Petycja powinna lepiej bronić życia

(fot. shutterstock.com)

Życie ludzkie jest święte i trzeba go bronić. Właśnie, chodzi o OBRONĘ ŻYCIA. To jest podstawowa zasada. Bronić go, dlatego że stanowi ono podstawową wartość, bez której nie mają sensu wszystkie inne wartości.

Mam zastrzeżenia do petycji, którą zapowiadałem, czytając w niedzielę ogłoszenia parafialne i to pomimo oczywistej słuszności zasady "bronienia życia", którą mi potwierdzili przykładami moi znajomi, gdy z nimi rozmawiałem na ten temat.

DEON.PL POLECA


Jeden z nich powiedział na przykład, że lekarz sugerował jego córce aborcję, bo stwierdził, że jej dziecko jest obciążone zespołem Downa. To dziecko się urodziło i jest normalne, co więcej, wyróżnia się pośród innych dzieci nieprzeciętną inteligencją. Dodał, że każde z jego dzieci według lekarzy było zagrożone zespołem Downa iza każdym razem nie sprawdziły się ich przewidywania. Ktoś z naszej grupy pozwolił sobie w tym momencie na mało wytworną uwagę, że widać z tego, iż to "raczej lekarz był obciążony tym zespołem".

Ktoś inny dorzucił jeszcze, że nie zawsze kalectwo dzieci jest przeżywane jako wielka trauma i niekoniecznie musi mieć wymiar tragiczny. Podał przykład, gdy takie właśnie dziecko było oczkiem w głowie rodziny, wprowadzając do domu atmosferę dziecięcej radości i prostoty.

Inna jeszcze osoba, która ma dziecko upośledzone, poruszyła bardzo ważny, materialny wątek. Powiedziała, że otrzymuje 153 zł państwowego wsparcia, a gdyby zrezygnowała z pracy, aby zająć się wyłącznie opieką nad dzieckiem, wówczas tracąc pensję, zyskałaby 1200 zł pomocy państwowej. Sytuacja dziecka byłaby znacznie lepsza, ale ich sytuacja finansowa uległaby pogorszeniu.

Zwrócono mi przy tym uwagę, że pierwszym problemem, z jakim musi się taka rodzina jak ich borykać, jest przede wszystkim duża samotność. Nie ma bowiem środowiska, które mogłoby stanowić dla niej wsparcie. Brak ten daje o sobie znać jeszcze przed narodzeniem dziecka, kiedy odkrywa się symptomy jego upośledzenia. Bardzo często lekarze nawet w sposób brutalny wskazują na aborcję jako jedyne skuteczne rozwiązanie tego problemu. Często nawet bliska rodzina wywiera presję, aby tego właśnie wyboru dokonać.

Problem przechodzi w nową fazę po urodzeniu się dziecka. Ujawnia się wówczas brak zorganizowanego, systemowego wsparcia. Są jakieś inicjatywy, grupy, ruchy, ale trzeba ich szukać w wielkich miastach i nie zawsze taka grupa, poza okazaniem dobrych intencji, jest w stanie udzielić rzeczywistego wsparcia.

Pojawienie się "takiego" dziecka, niemal automatycznie, degraduje rodzinę w odbiorze społecznym, obarczając ją w pewien sposób "winą" stworzenia "problemu dziecka upośledzonego" w ich środowisku. Daje się to odczuć nieraz nawet pośród katolików.

Szanując imperatyw Bożego: "nie zabijaj" i uważając obronę życia za pierwszy obowiązek, nie mogę w pełni solidaryzować z petycją domagającą się zakazu dokonywania aborcji z przyczyn eugenicznych, w takiej, w jakiej ona jest obecnie formie. Uważam bowiem, że wprawdzie powołuje się ona, ale de facto nie uwzględnia rzeczywistych wymogów związanych z obroną życia.

Obecność w rodzinie dziecka głęboko upośledzonego wymaga heroicznego poświęcenia ze strony jego rodziców i nie jest bez skutków dla losów jego rodzeństwa. Nie trzeba tego szczegółowo wyjaśniać, bo łatwo zdać sobie sprawę z ogromu zaangażowania czasowego, sił fizycznych i psychicznych, aby podołać temu poświęceniu i ile to wymaga środków finansowych.

Bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego materialny poziom życia takiej rodziny ulega degradacji. Zmusza to małżonków do szukania dodatkowej pracy, ale jej podjęcie często staje się niemożliwe z racji ich obowiązków domowych, które się zwiększyły zasadniczo w związku z opieką nad ich upośledzonym dzieckiem. Wytwarza się wówczas wysoce stresowa sytuacja, powodując zmęczenie fizyczne i psychiczne, co może rzutować negatywnie na wzajemne relacje w rodzinie. Oczywiście jest to "tylko" zagrożenie, ale niestety życie często pozytywnie je weryfikuje.

