Pedofilia w Kościele. Potrzebne jest zdecydowane wyjście do przodu

(fot. episkopat.pl)

Opracowano także ostatnio również specjalne stanowisko biskupów, ale to wciąż mało. Potrzebne jest zdecydowane wyjście do przodu. Być może pomogą w tym właśnie spotkania z ofiarami, które rozpoczyna arcybiskup Gądecki.

Arcybiskup Stanisław Gądecki spotka się w najbliższym czasie z ofiarami nadużyć seksualnych ze strony duchownych. Spotkania, jak informuje biuro prasowe Konferencji Episkopatu Polski, mają mieć charakter "duszpasterski, indywidualny i prywatny". Według rzecznika KEP kilka osób, które zaproszono już na nie pozytywnie odpowiedziało, prosząc jednocześnie o uszanowanie ich prywatności.

Spotkania te są odpowiedzią na apel papieża Franciszka, który prosił, by przewodniczący episkopatów, którzy w dniach 21-24 lutego przyjadą do Rzymu dyskutować o problemie pedofilii w Kościele, najpierw spotkali się z ofiarami. Przedstawiciele komitetu przygotowującego to spotkanie mówią, że idzie o to, by hierarchowie - zanim zaczną swoją wewnętrzną dyskusję - poznali ból i cierpienie skrzywdzonych.

Bardzo dobrze, że arcybiskup Gądecki z ofiarami się spotka - choć szkoda, że będą to spotkania niejako wymuszone. Nawet jeśli, to takowe rozmowy powinni odbyć z poszkodowanymi przez księży-pedofilów także inni biskupi. Obligatoryjnie.

Nie wykluczam, że niektórzy już to robią, ale gdyby zrobili to wszyscy, to być może wówczas zmieniłaby się ich perspektywa i podejście do problemu. Dziś bowiem - o czym wiele razy już tu pisałem - podejście to nie jest właściwe. W wielu diecezjach i prowincjach zakonnych udaje się, że problem nie istnieje. Bodaj najdobitniejszym przykładem archidiecezja gdańska.

Trzeba mieć świadomość, że watykańskie spotkanie biskupów nie zmieni niczego z dnia na dzień. Rację ma watykanista Andrea Tornielli - od niedawna dyrektor programowy mediów watykańskich - który twierdzi, że oczekiwania związane z tym kościelnym szczytem są wygórowane. Niektórzy - stwierdza Tornielli w analizie opublikowanej na portalu VaticanNews - traktują to spotkanie niczym konklawe, synod biskupów lub wręcz sobór.

Tornielli zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt. Stwierdza bowiem, że mamy już w Kościele mnóstwo praw, kodeksów, uregulowań dotyczących nadużyć seksualnych. Ciągle je doprecyzowujemy, ale żeby podjąć prawdziwą walkę konieczna jest zmiana mentalności. W owej zmianie tkwi klucz do rozwiązania problemów.

O potrzebie zmiany mentalności przekonana jest pewna część rodzimych biskupów. Ale - jak się wydaje - znaczna część jednak nie. Wprawdzie eksperci krakowskiego Centrum Ochrony Dzieci prowadzą szkolenia z zakresu prewencji, to jednak wydaje się to za mało. Dość tu wspomnieć batalię jaką przeprowadzili niektórzy hierarchowie o to, by opracować swego rodzaju "raport otwarcia", który ukazałby skalę problemu w Polsce. Raport ostatecznie ma powstać.

Opracowano także ostatnio również specjalne stanowisko biskupów, ale to wciąż mało. Potrzebne jest zdecydowane wyjście do przodu. Być może pomogą w tym właśnie spotkania z ofiarami, które rozpoczyna arcybiskup Gądecki.

Wydaje mi się, że biskupi np. na wiosenne spotkanie KEP powinni zaprosić swoich współbraci z Irlandii, którzy mogliby podzielić się swoim doświadczeniem. Powiedzieć jakie spustoszenia w Kościele irlandzkim uczyniło długoletnie tuszowanie nadużyć seksualnych, a także późniejsze udawanie, że problem traktowany jest poważnie. Niewykluczone, że takie spotkanie pomogłoby otworzyć oczy.

W jego otwarciu - jestem o tym przekonany - pomogą same ofiary, które coraz częściej przełamują się i z miłości do Kościoła, do drugiego człowieka i bez nienawiści opowiadają o swoich traumatycznych przeżyciach. Dobrą robotę w tym zakresie zrobiła niedawno Jola Szymańska.

