Paradoksy w ekonomii i religii

Jacek Gniadek SVD

Wartość rzeczy jest subiektywna. To my nadajemy im znaczenie, a to zależy od celu, który chcemy osiągnąć. W podobny sposób patrzymy na krzyż. Wszystko zależy od celu naszego życia. Jeżeli jest nim życie doczesne, to krzyż jest dla nas głupstwem...

Na terenie parafii w Lindzie mam dwa domy zakonne: pasjonistów i duchaczy. Zgromadzenie Męki Pańskiej osiedliło się  w Lindzie w tym samym roku, kiedy werbiści dostali od biskupa misję utworzenia w Lusace z bocznej kaplicy parafii. Od trzech lat pasjoniści głoszą co roku w mojej parafii wielkopostne rekolekcje.

Przybierają one formę kazań pasyjnych wygłaszanych w każdą niedzielę po południu. Po kazaniu jest czas na medytację przed wystawionym na ołtarzu Najświętszym Sakramentem. Tematem wczorajszego kazania była hańba i chwała krzyża. Dla każdego pasjonisty to istota jego apostolskiego posłannictwa. Specjalnym ślubem pasjoniści zobowiązują się do głoszenia nauki wypływającej z krzyża.

"Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" (Mt 16, 24-25). Jezus w swojej wypowiedzi łączy sprzeczności, aby tym sposobem sformułować nową zasadę zyskiwania życia kosztem śmierci. S.L. Lec tę samą prawdę wyraził kiedyś w formie aforyzmu: "Pierwszym warunkiem nieśmiertelności jest śmierć". Tajemnica krzyża - Bóg umiera po to, aby zbawić świat - zawiera w sobie pozorny paradoks dotyczący pojęcia zysku i straty. To, co dla jednych jest znakiem przegranej i końca wszystkiego, dla innych jest znakiem triumfu i początkiem nowego życia.

Ale paradoksy nie występują tylko w religii i aforystyce. Kiedyś dawno temu Arystoteles na polu ekonomii sformułował słynny paradoks wody i diamentu. Paradoks ten został rozwiązany ostatecznie dopiero w XIX w. przez szkołę austriacką w ekonomii (Carl Menger †1921) i ujęty w formie subiektywistycznej teorii wartości. Okazuje się, że wartość rzeczy na rynku jest względna. Rzeczy same w sobie nie mają wartości. Cena wody i diamentu zmienia się od kontekstu. Woda na pustyni będzie droższa od diamentu. Ale tylko dla kogoś, kto jest na tej pustyni, posiada ten diament, jest spragniony i jest ktoś, kto jest gotów wymienić ten diament za wodę. Wartość rzeczy jest subiektywna. To my nadajemy im znaczenie, a to zależy od celu, który chcemy osiągnąć.

W podobny sposób patrzymy na krzyż. Wszystko zależy od celu naszego życia. Jeżeli jest nim życie doczesne, to krzyż jest dla nas głupstwem (por. 1 Kor 1, 18). Ludzkie działanie jest zawsze celowe. Jeżeli jest nim życie wieczne, to w blasku krzyża wszystko nabiera nowego sensu. To, co dla jednych jest stratą, dla mnie jest zyskiem.

Czy takie działanie jest racjonalne? Według Ludwiga von Misesa dążenie do wyższych celów za cenę pewnych korzyści "materialnych" nie jest mniej racjonalne od zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Austriacki ekonomista nie używa określenia "irracjonalny" w odniesieniu do ostatecznych celów działania. Ostatecznym celem działania jest zaspokojenie jakiejś potrzeby działającego i nikt nie jest w stanie zastosować własnych sądów wartościujących wobec działań podejmowanych przez innego człowieka.

Wychodzi na to, że nie ma żadnego paradoksu…

Jacek Gniadek SVD - misjonarz ze Zgromadzenia Słowa Bożego, doktor teologii moralnej, obecnie ewangelizuje w Zambii. Publikuje na stronie www.jacekgniadek.com

