Ojczyzną chrześcijan jest niebo

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Chyba już dziś nie sposób wskazać, kto zaczął tę polsko-polską wojenkę, i jestem przekonany, że nie będzie w niej zwycięzców i zwyciężonych, a wszyscy z niej wyjdą poobijani. Może więc warto byłoby przyjąć papieskie zaproszenie i wejść w optykę Miłosierdzia?

Muszę się przyznać, że z coraz większym smutkiem odbieram i czytam wiadomości płynące z kraju. Oto przeżywamy Adwent, czas oczekiwania na przyjście Zbawiciela.

Mogliśmy się cieszyć radością z wyniesienia do chwały ołtarzy dwóch polskich męczenników z Peru, którzy własnym życiem i śmiercią ukazali, że miłość silniejsza jest niż nienawiść. Papież otworzył Bramy Miłosierdzia, inaugurując nadzwyczajny Rok Łaski. Człowiek może liczyć na przebaczenie nawet najstraszniejszych zbrodni, których się dopuścił, gdyż Boża miłość jest większa niż ludzki grzech i upadek.

DEON.PL POLECA

Tak wiele motywów, aby z nadzieją patrzeć w przyszłość. U nas natomiast dominuje niekończący się spór, świadomie podgrzewany przez polityków i media. I któremu niestety wielu z nas ulega. Spór o Trybunał, spór o ustawę, spór o... marsze i demonstracje.

Chyba już dziś nie sposób wskazać, kto zaczął tę polsko-polską wojenkę, i jestem przekonany, że nie będzie w niej zwycięzców i zwyciężonych, a wszyscy z niej wyjdą poobijani. Może więc warto byłoby przyjąć papieskie zaproszenie i wejść w optykę Miłosierdzia? Przyznać się, że każdy z nas zawinił i popełnił grzech, przyjąć darmowe przebaczenie i rozpocząć kolejny raz - jak po dobrze odbytej spowiedzi - drogę prowadzącą ku wyzwoleniu. Niestety wolimy spory i głośne udowadnianie swoich racji.

Z mieszanymi uczuciami przeczytałem tekst homilii, którą wygłosił ks. Wojciech Bartkowicz, rektor Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie w czasie ostatniej miesięcznicy smoleńskiej. Wskazywał na siłę istniejącą ponad podziałami, mówił o wyższej formie poznania i patrzenia na sprawy tego świata; w katastrofie zginęło bowiem "wielu ludzi z tak różnych stron sceny politycznej, z tak różnych obozów, o tak różnej wizji Polski, połączonych tą śmiercią na stanowisku.... Teraz widzą lepiej. Teraz patrzą z Bożej perspektywy na nasze sprawy, sprawy tego świata". Piękne słowa, które jednak zakłóciło sformułowanie, aby ofiary katastrofy stanowiły "w tym Boskim chórze, w tym Boskim parlamencie taką polską grupę. By polskich spraw nie odpuszczali...".

Rozumiem homiletyczny styl, ale zdecydowanie wolę, aby Boża rzeczywistość pozostała królestwem, parlamenty natomiast były formami sprawowania władzy należącymi do porządku tego świata. W parlamencie można bowiem przegłosować wszystko, może nawet w tym niebiańskim dałoby się przegłosować innego boga, bardziej narodowego, bo ten obecny jest za bardzo powszechny.

Nie chciałbym, aby w niebie dominowały spory i narodowe opcje. Dlatego też o wiele bliższe są mi słowa, które wypowiedział kard. Angelo Amato, prefekt Kongregacji ds. Świętych, w czasie uroczystości beatyfikacyjnych peruwiańskich męczenników: "Za kilkanaście dni będziemy obchodzili uroczystość Bożego Narodzenia. Jezus przyszedł na ziemię i przyniósł na nią język nieba. Tym niebiańskim językiem jest miłość. Jest to język Boga. Trzej kapłani męczennicy mówili językiem miłości Boga, choć pochodzili z odległych krajów, władali odmiennymi językami, mówili po polsku i włosku, a później opanowali hiszpański - mowę swych wiernych. W rzeczywistości jednak językiem naszych trzech męczenników był język miłości. Jedyny język, który przełamuje podziały i czyni z nas mieszkańców nieba. Nauka, którą głosili, ich powołanie były lekcjami miłości, bo miłość pokonuje nienawiść i chęć zemsty. Miłość jest prawdziwym «świetlistym szlakiem», który przynosi życie, a nie śmierć, który tworzy braterstwo, a nie podziały. To właśnie miłość towarzyszy człowiekowi w drodze do raju".

Autor Listu do Diogeneta z II wieku w pięknych słowach opisał życie chrześcijan pierwszych wieków: "zamieszkują miasta Grecji oraz innych krajów, tak jak każdemu z nich przypadło w udziale. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Ojczyzną każdego jest jego własny kraj, przebywają tam jednak tak, jakby byli na wygnaniu... Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą".

Zbliża się Boże Narodzenie. Będziemy obchodzić pamiątkę cudownej wymiany: "Bóg stał się mieszkańcem ziemi, aby człowiekowi otworzyć bramy nieba". Innymi słowy: Bóg się ogranicza, zamyka się w ludzkim ciele i w ludzkiej kulturze, aby człowiek wychodził ponad ograniczające go ograniczenia i stał się mieszkańcem Nieba.

