Pastor i jezuita posługują razem

pastor Zbigniew Niemasik

Jestem czasem pytany co łączy mnie, jezuitę, z Kościołem Chrześcijan Baptystów skoro jako katolik głoszę Ewangelię razem z jednym z pastorów? Bo obaj wierzymy w moc Słowa Bożego, a to wystarczy, by Duch Święty przemieniał ludzkie serca - odpowiadam.

W Polsce Kościół Rzymskokatolicki stanowi zdecydowaną większość, dlatego niewielu katolików widzi potrzebę ekumenizmu. Wzrastaliśmy w atmosferze nieufności do wszystkich, którzy nie należą do religijnej większości. W imię religii nie można mi było, jako małemu chłopcu, myśleć życzliwie o mieszkających w pobliżu naszego domu baptystach. Dzisiaj, wraz z pastorem Zbigniewem Niemasikiem głoszę, że powinniśmy uwolnić się od religii i budować wiarę na relacji, a nie na obrzędach. Nie ma nic złego w obrzędowości lecz jeśli nie wypływa ona z osobistej relacji z Bogiem (mieszkającym w człowieku, a nie w chmurach) to zawsze będzie bałwochwalstwem, zawsze będzie bluźnierstwem.

Na comiesięczne spotkania, jakie organizujemy w Gdyni i Warszawie, może przyjść każdy, kto nie boi się poddać próbie swojej dotychczasowej wiary lub niewiary. Nikt nie jest przekonywany o wyższości jednego wyznania nad drugim. Pragniemy, by każdy chrześcijanin, bez względu na to, do jakiej wspólnoty należy, nawiązał żywą relację z Jezusem Chrystusem i poznał Jego oblicze w bliźnim.

O jedności w różnorodności mówił już nie raz papież Franciszek. Przy okazji tygodnia ekumenicznego, w styczniu zeszłego roku, podkreślił, że jedność nie przyjdzie do nas na końcu niczym cudowne wydarzenie, lecz dokonuje się w drodze. "Jeśli nie idziemy razem, jeśli nie modlimy się za siebie nawzajem, jeśli nie współpracujemy ze sobą w tak wielu rzeczach, które możemy zrobić w tym świecie dla ludu Bożego, jedność nie przyjdzie" (24.01.2014).

DEON.PL POLECA

W mojej duchowej drodze doświadczyłem wiele życzliwości i wsparcia ze strony chrześcijan nie będących katolikami. Pośród nich miałem też przewodników duchowych, którzy sprowadzali mnie ze złej drogi, a w późniejszych latach mogłem zrewanżować się służąc jako przewodnik duchowy kilku osobom z innych chrześcijańskich denominacji. Idziemy razem i jeśli spadłyby dzisiaj na chrześcijan prześladowania, nie broniłbym kościołów ani protestanckich kaplic, lecz tego, co nas wszystkich łączy.

Podczas swojej podróży apostolskiej do Republiki Środkowoafrykańskiej papież zwrócił się do jednego z pastorów, którego wspólnota boleśnie doświadczyła prześladowań, podkreślając, że wspólne cierpienie może być drogą do jedności: "Wszystkie nasze wspólnoty cierpią jednakowo z powodu niesprawiedliwości i ślepej nienawiści, rozpętanej przez diabła. To wspólne cierpienie i ta wspólna misja są opatrznościową okazją, abyśmy razem postępowali naprzód na drodze ku jedności" (29.11.2015).

Dla nas, w Polsce, opatrznościową okazją, aby wszyscy chrześcijanie postępowali razem ku jedności, jest kryzys wartości jaki dotyka osoby ochrzczone oddalając je od Chrystusa.

***

Zainteresowanych uczestnictwem w biblijnych spotkaniach ekumenicznych odsyłam na stronę internetową akademiabiblijna.pl

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pastor i jezuita posługują razem
Komentarze (63)
Piotr Szyndrowski
8 grudnia 2015, 06:58
Ależ oczywiście :) Nie mam żadnych oporów, aby się modlić z lefebrystami. Znam fakty i wiem, jaka jest ich sytuacja w Kościele. To nie ma nic do rzeczy. Odwołanie do nich nawiązywało tylko do tego, że są sceptycznie nastawieni do ekumenizmu. Ja mogę modlić się zarówno w swoim Kościele, po polsku, po łacinie, jak i we wspólnotach innych wyznań. Po prostu nie widzę przeszkód, nawet jak widzę spore różnice. Pozdrawiam i kończę dyskusję, która już niczego nowego nie przyniesie.
