Papież socjalistą? Czy socjalista papieżem?

(fot. daily sunny / flickr.com / CC BY 2.0)

W przekazie medialnym raz po raz pojawiają się opinie, że papież Franciszek jest "socjalistą". Ale zdecydowanie mniej mówią one o papieżu, a więcej o tym, że współcześni polscy katolicy bardzo słabo znają katolicką naukę społeczną i jej rzeczywistą historię.

Problem polega też chyba na tym, że spora część księży, których głos słychać w przestrzeni publicznej, albo w ogóle nie wypowiada się na tematy społeczne, albo ich poglądy są bardzo typowe dla pokolenia wychowanego na okołokorwinistycznych "dogmatach gospodarczych". Nie wiem, skąd się to bierze - może wykłady z KNS są w seminariach prowadzone w mało interesujący sposób? Albo nikt szczególnie nie bierze ich sobie do serca? A może większość duchowieństwa żyje na tak wysokim jak na polskie warunki poziomie materialnym, że nie odczuwa pewnych współczesnych bolączek na własnej skórze i nie musi sobie w związku z tym zaprzątać nimi głowy? W każdym razie: elementarna znajomość katolickiej nauki społecznej pokazuje, jak daleko jest ona od fascynacji wolnorynkowymi hasłami.

DEON.PL POLECA

Wystarczy sięgnąć do dostępnych opracowań KNS, choćby podręcznika wydanego po polsku w Paryżu w 1964 r., nakładem Societe d`Editions Internationales. Omówione są tam bardzo różne XIX-wieczne (zatem: przedsoborowe!) nurty chrześcijańskiej myśli społecznej, na czele z bodaj najważniejszą szkołą niemiecką, której najbardziej znanym reprezentantem był biskup Ketteler, ordynariusz Moguncji.
Karol Marks uważał tę postać za jednego ze swoich głównych przeciwników w walce o dusze robotników.

Czy to znaczy, że biskup Ketteler był wolnorynkowcem? Skądże. Był gorącym orędownikiem organizowania się robotników w chrześcijańskich związkach zawodowych. Do tego domagał się ustanowienia w ówczesnych Niemczech prawa socjalnego, chroniącego interesy pracowników najemnych. Przedstawiane przez niego postulaty były bardzo konkretne, dotyczyły choćby skrócenia dnia pracy w fabrykach (wówczas wynosił on od 14 do 16 h), zakaz pracy dzieci poza domem, w fabrykach, zobowiązywanie pracodawców do wypłaty odszkodowań tym robotnikom, którzy (nie z własnej winy) stracili w czasie pracy czasowo lub na zawsze zdolność do pracy.

Katolicy, świeccy i duchowni, reprezentujący szkołę niemiecką wprost twierdzili, że "rzekoma wolność pracy, wolność umów o pracę głoszona przez liberalizm, jest w istocie rzeczą obłudną. Robotnik współczesny nie ma wolności, jest całkowicie zależny od przedsiębiorcy. Ochrona robotnika ze strony państwa i organizacji zawodowej przed wyzyskiem nie jest przeto ograniczeniem wolności jednostki, lecz wyzwoleniem robotnika. W dziedzinie społecznej wolność klasy robotniczej może być uzyskana przez organizację samych robotników i interwencję państwa w postaci ustawodawstwa socjalnego".

Porównanie nurtu niemieckiego ze "szkołami katolickiej nauki społecznej" w innych państwach pokazuje, że więcej tam było istotnych zbieżności, niż różnic. Katolicka nauka społeczna rozwijała się dość harmonijnie i stanowiła zwartą koncepcję, krytyczną zarówno wobec skrajnego wolnorynkowego kapitalizmu, jak wobec hipertrofii państwa. Starania, dociekania, zaangażowanie społeczne kilku pokoleń katolików znalazły wreszcie swoje ukoronowanie w formie encykliki "Rerum Novarum" Leona XIII (1891 r.), która z pewnością dziś dla wielu także brzmi "zbyt lewicowo".

Przy okazji: dzisiejsi wolnorynkowcy okołokatoliccy chętnie mówią, że "lewicowe" pomysły na gospodarkę i społeczeństwo przeniknęły do Kościoła po Soborze Watykańskim II. Takie mniemanie to jawna bzdura: nauczanie Kościoła w sprawach społeczno-gospodarczych od zawsze stoi daleko i od bezkrytycznego wolnorynkizmu, i bezkrytycznego etatyzmu. Z tym że dziś częściej mamy do czynienia z tym pierwszym.

