Niepokalane Poczęcie a Boże Narodzenie
Kiedyś oburzyło mnie stwierdzenie, że Adwent jest wyjątkowo feministycznym okresem liturgicznym. Ale to był kiedyś, bo dziś widzę wyraźnie, że to prawda. W jego centrum stoi przecież Kobieta i to w pełni swojej kobiecości - oczekująca dziecka*. W tym roku to przeświadczenie wzmacnia adhortacja "Evangelii gaudium" papieża Franciszka, a szczególnie fragmenty dotyczące roli kobiet w ewangelizacji, wyraźnie wiążące kobiecość z konkretnym miejscem i sposobem głoszenia.
Mnie osobiście najbardziej dotknął punkt 103 tego dokumentu, wskazujący na wrażliwość, intuicję i naturalną skłonność do skupienia na drugim człowieku jako szczególny wkład, jaki kobiety mogą wnieść w życie społeczeństw i Kościoła. Gdzieś w tle pobrzmiewa tu nauczanie bł. Jana Pawła II, który pisał o tym, jak ważna jest właściwa większości kobiet skłonność do dostrzegania wartości drugiego człowieka przede wszystkim jako osoby - tego, że jest, a nie tego, co sobą przedstawia jako tzw. "zasób ludzki".
Obaj papieże wiążą tę cechę przede wszystkim z macierzyństwem. Jan Paweł II pisze wręcz w "Mulieris dignitatem", że kobieta jest tą, której Bóg zawierza człowieka, jednocześnie dając jej wyjątkowe siły do wypełnienia tego powołania nawet w ekstremalnie trudnych warunkach: "W taki też sposób owa «niewiasta dzielna» (por. Prz 31,10) staje się niezastąpionym oparciem i źródłem duchowej siły dla innych, którzy odczuwają w niej wielkie energie duchowe. Takim właśnie «dzielnym niewiastom» zawdzięczają wiele ich rodziny, a niejednokrotnie całe narody" (MD 30).
Współczesny świat nie jest światem dla matek. I nie chodzi wyłącznie o problemy finansowe, ale o stosunek do macierzyństwa. Z jednej strony sprowadza się je do zadania, które trzeba odhaczyć na liście rzeczy do wykonania w życiu, z drugiej postrzega się je przez pryzmat doświadczenia, które jest mniej ważne niż odpowiedni status społeczny, materialny czy nawet atrakcyjność fizyczna. Kobieta ma być taka jak mężczyzna, a macierzyństwo jest czymś w rodzaju przymusowego urlopu od tego wymagania, bo na liście oczekiwań społecznych wobec kobiety jest też ciąża i poród. Więc zachodzimy, rodzimy i czym prędzej wracamy do chomiczego kołowrotka. Wartość obecności matki w domu, bycia sercem tego miejsca i tworzenia go jako przestrzeni bezpieczeństwa i stabilności; miejsca odpoczynku i "złapania oddechu", została zapoznana. Macierzyństwo jest sprowadzane do wymiaru fizjologicznego, a cała sfera emocjonalna i duchowa, do której nawiązują papieże, przestaje się liczyć.
Fakt, że kobieta wychowując swoje dzieci, bardzo realnie kształtuje przyszłość świata, jest mniej istotny w zestawieniu z tym, by działała społecznie czy podjęła pracę zawodową. Nawet papież Franciszek w dalszym ciągu wspomnianego przeze mnie punktu swojej adhortacji pisze o tworzeniu miejsca dla kobiet w strukturach kościelnych, tymczasem współcześnie zostanie członkiem (czy raczej członkinią) jakiegoś ciała doradczego niesie ze sobą dla kobiety większy prestiż niż urodzenie piątego dziecka. Jednak na to, jaki jest i będzie Kościół, o wiele większy wpływ mają te przyziemne decyzje kobiet: czy przyjmą kolejne dzieci, ile ich urodzą, jak je wychowają. O wiele większy wpływ na kształt wielu parafii ma często nie tyle fakt obecności pań w radzie parafialnej, co zdanie matki proboszcza. I potwierdzenie tego zdania, zasłyszanego kiedyś od znajomego księdza, wielokrotnie miałam okazję widzieć w rzeczywistości. Dobrze, jeśli nasz, kobiecy, głos jest słyszany w Kościele i brany pod uwagę (i nie tylko w przypadku, gdy jesteśmy matkami księży). Jednak nie chodzi o to, by być matką-społecznikiem, matką-profesjonalistą, ale matką-matką.
I nie chcę tu wypominać rodzicom, ile mają dzieci i czemu tak mało, ale, na przykład, powiedzieć mężczyznom, że kobiety potrzebują ich wsparcia i opieki. Kobieta, której towarzyszymy teraz w Jej oczekiwaniu na rozwiązanie, była przede wszystkim Matką. I to Jej macierzyństwo jest tajemnicą, którą rozważamy zarówno obchodząc uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia, przeżywając Adwent i świętując Boże Narodzenie. Warto przywrócić społecznej mentalności prawdę o wartości macierzyństwa.
* Zdaję sobie sprawę, że druga część tego stwierdzenia dla wielu osób może być trudna, jednak wbrew pozorom nie neguję tu dojrzałości kobiet, które nigdy nie były w ciąży lub zdecydowały się na życie w czystości. Matką - kimś, kto daje siebie, by ukształtować przestrzeń, w której rozwija się życie innego człowieka - można być i bez fizycznego porodu. Jak mówił w "Mężczyzną i kobietą stworzył ich" a potem powtarzał w wielu swoich tekstach bł. Jan Paweł II, zarówno macierzyństwo, jak ojcostwo są postawami przede wszystkim duchowymi i przez nie wyraża się dojrzałe człowieczeństwo.
Skomentuj artykuł