7 grudnia 2015, 21:24
To może niech Pan albo autor tego artykułui pomodli się także z "lefebrystami", ktorzy wg Pana nie są rzymskimi katolikami? Jak ekumenizm to ekumenizm :) Dla uniknięcia jakichś podejrzeń oświadczam, że nie jestem "lefebrystą" i nie chodzę na Msze do Bractwa, ale warto wiedzieć, że  kapłani ci odprawiają ważne Msze św. a nawet mogą spowiadać w Roku Miłosierdzia. Oczywiście są rzymskimi katolikami. Natomiast rzymskimi katolikami na pewno nie są baptyści i nie chcą nimi być.
7 grudnia 2015, 19:47
Może właśnie dlatego, że wielu ludzi nie przypomniało sobie jeszcze Kim są w istocie oraz że z jednego Źródła pochodzą, które "nie jest z tego świata" tak bardzo wnikając w ten doczesny świat i utożsamiając się z przekonaniami, które w nim przyjęli... 
Piotr Szyndrowski
7 grudnia 2015, 19:26
Ja o jednym, a Pan o drugim. Specjalinie Pan zmienia temat? Co Pana wypowiedź ma do nicejskiego wyznania wiary? Nikt tu na form ani w komentowanym artykule nie przeczy, że są różnice doktrynalne pomiędzy baptystami i katolikami. Nikt nie przeczy, że Eucharystia to piękny skarb i nasze życie. Ale NIC nie stoi na przeszkodzie razem się modlić i głosić Dobrą Nowinę o zbawieniu. Naprawdę Pan nie rozumie? Jest Pan rzymskim katolikiem? A może lefebrystą albo starokatolikiem? Podpisze się Pan imieniem i nazwiskiem? Dlaczego z forum, które powinno budować wzajemne zaufanie i być elementem Ewangelizacji, tacy ludzie jak Pan czy Jazmig robią... śmietnik?...
7 grudnia 2015, 17:21
Na siłę? https://pl.wikipedia.org/wiki/Baptyzm: "Wieczerza Pańska – obrzęd ustanowiony przez Jezusa Chrystusa na pamiątkę Jego męki i śmierci. Podczas obrzędu Wieczerzy ochrzczeni wierni spożywają chleb i wino, będące symbolami Ciała i Krwi Pańskiej. Poprzez Wieczerzę jej uczestnicy głoszą śmierć Chrystusa oraz Jego powtórne przyjście."
Piotr Szyndrowski
7 grudnia 2015, 16:40
Dlaczego niektórzy na tym forum próbują na siłę dostrzec sprzeczności tam, gdzie ich nie ma? To jakieś szleństwo...
7 grudnia 2015, 16:04
No, gdyby tak pojmować wiarę, to i sobór w Nicei nie byłby konieczny i moglibyśmy sobie darować credo.  
Piotr Szyndrowski
6 grudnia 2015, 14:01
„[...] jeśli wiara nie jest doświadczeniem spotkania z Nim, to w najlepszym wypadku staje się światopoglądem [...] Jeżeli myślę o wierze przede wszystkim w kategorii dogmatu i rozmawiam, załóżmy, z luteraninem, od razu wiem, gdzie znajduje się obszar niezgody między nami. Natomiast jeśli myślę o wierze jako spotkaniu z Jezusem Chrystusem w Duchu Świętym, które jest możliwe zarówno w moim przypadku, jak i w przypadku luteranina, to my w tym spotkaniu z Jezusem spotykamy się także wzajemnie. Dzięki temu otwiera się cała przestrzeń wymiany duchowych darów między nami. To nie nastąpi, dopóki rozumiemy wiarę jako zbiór prawd, tradycji albo nawet przykazań. Wtedy bardzo łatwo zredukować wiarę do moralności” – wywiad z bp. Grzegorzem Rysiem („W drodze” 12/2015, s. 69) Może więc najpierw trzeba by odpowiedzieć na pytanie, jak rozumiemy wiarę?
