Papież dał księżom mocnego kopa

Grzegorz Kramer SJ

Poważnie, to fajna sprawa być księdzem. Szczególnie kiedy papież cię słucha. Dwa tygodnie temu pisałem "do Franciszka" prośbę, a w niej m.in., by przypomniał nam - księżom - żebyśmy mówili o miłosiernym Bogu i nie bali się wyjść z wieczernika.

Franciszek spotkał się z ludźmi świata konsekrowanego i duchownymi na Mszy w Centrum Jana Pawła II i mówił dokładnie o tym, o czym ja pisałem w formie prośby do niego. Znów nam przypomniał, że podstawowym powołaniem tych, którzy świadomie poszli za Jezusem, jest wyjście do świata i głoszenie nadziei.

Papież jest człowiekiem, który w imieniu Jezusa przypomina mi - zakonnikowi i księdzu - że jestem narażony na pokusę wygodnictwa. Nie wystarczy złożyć ślubu ubóstwa i mieć mało gotówki w portfelu. Chodzi o sposób myślenia - zbudowania sobie takiego świata, który, choć może być ubogi, to jednak będzie bardzo wygodny. Podczas spotkania z młodymi mówił o tym samym, używając przykładu wygodnej kanapy. Co może być - według mnie - tym wygodnym światem? Wszystko to, co sprawia, że ja czuję się dobrze i bezpiecznie: poglądy, ludzie, prace. Każdemu z nas grozi poddanie się pokusie otoczenia się takimi ludźmi, którzy będą nas utwierdzać w naszych wizjach świata, a dokładniej - naszymi przeciwnikami

Kiedy papież mówił do księży, którzy są przecież bardzo przywiązani do głoszenia ortodoksji, używania utartych zwrotów i reguł, o konieczności zapisywania pustych kart Ewangelii, a więc do wychodzenia poza to, co już jest napisane, bardzo się ucieszyłem, że Franciszek, podobnie jak Jezus posyła mnie do świata - nie z gotowcem, ale Duchem Świętym, który będzie mnie uczył tego, co mam mówić i jak działać.

W jego przemówieniu pojawia się - kiedy mówi o zapisywaniu kart - pytanie: czy są "zapisywane trochę", sugerujące, że "trochę" to za mało. Słyszę tu echo ignacjańskiego MAGIS - więcej, bardziej. Chrześcijaństwo, a więc też bycie zakonnikiem i księdzem, nie może być wybudowaniem dla siebie i swojej wspólnoty bezpiecznego domu, ale musi być czymś, co każe mi przekraczać moje osobiste granice. Po co? By lepiej świadczyć o tym, że naprawdę wierzę przede wszystkim Bogu, a nie sobie.

Wierzę, że papież, mówiąc proste rzeczy, pokazał nam, że w ewangelizacji nie chodzi o komplikowanie ludzkiego życia, ale o pokazanie ludziom takiego Jezusa, który przychodzi z nadzieją, że ostatnie słowo nie należy do zła i rozpaczy. Wierzę, że Franciszek znów dobitnie pokazał, że nasze głoszenie Słowa musi być egzystencjalne - odnosić się do realiów życia współczesnego człowieka, a nie tylko być wspominaniem starożytnych tekstów, co jest świetną sprawą na seminarium naukowe, ale nie w kontekście codziennego życia.

Podsumowując. Papież dał nam mocnego kopa do szukania środków dotarcia do ludzi spoza Kościoła i odwagę do bycia kreatywnym w tym docieraniu.

Chcę się do czegoś na koniec przyznać. Wprawdzie głośno (nawet przed sobą) tego nie wypowiadałem, ale gdzieś w sercu miałem takie oczekiwanie, że przemówienia Franciszka, a szczególnie to do duchowieństwa, przyniesie mi arsenał argumentów "przeciwko". Że wyłapię jakieś perełki, które będę mógł wykorzystać we wszelkiego rodzaju dyskusjach i sporach. Tymczasem kiedy słuchałem i teraz, kiedy wracam do tekstów, nie znajduję argumentów "przeciwko", ale "za". Za tym, żeby sobie i innym przypominać, że nie my tu jesteśmy najważniejsi, ale Ten, który nas wezwał do misji głoszenia światu Jego miłosierdzia.