Pozwolę sobie na cytat z encykliki Piusa XI "Divini Redemtoris" z 1937 r., znanej zresztą lepiej jako "O bezbożnym komunizmie". Czy z potępienia komunizmu wynika kult wolnorynkizmu? Oddajmy głos papieżowi: "Jest to niestety smutna prawda, że postępowanie niektórych katolików przyczyniło się znacznie do osłabienia wśród robotników zaufania do religii Jezusa Chrystusa. Ci właśnie katolicy nie chcieli zrozumieć, że to miłość chrześcijańska żąda uznania pewnych praw przysługujących robotnikom i dlatego Kościół również zdecydowanie się ich domaga. Co sądzić o postępowaniu tych, którzy w swoich kościołach kolatorskich uniemożliwili odczytanie encykliki Quadragesimo anno? Co powiedzieć na to, że katoliccy przemysłowcy nawet dziś jeszcze okazują się być wrogami tego chrześcijańskiego ruchu robotniczego, który My sami zalecaliśmy? Czyż nie jest to rzecz godna ubolewania, że czasem nadużywa się prawa własności uznawanego przez Kościół, aby pozbawić robotnika sprawiedliwej zapłaty i należnych mu praw społecznych?". I dalej papież pisze: "Istotnie, obok sprawiedliwości zamiennej należy jeszcze przestrzegać sprawiedliwości społecznej, nakładającej obowiązki, od których nie wolno się uchylać ani pracodawcom, ani robotnikom. Sprawiedliwość społeczna domaga się od jednostek tego, co służy dobru ogółu".

Niestety, bardzo słaba znajomość rzeczywistej treści katolickiej nauki społecznej wśród wielu katolików, świeckich i duchownych, powoduje, że wypowiedzi papieża Franciszka (ale także Benedykta XVI czy Jana Pawła II) jawią się im jako "socjalistyczne". Ale wszyscy ci papieże - nie zaprzeczając przy tym znaczeniu własności prywatnej dla dobra jednostek i wspólnot ludzkich - szli za głosem swoich poprzedników. A ten był głęboko osadzony w myśli lokalnych Kościołów szukających odpowiedzi i remedium na zagadnienia związane z rozwojem kapitalizmu.

Dziś wielu katolików nie ma pewności, co Kościół w Polsce właściwie sądzi o kwestiach społeczno-gospodarczych. Część katolików żąda wręcz, by "Kościół nie wtrącał się do gospodarki" (tak jak za czasów PRL żądano, by "nie wtrącał się do polityki"). Inni przekonują, że "Kościół jest za wolnym rynkiem". Otóż Kościół nie jest i nigdy nie był za skrajnym liberalizmem, podobnie jak nigdy nie był za skrajnym centralizmem. Kościół uważał i uważa za grzech wyzysk, niepłacenie i wstrzymywanie pensji pracownikom, niewywiązywanie się z obowiązków podatkowych względem swojej wspólnoty, Kościół dostrzega także ważną (co nie znaczy, że monopolistyczną) rolę państwa w zapobieganiu nierównościom społecznym, budowaniu ustawodawstwa uwzględniającego sprawiedliwość społeczną, trosce o warstwy słabsze. Nie jest to mój wymysł - to realna treść katolickiej nauki społecznej. Papież Franciszek nie jest socjalistą - to polscy katolicy są na ogół ignorantami w kwestiach jakie w tej materii Ojciec Święty porusza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież socjalistą? Czy socjalista papieżem?
Komentarze (60)
K
KD
21 marca 2015, 22:56
A liberalizm o czym autor nie wie, ale pisze, co tam, jest tak naprawdę próbą odpowiedzenia na pytanie, w jaki sposób ułożyć stosunki między państwem, a jednostką, aby państwo nie ograniczało ludzkiej wolności, a z drugiej strony, żeby ludzka swawola nie rozsadziła państwa. Czyli znalezienie złotego środka. Socjaliści domagają się ochrony, ale zwrócicie uwagę, że państwo samo w sobie nie wytwarza żadnych bogactw, jeżeli chce ochronić pewną grupę ludzi, na ten cel musi zabrać od wszystkich. Teraz pytanie czy rzeczywiście Ci ludzie są chronieni, czy aby na pewno. Powiedzmy, że robotnicy mają zagwarantowane, że nie będzie zwolnień, wówczas żeby tych gwarancji dotrzymać przedsiębiorstwo musi się zabezpieczyć, skoro ma zagwarantować, to ostatecznie cena towaru jest wyższa, w dalszej kolejności spada ilość osób chętnych do kupna tego towaru, ponieważ jest droższy. Przedsiębiorstwo popada w kłopoty, albo upada i wszyscy tracą pracę, albo domaga się gwarancji rządu, wówczas płacą wszyscy podatnicy. Co pociąga za sobą to że mniej towaru są w stanie kupić. Gospodarka kurczy się. To jest taki prosty przykład, ale generalnie najbiedniejsi dostają po dupie najbardziej, jak się bogatemu zabierze połowę to jest w stanie przeżyć, ale biedniejszemu to już jest gorzej. Z drugiej strony jeżeli już mamy państwo socjalne to mnie np. bardzo martwi to że zadłużamy się w tempie bardzo dużym, w tym roku koszt obsługi długu publicznego wynosi około 60 mld zł. I rocznie przyrasta o około 7 mld zł, z tym że będzie przyrastał szybciej w kolejnych latach. Mnie to np. bardzo martwii, co na to powiedzą nasze dzieci, które będą musiały to spłacać, a będzie ich połowę mniej. Ten dług jest skutkiem właśnie socjalizmu. I ostatnia sprawa jak się ma ochrona pracowników, kosztem innych ludzi do dziesiątego przykazania.