Oriana Bianka
4 grudnia 2015, 21:54
Spotkanie, dialog prowadzą do lepszego zrozumienia i zbliżenia ludzi, gdy do tego dojdzie wspólna modlitwa do tego samego Boga, to wówczas przy wsparciu Ducha Świętego może wydarzyć się wiele dobrego w naszych relacjach z Bogiem i ludźmi.
4 grudnia 2015, 16:47
Czy z faktu, że ktoś nie jest babtystą oznacza, że ten, kto nim jest musi być w błędzie? 
4 grudnia 2015, 15:58
Skoro są różnice, to może trzeba wytłumaczyć, że baptyści są w błędzie? Bo chyba muszą w błędzie?
K
Karmel
4 grudnia 2015, 00:31
Ojciec Żmudziński: 1)twierdzi,iż Kościół zabraniał mu kochać bliźniego swego ( Wzrastaliśmy w atmosferze nieufności do wszystkich, którzy nie należą do religijnej większości. W imię religii nie można mi było, jako małemu chłopcu, myśleć życzliwie o mieszkających w pobliżu naszego domu baptystach.), 2)utożsamia religię z obrzędami (głoszę, że powinniśmy uwolnić się od religii i budować wiarę na relacji, a nie na obrzędach), 3)neguje skuteczność zewnętrznych obrzędów sakramentalnych ex opere operato (Nie ma nic złego w obrzędowości lecz jeśli nie wypływa ona z osobistej relacji z Bogiem to zawsze będzie bałwochwalstwem, zawsze będzie bluźnierstwem), 4)redukuje obecność Bożą do człowieka(...z osobistej relacji z Bogiem (mieszkającym w człowieku, a nie w chmurach) Oczekuję na zajęcie stosownego stanowiska przez przełożonych ojca Żmudzińskiego
4 grudnia 2015, 07:25
Przecież z "najwyższym przełożonym" o. Żmudziński ma kontakt osobisty, bo jest "on" w nim samym. W sumie to właściwie nie wiem, czy aby Pani Miłość ze swoją drogą "autoboskości" nie jest w zmowie z Deonem ;)
4 grudnia 2015, 11:25
W zmowie z Deonem nie, jedynie obecna na forum Deonu. :) Panie Piotrze, a jak Pan się modli, to z kim rozmawia? Do kogo kieruje Pan prośby czy wyrazy wdzięczności? Do Boga, prawda? To gdzie On jest, w chmurach jako ten stary dziadzio z siwą brodą na wzór św. Mikołaja i stamtąd wszystkich jednocześnie słucha? Jak tak 7 mld. istnień (tylko naszej planety!) się modli i każdy coś mówi, to miałby rzeczywiście co się uwijać, żeby się nie pomylić o czym kto mówił. :) Paradoksalnie, Bóg mówi wtedy, gdy my przestajemy mówić, a zaczynamy słuchać.  Dlatego też i tu na Deonie poprzez słowa drugiego człowieka mówi do nas - no i zależy, co kto co w nich usłyszy. Zatem jak to w Biblii. :)   Wierzyć w Boga to jedno, mieć wiarę, że Bóg jest w nas i wyraża się przez nas, to zupełnie coś innego - znacznie bardziej odpowiedzialne. 
4 grudnia 2015, 13:49
Ale z racji zamieszczenia "przymrużonego oczka" było dla Pani jasne, że to tylko dowcip?
