Niech nam żyje pobożność ludowa!

(fot. Mar­cin Kiedio / pz)

Wiele razy słyszałem, że pobożność ludowa to jakiś skansen, że to bez sensu jest i w ogóle tylko dla starych, wiejskich babć. Ktoś, kto wyraża takie opinie, nie rozumie bogactwa różnorodności Kościoła. Albo mówiąc bardziej dosadnie - po prostu plecie bzdury.

Na szczęście, są też w naszym kraju ludzie, którzy starają się odkrywać bogactwo pobożności ludowej. Być może za jakiś czas dzięki takim osobom będziemy świadkami renesansu pięknej tradycji modlitw poza kościołem: pod kapliczkami, na miejskich placach i kamienicznych dziedzińcach.

Jednym z miast, w którym pojawiła się "moda" na wspólne modlitwy pod kapliczkami, jest Warszawa. - Pobożność ludowa do niedawna zupełnie mnie nie interesowała, powiedziałabym nawet, że odpychała, bo kojarzyła się z czymś zbyt prostym, nieprzemyślany i kiczowatym. Z formą, która nie przekłada się potem na życie - według schematu: ludzie gorliwie się modlą, a potem żyją po swojemu i tak naprawdę nie wiedzą, w co wierzą. Ale odkrywam teraz, że jest w tym jakieś wielkie zawierzenie i oddanie się Bogu w opiekę, że ludzie wiedzą, do kogo mają się zwracać. Mnie jest bliska teologia apofatyczna, negatywna - myśl, że cokolwiek powiemy o Bogu, to zawsze będzie za mało, że On jest zawsze większy. Jest tajemnicą, dla nas tutaj nie do pojęcia i nie do nazwania. I paradoksalnie jakoś się to łączy z pobożnością ludową, bo tam nie ma jakichś wyrozumowanych formuł. Jest stanięcie wobec tajemnicy, wobec Kogoś, o kim wiemy, że jest od nas większy i że należy Mu się cześć i szacunek. Teksty litanii, gdzie piętrzą się kolejne wezwania, określenia Maryi czy Serca Chrystusa, to też wynik poczucia, że nie możemy ich do końca nazwać. Nazywamy, ale to ciągle nie to, więc pojawia się nowe wezwanie. I wciąż nowe, bo nie możemy tego objąć - mówi Ewa Kiedio z Magazynu Dywiz.

DEON.PL POLECA

To właśnie w środowisku Dywizu zrodził się pomysł na odświeżenie ulicznych modlitw. - W Warszawie mamy przy ulicach i w podwórkach kapliczki, które przestały być używane w swoim pierwszym zastosowaniu. Są teraz raczej ciekawostką turystyczną. Takim elementem miejskiego folkloru, coś jak obdrapane ściany kamienic, taki akcent czegoś starego, na co się popatrzy i pójdzie dalej. Powiedzieliśmy sobie ze znajomymi z redakcji, że pewnym przewrotem (a Dywiz lubi przewroty) byłoby zrobić majowe w mieście. Są różne miejskie eventy, flash moby itp., ludzie się bardzo emocjonują różnymi akcjami na mieście, tym, że mogą coś zrobić razem, coś zaśpiewać, zrobić rzeźbę ze swoich ciał, poukładać butelki w jakiś kształt itp. A tutaj tradycja podtyka nam pod nos gotowy materiał na event. A tak naprawdę na coś znacznie głębszego niż event, bo przecież modlitwa ma nie tylko wymiar międzyludzki, ale też łączy nas z Bogiem - mówi Ewa Kiedio.

Również w trakcie czerwcowej "Mszy w intencji mężczyzn" w Krakowie będziemy mieć akcent pobożności ludowej. Po Eucharystii i tradycyjnym już spacerze z Jezusem, odśpiewamy na Rynku litanię do Serca Pana Jezusa. W przygotowanie oprawy wydarzenia zaangażował się kompozytor Kuba Blycharz.

- Idea jest wciąż taka sama. Chcemy z Panem Jezusem wyjść do ludzi. Dla mnie osobiście jest to moment wiary, polegający na tym, że my tylko z Nim idziemy, a całe działanie w spotkanych osobach należy do Niego. Mam świadomość tego, że i bez tego Bóg sobie poradzi, ale traktuję to jako mój mały wkład w Jego działanie. Dlaczego Litania na Rynku? Od roku uważam ją za coś bardzo cennego, ona stała się dla mnie inspiracją do szukania wzoru męskości, który odkrywam ostatecznie w Jezusie. A Serce dlatego, że uważam i jestem o tym przekonany, że serce jest ważną kwestią w życiu każdego mężczyzny. Nabożeństwo na Rynku jest dla mnie konsekwencją połączenia tych dwóch myśli. Znów idziemy z Nim, by On mógł działać i chcemy zwrócić uwagę na serce w życiu mężczyzny - mówi o. Grzegorz Kramer SJ.

