Piekło? – Nie, dziękuję!

Kaplica Sykstyńska - fresk Sąd Ostateczny - fot. depositphotos.com (30146683)

Ostatni raz słyszałem kazanie o piekle w latach 80-tych, kiedy byłem w szkole podstawowej. Przyznaję, że misjonarz ludowy (jezuita), który mówił o mękach piekielnych, trochę mnie rozśmieszył, ale mimo tego jest to jedno z nielicznych kazań, które pamiętam do dzisiaj po tylu latach. Potem nigdy nie spotkałem się z tym tematem. Chyba, że jakoś na marginesie podczas rekolekcji ignacjańskich, ponieważ temat piekła był bardzo ważny dla św. Ignacego.

A jak było wcześniej? Dlaczego ludzie średniowiecza tak tłumnie ruszyli na wyprawy krzyżowe? Ponieważ mieli świadomość swoich grzechów i konsekwencji, jakie one przynoszą. Poprzez udział w krucjacie (czyli zbrojnej pielgrzymce), grzesznik mógł dopełnić pokuty i dostąpić odpuszczenia grzechów. Mógł też zyskać odpust zupełny, czyli być oczyszczonym z konsekwencji grzechu. Już za życia, a jeszcze bardziej po śmierci, człowiek przechodzi przez oczyszczenie, które nazywamy czyśćcem. Krzyżowcy biorąc na siebie trudy krucjaty zyskiwali odpuszczenie win, lecz przede wszystkim unikali czyśćca i związanego z tym cierpienia. Ludzie wówczas śmierć, piekło, czyściec traktowali niezwykle poważnie. Życie bowiem po grzechu pierworodnym nabiera sensu tylko w obliczu rzeczy ostatecznych.

Jednym z motywów listów św. Franciszka Ksawerego, jezuity, misjonarza wszechczasów, było piekło. Franciszek był bardzo poruszony tym, że ogromna ilość nieochrzczonych pogan może tam trafić. A kto za to odpowiada? Otóż my, chrześcijanie, którym to jest obojętne. Świadomość, że ludzie nieochrzczeni mogą trafić do piekła przynaglała Ksawerego do wytężonej pracy misjonarskiej. Dlatego pisał płomienne listy nie tylko do jezuitów, ale i do studentów, i ludzi uczonych, aby porzucili swoje wygodne życie w Europie i ruszyli na wszystkie kontynenty głosić Ewangelię. Co więcej św. Franciszek upominał samego króla Portugalii, aby wziął na poważnie swoją odpowiedzialność za ochrzczenie poddanych w nowych posiadłościach w Indiach, bo inaczej męki piekielne, a przynajmniej czyśćcowe go nie ominą. Tak samo naciskał na gubernatora Indii i nawet radził królowi, że jeśli ten nie zacznie pomagać w chrzczeniu pogan, należałoby go wtrącić do więzienia.

Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku piekło było popularnym tematem wśród kaznodziejów. Wydawano całe zbiory kazań na tematy 'piekielne'. Obecnie księża w swoich kazaniach czy refleksjach bardzo rzadko komentują słowa Jezusa o piekle. Jezus jest ukazywany przede wszystkim jako dobry i miłosierny pasterz. Ale ten Dobry Pasterz na stronach Ewangelii nie waha się ukazywać swoim słuchaczom i uczniom perspektywy piekła, „gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bogacz cierpi strasznie w ognistej otchłani, inni będą precz wyrzuceni i Jezus powie, że ich nie zna. We Wszystkich Świętych słyszymy o błogosławionych, do których należy Królestwo Niebieskie, ale warto zwrócić uwagę, że u św. Łukasza zaraz po błogosławieństwach następują napomnienia „biada wam”. Tak więc Pan Jezus nie krępuje się mówić o piekle. Czasami strach wydaje się być ostatnią instancją, która może doprowadzić człowieka do 'używania rozumu'. W Dzień Zaduszny idziemy na cmentarz i modlimy się za naszych bliskich zmarłych, to znaczy tych, którzy przebywając w czyśćcu przechodzą oczyszczenie ze wszelkiego zła, które w nich pozostawił grzech, a czyściec jest nierozłącznie związany z piekłem, wiecznym oddzieleniem od Boga i innych ludzi.

