Nie zanosi się na fajrant w łataniu dziur w świecie

(fot. Danuta Węgiel)

Miałam nadzieję, że taki dom jak nasz nie będzie potrzebny po 20 latach. Minęły i nadal jest potrzebny.

Wylewka w krakowskim domu przejdzie do historii. Przynajmniej do historii Wspólnoty. Tak, tak-udało się po roku - załatwić pozwolenie na budowę, znaleźć wykonawcę, kupić stal /wcale nie takie proste!/ Roboty zaczęte. Oby udało się skończyć i resztę zrobić i mieć za co. Oby udało się dom otworzyć choć przed Bożym Narodzeniem.

Przez Nagorzyce przewinęła się Zupa na Plantach w osobach Błażeja i Piotra, Zupa na Monciaku w liczbie czterech głów i niedługo będziemy tkwili w kotłach z zupą po uszy. Monciak z Sopotu dostanie nasze wierne Iveco do przewożenia zupy i mycia nóg oraz głów i zalepiania ran. Teraz dziewczyny robią to pod chmurką, ale za chwilę będzie zimno. Iveco wymaga lekkiego liftingu, ale się do tego świetnie nadaje, bo ma wielką pakę.

Takim sposobem powstają "firmy córki", choć niezależne, to zawsze córki i biedna stara matka ledwo dech łapie. Młodzi, jak wiadomo, parę mają. A tu trzeba drzewkami obsadzić nowy dom w Zochcinie, trawniczek, pościel, rolety, ścierki do naczyń i setki innych drobiazgów. Na męską połowę ekipy w tych sprawach nie ma co liczyć, bo głowa do drobiazgów została dana Ewie i tyle. Za to łopata do kopania dołków pod iglaki Adamowi. Problem z tym Adamem jest tylko taki, że każdy jeden co do nas trafia słaby i chory jest i "do łopaty" się nie nadaje, bo kiedy się nadawał, to czas spędzał daleko od niej.

DEON.PL POLECA

Albo też uczony i zadumany nad sensem życia tak mocno, że wylądował w domu dla ludzi bezdomnych ze zdziwieniem w oczach, że świat nie docenił jego mądrości i długi trzeba spłacać oraz na życie zarobić, bo za mądre dyskusje płacą rzadko, niektórym i w telewizji. Adamie, gdzie jesteś?

Próżne zatem marzenia o silnych, zdrowych w miarę i chętnych do współpracy mieszkańcach. Nie ma trzy w jednym. Trzeba pomalutku budować z tymi, którzy są, takimi, jacy są i dla takich, jacy są. Dlatego przyczepiamy uchwyty dla niepełnosprawnych w łazienkach, ścinamy progi dla ledwo łażących i stawiamy poręcze przy schodach. Żeby robotnikom ostatniej godziny nie zabrakło miejsca i zajęcia. Choćby przy obieraniu ziemniaków.

Na szczęście miła rodzina syryjskich uchodźców, która odwiedziła naszego Grzegorza o zupie nie dyskutowała. Los tych rodzin, które najpierw uciekły z Turcji do Syrii przed pogromem Ormian, żeby potem ich potomkowie musieli uciekać z Syrii do niezbyt gościnnej Polski hm… serce ściska.

Z gości zadowolony jest Alosza, tłusty mops, którego powołaniem życiowym i zadaniem jest dawać się głaskać, co ludziom sprawia przyjemność i oczywista- mopsowi też. Im więcej łapek wyciągających się do głaskania tym większe poczucie wartości piesek ma. Każdy stwór ma coś do roboty na tym świecie.

Dziecko czteroletnie. Nigdy nie leczone, bez dokumentów, książeczki zdrowia, peselu. Ponoć trzymane w cały czas w domu, nie wychodziło. Chyba autystyczne. Zagłodzone tak, że nie ma sił chodzić. Walka o badania, leczenie, o zmuszenie matki do karmienia chłopca, o ustanowienie kuratora. Przecież nie mieszkali na bezludnej wyspie. Nikt nic nie widział? Nie słyszał?