4 grudnia 2015, 15:20
Wiadomo, stąd tyle uśmiechów :)
M
Milosc
4 grudnia 2015, 16:38
Karmel, istnieje wolność doświadczania, rozumienia i wyobrażenia Boga. Dlaczego? Ano, bo On jest Wolnością właśnie. Zatem oczekujesz, by została ona gwałcona przez przełożonych, a to przyznam specyficzne oczekiwanie. Ksiądz Żmudziński z pokorą doszedł do tych samych wniosków, do których i Ty dojdziesz jak i sam ubierzesz się w pokorę przed sobą. Będę dla Ciebie dość surowa, ale po to, by pomóc Ci zrozumieć, dlaczego dotyka Cię to, co napisał ksiądz Żmudzinski. To, co nas dotyka, pozwala nam odnaleźć cząstkę siebie. A gdy jest uświadomione, przychodzi zrozumienie dla drugiego.  1) I Ty najwyraźniej wzrastałeś w atmosferze nieufności, co przejawia się w podejściu do ludzi, którzy do tej instutucji już nie należą (jak ja) lub którzy już rozumieją coś inaczej choć do niej należą (jak ksiądz Żmudziński). 2) Ty też utożsamiasz religię z obrzędami (może nie tylko, ale z pewnością m.in.), o czym świadczy fakt, że jak przypuszczam uczestniczysz regularnie we mszy świętej. 3) Ty też negujesz skuteczność zewnętrznych obrzędów sakramentalnych o czym może nie do końca zdajesz sobie sprawę, ale nierzadko poświadczasz na forum w przyjmowanej postawie wobec drugiego człowieka czy jego odmiennej niż Twoja myśli (poniżanie, szydzenie itp.) 4) Ty z kolei zdajesz się redukować obecność Bożą do chmur, gdyż ilekroć pisałam do Ciebie, że jesteś z Bogiem Jedno, to się obrażałeś. Piszę Ci to po to, byś zrozumiał, że tkwisz w pewnym mechanizmie myślowym, z którego inni już się wyrwali, bo on po prostu się nie sprawdza i nie czyni człowieka lepszym od tego, którym był wczoraj ani spokojniejszym ani bardziej ufnym ani otwartym na drugiego człowieka. A przecież chyba do tego dążysz zawierzając się Bogu, prawda?   
TP
Tomasz Pierzchała
5 grudnia 2015, 00:34
...dodatkowo o.Żmudziński: 5) otrzymuje poparcie dla swych tez ze strony jawnych heretyków nie ukrywających swej nienawiści do wszystkiego co katolickie (forumowicz "Miłość" z portalu Deon.pl)
5 grudnia 2015, 10:26
Nadal trwasz w błędzie myśleniowym. Błędzie, który podtrzymujesz i utwalasz tym samym. Wiesz na czym on polega? Że widzisz nienawiść nawet tam, gdzie jej nie ma. Czy Chrystus widział nienawiść w drugim człowieku? Nie. Dlaczego? Bo nie żywił jej w sobie.   Czy większym heretykiem jest zatem ten, który zna nauki i tłumaczy jak je zastosować czy ten, który je zna, a opiera się, by je stosować, bo węszy w tym nienawiść?  Nie wystarczy wierzyć w miłość Chrystusa, Karmelu. Tę miłość trzeba przypomnieć sobie, że ma się w sobie.
TP
Tomasz Pierzchała
6 grudnia 2015, 01:23
Twój problem leży w totalnym zakłamaniu.Pod pozorami "miłości" kryjesz nienawiść do wszystkiego co Boże.Czynisz tak jak Twój nauczyciel Diabeł,ojciec wszelkiego kłamstwa. 
6 grudnia 2015, 01:42
Moje wyzwanie to teraz określić czy plujesz swoją miłością czy kropisz wodą święconą od nienawiści? ;)
TP
Tomasz Pierzchała
6 grudnia 2015, 11:23
Mylisz nienawiść z prawdą.To tylko dowodzi Twojego uzależnienia od Złego.
6 grudnia 2015, 12:06
Potrafisz nakreślić do czego zmierzasz, czego tak naprawdę pragniesz w życiu?
TP
Tomasz Pierzchała
6 grudnia 2015, 14:03
Nie zwierzam się wrogom mojego Pana
6 grudnia 2015, 18:16
Rozumiem, że Twoim Panem jest święta instytucja kościelna, która nie powstrzymuje Cię przed tym, by człowieka za wroga postrzegać. Co więcej, myślę, że gdybyśmy i Nauczyciela mieli tego samego, to i rozmowa między nami wyglądałaby inaczej. Zastanów się zatem czyje nauki głosisz, że pozwalasz sobie na ubliżanie ludziom, bo pilnym uczniem Chrystusa póki co zdecydowanie nie jesteś. 