Zaraz po urodzeniu Jezus został zawinięty przez Maryję w pieluszki. I gdyby rozumieć je w sensie przenośnym, moglibyśmy powiedzieć, iż został On owinięty w szatę rodzimej kultury, tradycji, historii, innymi słowy - tego wszystkiego, co związane jest z ziemską Ojczyzną. Ojczyzna ziemska ma zatem wartość. Gdyby to było bez znaczenia, nikt przecież Palestyny czy Izraela nie nazywałby dziś Ziemią Świętą. Sam Jezus wielokrotnie odnosił się do swych ojczystych korzeni. Zaznaczył jednak wyraźnie, że Jego Królestwo nie jest z tego świata.

Odwiedzając różne kraje, chętnie zaglądam do sklepików z ludowymi pamiątkami. Zatrzymuję się nad bożonarodzeniowymi żłóbkami i czasami nawet coś kupię z nadzieją, że w przyszłości wzbogacą one misyjne muzeum mojej prowincji zakonnej. Święta Rodzina i Nowonarodzone Maleństwo, pasterze, Trzej Królowie o rysach plemion zamieszkujących andyjskie szczyty lub amazońską dżunglę.

Bóg, który stał się jednym z nas, bliski kulturze każdego z ludów tej ziemi. Który jednak wskazuje, że naszą ojczyzną jest niebo i uczy nas mówić językiem nieba, tym uniwersalnym - językiem miłości. Faktycznie bowiem o ile Niemcy są z Niemiec, a Polacy z Polski, to Ojczyzną chrześcijan jest Niebo. Dziś pielgrzymujemy po ziemi naszych Ojców, po Polsce, by dojść do Ojca Niebieskiego, do niebieskiej Ojczyzny.

Daj Boże, abyśmy stali się mieszkańcami Nieba.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojczyzną chrześcijan jest niebo
Komentarze (4)
M
Milosc
18 grudnia 2015, 01:55
Żyjemy w Niebie, ono jest naszą prawdziwą ojczyzną, naszym domem. To, co ziemskie jest wycinkiem przeogromego spektrum, Raju, Bożego Królestwa z wszelkimi w nim możliwościami, które wybieramy sami. Jesteśmy świadomością, która posiada ciało, umysł i duszę. Ciało jest naszym pojazdem, umysł narzędziem, dusza wewnętrzną wiedzą. Mową duszy są uczucia, mową umysłu - myśli, mową ciała reakcje. Wspólnie tworzą one nasze unikalne doświadczanie rzeczywistości, którą sami dla siebie w połączeniu z innymi świadomościami wybraliśmy. Każdy z nas decyduje czy wybiera spędzić życie "martwym" tj. w nieświadomości, pogrążony we śnie, ulegając iluzjom napędzanym przez zewnętrzny świat, w którym panuje się nad innymi lub oddaje się panowanie innym. Każdy z nas we właściwym dla siebie momencie może też wybrać żyć świadomie, tj. obudzić się, przypomnieć sobie skąd pochodzi, Kim jest, dlaczego tu jest i rozpocząć kolejny proces kreacji, z pomocą Boga panując nad swoim życiem z pełną za nie odpowiedzialnością. Od uzdrowionego wnętrza wychodząc tworzymy nowy świat przyjazny, w którym służy się innym, odradzając siebie i budząc innych do nowego życia.    
K
Karmel
17 grudnia 2015, 00:16
Refleksja nad pielgrzymowaniem do niebieskiej ojczyzny winna nam towarzyszyć ustawicznie, nie tylko w chwili wyjątkowego nasilenia demokratycznego kołowrotu. Ja na miejscu ojca, nie wiązałbym porządku tego świata na stałe z nowodemokratyczną herezją, gdyż oznaczałoby to zgodę na życie we wrogim nam katolikom otoczeniu. Nie przekreślałbym też ojczyzny ziemskiej, bo to przecież tradycja ojców naszych, danina pracy i krwi, dar rozumienia i pomocy- nasza wspólna tożsamość.    
15 grudnia 2015, 18:32
Najsmutniejsze jest to, że ludzie potrafią pół życia dorosłego zabijać się, żeby mieć pozostałe pół takiego życia jak najlepszym (przeciętnie tylko ostatnie 20-30 lat żywotu). Czym jest ta drobineczka czasu starzejącego się nieubłaganie człowieka w porównaniu do wieczności życia w Cywilizacji Niebiańskiej? Prawdziwego, niekończącego się, przeszczęśliwego życia, w którym trofea, nagrody, przywileje, funkcje, odpowiedzialności będą rozdane (oddane!) najsprawiedliwiej na świecie i … na wieki, bez możliwości podkupienia, przechytrzenia, przywłaszczenia itd., tak, jak się dzieje na ziemi, powszechnie.
PG
Pawel G
15 grudnia 2015, 17:41
Pielgrzymowanie do nieba jest oczywiście tym, co chrześcijanin powinien robić. Tak samo, rodzina dzieci bożych jest dla niego najważniejsza.  Jednak to pielgrzymowanie jest jego całym życiem i to życie powinien poświęcić swojej rodzinie, Kościołowi i ojczyźnie. To go wcale nie zwalnia z troski o sprawy dotyczące jego ziemskiej rodziny i ziemskiej ojczyzny.