteśmy po prostu definitywnie niewypłacalni.
B
burdelmama
19 listopada 2014, 01:18
Macie rację Rafale Borowski, hulaj duszo piekła nie ma. A nawet więcej, trzeba hulać (imperatyw hulania), bo oni będą pierwsi przed sprawiedliwymi przecież.  
Łukasz Lasocki
19 listopada 2014, 01:23
Na prawdę? A nie wystarczy sama skłonność do grzeszenia i świadomość tego? Nikt tu nie mówi o błądzenie z premedytacją (zuchwale licząc na miłosierdzie) bo to zdaje się podpada pod inny pragraf. 
X
x
19 listopada 2014, 02:07
To jest protestancka teologia usprawiedliwienia przez wiarę Zdaniem Lutra zbawienie następuje wyłącznie przez wiarę, z pominięciem dobrych uczynków. To eliminuje podstawę chrześcijańskiej etyki, jaką – prócz wiary w Boga – jest miłość bliźniego, objawiająca się poprzez uczynki. Luter dokonał manipulacji w swoim niemieckim przekładzie Listu do Rzymian 3, 28. W tekście oryginalnym czytamy bowiem: "człowiek osiąga usprawiedliwienie na podstawie wiary", a Luter dodał "samej" wiary, co jest oczywistym nadużyciem i zafałszowaniem biblijnego tekstu. W Piśmie św. nie ma nigdzie mowy o tym, że jesteśmy usprawiedliwieni tylko przez wiarę. Tak więc jedna z najważniejszych zasad w protestantyzmie, że jesteśmy usprawiedliwieni bez uczynków, lecz tylko mocą wiary jest niebiblijna. Biblia wyraźnie uczy, że "człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie tylko samej wiary" (Jk 2,24). Święty Paweł podkreśla, że wiara ma działać przez miłość (por. Ga 5, 6). "Gdybym (...) posiadał wszelką wiedzę i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym" (1 Kor 13, 2). Wiara jest więc całkowitym darem Boga oraz naszą odpowiedzią na ten dar wyrażoną w konkretnych uczynkach. 
19 listopada 2014, 08:17
No to pomijając przytyki - dokładnie to samo mi się nie podoba, a dokładnie to robi 24/dobę Deon: wszystko poza Miłosierdziem/Miłością nie istnieje; nie jest wykluczone, a całkowicie nieużywane, jak zakurzony eksponat w gablotce muzeum. Takie sztuczki to nie są kosmetyczne drobiazgi, a fundamentalnie wypaczające obraz Boga zmiany. Zatem gdyby Ojciec zechciał choć troche do przywrócenia kompletności przekazu na Deonie się przyczynić, zamiast podłączać się pod klangor głownego nurtu Deonowej narracji, to obaj powinnismy być zadowoleni. Dziękuję za pozdrowienia i z szacunkiem odwzajemniam.
19 listopada 2014, 08:19
A co to konkretnie znaczy? Że co można, a czego nie można, co należy, a czego nie należy, czego unikać, a czego unikać nie trzeba? Pan ujmuje sprawę w taki sposób, że Boża Sprawiedliwość owszem istnieje, ale została raz na zawsze zaspokojona, więc jest właściwie 'problemem' rozwiązanym raz na zawsze, więc można jej pod uwagę nie brać przy rozpoznawaniu drogi Chrześcijanina. Jest jak 'choroba wieku dziecięcego' - wiek dziecięcy minął, choroba odchorowana, więc teraz już mozna ją poza nawias zainteresowania usunąć. Wedle tej retoryki Sprawiedlwiość jest jak eksponat z muzeum - kiedyś używana, ale od pewnego czasu zastąpiona 'nowszymi', 'lepszymi' rozwiązaniami, więc obecnie spoczywa nieużywana na eskpozycji przestarzałych elementów Boga. Nie jest martwa fizycznie, ale funkcjonalnie, co dla określania norm postępowania jest tym samym.
Paweł Kowalski SJ
19 listopada 2014, 09:09
Do korespondencji z redakcją deon.pl służy mail redakcyjny, tam proszę kierować swoje uwagi. Pozdrawiam serdecznie.
19 listopada 2014, 22:13
Przepraszam - głupio wyszło, bo oberwało się Ojcu za 'całokształt' Deonu. Ja nie mam do Ojca nic osobistego, po prostu wnerwiło mnie wejście w typową dla Deonu sztancę. Serdecznie zachęcam, żeby Ojciec szerzej realizował zapobieganie niedoborom niekompletności o których Ojciec sam wspominał. W sumie o nic innego mi nie chodzi. Szacunek.
Paweł Tatrocki
18 listopada 2014, 10:27
Połowiczny artykuł, który przedstawia Boże Miłosierdzie bez Bożej Sprawiedliwości, a wystarczy przeczytać choćby Dzienniczek siostry Faustyny, żeby się przekonać, że nie ma Miłosierdzia bez pracy nad sobą, bez dawania z siebie i bez sprawiedliwości Bożej.
S
strada
18 listopada 2014, 14:16
To po co w takim razie miłosierdzie, skoro wszystko jest jak trzeba: i praca nad sobą, i dawanie siebie.... Nie taki jest przekaz św. Faustyny
Paweł Tatrocki
18 listopada 2014, 20:13
... i do tego jeszcze miłosierdzie. Jeśli Jezus zachęca, aby uciekać się do Jego Miłosierdzia to nie po to, aby móc swobodnie i zuchwale grzeszyć, skoro grzech jest cały czas w Dzienniczku piętnowany.
S
STRADA
18 listopada 2014, 20:27
Oczywiście. Natomiast miłosierzie- z definicji- jest ZA DARMO
18 listopada 2014, 22:07
Za darmo nie znaczy bez kiwnięcia palcem. Kiedyś kupiłem kartonik piwa Guiness, w którym był kupon na darmową koszulkę, ale żeby ową koszulkę otrzymać musiałem wypełnić kupon i wysłać na odpowiedni adres. Sądzę, że Boże Miłosierdzie działa w podobny sposób.
G
gejDamian
16 listopada 2014, 20:37
W zwiąku z pojawiającymi się na tym forum prowokacjami, homofobią, niezrozumieniem i opluwaniem rezygnuję z komentowania artykułów na portalu deon.pl. Dziękuję za uwagę.
H
heteroholeryk
16 listopada 2014, 21:00
Wazelinka na drogę i bye bye bye .
A
Andrzej
17 listopada 2014, 09:31
Szkoda, że się zniechęciłeś. Nie obrażaj się na świat taki jaki jest. Jeżeli możesz zmieniaj go drogą miłości i nie zwracaj uwagi na ludzkie słabości choć często mogą boleć. Taka jest natura słabości i lęku, że przybiera często formę agresji. Proponuję więcej dystansu i wyrozumiełości dla innych. Ale odradzam rezygnację, bo to jest poddanie się. My przecież dopiero uczymy się rozmawiać ze sobą, a to jest długa droga. Pozdrawiam
JW
Judyt Wojująca
17 listopada 2014, 10:13
No tak prowokacja - Twoje posty sa prowokacja niezrozumienie - normalni ludzie nie rozumieja po co na forum katolickim wypowiadaja sie osoby grzeszace przeciw Duchowi Swietemu (tzn nie uznajace swojego grzechu i umyslnie trwajace przy nim) homofobia - ja juz zaczynam sie bac homo bo robia sie coraz bardziej agresywni i boje sie ze zniszcza niewinnosc moich dzieci opluwanie - hm, chyba tak naprawde nikt Cie nie oobrazil, jedynie tylko zironizowali, a to chyba cos innego. Na portalu Deon nikt o sklonnosciach seksualnych nei rozmawia, tylko o kwestiach wiary. Idz z Bogiem, wroc jak sie naprawde nawrocisz.
MG
Młody gej
17 listopada 2014, 11:46
Pani nic nie wie o homoseksualistach. Pani komentarz cechuje się przede wszystkim homofobią, która jest dość powszechna na tym forum i w Polsce. Trzymaj się gejuDamianie. Dzięki za odwagę.
Paweł Tatrocki
17 listopada 2014, 23:24
A pan nie wie nic o katolikach i ma pan manię prześladowczą z paranoidalnym wyolbrzymianiem zagrożenia. Ale to tak jest jak sumienie gryzie człowieka, wtedy mucha urasta do wielkości pterodaktyla. To jest normalne w środowisku homoseksualistów.
A
aj
18 listopada 2014, 16:36
Jeżeli ja bardzo nie lubię zmieniac skarpet, to nie chwalę się tym. To moja prywatna sprawa. Natomiast widząc swoją nietypowość, nie mogąć jej udżwignąć, jeżeli podzielę się nią z otoczeniem nie moge miec pretensji o uwagi...weż te swoje smrody.
KA
ks adam
16 listopada 2014, 19:43
stop pedalstwu
G
gejDamian
16 listopada 2014, 19:57
żal mi ciebie
S
stanislaw
16 listopada 2014, 19:11
Czy nie lepiej byloby aby,autor powyzszej gramotki pod niedorzecznym tytulem,sam wymyslil kilka dorzecznych slow o Milosierdziu Bozym,a nie nasladowal krakowskiego bpa Rysia,ktory swoje rozwazania o Milosierdziu, opatrzyl rownie szokujacym tytulem-Skandal Milosierdzia-.Wyglada na to,ze w Swiatowej Stolicy M.Bozego,ksieza i biskupi nie maja nic wiele do powiedzenia swoim "owieczkom".Co sami ludkowie przeczytaja w Dzienniczku.s.Faustyny,to stanowi ich czy np.moja wiedze.Ostatnio swiecono tlace sie knoty,czy "cudowne" olejki.Dlaczego do tej pory po poswieceniu nowej swiatyni jako Bazyliki M.Bozego ,nie ma specjalnej liturgii Mszy.sw. w tym swiatowym Sanktuarium.Dlaczego miemal wszystkie kazania tam gloszone sa takie same jak gdzie indziej.Dlaczego nikt nie naucza, co to jest i czym jest Koronka do M.Bozego.Nawet rozwazania tegorocznej Koronki o trzeciej,odprawiana podczas Swieta Milosierdzia ,byla bez odniesienia do Bolesnej Meki P.Jezusa,jak wyraznie zapisane jest w Dz.s.Faustyny,tylko skrotowo w odniesieniu do Krzyza.Na szczescie ten wyrazny brak refleksyjnosci Celebransa,jest dopowiadany przez uczestnikow nabozenstwa,jak jest zapisane.Powyzszy brak,nie sklania modlacych sie do bardziej zrozumialego odmawiania,a moze i do odklepywania.To jest odmowic  Koronke w ciagu 6-minut,nawet z calym kosciolem.Smutne to,ze Stolica B.Milosierdzia popada w zastoj mysli i szczegolnie nauki o Milosierdziu,bez nawiazania do objawien Matki Bozej Fatimskiej i wyraznego polecenia Pana Jezusa,aby Kosciol nie zapominal o Dzielach Matki Bozej w odkupieniu ludzi,o scislej lacznosci i cierpieniu z Nim.  
C
czekam
15 listopada 2014, 17:05
Czekam na artykuł pt. "Nie lubię Bożej Sprawiedliwości". To tak dla równowagi w pisaniu o Miłosierdziu.