3 grudnia 2015, 23:27
Ja np. czytuję blog pastora Pawła Bartosika "Żyjąc wiarą w realnym świecie". Trafiłem tam, bo podoba mi się wiele jego przemyśleń, fajnie się z nim poza tym rozmawia. Paweł jest żonaty, ma trójkę dzieci, jest super facetem , gra(na gitarze) i śpiewa w zespole Krótka Piłka. Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem ani nikomu się nie naraziłem :-):-):-):-)
3 grudnia 2015, 23:29
dopisek: Paweł jest pastorem Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku.
PG
Pawel G
3 grudnia 2015, 22:12
"Jestem czasem pytany co łączy mnie, jezuitę, z Kościołem Chrześcijan Baptystów ... " Baptyści to nie Kościół, bo nie mają sukcesji apostolskiej, no i jest jeszcze problem herezji. Definicja Kościoła to niby elementarz, ale pewnie już u "jezuitów" tego nie uczą. Tak naprawdę, jak czytam takie wypowiedzi, to sobie myślę, że jedynym lekarstwem jest ponowna kasata. "Dzisiaj, wraz z pastorem Zbigniewem Niemasikiem głoszę, że powinniśmy uwolnić się od religii i budować wiarę na relacji, a nie na obrzędach." Chciałoby się w języku przedsoborowym powiedzieć: dwóch heretyków się zabrało - bo jak to trafniej określić? - i głoszą New Age. Właśnie New Age chce duchowości bez religii, ot takiej wolnej od wszystkiego. Co do jednego mają jednak rację - nie ma religii bez obrzędowości. "Nie ma nic złego w obrzędowości lecz jeśli ... " Łaskawie nas jeszcze New Agowcy tolerują. Jak długo jeszcze? Czy przełożeni zakonni już zupełnie porzucili swoje obowiązki nie nie reagują na takie teksty?
4 grudnia 2015, 17:55
Pawle G, wszyscy jesteśmy istotami duchowymi, Jezus we wczesnych latach sam pobierał nauki i zgodzimy się oboje, że był naprawdę wysoko rozwiniętą istotą duchową. I popatrz, wcale nie był wyznawcą żadnej religii, ba - nawet takiej nie założył. To ludzie uczynili potem religię z Jego nauki, choć strasznie ją pomącili - jeden coś dodał, drugi coś ujął, tu taką uznano Ewangelię, a tam inną wycofano, ten tak zrozumiał, a tamten inaczej - pomieszanie z poplątaniem. A sam Jezus - nie klęczał przed nikim (a przecież mógłby przed Jahwe, nieprawdaż?), nie chodził do spowiedzi (a przecież się złościł na kupców w świątyni, no nie?), nie chodził do komunii - no tu powiesz, że musiałby zjadać i pić samego siebie, ale nie chodził nawet do kościoła - ba, świątynię nawet patrzył zburzyć! A kochał, pomagał, uzdrawiał, dzielił się wiedzą... To Jemu zawdzięczamy przecież koncepcję Boga Ojca = Miłości Bezwarunkowej. Wiesz dlaczego to wszystko? To pomyśl sam i poszukaj odpowiedzi w sobie. Tam znajdziesz Prawdę. 
Kamila
3 grudnia 2015, 21:01
"Podział chrześcijan jest skandalem, bo jest przede wszystkim sprzeczny z wolą Pana. Jest on również skandalem w obliczu wielkiej nienawiści i przemocy, rozdzierających ludzkość, wielkich przeciwieństw stawianych Chrystusowej Ewangelii. Obyście potrafili bardziej i odważniej dodawać do wytrwałości i miłosierdzia posługę wspólnej modlitwy i refleksji, poszukując lepszego wzajemnego zrozumienia, zaufania i większej przyjaźni w perspektywie pełnej komunii, na której osiągnięcie mocno liczymy." I jeszcze "ekumenizm krwi". Z wypowiedzi papieża Franciszka w Afryce. [podkreśl.moje]
3 grudnia 2015, 20:35
Dajcie spokój autorowi tego opracowania. Pierwsze kroki oraz formację duchową zdobywał w ..... Zborach Zielonoświątkowców, więc: "ciągnie wilka do lasu...." lub jak kto woli: "stara miłość nie rdzewieje..." Teraz to już nie ma znaczenia, bo pastor został wybrany w 2013 roku na papieża, więc Luter miał rację....