Te inicjatywy to naprawdę fantastyczna sprawa. Dobrze, że znaleźli się ludzie, którzy chcą pielęgnować i kreatywnie rozwijać piękne chrześcijańskie tradycje. Jeszcze lepiej, że robią to w sposób pozytywny, a nie starając się ukazać wyższość ich sposobu przeżywania wiary nad wszystkimi innymi formami.

Warto też zwrócić uwagę, że obie inicjatywy są w pewnym sensie odpowiedzią na papieskie wezwanie do robienia rabanu, do wyjścia z kościołów, opuszczenia wygodnych murów i pójścia na ulice miast, gdzie są ludzie, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa. Podoba mi się subtelność tych akcji. Nie są one nachalne. Bliżej im do świadectwa, niż do efektownego ewangelizacyjnego eventu, a przecież proste świadectwo życia i wiary chrześcijan jest czymś, czego najbardziej nam potrzeba.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niech nam żyje pobożność ludowa!
Komentarze (57)
W
wp
15 czerwca 2014, 17:51
ja polecam przeczytać np.to a nie jakieś chrzanienie p.Zyłki, który ekscytuje się tym, czego nie rozumie i szuka fajerwerków [url]http://www.apologetyka.katolik.pl/odnowa-kosciola/forum-teologiczne/193/847-pobono-ludowa-w-wietle-dyrektorium-o-pobonoci-ludowej[/url]
W
wp
15 czerwca 2014, 17:53
[url]http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAL/poboznosc_lud.html[/url]
W
wp
15 czerwca 2014, 17:54
[url]http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/edycja_archidiecezji_gnieznienskiej/ojciec_salij_o_ludowej_poboznosci.html[/url]
W
wp
15 czerwca 2014, 23:54
negatywne oceny? to jest wlasnie pokaz tego co reprezentuje sobą Deon i jego pismacy negatywnie oceniacie wybitnych teologow jak np.bp Siemieniwski?
niech żyje
14 czerwca 2014, 08:20
Niech żyje pobożność ludowa /trzeba słuchać Boga nie ludzi/ niech zwycięża poprawność polityczną!
H
historyk
13 czerwca 2014, 10:07
"Odi profanum vulgus et arceo." - pisał klasyk. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Pobożność ludowa to półpogaństwo, bez znajomości doktryny, oparta na własnych wyobrażeniach jest to wiara w sumie pusta. Moim zdaniem definicja pobożności ludowej się zmienia i nie są to już tylko dziwne obrzędy na wsiach. Współczesna wiara ludzi, która nie podparta jest żadnąwiedzą, oparta na własnych odczuciach też jest rodzajem takiej pokracznej i pustej pobożności. Trzeba tych ludzi reewangelizować, bo ci ludzie nie rozumieją nawet podstawowych i fundamentlnych zasad swojej wiary.
Grzegorz Kramer SJ
13 czerwca 2014, 10:32
Strasznie to uogólnione, co napisałeś. 
Andrzej Galica
13 czerwca 2014, 14:01
To prawda to duże uogólnienie. Prości ludzie żyjący na wsiach i biorący udział w praktykach i tzw. ćwiczeniach duchowych zaliczanych ogólnie do tzw. ćwiczeń pobożnych ludu bożego, czyli innymi słowy do pobożności ludowej, często w swej protocie [sancta simplicitas] (nie prostactwie), są bliżej Boga i Jego spraw niż wielcy teologowie, lub intelektualiści katoliccy. Myślę że w uklęknięciu i oddaniu czci w litaniach, hymnach, pieśniach Matce Najśw., Najśw. Sercu Jezusowemu, Najśw. Sakramentowi gdy jest w dordze do chorego, bądź podczas procesji, w odmówieniu na ganku różańca może być więcej wiary niż w całych tomach książek teologicznych, opracowań katechetycznych, bądź artykułach religijno-społecznych. 