16 listopada 2014, 00:24
Zsa Zsa Gabor powiedziała: 'nieważne, co o mnie mówią, ważne żeby w ogóle mówili". Mimowolnym skutkiem mówienia o czymś jest przyciągnięcie do omawianego temtu uwagi; zastanawianie się o nim. To nadaje tematowi żywotność, a przecież chodzi o to, żeby pozostał on bytem martwym. Jeśli roślinka ma uschnąć i pozostać uschnięta, to się jej nie podlewa.
P
pg
15 listopada 2014, 12:17
Już sam tytuł jest absurdalny. Jak można o Bożym Miłosierdziu mówić w kategoriach lubienia bądź nielubienia. W tekście autor wmawia, z pozycji kogoś lepszego, swoim bliźnim powody tego "nielubienia" kompletnie niezrozumiałe i nielogiczne. No, chyba że sam ma tego typu problemy. Nie wiem czy ojciec lubi czy nie Boże Miłosierdzie, natomiast wydaje się, że  lubi siebie a nie lubi innych.
16 listopada 2014, 00:26
Wydaje mi się, że owo 'nielubienie' miało być tylko figurą komunikacyjną w rodzaju puszczenia oka do publiczności.
16 listopada 2014, 10:22
Każdy komunikat "nie" jest przewrotny i zastosowanie go powoduje odwrotną reakcję. "Nie myśl o słońcu" i widzisz słońce (no, oczyma wyobraźni ;) ).
16 listopada 2014, 13:36
Nie sądzę, żeby ażurowe komplikowanie przyświecało o. Pawłowi przy pisaniu tekstu.
16 listopada 2014, 15:00
W kontekście globalnym, bardziej zastanawiające jest ażurowe komplikowanie niektórych przykazań.
D
dez
16 listopada 2014, 16:33
ha, ha... i kto to mówi. pies, czy minerał
P
pg
16 listopada 2014, 18:40
Zapewne masz rację. Natomiast nie zmienia to mojej negatywnej oceny tego tekstu. Zbyt dużo wyczuwam w nim fałszu, czego nie lubię.
B
bebe2012
16 listopada 2014, 21:40
i znów zjawisko czytania bez zrozumienia - przykre
17 listopada 2014, 00:31
Ten, któremu wartość sam wystawisz.
A
Andrzej
17 listopada 2014, 09:39
Twój komentarz oddaje dobrze wątpliwości, które wzbudza artykół. Wydaje mi się, że jednak niepotrzebnie oceniasz autora artykułu. Skupmy się na treści publikacji, a nie na autorze. Możemy niepotrzebnie zranić autora, który odważył się pokazać swoje przemyślenia, a to jest zawsze czyn intymny. Uszanujmy osobę, a polemizujmy z tekstem. Pozdrawiam
17 listopada 2014, 15:21
Trudno odróżnić fałsz od naiwności.
G
gejDamian
15 listopada 2014, 10:34
Boże Miłoserdzie jest wspaniałe!!! Dlatego jutro, w dniu Matki Bożej Miłosierdzia, przystąpię do sakramentu Spowiedzi Świętej drugi raz w życiu a pierwszy raz od 15 lat.
Paweł Tatrocki
15 listopada 2014, 16:13
Idź i nie grzesz więcej. Co ty na to gejuDamianie?
G
gejDamian
15 listopada 2014, 17:05
Żałuje za grzechy i chcę poprawy. Ale z moim chłopakiem nie zerwę związku ponieważ się kochamy. Jestem przygotowany na to, że mogę jutro nie otrzymać rozgrzeszenia. Mój chłopak jest ministrantem i co dwa tygodnie chodzi do spowiedzi; zawsze otrzymuje rozgrzeszenie.
P
pg
15 listopada 2014, 18:21
gejdamian. Przestań bredzić i prowokować łatwowiernych internautów.
G
gejDamian
16 listopada 2014, 13:55
Nie byłem dziś u Spowiedzi Świętej ponieważ nie wiem czy żałuje za wszystkie grzechy. Pozdrawiamy wszystkich.
T
Tęcza
16 listopada 2014, 14:17
Sam bredzisz
G
GejFranek
16 listopada 2014, 14:55
Jak tam się dziś masz? Jak Twój chłopak, jest dalej Twoim chłopakiem?
G
gejDamian
16 listopada 2014, 15:39
Z moim chłopakiem znamy się od 8 maja 2012, jesteśmy parą od 29 czerwca 2012. Od października 2014 mieszkamy razem. Kochamy się bardzo i planujemy spędzić razem całe życie dopóki śmierć nas nie rozłączy. Pozdrawiamy wszystkich.
G
GejFranek
16 listopada 2014, 16:06
Jakie to cudowne, Ty pozdrawiasz wszystkich. Takie to niezwykłe i rzadkie. A Twój nick jest po prostu przepiękny. A jaki nick ma Twój chłopak?
G
gejDamian
16 listopada 2014, 16:12
Jako ciekawostkę powiem ci, że mój chłopak po maturze w 2012 roku chciał wstąpić do Wyższego Seminarium Duchownego ale poznał mnie i porzucił te myśli. Mój chłopak nie chce abym podał tu na forum jego imię. Uśmiechamy się do wszystkich:-)
G
GejFranek
16 listopada 2014, 16:22
Jednak to świetnie, że Cię poznał. Uśmiechy wasze … cudownie, od razu humor mam lepszy…
G
gejDamian
16 listopada 2014, 17:56
Mój chłopak kocha bardzo chorał gregoriański i łacine.
G
gejDonald
16 listopada 2014, 18:13
Coraz więcej naszych wychodzi z ukrycia,koledzy kochani doradźce coś  co robić?Kiszka stolcowo/odbytowa codziennie wypada mi nawet do 6x Jak wy z tym dajecie radę ja już się tak zniechęcam, że chyba przejdę na hetero
G
gejDamian
16 listopada 2014, 18:19
Jesteś zwykłym prowokatorem a nie gejem:-( Twoja mowa cię zdradza
G
gejDonald
16 listopada 2014, 18:28
Jestem porządnym gejem,mam jednego partnera nie wiem czego chcesz odemnie? Jestem teraz zajęty nie masz szans.Doradzisz coś, czy tylko się będziesz do mnie " ślinił"? Ja jestem orginał a ty co?
G
gejDamian
16 listopada 2014, 18:32
Z prowokatorem nie rozmawiam. Zrozumiano?(Dużo homofobów jest na tym forum;-( Wstyd!!!)
G
gejDonald
16 listopada 2014, 18:41
Ja nie jestem kret,plijz nie zostawiajcie mnie samego z problemem. Kiedys nie byłem wierny miałem wielu partnerów,niewykluczone że to Ty mi narobiłeś hemoroidów.A teraz jeszcze nie chcesz pomóc i co?Taka miłość:-( dałem sie skusić takiemu jak Ty,a teraz cierpię.
G
gejDamian
16 listopada 2014, 18:47
W życiu miałem tylko jednego partnera jest to mój obecny chłopak. Zamilcz!!!
G
gejDonald
16 listopada 2014, 18:58
To jeszcze sporo masz przed sobą jesli masz jednego tak jak mówisz. a mnie nie knebluj ( miałem kiedyś takiego partnera co tylko mnie kneblował i gwałcił )Moze nie przez ciebie mam problemy ale chyba możesz pomóc? Nieźle gej gejowi wilkiem a powinnismy się kochać :-)
G
GejBronisław
16 listopada 2014, 20:29
Tak coraz nas więcej i rośniemy w siłę. Jesteśmy tacy europejscy.
G
GejBronisław
16 listopada 2014, 20:31
To chyba ja jestem winny Twoich hemoroidów, przeprasza. Naprawdę nie chciałem.
P
pytanie
16 listopada 2014, 20:45
A jakim to cudem dostaje rozgrzeszenie, mieszkacie już razem. No chyba, że żyjecie w czystości :)
G
gejDamian
15 listopada 2014, 10:26
Kocham Boże Miłosierdzie! Jest ono silniejsze niż ludzki grzech czy ludzka słabość.
B
bebe2012
16 listopada 2014, 21:42
witam cię serdecznie i pozdrawiam, cieszę się, że zaglądasz na DEON
Paweł Tatrocki
15 listopada 2014, 10:21
A ja lubię Boże Miłosierdzie. Jest takie kreatywne, pozwala doprowadzić do nieba wszystkich ludzi. Dzięki niemu można pognębić całe piekło, co daje dużą satysfakcję tym, którym odebrano wszystko i żyją na łasce i niełasce innych, bez możliwości korzystania z owoców własnej pracy. Dobra pociecha zwłaszcza na sądzie ostatecznym gdy się zobaczy rezultat pracy, którego już nikt tej osobie nie odbierze.
T
TP
15 listopada 2014, 00:10
Fajny artykul. Dzieki. Pomimo ze tez nie lubie Bozego Milosierdzia ono caly czas mnie lubi :)
15 listopada 2014, 00:22
Jak w staruteńkim dowcipie o Leninie: prosze uważać przy otwieraniu konserwy....
K
klara
15 listopada 2014, 09:36
Pomimo ze tez nie lubie Bozego Milosierdzia ono caly czas mnie lubi :) Pogratulować. I może nic się nie zmieni kiedy się wypełnią słowa pewnego współczesnego objawienia: "Ci, którzy wierzą, że Bóg nie ukarze niegodziwców, Boga nie znają.Ich głosy — gromkie i butne — i przepełniające ziemię fałszerstwami, oraz głosy tych, którzy sami siebie uznają za godnych wielkiej przychylności w Oczach Mojego Ojca, ale którzy przeklinają potulnych pośród Mego ludu, zostaną wyrwani z ziemi i staną twarzą w twarz z największą karą, jaka zostanie wylana na ludzkość od czasu wielkiego potopu."
G
gejDamian
15 listopada 2014, 10:22
klara jak zwykle o bożej sprawiedliwości... Kim ty jesteś by tak oceniać ludzi?
K
klara
15 listopada 2014, 10:31
GejuDamianie. Zacietrzewienie odbiera ci zdolność logicznego rozumowania. Przecież jeśli piszę "jak zwykle o Bożej sprawiedliwości", to oceniam Boga a nie ludzi.
G
gejDamian
15 listopada 2014, 10:43
„Jezus powiedział do Nikodema: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”
K
klara
15 listopada 2014, 10:58
>Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”< Kto w Niego wierzy, wierzy Jego słowom: "Idź i nie grzesz więcej". "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" oraz  "Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”.
G
gejDamian
15 listopada 2014, 11:00
Na co czekasz? Nawracaj się!
K
klara
15 listopada 2014, 11:02
A kim ty jesteś żeby mnie oceniać:)))))))))))))))
G
gejDamian
15 listopada 2014, 11:08
Chce ci uświadomić, że nawrócenie trzeba zawsze zaczynać od siebie.
K
klara
15 listopada 2014, 11:26
Chcesz wysłać na bezrobocie wszystkich kaznodziejów? I zakneblować wszystkich wołających na puszczy: "Prostujcie ścieżki Panu"? Apostolstwo wiernych ma się kończyć na czubku ich własnego nosa?
G
gejDamian
15 listopada 2014, 11:31
Mnie na religii w szkole uczono, że nawrócenie Kościoła należy zawsze zaczynać od siebie. 