Walka o życie niemowlaka, którego mamusia, nasza już była mieszkanka, po pijanemu podrzuciła wieczorem na schody teściowej, ta zadzwoniła do nas, bo od nas pani poszła w Polskę. Mamusia jakoś sama zawróciła, dziecko babci zabrała i ta przerażona zadzwoniła ponownie, że tym razem mamusia była bardziej pijana. Pół nocy telefony do policji i kilkugodzinna awantura, żeby ruszyli d… i szukali. W końcu ruszyli i znaleźli. Porzuconego dzieciaka w krzakach. Potłuczonego. Po tygodniu dzwonią z sądu pytając, gdzie to dziecko właściwie jest. Oczywiście jest w szpitalu, a mamusia w areszcie. Ogarnięte towarzystwo. Tosia i Kasia prowadzące dom dla matek ledwo żyją od tych ogarnięć. A ja miałam nadzieję, że taki dom jak nasz nie będzie potrzebny po 20 latach. Minęły i nadal jest potrzebny.

Podobnie, kiedy otwieraliśmy dom dla kobiet w Warszawie w 1994 roku, to zapowiadałam, że to tylko na chwilę, że to prowizorka. Chwila trwa nadal i dom jest zawsze pełen, czasem nawet mocno za bardzo. I znów go remontujemy, "Ubogich zawsze mieć będziecie" powiedział Jezus i ma rację, bo któż jak nie On zna przyczyny ubóstwa i nędzy? Póki świat cały nie zgodzi się na miłość i miłosierdzie, póty cierpienie będzie nam towarzyszyć. Na razie zatem nie zanosi się na fajrant w łataniu dziur w świecie.

Nad-obowiązkowo

1.Bóg nie zapyta cię jakim samochodem jeździłeś.

Zapyta cię, ilu ludzi podwiozłeś, kiedy nie mieli transportu.

2.Bóg nie zapyta cię, ile metrów miało twoje mieszkanie.

Zapyta ile osób zaprosiłeś pod swój dach.

3.Bóg nie zapyta cię o ubrania, które nosisz.

Zapyta cię ilu ludziom pomogłeś się ubrać.

4.Bóg nie zapyta cię o wysokość twoich zarobków.

Zapyta czy zarabiałeś te pieniądze zgodnie ze swoim sumieniem.

5.Bóg nie zapyta cię o to jaką pracę wykonywałeś.

Zapyta, czy pracowałeś uczciwie i starannie.

6.Bóg nie zapyta ilu miałeś przyjaciół.

Zapyta wielu innych, czy byłeś dla nich przyjacielem.

7.Bóg nie zapyta jakich miałeś sąsiadów.

Zapyta jak traktowałeś swoich sąsiadów.

8.Bóg nie zapyta o kolor twojej skóry.

Zapyta o jakość twojego charakteru. /pastor z USA/

* * *

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie zanosi się na fajrant w łataniu dziur w świecie
Komentarze (3)
ZZ
z z
8 września 2017, 18:35
Gośka, zjedz snickersa bo za bardzo gwiazdorzysz :)
9 września 2017, 22:38
Rozumiem, że już wsparłeś ?  
T
tomasz
12 września 2017, 14:19
Siostra Chmielewska "gwiazdorzy", ponieważ teraz całe jej ciało zbudowane jest z gwiazd, które są fabrykami pierwiastków. Ja rozumiem to tak: Bóg stworzył ten świat empiryczny z całą jego przemocą widoczną w świecie przyrody zarówno nieożywionej jak i ożywionej. Bóg stworzył też organizmy wraz z chorobami, które są niezależne od działań ludzkich (np. spontaniczne poronienia, zakażenia od komarów złapane, poparzenie po wybuchu wulkanu). To stworzenie nie nastapiłoby jednak gdyby nie  GRZECH PIERWORODNY!!! Tu rysuję się jakby uzależnienie Boga od stworzenia. Gdyby Adam i Ewa byli posłuszni Bogu, Bóg nie "musiałby" stwarzac świata tego. Jednocześnie sam Bóg cierpiał na tym świecie z powodu działania człowieka, a nie np. choroby nowotworowej. Teraz Bóg chce, żeby siostra Chmielewska pomagała chorym ludziom, za co dostanie nagrode w postaci życia wiecznego w ciele uwielobionym, w którym będzie szczęśliwa wiecznie. Tak rozumiem wiarę katolicką. Czy się mylę???