Papież wypłynął. A my?

ks. Artur Stopka

Wypłyń na głębię! Wezwanie Jana Pawła II zabrzmiało mi w uszach natychmiast, jak tylko dowiedziałem się o planowanej przez Franciszka wizycie na wyspie Lampedusa. A potem słyszałem je w sercu i głowie coraz głośniej, gdy oglądałem w Internecie biskupa Rzymu płynącego kutrem, aby rzucić wieniec na fale Morza Śródziemnego, ku czci ludzi, którzy zginęli próbując dotrzeć do naszego europejskiego skrawka ziemi.

Bł. Jan Paweł II opublikował mnóstwo dokumentów. Dziś, gdy już powoli zbliżamy się do dziesiątej rocznicy jego śmierci, wygląda na to, że wiele z nich słabo przebiło się do naszej świadomości. Co najwyżej sięgnie do nich czasem ktoś szukając adekwatnego cytatu, dla podparcia jakiejś lansowanej przez siebie tezy. Mam nadzieję, że przynajmniej w jednej czy drugiej instytucji z teologią w nazwie ktoś w miarę systematycznie przegląda sporą bibliotekę jego spuścizny, chociaż pewności w tej materii nie mam.

Kto dzisiaj jeszcze pamięta na przykład opublikowany 6 stycznia 2001 roku list apostolski "Novo millennio ineunte"? A jest to przecież dokument niesłychanie wychylony w przyszłość. Dokument wyznaczający zadanie Kościołowi na nowe tysiąclecie. Dokument, w którym jak refren pojawiają się słowa Jezusa wypowiedziane do Piotra: "Wypłyń na głębię". "Duc in altum! Dzisiaj te słowa skierowane zostają do nas i wzywają nas, byśmy z wdzięcznością wspominali przeszłość, całym sercem przeżywali teraźniejszość i ufnie otwierali się na przyszłość: «Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki»" - napisał papież Polak, na którego kanonizację my, jego rodacy, oczekujemy mniej lub bardziej niecierpliwie. "Teraz winniśmy spojrzeć w przyszłość, «wypłynąć na głębię», ufając słowu Chrystusa: Duc in altum!" (...)Idźmy naprzód z nadzieją! Nowe tysiąclecie otwiera się przed Kościołem niczym rozległy ocean, na który mamy wypłynąć licząc na pomoc Chrystusa. Syn Boży, który z miłości do człowieka przyszedł na świat dwa tysiące lat temu, także dzisiaj prowadzi swoje dzieło: musimy mieć przenikliwy wzrok, aby je dostrzec, a nade wszystko wielkie serce, abyśmy sami stawali się jego narzędziami" - wskazywał.

Wypłyń na głębię! Wezwanie Jana Pawła II zabrzmiało mi w uszach natychmiast, jak tylko dowiedziałem się o planowanej przez Franciszka wizycie na wyspie Lampedusa. A potem słyszałem je w sercu i głowie coraz głośniej, gdy oglądałem w Internecie biskupa Rzymu płynącego kutrem, aby rzucić wieniec na fale Morza Śródziemnego, ku czci ludzi, którzy zginęli próbując dotrzeć do naszego europejskiego skrawka ziemi. Wypłynęli, by choć trochę poprawić los swój i swoich dzieci. Słyszałem to wezwanie, gdy na ołtarzu zrobionym z uchodźczej, imigranckiej łodzi, Franciszek składał Najświętszą Ofiarę. I gdy przy tym ołtarzu mówił o naszej odpowiedzialności za innych, o globalizacji obojętności (porażające swą prawdziwością określenie!). A także, gdy powtarzał zapisane w Biblii pytania zadane przez samego Boga "Adamie, gdzie jesteś?" oraz "Kainie, gdzie jest brat twój?". I gdy dodawał od siebie to trzecie, o płacz, o łzy.

DEON.PL POLECA


"Kto z nas płakał z powodu tego faktu, i faktów takich jak ten?, z powodu śmierci tych braci i sióstr? Kto zapłakał nad tymi osobami, które były na łodzi? Nad młodymi matkami z dziećmi? Nad mężczyznami, którzy chcieli wesprzeć swoje rodziny? Jesteśmy społeczeństwem, które nie pamięta doświadczenia płaczu, " współ-czucia": globalizacja obojętności!". Tamci ludzie w sensie dosłownym wypłynęli na głębię. I zginęli. A dzisiaj potrzebują przynajmniej naszego, mojego głębokiego, z głębi serca płynącego płaczu.

