Niewiele jest osób, które potrafią towarzyszyć w żałobie

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)

W ubiegłą niedzielę, 15 października, obchodzono Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego. Social media zalały się zdjęciami porcelanowych aniołków. Choć sama nie doświadczyłam straty dziecka, ten dzień był dla mnie z wielu względów trudny.

Mam świadomość tego, ilu jest wokół mnie rodziców cierpiących w milczeniu. Tych, którzy stracili swoje dzieci bardzo wcześnie, na pierwszym etapie ciąży. I tych, którzy swoje maleństwo przytulili tylko raz. Pamiętam, gdy temat śmierci dziecka pojawił się w moim życiu po raz pierwszy, wspominam moją bezradność - nie potrafiłam w żaden mądry sposób towarzyszyć tamtej mamie. Z upływem lat przychodziły jednak kolejne, często trudne dla mnie doświadczenia - również utraty najbliższych osób, choć nie dzieci – i moje serce w jakiś sposób otwiera się dziś na ból innych. Nie wiem co czuje rodzic, który stracił dziecko, ale wiem co to znaczy stracić kogoś, kogo się bardzo kochało i za którym płacze się w milczeniu, w środku kolejnej nieprzespanej nocy.

Niebawem będziemy obchodzić dzień zaduszny. Dla wielu ten zbliżający się czas trąci cmentarnym kiczem i jest tylko przykrym obowiązkiem zrobienia objazdówki do rodzinnych grobów. Są też jednak tacy, którzy stojąc nad mogiłą, czują jak kolejny raz w ich życiu coś pęka, tak jakby na nowo doświadczali straty, jakby życie nieustannie wyrywało coś z ich serca, kawałek po kawałku.

DEON.PL POLECA

Nie zrozumie bólu straty ten, kto jej nie doświadczył. Nie silę się więc na mniej czy bardziej mądre analizy dotyczące utraty dziecka. Myślę, że każdy z nas w swoim życiu doświadcza różnego rodzaju bólu, choć nie zawsze on wiąże się z czyjąś śmiercią. Dla mnie dziś jednak ważnym jest to, jak żyć pomimo tych strat.

Nie oszukujmy się, nie spotka nas morze empatii. Niewiele jest osób, które potrafią towarzyszyć w żałobie. Jeszcze mniej jest takich, którzy otulają swoją postawą osieroconych rodziców. To jest trudne, bo istnieje takie miejsce w sercu człowieka, do którego ma dostęp tylko on sam i Pan Bóg. Gdy cierpimy, to miejsce zionie ogromnym bólem, woła o utulenie, a nijak nie da się go niczym wypełnić, a zagłuszane krzyczy jeszcze mocniej. Warto dać sobie prawo do bólu, do żałoby, do straty - na swoich warunkach. Ludzie obok może i mówią, że nie ma nad czym płakać, przecież to „był tylko płód”, albo „przynajmniej już się nie męczy”, ale każdy ma prawo przeżywać stratę. Każdy.

Gdy żegnałam się z moją mamą, miałam bardzo silne wsparcie pani psycholog i mądrego kapłana. Zostałam psychicznie i duchowo przygotowana na ostatnie spotkanie, potrzymanie za rękę, przytulenie. Mam w sobie ogromną wdzięczność za to, że tak było - że to wsparcie przyszło do mnie w odpowiednim momencie. Wiem, że nie każdy ma takie doświadczenie, czasem do bólu straty dochodzi trauma wyniesiona z zimnej szpitalnej sali czy ludzkiej bezduszności. Dochodzi też czasem żal wynikający z pretensji kierowanych do samego siebie, że coś można było zrobić inaczej, lepiej, bardziej… Warto w takie doświadczenia wpuścić Pana Boga i powiedzieć Mu o tym, że boli mnie tutaj, o i jeszcze tu… Być może warto też, pomimo wcześniejszych zranień, opowiedzieć o swojej stracie, o każdym jej aspekcie, osobie zaufanej. Być może będzie to pierwsze otulenie otrzymane od lat, warto się na nie otworzyć…

Utracone dzieci. Pustka po stracie współmałżonka, rodzica, przyjaciela. Pomimo tego, że być może nie każda osoba stojąca obok nas chce to zrozumieć i przyjąć, dajmy sobie przestrzeń na utulenie samych siebie. W taki sposób, jak tego dziś potrzebujemy. Nie po to, by się zadręczać, ściągać w odmęty smutku, ale po to, by nie spychać poczucia straty w kąt kolejny raz. Szukajmy wsparcia, jeśli jest taka potrzeba. Bądź chwil samotności, jeśli to ona da nam dziś siłę by żyć dalej. Przede wszystkim jednak pozwólmy Jezusowi by w tym wszystkim był z nami, wszak On jest najlepszym lekarzem, On jest zmartwychwstaniem i życiem…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Niewiele jest osób, które potrafią towarzyszyć w żałobie
Komentarze (1)
KS
Katarzyna Stefańczyk
19 października 2023, 19:53
Tak, to prawda. Wobec cierpienia i żałoby zostajemy najczęściej sami. I warto szukać pomocy. Pod koniec czerwca straciłam moje nienarodzone dziecko, nie mam grobu nad którym mogłabym płakać, nie znam przyczyny dla której nie jest dzisiaj z nami. Nic nie zwiastowało nieszczęścia... Pozostaje ból straty i wiara, że moje maleństwo jest u Boga, w Jego najlepszych rękach. Czy jest mi ciężko? Tak. Czy z czasem będzie lżej - nie wiem. W momencie, gdy dowiedziałam się, że serduszko maleństwa przestało bić, miałam przed oczami Matkę Bolesną pod krzyżem, trzymającą w rękach swojego umęczonego Syna. Ona też cierpiała, nie rozumiała, ale nie złorzeczyła, tylko kochała. Matko, naucz mnie iść Twoimi śladami, wyproś u Boga łaskę aby kochać bez słów skargi, prowadź nas drogą do nieba, miejsca spotkania z Miłością, bez której nikt z nas by nie istniał.