W
wojciech
20 marca 2015, 16:43
i módlmy się by w świętej Rzeczypospolitej nigdy więcej o sprawach międzynarodowych,publicznie nie wypowiadałsię żaden kurpas ,bednarz zimoń azwłaszcza demon TW Dąbrowski-wara od wojny na Ukrainie
PK
POlszewicki kapitalizm
18 marca 2015, 19:42
Czy wiesz, że w biednej Kambodży kwota wolna od podatku jest blisko 3-krotnie wyższa niż w Polsce? Kilka tygodni temu władze Kambodży - jednego z najbiedniejszych państw na świecie - podniosły swoim obywatelom kwotę wolną od podatku do równowartości ok. 8600 zł. W Polsce kwota ta wynosi 3091 zł i od czasu kiedy do władzy dostała się ekipa PO-PSL nie była aktualizowana w ogóle! [url]http://niewygodne.info.pl/artykul5/02138-Kwota-wolna-w-Kambodzy-3-krotnie-wyzsza-niz-w-Polsce.htm[/url] Władze Kostaryki podniosły kwotę wolną od podatku do równowartości ok. 69600 zł. Rząd Platformy nadal utrzymuje ją na poziomie... 3091 zł [url]http://niewygodne.info.pl/artykul5/02145-Kto-ma-22-razy-wieksza-kwote-wolna-od-PIT-niz-Polska.htm[/url] W Polsce obowiązuje najniższa w Europie kwota wolna od podatku (3091 zł), która na domiar złego nie była aktualizowana od 8 lat, czyli czasu kiedy do władzy dostała się ekipa Tuska i Komorowskiego. Taka polityka przyczyniła się do kuriozalnej i niespotykanej nigdzie indziej sytuacji, kiedy podatek dochodowy ludzie muszą płacić nawet od dochodów, które mają im zapewnić biologiczną egzystencję. [url]http://niewygodne.info.pl/2015_02.htm[/url]
PK
POlszewicki kapitalizm cd
18 marca 2015, 19:45
Kapitalizm po polsku: Jeszcze nigdy tak wielu, nie pracowało tak wiele, za tak niewiele, na tak niewielu Na pracę poświęcamy znacznie więcej czasu niż wynosi średnia unijna. Mimo to, zarabiamy kilkukrotnie mniej. Kapitalizm jaki zapanował nad Wisłą po 26 latach trwania III RP to patologia. [url]http://niewygodne.info.pl/artykul5/02063-Kapitalizm-po-polsku.htm[/url] Szok! Samobójstwa są 7. przyczyną zgonów w Polsce. Czy "zielona wyspa" jest w istocie wyspą samobójców? coraz więcej jest samobójstw z powodów finansowych, popełnianych przez osoby starsze. Ludzie wpadają w pętlę zadłużenia, zalegają z czynszem, tracą mieszkanie czy pracę. Wówczas nie wytrzymują i próbują odebrać sobie życie. To nie powinno jednak dziwić jeśli uświadomimy sobie, że według oficjalnych danych GUS aż 2,8 mln Polaków żyje w skrajnej biedzie, co oznacza, że nie posiadają oni odpowiednich środków na zagwarantowanie sobie i swoim najbliższym biologicznej egzystencji! Jeśli do tego dodamy około 2 milionów pracujących osób, które nie zarabiają więcej niż wynosi obecnie pensja minimalna oraz pogłębiające się przez to rozwarstwienie społeczne powodujące, że najbiedniejszych od najbogatszych dzieli coraz większa przepaść, to jasnym się staje, że warunki do odbierania sobie życia są w Polsce - mówiąc brutalnie - "znakomite". [url]http://niewygodne.info.pl/artykul5/02086-Samobojstwa-siodma-przyczyna-zgonow-w-Polsce.htm[/url]
KM
Komunikat Ministerstwa Prawdy
18 marca 2015, 20:28
Złoty okres [url]http://www.youtube.com/watch?v=eKJwxnux7do[/url]
?
?
18 marca 2015, 21:13
no ale przeciesz ty nie mieszkasz w Polsce to co ci to przeszkadza? najlepiej wyjechać i pouczać tych co zostali
?
???
18 marca 2015, 23:45
A Ty Polaku gdzie mieszkasz i/albo z kim trzymasz, że Ci to nie przeszkadza ?
PK
POlszewicki kapitalizm cd
19 marca 2015, 00:11
Zgodnie z oficjalnymi danymi GUS aż 80 proc. pracujących Polaków zarabia mniej niż wynosi wysokość minimalnej (podkreślmy to - minimalnej!) pensji w takich krajach jak Francja, Holandia czy Irlandia. Przeciętny Niemiec zarabia blisko 4 razy więcej niż przeciętny Polak. Podobnie sytuacja się ma jeśli porównamy zarobki statystycznego Polaka ze statystycznym Szwedem, Belgiem, Finem czy Holendrem. To umacnia nasz wizerunek w Europie jako dostarczyciela taniej siły roboczej, swoistego Bangladeszu Starego Kontynentu. [url]http://niewygodne.info.pl/artykul5/02137-Zarobki-w-PL-jak-na-Zachodzie--Tak,wg-poslanki-PO.htm[/url]
?