Kamila
3 grudnia 2015, 21:04
co za brednie
3 grudnia 2015, 21:04
Czy możesz określić jasno do czego dążysz?
3 grudnia 2015, 21:06
Czy możesz określić jasno do czego dążysz?
3 grudnia 2015, 22:19
To spytaj się autora gdzie zdobywał pierwsze duchowe szlify i kto go formował. Jeżeli ma cywilną odwagę to się przyzna lub będzie brnął w kłamstwo.
3 grudnia 2015, 22:20
średnio inteligentna osoba zrozumie o co kaman....
4 grudnia 2015, 00:22
Widocznie nie jestem średnio inteligentną osobą, dlatego jeszcze raz zwracam się z zapytaniem do czego TY DĄŻYSZ.
3 grudnia 2015, 20:08
Kibicuję zjednoczeniu wszystkich chrześcijan pod sztandarem Chrystusa. W zgodzie z Ewangelią.
3 grudnia 2015, 20:39
A jeżeli Ci chrześcijanie będą bluźnić na Maryję, to też Pan będzie kibicował? Oczywiście pod sztandarem Chrystusa... "Jezus OK, a Maryja to  $%^&* @#!^&^&$%^" A teraz bawmy się w imię Boga.
3 grudnia 2015, 20:45
Napisałem: „W zgodzie z Ewangelią.”. A czy bluźnienie Maryi jest w zgodzie z Ewangelią? Przynajmniej ja nie znajduję potwierdzenia tego na kartach Pisma Św.
4 grudnia 2015, 07:25
Gdyby nie Adwent, to bym za to wypił.
4 grudnia 2015, 10:51
Adwent to nie post. Chyba, że ktoś ma absynenckie postanowienie adwentowe. Ale jakby co, to na zdrowie:)
4 grudnia 2015, 19:04
Post nie, ale dobrowolnych zobowiązań również należy dotrzymywać. Może nawet ściślej, niż odgórnie wymaganych postów.
4 grudnia 2015, 20:38
Zgadzam się. Nie wiem tylko dlaczego Pan został zminusowany, a ja splusowany. To niesprawiedlwe, bo gadamy o tym samym, w tym przypadku - tak samo.
5 grudnia 2015, 08:30
Ja przywykłem to minusowania bez względu na treść. Miło mi, że Pan tak nie postępuje.
M
Milosc
5 grudnia 2015, 11:12
Minusy nie mają nic wspólnego z minusowaną osobą czy jej postem. Mają związek tylko z tym, który je wstawia i to on winien zastanowić się nad tym, skąd u niego niechęć czy dezaprobata. Najlepiej ZANIM znów ją okaże.  Nasunęły mi się refleksje, którymi pozwolę sobie przy okazji się podzielić. Muszę przyznać, że procedura "niezgody" jest wyjątkowo żywo obecna w świecie osób związanych z religią chrześcijańską. I nie chodzi tu o samo chrześcijaństwo, co o wypaczenie jej pierwotnego źródła zainicjowane przez twórców "religii". Utrwalanie w ludziach przekonania, że są grzeszni sprawia, że postępują jak "grzesznicy". Utrwalanie w ludziach przekonania, że Bóg jest od nich odseparowanym bytem sprawia, że zdejmuje się z nich odpowiedzialność za siebie, bo ciągle dążąc do zbliżenia z Nim podtrzymują myśl, że jeszcze nie są z Nim jednym. Paradoks religii opartej na wiecznym dążeniu do zjednoczenia z Bogiem, podczas gdy to zjednoczenie u kogoś następuje (i odbywa się ono na poziomie mentalnym), zaraz pojawiają się wokół niego ci, co sami do niego dążąc, za nie potępią. "Króliczek" w tej religii stale miał uciekać, stale miał być nieosiągalny i w ten sposób misja Chrystusowej z Nim Jedności została właśnie ukrzyżowana.  