Grzegorz Kramer SJ - jezuita, blogerpomysłodawca mszy w intencji mężczyzn w kościele św. Barbary w Krakowie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież dał księżom mocnego kopa
Komentarze (19)
M
Michał
13 sierpnia 2016, 10:09
Tekst latynoamerykański o latynoamerykańskim Ojcu Świętym Nic dziwnego, że powyższy tekst chwali papieża Franciszka. Jest to wypowiedź bardzo typowa dla Ameryki Łacińskiej i demagogii w ogóle: dużo słów i niemal zupełny brak treści. Drogi Księże Autorze! Kiedy Kościół katolicki nie wychodził do ludzi i kiedy nie miał odwagi głosić miłosierdzia najbardziej go potrzebującym? Ależ kłania się choćby świadectwo świętej Faustyny i jej "Dzienniczek". Nie jest prawdą, że Franciszek dał kopa księżom - niezależnie od Twojego pragnienia bycia zauważonym przez lewacki portal "Deon". Prawdą jest twierdzenie odwrotne: To raczej Polska dała kopa Franciszkowi, który będąc głową Kościoła katolickiego po raz pierwszy miał okazję zobaczyć katolicyzm masowy inny niż w wersji soft, bez wymagań. Taki na przykład, że wierni nie idą do domu dlatego, że pada deszcz. A przede wszystkim katolicyzm taki, który faktycznie wychodzi do wszystkich z miłosierdziem - o ile zagubieni chcą choćby słuchać. Zawsze istniał ten warunek Bożego Miłosierdzia: chcieć przyjąć i słuchać. Lewicowy Franciszek o tym wymogu konsekwentnie zapomina. Jeżeli Polska oodświeżyła mu pamięć, to wyjdzie na to zdrowie i Ojcu Świętemu, i całemu Kościołowi. Michał Obrębski
Jack French
11 sierpnia 2016, 21:47
Ojciec głosi takie fajne podejście, pełne miłości, tolerancji, zrozumienia, cierpliwości i zachęty. Ale jak to się ima z Deonem, który usuwa konta osób, które mają inne zdanie, niż jego autorzy? I jak to się ma z członkami redakcji, którzy usuwają konta swoich znajomych, kiedy ta ich filozofia zostaje poddana pod wątpliwość? Miłość, tolerancja, otwartość - ok, ale tylko dopóki się ze mną zgadzasz? Zaprzecza ksiądz niestety samemu sobie. Sam neguje innych i atakuje, głosząc wszechmiłość bez granic.
Oriana Bianka
11 sierpnia 2016, 10:47
Papież mówił księżom, żeby być blisko ludzi, szczególnie teraz w zmieniającym się świecie. Kiedyś opiekowałam się bardzo ciężko chorą, bliską mi osobą. Do dziś pamiętam księdza - kapelana szpitalnego, który udzielał mi wsparcia, było to bardzo cenne i mądre wsparcie: obecność i mądre rady, jak można pomóc cierpiącej osobie, ale również, jak ja mam dać sobie radę w tamtej sytuacji. Miłosierdzie - jest wiele okazji, gdzie miłosierdzie można okazywać i wielu ludzi, którzy go potrzebują. Jako matka wiem, że metody kar i nagród oraz słowa w wychowaniu nie są tak skuteczne, jak własny przykład. Miłosierdzie trzeba czynić i pokazać jak to robić w codziennym życiu, a nie tylko o nim mówić. Przykłady takich osób jak siostra Chmielewska, śp. ks. Kaczkowski działają na wielu ludzi. 
10 sierpnia 2016, 14:30
Dobry list do papieża, bardzo dobre zdjęcie i tytuł też dobry :))
10 sierpnia 2016, 11:47
To dobre przemyślenia tylko że pozostaje pytanie na jaki grunt te słowa padną, ile jest wśród duchowieństwa żyznej gleby a ile skał i kamieni? Wydaje mi się, że Duch Święty musi się mocno w polskim kościele wysilić by tę glebę uzyźnić bo większość duchownych znalazła sobie wygodne zacienione jamki w skałach i siedzą wygodnie otaczani przez przekonanych. Więcej takich tekstów i potrzebne nieustanne o tym przypominanie.
K
Krzysiek
10 sierpnia 2016, 08:57
Osobiście darzę ks. pewną sympatią. I bardzo często przychylam siędo księdza wypowiedzi. Jednak to, że napisał ks. list do Papieża i zasugerował mu co ma powiedzieć duchowieństwu przebija wszystko. Nic mnie już dawno tak nie rozbawiło ;-) Nie twierdzę, że zrobił ksiądz coś złego, ale to jest po prostu bardzo śmieszne ;-)
abraham akeda
10 sierpnia 2016, 08:35
Kramer na papieża!
S
stefan
9 sierpnia 2016, 23:25
Dobrze, że o. Grzegorz SJ napisał Ojcu Świętemu, co Ten ma powiedzieć duchowieństwu:) Troszeczkę pokory...