Krótko mówiąc, sytuacja staje się katastrofalna, jeżeli nie ma rzeczywistego, substancjalnego wsparcia dla tej rodziny. Słuszne hasło obrony życia powinno być konsekwentne w realizacji tego, co głosi, to znaczy powinno jednocześnie zatroszczyć się o przepisy prawne, które pomogą rodzinom przyjąć upośledzone życiowo dziecko i mieć środki, aby tego życia bronić również po jego urodzeniu.

Trzeba też mieć na uwadze obronę życia ich rodzeństwa i życia rodziców, a więc krótko mówiąc, trzeba wypracować sposób pomocy całej rodzinie, wówczas dopiero skutecznie będzie można pomóc upośledzonemu dziecku, do którego obrony wzywa rzeczona petycja. Życie jest bowiem niepodzielne i trzeba go bronić konsekwentnie we wszystkich jego aspektach.

Nie można oddzielać życia nienarodzonych dzieci od ich kontekstu rodzinnego. Bez tego uzupełnienia wszystkie propozycje przeciwko aborcji zawieszone będą w egzystencjalnej próżni. Będą słuszne jako społeczna afirmacja ZASADY obrony życia, ale niewiele wniosą do rzeczywistej PROMOCJI tego samego życia, ale już po urodzeniu.

Każda społeczna akcja - to jest drugi aspekt problemu - powinna mieć również świadomość konkretnego jej usytuowania w szerszym środowisku społecznym, tak aby mogła przynieść jak najlepsze owoce dla tej szerokiej społeczności, a w tym podstawowego dobra, jakim jest pokój społeczny. Oczywiście nie za wszelką cenę, nie taki pokój, który ignorowałby albo tym bardziej obrażał istotne wartości.

Będąc wiernym zasadzie obrony życia w jakimś jednym jego aspekcie szczegółowym, trzeba się zatroszczyć również o szerszy jego aspekt, czyli o dobro szerokiej wspólnoty, takiej jak Kościół, państwo i naród. Inaczej bez uwzględnienia pełnego życiowego kontekstu projekt "bronienia życia" jest nie tylko ograniczony, ale również mało dojrzały.

Przed kilkoma dniami została wniesiona petycja do Sejmu, mająca za sobą 400 tysięcy podpisów, która domaga się od Sejmu liberalizacji prawa do aborcji. Trzeba mieć świadomość istnienia tej konkretnej inicjatywy i istnienia w przestrzeni społecznej tej innej, tak konkretnej jak nasza grupy, należącej do tej samej państwowej i narodowej wspólnoty. Oni to też MY.

Jeżeli jestem rzeczywistym "obrońcą życia" i kieruję się Ewangelią, to pierwszym moim odruchem powinien być zwykły, ludzki szacunek dla tych ludzi. Nie powinienem ich traktować jak wrogów, tak jak i ja nie chciałbym, aby oni mnie traktowali jako ich wroga, dlatego że nie podpisałem i nie popieram ich petycji.

Chciałbym natomiast, aby istniała możliwość społecznej debaty, a nie tylko zajadłej polemiki, aby móc przedstawić im racje swoich wyborów życiowych. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy wspólnie zadbamy o szacunek i o kulturę naszej prywatnej i publicznej debaty. Jeżeli natomiast damy się wciągnąć w wir wzajemnego manifestowania sobie wrogości, mnożenia wulgaryzmów, brutalnych napadów, oskarżeń i potępień, to szansa osiągnięcia porozumienia jest żadna. Nie unikniemy wówczas wzajemnie wyniszczającej nas wojny i to w imię szlachetnych haseł i szlachetnych moralnych powinności.

Dodatkową przesłanką absurdalności wojny, która w naszym kraju nieustannie się toczy, jest powoływanie się na wiarę katolicką dużej części społeczeństwa, a co za tym idzie, na Ewangelię i wspólne nam jej uaktualnienie dokonane przez Jana Pawła II, z jego apostolskim nawoływaniem do budowania cywilizacji miłości. Musimy się z tym zmierzyć, również w kontekście tego dramatycznego sporu, który się toczy wokół problemu obrony życia dzieci nienarodzonych.

Dopowiem jeszcze, chociaż to brzmi jak patetyczny banał, że wojna werbalna, gdy jest wojną postaw i poglądów na życie, staje się rzeczywistą wojną, stymulującą rzeczywistą wrogość, tworzącą rzeczywiste bariery i wewnętrzne podziały.