jazmig jazmig
3 grudnia 2015, 18:06
Nie ma nic złego w obrzędowości lecz jeśli nie wypływa ona z osobistej relacji z Bogiem (mieszkającym w człowieku, a nie w chmurach) to zawsze będzie bałwochwalstwem, zawsze będzie bluźnierstwem. Sugeruję powrót autora powyższego zdania do katechezy przygotowującej dzieci, które maja przystąpić do I komunii św. A jeżeli coś takiego głoszą baptyści, to gorąco namawiam na otwarte przystąpienie do ich wspólnoty.
3 grudnia 2015, 19:02
Co konkretnie Jazmigu razi Cię w tym zdaniu? To, że Bóg mieszka w Tobie = że jesteś z Nim Jedno mówiłam Ci już dawno temu i wtedy twierdziłeś, że to brednie.  Chyba, że chodzi Ci o chmury - tu rozpoznaję intencję autora, tj. by nie odseparowywać się mentalnie od Boga (ja tu - On tam), więc ją tym bardziej szanuję. Uściślę może jedynie, że chmura też jest przejawem Boga, bo gdyby nie było myśli, nie byłoby stworzenia, inaczej mówiąc gdyby nie było nas, nie byłoby chmury. A ponadto materiał jest ten sam, z którego i my jesteśmy zbudowani. Więc o co Ci chodzi, Jazmigu? Potrafisz wytłumaczyć czy dalej wybierzesz nie odzywać się do mnie?
3 grudnia 2015, 17:15
W tym miejscu muszę "podziękować" Ojcu za ateizację moich dzieci gdy Ojciec był dyrektorem gimnazjum i liceum w Gdyni. Uwolnili się całkowicie od religii. Skoro liczą się tylko relacje z ludźmi to po co Bóg? "Wedle niemal zgodnego zapatrywania wierzących i niewierzących wszystkie rzeczy, które są na ziemi, należy skierować ku człowiekowi, stanowiącemu ich ośrodek i szczyt." Gaudium et spes pkt 12
FF
Franciszek2 Franciszek2
3 grudnia 2015, 15:10
Wierzy ojciec w wielodenominacyjny Kosciół ? To już nawet "subsisit" jest za ciasne ?
3 grudnia 2015, 14:34
> powinniśmy uwolnić się od religii i budować wiarę na relacji, a nie na obrzędach. Nie ma relacji gdy nie ma słuchania tego, co Bóg nam oznajmił jako Swoją wolę, a tego u otwartersów strugających sobie nowa lepsze chrześcijaństwo z własnych chciejstw nie ma, z racji strugania zamiast słuchania właśnie.
3 grudnia 2015, 15:56
Panie Piotrze, oczywiście mógł Pan dotąd wyrobić sobie taki pogląd, natomiast jak Pan nazwie "to coś" pomiędzy Panem i ludźmi, którzy mają odmienne od Pana poglądy? Czemu to ma służyć? I jeszcze jedno ważne pytanie - czy wolą Boga jest, by Pan pisał to, co napisał? Proszę mi przypomnieć w której księdze On coś takiego podyktował, bo najwyraźniej to przegapiłam.
4 grudnia 2015, 07:29
Przecież mowa o relacji zachodzącej pomiędzy człowiekiem dobrowolnie wierzącym w Boga i Bogiem, a nie każdej relacji. Czy wolą Boga jest, aby pisał to, co piszę? Jeśli chodzi konkretnei o mnie to nie wiem - pewnie raczej Bóg wolałby, żebym lepiej umiał trzymać język za zębami. Jeśli chodzi o drogą posłuszeństwa zamiast strugania sobie wymysłów z chciejstw - no to choćby "nie każdy, który mówi mi Panie, Panie, ale ten który wypełnia Moją wolę ..." załatwia sprawę.