K
klara
15 listopada 2014, 11:38
Jakbyś nie poprzestał na tej edukacji i poczytał Nowy Testament, to byś wiedział, że Apostoł Paweł, ktory nawrócił rzesze, sam tak się skarżył: "Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.". Dlatego Kościół zobowiązuje wszystkich wiernych do apostolstwa, bez uprzedniego przyznawania certyfikatów doskonałości.
G
gejDamian
15 listopada 2014, 11:46
To prawda. Kościół jest wezwany do apostolstwa. Ale każdy człowiek Kościoła od papieża do zwykłego wiernego musi ciągle się nawracać. Jezus mów: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię." Nawrócenie musimy zawsze zaczynać od siebie. Wiesz od kiedy poznałem mojego chłopaka czytam prawie codziennie Pismo Święte a w sposób szczególny cztery Ewangelie.
SM
Stanisław Młynarski
14 listopada 2014, 23:10
Rozumiem, ze autor trochę prowokuje tym "nie lubię...". Boże miłosierdzie jest trudne i łatwe. Trudne gdyż nie mieści się w moim ciasnym rozumie, że można tak łatwo wybaczać. A także trudne gdyż zaprasza namacalnie do wypłynięcia na głębię -> wyjścia z ciasnego ludzkiego świata i skierowanie swojego wzroku duszy ku nieskończoności: nieskończonej miłości i miłosierdzia. A to zobowiązuje i może autentycznie budziś lęk przed "wyruszeniem ze swojego ciasnego świata".
M
Milosc
15 listopada 2014, 09:34
Pięknie napisałeś o skierowaniu wzroku duszy ku nieskończoności... Dziękuję.
M
Marcus
14 listopada 2014, 19:14
"(...) Powód 2. Nie lubię Bożego Miłosierdzia, bo wzywa mnie do zmiany (...)" -To jest ojciec jeden na milion, który tak myśli. Większośc ludzi uważa, że można robić to co się chce. "A jak Bóg będzie miał pretensje że byłem niewierny i grzeszny to spytam się gdzie on był jak był holokaust, gdzie był jak umierała Ania P. Gdzie są te Jego cuda?" - mówi kolega "Jak nie weźmie wszystkich do nieba, to będzie sam" - mówi inny Łatwo werbować ludzi do chrześcijaństwa mówiąc im "róbta co chceta" lub dając komunię tym co sami zerwali ślubowanie. Ciekawe ilu rzeczywiście byłoby w Polsce katolików, jakby potrącali podatek na kościół tylko tym co deklarują swoją wiarę?
H
Hmmmmmm
14 listopada 2014, 22:34
Ilu byłoby katolików, tego nie wiem. Jednak takie podejście, występujące niestety na Deonie, traci mi mocno podejściem faryzeusza: ja dobry i na pewno w Kościele zostanę, kiedy będzie oddzielana pszenica od plew, a tamten plebs to pewnie nie. Sami nie widzą, że od innych się nie różnią, co więcej, że z tych innych pogardzanych Polaków się wywodzą, że gdyby nie wiara, którą przejęli, to by ich nie było w Kosciele nawet bez próby.
M
Marcus
17 listopada 2014, 00:26
Zawsze to samo ze strony osobników KO. Jak tylko ktoś wspomni o metodzie zbadania przywiązania do Kościoła, to od razu wyzywany jest od faryzeusza. Ja też kiedyś myślałem, że jestem super katolikiem dopóki nie zostałem poddany pewnej próbie. Oczywiście próby nie zaliczyłem. Wtedy uświadomiłem sobie jaki jestem beznadziejny. Nie potrafię dzielić się tym co mam, okazało się, że myślę tylko o sobie!!! To co napisałem to byłaby pewnego rodzaju próba. Fajnie wznosi się ręce w kościele, który nic nie chce, gorzej w takim który coś tam wymaga. A jak Bóg sprawdzał Abrahama, to niby co? Nikomu nie bronię nieba, ale jak na stołówce pracowniczej słyszę od rzeszy katolików-niefaryzeuszy (bo ja jestem faryzeusz) że wykopie księdza z klatki jak znowu przyjdzie po kolędzie oglądać kąty to zastanawiam się, czy może źle myślę i też powinienem wykopać księdza. Wtedy na pewno nie będę faryzeuszem....
E
Eilinel
14 listopada 2014, 17:08
Wyślij list z podziękowaniem dla kard. Burke'a za jego niezłomną postawę w kwestii obrony Prawdy o rodzinie. https://www.lifesitenews.com/petitions/thank-you-cardinal-burke-for-your-vatican-service/37472
G
gejDamian
15 listopada 2014, 11:38
Wiesz lepiej od papieża ?
B
blondynka
14 listopada 2014, 09:56
Nikt nie każe Ci lubić. Ale po co się tym chwalić?
T
Ten
14 listopada 2014, 12:35
Trochę szacunku nie zaszkodzi.
B
blondynka
14 listopada 2014, 16:44
what do you mean?
A
Adrian
14 listopada 2014, 08:51
Słaby i silący się na prowokację tekst; gdy czytam np. kazania św. Jana Marii Vianneya to widać tą przepaść miedzy pobożnością a pobożnością. To prawda, że przez pewien okres Kościół Katolicki został po części nasiąknięty "duchem jansenizmu", który eksponował Bożą Sprawiedliwość. Z kolei mamy inną skrajność, która wprowadza dyktaturę miłosierdzia, zapominąjąc zupełnie o Sprawiedliwości. Puste piekło, zbawienie przy minimalnym wysiłku, "bądź dobry, a wszystko będzie dobrze", itp. A jak się wspomni o potępieniu, to od razu nasuwa sie zarzut faryzeizmu. Niech każdy, kto usłyszy dzisiejsze kazanie, niech się wsłucha, czy jest o piekle, tym bardziej, że na dzisiaj ewangelia brzmi:   Ewangelia wg św. Łukasza 17,26-37. Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona». Pytali Go: «Gdzie, Panie?» On im odpowiedział: «Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy».
R
rafi
14 listopada 2014, 10:46
To, w jaki sposób wyrażasz się o Bogu, jakie Jego cechy podkreślasz nie zmienia w niczym tego, jaki Bóg jest. To świadczy wyłącznie o Tobie. Tak samo jak to, w jaki sposób wyrażasz sie o innych ludziach. W ten sposób dajesz świadectwo wyłącznie o sobie. To z resztą dotyczy każdej osoby która się wypowiada. Są ludzie którzy doświadczyli ogromu Bożej miłości i Bożego miłosierdzia, i mówią wyłącznie o tym. Dlaczego mieliby mówić o Bożej sprawiedliwości, skoro doświadczyli nie sprawiedliwości, ale właśnie miłosierdzia, i właśnie o miłosierdziu mają najwięcej do powiedzenia, a o sprawiedliwości nic nie mają, bo nie doświadczyli jej w praktyce?
T
Ten
14 listopada 2014, 12:31
Dzisiejsze pierwsze czytanie jest nie mniej interesujące w tym kontekście. Wielu dzisiaj odrzuca przykazania jako rzekome przeciwieństwo miłości, twierdząc, że jest to przestrzeganie ich to jakoby faryzejski formalizm. A św. Jan Apostoł mówi wyraźnie: Miłość zaś polega na tym, abyśmy postępowali według Jego przykazań. Jest to przykazanie, o jakim słyszeliście od początku, że według niego macie postępować. [2 L św. Jana] I ostrzega przed nauczycielami fałszu najwyraźniej łącząc ostrożność z miłością: Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli ... A więc miłość to wypełnianie przykazań, w tym przede wszystkim miłości, które zawiera wszystkie inne przykazania. Ale też ostrożność wobec fałszywych nauk. A miłosierdzie wynika z miłości.
A
Adrian
14 listopada 2014, 12:43
Przepraszam jak najmocniej. Nie wychodzę z osobistymi wycieczkami, co nie zmienia faktu, że tekst jest słaby i pretensjonalny. Po prostu. Nie zna Pan/Pani drogi mojego nawrócenia, bowiem, gdybym doświadczył samej Sprawiedliwości skończyłbym w najlepszym wypadku z niszczącym nałogiem w życiu doczesnym, a w wiecznym - w piekle. Niewyczerpane źródło Miłosierdzia Bożego wyciągnęło i wyciąga mnie dalej ze spirali grzechów i żadna w tym moja zasługa. Ale Boża Sprawiedliwość, która może mnie w rozmaity sposób doświadczać (za każdy grzech trzeba odpokutować) jeszcze w tym życiu, każe korzystać z tego źródła Miłosierdzia, jakim jest Sakrament Pojednania i Pokuty oraz Eucharystia. Aby z tego korzystać, trzeba wypełnić pewne warunki, która Sprawiedliwość Boża wymaga, żal za grzechy itp. Ponadto Boże Miłosierdzie nie kasuje cierpienia, nieodzowny i konieczny element naszego życia. Co więcej, cierpienie może być elementem tego Bożego Miłosierdzia. Reasumując: Sprawiedliwość z Miłosierdziem się przeplatają i lekceważenie jednego jak i drugiego atrubutu Boga, pokazuje Go w karykaturalnym wymiarze (nie w pełnym, bo to w życiu ziemskim niemożliwe).
A
Adrian
14 listopada 2014, 12:53
ps. Przestrzegałbym również przed utożsamianiem Miłosierdzia z tzw. powodzeniem w życiu materialnym a Sprawiedliwość z jego brakiem (vide kalwinizm). Gloryfikowany zachód - żyją dostatnie, giną bez sakramentów i bez wiary. 
A
Adrian
14 listopada 2014, 13:02
Dokładnie. Najpiękniejsza w tych fragmentach jest prostota i dosadność. Bez zwodzenia: a może, a jednak, w dzisiejszym świecie trzeba odczytywać inaczej... Uniwersalny język ewangelii dociera do serc człowieka z X wieku jak XXI, tylko trzeba do podać z wiarą w te słowa. A nie kluczyć i puszczać oko w około, by się nikt nie obraził, a najlepej grzesznicy.
R
rafi
14 listopada 2014, 13:47
Absolutnie nie utożsamiam z takimi rzeczami. Każdy musi sam dojść, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Jeśli ktoś uważa że ważne jest powodzenie materialne, to jest biedny... Jeśli o mnie chodzi - odkryłem, że jedyne co jest mi naprawdę potrzebne do życia to jest miłość. Taka prawdziwa miłość - tak naprawdę, jedynie Bóg jest w stanie kochać prawdziwie. I kocha. Ludzie są małostkowi, egoistyczni, nie mają powodu by kochać innych. Gdyby nie Jezus, to właściwie nie miałbym po co żyć. Może by mnie już w ogóle ma tym świecie nie żyło. I to właśnie świadomość ogromnej Bożej miłości podtrzymuje mnie przy życiu. A jedną z konsekwencji tej ogromnej Bożej miłości jest właśnie ogromne Boże miłosierdzie. A sprawiedliwy jest Bóg także dlatego że kocha. To dopiero by było, gdyby okazało się że Bóg jest niesprawiedliwy! Prawdą jest, że ża grzech jest kara, ale też jest prawdą, że za nasze grzechy karę poniósł Jezus. Jeśli oczywiście uznajemy to, co Jezus dla nas zrobił. Każdy z nas, może skupić się na Bożej sprawiedliwości, i na konsekwencjach swoich grzechów... ale lepiej jest się skupić na Bożej miłości, na życiu dla Niego. To Jezus przemienia człowieka, jeśli ten Mu ufa, i całym sercem pragnie żyć dla Niego. Jezus podnosi z upadków, podnosi z grzechów, nie brzydzi się naszymi grzechami, pragnie nas wszystkich mieć w niebie. To jest Jezus jakiego ja znam.