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Paradoksy w ekonomii i religii
Komentarze (8)
SD
Słowa dla Polaków
10 kwietnia 2014, 18:43
Słowa Pana Jezusa do Sł.B. Wandy Malczewskiej /1822-1896/: „Do tego, co usłyszałaś, dodam jeszcze, że zbliżają się czasy przewrotne, Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisku wrogów zewnętrznych, ale opanują ją wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć, w swoje ręce młodzież szkolną, dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami. Spowiedź i inne praktyki religijne, kontrola Kościoła nad szkołami zbyteczna, bo ogranicza samodzielność myślenia ucznia. Krzyże i obrazy religijne z sal szkolnych będą chcieli usunąć, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły Żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary zechcą w całym narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli naród uwierzy temu i pozbawi się wiary, straci przywróconą Ojczyznę. Niechże protestują przeciwko usuwaniu wizerunków religijnych ze szkoły i przeciwko nauczycielom dążącym do zaprowadzenia szkoły bezwyznaniowej. Nauka bez wiary nie zrodzi świętych, ani bohaterów narodowych. Zrodzi grzeszników. Módl się o dobrą chrześcijańską szkolę”.
TD
taka dziś prawda
10 kwietnia 2014, 11:06
Skąd modernizm?  To wpływ masonerii, która wniknęła również do Kościoła. Swąd szatana przeniknął do najwyższych stanowisk w Kościele. To wymysł kardynałów nieposłusznych papieżowi. Nieposłuszny kardynał – posłuszny jemu biskup wykonuje to co mu poleci w imię posłuszeństwa lub sam jest nieposłuszny i dalej kapłan posłuszny biskupowi bez zastanowieniawykonuje polecenia biskupa i koło się zamyka.Są jednak sprawy, w których nie powinnookazywać się posłuszeństwa temu, kto nie okazuje posłuszeństwa Ojcu Świętemu, kto zdradził Jezusa bo i takie przypadki się znajdują.W Piśmie Świętym jest ponad 400 wersetów mówiących o padnięciu na kolana przed ogromnym Majestatem Bożym. A modernistyczni bisku pi i kapłani po XX wiekach klękania nagle wpadli na szaleńczy i obłąkany pomysł, że podczasprzyjmowania Komunii Świętej wierni powinni stać i przyjmować Jezusa Eucharystycznegoświętokradzko na rękę albo na stojąco bez okazania Mu Czci. Św. Pius X potępiając wszelkiesamowolne przejawy modernizmu w łonie Kościoła pisał:’ Wszelkie nowatorstwo opiera się na bezczelności i pysze, a nowoczesność jest syntezą wszelkiej herezji”. Nawet Jan Paweł II potę piając wprowadzenie nowości do liturgii pisał:”Kościół dzisiejszy niepotrzebuje nowych reformatorów, Kościół potrzebuje nowych Świętych”. Do kościoła chodzimydla Boga nie dla kapłanówczy ludzi. Polak powinien przekazywać WIARĘ i  TRADYCJĘ, słuchać Prymasa ks.St.Wyszyńskiego. Był przy Soborze Watykańskim II i znał jego dobre ale i złe strony. Masoneria nie zasypia. 300 lat będzie opbchodziła w 2017 roku, chce sprotenstantyzować kościół katolicki. Czynito przez  inflirtację.  Wystarczy zaobserwować jak rozwija się New Age.  Fatima w roku 2017 przeżyje 100 lat Objawień. Mamy Królową Polski Maryję. Jej słuchajmy i niepozwólmy obrażać Jej Syna, padnijmy przed Nim na kolana wszak przyjmujemy Jego Najśw.Ciało w Komunii św.Którego w Polsce zdetronizowano już w 1927 r, kiedy masoni zmienili wizerunek Godła Polskiego.
R
rafi
8 kwietnia 2014, 18:38
Ja się wcale nie oburzam. Przeciwnie, myślę że temat ciekawy jest, dlatego się wypowiadam. I mam szacunek do ludzi którzy robią na misjach.
K
kami
8 kwietnia 2014, 16:17
Siedzicie sobie w ciepełku i komentujecie pełni oburzenia... A O.Jacek na misjach - głosi Jezusa Chrystusa! To jest dopiero paradoks! Nawet śmiertelna choroba nie była w stanie go powstrzymać. O tym właśnie jest ten artykuł. Myślcie trochę...
R
rafi
8 kwietnia 2014, 07:59
To ja jeszcze wrzucę parę cytatów, słów Jezusa które nawiązują do ekonomii ;) Pierwszy jest bezpośrednio po cytowanym Mt 16,24-25: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mt 16,26) Znamienne są też stwierdzenia Jezusa, w których używa On słowa lepiej, np.: jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. (Mt 5, 30) Mamy jeszcze przypowieści o skarbie i o perle: Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. (Mt 13, 44-45) Wszystko to mówi o wartości zbawienia, która po prostu jest nie do przecenienia.
K
kate
8 kwietnia 2014, 07:40
Zgadzam się z komentatorami tekstu: więcej w nim ideologii niż Ewangelii. Zupełnie nie wiem, po co autor to robi. To się wogóle nie broni w aspekcie chrześcijaństwa, czym ono jest, nawet dla zatwardziałych zwolenników teorii ekonomicznych.
D
DG
7 kwietnia 2014, 13:12
Ludwig von Mises wypowiadał się z najwyższą pogardą o religii, chrześcijaństwo nazywał "białą magią" (por. jego Socjalizm). Warto może uprzedzić czytelników o tym. W subiektywistycznej teorii wartości nie ma nic nadzwyczajnego, istniała na długo przed  Mengerem i Misesem. Jest ona równie dobra jak klasyczna teoria wartości w której koszt utrzymania robotnika, czyli pewna ilość zboża pełni rolę numeraire. Na obu koncepcjach wartości można zbudować równie dobre teorie ekonomiczne, to jest równie książkowe. Z teologią krzyża ma to mało wspólnego. Ojciec Gniadek skompromitował się niegdyś twierdzeniem, że w Ewangeli nie ma nic o ubóstwie rodziny Jezusa. Pisma Misesa zapewne czytał, pora na ponowną lekturę Biblii.
R
rafi
7 kwietnia 2014, 12:15
Życie, zbawienie, krzyż - należą do rzeczy których nie wycenia się w pieniądzach. W głowie każdej osoby każda z tych rzeczy ma inną wartość, każda osoba inaczej na nie patrzy. Więcej, ta sama osoba nadaje inną wartość tej samej rzeczy w różnych momentach swojego życia. Człowiek przez całe swoje ziemskie życie uczy się poznawać i doceniać to, co jest naprawdę wartościowe. Jaką to życie ma wartość? Inaczej na to pytanie spojrzy młodzieniec, któremu wydaje się że świat stoi przed nim otworem, a inaczej starsza osoba sterana życiem. Czy warto być chrześcijaninem? Też, inaczej na takie pytanie będzie patrzeć ktoś, kto nie zna Jezusa, a inaczej ktoś, kto poznał Jego miłość. Czy warto poświęcić życie dla Jezusa? - tak samo.