?
19 marca 2015, 21:36
a ty kim jesteś, ze sie wtrącasz?  pytanie było do ciebie? robisz za "papugę"? to pokaż upoważnienie i odpowiedz na moje powyższe pytanie
23 marca 2015, 23:38
Peace :)
D
Droga....
18 marca 2015, 16:38
Ponadsocjalista wspolczujacym w Bogu
A
a
18 marca 2015, 13:56
Odnoszę też odmnienne wrażenie co tezy "katolicy są na ogół ignorantami w kwestiach jakie w tej  materii Ojciec Święty porusza"., dominuje raczej myślenie lewicowe w sprawach gospodarczych (większość ludzi wierzących i niewierzących wierzy w mity o darmowej edukacji, że "państwo pomoże", "państwo zadba o dzieci i emerytów").
D
DG
18 marca 2015, 16:40
Dobry człowieku, kwestia właściwych zadań państwa to nie sfera mitów i wierzeń. To sprawa faktów, wiedzy i historycznych doświadczeń. Edukacja finansowana przez państwo, jest tańsza od czysto prywatnej, bo nie nastawiona na zysk. Systemy emerytalne typu bismarckowskiego (które Anglosasi zwią PAYG) są tańsze i sprawiedliwsze niż systemy emerytalne czysto prywatne, czego potwierdzeniem katastrofa systemu kapitałowego w Chile (wprowadzonego przez Pinocheta). Systemy ubezpieczeniowe w służbie zdrowia oparte na obowiązkowym i powszechnym członkostwie są tańsze i bardziej efektywne. USA wydaje 18 % PKB na usługi medyczne zaś kraje europejskie około 10 % (licząc sumę wydatkow publicznych i prywatnych!), tymczasem w Europie wszystkie wskaźniki zdrowia są lepsze niż w Ameryce.  Można o tym przeczytać w pracach znanych uczonych jak: Peter Diamond, Nicolas Barr czy Peter H. Lindert, miłej lektury!
jazmig jazmig
18 marca 2015, 17:19
Edukacja finansowana przez państwo, jest tańsza od czysto prywatnej, bo nie nastawiona na zysk. Mylisz się. Państwo robi to samo co firmy prywatne znacznie gorzej i o 40% drożej w USA, a w Polsce o 100% drożej.
A
a
18 marca 2015, 17:19
1. Państwowa edukacja nie jest nastawiona na zysk. Owszem, ale pamiętaj, że pieniądze z podatków, które płacisz zanim trafią do szkoły to przechodzą przez sito urzędników z ministerstwa, wydziałów edukacyjnych urzędów wojewódzkich, marszałkowskich, miejskich, kuratoriów oświaty. A w prywatnej szkole (często są to szkoły społeczne) administracja ograniczona jest do dyrektora i sekretariatu. 2. Może nie jest na bieżąco, ale nie słyszałem o katastrofie emerytalnej w Chile, za to słyszałem o katastrofie w ZUS. 3. Co to ubezpieczeń zdrowotnych to wiadomo, że kogo stać (a wiadomo, że wielu nie stać) to wybiera się prywatnie do lekarza nie czekając w kolejkach na "darmową" wizytę w ramach ubezpieczenia NFZ.
D
DG
18 marca 2015, 17:28
Nie ma mowy o takich porównaniach kiedy państwo w Polsce finansuje zarówno szkoły prywatne jak i państwowe. Porównywać można system w którym państwo finansuje szkoły oraz system w którym państwo nie finansuje szkół (dlatego napisałem o o edukacji czysto prywatnej). W tym drugim większość dzieci wcale nie trafia do szkoły, marnuje się wiele talentów. Powszechna edukacja finansowana przez państwo jest najtańszą formą zapewnienia szkoły wszystkim dzieciom i młodzierzy.
D
DG
18 marca 2015, 17:41
Szanowny Dobry Człowieku! 1. W kwestii edukacji odsyłam do Peter H. Lindert, Growing Public, t. I, praca trudno dostępna w Polsce, ale teraz wszystko można sprowadzić z zagranicy.  2. W kwestii losów chilijskiego systemu emerytalnego por. Nicholas Barr, Peter Diamond, Reformy systemu emerytalnego, Warszawa 2014, rozdział 10. 3. Dane o kosztach leczenia w USA (prywatne ubezpieczenia) i w krajach Europy (powszechne ubezpieczenia zdrowotne) łatwo znaleźć w internecie. Pomocne także podręczniki ekonomii zdrowia. Polecam pracę T. E. Getzena.
