Panowie, posuńcie się trochę!
"Kościół ma obsesję na punkcie aborcji, małżeństw, gejów i antykoncepcji" - zawyrokował portal Wyborcza.pl (oraz dziesiątki innych, również zagranicznych mediów), cytując rzekomo wypowiedziane przez Franciszka słowa. Wyrwane z kontekstu (w dodatku nie do końca rzetelnie przetłumaczone) papieskie wypowiedzi szybko stały się pożywką dla medialnych spekulacji. Oto nastąpi rewolucja w Kościele! Wreszcie otworzy się furtka dla aborcji, antykoncepcji, związków homoseksualnych, a może i dla kapłaństwa kobiet - zakrzyknęli radośnie piewcy nowego wspaniałego świata.
Papież (chyba po raz pierwszy w historii!) zasłużył na uznanie Wandy Nowickiej, która uznała go za "przeciwieństwo poprzedników". Jej zdaniem, Franciszek "nie chce, by duchowni narzucali światu swoją wizję moralności, odsądzając przy tym od czci i wiary osoby homoseksualne lub zabiegające o prawo do aborcji". I właściwie, do tego momentu mogłabym się nawet zgodzić z Nowicką - rzeczywiście, Ojciec Święty mówi o homoseksualistach, kobietach, które dopuściły się aborcji czy rozwodnikach z niezwykłą delikatnością, nikogo nie potępia. "Jeśli ktoś jest homoseksualistą, a poszukuje Pana Boga, i ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać?" - pytał, w równie "rewolucyjnym" wystąpieniu podczas podróży powrotnej z Brazylii.
Trzeba jednak wiele złej woli, aby papieskie wypowiedzi traktować jako zwiastun jakiejś rewolucji, a tak niestety dzieje się w przypadku ostatnich wywiadów udzielonych przez Ojca Świętego. "Głoszone przez Franciszka poglądy zdają się świadczyć o tym, iż może on planować rozpoczęcie długo oczekiwanej reformy Kościoła Katolickiego" - sądzi Wanda Nowicka. Wicemarszałek chyba nie do końca doczytała rozmowę z Ojcem Świętym, bowiem wyraźnie podkreśla on, że stanowisko Kościoła w kwestii aborcji, antykoncepcji czy małżeństw homoseksualnych jest "znane", On zaś sam "jest synem Kościoła". A więc, ze zmian nici, butelki z szampanem daremnie odkorkowane - wyczekujący rewolucji muszą obejść się smakiem.
W całej medialnej histerii, w jaką popadły media, zarówno nieprzychylne Kościołowi (które "naginały" słowa papieża według własnych potrzeb), jak i katolickie (które próbowały je prostować) bez większego echa przeszły słowa na temat roli kobiet w Kościele. A szkoda, bo były równie (a może nawet bardziej!) rewolucyjne, aniżeli rzekome połajanki za obsesję. Franciszek przyznał, że w Kościele wciąż za dużo jest męskiego pierwiastka. Ojciec Święty postawił pytania o rolę kobiety: "Co czynić, by ta rola stała się bardziej widoczna?". Jego zdaniem, warto poszerzyć tę przestrzeń, by rola kobiet w Kościele była bardziej wyrazista. I tu pojawia się niemały dylemat, bo, z jednej strony, pań w Kościele jest bardzo dużo, a niektórzy twierdzą wręcz, że to one nadają ton przeżywaniu wiary, także męskiemu, niejako czyniąc duchowość zniewieściałą. Z drugiej strony, obecność kobiet ogranicza się do wypełniania raczej podrzędnych ról czy też ról służebnic, które nie zabierają głosu w ważnych dla Kościoła kwestiach. "Kobiety często mają rację, tylko nikt ich o zdanie w Kościele nie pyta" - ocenia s. Małgorzata Chmielewska.
Jak więc uwypuklić rolę kobiet bez wychodzenia poza doktrynalne ramy, które nie pozwalają na wyświęcanie kobiet? "Nie można ograniczać się do tego, że kobieta jest ministrantką czy przewodniczącą Caritas, katechetką... Nie! Musi być czymś więcej" - przekonywał w rozmowie z dziennikarzami Franciszek, jednocześnie przypominając, że Kościół wyraźnie wypowiedział się na temat wyświęcania kobiet i "ta brama jest zamknięta". Pomocnym w znalezieniu konsensusu może być spojrzenie na Matkę Bożą. "Maryja, była ważniejsza niż apostołowie, biskupi, diakoni i kapłani. Kobieta w Kościele jest ważniejsza niż biskupi i kapłani" - podkreślał Franciszek na pokładzie samolotu. Z kolei, w wywiadzie dla "La Civilta Cattolica" papież wyraził obawę przed rozwiązaniem w duchu "maczyzmu w spódnicy". Kobieta różni się od mężczyzny i jej rola nie może być inspirowana ideologią "maczyzmu".
Chociaż Jan Paweł II wiele miejsca w swoim nauczaniu poświęcił płci pięknej (warto pamiętać choćby o Liście Apostolskim o godności i powołaniu kobiety "Mulieris Dignitatem"), to Franciszek ubolewa nad tym, że do tej pory nikt nie stworzył głębokiej teologii kobiety. Być może za jego pontyfikatu pojawią się kolejne wzniosłe dokumenty, listy czy nawet encykliki poświęcone tematyce kobiecej, ale chyba nie w tym rzecz. Papieżowi, który raczej wydaje się człowiekiem czynu, też chyba nie do końca o to chodzi. Wydaje się, że ważniejszym od kilometrów zapisanych słów jest konkretne działanie, zmierzające ku temu, by zrobić kobietom miejsce w Kościele. Gdzie go szukać? Spójrzmy choćby na ważne kościelne instytucje, gdzie rzecznikami prasowymi są przeważnie panowie - na kurie diecezjalne, gdzie dominuje patriarchat, a kobiety mogą co najwyżej parzyć kawę w sekretariacie. Na organizacje charytatywne, w których - owszem, jest wiele kobiet, ale daremnie szukać ich w zarządach czy radach decyzyjnych. Na wspólnoty, którym przewodniczą panowie. Na katolickie uczelnie, gdzie kobiet-wykładowców jest jak na lekarstwo. Przestrzeń jest, tylko trzeba jej poszukać i sprawiedliwie się nią podzielić. Panowie, posuńcie się nieco, robiąc trochę miejsca paniom!
Marta Brzezińska-Waleszczyk - publicystka portalu Fronda.pl, doktorantka w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW, publikowała w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Polskiej" i kwartalniku "Fronda". Przygotowuje rozprawę doktorską o social media w Kościele.
Skomentuj artykuł