Wojna, która karmi się nienawiścią i ją nieustannie pomnaża, jest rzeczywistą destrukcyjna siłą, która niszczy pojedynczych ludzi, poszczególne grupy, ale i powoduje również autodestrukcję całej wspólnoty. I nie pomogą już tutaj żadne same tylko szlachetne deklaracje, że Chrystus jest naszym Królem i Panem. Kościół na tym właśnie odcinku ma szczególnie ważną misję do spełnienia.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Petycja powinna lepiej bronić życia
Komentarze (24)
6 listopada 2017, 15:41
O. Kwiatkowski prosił o dodanie komentarza skierowanego do Państwa (sam miał problemy z zalogowaniem):  "Zaskoczony jestem poziomem debaty odnoszacej sie do mojego artykulu. Nie mam pojecia co sie stalo, bo nie śledzę systematycznie Deonu. Nie kontynuuje jednak peanow na jej cześć, zeby nie okazalo sie, że być może, jestem naiwnym piewcą, nie mającym pojęcia o ewentualnych zmianach jakie zostaly dokonane, na przyklad w zasadach umieszczania glosow na forum. Piszę jednak o tym dlatego, aby mogla zostać dobrze zrozumiana latwość przyjecia przeze mnie racji podanych przez obu moich krytykow. Rzeczywiscie, argumenty ich sa powazne i trafne. Przekonują mnie całkowicie i zmieniam zdanie. Dziekuje za tę krytykę, bo okazała pożyteczna. Myślę , ze nie ja jeden z niej skorzystalem. Rzeczywiscie, uwazam że petycję warto poprzec, rowniez w takiej formie w jakiej jest ona przedstawiona do podpisania. Nie ukrywam jednak, ze wolalbym w dalszym ciagu, aby bylo w niej jasno wyrażone slowo uznania dla olbrzymiego poswiecenia rodzin, ktorych dziecko dotkniete jest głebokim uposledzeniem. Dobrze tez gdyby znalazl sie tam apel o udzielenie im państwowej i spolecznej pomocy". 
TK
Ter Ka
3 listopada 2017, 02:23
Ojciec trafia w sedno. Widać misjonarza - praktyka, żyjacego blisko ludzi i ich realnych problemów. Ja zadnych takich petycji nie podpisuję, bo uważam, że kryje się za tym spora doza hipokryzji. Ustawy problemu nie rozwiążą, to mydlenie oczu, pięknoduchostwo bez żadnej odpowiedzialności za głoszone poglądy. Trzeba najpierw stworzyć ludziom warunki do wychowywania niepełnosprawnych dzieci, a także miejsca w dobrych ośrodkach dla tych, którzy wychowywać ich nie są w stanie (nie tylko z powodów materialnych), potem dopiero można coś nakazywać bądź czegoś zakazywać. I jeszcze jedno: nie można traktować przeciwników zaostrzenia ustawy aborcyjnej jako wrogów życia, Kościoła i czegoś tam jeszcze. Lub jako zwolenników aborcji. W większości są to po prostu obrońcy godności kobiet. Juz widzę głosy, że uważam, jakoby dokonanie aborcji dodawało godności. Nic podobnego. Ale przeraża mnie traktowanie kobiet jako zepsutych istot, przed którymi trzeba bronić ich własne dzieci - ustawami, karami, groźbami. Przecież większość aborcji to akty rozpaczy, wynik przerażenia, bezradności i samotności. A w przypadkach, w których tak nie jest, ustawy nie pomogą już na pewno. Bo winien brak miłości a nie ustawy.
TK
Ter Ka
3 listopada 2017, 02:23
Ojciec trafia w sedno. Widać misjonarza - praktyka, żyjacego blisko ludzi i ich realnych problemów. Ja zadnych takich petycji nie podpisuję, bo uważam, że kryje się za tym spora doza hipokryzji. Ustawy problemu nie rozwiążą, to mydlenie oczu, pięknoduchostwo bez żadnej odpowiedzialności za głoszone poglądy. Trzeba najpierw stworzyć ludziom warunki do wychowywania niepełnosprawnych dzieci, a także miejsca w dobrych ośrodkach dla tych, którzy wychowywać ich nie są w stanie (nie tylko z powodów materialnych), potem dopiero można coś nakazywać bądź czegoś zakazywać. I jeszcze jedno: nie można traktować przeciwników zaostrzenia ustawy aborcyjnej jako wrogów życia, Kościoła i czegoś tam jeszcze. Lub jako zwolenników aborcji. W większości są to po prostu obrońcy godności kobiet. Juz widzę głosy, że uważam, jakoby dokonanie aborcji dodawało godności. Nic podobnego. Ale przeraża mnie traktowanie kobiet jako zepsutych istot, przed którymi trzeba bronić ich własne dzieci - ustawami, karami, groźbami. Przecież większość aborcji to akty rozpaczy, wynik przerażenia, bezradności i samotności. A w przypadkach, w których tak nie jest, ustawy nie pomogą już na pewno. Bo winien brak miłości a nie ustawy.