A
Adrian
14 listopada 2014, 23:04
To prawda. Ludzie zawodzą, Bóg nigdy. Nie chodzi o skupienie się na Sprawiedliwości czy Miłosierdziu. Bowiem te dwa atrybuty nawzajem się uzupełniają. Pierwszy jest spoiwem boskiego porządku rzeczy, drugi podnosi nas do godności, abyśmy w tym porządku obcowali z Bogiem. Bez Miłosierdzia nie ma zbawienia, bez Sprawiedliwości nie ma Nieba. Chwalmy Boże Miłosierdzie, szanujmy Bożą Sprawiedliwość. Życzę wiele dobrego i niegasnącej ufności w Pana Jezusa.
Q
qlka
15 listopada 2014, 10:56
Trzeba pamietać że z Miłości będziemy sądzeni i z Miłosierdzia a nie z perfekcjonizmu i religijności. Religijność to jeszcze nie wiara. Przede wszystkim trzeba ufać Panu Bogu i pełnić Jego Wolę - aby ją poznać trzeba się modlić i adorować Najświętszy Sakrament. Czytanie książek czy artykułów i słuchanie konferencji tego nie zastąpi.
M
Mike
14 listopada 2014, 08:39
"Nie lubie Bozego Milosierdzia"... naprawde szkoda ze ten tytul nie jest ani dziennikarsi ani tym mniej katolicki. To taka prostacka ironia.
B
BorsonMck
14 listopada 2014, 08:23
Piszecie na co Boże miłosierdzie i że to jest niesprawiedliwe ? A pomysl o tym że ty siedzisz sobie teraz przed komputerem i piszesz a w niektórych domach dochodzi do patologii i podbramkowych sytuacji, które kształcą młody charakter i daja mu tylko jeden obraz-przemocy. To jak ma On funkcjonować normalnie przez całe życie? Wszyscy rodzimy się biali jak sukno bez plam. Każdy jest równy ale życie tu na ziemii nie jest równe nie jest sprawiedliwe wieć Boże Miłosierdzie jest ponad niesprawiedliwością i zarazem sprawiedliwością. Tak samo zbawienie jest dla wszystkich bo Ty już jesteś zbawiony to prawda krwią Chrystusa. Ale czy Ty to akceptujesz i przyjmiesz to druga strona medalu. Bo wielu jest takich co rezygnuja z przyjęcia Jezusa do swojego serca nawet w ostatniej godzinie życia gdy przychodzi pokornie do umierającego w postaci Hostii. Jest napisane w Piśmie Św. "Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. 10 Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia"
14 listopada 2014, 09:34
Nie - nie rodzimy się 'biali jak sukno'. Rodzimy się zwierzętami, które dopiero pewnym wysiłkim mogą się stać ludźmi. Z faktu, że Dobry Łotr został zbawiony nie wynika, że należy kopiować łotrowską drogę życia św Dyzmy, bo zbawiony On został pomimo niej, a nie w nagrodę za nią.
Paweł Tatrocki
15 listopada 2014, 09:58
Nie rodzimy się zwierzętami. Rodzimy się ludźmi, nawet wtedy gdybyśmy się wychowywali ze zwierzętami bylibyśmy ludźmi.
15 listopada 2014, 14:13
Jednak te sfery, które są najważniejszymi w odróżnianiu nas od zwierząt pozstałyby wówczas niedostępne. Bylibyśmy ludźmi żyjącymi jak zwierzęta, więc cywilizacyjnie i kulturowo bylibyśmy zwierzętami.
PK
prawdziwy katolik
14 listopada 2014, 08:04
Franciszek, to klerykał i ksenofobiczny konserwatysta. Bo na co nam katolikom jakaś liturgia w ogóle i w ogóle te wszystkie stroje i ceremonie, na co nam katolikom jakieś tam kościoły i cały ten Watykan, te wszystkie hierarchie, na co to nienawistne dzielenie ludzi jakimiś grzechami, ciągłe o tym ględzenie, straszenie diabłem i przede wszystkim na co to straszliwie niemiłosierne i nienawistne dzielenie ludzi znakiem krzyża  - to trzeba wszystko znieść i rozwiązać. Jest miłosierdzie, to i tak wszyscy będą zbawieni, jednorazowo i globalnie. Nasz brat Hitler razem z naszym bratem Stalinem już siedzą po prawicy Boga z szatanem. 
W
WDR
14 listopada 2014, 05:30
Nie wiem co to za głupia metoda promowania miłosierdzia w kontrze do sprawiedliwości. Czy czyni się to po to, żeby dzielić ludzi na dwie grupy i później walić słowem w jedną z nich, oczywiście ze sztandarem miłosierdzia w ręku? Jan Paweł II idealnie połączył Boską sprawiedliwość i miłosierdzie, a przecież był wielkim promotorem Bożego miłosierdzia. Jak mawia jeden z redaktorów deonu: Można? Można. Warto brać przykład z "naszego" świętego.
E
Eilinel
14 listopada 2014, 08:59
Tyle, że niestety JPII w pewnych środowiskach kościelnych zaczyna być "passe". Jakby taki niewygodny się zrobił i uwiera niektórych... Jeszcze 10 lat temu był na topie, ale teraz? Teraz trzeba przecież wszystko od nowa zinterpretować:)
P
Ponbócek
14 listopada 2014, 01:51
Wszyscy teraz miłosierdzie, miłosierdzie, no dobra może być miłosierdzie. Tylko po co było palić te Sodome i Gomore. Teroz se myśle, że trocha gupio wyszło...
JP
jedyny prawdziwy katolik
14 listopada 2014, 01:40
Wszyscy bekną. Przedsoborowi też bekną. Nie lubię Bożego Miłosierdzia. Grzech to grzech, a sprawiedliwość spawiedliwością. To, że moderniści posoborowi głoszą puste piekło, to jeszcze rozumiem. Ale że przedsoborowiacy głoszą miłosierdzie, to się dziwię. Wy też bekniecie, niby to katolicy.
14 listopada 2014, 09:27
Czy św Faustyna również 'beknie'?
S
strada
14 listopada 2014, 12:23
Brawo!
M
Marcus
14 listopada 2014, 18:55
Myślę Panie Piotrze, że porównanie do św. Faustyny nie jest na miejscu. Św. Faustyna nigdy nie napisała, że widzi puste piekło, pomimo tego że była Apostołką Miłosierdzia. Jezus pokazał Jej dusze cierpiące w czyścu w imię sprawiedliwości i ona o tym pisała w Dzienniczku.
14 listopada 2014, 21:47
Mam alergię na wyrypane w kosmos kwantyfikatory świadczące o intelektualnej niechlujności na poziomie zasmarkanego dziecka z przedszkola. Siostra Faustyna była pierwszym z brzegu przykładem ośmieszającym intelektualnego gila zwisającego z intelektualnego nosa.
T
tomi
13 listopada 2014, 23:16
dobrze zamiast prowdzic te pobozne spory w nieskonczonosc i licytowac sie katechizmem przedsoborowym, obejrzyjcie filmik dokladnie, nie ma tam miejsca na rozbudowane procesje liturgiczne i powloczyste szaty, jest za to miejsce dla Kosciola, jakiego chce Ojciec Świety Franciszek: [url]https://www.youtube.com/watch?v=WCV2g5p6zDc&list=UUkNIHJSPDNO00QmxagBEh_w[/url]
14 listopada 2014, 01:33
1) Skąd wiadomo, że akurat 'takiego Kościoła' chce papież Franciszek? 2) Skąd wiadomo, że akurat takiego Kościoła chciał sam Chrystus? 3) Jeśli 1 i 2 są prawdziwe, to czy to jest jakiś 'inny' Kościół od tego, który 2000 lat temu założył sam Chrystus? 4) Jeśli jest 'inny', to co kurtka wodna robił Szef przez 2000 lat - obijał boskie jajca z nudów? 4a) Jeśli nie jest inny, to po co to szczególne akcentowanie ''Kościół, jakiego chce Franciszek"?
JC
Jezus Chrystus
14 listopada 2014, 01:54
No właśnie, cały ten katolicyzm to pomyłka. Nie o to mi chodziło. 
T
tomi
14 listopada 2014, 11:38
Obejrzales Pan  film? Pytam sie czy Pan obejrzales? To co mi tu filozofowanie odstawiasz? Nie o tym bylo! Spokorniej czlowieku!!! Jeszcze raz Ci mowie SPOKORNIEJ! Odp. na 4 pierwsze kwestie nie bedzie, nie bezczelne te pytania i nie na miejscu. W przypadku 4a, nawet slepy by zauwazyl ze od samego poczatku pontyfikatu papiez Franciszek o takim Kosciele mowi i na taki Kosciol chce uwrazliwic katolikow.
1
155
14 listopada 2014, 13:31
Ja obejrzałem. Sugerujesz, że Papież Franciszek chce Kościoła biednego i skromnego dla biednych. Całkiem możliwe. Szlachetne z naszego ograniczonego punktu widzenia. Z tym, że misją Koscioła jest dążenie do zbawienia wszystkich ludzi, bieda to wycinek, zgadzam się, że niemały wycinek, ludzkiego życia ,a reszta? Nauka - Kościół ma dać sobie z tym spokój i pozwolić, aby rozmaite głupstwa (np. "śmierć mózgowa", "światy równoległe") krążyły bezkarnie po świecie i odciągały ludzi od wiary? Badania i propaganda kosztują. W Kościele powinno być miejsce dla św. Brata Alberta, jak i św. Tomasza z Akwinu.   Gdzie strefa sacrum w Kościele? Nawet św. Franciszek pisał do braci:   "Kielichy, korporały, ozdoby ołtarza i wszystko, co służy do Ofiary, niech będą kosztowne." "I jeżeli w jakim miejscu Najświętsze Ciało Pana będzie umieszczone za ubogo, niech będzie według przepisów Kościoła umieszczone przez nich w miejscu godnym i zabezpieczone i niech je noszą z wielką czcią i roztropnie udzielają innym." "...a gdy kapłan je konsekruje na ołtarzu i na inne miejsce przenosi, niech wszyscy ludzie na klęczkach oddają chwałę, uwielbienie i cześć Panu Bogu żywemu i prawdziwemu."
14 listopada 2014, 13:50
> To co mi tu filozofowanie odstawiasz? Nie o tym bylo! Było dokładnie o tym: zamiast prowdzic te pobozne spory w nieskonczonosc i licytowac sie katechizmem przedsoborowym Błąd tkwi w określeniu 'zamiast': nie powinno się 'jeść zamiast pić', tylko i jedno i drugie we właściwym czasie i w odpowiednich ilościach. "Zamiast" konstruuje fałszywą dychotomię. Nieprawdą jest, że niesienie pomocy ubogim jest wyłącznym zadaniem Kościoła, nawet nie najważniejszym. Bogatemu młodzieńcowi Chrystus powiedział, by sprzedał co ma i rozdał ubogim, ale nie do każdego kierował te słowa. Ewangelia Łukasza rozdział 3: Szczególne wskazania 10 Pytały go tłumy: «Cóż więc mamy czynić?» 11 On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni». 12 Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: «Nauczycielu, co mamy czynić?» 13 On im odpowiadał: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono». 14 Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie». Jak widać recepty są różne, a nie wyłącznie jedna: wszyscy zajmijcie się ubogimi. Kto obroni ubogich przed napaścią jeśli wszyscy żołnierze porzucą swoje żołnierskie rzemiosło i rzucą się pomagać ubogim?