Gdy biskup Rzymu Franciszek wypływał na głębię, gdy zadawał wszystkim europejskim katolikom, a więc także nam, mnie, wymagające głębokiego wejrzenia w siebie, pytania, w Polsce uwaga zdecydowanej większości komentatorów i omawiaczy kościelnego życia skupiona była na czym innym. Czekano z niecierpliwością na oświadczenie księdza, który nie potrafi się dogadać ze swoim biskupem lub może, z którym nie potrafi się dogadać jego biskup. Telewizje informacyjne wysłały do jego parafii wozy transmisyjne. Internet zalała rzeka komentarzy, interpretujących na dziesiątki sposobów samo wydarzenie i pojawiające się w związku z nim sformułowania. Kto żyw starał się mieć własne zdanie.

Nikt nie zauważył, że w tej przypominającej uporczywe tkwienie na płyciźnie (a może nawet na mieliźnie) sprawie, zdumiewająco aktualnie i na miejscu brzmią wszystkie trzy zadane przez Franciszka na wyspie Lampedusa pytania: "Gdzie jesteś?", "Gdzie jest twój brat?". I to trzecie: "Kto zapłakał?".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież wypłynął. A my?
Komentarze (19)
L
lipcowy
12 lipca 2013, 17:09
jazmig i inni od jazgotu, czy już wyjęliście belkę ze swojego oka żeby wyjąć źdźbło z oka brata swego czy brat służy li-tylko jako trampolina do dokarmiania swojego ego i puchnięcia w samozadowoleniu. O! wygarnąłem papieżowi, co ze mnie za gość.
P
Poznanianka
11 lipca 2013, 22:34
Księże Arturze, bardzo łatwo jest wypowiadać się „ex cathedra”, trudniej o pozytywizm w działaniu. Proszę o konkretną odpowiedź – czy uważa Ksiądz, że „wypłynął na głębię”? Bo, nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie. Papieskie „wypłyń na głębię” rozumiem jako wezwanie do kapłanów, zakonników i zakonnic oraz decydentów. Ja podejmuję codziennie próbę „wypłynięcia na głębię”  – po prostu staram się żyć zgodnie z Dekalogiem!
11 lipca 2013, 13:58
@Egri List "Novo Millennio Ineunte" jest adresowany "do Biskupów, do Kapłanów i Diakonów, do Zakonników i Zakonnic oraz wszystkich Wiernych". "Wypłyń na głębię" powiedział Jezus do Piotra, a w połowie tym uczestniczyli też inni apostołowie. Stąd też jak najbardziej masz rację, że jest to wezwanie skierowane w pierwszej kolejności do pasterzy. Inne spojrzenie na tekst, to pewnie też kwestia stawiania akcentów. Mnie szkoda czasu na zajmowanie się czymś, na co nie mam realnego wpływu. Więcej pożytku dla mnie i dla Kościoła będzie, gdy zajmę się swoim nawróceniem, niż zastanawianiem się, czy mój biskup wziął sobie do serca te słowa papieża. Nota bene dopiero co otrzymał paliusz z rąk papieża Franciszka, więc jest duża szansa, że uważnie wsłuchuje się w jego nauczanie.
E
Egri
11 lipca 2013, 13:05
@makryna Daleki jestem od ujmowania tematu w kontekście "dziennikarstwa plotkarsko-nowinkarskiego". Chodzi mi o to (jeszcze raz, bo chyba się nie umiem wyrazić) co to jest ta "głębia" i kto to są ci "my". Więc ja rozumiem to tak, że głębia, na którą wypływa papież to my wszyscy szarzy, prości i ułomni katolicy (i niekatolicy albo nawet niechrześcijanie też) i to do nas on "wypłynął": jeździ autobusem, telefonuje, ściska nasze dłonie, obmywa nam nogi itp. Wchodzi w naszą, przepełnioną zwyczajnościami i udrękami, codzienność. Jest w tym taki dotykalny, że czujemy jakby był jednym z nas. A czy Twój biskup wie, ile kosztuje bilet komunikacji miejskiej? Stąd też wydaje mi się, że pytanie "A my?" odnosi się w sposób szczególny  (oczywiście nie tylko) do naszych pasterzy i możnych tego świata aby nie bali się wypłynąć. Między nas.
11 lipca 2013, 11:44