H
historyk
13 czerwca 2014, 14:27
Odmawianie litanii czy różańca na ganku lub adoracja to pobożność ludowa? Nie, nie, to są normalne formy modlitwy i oddawanie czci Bogu w postaci Najświętszego Sakramentu. W tym nie ma nic złego, mało tego, tak właśnie należy robić. Ale już od dawna osobiście nie widziałem by ktoś klękał przez księdzem z wiatykiem. Ba, miałem nawet takiego wikariusza, który na kazaniu mówił, że bardzo się dziwił kiedy ludzie przystawali lub klękali przed nim (wyraźnie odnosił to do swojej osoby), kiedy szedł do chorego z wiatykiem. Chodziło mi raczej o takie obrzędy jak obłamywanie gałązek z ołtarzy Bożego Ciała, głupie próby przypodobania się proboszczowi za wszelką cenę, a np. niezwracanie uwagi na nadużycia liturgiczne, zachwycanie się żartami rzucanymi z "ambony". Ja to obserwuję w swojej parafii. Po drugie jest masa ludzi którzy nie wiedzą nic o istocie Mszy św. i tu jest kamyczek do ogródka księży, którzy zajmują się na kazaniach głównie głupotami.
Andrzej Galica
13 czerwca 2014, 17:31
No racja często zajmują się na ambonie głupotami. Ksiądz który dziwi się że ktoś przyklęka kiedy ten idzie z wiatykiem? To ja się nie dziwię że są tacy, co nie klękają ;) Mnie właśnie z tym kojarzy się pobożność ludowa, przede wszystkim z różańcem odmawianym naganku w grupie bądź samemu, majówkami przy kapliczkach lub werandach, dokładaniem wszelkich starań do tego aby procesja była jak najpiękniejszym wydarzeniem w roku liturgicznym parafii, przyklękaniem przed księdzem z wiatykiem, czuwaniem, śpiewami i modlitwami przy zmarłym w domu (na wielu wsiach zmarły "spędza" w swoim domu przed pochówkiem jedną, lub dwie doby), używaniem wody święconej do kropienia węgli domostw, a także błogosławienia bliskich, zapisywaniem kredą święconą lub egzorcyzmowaną futryn domów i naczyń np. do mleka i przeróbki nabiału, również okadzaniem święconym bądź egzorcyzmowanym kadzidłem naczyń, ludzi, domów, zwierząt z takich czy innych powodów, podsypywaniem kotkami z bazi palm poświęconych w niedzielę palmową pierwszej skiby na polu, pozdrawianiem siebie przy każdym spotkaniu, lub wejściu do domu: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, lub podczas pracy: Szczęść Boże, władaniem gałązek odrywanych od ołtarzy z Bożego Ciała, lub gałązek modrzewia zerwanych w Zielone Święta-  za odrzwia domu, wyruszaniem w każdą podróż ze znakiem Krzyża świętego, dekorowaniem ulic i okien domostw kiedy przyjeżdża biskup na wizytację, śpiewaniem Godzinek o Niepokalanem Poczęciu NMP z rana przez gospodynie wykonujące codzienne prace domowe o świcie, tak przy pracy, co też udało mi się zaobserwować w niektórych miejscach.. 
Andrzej Galica
13 czerwca 2014, 17:31
I co ciekawe wieloma aktami strzelistymi wypowiadanymi zupełnie świadomie kilkakrotnie w ciągu dnia, także ogromnym zaufaniem Bogu we wszystkim cokolwiek robimy czy w jakiejkolwiek sytuacji jesteśmy, oraz świadomością tego prostego ludu że to czym dziś się zajmuję i o co się troszczę jest marnością światową i że przede wszystkim mam dbać o życie wieczne dla siebie, innych i tych co już odeszli.. I możnaby pewnie jeszcze tak długo. Niestety takie zachowania, taka świadomość zamiera na polskiej wsi, ustępuje miejsca neopogaństwu i kulturze masowej którą młodzi czerpią z mediów gardząc tym co starają się im przekazać starsi. Niestety :/
Andrzej Galica
13 czerwca 2014, 17:37
Jeżeli zaś juz coś przejmują to te elementy praktyk pobożnościowych które w procesie chrystianizacji zostały kiedyś "ochrzczone" a pochodzą jeszcze z czasów i wierzeń pogańskich, jest ich wiele i znowu musiałbym długo wypisywać ażeby przypomnieć choćby część z nich, w różnych regionach są różne. To co naprawdę chrześcijańskie i jak najabrdziej ortodoksyjne, nie trącące przeszłym zaadaptowanym w świecie chrześcijańskim i "ochrzczonym" pogaństwem - przez młodych jest niestety odrzucane. Bo nie ma fundamentu, fundamentu zywej wiary, wtedy pozostaje obyczaj i praktyka, pusta i martwa, taka zabawa w zabobon :(
H
historyk
13 czerwca 2014, 23:22
To co Pan opisał to wprost idylla i w większości piękne praktyki religijne:) i chciałbym by nadal takie zachowania były praktykowane. Rzeczywistość niestety jest inna, przynajmniej w mojej parafii. Dominuje całkowicie bezrozumne podchodzenie do wiary. Szczególnie się to uwidacznia (i razi mnie) w czasie Mszy, gdzie wierni skupieni są na jakiś nieistotnych rzeczach. Fakt, że księża nie dają przykładu i do Mszy podchodzą niedbale.