14 listopada 2014, 15:23
Czas usłyszeć, by to co głosił Jezus nabrało znaczenia. Nie On sam w sobie.
E
Eilinel
13 listopada 2014, 23:14
O, i ten fragment z Dzienniczka też jest ciekawy. Zacytuję - tak dla równowagi: "Dzień 25 marca. Rano w czasie rozmyślania, ogarnęła mnie obecność Boża w sposób szczególny, widząc wielkość nie­zmierną Boga i zarazem Jego zniżenie się do stworzenia. Wtem ujrzałam Matkę Bożą, która mi powiedziała: - O, jak bardzo miła dusza jest Bogu, która idzie wiernie za tchnieniem Jego łaski; Ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne przyjście Jego, który przyjdzie nie jako Miłosierny Zbawiciel, ale jako Sędzia Sprawiedliwy. O, on dzień jest straszny. Postanowiony jest dzień sprawiedliwości, dzień gniewu Bożego, drżą przed nim Aniołowie. Mów duszom o tym wielkim miłosierdziu, póki czas zmiłowania; jeżeli ty teraz milczysz, będziesz odpowiadać w on dzień straszny za wielką liczbę dusz. Nie lękaj się niczego, bądź wierna do końca, Ja współczuję z tobą. (Dz 635)
R
rafi
14 listopada 2014, 00:04
Czy dobrze rozumiem - teraz mamy czas nie na mówienie o Bożej sprawiedliwości, ale wyłącznie o Bożym miłosierdziu? Czy dobrze rozumiem, Bóg pragnie by mówić i mówić o Jego wielkim miłosierdziu - a ci, którzy usiłują to głoszenie miłosierdzia ograniczać, będą odpowiadać za "wielką liczbę dusz"?
14 listopada 2014, 00:58
O Bożym Milosierdziu - owszem, ale tak, jak Ono wygląda. Problemem nie jest Boże Miłosierdzie, a tandentne podróbki 'bożego miłosierdzia' z 'Chin'. Dystrybutorzy 'chińskich podróbek' podpadają pod 'wilków w owczej skórze' - wciskają kit, a uśmiechają się wedle reguł sprzedawczej profesji.
E
Eilinel
14 listopada 2014, 08:36
Do śmierci mamy czas się nawracać, przystępując do Sakramentu Pokuty i Pojednania. W nim jest źródło nieogarnionego Boskiego Miłosierdzia dla każdego grzesznika, choćby nawet popełnił największą zbrodnię. To jest Czas Miłosierdzia. Po naszej śmierci będzie Czas Boże Sprawiedliwości. Pan Jezus podkreśla siostrze Faustynie, że ci, którzy przez całe życie dbali o komunię z Bogiem poprzez przystępowanie do Sakramentu Pojednania (nazywa go Trybunałem Miłosierdzia) i Eucharystii, nie muszą się obawiać Dnia Sądu. Pan Bóg jest zarówno miłosierny, jak i sprawiedliwy i aby rzeczywiście skutecznie się nawracać, tę myśl trzeba nieść przez całe życie.
S
strada
14 listopada 2014, 12:28
Paniue Piotrze, naprawdę nigdy Boże Miłosierdzie Pana nie zaskoczyło??? Czasem sie wydaje, że rozumiemy je bardzo dobrze, a tu...wyskoczy takie coś..."niemarkowe". Życze takich spotkań
R
rafi
14 listopada 2014, 12:34
Ma pan na myśli te 100 milionów, czy może więcej chrześcijan w Chinach? Panu przeszkadzają ci chrześcijanie? Za dużo mówią o Bożej miłości? Zbyt mało prześladowani są? Bo nie rozumiem?
14 listopada 2014, 13:58
Co ma wynikać z faktu, że Boże Miłosierdzie może w naszym ludzkim rozumieniu 'zaskakiwać'? Na pewno nie wynika z tego, że nic o Bożym Miłosierdziu nie wiemy ani, że jesteśmy jego właścicielami którzy mogą ze swoją własnością robić co im się żywnie podoba i obdarowywać nim na wyprzódki wszystkich, czy sobie tego życzą, czy nie. Boże Miłosierdzie - jak sama nazwa wskazuje - należy do Boga i to On podejmuje decyzje jak i kogo nim obdarować. My jesteśmy jedynie sługami, którzy dostali w dzierżawę pewne talenty i z ich użycia będziemy rozliczeni ... oby miłosiernie.
14 listopada 2014, 13:59
Mam na myśli wypaczanie Miłosierdzia w jakiś słodki sentymentalizm, co jest na Deonie normą.
S
strada
14 listopada 2014, 15:04
Dokładnie tak samo myślę. Nie rozumiem więc, dlaczego stawia sietamy Bożemu miłosierdziu. Bóg dał jasne wskazówki co do mawrócenia, określa warunki postępowania, ale to dotyczy nas- naszych powinności. Natomiast Bóg- upraszczając- ze swoim miłosierdziem może zrobić co chce. I np ogłasza całemu światu poprzez Faustynę, że jest Bogiem miłosiernym. Dlaczego nie ogłasza, że jest sprawiedliwym? Nie mam pojęcia. I nie muszę mieć. Natomiast defniowania po ludzku Bożego miłosierdza- że jest odtąd dotąd, że pod pewnymi warunkami, że zcłowiek musi najpierw to, czy tamto.... Niby prawda, że .... nie ograniczajmy Boga. 
14 listopada 2014, 15:52
Konstrukcja 'miłosierdzie się należy, jak psu micha' (Boże Miłosierdzie) jest ograniczaniem Pana Boga. Mieć nadzieję i prosić - owszem, ale przekraczanie granicy 'się należy' (czy 'na pewno będzie', 'każdy dostanie' lub podobne), które jest implicite nagminnie popełniane przez 'nadmiłosiernych' jest niepoprawne i prowadzi do karykaturyzacji Miłosierdzia. Pamiętając o proporcjach oczywiście - to analogiczna różnica, jak pomiędzy Chrześcijańskim nakazem opieki nad ubogimi, a komunistycznym 'grab zagrabione': weź sobie, bo 'ci się należy'. Miłosierdzie się 'nie należy'. Wypaczanie Miłosierdzia w tę stronę nie jest - jak by to chcieli 'nadmiłosierni' jakimś 'ulepszaniem' Miłosierdzia, czy odkrywaniem Jego 'głębszych pokładów', albo 'wewnętrznej logiki', tylko karykaturyzowaniem.
R
rafi
14 listopada 2014, 16:00
Myślę że piszą o tym czego sami szukają w Bogu, czego pragną i czego doświadczają. Spróbuj się trochę ucieszyć z tego, że Bóg jest dobry... ;)
E
Eilinel
14 listopada 2014, 16:40
To znaczy o Bogu takim, jakiego by chcieli, a nie o takim, jakim Jest?
E
Eilinel
14 listopada 2014, 16:44
Odnosząc się do Twojej wypowiedzi: "I np ogłasza całemu światu poprzez Faustynę, że jest Bogiem miłosiernym. Dlaczego nie ogłasza, że jest sprawiedliwym?", która nie jest zgodna z prawdą. Pan Jezus do Siostry Faustyny: "Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia." A to jest tylko maleńki fragmencik słów Pana o Bożej Sprawiedliwości, które przy tej okazji padają. Warto czytać Dzienniczek w całości, a nie na wyrywki.
14 listopada 2014, 17:57
A jaki jest?
S
strada
14 listopada 2014, 19:21
Nie napisała, że miłosierdzie się należy. Autor artykułu też tego nie napisał. Po co więc się czepiać czegoś, co nie mamy na myśli.
14 listopada 2014, 21:52
Pewne rodzaje 'cieszenia się' prowadzą do kaca po pewnym czasie, więc nie przyjmuję bezkrytycznie argumentu z 'cieszenia się'. 'Cieszenie się' propagowane na Deonie do megakaca prowadzi.
14 listopada 2014, 22:07
Subtelnie podchwytliwe - jestem pod wrażeniem. Postaram się jednak tę podchwytliwość rozbroić: otóż stwierdzenie 'jaki jest' manipulacyjnie przenosi stwierdzenie na poziom pełności wiedzy o Bogu, której oczywiście mieć nie możemy. Jednakże z faktu, że nie możemy powiedzieć wszystkiego nie wynika, że nie możemy powiedzieć niczego. W pewnym zakresie Szef zechciał się nam przedstawić i powiedzieć coś o Sobie, więc jeśli zaprzecza się temu, co nam przedstawiono, to możliwe sa dwie opcje: -) Szef postępuje jak baba, czyli mówi jedno, ale w głębi duszy chce, żebyśmy robili inaczej, -) Szef nie postępuje jak baba, natomiast 'wykraczacze' przeciwko temu co nam oznajmiono są intelektualnymi dziećmi, przedkładającymi swoje wyobrażenia nad to, co nam zechciano przekazać.
14 listopada 2014, 22:19
Pisanie wprost nie jest jedynym sposobem deklarowania się po stronie pewnej opcji i działania na jej rzecz. Upijając się nie działam z chęci przeżywania kaca, tylko zaznania doraźnej przyjemności. Tym niemniej kac jest zawarty w pakiecie efektów procedury upijania się. Zapraszając kolegów na popijawę nie mówię 'chodźmy zafundować sobie śmierdzący oddech, wymioty i łęboból'. Takoż samo ani Pani, ani Autor nie pisze eksplicite, że miłosierdzie 'się należy'. Jednakże kompleksowe postrzeganie postępowania nie pozostawia innej opcji. Z faktu, że jednostka czy to bagatelizuje, czy nawet nie uświadamia sobie obiektywnych konsekwencji swojego działania nie wynika, że się na ich rzecz nie pracuje. Skaczący na główkę w płytką wodę nie chce spędzić reszty życia jako sparaliżowany na wózku, tylko chce zaimponować laskom. Argument 'nie napisano wprost' jest słabiuteniusieńki.
M
Milosc
15 listopada 2014, 10:02
Otóż to, Piotrze - "z faktu, że nie możemy powiedzieć wszystkiego nie wynika, że nie możemy powiedzieć niczego." Dlatego, że Bóg jako Stwórca daje nam Słowo i pozostaje Ciszą, tym co widzialne i niewidzialne. Każdy z osobna może przypomnieć sobie, na drodze jakiego objawienia Bóg oznajmił mu, że jest/jaki jest. Każdy jest unikalny a że jesteśmy tu razem, to w tej różnorodności tworzymy Jedno, które z unikalnym postrzeganiem wyraża to Jedno. A co się stanie Piotrze, kiedy przyznasz przed samym sobą, że Ty sam posiadasz odpowiedź na to kim/jaki jest Bóg? Co, kiedy zaufasz sobie – swojej wewnętrznej wiedzy? Czy będziesz potrzebował innych, by usłyszeć, że masz rację? Jeśli nie komuś innemu, to komu ufasz w pełni? Kogo znasz najlepiej? Kto ma wolną wolę i podejmuje decyzje ?  Kogo słyszysz kiedy przebywasz w ciszy? Kiedy jesteś wystarczająco idealny w oczach Kogoś, czy jesteś wystarczająco idealny w swoich?  Jeśli nie, na czyj obraz jesteś stworzony i kim dążysz by się stawać? Kto dokona zmiany w Tobie? A kiedy w końcu wszystko się w Tobie zmieni  i Ty zauważysz i zrozumiesz tę zmianę, to kim się staniesz? Kogo i czego doświadczysz?  A teraz Piotrze, jak rozumiesz „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną?”