A
a
18 marca 2015, 17:53
Nie potrzebuje książek, aby wiedzieć jak działa "darmowa" służba zdrowia w Polsce (wystarczy że zachoruję albo ktoś ze znajomych). Ilu jest lekarzy-geriatrów w Polsce? Emerytów z głodowych zusowskich emerytur nie stać na prywatne wizyty więc mogą liczyć wyłącznie na "darmową" opiekę - na kilka milionów osób jest kilkuset specjalistów w tej dziedzinie.
D
DG
18 marca 2015, 18:15
Gdyby Pan zmienił zdanie w sprawie książek, może zauważyłby Pan, że jest prosty sposób poprawy sytuacji: zwiększenie składki zdrowotnej. Wzywał do tego śp. minister Religa.
W
Wiesław
19 marca 2015, 09:52
Hmm, oczywiście to kwestia dyskusji i priorytetów. To, że edukacja nie jest nastawiona na zysk automatycznie nie czyni jej tańszej. Drugą stroną medalu ,,taniej'' edukacji są śmiesznie niskie pensje nauczycieli, które nawet socjalista w dzisiejszych czasach uzna za krzywdzące. Innym zagadnieniem jest jakość edukacji. Co z tego, że edukacja jest tania, jak przychodzi do mnie student z 1 roku, który dosłownie nic po 2 miesiącach wakacji nie pamięta z przedmiotu, którego uczył się przez kilka lat w szkole za pieniądze podatników? I nie jest to sytuacja odosobniona. Pozdrawiam, Wiesław [url]http://www.przeplywypieniezne.pl[/url]
D
DG
19 marca 2015, 11:44
Edukacja finansowana przez państwo jest najtańszym sposobem zapewnienia edukacji wszystkim dzieciom.  Jakość edukacji to kwestia do poważnej dyskusji. Ograniczę się do jednej tylko uwagi. Tam gdzie szkoły rożnią się poziomem opłat, tam szkoły droższe zawsze mają funkcję reprodukowania elity społecznej. Kompetencje kulturowe nabyte w takich szkołach pozwalają wybrańcom odróżnić się od plebsu. Stąd elitarne szkoły uczą rzeczy mało potrzebnych. Angielskie "public schools" uczyły greki i łaciny. Po lekturze Platona, Homera, Tukidydesa, Liwiusza i Cycerona w oryginale angielscy paniczykowie jechali rządzić Indiami, Malajami lub Hong - Kongiem (w zasadzie nic nie wiedząc o tych krajach). Odpowiednikiem łaciny jest obecnie teoria ekonomii, o realnym świecie uczy mniej niż lektura klasyków, ale pozwala uzyskać poczucie wybraństwa.
W
Wiesław
19 marca 2015, 19:15
Co jak co ale z tą ekonomią to trafił Pan w sedno. Uniwersytecka ekonomia niewiele ma wspólnego z rzeczywistością...
B
BJS
21 marca 2015, 23:10
Skąd Pan takie dane wyciąga? Drogi Panie, istnieją 4 rodzaje wydawania pieniędzy: 1.Wydaje swoje na siebie - celowe i oszczędne 2. Wydaje swoje na kogoś - mniej celowe, ale dalej oszczędne 3. Wydaje cudze na siebie - celowe, w ogóle nie oszczędne 4. Wydaje cudze na kogoś innego - ani celowe, ani oszczędne. Otóż państwowa edukacja działa wg 4 sposobu, NIE MA TAKICH MOŻLIWOŚCI ŻE ROBI TO TANIEJ!!!
K
KD
21 marca 2015, 23:30
Również szanowny Panie chciałbym odesłać Pana do jednej pozycji, "Wolny wybór" Milton Friedman, choć raczej to będzie walenie głową w mór. Ale ja chciałem zwrócić uwagę na jeszcze inną o wiele ważniejsza sprawę. Państwowy system edukacji narzuca swoje rozwiązania wszytkim, obecnie mamy temat gender, wychowania sex i tak dalej, a kto tam wie do czego może się jeszcze posunąć, zdolna do wszystkiego minister Kluzik-Rostkowska i to jest w tym niebezpieczne. W prywatnej szkole rodzice mieliby większy wpływ na to czego uczą jego dzieci, obecnie nie mamy na to żadnego wpływu. 
A
a
18 marca 2015, 13:45
Fakt, że ktoś ma wolnorynkowe (liberalne, wolnościowe - wiadomo o co chodzi) poglądy nie oznacza, że jest zwolennikiem nierówności społecznych, ubóstwa itd. Wręcz przeciwnie system wolnorynkowy opary na własności prywatnej ogranicza biedę, a pomocą zajmują się organizacje dobroczynne oparte na dobrowolnych datkach.
A
a
18 marca 2015, 13:50
ponadto autor insynuje, że księża, którzy żyją w dobrej sytuacji materialnej (pytanie czy naprawdę księża to sami milionerzy? wąptię) muszą być od razu niewrażliwi na problemy ubogich. to nic innego jak napuszczanie jednych ludzi na drugich, bogatych na biednych i biednych na bogatych, świeckich na duchownych itd. Do tego prowadzi socjalizm jakby go inaczej nie nazwać (solidaryzm, gospodarka społeczna). Z ubóstwem trzeba walczyć, ale po co do tego dorabiać lewicową ideologię. Im więcej wolności ekonomicznej tym mniejsze ubóstwo, chyba nikogo nikt nie ucieka do "raju" sprawiewiedliwości społecznej jakim jest Korea Północna?