W dzisiejszej kulturze Zachodu śmierć to ‘fajna zabawa’ na Halloween. Z prawdziwą śmiercią mamy coraz mniej do czynienia. Nasi staruszkowie umierają w szpitalach i przytułkach, potem firma pogrzebowa ich skremuje i położy urnę w kolumbarium, a nam przyśle list z ładną kartką oraz informacją o numerze niszy. Nie mając nic do czynienia ze śmiercią możemy żyć w błogostanie, że ona już ‘umarła’. Jezus przypomina nam ciągle o niej, bo przecież umarł na krzyżu, aby ją pokonać, a nie można pokonać kogoś, kto nie istnieje. A więc w tych dniach powtarzajmy sobie: memento mori! – abyśmy starali się przeżyć życie po ludzku. I nie uspokajajmy się tym, że nie wierzymy ani w Boga, ani w piekło. O tym, dokąd pójdziemy po śmierci nie decydują nasze ‘przekonania religijne’, lecz to, co zrobiliśmy tym ludziom, których Bóg (los) postawił na naszej drodze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Piekło? – Nie, dziękuję!
Komentarze (22)
JS
~Jan Sobel
6 listopada 2024, 08:13
Grzech czlowieka jest czyms innym niz grzech diabla. Diabel podjal decyzje, majac pelnie wiedzy o jej skutkach i konsekwencjach. Czlowiek grzeszy w wiekszej nieswiadomosci i dlatego Bog okazuje mu milosierdzie
PS
~Pawel Sardynski
5 listopada 2024, 23:31
Piekło to inni.
RK
~Rob K
5 listopada 2024, 08:18
Oto jak religia miłości staje się religia strachu (piekło) i przymusu (chrzest), połączonych z brakiem poszanowania osoby i jej wyborów (Twoja wolna wola kończy się na przyjęciu chrześcijańskiego Boga. W każdej innej sprawie decyduje za ciebie Kościół i "autorytety").
NW
~Nikt Ważny
4 listopada 2024, 23:23
Zbrojne krucjaty i odpust za wyrzynanie pogan? Nie, dziękuję! Wolę dzisiejsze rozumienie Kościoła w kwestii odpustów: Pierwsza ogólna formuła: udziela się odpustu cząstkowego wiernemu, który w wykonywaniu swoich obowiązków i znoszeniu przeciwności życiowych, skierowuje swoją myśl z pokorną ufnością do Boga, dołączając jakieś pobożne wezwanie Druga ogólna formuła: udziela się odpustu cząstkowego wiernemu, który zaofiaruje sam siebie albo przeznaczy swoje dobra w duchu miłosierdzia, na służbę braciom znajdującym się w potrzebie Trzecia ogólna formuła: udziela się odpustu cząstkowego wiernemu, który w duchu pokuty powstrzyma się dobrowolnie od rzeczy godziwej i miłej dla niego
JS
~Jakub Szymczyk
4 listopada 2024, 19:58
Kościół musi więcej straszyć piekłem i czyśćcem, nadmierny kult miłosierdzia doprowadził do braku bojaźni Bożej wśród ludu. Ludzie opuszczają Kościół bo myślą, że nic im nie grozi po śmierci. Swoją drogą obrzydliwe jest wypominanie ludziom, że ich bliscy umierają w szpitalach. Mają im odmawiać pomocy medycznej? Weź się człowieku zastanów czasem co piszesz.