Grzegorz Kramer SJ
13 czerwca 2014, 07:36
Bardzo dziękuję WSZYSTKIM, którzy wczoraj byli obecni i tym, którzy za nas sie modlili.  Mogę jedynie powiedzieć, że Bóg jest WIELKI, DOBRY i PIĘKNY. Proszę Was o modlitwę i do zobaczenia we wrześniu u św. Barabary, na Małym Rynku w Krakowie.  :-)
J
jr
13 czerwca 2014, 01:45
bo przecież modlitwa ma nie tylko wymiar międzyludzki, ale też łączy nas z Bogiem - mówi Ewa Kiedio Jak to miło, że ktoś zauważył, że modlitwa łączy z Bogiem! ;-) Mnie się wydawało, że właśnie łączność z Bogiem jest istotą, sercem modlitwy... Ale w szumie eventowym zwoływania modlitwy jako eventu rzeczywiście ten 'szczegół' może umknąć uwadze ;-)
J
ja
12 czerwca 2014, 21:48
Czy niejaki non, verbum i podobni im osobnicy to nie płatni komentatorzy lewackich mediów, bądź  czlonkowie jekiejś sekty, a może nawet bracia czy siostry "odłączeni"  w wierze? Pod każdym artykułem redaktora Żyłki ich wpisy są identyczne. Czy tylko oni są jedyną prawdą Kościoła, a wszystko to co pisze red. Piotr to herezja płatnego najemnika?
T
tomtom
12 czerwca 2014, 22:31
Nie wszystko, ale myślę sobie że redaktor Żyłka za bardzo koncentruje się na poszukiwaniu "fajności" w Kościele- powyższy tekst zdaje się to potwierdzać. Wg mnie, niezależnie od intencji tekst jest przesycony snobistycznym poszukiwaniem pewnej egzotyki za wszelką cenę a rzeczywistego szacunku do obyczajowości ludowej nie ma tam zbyt wiele. Pan redaktor nie ma też świadomości że ten brak autentyczności "czuć" w jego słowach i w konsekwencji działa na szkodę tejże obyczajowości.
Rafał Dąbrowa
12 czerwca 2014, 10:03
Dla mnie pobożność ludowa wiąże się z przekonaniami, które nie mają żadnego uzasadnienia poza głębokim przekonaniem osób, w które w to wierzą. Na przykład stwierdzanie że "Maryja nas ochroni...". Chciałoby się zapytać: skąd to wiesz? Według mnie Maryja nie ma takiej mocy by przed wszystkim nas ochraniać. Bóg - tak. Podobnie zawierzenie "...niech Maryja was prowadzi..." - jest dla mnie czymś dziwnym, bo chrześcijanina tak naprawdę Bóg prowadzi, Jezus. A Maryja może poprowadzić nie bardziej niż papież Franciszek, czy jakiś zwykły ksiądz, czy jakakolwiek osoba która głęboko zaufała Bogu. Dla mnie ważne jest doszukiwanie się prawdy. Dlatego pobożność ludowa jest czymś, co po mnie zupełnie spływa - nic we mnie nie zostaje.
12 czerwca 2014, 10:07
Co oznacza "Maryja nas ochroni"? - Wiarę we wstawiennictowo Świętej Bożej Rodzicielki. - Wiarę w Świętych obcowanie. Z kwesti prponuję poczytać o historii Litanii Loretańskiej i np. scenę po krzyżem w Ewangeliach
Rafał Dąbrowa
12 czerwca 2014, 18:14
Ja mam takie głębokie przekonanie o Jezusie. Że Jezus mnie chroni. Po prostu.