M
Milosc
15 listopada 2014, 10:11
Cieszenie się jest radością dla siebie samego. Do megakaca może prowadzić tylko wtedy, gdy będzie w ogóle szukać się i nie znajdować potwierdzenia, np. na Deonie.
16 listopada 2014, 00:32
Nie mogę się zgodzić. 'Cieszenie się' ma szersze znaczenie, niż tylko szukanie szczęścia. To również element pewnych pakietów, czasem tak głęboko z pakietem związany, że wręcz cały pakiet nazywa się 'cieszeniem się'. Zwykle dlatego, że jakieś 'cieszenie się' jest głównym celem pakietu. Nie ja wymyśliłem pojęcie cieszenia się czymś, np. dobrym filmem.
16 listopada 2014, 07:51
Piotrze, zgadzam się z Tobą, choć widzę, że dochodząc do wspólnej racji, trochę się rozminęliśmy z tym cieszeniem. Piszesz "'Cieszenie się' ma szersze znaczenie, niż tylko szukanie szczęścia." Zauważ, nazwałam cieszenie się radością dla samego siebie - a więc radością samą w sobie, czystą radością, nie szukaniem czegoś, nie "szukaniem szczęścia". Szukanie czegokolwiek może jednak być elementem procesu doprowadzającego do znajdywania, lecz to dopiero znalezienie tego, w co jedynie wierzyliśmy, że istnieje może przysporzyć radości. W odróżnieniu od znalezienia czegoś, co wiedzieliśmy, że istnieje - wtedy pojawia się ulga, choć i ona może dać poczucie komfortu rozumianego jako czy to bezpieczeństwo czy harmonia, spokój...
16 listopada 2014, 09:55
Słowa Pana Rafi brzmiały: > Spróbuj się trochę ucieszyć więc nie dotyczą 'cieszenia się' niespodziewanego, a takiego  zaplanowanego i aktywnie realizowanego. Wywody nieco naginane. Według nich znalezienie miłości (takiej ludzkiej - męsko dasmkiej, nie ograniczonej do fizycznej) miłoby być jedynie ulgą, a nie radością, ponieważ wiemy, że taka miłość istnieje. Wygrana  w Lotto również, bo przecież wiemy, że istnieją ludzie bogaci. Chyba, że czegoś nie zrozumiałem.
16 listopada 2014, 10:12
Kiedy ulgę zrozumiemy tutaj właśnie za wspomniany wyżej komfort czy to materialny (wygrana w lotto) czy stanu ducha (miłość) - a więc poczucie bezpieczeństwa, harmonia i spokój, to wszystko wskakuje na właściwe miejsce.
E
Eilinel
13 listopada 2014, 22:20
Pan Jezus do Siostry Faustyny: "Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia." Nawracajmy się póki czas, bo Dzień Sądu nadejdzie, czy się nam to podoba, czy nie.
13 listopada 2014, 22:09
Piękny artykuł. Bardzo prawdziwy.
M
Mike
13 listopada 2014, 21:44
Lucyfer zapewnie tez sie cieszy z takiego tytulu bo tez nie lubi Bozego Milosierdzia.
T
totja
13 listopada 2014, 22:58
ale mina mu zżednie, kiedy przeczyta felieton :)
S
sfistack
13 listopada 2014, 21:23
Jeśli wyobrazisz sobie Boga, który jest pełen miłosierdzia, to pomyśl sobie, że to  obraz widziany przez Ciebie "...niewyraźnie; jakby w zwierciadle."  Że jest ono znacznie większe niż możesz przypuszczać. To wszystko co mam do powiedzenia  :-)
13 listopada 2014, 22:12
Sfistack, masz do powiedzenia z pewnością dużo więcej - ale oboje wiemy, że tyle nam wystarczy... Serdeczności :)
A
Ania
13 listopada 2014, 20:59
Nikt tu nie namawia do grzeszenia zuchwale, wprost przeciwnie. Naturalną konsekwencją przyjęcia Bożego Miłosierdzia i życia tym doświadczeniem będzie unikanie grzechu. Jeżeli tak na serio cała sobą przyjmę Boże Miłosierdzie nie będę chciala grzeszyć, ale motywem bęzie miłość, nie strach. Nie chce sie obrażać kogoś kto nas kocha i kogo kochamy my.
13 listopada 2014, 22:14
Tak, Aniu.
13 listopada 2014, 20:47
Nie lubię Miłosierdzia Bożego, bo wywołuje agresję, kłótnię i złość u części katolików. Tylko, że bez niego, to nic nie ma sensu. Jak tu żyć.
K
klara
13 listopada 2014, 21:11
Och, nie załamuj się - Bóg ma wiele innych doskonałości. Może znajdziesz sens rozważając doskonałą Bożą sprawiedliwość?  Bo chyba nie sądzisz, że jeśli ludzie wystarczająco długo i głośno będą ogłaszać odebranie Bogu władzy sądowniczej, to Bóg nagle stanie się niesprawiedliwy.
13 listopada 2014, 21:58
Bóg na ostatnie czasy przekazał nam Orędzie Miłosierdzia Bożego, a nie Orędzie Sprawiedliwości Bożej. Dlaczego, przecież jest też Sprawiedliwy? A może dlatego, że sami ludzie zaczęli być zbyt surowi wobec innych? Większymi i gorszymi sędziami? A przed nami czas rozlania na maksa Miłosierdzia Bożego przed powrotem Jezusa i dniem Sądu? Dzienniczek Faustyny z pktu 164: „Ile razy chcesz mi sprawić radość, to mów światu o moim wielkim i niezgłębionym miłosierdziu”. Jak odpowiednio zachęcisz kogoś żywym Jezusem Miłosiernym i ten człowiek w ufności odda się całkowicie Jemu, pójdzie za naszym Panem, to Chrystus poprowadzi jego serce, sumienie, że stopniowo, krok po kroczku ten ktoś będzie chciał się zmieniać, swoje życie. Swoim tempem, swoimi możliwościami we własnych słabościach. Będzie chciał poznawać Słowo Boga i wyczyta, wysłucha również i co jest złe, o jakich konsekwencjach grzechu uprzedzał Bóg. Zrozumie to jeszcze lepiej. Ale sam musi do tego dojść, a nie jakimś narzuconym, oskarżająco-potępiającym reżimem. Dz.F. z 1784: „Najwięksi grzesznicy dochodziliby do wielkiej świętości, gdyby tylko zaufali mojemu miłosierdziu. Przepełnione są wnętrzności moje miłosierdziem i rozlane jest [ono] na wszystko, com stworzył. Moją rozkoszą jest działać w duszy ludzkiej, napełniać ją swoim miłosierdziem i usprawiedliwiać ją... kierownikiem dusz jestem ja sam bezpośrednio – a pośrednio prowadzę je przez kapłana i każdą prowadzę do świętości drogą mnie tylko wiadomą”.
13 listopada 2014, 22:17
Święte słowa Rafale. Dziękuję i cieszę się, że je przytoczyłeś.
13 listopada 2014, 22:31
To wszystko prawda, ale częściowa, bo w Dzienniczku są zawarte również informacje jak owo Miłosierdzie działa, a nie działa ono wyłącznie przez czcze chciejstwo.
13 listopada 2014, 22:48
Jak działa Miłosierdzie?
13 listopada 2014, 22:55
W pełni to wie sam Bóg, my na tym świecie mamy do dyspozycji jedynie 'cienie w jaskini'.
13 listopada 2014, 23:14
Oto o nie pytam.
14 listopada 2014, 00:34
Przyjmijmy zatem (dla ustalenia uwagi), że pierwsze przybliżenie 'przeszliśmy', więc rozmawiany jedynie o naszych ('naszych' nie w sensie naszych osobistych, tylko 'naszych' w sensie dostępnych dla 'ludzi w jaskini') wyobrażeniach. Następne pytanie jest fundamentalnie proste: czy BM jest bezwarunkowe, czy warunkowe? IMO oczywiście to drugie.
14 listopada 2014, 16:07
Dla jednych jest bezwarunkowe a dla innych warunkowe. Ponieważ zawsze jest takie, jak je postrzegamy. I wszyscy mają rację. We wszystkim.
14 listopada 2014, 21:54
Takie bajery to na randce się sadzi, kiedy endorfiny blokują rozum, ale tu????
M
Milosc
15 listopada 2014, 10:18
Oczywiście masz swoją rację, Piotrze. Na każdej randce możesz oczywiście też mieć inną... rację ;)
A
Auge
13 listopada 2014, 19:56
Co jest warte miłosierdzie bez sprawiedliwości? Słyszałem, że Luna Bystrygierowa, okrutny stalinowski oprawca, na starość się nawróciła i była wręcz dewocyjnie religijna. Zawsze gdy o tym myślę łapie się na tym, że jeśli np. taka kreatura miałaby zostać zbawiona to nie chciałbym trafić do tego samego nieba.
R
rafi
13 listopada 2014, 20:12
To masz problem. Wypisz, wymaluj, przypominasz swoją postawą starszego brata z przypowieści o miłosiernym Ojcu. Zauważ że Ojciec nie zmienił zdania z powodu postawy starszego brata.
S
Słaba
13 listopada 2014, 20:22
Lepiej nie zakładaj, że z tym czy innym człowiekiem nie chciał byś być w Niebie. Bo może się okazać, że jak zobaczysz kto tam jest, to się zatrzymasz przed bramą Nieba i nie będziesz chciał wejść. I tak będziesz sobie stał na zewnątrz (to może jest czyściec?). A gdybyś wszedł, to mogłoby się okazać, że ten z kim "nie chcesz siedzieć w jednej ławce", jest już zupełnie oczyszczony ze zła i jego skutków w myśleniu i postępowaniu...
A
Auge
13 listopada 2014, 21:15
Zawsze czułem do tego starszego brata sporą sympatię :)
K
klara
13 listopada 2014, 19:45
Tak wyczerpująco napisał Ojciec o emocjach jakie budzi w nim miłosierdzie Boże, że ośmielę się usilnie prosić o następne wyznania. Jakimi uczuciami napełniają Ojca inne przymioty Boga - może na początek sparwiedliwość? Lubi ją Ojciec?
S
strada
13 listopada 2014, 19:51
Myślisz, że w Bogu sprawiedliwość i miłosierdzie to dwie sprzeczności?
A
A.
13 listopada 2014, 20:06
Myślę, że w tym fragmencie tekstu Ojca jest odpowiedź: "Powód 3. Nie lubię Bożego Miłosierdzia, bo jest niemiłosiernie niesprawiedliwe. Bo wydaje się, że jest ślepe na ciężar grzechu. Bo tak samo kocha mordercę i dzieciaka, który ukradł małą paczkę chipsów ze sklepiku szkolnego. A ja nie chcę, żeby innym odpuszczono."
