Niesmak pozostał, ale w Krakowie wygrała wrażliwość i solidarność
Najpierw były absurdalne propozycje i wypowiedzi jednego z krakowskich radnych stygmatyzujące osoby w kryzysie bezdomności. Później uruchomiła się lawina dobra.
Kiedy do naszej "Zupowej" ekipy zaczęły docierać informacje, że jeden z radnych wypowiada się publicznie o osobach doświadczających bezdomności w sposób pogardliwy i dodatkowo zgłasza pomysły, które łamią podstawowe prawa człowieka, najpierw chcieliśmy go zignorować. Kto mieszka w Krakowie i interesuje się lokalną polityką, wie, że ten pan tak już ma, że próbuje zdobywać kapitał polityczny, stosując populistyczne, krzykliwe i żenujące metody. Jak Państwo widzą, nie używam jego imienia i nazwiska. Robię to konsekwentnie od początku naszego sporu, ponieważ zdaję sobie sprawę, że jedyne na czym zależy panu radnemu, to właśnie rozgłos medialny. Sorry, nie na mojej zmianie.
W pewnym momencie musieliśmy jednak zareagować. Radny rozesłał swoje pomysły do mediów i złożył je oficjalnie na komisji. Wydaliśmy wtedy oświadczenie, w którym punkt po punkcie tłumaczyliśmy absurdalność jego projektów i skandaliczność jego wypowiedzi.
Co złego zrobił radny? Tego nie da się prosto zmierzyć, ale największe ryzyko jest takie, że swoimi nieodpowiedzialnymi i generalizującymi wynurzeniami wpłynął na utrwalenie mitów dotyczących osób doświadczających bezdomności. A to jest jedno z największych i najtrudniejszych wyzwań stojących przed organizacjami i wspólnotami działającymi na ich rzecz. Dopóki społeczeństwo nie rozumie, że nie istnieje coś takiego jak bezdomność z wyboru, że za sytuacją ludzi żyjących na ulicy stoją często ogromne tragedie, że każdy przypadek jest inny i nie ma czegoś takiego jak uniwersalna recepta na wyjście z bezdomności, to trudno mówić o realnych zmianach i skutecznym pomaganiu.
Ale poza tym można powiedzieć, że bilans jego działań jest niesamowicie pozytywny. Oczywiście trochę wbrew jego woli.
Po pierwsze dlatego, że bardzo mocno wybrzmiał publicznie fakt, iż osoby w kryzysie bezdomności są takimi samymi ludźmi jak my i mają takie same prawa jak my. I że żaden polityk, ani nikt inny, nie może im ich odebrać. Koniec i kropka. Przypomnieli o tym w specjalnym oświadczeniu między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich oraz prezes Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności, ale też wielu dziennikarzy, publicystów, działaczy społecznych, pracowników naukowych i ludzi kultury.
Po drugie dlatego, że uruchomił wielką lawinę solidarności. W środę na posiedzeniu Rady Miejskiej w Krakowie ramię w ramię stały organizacje i wspólnoty działające na rzecz osób w kryzysie. Wesprzeć nas przyjechali też ludzie z całej Polski, na czele z prawie 40-to osobową ekipą pracowników i podopiecznych Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej.
Po trzecie dlatego, że dzięki niemu mogłem uczestniczyć w niezwykle budujących spotkaniach. Choćby tym środowym, kiedy po kilku godzinach w Radzie Miasta, poszliśmy do Żywej Pracowni i wspólnie - bezdomni i domni - dyskutowaliśmy o Karcie Praw Osób Doświadczających Bezdomności i rozmawialiśmy o stojącymi przed nami wyzwaniami. Albo kilka dni wcześniej, kiedy w gronie organizacji pozarządowych, zaczęliśmy pracować nad utworzeniem forum współpracy między nami.
Były też takie chwile, w których żałowałem, że nie wszyscy mogą zobaczyć, to, co ja widzę. A może w szczególności osoby o wrażliwości podobnej do pana radnego. Kiedy słucha się osoby w kryzysie bezdomności piszącej doktorat albo takiej, która w dyskusji wykazuje się taką wiedzą o prawach człowieka, że szczena opada, kiedy widzisz ich inteligencję i błyskotliwość i równocześnie znasz ich dramatyczne historie, które doprowadziły ich do życia na ulicy, to doskonale wiesz, że te wszystkie generalizacje i uproszczenia są kompletną bzdurą.
Na szczęście jest wielu ludzi, którym zależy, żeby pokazywać prawdę o niesłychanie skomplikowanych przyczynach bezdomności. I takich, którzy chcą im towarzyszyć w tym trudnym życiu. Każdej i każdemu z nich chciałbym po tych intensywnych i trudnych tygodniach z całego serca podziękować.
A do naszych przyjaciół z Plant powiem krótko - tak łatwo się nie poddamy.
Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl, współautor "Życia na pełnej petardzie". W 2018 roku ukazała się jego najnowsza książka "Łobuzy. Grzesznicy mile widziani". Jeden z inicjatorów ruchu społecznego Zupa na Plantach. Jego działania można obserwować na Instagramie i Facebooku
Skomentuj artykuł