D
DG
18 marca 2015, 16:26
Czy ktoś słyszał aby znany biznesmen ks. Rydzyk wsparł jakiegoś ubogiego, to jemu ubodzy dają. Prawda, że Caritas dysponuje sporym budżetem, wszelako znaczną część tego budżetu dostaje od państwa.
A
a
18 marca 2015, 16:40
Nie orientuję za bardzo w działalności biznesowej czy dobroczynnej o. Rydzyka. Jest wolność gospodarcza, ludzie chcą go słuchać, dają pieniądze - ich wybór. "Kim ja jestem aby ich sądzić" - zacytuję papieża Franciszka. A co do Caritasu - to na pewno dostawaliby więcej pieniędzy, gdyby ludzie więcej zarabiali, a teraz nawet od najmniejszych pensji odprawadzany jest PIT. Mniej państwa w gospodarce i mniej podatków to mniej biedy i ubóstwa (po pierwsze ludzie więcej zarabiają, po drugie organizacje dobroczynne otrzymują więcej datków).
D
DG
18 marca 2015, 17:03
W działalności biznesowej ks. Rydzyka nikt się nie orientuje, tylko on sam. Nikogo jeszcze do konfidencji nie dopuścił. Działalność dobroczynna ks. Rydzyka nie istnieje, to jemu daje się datki. Gdy idzie o zależność między podatkami a wysokością datków dla organizacji charytatywnych jest dokładnie odwrotnie. W czasach kiedy podatki były niskie to wydatki charytatywne były bardzo niskie. Dopiero zwiększenie wydatków państwa pozwoliło organizacjom charytatywnym na większe budżety. Szczegółowo pisze o tym Peter Lindert w pracy Growing Public. Social spending and Economic Growth Since the Eighteenth Century, t. I, s. 39 - 66 (Cambridge University Press 2004).  Kiedy byłem małym chłopcem także wierzyłem w wolny rynek itp., ale zmądrzałem na starość.
A
a
18 marca 2015, 17:28
Być może na stare lata zostanę socjalistą, ale jednak pamiętajmy z historii najnowszej Polski, że system socjalistyczny się załamał pod koniec lat 80. Z góry przepraszam, za polskocentrycznych punkt widzenia. Co do datków na rzecz organizacji charytatywnych. To trochę bez sensu, ponieważ jeśli ktoś będzie miał mniej pieniędzy (bo wyższe podatki) to będzie więcej dawał na organizacje dobroczynne? (musiałby chyba bardziej zacisnąć pasa, ograniczyć potrzeby własne?). A tak przy okazji, skoro państwo pomaga to po co organizacje charytatywne? (wystarczy wysoka płaca minimalna albo podstawowy dochód gwarantowany, darmowe mieszkanie, darmowy samochód, darmowe wakacje w egzotycznych krajach - chyba już zacząłem wchodzić na właściwą drogę socjalizmu - żart). Tak przy okazji, to wszelkie głosy mówiące o "liberalizacji" w Kościele okazują się zupełnie nietrafione.
D
DG
18 marca 2015, 18:13
Poczyta Pan, to i zrozumie Pan, że większe wydatki państwa prowadzą do większego dobrobytu, z którego i organizacje dobroczynne czerpią. Takie wnioski wypływają z historii gospodarczej. Fakty przeciw wierzeniom. System socjalistyczny nie ma tu nic do rzeczy, porównuję tylko leseferyzm z państwem socjalnym. Rozbudowa tego ostatniego nie zmniejszyła a zwiekszyła poziom budżetów organizacji dobroczynnych. Polecam jednak przeczytanie książki Linderta.
A
a
18 marca 2015, 18:28
ale wyższe wydatki państwa trzeba jakoś sfinansować, wyższymi podatkami? - to chyba nie mity. Na kogo nałożyć te wyższe podatki? tylko niech Pan nie mówi że wystarczy opodatkować najbogatszych 50% PIT-em, bo to dużych wpływów do budżetu nie przyniesie (najwięcej daje jak wiemy podatek VAT, a nie PIT płacony przez wszystkich - większość osób płaci i tak pierwszą stawkę). Poza tym różnie z tą podwyżką podatków bywa (krzywa Laffera i te sprawy).
D
DG
18 marca 2015, 19:52
Drogi Panie, raz jeszcze powiadam: fakty przeciw wierzeniom. Brytyjczycy zaordynowali sobie po II wojnie światowej NHS i kilka kolejnych programów socjalnych, jak rozbudowa mieszkalnictwa, pomoc dla samotnych matek itd. skutek: wzrost szybszy niż przed wojną i zanik bezrobocia.  A słyszał Pan o GI Bill of Rights? Dzięki je ustawie liczba studentów w USA wzrosła jedenastokrotnie, była to wspaniała inwetycja w kapitał ludzki, dodajmy do tego inwestycje w naukę, często robione przy okazji zbrojeń, międzystanowy program budowy autostrad itd., skutek: wspaniały wzrost gospodarczy, ograniczone bezrobocie, wygrana w zimnej wojnie. Podatki to kwestia techniczna. Doprawdy fakty przeczą Pana wierzeniom. Raz jeszcze odsyłam do książki P. H. Linderta.
