Papież i koniec wojny

Fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl

Coraz wyraźniej widać, że obecność papieża Franciszka w wielu miejscach na ziemskim globie postrzegana jest jako ostatnia nadzieja na pokój. Z czego to wynika?

Według sondażu przeprowadzonego w siedmiu krajach, w tym w Polsce i w Niemczech, większość mieszkańców Europy uważa, że jeszcze w tym roku może dojść do wojny na naszym kontynencie. Z opublikowanych kilka dni temu rezultatów ankiety think tanku pod nazwą Europejska Rada Stosunków Zagranicznych wynika, że najwięcej obaw mają mieszkańcy Polski i Rumunii. W Polsce prawie trzy czwarte pytanych (73 proc.) uważa rosyjską inwazję na Ukrainę za prawdopodobną lub bardzo prawdopodobną. W Rumunii takie przekonanie podziela 64 proc. badanych. Także większość Szwedów, Niemców, Włochów i Francuzów zakłada, że może dojść do ataku ze strony Rosji. Tylko w Finlandii o prawdopodobieństwie wojny wypowiedziało się twierdząco 44 proc. pytanych.

Atmosfera jest coraz gorętsza. W mediach pojawiają się rozmaite scenariusze rozwoju wydarzeń za naszą wschodnią granicą. Podawane są nawet konkretne daty rozpoczęcia działań wojennych. Newsy o coraz częstszych kontaktach polityków najwyższych szczebli nie przynoszą uspokojenia, a raczej wzmagają niepokój i niepewność przyszłości. Coraz bardziej potrzeba nadziei na pokój. Gdzie jej szukać? Z kim ją wiązać?

DEON.PL POLECA

„Ludzie wierzą, że jeśli Papież przyjedzie na Ukrainę, to wojna się skończy. Nie chcemy czekać dziesięć lat, pragniemy, aby Ojciec Święty przyjechał jak najszybciej” – powiedział 9 lutego br. zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, abp Światosław Szewczuk, podczas internetowego spotkania z dziennikarzami. Dodał, że choć większość Ukraińców jest prawosławna, to jednak uważają oni Franciszka za największy autorytet moralny na świecie i bardzo liczą na pomoc Stolicy Apostolskiej. Wyraził też nadzieję, że uda się zorganizować pielgrzymkę Papieża na Ukrainę, pomimo obecnych trudności i zagrożenia ze strony Rosji.

Dzień wcześniej nadzieję na rychłą wizytę Franciszka w Sudanie Południowym wyraził publicznie anglikański prymas Anglii arcybiskup Cantenbury Justin Welby. Zasugerował, że jego ekumeniczna podróż do Sudanu Południowego z Franciszkiem może odbyć się już za kilka miesięcy. Jego zdaniem długo oczekiwana pielgrzymka pomoże przyczynić się do pokoju i pojednania w rozdartym konfliktem kraju. Abp Welby przypomniał znaczące zdarzenie, które miało miejsce w Rzymie w kwietniu 2019 r. Podczas spotkania z przywódcami walczących frakcji Sudanu Południowego Franciszek ucałował ich stopy, błagając o zakończenie rozlewu krwi.

We wrześniu 2019 r. Franciszek wyruszył na tygodniową pielgrzymkę do Afryki. Zaczął ją w Mozambiku. Media komentowały, że papieska podróż odbywa się w szczególnym momencie. Miesiąc wcześniej prezydent Mozambiku i lider opozycji podpisali całościowe porozumienie pokojowe. Oczekiwania wiązane z obecnością Papieża wyrażało hasło jego wizyty „Nadzieja, pokój i pojednanie”.

Pokojowe nadzieje wiążą z przybyciem Franciszka również mieszkańcy Libanu. Na przełomie stycznia i lutego br. pięciodniową wizytę w tym kraju złożył szef papieskiej dyplomacji, abp Paul Gallagher. Wysłannik Papieża spotkał się z głównymi przedstawicielami libańskich władz oraz zwierzchnikami religijnymi. Zapewnił, że Stolica Apostolska gotowa uczestniczyć w dialogu narodowym w Libanie, a nawet być jego gospodarzem, jeśli zostanie o to poproszona przez wszystkie strony. Obiecał, że Franciszek odwiedzi ten kraj, jak tylko będą ku temu warunki.

To tylko kilka przykładów wiązania z papieżem Franciszkiem nadziei na pokój w różnych ogniskach zapalnych na naszej planecie. Znamienne jest w tych przykładach oczekiwanie jego rychłej osobistej obecności w konkretnych miejscach. Można odnieść wrażenie, że dla wielu ludzi w rozmaitych zakątkach ziemskiego globu aktualny Papież stał się gwarantem szansy na zażegnanie konfliktów i zaprzestanie przemocy. Okazuje się, że postrzegany jest coraz częściej jako ostatni autorytet, zdolny stanąć ponad narodowymi czy grupowymi interesami. Łatwo zauważyć, że w oczach zwykłych ludzi różnych wyznań i religii jest on kimś nieuwikłanym w polityczne i gospodarcze gry oraz układy. Kimś, komu można w dzisiejszym świecie, pełnym niejednokrotnie sztucznie podsycanych konfliktów, zaufać.

Abp Szewczuk zwrócił uwagę, że styl firmowanej przez Papieża dyplomacji nie polega na opowiadaniu się po jednej ze stron, ale na byciu ponad konfliktami. Właśnie taka pozycja daje swobodę prowadzenia dialogu i godzenia zwaśnionych stron. To spostrzeżenie zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego może być dobrą wskazówką również dla Kościołów lokalnych, w jaki sposób postępować w sytuacjach napięć i podziałów społecznych, aby wnosić pokój, dialog i nadzieję nawet tam, gdzie porozumienie wydaje się niemożliwe.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież i koniec wojny
Komentarze (1)
SI
~Syf i Lis Ojców duchownych posiany na Łono MatkiZiemi
14 lutego 2022, 11:57
i tak "owocuje" prozelityzm na Ukraińskim "chrzcie rusi" zaczęło się niewinnie od przykościelnego i wice wersa pocerkiewnego wskrzeszania bałwochwalstwa narodowego w parafiach zawodach "zielonych ludzików" z "leśnymi dziadkami" o pierwszeństwo do obchodów okrąglej rocznicy ewangelizacji Cyryla i Metodego