Wprawdzie skrytykowałem ją na łamach "Rzeczpospolitej" za to, że pozostawiła swoją historię bez zakończenia i nie powiedziała czy dziś po wielu latach zgłosiła fakt molestowania (dziś wiem, że zgłosiła), to jednak jej odwaga jest godna pochwały. Osobom, które nigdy nie doświadczyły molestowania pozwala spojrzeć na problem z innej perspektywy, a może w ogóle pozwala go zauważyć.

Rozmawiając o temacie pedofilii w Kościele często można zauważyć, że duchowni wciąż tkwią w jakiejś mitycznej twierdzy i czekają na to aż oblężenie ustąpi. Pojawiają się argumenty, że przecież podejmujemy jakieś działania, ale problem pedofilii nie dotyczy tylko duchownych lecz całego społeczeństwa. Nauczycieli, dziennikarzy, polityków, urzędników, itd. To prawda, ale przemiana mentalna społeczeństwa nie dokona się jeśli nie zaczniemy jej od siebie.

Jakiś czas temu postawiłem tezę, że najpotężniejszymi sojusznikami biskupów w walce z nadużyciami mogą być media. Całkiem niedawno zwracał na to uwagę również papież Franciszek. Sęk w tym, że o nadużyciach tak naprawdę piszą wyłącznie media świeckie. Te katolickie w zdecydowanej większości unikają tematu, jakby nie istniał. A przecież wszyscy wiedzą, że istnieje. Wszystkim zatem potrzebna jest odwaga. Odwaga, by autentycznie stanąć w prawdzie, uznać, że problem jest i wziąć się do roboty.