12 czerwca 2014, 09:52
Modlitwa przy krzyżach i kapliczkach gdy było daleko do kościoła, miała sens jednoczenia wspólnoty Kościoła na modlitwie w przrwie pomiędzy codziennymi zajęciami. Niejako rozumiem zarzut ~kate nie ma sensu odtwarzać (np. modliwy z Powstania Warszawskiego) ale... jest sens w odkrywaniu własnej religiności... Do kościoła blisko i na majowe da się dojść... ale dzieci małe i szaleją... a nowy krzyż stoi u nas przy rozstajach. Do kościoła blisko ale zgarnąć maluchy z podwórka i zagonić drobiazg do środka nap ół godziny... no łatwo nie jest... Może jednak namówić znajomych  w przyszłym roku na różaniec po krzyżem? I niech proboszcz poda w ogłoszeniach ;-)
K
kate
12 czerwca 2014, 10:38
Właśnie o to mi chodzi: o odkrywanie własnej religijności przez Polaków tu i teraz, w tych warunkach życiowych, jakie mamy, z tymi doświadczeniami, jakie mamy. Nie przeskoczymy siebie: żyjemy w czasach zlaicyzowanych i nasza religijność jest inna niż naszych ojców czy dziadków. Nie znaczy gorsza, ale inna. Moja babcia śpiewała rano Godzinki i było to autentyczne, było to jej. Ja to podziwiam, ale tego nie czuję, to nie wypływa z mojej religijności. Nie będę na siłę odtwarzać tego zachowania, nawet z miłości do babci i jej religijności. Mam jednak sama takie "fizie bzdzie": jak idę codziennie do pracy, to muszę wejść do takiego koscioła po drodze i przeczytać modlitwę na ścianie przy prezbiterium. To mnie ustawia na cały dzień. Albo jak pływam to odmawiam Koronkę do Miłosierdzia. Ze społecznych form pobożności takiej nieliturgicznej to mam śpiewanie pieśni ku czci św. Marii Magdaleny. Jak jestem w lipcu w mojej rodzinnej miejscowości na urlopie, to zawsze idę na to śpiewanie pod figurą. Ludzie się schodzą, tak zawsze około 30 osób, odśpiewają pieśni i wracają. Nikt ich nie zwołuje, tak jest od lat, nawet nie wiem, jak długo trwa ta tradycja. Po prostu czuję, że jest to moje.
P
Piw
11 czerwca 2014, 22:45
Pobożność ludowa wynika z autentycznej wiary i jest spontaniczna. Dla mnie paradowanie z Panem Jezusem po Rynku, wśród ludzi pijących piwo w ogródkach i pomiędzy dziewczynami z ulotkami klubów nocnych zakrawa na profanację. Na Boże Ciało sprzątamy i dekotujemy ulice: "zróbcie Mu miejsce Pan idzie z nieba, pod przymiotami ukryty chleba, zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się jego dzieciom powodzi". Na przyjście Pana Jezusa trzeba się przygotować, "wyprostować ścieżki". A wy Go wrzucacie prosto w szambo.
F
flav
11 czerwca 2014, 23:40
Dokładnie. Pełna racja. Nie rzuca się pereł przed wieprze.
A
agg
11 czerwca 2014, 23:43
Chrystus sam przychodził w takie miejsca. Co więcej On tęskni za tymi nieprzygotowanymi ludźmi, a oni nie przychodzą. To teraz sam Chrystus przychodzi, chociaż pobyć chwilę wśród nich
11 czerwca 2014, 23:52
Jezus sam osobiście wchodził w różne takie szamba prawdziwego życia zwykłych ludzi. Bez obrzydzenia, poczucia wyższości, bez przygotowanych dla niego ekstra zaszczytów, ceremonii, pięknych akademii. Aaa, przepraszam, raz Mu ładnie wszystko przygotowano, usłano nawet drogę palmami, wiwatowano, witano jak Króla. Tak, raz jeden się zdarzyło. Gdy Go wkrótce potem... ukrzyżowano...
Grzegorz Kramer SJ
12 czerwca 2014, 08:12
Bracie, Siostro - nie wiem kim jesteś. Bóg swoim wcieleniem "sprofanował" swoją boskość stając się uczestnikiem tego samego życia, które my prowadzimy wśród tego szamba.  Uciesz się tym, że Bóg chce być wśród nas obecny.  Ciesz się, bo i do Twojego szamba On chce przyjść, więc zamisat się zrzymać ludzką niegodnością, zauważ że On sprawia, że to jest najmniej istotne, to Jego problem. Ty przyjmij dar Jego obecności. 
B
bbeer
12 czerwca 2014, 08:53
W Krakowie procesja Bożego Ciała odbywa się koło ogródków, w których turyści piją piwsko. I co ty na to?