A
a
18 marca 2015, 20:24
jeszcze raz zapytam Pana o podatki, bo ta  "kwestia techniczna" jest bardzo ważna (zwłaszcza dla osób o niskich dochodach)
D
DG
18 marca 2015, 20:34
Dobrze wydane podatki zwiększają ilość dóbr, źle wydane zmniejszają. O optymalnym opodatkowaniu może Pan przeczytać w monografii prof. Grądalskiego.
A
a
18 marca 2015, 20:54
ja nie pytałem o wydawanie pieniędzy budżetowych, ale źródła dochodów budżetu może dodrukować?
D
DG
18 marca 2015, 21:53
Już jest Pan zmęczony. Dobranoc.
A
a
18 marca 2015, 22:46
z tym dodrukiem pieniędzy to żart był oczywiście, pozdrawiam.
Z
Zenek
21 marca 2015, 23:55
I tu Pan poległ. Na nic się zdała przywoływana literatura, nie udzwignął Pan prostych pytań, bo Pan poprostu nie ma racji. Pan sie za to powienien obudzić.
Z
Zielony
23 marca 2015, 22:53
A które z dzieł Karola Marksa polecał by Pan na początek?
A
Alfista
18 marca 2015, 10:11
Jak zwał tak zwał, faktem jest , że wszelkie lewactwo bardzo sobie chwali osobę obecnego papieża.
W
Wiesław
18 marca 2015, 09:34
Polecam gorąco w tym temacie książkę Thomasa Woodsa ,, Kościół a wolny rynek''. Wyczerpujące opracowanie tematu. Pozdrawiam, Wiesław, [url]http://www.przeplywypieniezne.pl[/url]
D
DG
18 marca 2015, 10:08
Książka p. Woodsa to ideologicznie zaangażowany pamflet, autor jest zdeklarowanym misesistą. Leon XIII i Pius XI są w jego książce przedstawieni jako naiwniacy, którzy nic z gospodarki nie rozumieli. Natomiast Carl Menger, Ludwig Mises, Murray Rothbard i Thomas Woods wiedzą absolutnie wszystko.  Jak ktoś ma duzo czasu i przeczytał już w szystkie poważne pozycje z ekonomii, polityki gospodarczej, etyki i teologii, może sobie poczytać bez istotnej starty czasu.
W
Wiesław
19 marca 2015, 09:40
Oczywiście książka ta jest pisana z punktu widzenia misesisty, nie odniosłem jednak wrażenia, żeby Leon XIII i Pius XI byli przedstawiani jako naiwniacy. Autor z szacunkiem odnosi się do społecznej nauki Kościoła od strony teologicznej. Natomiast dyskutowane są praktyczne sposoby implementacji tej nauki w ekonomii. Tylko powierzchowne interpretacje encyklik mogą prowadzić do wniosku, że papieże byli socjalistami. T. Woods podkreśla, że prawdziwie wolnorynkowe teorie wywodzą się z korzeni chrześcijańskich - od XVI-wiecznych scholastyków hiszpańskich. Dziś natomiast, w obliczu kryzysu i nierówności społecznych, winowajcy szuka się w wolnym rynku, którego paradoksalnie jak nie było tak nie ma... Pozdrawiam Wiesław [url]http://www.przeplywypieniezne.pl[/url]
D
DG
19 marca 2015, 10:56
Doprawdy, nikt nie twierdzi, że Leon XIII, Pius XI czy inny nowożytny papież był socjalistą. Komunistą był natomiast Piotr apostoł. Nie ma natomiast wątpliwości, że leseferyzm został wyraźnie odrzucony przez Leona XIII, trudno ten fakt czyms przesłonić. Nawet papież Wojtyła leseferystą nie był. Teza, że misesizm da się pokazać jako "implementację" katolickiej doktryny to akrobatyka na poziomie żonglowania dziesięcioma pomarańczami z jednoczesnym kręceniem talerza nosem podczas jazdy na dwu koniach jednocześnie. Nota bene: Mises był ateistą, i to agresywnym, bardzo złośliwie wyśmiewał się z chrześcijaństwa. Czy był wolny rynek czy nie był to kwestia żonglowania pojęciami, nie wchodzę w to. Prawdą jest jednak, że rozwinięte kraje Zachodu: USA, Wielka Brytania, Francja, Szwecja etc. (wymieniam te, które nie odeszły od demokracji), porzuciły leseferyzm i nie wyszły na tym źle.