Zmodyfikujmy tytuł artykułu i skierujmy go w kierunku pałaców, rezydencji i limuzyn naszych lokalnych pasterzy i politycznych macherów (z katolicyzmem w herbie): "PAPIEŻ WYPŁYNĄŁ. A WY?". Ciekawe, co? ... Ciekawe z punktu widzenia dziennikarstwa plotkarsko-nowinkarskiego. Z punktu widzenia osób prowadzących życie duchowe - nie bardzo. Tutaj nie liczy się robienie komuś innemu rachunku sumienia, ale sobie samemu. Poza tym użyte przez autora "my" łączy zarówno kler jak i wiernych świeckich. W tym "my" może odnaleźć się każdy... jeśli zechce.
E
Egri
11 lipca 2013, 08:02
LICH - Witam o poranku! @Skalisty Nie chodzi mi o to, co Franciszek miałby ewentualnie zrobić, ale o to, do kogo skierowany jest powyższy artykuł. Jeżeli do mnie szaraka - to nie wiem, co miałoby dla mnie oznaczać "wypłynięcie na głębie" za Papieżem. A może ten powyższy tekst (mimowolnie) bardziej pasuje do "bizantyjskiej" części KK. Zmodyfikujmy tytuł artykułu i skierujmy go w kierunku pałaców, rezydencji i limuzyn naszych lokalnych pasterzy i politycznych macherów (z katolicyzmem w herbie): "PAPIEŻ WYPŁYNĄŁ. A WY?". Ciekawe, co?
10 lipca 2013, 14:36
@Egri Ale o co chodzi? Jaka szermierka? Pozdrawiam!
E
Egri
10 lipca 2013, 14:33
@jazmig i @makryna Nie zaczynajcie szermierki słownej, bo jej jest aż nadto na deonie.pl. Chodzi o to, że ks. Stopka twierdzi, iz Franciszek zrobił coś wielkiego, a ja nie wiem co. Oczekuję od swojego pasterza jakiegoś jasnego sygnału i jeszcze szczerze mówiąc go nie odebrałem (może nie mam zasięgu). Ks. Stopka pisze, że "Papież wypłynął", a ja jakoś nie kumam co takiego zrobił? Zupełnie nie odbieram, tych rzekomo rewolucyjnych i spektakularnych działań Franciszka, jako jakiejś nowej jakości. Żeby nie było jakichś podejrzeń: to mój papież i czuje do niego ogromną sympatię oraz szacunek ale te wszystkie czołobijne zachwyty nad każdym jego grymasem, czy słowem to przegięcie. Na razie Franciszek dużo mówi (bardzo mądrze zresztą) ale tylko mówi. Myślę, że jest facetem charakternym i nie potrzebna mu jest taka klaka.
4
4zaby
10 lipca 2013, 14:20
@~Egri Jest np. mozliwosc adopcji na odleglosc. Oplacania szkoly konkretnemu dziecku w Afryce, tak, zeby zdobylo wyksztalcenie: http://adopcjaserca.pl/ Jest Polska Akcja Humanitarna, ktora buduje studnie i zbiorniki w Afryce, tak, zeby ludzie mogli nawadniac pola i sami zarabiac pieniadze ze sprzedazy warzyw. Polecam blog Janiny Ochojskiej na <a href="http://www.boska.tv">www.boska.tv</a>
10 lipca 2013, 14:01
... Komu i jak ratuje życie ta Eucharystia? ... Warto zadawać sobie takie pytanie.
jazmig jazmig
10 lipca 2013, 13:50
@makryna Ja nie robię szopek z tej sprawy, zatem źle adresujesz swój apel. ... A kto robi szopki? Nie przyszło Ci do głowy, że ta Eucharystia sprawowana przez papieża i jego słowa ratują komuś życie? Jeśli sam z tego nie czerpiesz, pozwól czerpać innym i nie pomniejszaj wartości "tej sprawy". ... Komu i jak ratuje życie ta Eucharystia? Czy po tej Eucharystii mniej emigrantów będzie płynęło do Europy i mniej ich zginie?
10 lipca 2013, 13:41
@Egri Na Twoje pytania miałaby na pewno dobre odpowiedzi Matka Teresa. Ja też raczej zdaję pytania niż mam na nie odpowiedzi. Papież wie, co robi. Jestem o tym przekonana. Widać, że jest to człowiek, który osobiście spotkał Chrystusa i chce Go dawać innym. Wie, że tak naprawdę nie można dać niczego więcej, niczego większego. A jednocześnie ma tak ogromną wrażliwość na biedę człowieka. Myślę, że tu jest odpowiedź. Bo modlitwa i współczucie, to nie jest "nic", to nie jest "tylko". To możesz dać każdemu człowiekowi - temu który daleko, którego nie znasz. Taka modlitwa otwiera serce i wtedy nie sposób przejść obojętnie obok potrzebującego. Tak myślę.