K
klara
13 listopada 2014, 20:10
Wcale tak nie myslę. Są to dwa spośród wielu doskonałych Bożych przymiotów. Tylko ostatnio - natrętnie jak w telewizyjnych reklamach - mówi się wyłącznie o miłosierdziu. Ogranicza się Boga do tej jednej cechy, o sprawiedliwości wspominając jedynie półgębkiem, jak o jakiejś wtydliwej skazie na Bożym wizerunku.
E
ew
13 listopada 2014, 21:53
Nie wiem czy mówienie o miłosierdziu Bożeym może być kiedykolwiek natrętne lub wystarczające. Ten któremu dużo się wybaczy może zacząć mocniej kochać. Z resztą odsyłąm Cię do księgi Jonasza, tam jest i o sprawiedliwości i o miłosierdziu pięknie napiusane.
S
strada
14 listopada 2014, 12:33
Bo "gdzie wzmógł się grzech, tam obficiej rozlała się łaska". Faustnę polecam i iej orędzie. I spytaj Boga, czemu tak natretnie kazał jej głosić Boże miłosierdzie, za miast bBożą sprawiedliwość. Popraw Boga- wytknij mu błąd i przesadę
15 listopada 2014, 00:19
Prosze wybaczyć, że się wtrącam. Boże Miłosierdzie - owszem, jak najbardziej, bez żadnych zastrzeżeń. Tylko, że mam wątpliwości graniczące z pewnością, że pakiet rozegzaltowanych wyobrażeń zaetykietkowany jako 'miłosierdzie' ma dość mało wspólnego z tym właściwym Miłosierdziem. Nie będę Pani pytał o wiek, ale za komuny były popularne 'wyroby czekoladopodobne'. Miłosieerdzie a'la Deon to 'wyrób miłosierdziopodobny'. Pewne chwytliwe detale są wycyzelowane, ale treść to głównie sentymentalna sieczka.
S
strada
15 listopada 2014, 12:18
Karl Rahner. Ojciec Soboru. Jego dzieła polecam. Ani on, ani jego wiara, ani jego myśl teologiczna dot. miłosierdzia to na pewno nie jest wyrób czekoladopodobny. 
P
padre
13 listopada 2014, 19:25
Bóg jest Sprawiedliwy i Miłosierny. Aby dostąpić miłosierdzia Bożego trzeba żałować za swoje grzechy. Jezus powiedział św. Faustynie: „Nie powinieneś wątpić ani rozpaczać, grzeszniku. Ale ufać miłosierdziu, bo i ty możesz zostać święty”.
S
strada
13 listopada 2014, 19:52
Nie stawiaj Bogu warunków, kiedy ma być miłosierny, a kiedy nie
13 listopada 2014, 22:28
Od kiedy to przypominanie tego, co sam Bóg nam przekazał jest stawianiem Bogu warunków?!?!
E
Eilinel
13 listopada 2014, 22:45
Ano od kiedy zadział się tzw. synod o rodzinie:) A może nawet parę dekad wcześniej...
E
Eilinel
13 listopada 2014, 22:46
Tak się składa, że to człowiek swoją wolną wolą, wyrażającą się w braku nawrócenia, stawia tamę Bożemu Miłosierdziu.
13 listopada 2014, 22:59
W terminologii policyjnej/sądowej 'sprawa (synodu) jest rozwojowa', więc powstrzymajmy się z puentowaniem przed zakończeniem sprawy. Natomiast z tego, co można powiedzieć biorąc pod uwagę 'rozwojowość' sprawy - od zawsze byli tacy, którzy chcieli Boga poprawiać. Nohil novi.
E
Eilinel
13 listopada 2014, 23:09
Jednak w ostatnim czasie obserwujemy nasilenie tegoż zjawiska i to w skali globalnej. Ale może za krótko żyję na tym świecie:)
14 listopada 2014, 00:46
> w ostatnim czasie obserwujemy nasilenie Czy ja wiem. Osobiście nie podoba mi się taka generalizacja, to brzmi za bardzo 'tutaj-teraz-centryzmem', a "TTC" nie jest poważną podstawą do Roztropności. Nie chodzi o to, by 'słusznych postulatów' bronić za 'wszelką cenę', czyli również za cenę 'kiepskich argumentów'. Jeśli chcemy trzymać się Prawdy nie ma potrzeby robienia 'skrótów', a jeśli Bóg nie jest prawdą, to nie jest Bogiem. Miłego wieczoru
E
Eilinel
14 listopada 2014, 09:55
Piotrze, żyjemy tu i teraz i wpływ mamy tylko na rzeczywistość, która nas otacza. Jeśli wpływu nie mamy, to chociaż możemy tę rzeczywistość obserwować i wyciągać wnioski. Myślę, że taki sposób postępowania może okazać się zbawienny dla tych, którzy nie chcą przegapić Powtórnego Przyjścia Chrystusa. Brak tego, jak Ty to nazywasz TTC, może powodować uśpienie ducha. Łatwo sobie wtedy wytłumaczyć: ech, to wszystko już kiedyś było, nie przejmujmy się, za jakiś czas wszystko wróci do normy.
S
strada
14 listopada 2014, 15:06
E tam.... Nie takie gtamy Bóg rozwalał....
E
Eilinel
14 listopada 2014, 16:46
Gdyby tę konkretną tamę rozwalił na siłę, bylibyśmy tylko Jego niewolnikami...
14 listopada 2014, 17:59
Po czym poznałabyś Chrystusa, gdyby dzisiaj przyszedł?
E
Eilinel
13 listopada 2014, 12:53
Kocham Boże Miłosierdzie za to, że jest otwarte na każdego grzesznika, który chce się pojednać z Panem w Sakramencie Pojednania. Pan Jezus siedzi w konfesjonale i czeka na każdego z nas. Nasze życie ziemskie jest czasem Bożego Miłosierdzia, ale nie zapominajmy, że będzie też czas Bożej Sprawiedliwości.
E
Eilinel
13 listopada 2014, 13:02
Pan pozwala każdemu z nas doświadczyć jak "piękne jest miłosierdzie przychodzące w czasie utrapienia" jest ono "jak chmury deszczowe w czasie posuchy" - mówi Syrach 35,24. "Nawróćcie się! Odstąpcie od wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były sposobnością do przewiny. Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy, które popełniliście przeciwko Mnie, i utwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha. Dlaczego mielibyście umrzeć? (...) Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci - wyrocznia Pana Boga. Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie" Ez. 18,30b-32. Bóg łagodnie nas upomina, abyśmy już nie postępowali tak, jak postępują poganie por. Ef.4,17, ponieważ zostaliśmy odkupieni przez Jezusa Chrystusa - drogocenną Jego krwią. Kiedy zwracamy ku Bogu swoje oblicze, pełne żalu za wszystkie odstępstwa, Bóg z największą czułością mówi do nas: "Nie czuję gniewu" Iz. 27,4, czego po grzechu doświadczył Dawid i z radością wyśpiewywał: "Miłosierny jest Pan i łaskawy, nie skory do gniewu i bardzo łagodny" 
E
Eilinel
13 listopada 2014, 13:04
Z sprawiedliwości będą zadowoleni ci, którzy byli głęboko moralnymi i naprawdę Bogobojnymi ludźmi, a co z tymi, którzy takimi nie byli? A no właśnie maja ostatnią deskę ratunku na to, aby się zmienić i oczyścić w Miłosierdziu Bożym by nie być poddanymi sprawiedliwości Bożej, która może się okazać dla nich straszna. Sprawiedliwość Boża na sądzie ostatecznym nie dla wszystkich jednak okaże się zgubna, nie dla tych, którzy byli ludźmi sprawiedliwymi i tych, którzy uciekali się do Jego miłosierdzia. Jezus obiecał, że kto ucieknie się do jego miłosierdzia nie będzie karany choćby był grzesznikiem zatwardziałym, lecz to musi być ucieczka prawdziwie głęboka z żalem za grzechy i z prośbą o przebaczenie.
13 listopada 2014, 22:28
Eilinel, mając wewnętrzną wiedzę, że każdy może czuć się głęboko moralny - co dla Ciebie znaczy być głęboko moralnym człowiekiem?
E
Eilinel
13 listopada 2014, 22:50
Nie mam zielonego pojęcia. Reprezentuję raczej tę drugą kategorię ludzi, o której mowa powyżej.
13 listopada 2014, 23:25
Piszesz "raczej", bo choć trochę obawiasz się zaufać wewnętrznemu głosowi, tak naprawdę wiesz, że masz w sobie dobro.
E
Eilinel
14 listopada 2014, 10:08
:)
Grzegorz Kramer SJ
13 listopada 2014, 12:08
kocham je
P
piw
13 listopada 2014, 12:19
Ale na Miłosierdzie grzesznik musi się otworzyć. Problemem są ludzie żyjący w grzechu, grzeszący zuchwale, bo im ktoś (np. o. Kramer) powiedział że Jezus i tak Cię kocha razem z Twoim grzechem, a im bardziej grzeszysz tym bardziej kocha więc grzesz więcej. Zapomniał dodać, że Jezus oczekuje poprawy. Miłosierdzie jest tylko dla żałującego grzesznika. Nieskończone. Jest czas - do końca życia. A potem płacz i zgrzytanie zębów.
A
Anulka
13 listopada 2014, 12:36
A ja, jako grzeszna, je kocham. Kocham tę nadzieję, że mimo moich powtarzających się grzechów, zła, które czynię, mimo że nie chcę - Pan Bóg nie walnie mnie Ewangelią w głowę (tą Ewangelią, do której rozpaczliwie nie dorastam) - tylko będzie miał dla mnie - właśnie - Miłosierdzie, cierpliwość i dobroć.
B
bene
13 listopada 2014, 13:08
Jest fundamentalna różnica między "rozpaczliwym niedorastaniem do Ewangelii" - bo nie chcę dorosnąć albo Ewangelię odrzucam licząc na miłosierdzie, a "rozpaczliwym niedorastaniem do Ewangelii" mimo wytrwałych i usilnych starań, aby zrozumieć Boże Miłosierdzie. W pierwszym przypadku, to jest szatańska nadzieja. 
E
Eilinel
13 listopada 2014, 13:18
A zatem Ewangelia jest niepotrzebna? To po co Jezus nam ją zostawił, skoro wiedział (przecież jest Bogiem), że do niej "nie dorastamy"? A te niewygodne fragmenty o "ogniu piekielnym", "zgrzytaniu zębami", "oddzielaniu ziarna od plew", "wrzucaniu do ognia drzew, które nie przynoszą owocu" możemy sobie po prostu wyrzucić, usunąć itp? Przypominam, że jest taki grzech przeciwko Duchowi Świętemu, który nigdy nie zostanie odpuszczony, a jedna z jego postaci to: "Grzeszyć zuchwale w nadziei Miłosierdzia Bożego."
S
stuk
13 listopada 2014, 13:21
No, piw, ulżyło Ci? Przejechałeś się po kimś insynuacją, pogroziłeś, wykazałeś swoją wyższość chrześcijańską, i dzień od razu stał się jaśniejszy, a Ty już całkiem pewny własnego zbawienia?