KJ
k jar
5 listopada 2017, 18:50
Niestety,ale wyniki badań naukowych, zarówno te prowadzone w latach 60. na użytek władz,ani prowadzone przez Kościół w latach 70., ani wyniki badań z lat 90. nad motywami aborcji nie potwierdzają Pana tez,że jest ona aktem rozpaczy,przerażenia czy bezradności.Napewno stoi za nią brak miłości,ale bezpośrednio przyczyną była w czasach legalności legislatywa (że wolno,że można,wiec dlaczego nie skorzystać),potem nacisk najbliższej osoby,głównie męża lub partnera (jeśli kochasz,to usuniesz) i wygoda (przeszkadza mi w życiu dziecko,bo matura,bo dyplom,bo mieszkanie za małe,bo nie teraz).Charakterystyczna dla ciężarnych ambiwalencja jest wzmacniana przez styl życia (jaki styl preferujesz,taki model decyzji podejmujesz) i wychowanie (decyduje tzw. środowisko aborcyjne-matka i babka dokonała aborcji,to jak też i moja córka też to zrobi,jak się zdarzy nieplanowana ciąża).Wzmacnia decyzję kultura seksulna (częściej aborcji dokonują kobiety stosujące antykoncepcję hormonalną niż stosujące naturalne metody antykoncepcji).Bardzo bym też chciała widzieć w aborterkach kobiety godne współczucia,ale one tak się nie widzą i tak nie postępują.Wychodzenie z syndromu aborcyjnego to proces i trwa od 8 do 10 lat po zabiegu (jeśli wielokrotny to dłużej). Kościół ekskomunikuje aborterki nie dlatego,że jest opresyjny,ale dlatego,że ich decyzja przeciw życiu jest jak najbardziej świadoma i dobrowolna.Trzeba walczyć o każdą kobietę i jej dziecko jako Mary Wagner mając jednak na uwadze,że walczymy z realnymi poglądami na życie,a nie z sytuacyjną bezradnością.
PK
Piotr Kaczmarek
2 listopada 2017, 20:00
Dziękuję Ojcu za ten głos, jest w nim wiele autentycznej troski. Warto dodać, że od 1 stycznia 2017 r. zaczął obowiązywać w Polsce kompleksowy program wsparcia dla rodzin osób z niepełnosprawnością "Za życiem". Wydatki w ramach tego programu w latach 2017-2021 są zaplanowane na przeszło 3 mld złotych (dla porównania, wydatki np. na Pogotowie Ratunkowe w całym kraju w 2015 r. - 1,9 mld). To zapewne niewiele w morzu potrzeb, niemniej z pewnością również zauważalny krok w dobrym kierunku. 
AS
Aleksandra Szeliga
2 listopada 2017, 18:57
Uważam, że do podpisu pod petycją powinno być dołączone zobowiązanie podpisującego do natychmiastowego przyjęcia takiego dziecka do swojej rodziny, niezależnie od sytuacji rodzinnej i majątkowej, aby zapewnić dziecku jak najlepsze warunki do życia. Ciekawa jestem, ilu chętnych było by do podpisania petycji w takiej formie. 
AS
Aleksandra Szeliga
2 listopada 2017, 18:57
Uważam, że do podpisu pod petycją powinno być dołączone zobowiązanie podpisującego do natychmiastowego przyjęcia takiego dziecka do swojej rodziny, niezależnie od sytuacji rodzinnej i majątkowej, aby zapewnić dziecku jak najlepsze warunki do życia. Ciekawa jestem, ilu chętnych było by do podpisania petycji w takiej formie. 
2 listopada 2017, 13:35
Uwagi autora felietonu są bardzo słuszne, ale przecież każdy wie, problem nowelizacji ustawy zabraniającej aborcji ma charakter czysto symboliczny. Nie dotyczy tego, czy te aborcje będa wykonywane, a wyłącznie gdzie. Czy będą wykonywane w szpitalach NFZ i ujmowane w statystykach, czy znikną z oficjalnych statystyk i będę wykonywane całkowicie legalnie w szpitalach w sąsiednich krajach albo nielegalnie w kraju. Najlepiej te dwie sprawy całkowicie oddzielić. Sam jestem ojcem niepełnosprawnego syna (ciężka choroba psychiczna) i dostaję szewskiej pasji, jak czytam i słyszę, że temat pomocy dla niepełnosprawnych ludzi i ich rodzin pojawia się wyłącznie w kontekście mydlenia oczu wokół tej nieszczęsnej ustawy pro/anty aborcyjnej. 