E
Egri
10 lipca 2013, 13:01
@makryna Myslisz, że księdzu Stopce chodziło m.w. o to, że (prowokująco) "siedźcie sobie w Afryce, a my się za was pomodlimy"? Ja raczej odebrałem ten tekts, jako delikatną próbę oskarżenia, że żyjąc w bogatszej części świata zapominamy o tej biedniejszej. Stąd też uzasadnione jest pytanie: to co konkretnie robić? Modlić się za nich? Ok, robię to. I już?
10 lipca 2013, 12:26
@makryna @jazmig Skoro wiesz, kto, co i jak powinien zrobić, to do dzieła! Powodzenia! ... Ja nie robię szopek z tej sprawy, zatem źle adresujesz swój apel. ... A kto robi szopki? Nie przyszło Ci do głowy, że ta Eucharystia sprawowana przez papieża i jego słowa ratują komuś życie? Jeśli sam z tego nie czerpiesz, pozwól czerpać innym i nie pomniejszaj wartości "tej sprawy".
jazmig jazmig
10 lipca 2013, 12:18
@makryna @jazmig Skoro wiesz, kto, co i jak powinien zrobić, to do dzieła! Powodzenia! ... Ja nie robię szopek z tej sprawy, zatem źle adresujesz swój apel.
10 lipca 2013, 12:16
@jazmig Skoro wiesz, kto, co i jak powinien zrobić, to do dzieła! Powodzenia!
E
Egri
10 lipca 2013, 12:13
No to co robić? Ale konkretnie. Papież (przy całym szcunku) też jeszcze nic nie zrobił. Na razie emituje gesty (przepraszam za to sformułowanie ale z utęsknieniem czekam na jego konkretne działania), które skrzętnie wykorzystują ci, którym z Kościołem nie po drodze. Gdyby ktoś mnie zapytał, co takiego zmienił Franciszek w dzisiejszym Kościele - to nie wiedziałbym, co odpowiedzieć (wiem, wiem potrzeba więcej czasu). A co do spuścizny po JPII, to napisał on ok. 80 000 stron różnych tekstów. Sorry - nie przebrnę przez nie.
jazmig jazmig
10 lipca 2013, 12:10
Kompletnie nie zgadzam się ani z autorem, ani z papieżem. Papież przeprowadził ładną demonstrację na pokaz, która niczego nikomu nie dała, poza zadowoleniem samego papieża. Gdyby papież zaproponował jakieś konkretne rozwiązania, wszczął w tej sprawie jakąs inicjatywę międzynarodową np. w ONZ, to byłoby to działanie konstruktywne. Ale msza przy ołtarzu z rozbitych łodzi oraz rzucenie wieńca w morzu to tylko puste gesty i nic więcej. Ja takich pustych gestów napatrzyłem się już w PRL i po jej upadku, gdzie z szumem i na pokaz robi się puste gesty z których nic później nie wydnika. GW się poślini, a za kilka dni wszyscy o tym zapominają. Nic na to nie poradzę, ale na mnie to kompletnie już nie działa. Ja oczekuję konkretnych działań, takich, które spowodują zmiany, dzięki którym ludzie nie będą musieli z Afryki uciekać. Co do paraleli tego wszystkiego ze sprawą ks. Lemańskiego, to proszę wybaczyć, ale autorowi to już się chyba wszystko kojarzy z mielizną i głębią. Rozwydrzony ksiądz, któremu ewidnetnie brakuje pokory i biskup, który zbyt długo tolerował jego bezczelność. Ani tu głębi, ani mielizny.
4
4zaby
10 lipca 2013, 09:57
Media urzadzaja ludowi kolejne igrzyska :-( Tymczasem Afryce znowu grozi kleska glodu, a wiekszosc srodkow pomocowych wykorzystano juz w Syrii, ale o tym ani mru mru. Afrykanczycy szturmuja bramy naszego Europejskiego raju na ziemi, ale o tym lepiej nie myslec, niech wojsko uszczelni granice, niech wzniesie wiekszy mur. Czytalam kiedys komentarz ateisty, ze teraz, kiedy w Europie nie ma religii, swiat jest sprawiedliwszy niz kiedykolwiek wczesniej. No wlasnie, jest super, w Afryce gloduja, niewolnicy w Bangladeszu szyja nam ubrania, my sie ekscytujemy roznymi medialnymi aferami...zyc nie umierac