4 grudnia 2015, 11:02
Aaa to przepraszam, przyznaję - źle Pana zrozumiałam. :) Choć z drugiej strony nie jest też pozbawione sensu przełożenie relacji z Bogiem na relacje z drugim człowiekiem, w którym przecież też jest Bóg (nazywam Go Życiem, Miłością). Poprzez te międzyludzkie relacje poznajemy siebie i Boga w sobie, widzimy z czym, z jakim darem drugi człowiek do nas przychodzi.  Pan zna moje zdanie - wola Boga jest tożsama z wolą człowieka, gdyż są Jednym, więc moim zdaniem jeśli Pan woli powiedzieć, to co mówi nawet jeśli uważa Pan, że mówi więcej niż powinien, to z pewnością jest w tym większy cel np. pełniejsze wyrażenie, ekspresja Pana myśli celem bycia klarownym, przejrzystym itp. To moje zdanie, Pan sam jednak wie najlepiej. :)  
Piotr Szyndrowski
3 grudnia 2015, 13:04
Widzę różnice, ale też nie widzę najmniejszych przeszkód, aby razem z innymi braćmi się modlić i głosić Dobrą Nowinę. A tak na marginesie, z MOJEGO Kościoła nikt mnie nie wykurzy :) Amen :)
3 grudnia 2015, 12:57
Dziękuję ojcu !!!Dla mnie ojciec niesie nadzieję !!!!Pozytywną! :)
jazmig jazmig
3 grudnia 2015, 12:27
No więc po co udajecie katolików? Przejdźcie do nich oficjalnie, skoro nie widzicie różnicy pomiędzy waszymi poglądami, a poglądami głoszonymi przez baptystów.
jazmig jazmig
3 grudnia 2015, 12:25
skoro nie widzi żadnej różnicy, to niech idzie do braci odłączonych, a nie udaje katolika.
Piotr Szyndrowski
3 grudnia 2015, 12:19
A jaką niejednoznaczność Pan/Pani widzi w postawie ks. Żmudzińskiego? Prawdę mówiąc, przeczytałem ten tekst chwilę po jego opublikowaniu. Bardzo się ucieszyłem, ponieważ sam mam wiele kontatków z babptysatami. To wspaniali chrześcijanie. Jednym z moich duchowych wzorów był pastor Adam Otremba, z którym przegadałem w młodości wiele godzin. W pewnym sensie też dzięki jemu i jego posłudze mogłem świadomie zaanagażować się życie mojego Kościoła rzymskokatolockiego. No tak, ale po ucieszeniu się, że taki tekst został opublikowany, od razu pomyślałem, że zaraz skomentuje go "jazmig"... i wszystko rypnie... "Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni!" (1 P 3, 8).
3 grudnia 2015, 11:50
Mądre słowa i dziękuję Księdzu za nie.  Nawiązując do słów papieża Franciszka, odstąpiłabym już jedynie od uszlachetniania cierpienia na rzecz właśnie uwalniania się od jego poczucia i otwierania się na nowe - wdzięczności.
PA
Piotr A.
3 grudnia 2015, 11:07
A dlaczego ma przechodzić do baptystów skoro jest katolikiem?
Kamila
3 grudnia 2015, 10:57
Wspaniała inicjatywa i piękne, mądre spotkania i wykłady. Spojrzenie, poglądy Pastora nie różnią się tak bardzo od "naszego" spojrzenia - to może najbardziej szokować. Wszystkie wykłady jednak prowokują do zastanowienia nad naszym schematycznym często myśleniem. Droga mojej wiary też wiele zawdzięcza pewnej młodziutkiej adwentystce, która pytała mnie, dlaczego modlę się do obrazu, dlaczego zapalam znicze na grobach, dlaczego świętuję niedzielę. Musiałam przede wszystkim sobie odpowiedzieć. Bo tak mnie nauczono? Czy widzę w tym głębszy sens? Jaki?
D
deon
3 grudnia 2015, 10:26
Jestem czasem pytany co łączy mnie, jezuitę, z Kościołem Chrześcijan Baptystów skoro jako katolik głoszę Ewangelię razem z jednym z pastorów? Bo obaj wierzymy w moc Słowa Bożego, a to wystarczy, by Duch Święty przemieniał ludzkie serca - odpowiadam. <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2234,pastor-i-jezuita-posluguja-razem.html">więcej</a>