2 listopada 2017, 13:35
Uwagi autora felietonu są bardzo słuszne, ale przecież każdy wie, problem nowelizacji ustawy zabraniającej aborcji ma charakter czysto symboliczny. Nie dotyczy tego, czy te aborcje będa wykonywane, a wyłącznie gdzie. Czy będą wykonywane w szpitalach NFZ i ujmowane w statystykach, czy znikną z oficjalnych statystyk i będę wykonywane całkowicie legalnie w szpitalach w sąsiednich krajach albo nielegalnie w kraju. Najlepiej te dwie sprawy całkowicie oddzielić. Sam jestem ojcem niepełnosprawnego syna (ciężka choroba psychiczna) i dostaję szewskiej pasji, jak czytam i słyszę, że temat pomocy dla niepełnosprawnych ludzi i ich rodzin pojawia się wyłącznie w kontekście mydlenia oczu wokół tej nieszczęsnej ustawy pro/anty aborcyjnej. 
2 listopada 2017, 13:35
Uwagi autora felietonu są bardzo słuszne, ale przecież każdy wie, problem nowelizacji ustawy zabraniającej aborcji ma charakter czysto symboliczny. Nie dotyczy tego, czy te aborcje będa wykonywane, a wyłącznie gdzie. Czy będą wykonywane w szpitalach NFZ i ujmowane w statystykach, czy znikną z oficjalnych statystyk i będę wykonywane całkowicie legalnie w szpitalach w sąsiednich krajach albo nielegalnie w kraju. Najlepiej te dwie sprawy całkowicie oddzielić. Sam jestem ojcem niepełnosprawnego syna (ciężka choroba psychiczna) i dostaję szewskiej pasji, jak czytam i słyszę, że temat pomocy dla niepełnosprawnych ludzi i ich rodzin pojawia się wyłącznie w kontekście mydlenia oczu wokół tej nieszczęsnej ustawy pro/anty aborcyjnej. 
2 listopada 2017, 13:35
Uwagi autora felietonu są bardzo słuszne, ale przecież każdy wie, problem nowelizacji ustawy zabraniającej aborcji ma charakter czysto symboliczny. Nie dotyczy tego, czy te aborcje będa wykonywane, a wyłącznie gdzie. Czy będą wykonywane w szpitalach NFZ i ujmowane w statystykach, czy znikną z oficjalnych statystyk i będę wykonywane całkowicie legalnie w szpitalach w sąsiednich krajach albo nielegalnie w kraju. Najlepiej te dwie sprawy całkowicie oddzielić. Sam jestem ojcem niepełnosprawnego syna (ciężka choroba psychiczna) i dostaję szewskiej pasji, jak czytam i słyszę, że temat pomocy dla niepełnosprawnych ludzi i ich rodzin pojawia się wyłącznie w kontekście mydlenia oczu wokół tej nieszczęsnej ustawy pro/anty aborcyjnej. 
Z
Zbyszek
2 listopada 2017, 13:54
1. Pana wzburzenie jest czymś przed czym musimy chylić czoło. Temat pomocy to jest osobne zagadnienie i koniecznie go należy podjąć. Łączenie go z ustawą chroniącą dzieci jest jednak mydleniem oczu 2. Teza jakoby ochrona życia była postulatem jedynie symbolicznym jest niepoparta dowodami i raczej jest nieprawdziwa. Nie spotkałem wiarygodnych informacji na ten temat
O
Oriana
2 listopada 2017, 13:07
Życie człowieka trzeba chronić na wszystkich jego etapach. Wszyscy ludzie są ważni i wszystkim należy się szacunek. Aby zrozumieć różne sytuacje życiowe trzeba je poznac i starać się zrozumieć.  Zgadzam się z Ojcem, że "nie można oddzielać życia nienarodzonych dzieci od ich kontekstu rodzinnego." Opieka nad głęboko niepełnosprawnym dzieckiem wymaga wielkiego poświęcenia, własciwie heroizmu i wpływa na życie całej rodziny. Nie wszystkie rodziny radzą sobie z tym pod względem psychicznym i materialnym. Szczególnie mężczyźni - według ostatnich statystyk aż ośmiu na dziesięciu ojców niepełnosprawnych dzieci opuszcza swoje rodziny.  Pamiętam też zdarzenie sprzed kilku lat dotyczące rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem: ojciec pracował naukowo, matka zajmowała się niepełnosprawnym synem. Gdy syn był juz prawie pełnoletni, matka pewnego dnia zniknęła, wcześniej uporządkowała wszystkie sprawy, nie zabrała ze sobą dokumentów ani pieniędzy. Podejrzewano, ze nie wytrzymała psychicznie obciążenia i popełniła samobójstwo.   Rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi potrzebne jest wsparcie, a ludziom niepełnosprawnym należy się szacunek i zapewnienie im uczestnictwa w życiu społeczeństwa. Wokół nas jest wielu niepełnosprawnych ludzi. Niech każdy zastanowi się, co może dla nich i ich rodzin zrobić. 