SX
Stanisław X
5 listopada 2024, 17:42
W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości*. (1 Jan 4:18). Strach jest złem i stoi na drodze Miłości. Bojaźń Boża to nie lęk przed karą po śmierci, tylko głęboki szacunek do Boga i pragnienie odpowiadania na Jego miłość miłością, o czym między innymi ostatni papieże mówili. Proszę więc nie propagować szatańskiej idei, że Kościół ma więcej straszyć.
TB
~Tadeusz Borkowski
4 listopada 2024, 18:45
Przeczytałem poniższe rozważania i naprawdę z duzym zdziwieniem zobaczyłem w nich pewne błędy i nieporozumienia. Grzech jest świadomym i dobrowolnym , przekroczeniem, woli Bożej . A więc nie grzeszy ten kto nie wie , że to co czyni jest przeciwne woli Bożej. Także nie grzeszy ten kto jest zmuszony do grzechu,. Np: ktos kto aktualnie ma na sumieniu grzech jest zmuszany aby zabić jakąś osobe. Gdyby uległ i zabił z powodu grzechu groziłoby mu wiecznje potępienie , gdyby nie zabił sam by umarł zabity. Gdyby jedbak zabił miałby czas na spowiedź. Panie Stanisławie X Ci nieochrzczeni poganie, jeżeli sami bez nacisków odrzucili wiarę a więc i chrzest - są winni. Jeżeli nie wierzą , bo do nich nie dotarła nasza wiara nie będą potępieni. Warto czytać Biblię i Katechizm. O Tym co jest grzechem a co nie decydujen Bóg a nie my. Warto się zainteresować wolą Bożą u żródeł.
JM
~Jan Miklaszwski
4 listopada 2024, 17:47
Pieklo to nieustajacy nigdy krzyk rozpaczy
EE
~ed ed
4 listopada 2024, 13:14
no właśnie to straszenie piekłem ciągłe i nieustannne i mówienie mi, że jestem wciąż niegodna dziecka bożego powoduje wykrzywiony obraz Boga u mnie, u moich dzieci i innych ludzi, co to za Ojciec, który tylko karze i straszy ? nic się nie zmienia u niektórych tęskniących za starymi czasami, żyjmy w lęku i strachu nieustannie NIE, DZIĘKUJĘ za taki obraz
EC
~Emil Ciesla
4 listopada 2024, 17:46
Odbija panu. Nikt pana nie straszy, a pieklo i szatan istnieja i sa realnym zagrozeniem
IC
~Inny Człowiek
4 listopada 2024, 23:01
Na mnie straszenie kociołkami ze smolą już nie działa ….
TB
~Tadeusz Borkowski
5 listopada 2024, 11:52
Wiarę katolicką poznaje się czytając Biblię a nie bajki dla dzieci.
SX
Stanisław X
3 listopada 2024, 21:05
"Franciszek był bardzo poruszony tym, że ogromna ilość nieochrzczonych pogan może tam trafić. A kto za to odpowiada? Otóż my, chrześcijanie, którym to jest obojętne." Bóg, który jest miłością i chce zbawienia dla każdego (bardziej niż najświętszy człowiek na tym świecie mógł go chcieć dla samego siebie) z pewnością nie zostawia kwestii czyjegokolwiek zbawienia w rękach osoby trzeciej: "Masz tu sakrament chrztu, jak pójdziesz ochrzcić tamtego człowieka, to ja go zbawię, a w przeciwnym razie, no niestety zostawię go samego sobie i bez własnej winy pójdzie na męki wieczyste"? Oj nie, ja wierzę w Boga, który jest bardziej miłosierny niż człowiek jest w stanie w ogóle pojąć, a nie w Boga, którego w miłosierdziu pokonuje przeciętny Kowalski. Bóg chce zbawiać ludzkość naszymi rękami, naszą ewangelizacją i udzielanym przez Kościół sakramentami - nie mylmy tego z bezsilnością (ani tym bardziej wzruszeniem ramionami) Boga w obliczu tego, że ktoś nie będzie miał okazji przyjąć chrztu.