P
Piw
12 czerwca 2014, 10:02
Ojcze Grzegorzu, ja zawsze staram się przygotować na przyjęcie Pana, w konfesjonale "oczyszczam" swoje szambo. A jak idę do kościołą to ubieram się porządnie bo przecież idę na spotkanie z Bogiem. Nadal uważam, że na przyjście Pana trzeba się przygotować - tak jak Jan Chrzciciel przygotowywał lud na Jego przyjście. Pan Jezus wyrzucił kupców ze świątyni bo plugawili miejsce święte. Ludzie żyjący w grzechu ciężkim NIE MOGĄ przyjmować Komunii bo "własną śmierć spożywają". Czy można zapraszać Gościa do nieposprzątanego domu? Trzeba włożyć choć trochę wysiłku, a On nam pomoże. Nie można stać z założonymi rękoma i czekać, mówiąc - Panie Jezu, weź zrób tu porządek a ja poczekam i popatrzę.
P
Piw
12 czerwca 2014, 10:06
On przychodzi do wszystkich, ale trzeba mieć w sobie wiarę i pragnienie spotkania z nim. Ewangelia opisuje taką sytuację, gdy Pan Jezus przyszedł, ale "niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa" (Mt 13,54-58). Problemem współczesnego świata jest to, że ludzie żyją bez Boga, uważają że nie jest im potrzebny i twierdzą że są szczęśliwi bo osiągnęli pewien status materialny, mają rodziny itp. Siedzą i piją piwko a katolików uważają za wariatów.
12 czerwca 2014, 10:13
Ale Kościół wciąż przechowuje Najświętszy Sakrament w tabernakulum i poleca by naczynia liturgiczne były odpowiedniej jakości... To że Bóg ofiarował nam siebie i wszedł do naszego szamba nie oznacza, że mamy mu nie oddać szacunku. ----------------- Litanię na placu uważam niejako na dowód, że nie da się utrzymać na dłuższą metę formy cichego przejścia z Najświętszym Skaramentem przez miasto. Jest ona sprzeczna z istotna treścią niesienia Jezusa ludziom w tej szczególnej postaci. Cicho mamy iść z nim w sercu, każdego dnia. Pod postacią Chleba jeśli niesiemy go poza muru kościoła, aż ciśnie się na usta publiczne przeblaganie, uwielbienie czy prośba.
Grzegorz Kramer SJ
12 czerwca 2014, 10:18
Od września znów wrócimy do cichego chodzenia z Panem.  Dziś Litania, bo jest czerwiec i powiem brzydko: to taka moja prywata - kocham tę Litanię:-)
Grzegorz Kramer SJ
12 czerwca 2014, 10:19
Nie grzesz swoją rytualną czystością, Pokaż ludziom - tym pijacym piwo, jak się oczyścić.
12 czerwca 2014, 10:26
:-) RYTUAŁ KOMUNIA ŚWIĘTA I KULT TAJEMNICY EUCHARYSTYCZNEJ POZA MSZĄ ŚWIĘTĄ 2. PROCESJE EUCHARYSTYCZNE 77. W procesjach, w czasie których celebrans niesie Najświętszą Eucharystię poza kościół wśród uroczystych obrzędów i śpiewów, lud chrześcijański składa publiczne świadectwo swej wiary i pobożności wobec Najświętszego Sakramentu. Biskup diecezji, uwzględniając współczesne warunki, powinien osądzić, czy jest rzeczą stosowną odbyć procesję, oraz określić czas, miejsce i porządek procesji, aby mogła się odbyć z godnością i bez ujmy czci należnej Najświętszemu Sakramentowi.
Grzegorz Kramer SJ
12 czerwca 2014, 11:07
Problem (Twój) polega na tym, że lubisz mieć i szukać problemów. A szkoda. 
12 czerwca 2014, 11:17
Dlaczego zamiast napisać coś pozytywnego -  "ksiądz kardynał się cieszy gdy składamy tak publicznie świadectwo swej wiary" starasz się mnie obrazić? Co rozumiesz przez lubisz mieć problemy? "Zadajesz pytania?"
Grzegorz Kramer SJ
12 czerwca 2014, 11:25
Znamy się nie od dziś, no nie? I oboje wiem, że Cię nie obrażam. Historia się kołem toczy. :-)
12 czerwca 2014, 11:31
"oboje" wiemy. A co masz na myśli? Skoro się tak długo znamy, to czy "oboje" nie jest wyrazem lekceważania?