O
Oriana
2 listopada 2017, 13:07
Życie człowieka trzeba chronić na wszystkich jego etapach. Wszyscy ludzie są ważni i wszystkim należy się szacunek. Aby zrozumieć różne sytuacje życiowe trzeba je poznac i starać się zrozumieć.  Zgadzam się z Ojcem, że "nie można oddzielać życia nienarodzonych dzieci od ich kontekstu rodzinnego." Opieka nad głęboko niepełnosprawnym dzieckiem wymaga wielkiego poświęcenia, własciwie heroizmu i wpływa na życie całej rodziny. Nie wszystkie rodziny radzą sobie z tym pod względem psychicznym i materialnym. Szczególnie mężczyźni - według ostatnich statystyk aż ośmiu na dziesięciu ojców niepełnosprawnych dzieci opuszcza swoje rodziny.  Pamiętam też zdarzenie sprzed kilku lat dotyczące rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem: ojciec pracował naukowo, matka zajmowała się niepełnosprawnym synem. Gdy syn był juz prawie pełnoletni, matka pewnego dnia zniknęła, wcześniej uporządkowała wszystkie sprawy, nie zabrała ze sobą dokumentów ani pieniędzy. Podejrzewano, ze nie wytrzymała psychicznie obciążenia i popełniła samobójstwo.   Rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi potrzebne jest wsparcie, a ludziom niepełnosprawnym należy się szacunek i zapewnienie im uczestnictwa w życiu społeczeństwa. Wokół nas jest wielu niepełnosprawnych ludzi. Niech każdy zastanowi się, co może dla nich i ich rodzin zrobić. 
Andrzej Ak
1 listopada 2017, 00:13
Pozornie realizacja wspomagania rodzin obciążonych dziećmi z poważnymi wadami, być może nie byłaby taka trudna. Na początek mały krok w kierunku zmiany przepływu pieniądza. Załużmy, że każda 4 Niedziela miesiąca byłaby zbiórką na transparentny fundusz pomocy takim rodzinom. Dzięki temu krokowi byłyby pieniądze, dzięki którym można by finansować rehabilitację, a nawet wspomagać najpotrzebniejsze zakupy. Opieką mogliby zająć się wolontariusze po odpowiednich przeszkoleniach. Za kilkanaście lat opiekę nad dziećmi z wadami będzie można powierzać w jakimś wycinku maszynom humanoidalnym, ale to będzie za jakiś czas. Do tego czasu sami powinniśmy wypracować procedury postępowania w przypadku "obciążonych" rodzin; wysiłkiem wychowania dzieci z wadami. Myślę, że taki krok lub podobny byłby akceptowalny przez Boga, który pomógł by nam usprawnić wysiłki na rzecz walki o życie najsłabszych. Bardzo wiele zależy od nas samych - ludzi wierzących bez względu na status, hierarchię, poziom wiary, pochodzenie itd. Pamiętajmy o nagrodzie jaką Bóg gwarantuje każdemu, kto w tym wymiarze przybliża innym ludziom Niebo.
Andrzej Ak
1 listopada 2017, 00:13
Pozornie realizacja wspomagania rodzin obciążonych dziećmi z poważnymi wadami nie byłaby taka być może trudna. Na początek mały krok w kierunku zmiany przepływu pieniądza. Załużmy, że każda 4 Niedziela miesiąca byłaby zbiórką na transparentny fundusz pomocy takim rodzinom. Dzięki temu krokowi byłyby pieniądze, dzięki którym można by finansować rehabilitację, a nawet wspomagać najpotrzebniejsze zakupy. Opieką mogliby zająć się wolontariusze po odpowiednich przeszkoleniach. Za kilkanaście lat opiekę nad dziećmi z wadami będzie można powierzać w jakimś wycinku maszynom humanoidalnym, ale to będzie za jakiś czas. Do tego czasu sami powinniśmy wypracować procedury postępowania w przypadku "obciążonych" rodzin; wysiłkiem wychowania dzieci z wadami. Myślę, że taki krok lub podobny byłby akceptowalny przez Boga, który pomógł by nam usprawnić wysiłki na rzecz walki o życie najsłabszych. Bardzo wiele zależy od nas samych - ludzi wierzących bez względu na status, hierarchię, poziom wiary, pochodzenie itd. Pamiętajmy o nagrodzie jaką Bóg gwarantuje każdemu, kto w tym wymiarze przybliża innym ludziom Niebo.
KJ
k jar