S
stos
9 sierpnia 2016, 21:53
Gdy czytam tekst o.Kramera zadaję sobie pytanie :Czy mamy tu do czynienia z ograniczeniem umysłowym czy też ze zła wolą. No bo jak potraktować budowanie oparte li tylko na negacji. Zjawisko to szeroko rozpowszechnia się w okresie posoborowym. Można to określić mianem ducha rewolucjnego,kapitulanctwa, miałkości intelektualnej. Ja zaś pozwolę sobie przydać mu jedno określenie -ZDRADA. Zdradą bowiem jest bezczelne wykorzystywanie Ducha Świętego do uderzania w katolicką ortodoksję. Prawdziwe jest to zwłaszcza dziś kiedy bycie ortodoksem czy też integrystą w potocznym odbiorze demo-liberalnego motłochu ma wydźwięk wyłącznie pejoratywny. W istocie zaś bycie katolikiem wczoraj,dziś czy jutro oznacza jedno: BYĆ ZNAKIEM SPRZECIWU WOBEC ŚWIATA. Tym zaś obecnie w sposób sczególny jest integralna nauka katolicka, nie idąca na żaden kompromis, wierna Naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi. Bądźmy więc ortodoksami, wbrew światu, bowiem głosimy nie naszą naukę,lecz naukę JEDYNEGO PRAWDZIWEGO KOŚCIOŁA-KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO,KTÓRĄ POWIERZYŁ MU JEZUS CHRYSTUS. Walczmy o to aby nic z tej nauki nie uległo zatarciu.           
Grzegorz Kramer SJ
9 sierpnia 2016, 22:18
Stosik zacznij od ujawnienia swojej tożsamości. 
9 sierpnia 2016, 23:04
Chciałbyś poznać stos? To grozi poparzeniem.  
Marcin Kaczmarczyk
10 sierpnia 2016, 08:06
To najwięksi ortodoksi wysłali Jezusa na krzyż. Idź i ucz ludzi jak mają żyć. Z pewnością wszyscy będą Cię sluchać.
K
Krzysiek
10 sierpnia 2016, 09:10
Drogi kolego, ks Kramer tak naprawdę nie mówi nic zdrożnego. Co prawda wydaje się czasami, że ponosi go duma (przechodząca nawet w bezczelność) i pała jakąs dziwną niechęcią do ortokatolików, jednak tak naprawdę ks. Kramer kieruje swoje teksty do specyficznej grupy ludzi. Odbieram go tak, że jest to facet przeznaczony do pracy na obrzeżach, ponieważ swoją postawą i zachowaniem pokazuje, że pederaści ganiający z tęczową flagą też są dziećmi Bożymi. Ks. Kramer dzialający w tych trudnych środowiskach postępowców może zrobić bardzo dużo dobrego. Tylko niech pamięta, że w środowisku konserw (np. kiboli, ultrasów i narodowców, a takze takich zwykłych mieszczuchów jak ja) będzie siał bardzo duże zgorszenie i w efekcie kosciół osłabi. Wydaje mi się, że ksiądz Międlar był bardziej otwarty na wszystkich i ten Kościól bardziej spajał w całość. Niesłuszna nagonka na tego ks. zamknęła mu usta. A mógł on pomóc wielu szukającym Boga.
DN
Danuta Nowak
9 sierpnia 2016, 10:09
Wszyscy papieża chcą używać, do swoich celów i to jest dołujące, i z prawa, i z lewa ... A tymczasme On, od poczatku, nie mówi niczego innego niż Pan Jezus...życie jest cenne od poczęcia do naturalnej śmierci, mamy kochać bliźniego, ewangelizować, być dobrym, życzliwym, radosnym,  rodzina to skarb największy, a jest nią mężczyzna i kobieta, dzieci... nic nadzwyczajnego...a każdy chce czegoś "rewolucyjnego" ale czego? Wystarczy sięgnąć po Kazanie na Górze i to wystarczy...
AC
Anna Cepeniuk
9 sierpnia 2016, 09:44
Też tak uważam. Szkoda tylko, że tyle miejsc pustych było.... 3.500 z 7.000 przygotowanych....... Niewielu więc chce słuchać... I dalej będą ortodoksję głosić i utartymi zwrotami się posługiwać....
Grzegorz Kramer SJ
9 sierpnia 2016, 10:26
Już to wielokrotnie wyjaśniano, przestań powielać te kłamstwa. 
A
Anna
9 sierpnia 2016, 11:38
Jeżeli chociaż jeden zmieni swoje myślenie, to już będzie dobrze :).
AC
Anna Cepeniuk
9 sierpnia 2016, 20:40
Nie znam wyjaśnień... więc jeśli to kłamstwo, to przepraszam... Ale nie życzę sobie, by w ten sposób się Ojciec do mnie zwracał... No chyba, że zasady dobrego wychowania nie dotyczą księży... Znam niestety wiele takich wyjątków... Powiększył więc ksiądz ich grono...
Grzegorz Kramer SJ
9 sierpnia 2016, 21:37
Nie znasz, bo nie szukasz, tylko powtarzasz plotki, które pasują do Twojej tezy.