12 czerwca 2014, 12:32
Zobacz co proponuje Redakcja :-) <a href="http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,677,potrafisz-przyznac-sie-do-bledu.html">Potrafisz przyznać się do błędu?</a>
E
eva
12 czerwca 2014, 12:40
Ks. Kramer - a do twojego szamba hucpiarskiego przyszedł, nawróciłeś się, odbyłeś pokute i obiecałeś poprawę? Z aktualnych komentarzy i tekstów na profilach widać coś wręcz odwrotnego. Raczej widać ogłoszenia matrymonialne?
E
eva
12 czerwca 2014, 12:42
Ks. Kramer - a ty pokazałeś jak się oczyściłeś z chęci zdrady zakon?  Czyzby trwoje ogłoszenia matrymonialne na profilach do tego służyły?
E
eva
12 czerwca 2014, 12:43
A może wcześniej znajdziesz Kramer odpowiednią kobiete i dziecko?
A
agg
12 czerwca 2014, 16:53
widzę chodząca świętość z Ciebie. Sam się oczyszczasz w spowiedzi, sam siebie przygotowujesz. I pewnie jeszcze sam na to wpadłeś, żeby prostować swoją drogę. Szkoda że Jego w tym nie widzisz. Trochę pokory i miłości do Twoich bliźnich pijących piwko!
F
filip
11 czerwca 2014, 22:32
niezla prywata..wszyscy znajomi i krewni krolika:)
C
ciekawa
11 czerwca 2014, 20:30
Czy niejaki verbum nie jest płatnym najemnikiem lewaków? Jego wpisy pod KAŻDYM artykułem  red. Piotra są takie same. Chamski jad nienowiści, bez żadnych merytorycznych podstaw. Czy tylko verbum i podobne jemu "osobliwości" mają receptę na prawdę ? Dla mnie wpisy verbum zaczynają być niesmaczne. Czy verbum i jemu podobni  dyżurni, płatni krytykanici nie potrafią wymyśleć nic merytorycznego?
C
ciekawy
11 czerwca 2014, 20:42
To może być prawda. Pod tekstami red.Piotra pojawiają się rzeczowe argumenty krytyczne wobec tego co piszę i takie krytykanctwo, często chamskie, może być próbą ośmieszenia tych osób poprzez ośmieszenie samej krytyki.
E
esse
12 czerwca 2014, 07:40
raczej Żyłka rzeczywiście tworzy medialny profil KK i pontyfikatu tak jak dziennikarze tworzyli medialny przekaz SVII - o czym pisał papież. A papiez Franciszek też wiele razy zwracał uwagę na manipulacje dziennikarzy. Żyłka stosuje wybieranie tych informacji które mu pasują i tworzy swój profil. Myślę że na deonie cały czas "ciekawa" wiszą dowody na to co robi Żyłka. To sa fakty - poszukaj, poczytaj
K
kate
11 czerwca 2014, 20:28
Mam mieszane uczucia: z jednej strony wspomnienia z dzieciństwa (lata siedemdziesiąte XX wieku), spędzone w małym miasteczku, gdzie dzieci bawiły się na ulicach i gdzie spontanicznie przerywały np. grę w dwa ognie by podejść do kapliczki i odśpiewać litanię. Potem wracały do zabawy i nie widziały niczego nadzwyczalnego w swoim zachowaniu: było to coś naturalnego i oczywistego zarazem. Ta pobożność ludowa to było poprostu życie wiarą, taka jaka została przekazana i jaką się miało. Może nie najwyższych lotów to była pobożność (najwięcej takiego dziecięcego "zygania" było podczas tych śpiewów), ale była własna. Z tego tytułu takie show Dywizu, z reklamami, ze zdjeciami, to mi nijak na pobożność ludową nie wygląda: raczej modny obecnie folk, powrót do natury, reaktywacji dawnych obrzędów. Z drugiej strony cały ten event mówi, ze nam potrzeba jak tlenu religijności spontanicznej, naszej, żywej, może nie nazbyt pobożnej, ale własnej. Może więc trzeba robić takie show (nie mamy włąsnych propozycji, to przejmijmy po dziadkach), aby coś w nas się narodziło, coś przełamało.
Grzegorz Kramer SJ
11 czerwca 2014, 21:33
Trzeba by najpierw pogadać z tymi ludźmi, a później można by się "pokusić" o taką ocenę ich motywacji. 