31 października 2017, 12:19
Problem funkcjonowania rodzin z dziećmi obciążonymi genetycznie i chorymi terminalnie to problem systemowy,ale i etyczny.Gdy z jednej strony popieramy indywidualizm i wspieramy rozwój jednostek wybitnych,to chorzy obciążający państwo wydatkami bez zwrotnymi zawsze będą problemem, a rodzice tych dzieci będą uważani za roszczeniową grupę. Obecnie żaden system w świecie nie utrzyma przy skali aktywnosci seksualnej społeczeństw opieki nad tymi rodzinami: jest za kosztowna. W USA i w Kanadzie rodziny dzieci z Zespołem Downa utrzymywane są z pieniędzy na rozwój badań nad Altzheimerem i innymi chorobami. Obcięcie tych funduszy obecnie wywołuje tam reakcje zbliżone do Danii czy Islandii:państwa nie było stać na utrzymanie rodzin i każda ciąża zagrożona występowaniem zespołu była przerywana. Wprowadzenie w Polsce debaty na ten temat niestety nie zakończyłoby się dobrze, uwzględniajac, iż nakłady obecne na rodziny z Zespołem Downa są i tak bardzo niskie i nie uwzględniają potrzeb tych osób,np. w zakresie przygotowania stanowisk pracy czy nauki pod ich potrzeby. Gdyby nagle trzeba było podnieść te nakłady do poziomu zbliżonego np. w Kanadzie to część ludzi w Polsce by mocno protestowała mówić,że faworyzuje się ludzi z zespołem Downa.
KJ
k jar
31 października 2017, 12:19
Problem funkcjonowania rodzin z dziećmi obciążonymi genetycznie i chorymi terminalnie to problem systemowy,ale i etyczny.Gdy z jednej strony popieramy indywidualizm i wspieramy rozwój jednostek wybitnych,to chorzy obciążający państwo wydatkami bez zwrotnymi zawsze będą problemem, a rodzice tych dzieci będą uważani za roszczeniową grupę. Obecnie żaden system w świecie nie utrzyma przy skali aktywnosci seksualnej społeczeństw opieki nad tymi rodzinami: jest za kosztowna. W USA i w Kanadzie rodziny dzieci z Zespołem Downa utrzymywane są z pieniędzy na rozwój badań nad Altzheimerem i innymi chorobami. Obcięcie tych funduszy obecnie wywołuje tam reakcje zbliżone do Danii czy Islandii:państwa nie było stać na utrzymanie rodzin i każda ciąża zagrożona występowaniem zespołu była przerywana. Wprowadzenie w Polsce debaty na ten temat niestety nie zakończyłoby się dobrze, uwzględniajac, iż nakłady obecne na rodziny z Zespołem Downa są i tak bardzo niskie i nie uwzględniają potrzeb tych osób,np. w zakresie przygotowania stanowisk pracy czy nauki pod ich potrzeby. Gdyby nagle trzeba było podnieść te nakłady do poziomu zbliżonego np. w Kanadzie to część ludzi w Polsce by mocno protestowała mówić,że faworyzuje się ludzi z zespołem Downa.
KJ
k jar
31 października 2017, 12:19
Problem funkcjonowania rodzin z dziećmi obciążonymi genetycznie i chorymi terminalnie to problem systemowy,ale i etyczny.Gdy z jednej strony popieramy indywidualizm i wspieramy rozwój jednostek wybitnych,to chorzy obciążający państwo wydatkami bez zwrotnymi zawsze będą problemem, a rodzice tych dzieci będą uważani za roszczeniową grupę. Obecnie żaden system w świecie nie utrzyma przy skali aktywnosci seksualnej społeczeństw opieki nad tymi rodzinami: jest za kosztowna. W USA i w Kanadzie rodziny dzieci z Zespołem Downa utrzymywane są z pieniędzy na rozwój badań nad Altzheimerem i innymi chorobami. Obcięcie tych funduszy obecnie wywołuje tam reakcje zbliżone do Danii czy Islandii:państwa nie było stać na utrzymanie rodzin i każda ciąża zagrożona występowaniem zespołu była przerywana. Wprowadzenie w Polsce debaty na ten temat niestety nie zakończyłoby się dobrze, uwzględniajac, iż nakłady obecne na rodziny z Zespołem Downa są i tak bardzo niskie i nie uwzględniają potrzeb tych osób,np. w zakresie przygotowania stanowisk pracy czy nauki pod ich potrzeby. Gdyby nagle trzeba było podnieść te nakłady do poziomu zbliżonego np. w Kanadzie to część ludzi w Polsce by mocno protestowała mówić,że faworyzuje się ludzi z zespołem Downa.
KJ
k jar
31 października 2017, 12:09