Tomasz Krzyżak - autor jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pedofilia w Kościele. Potrzebne jest zdecydowane wyjście do przodu
Komentarze (24)
Ewa Zawadzka
5 lutego 2019, 15:41
No to mamy kolejny drastyczny przykład, że Kościół nie poradzi sobie z pedofilią duchownych. Ksiądz Jarosław 9 lat molstował ministranta, sprawa zaczęła się gdy ministrant miał 9 lat, a sąd biskupi pedofila... uniewinnił. Szczęście że sąd świecki miał oddzielne zdanie: [url]http://wyborcza.pl/7,75398,24429703,ksiadz-molestowal-ministranta-przez-9-lat-sad-biskupi-go-uniewinnil.html[/url]
MR
Maciej Roszkowski
31 stycznia 2019, 11:41
No to Pasterze i Arcypasterze wychodźcie do przodu. Jeśli mówi to szeregowy ksiądz, to go rozumiem,. ale w przypadku dowódców? Przypomina mi to finał opery buffo, gdy chór biega po scenie i śpiewa "Ach zróbmy coś, ach zróbmy coś".  Tu idzie o ewentualna zapaść na wilele, wiele lat.
Andrzej Ak
30 stycznia 2019, 23:16
Kościół instytucjonalny zatracił Ducha Bożego, który oświeca umysły i ukazuje Prawdę. Jaką Prawdę? Pedofilia to skrzywienie psychiki, deviacja. Za tą "chorobą" stoją byty upadłych, które być może w niektórych przypadkach już od najmłodszych lat "przyklejają się do dzieci "STRZYGI" i inne takie. Są to bardzo silne i potężne duchy, posiadające ogromną inteligencję,a tym samym wiedzę o człowieku, jego ciele, psychice, słabościach i skłonnościach. Więcej nie napiszę, bo dla "kowalskich" to i tak zapewne nie będzie zrozumiałe. Dlatego liczę iż tą wiedzę podejmie właściwe źródło i zrobi z nią właściwy użytek, ku oczyszczeniu Ludu Bożego. Zgodnie z tym co powyżej napisałem, chyba najlepszym pierwszym krokiem byłoby ustanowienie właściwej "terapii Duchem Świętym" dla "chorych". Być może jakiś klasztor, mógłby się stać placówką w której chorego diagnozowałoby się i klasyfikowało wedle przypadków. Następnie wyznaczano drogi leczenia i cyklicznie badano, czy skutki danego leczenia przynoszą "zdrowie", czy też nie i trzeba zmienić terapię. W strukturach KK wielu jest specjalistów (m.inn. Egzorcystów), którzy mają na ten temat o wiele większą wiedzę praktyczną niż niejeden Biskup. Tak więc aby posunąć się do przodu, trzeba na problem spojrzeć z zupełnie odmiennej strony, niż dotychczas. Trzeba poczuć się odpowiedzialnym za "chorych" i zająć się ich naprawą bez względu na ich chierarchiczny status. Ale w pierwszym akcie trzeba ich odsunąć od kontaktu z wiernymi.
30 stycznia 2019, 22:33
A ja mam wrażenie, że problem jest sztucznie podkręcany, w czym DEON ma dużą "zasługę". Proszę spojrzeć na statystyki zjawiska i według nich rozmieszczać wezwania do konkretnych działań. Żadna inna grupa, dużo bardziej winna rozmiarom tego zjawiska, nie zrobiła nic konkretnego, za wyjątkiem właśnie Kościoła. I czas by, m. in. szanowni redaktorzy DEON-u w końcu to zauważyli. Co zrobili artyści, nauczyciele, itd.? NIC. Więc ktoś tu maluje fałszywy obraz zjawiska. Nie neguję potrzeby walki z tym złem, ale panowie, zachowajmy proporcję, rozsądną i rozumną.
Ewa Zawadzka
31 stycznia 2019, 00:26
Raczej kompletnie nie rozumiesz o co chodzi. Żadna inna grupa rozliczać się nie ma z czego. Dlaczego? Bo żadna inna grupa nie ukrywała ani nie ukrywa sprawców przed odpowiedzialnością. Zawinił nauczyciel/lekarz/prawnik/murarz - bez odwołania odpowiada przez sądem za przestępstwo które popełnił. Jedynie Kościół stworzył procedury, które pozwalają sprawcom molestowania unikać odpowiedzialności. Jedynie Kościół przenosi sprawców do innej parafii nawet w innym kraju na innym kontynencie i nakłada fikcyjne kary w postaci zakazów, które i tak nie są respektowane przez nikogo. Żaden nauczyciel jeśli został oskarżony o molestowanie i przyznał się do winy nie zostanie przeniesiony do innej szkoły, żaden lekarz do innego szpitala, żaden prawnik do innego sądu, a żaden murarz na inną budowę by zatuszować problem. Kościół nie zrobił nic by sprawców automatycznie usuwać ze stanu duchownego, nie zrobił nic z tymi, którzy molestowanie ukrywają. Jedynie przypadki nagłośnione przez media mają szansę na jakieś rozwiązanie, ale jak pokazuje polskie podwórko i to nie zawsze - choćby zamiatana pod dywan sprawa ks. Jankowskiego czy abp. Paetza.
31 stycznia 2019, 09:53