E
eva
12 czerwca 2014, 07:28
a gdzie cenzura ks. Kramera - hucpiarza i zdrajcy ślubów a także robiącego z deonu swoje biuro matrymonialne. A poboznośc ludowa - to nowa "moda" jezuitów deonowych? Bo dotąt wyśmiewali wszystko co proste, ludowe, moherowe, starsze. Pouczali że tylko oni wiedza bo sa uczenie, amerykańscy, otwarci na wszystko. Dla innych cenzura
K
kate
12 czerwca 2014, 08:13
Oczywiście Ksiądz ma rację, że w osobistej rozmowie inicjatorzy akcji "Ucieczka grzesznych. Majowe 2014" i "Gorejące ognisko. Czerwcowe 2014" mogą inaczej odnosic się do swojej religijności, ale to co prezentują medialnie w wywiadach, na swojej stronie internetowej, na Facebooku właśnie skłoniło mnie do takiego, a nie innego stanowiska. Problem, który niejako jest pokłosiem takich a nie innych inicjatyw (co do których, jak napisałam, nie przyjmuję jednoznacznego stanowiska, bo de facto są to dzieła "w drodze") to problem stanowiska ludzi wykształconych, ludzi, u których rozum gra najważniejszą rolę, jak się mają odnieść do wszelkich ekspresyjnych form wyrażania wiary, do tych aspektów duchowej uczuciowości, które zwykle rażą, bo stoją na granicach teologicznej poprawności. Z jednej strony chętnie Kościół daje przykład postawy jawnogrzesznicy, która całowała stopy Jezusa, ale ma dylemat, jak się do tabunu takich kobiet odnieść: religijność opiera się na pewnej powtarzalności rytów, zwyczajów, obrzedów, ale to co decyduje o religijności to ten aspekt niepowtarzalny, osobisty, zwiazany z własnymi doświadczeniami religijnymi. Nie da się tego wystudiować i nie da się tego "zaprojektować". Jest moda na wszelkie "rekonstrukcje": odtwarzamy np. wydarzenia historyczne i to samo chcemy zrobic z religijnoscią, bo mamy głód jakiegoś autentyzmu. Było cos niepowtarzalnego w modlitwie ludzi przed kapliczkami w czasie powstania warszawskiego (a było to ich doświadczenie, tak wtedy czuli, że to powinni robić) i dlatego będziemy ten typ zachowań, wspólnoty powtarzać. Sprzeciwiam się takiej postawie, choć ją rozumiem. Lepiej pomagać ludziom (mówię o duchownych, ale i zaangażowanych świeckich) w odkrywaniu ich własnej religijności, niż odtwarzaniu doświadczeń religijnych innych w nadziei, że coś "zaskoczy".
Grzegorz Kramer SJ
12 czerwca 2014, 08:29
Nic z tego nie rozumiem.
12 czerwca 2014, 10:01
Stanowisko ~kate jest chyba jasne: W jej odczucie "obie akcje" popagowano pod hasłem działań "rekonstuktorskich"... a chodzi nie o rekontrukcję cudzych przeżyć a wykorzytsnie formy do budowy własnej relacji z Bogiem. Ale w razie czego zawsze warto zapytać konkretnie ~kate, może chodziło o jeszcze coś innego :-)
A
AP
11 czerwca 2014, 20:07
Pod koniec lat 80-tych chodziłem z dziadkami na majówkę pod kapliczkę blisko centrum miasta. Zawsze w asyście milicji, zapewne z tajniakami w tłumie. Jeszcze kilka lat wcześniej za tę samą modlitwę w tym samym miejscu ZOMO lało pałami.
V
Velasquez
11 czerwca 2014, 19:38
Czy tzw. pobożność ludowa zyskała dla pana redaktora wartość dopiero wtedy, gdy odkrył, że można z tego zrobić spektakl? No to wyjaśniam: ta forma religijność wynika z prostego założenia, że "tak się należy", a nie, że hurra zróbmy show. Takie czucie się ma albo nie. Ono jest jakby wyryte w genotypie. Można być w życiu totalnie zafajdanym ale się wie, że maj to "maryjny", a jak odpust to się idzie na sumę, a potem na tańce itp. A co do "spaceru z Jezusem" - rozumiem, że to mało spektakularne ale w KK jest takie święto jak Boże Ciało, potem jego oktawa. Jest rezurekcja z procesja i kilka innych takich sytuacji - zapraszam do wzięcia udziału. Niestety nie będzie to spektakl. Gorzej - może panów celebrytów nikt nie zauważyć.
Grzegorz Kramer SJ
11 czerwca 2014, 17:31
Serdecznie zapraszamy:  https://www.facebook.com/events/280460552131882/
E
eva
12 czerwca 2014, 08:03
To oferta matrymonialna. I ostra cenzura?