SX
Stanisław X
3 listopada 2024, 13:17
Brat Damian z trochę zbyt dużą tęsknotą opowiada o czasach, w których sądzono, że jak nie ochrzci się poganina, to zostanie potępiony. Pan ustanowił sakrament chrztu jako dar, który Kościół ma przekazywać innym, by w ten sposób uczestniczyć w Bożym planie zbawienia. Na przestrzeni wieków ten dar wielokrotnie rozumiano bardziej jako obostrzenie, jakby Bóg związał swoją moc zbawienia człowieka tym, czy ten człowiek przyjmie chrzest, nawet jeśli nie miał szansy go przyjąć. Z tego rozumienia chrztu między innymi powstała potępiona w czasach współczesnych herezja feeneyizmu oraz inne niesprawiedliwości (mówienie matkom w żałobie po nienarodzonych dzieciach, że ich dzieci są w "limbo", przymuszanie do chrztu siłą, itp). Mamy obowiązek ewangelizować i chrzcić tych, którzy o to poproszą, bo Chrystus pragnie, byśmy w ten sposób byli zaangażowani w Jego plan zbawienia. Ale nie wolno nam z tego nakazu wnioskować, że poganie, do których nie udało nam się dotrzeć z Ewangelią, będą potępieni.
MN
Mariusz Nowak
3 listopada 2024, 11:38
Do piekła pójdą niewierzący i wierzący w inne religie? To ok. 83% ludności świata. Po doliczenie grzesznych katolików - do piekła pójdzie 90% ludzkości?!
TB
~Tadeusz Borkowski
5 listopada 2024, 12:02
Czy słyszał Pan kiedykolwiek o Miłosierdziu Bożym? Po drugie, to nie za grzeszników podejmuje decyzje Pan Bóg - sami zdecydowali się.Czemu Pana tak drażni , że winny musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Czy zgodzi sie Pan , żeby człowiek, ktróry straszliwie Pana skrzywdził, nie poniósł żadnych konsekwencji. Jaka nauczke z tego wyciągnie? Zniszczy życie innym. Niech Pan wreszcie przeczyta Biblię a nie wymysla spraw, których w KK nie ma.
MN
Mariusz Nowak
5 listopada 2024, 21:34
Za dużo "zmiennych" i warunków. Być może tak na prawdę nic nie wiemy, a to wszystko to nasze domysły...
RB
~Roman Berger
2 listopada 2024, 20:04
Pieklo jest tak bezdennie przerazajace, ze pewnie trudno jest o nim powiedziec sensowne kazanie.
TB
~Tadeusz Borkowski
5 listopada 2024, 11:47
Może Pan nie wierzyć. Ma Pan wolną wolę. Ale jako dorosły człowiek odpowiada Pan za swoje wybory. Trzeba wyrosnąć z krótkich spodenek a nie winić za swoje zło wszystkie inne osoby. Pamiętajmy też o Bożym Miłosierdziu.
PR
~Ppp Rrr
2 listopada 2024, 13:13
Pytanie, czy wzbudzanie w ludziach strachu jest właściwą metodą? W dodatku masowe wysyłanie grzeszników do Piekła jest sprzeczne z miłosierdziem i sprawiedliwością. Tam naprawdę zasługują na nie jedynie zbrodniarze, a i to pod warunkiem zdrowia psychicznego, bo choroba uniewinnia. Jeśli więc moja największa "zbrodnią" jest przejście na czerwonym świetle, kiedy i tak nic nie jechało - nie powinienem być straszony. Pozdrawiam.
JS
~Jakub Szymczyk
4 listopada 2024, 20:01
Bóg nie jest związany opiniami liberalnych prawników i najlepiej wie czy i na ile choroba wpływa na czyjś poziom winy.
MN
Mariusz Nowak
5 listopada 2024, 21:35
Bóg wie wszystko, a my nic nie wiemy. Taka jest prawda.