Ewa, żyjesz w świecie fikcji. Nie słyszałaś o przypadkach w tych innych grupach odkrywanych po latach? Jak już patrzysz tak światowo: Bill Crosby, Michel Jackson? Tylko one są często szybko uciszane, a z innych grup nie są tak medialne i chwytliwe. Żaden ksiądz z wyrokiem nie pracuje z dziećmi lub z młodzieżą. A przenosi się tych, wobec których oskarżenia okazały się kłamliwe. Nie słyszałaś o takich przypadkach? Nie wiesz, że największa pierwsza w Polsce taka akcja oskarżenia księdza o pedofilię okazała się jednym wielkim kłamstwem, a żadna gazeta biorąca w tym udział go nie przeprosiła. Kłamiesz pisząc, że "Kościół stworzył procedury, które pozwalają sprawcom molestowania unikać odpowiedzialności". Nie ma takich procedur, a wprost przeciwnie sprawa jest od razu zgłaszana do prokuratury. Włącz myślenie, wyłacz agitację.
Ewa Zawadzka
31 stycznia 2019, 16:53
Tadeuszu, polecam film Zmowa milczenia. Zobaczysz na własne oczy zarówno procedury ukrywania przypadków molestowania, jak i ukrywających i ukrywanych przyłapanych kamerą. Zobaczysz jak duchownych z Francji wysyła się do Kamerunu, z Kanady do Francji, z Polski na Ukrainę itd. itp. Przykre to ale nie masz podstawowej wiedzy o tym procederze tuszowania pedofilii duchownych pod płaszczykiem "procedur". To jest cała machina na tyle duża, żeby ją pokazać wynjęto kino by na dużym ekranie były widoczne szlaki przerzutu sprawców. Na ekranie telewizora wszystko się zlewało tyle kresek i przypadków ustalono. Otwórz oczy bo jesteś niewidomy.
3 lutego 2019, 23:19
Czy ci chodzi o film fabularny? To żaden dowód. Jeśli to nie ten, to gdzie mogę zobaczyć film, o którym mówisz? Co do tego, że inne grupy mocno ukrywają (grzechy swoich członków), najlepszym przykładem jest historia Niesiołowskiego z ostatnich dni. Polecam ponownie spokojne przestudiowanie statystyk z wyrokami i wszystko jest jasne.
Ewa Zawadzka
4 lutego 2019, 11:36
Chodzi o francuski film dokumentalny zamujący się właśnie procederem tuszowania wykroczeń. Ale żebyś nie musiał szukać to ze skalą znajwiska może się zapoznać choćbu tu:  [url]https://pl.wikipedia.org/wiki/Przest%C4%99pstwa_i_wykroczenia_seksualne_w_Ko%C5%9Bciele_katolickim[/url] Zapewne nigdy nie słyszałeś by minister oświaty ukrywał pedofilię wśród nauczycieli, minister sprawiedliwości wśród prawników a minister budownictwa i przemysłu wśród murarz. Jedyną instytucją ukrywając osoby molestujące nieletnich jest Kościół, a przykładów jest cała masa. Sam fakt że w najwyższej radzie kardynałów C-9 aż 4 osoby mają takie zarzuty - 3 zostały już skazane, a jedna by uniknąć odpowiedzialności ukryła się za immunitetem dyplomatycznym Watykanu to wystarczający dowód by stwierdzić jak daleko ten problem sięga. I nic nie wskazuje na zmianę tego stanu rzeczy.
Piotr Stanibor
30 stycznia 2019, 13:19
Długo myślałem, że problem pedofilii w Kościele to problem systemowy, a nie ilościowy, ale teraz mam wątpliwości. Czy osoby o pewnych może jeszczeu ukrytych skłonnościach lgną do seminariów czy jest to efekt kapłańskiego stylu życia? Wiadomo, że wśród kleru jest nadreprezentacja homoseksualistów, ale nie udowodniono ich związku z pedofilią. Pojawia się teoria zastępczego ukierunkowaia popędu na dzieci, ale ja tego nie kupuję, nie w sytuacji gdzie ksiądz ma w swoim prywatnym życiu wiele innych rozwiązań.
WK
Wiktor Kowal
30 stycznia 2019, 15:36
80% przypadków pedofilii to akty homoseksualne. Jakiego dowodu trzeba, żeby pokazać, że 8>2?
Piotr Stanibor
30 stycznia 2019, 15:41
Znam te dane. To, że ofiarą mężczyzny pedofila pada akurat chłopiec, a nie dziewczynka nie oznacza jeszcze że pedofil odczuwa pociąg seksualny do młodych mężczyzn (pederastia) i mężczyzn (homoseksualizm).
WK
Wiktor Kowal
30 stycznia 2019, 16:05
Jaki normalny, tzn. heteroseksualny gość może odczuwać pociąg do chłopca? A tzw. biseksualizm też jest aberacją z powodu obecnego tam komponentu homoseksualnego. 
30 stycznia 2019, 11:24
nie do końca rozumiem jak spotkanie z ofiarami ma zapobiegać pedofilii? jest to konieczne, ale pomaga leczyc skutki nie przyczyny. Natomiast żeby eliminoważ przyczyny trzeba je namierzyć: skoro 80% czynów pedofilskich w KK ma podłoże homoseksualne, to eliminacja przyczyn będzie polegało m.in. na selekcji kandydatów do kapłaństwa. Proste i logiczne.
30 stycznia 2019, 14:07
Pedofilia hetero jest mniej obrzydliwa? 
30 stycznia 2019, 14:50
dlaczego tak uważasz? to chore. zastanów sie nad sobą! odwagi!
Ewa Zawadzka
30 stycznia 2019, 15:08