Proces legislacyjny tak nie działa:najpierw ustawa,potem rozporządzenia wykonawcze do ustawy,np. w zakresie wsparcia dla rodzin,a potem monitoring i korelacja ewentualnych niedociągnięć. Debata społeczna nad kosztami ustawy:tak,ale ze świadomoscią,że życie kosztuje i będzie nas kosztować coraz więcej,bo postęp medycyny idzie w stronę eliminacji aborcji i przeniesienia problemu niechcianej ciąży na państwo,które finansując tzw. inkubatory rozwojowe (sztuczną macicę) będzie przenosić zapłodnioną komórkę jajową z organizmu matki,ewentualnej aborterki,do takiej maszyny rozwojowej. Państwa bronią się przed rozwojem medycyny prenatalnej,bo ona jest bardzo kosztowna i dlatego utrzymują ustawodawstwo aborcyjne.
KJ
k jar
31 października 2017, 12:09
Proces legislacyjny tak nie działa:najpierw ustawa,potem rozporządzenia wykonawcze do ustawy,np. w zakresie wsparcia dla rodzin,a potem monitoring i korelacja ewentualnych niedociągnięć. Debata społeczna nad kosztami ustawy:tak,ale ze świadomoscią,że życie kosztuje i będzie nas kosztować coraz więcej,bo postęp medycyny idzie w stronę eliminacji aborcji i przeniesienia problemu niechcianej ciąży na państwo,które finansując tzw. inkubatory rozwojowe (sztuczną macicę) będzie przenosić zapłodnioną komórkę jajową z organizmu matki,ewentualnej aborterki,do takiej maszyny rozwojowej. Państwa bronią się przed rozwojem medycyny prenatalnej,bo ona jest bardzo kosztowna i dlatego utrzymują ustawodawstwo aborcyjne.
Z
Zbyszek
31 października 2017, 09:57
3. A może to nie jest zadanie państwa? Może tu Bóg daje nam możliwość wykazania się czynem? Kiedyś Kościół zakładał szpitale, przytułki. Św brat Albert, Matka Teresa to pierwsze z brzegu przykłady 4. Niezrozumiałe są rozważania nt pokoju: życie ludzkie jest mniej ważne od kilku pyskówek? Ktoś kiedyś powiedział że pacyfizm to sztuka nadstawiania czyjegoś policzka. 5. Inną kwestią jest sposób prowadzenia takich sporów. Autor ma racje. Podobnie jak w artykule dot.homoseksualizmu p. Radosław Siewniak pokazał jak walczyć z grzechem bez walczenia z grzesznikiem. Bez ukrywania, z ogromną dojrzałością. Kłopot w tym że to jest bardzo trudna sztuka. Apele i kazania tu nic nie dają. Ja bym bardzo chciał umieć tak rozmawiać, ale nie umiem. Może więcej uwagi trzeba poświęcić uczeniu takiej umiejętności. Może to jest doskonały temat dla kazań? Miłość do wroga - potrzeba stworzyć bazę przykładów, z której mogliby korzystać księża. Aktualne spory i właściwe odpowiedzi na nie. Takich spraw będzie coraz więcej
Z
Zbyszek
31 października 2017, 09:57
1. W retoryce, chcąc pokonać przeciwnika nie argumentami ale zabiegami socjotechnicznymi stosuje się często metodę rozszerzania tematu dyskusji. Tak można podsumować główną tezę tego artykułu - ochrona tak, ale powinniśmy zająć się przyszłym losem. Co więcej łatwo przewidzieć kolejny - pozornie troskliwy ruch. Jeśli proponowana ustawa zawierała by jakieś pomysły na wsparcie w późniejszym okresie, to pojawiły by się stwierdzenia o ich niewystarczalności. Pojawiłyby się przykłady szczególnie trudnych chorób, przy których wymagano by niezwykłych nakładów itp.itd.. Jest to bowiem tylko taktyka zwolenników zabijania dzieci, którą powiela Autor 2. W świecie idealnym należałoby zabezpieczyć wszystko. W prawdziwym - taka logika jest niebezpieczna. Co jeśli strażacy zaczną zadawać zbliżone pytanie: Czy warto ratować osobę ciężko poparzoną, której dalszy los jest wątpliwy? Strażak, tak jak i ta ustawa ma uratować. Zamiast szukać dziury w całym lepiej jest zaproponować kolejne rozwiązanie.
D
deon
31 października 2017, 09:57
Życie ludzkie jest święte i trzeba go bronić. Właśnie, chodzi o OBRONĘ ŻYCIA. To jest podstawowa zasada. Bronić go, dlatego że stanowi ono podstawową wartość, bez której nie mają sensu wszystkie inne wartości. <a href="https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,3032,petycja-powinna-lepiej-bronic-zycia.html">więcej</a>