P
piw
13 listopada 2014, 13:35
„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3,1) Czy to nie powód do dumy?
P
piw
13 listopada 2014, 13:37
Główna prawda wiary nr 2. Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Jesy miłosierny, ale i sprawiedliwy. A Ty grzeszysz zuchwale?
Paweł Kowalski SJ
13 listopada 2014, 13:38
:)
F
Franciszek
13 listopada 2014, 13:38
Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu: 1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego, 2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Boża, 3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej, 4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej, 5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia, 6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.
P
pepe
13 listopada 2014, 13:53
"Franku", o nrze 4 też warto pamiętać. 1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego, 2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Boża, 3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej, 4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej, 5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia, 6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.
M
Marek
13 listopada 2014, 13:54
A Ty grzeszysz zuchwale? Hehe. Materiał na spowiednika :-)
A
Anulka
13 listopada 2014, 14:24
A Ty znasz grzech, który nie byłby zuchwalstwem? Kiedy człowiek mówi swojemu Stwórcy: "znam Twoje Przykazania, ale w tej sprawie ja wiem lepiej co mam zrobić" to nie zuchwalstwo? I nie zależy to od "wagi" grzechu, bo tak jest zarówno kiedy uparcie cudzołożysz, jak i kiedy rzucisz złe słowo, gdy należało milczeć. Nie mam żadnej nadziei, że osiągnę sprawiedliwość zasługującą na Niebo.  Nadzieję mam w Miłosierdziu Bożym, Jego dobroci.
E
Eilinel
13 listopada 2014, 14:27
pepe, a cóż to jest łaska Boża? Wyróznia się łaskę Bożą uczynkową i uświęcającą. Łaska uczynkowa jest to pomoc, której Bóg udziela człowiekowi do nawrócenia się z grzechów, do spełniania dobrych uczynków, do zwyciężania pokus, do wytrwania w dobrym aż do końca życia. Nawrócenie grzeszników odbywa się w sposób następujący: najpierw Bóg daje grzesznikowi łaskę uczynkową, zachęca go i pomaga mu, aby pomyślał o tym, że źle zrobił, gdy grzeszył, a także, by pragnął się poprawić, aby się modlił, unikał nowych grzechów i spełniał dobre uczynki. Jeżeli grzesznik nie odrzuca tego wezwania Bożego, jeżeli żałuje za grzechy i przyjmie sakrament chrztu lub pokuty i pojedniania, wówczas Bóg przebacza mu grzechy i czyni jego duszę czystą i świętą. I owszem, tego zazdrościć nie wolno, ale Franciszkowi raczej nie o to chodziło i myślę, że dobrze o tym wiesz.
E
Eilinel
13 listopada 2014, 14:33
Dla uzupełnienia: A łaska uświęcająca?  "Łaska uświęcająca jest to dar Boży, który naszą duszę oczyszcza z grzechów ciężkich, czyni ją piękną i świętą. Łaska uświęcająca podnosi człowieka do godności dziecka Bożego. Kto trwa w łasce Bożej, jest przyjacielem Boga, a kto wytrwa w stanie łaski do końca życia, uzyska z pewnością zbawienie wieczne.Łaskę uświęcającą otrzymujemy przez sakrament chrztu oraz sakrament pokuty i pojednania. Powinniśmy starać się zachować ten skarb przez całe życie. Im więcej, jako dzieci Boże staramy się być coraz milszymi Bogu, tym bardziej miłuje nas Bóg, pomnaża w nas łaskę uświęcającą, czyni duszę naszą coraz czystszą i piękniejszą." I tej łaski świętego życia także nie można zazdrościć.
Grzegorz Kramer SJ
13 listopada 2014, 15:08
A czyż kłamstwem jest to, co mi zarzucasz? 
B
BP
13 listopada 2014, 16:42
Dziękuję Ci, Anulka! Zgadzam się w 100%.
S
strada
13 listopada 2014, 19:16
Ty uczysz Kramera katechizmu??? Myśliesz, że on grzeszy zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego i topi się w grzechu przeciw Duchowi Świętemu??? Ojej....weż,Franciszek, wyluzuj. Poczytaj "kwiatki św. Franciszka". Może inaczej na ludzi spojrzysz. Ps. Kramer kocha Boże Miłosierdzie. Bo to sam Chrystus.  Masz coś przeciwko Miłosierdziu?
S
strada
13 listopada 2014, 19:18
Tak naprawdę to już nie dzieli się w teologii Łaski Bożej na uczynkową i inną. ŁŁŁŁaska Boża to sam Bóg. On, udzielając nam łaski daje Samego Siebie (Rahner)
S
strada
13 listopada 2014, 19:20
Dodałabym jeszcze nadziejępowszechnego zbawienia, ale tu już piw by mnie zlinczował :)
P
peen
13 listopada 2014, 19:41
łącznie z szatanem, a co. Jak szalet, to szalet
E
Eilinel
13 listopada 2014, 19:44
Oj dzieli się dzieli:)
S
strada
13 listopada 2014, 19:53
Oj, nie.
13 listopada 2014, 20:03
Formalnie rzecz biorąc nie. Jest to natomiast świadome przemilczanie ważnych dla sprawy informacji. Analogiczne postępowanie w przypadku np. zawarcia małżeństwa (zatajenie przed małżonkiem ważnych informacji jak np. bezpłodność) stanowi wystarczający powód do uznania małżeństwa za nieważne. Kłamstwo to nie jest, ale mimo to Deonowa strategia postępowania z Miłosierdziem Bożym śmierdzi.
A
a.
13 listopada 2014, 20:12
Pięknie napisane. Tak, Pan Bóg jest dobry i cierpliwie patrzy na to, jak dojrzewamy i jak nasze cnoty się doskonalą. Jsteśmy wezwani do zaciekłej walki z grzechem, ale pokornie należy pamiętać, że nie jesteśmy Bogiem i że taka jest nasza ułomność ludzka. A On nigdy nie znudzi się wybaczaniem. :)
A
aga
13 listopada 2014, 20:14
Hahaha, dobre. :D Całe szczęście, że Pan Bóg nie jest takim bezlitosnym urzędnikiem, jak tu niektórzy. ;)
A
agata
13 listopada 2014, 20:18
Co się jej czepiasz?? Nie powiedziała, że "grzeszę, ale Bóg i tak mnie kocha więc i tak mi wybaczy". W jej wypowiedzi widać ludzkie zmaganie się ze słabością i uwielbienie wobec Boga za Jego cierpliwość i miłość.  Pan Jezus powiedział Faustynie, że nim przyjdzie jako Sędzia Sprawiedliwy, daje ostatnią deskę ratunku, to jest MIŁOSIERDZIE, bo On nie chce śmierci grzesznika.
A
Ania
13 listopada 2014, 20:48
Piw, czytaj blog O. Grzegorza Kramera ZE ZROZUMIENIEM. Sama czytam i W ŻADNYM wpisie nie spotkalam się z pochwała zuchwałego grzeszenia.
A
Ania
13 listopada 2014, 20:51
Kocham Boże miłosierdzie i uczę się je przyjmować. Oj sporo nauki przede mną, żebym widziała siebie i ludzi przez pryzmat Bożego Miłosierdzia, ale miłosierny jest Pan i łaskawy więc ufam, że i ta łaska stanie się moim udziałem.                          
13 listopada 2014, 21:49
Znowu racja, ale nie o explicite pochwałę zuchwałego grzeszenia chodzi, a o rażące dysproporcje w przedstawianiu wiedzy o Bogu. Ilustracyjnie rzecz ujmując: jeśli Bóg 'składa się' w 50% z Miłosierdzia i 50% ze Sprawiedliwości, to retoryka przedstawiająca Boga jako składającego się w 99.99999999% z Miłosierdzia i 0.0000000000001% ze sprawiedliwości jest fałszowaniem obrazu Boga. Fałszowaniem zapewne podszytym dobrymi intencjami, tym niemniej fałszowaniem. W takiej sytuacji nasuwają się pytania czy owo fałszowanie jest a) uzasadnione moralnie, b) skuteczne wobec uzyskiwania celu dla jakiego jest przedsiębrane. Punkt a) jest dyskusyjny, ale powiedzmy, że generalnie dopuszczalne, a nawet nieuniknione jest stosowanie pewnych skrótów komunikacyjnych, których nieuniknionym kosztem jest pewne 'fałszowanie' obrazu rzeczywistości. Chłopak zauroczony dziewczyną nie jest kłamcą jeśli nie postępuje jak księgowy wymieniający: będziesz mi prała skarpety i gacie, będąc na randce. Kluczowy jest punkt b), który generalnie wygląda kiepsko.
G
Gregor
13 listopada 2014, 23:29
Kiedyś usłyszałem bardzo ciekawe sformułowanie: Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a człowiek owdzięczył mu się tym samym. Ciekawe, no nie?? Śmieszy mnie, przeraża, "dołuje", frustruje, kiedy człowiek twierdzi, że poznał metody, schematy, wg których postępuje BÓG! No bo jak inzcej nazwać taką "wiedzę" -  <<Łaska uczynkowa jest to pomoc, której Bóg udziela człowiekowi do nawrócenia się z grzechów, do spełniania dobrych uczynków, do zwyciężania pokus, do wytrwania w dobrym aż do końca życia. Nawrócenie grzeszników odbywa się w sposób następujący: najpierw Bóg daje grzesznikowi łaskę uczynkową, zachęca go i pomaga mu, aby pomyślał o tym, że źle zrobił, gdy grzeszył, a także, by pragnął się poprawić, aby się modlił, unikał nowych grzechów i spełniał dobre uczynki. Jeżeli grzesznik nie odrzuca tego wezwania Bożego, jeżeli żałuje za grzechy i przyjmie sakrament chrztu lub pokuty i pojedniania, wówczas Bóg przebacza mu grzechy i czyni jego duszę czystą i świętą.>> Wj 33,19 - Pan odpowiedział(...) bo ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, komu Mi się podoba. Pan Bóg działa trochę inaczej niż ogarniają to ludzkie schematy. Nie oznacza to, że należy pewne poszukiwania, założenia i koncepcje takie jak zacytowane powyżej odrzucić, niemniej należy pamietać, że "Myśli Moje nie są myślami waszymi, Drogi Moje nie są drogami waszymi" (Iz) 
P
pepe
14 listopada 2014, 08:43
Czy nie uważasz, że Twoja logika nie tyle śmierdzi, co się rozpada?
E
Eilinel
14 listopada 2014, 08:44
Jedno drugiemu nie przeczy. Jak pewnie wiesz, nie każdy na tym świecie otrzymał łaskę wiary i nawrócenia. Dlaczego tak jest, nie wiemy. Ale wiemy też, że od czasu ofiary Chrystusa, wszyscy ochrzczeni są objęci tą łaską Bożą, która powoduje, że Chrystus cały czas walczy o nas i próbuje na różne sposoby skłonić nas do nawrócenia. Jako katolicy wierzymy też, że ludzie, którzy na codzień żyją sakramentami są w stanie szczególnej Bożej łaski, łaski, która ułatwia im pozostawanie w ciągłej komunii z Bogiem.
14 listopada 2014, 09:24
Nie rozumiem. Za wysoko puszczona ta piłka, jak na moje możliwości intelektualne łapania 'co autor miał na myśli'.