Obie są równie obrzydliwe. Może chodzi o to, że dzięki działalności lawendowej mafii istnie pewne społeczne przywzolenie nawet katolików na homoseksualizm duchownych jeśli jest on ukierunkowany na osoby pełnoletnie. Na świecie takim przykładem jest abp. Rembert Weakland - autor książki "Pielgrzym w pielgrzymującym Kościele - zapiski katolickiego arcybiskupa" w której opisał swoje homoseksualne rozterki w dochodzeniu do comming-outu. W Polsce świetnie znany w przykład abp. Juliusza Paetza, który "odsunięty" od posługi dalej aktywnie uczestniczył w życiu religijnym budzą powszechne wzburzenie. W obu przypadkach nie było żadnej znaczącej reakcji Kościoła.
30 stycznia 2019, 15:15
Czytając posty Twoje i podobne do nich odnoszę wrażenie jakbyście uważali ,że pedofilia to pedofilia uprawiana przez homoseksualistów, natomiast pedofilia hetero to jakieś mniejsze zło.Trzeba jasno stwierdzić ,że pedofilia to obrzydliwa zbrodnia bez względu czy ma podłoże homo,hetero czy bi.Poza tym bycie homoseksualistą to ani przestępstwo, ani grzech.Myślę,że często to dramat.
S
spm01
30 stycznia 2019, 17:38
Czytając ciebie odnoszę wrażenie, że częśc ludzi ma siano zamiast mózgu. Skoro 80% ofiar pedofilii w amerykańskim kościele okazało się być tej samej płci co pedofil to już widać jakim rakiem na ciele nie tylko Kościoła ale i społeczeństwa jest homoseksualizm. To jest syf który powinno się wypalić do korzeni. Nie tylko zakaz przyjmowania do seminarium ale przede wszystkim zakaz pracy w jakimkolwiek zawodzie gdzie są dzieci czy młodzież. Dodatkowo zaostrzenie przepisów o molestowaniu dotyczących molestowania tej samej płci do kary 25 lat pozbawienia wolności i się gnoje zboczone dewianty oduczą deprawowania i zaczepiania dzieci, dorosłych i młodzieży a przy okazji się zboki nauczą szacunu do społeczeństwa. Bo to co robią między sobą te ich obrzydliwości to ich sprawa. Ale wara im od zdrowej tkanki społecznej. Wara! Jak ktoś tego nie rozumie to jełop i powinni go zamknać w takim klubie gejowskim żeby go tam wyłomotali porządnie w cztery litery to wtedy pojmie.
30 stycznia 2019, 18:04
Oczywiście można dyskutować na poziomie rynsztoka, tylko po co?
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
30 stycznia 2019, 10:48
Nie do końca rozumiem, o co redaktorowi Krzyżakowi chodzi w tym "wyjściu do przodu". W moim odczuciu raczej trzeba się cofnąć i zrezygnować z wielu soborowych ustaleń np. w zakresie formacji kapłańskiej i zakonnej. Nie ma miejsca na liberalizm w rekrutacji do seminariów. Trzeba powrócić do ascetycznego modelu wychowania. Sama przejrzystość nie wystarczy, gdy struktury Kościoła są rozluźnione.  A spotkania z ofiarami - gdy oni sami o to zabiegają, jak najbardziej,ale model,że hierarchowie muszą się z nimi spotykać, to jakaś aberacja-czemu ma to służyć? kreowaniu przeświadczenia,że da się załagodzić lub znieść ich cierpienia,że Kościół może im coś takiego zaoferować? Przecież to jest młot na Kościół-wymuszone przeprosiny czasem nie wiadomo za co.
JK
Jacek K
30 stycznia 2019, 12:18
Rekrutacja do seminariów stoi w miejscu. Nie ma więc miejsca na liberalizm ani na ascetyzm.
WK
Wiktor Kowal
30 stycznia 2019, 15:44
Obawiam się, że model seminaryjnego przygotowania do kapłaństwa wyczerpał się. Przetrwał ponad 300 lat, ale jutro z  tej mąki chleba już chyba nie będzie.
Ewa Zawadzka
30 stycznia 2019, 10:41
Sęk w tym, że oczekiwania wobec szczytu wcale nie są wygórowane, a Kościół sam prosił by z ocenami i wyciąganiem wniosków wstrzymać się właśnie do lutowego spotkania biskupów. Czego oczekują wierni, obserwatorzy, media i pokrzywdzeni? Nie chodzi im o kolejne procedury (to nie procedury zawiodły), nie chodzi im o kolejne przepraszanie ofiar a tylko o jedną prostą rzecz, która wydaje się oczywista - rozliczenie sprawców i osób tuszujących przypadki molestowania seksualnego. Każdy sprawca, któremu udowodniono winę automatycznie powinien być usuwany ze stanu duchownego, każdy hierarcha, który tuszował sprawę występków seksualnych powinien być dymisjonowany ze stanowiska. Dla Kościoła jednak problemem jest skala molestowania seksualnego - udowodnione przypadki są znane wśród kolegium kardynalskiego i najwyższych hierarchów w Watykanie. Tu zaczyna się więc panika. Dlatego Kościół ma dylemat - poważne zajęcie się problemem oznacza dymisję wielu hierarchów i usunięcie wielu duchownych. Dlatego właśnie wybrał strategię: "na przeczekanie". Kolejne procedury, kolejne spotkania, kolejne modlitwy, kolejne dni ofiar i zero konkretów by rozwiązać problem.