M
Mike
17 marca 2015, 23:18
Ale glupi tytul!
jazmig jazmig
17 marca 2015, 21:41
Z tgo wypracowania nie wiem, jaka jest aktualna KNS. Gdy czyta się różne teksty nie tylko Franciszka, ale także innych hierarchów, to można przypuszczać, że albo oni nie trymająsię KNS, albo jest ona socjalistyczna.
D
DG
17 marca 2015, 22:13
Kto czytał Dzieje Apostolskie wie, że Piotr apostoł był skrajnym komunistą. Na jego tle Bergoglio to bardzo umiarkowany socjaldemokrata. Natomiast duchowieństwo polskie dzieli się na misesistów (nota bene: co z ojcem Gniadkiem?) oraz nieco bardziej kompromisowych hayekistów. Idolem polskich księży jest znany inwestor giełdowy i menadżer medialny ks. Rydzyk.
J
jpg
17 marca 2015, 22:35
O. Gniadek pisze dalej na swoim blogu. Szkoda, że na socjalistycznym deonie już go nie puszczają :-) ale są inne portale, np. tutaj jest jego ostatni tekst o pracy na czarno > http://www.pch24.pl/czy-praca-na-czarno-jest-grzechem-,34516,i.html
jazmig jazmig
18 marca 2015, 17:15
Ja czytałem Dzieje Apostolskie i niczego takiego tam nie wyczytałem.
D
DG
18 marca 2015, 17:45
O wspólnocie dóbr por. Dzieje Apostolskie 4.32 - 4.35. O postawie Piotra w tej kwestii por. Dzieje Apostolskie 5.1 - 5.11.
S
stary
17 marca 2015, 21:37
Z tego co pisał brat Damian Wojciechowski wynika, że arcybiskup Wesołowski bardzo aktywnie rozpowszechniał katolicka naukę społeczną na Dominikamie. Co prawda nie tylko kns rozpowszechniał.
?
?
18 marca 2015, 01:27
Ani słowa o Kocięckim?
17 marca 2015, 19:52
A tytuł pochodzi od Redakcji? :-)
PZ
Paweł Zamorski
17 marca 2015, 19:39
Problem polega na tym, że sam autor jest socjalistą :-) KNS miała w swojej historii różne odcienie. Był okres niebieski, później przechodził w różowy, a później znowu powrócono do niebieskiego. KNS był poddany procesowi ideologizacji i został przeniesiony na wydziały nauk społecznych na katolickich uniwersytetach. Ubolewał nad tym św. Jan Paweł II w swojej drugiej encyklice społecznej, a później przypomniał o tym raz jeszcze w encyklice „Centesimus annus” (55). JPII nawoływał, by KNS wrócił do teologii moralnej, gdyż tam jest jego miejsce. Do dzisiaj, nawet w Polsce (!), nikt nie spróbował wcielić nauczania JPII w życie. To dlatego brakuje ciągle w KNS-ie pogłębionej analizy ludzkiego zachowania w sferze ekonomiczno-społecznej. To dlatego prof. KNS-u potrafi powiedzieć, że „kreacja pieniądza jest dobrem społecznym poprzez stwarzanie dobrobytu gospodarczego” (Ks. Andrzej Zwoliński, „Etyka bogacenia”). Czasami podobne stwierdzenia padają również na kazaniach na kazaniach w domu św. Marty. 
D
DG
17 marca 2015, 21:42
Księdzu Zwolińskiemu brakuje wiedzy ekonomicznej (między innymi), ale czy teologia moralna pomoże mu nadrobić te braki? Ekonomiści mają problem z formułowaniem rad dla współczesnego świata. Teologowie chyba mało pomogą. Co do zadań Kościoła, bardzo pomocna byłaby lektura Dziejów Apostolskich. 
PZ
Paweł Zamorski
18 marca 2015, 11:05
Może pomóc. Np. że już samo pisanie takich rzeczy o sztucznej kreacji pieniądza jest grzechem :-) 
D
DG
18 marca 2015, 11:51
To kreacja pieniądza dzieli się na sztuczną i niesztuczną? a po czym się je rozróżnia? Czy może patrzy się w zęby?
PZ
Paweł Zamorski
18 marca 2015, 12:23
No comment :-( 
D
DG
17 marca 2015, 17:11
Teksty podpisane przez Leona XIII lub Piusa XI rzeczywiście zawierają bardzo zdecydowaną krytykę wolnorynkowego kapitalizmu. Można też w nich wyczytać program budowy państwa socjalnego, podobnego do jego współczesnej wersji. Powiedzmy jednak, że papiestwo i myśl katolicka nie zaproponowały niczego, czegoby wcześniej nie zaproponowali socjaldemokraci i liberalni reformatorzy. Przy wszystkich swych zaletach, katolicka myśl społeczna nie ma dziś konkretnych pomysłów na zmianę w dobrym kierunku. Zaś w środowiskach związanych z Kościołem mocną pozycję mają hayekowcy jak np. prof Legutko (który nie jest nawet wierzący). Stąd trudno sie czegoś spodziewać po polskim duchowieństwie w dziedzinie tego co zwano kiedyś kwestią społeczną.