Po co nam Adwent?

ks. Szymon Maciej Nowicki

Wielka Iluminacja na ulicach Warszawy już gotowa. W centrach handlowych i w reklamach "Mikołaj" i choinka są coraz częstszymi gospodarzami. "Święta" oderwane zdają się być już od wszystkiego, co jest ich sensem. Ale na szczęście mamy Adwent.

Skąd wziął się Adwent

Jeżeli pytamy, po co nam Adwent, trzeba postawić pytanie, po co był wcześniej, prawie przez dwa wieki. Najpierw Adwent odwołuje się do wydarzenia. To wydarzenie było konkretne dla chrześcijan dwa tysiące lat temu. Konkretne, bo mieli Jezusa niemal na wyciągnięcie ręki. Mieli świadków, którzy Go widzieli, dotykali, słyszeli. Adwent zrodził się ze świadomości, że Jezus przyjdzie za chwilę znowu. Że już jest, niemal w progu tego świata. Kiedy św. Paweł mówi o oczekiwaniu na Chrystusa, to zdaje się jakby mówił: "gotujcie się do skoku". Bądźcie gotowi.

DEON.PL POLECA

Zapowiedź wydarzenia

Adwent jest zapowiedzią wydarzenia, które miało miejsce. Ale jednocześnie to Wydarzenie jest tu i teraz, i mamy się na to wydarzenie przygotować.

Przygotowanie

Przygotowanie zaczyna się pobudką. Czytamy o tym w Rz 13,11: nastała dla was godzina powstania ze snu. Mamy się obudzić. O czym śnimy? Zwykle śnimy o sobie. Sny koncentrują się wokół nas, dają odpoczynek, wytchnienie, czasem lęk, ale też pozwalają zapomnieć o świecie realnym, o prawdzie. To adwentowe "otwórz oczy!" to powrót do mojego "ja" dzisiaj. Nawet więcej - do mojego "ja" dzisiaj w relacji do Tego, kogo się spodziewam.

Ale obudzić się, to nie wszystko. Sama ocena po przetarciu oczu to tylko początek dnia. Trzeba przełamać się, wstać i rozpocząć przygotowania. Dla tych, którzy mają świadomość "życia non-stop z Jezusem" bywa to niezwykle trudne.

Poganiacz duszy

Adwent jest okresem, którego potrzeba nam, zwłaszcza sferze naszego ducha. Potrzebujemy kibicowania i zagrzewania do walki. Sportowiec, który nie trenuje, złota nie zdobędzie. Nasza dusza, zasypiająca w poczuciu bezpiecznego pokoju, może narażać się na zaniedbanie. Adwent jest swoistym "poganiaczem duszy" - stawia zadanie. To, jak je wypełnię, jak do niego podejdę - zależy tylko ode mnie. Nawet jeżeli to już Adwent kolejny w moim życiu. Dziesiąty, pięćdziesiąty i piąty - zawsze może być ostatnim.

Wędrówka

Trzeba spakować mandżur i ruszyć w drogę. Droga do Boga jest zawsze drogą pod górę. Jeżeli chcesz pełnić wolę Pana - szykuj duszę swą na doświadczenia (Syr 2,1). Słowo "Adwent" niektórzy łączą z "advenio" (łac. przyjść). Kolejny raz sugeruje nam to pewien dynamizm. Idę skądś i dokądś. Idę z dzisiaj do jutro. Dzisiaj jest zaspane. Jutro jest Narodzenie Pana. Gdzie? U mnie.

Przewodnicy

Ta wędrówka ma swoich przewodników. Mamy Izajasza, Maryję, św. Józefa. Oni są też obrazami, które w tym czasie mamy kontemplować. Jak iść, aby dojść, aby się nie zgubić?

Izajasz dostrzegał nadzieję w zupełnych ciemnościach historii Narodu. Pośród grzechu Izraela, pośród zwątpienia i wojny.

Maryja swoją zgodą otworzyła drzwi, którymi Bóg przyszedł na świat. Miała być może różne wątpliwości, ale jednego była pewna - słowa były powiedziane jej od Pana.

Wreszcie św. Józef. Mężczyzna, który część siebie musiał wziąć w nawias i w karby, aby chronić tajemnicę. I musiał do tego przyjąć rolę drugoplanową. On, wojownik, mąż, ojciec, przyjął pokorną służbę w sprawie, która nie została mu wyjaśniona.

Po co nam zatem Adwent? Żebyśmy się obudzili. Przestali liczyć pieniądze na prezenty i kolację wigilijną. Przestali obiecywać sobie, że w tym roku nie pokłócimy się z tą czy inną ciocią. Adwent jest nam potrzebny, byśmy umieli powiedzieć Bogu tak, w takiej sytuacji w jakiej jesteśmy. I nie bali się spotkać z Nim… jutro.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Po co nam Adwent?
Komentarze (5)
Paweł Tatrocki
16 grudnia 2013, 18:12
drogi leszku I przekują miecze na lemiesze a włócznie na sierpy i nie będą się więcej zaprawiać do wojny. Nie o niebie jest to napisane tylko o ziemi tej tutaj, więc ta wizja nie ma nic wspólnego z jakimś demonicznym królestwem. Jest to wizja piękna i pokoju stworzenia, wizja właśnie raju na ziemi. Postępujesz jak ktoś kto się boi wszystkiego czego nie zna i w panice oskarżasz ludzi o satanizm.
M
misio
16 grudnia 2013, 16:09
Czy jest coś złego w podkreślaniu rangi świąt iluminacjami? CZy jest coś złego w kupowaniu bliskim prezentów? Ludzie nie zmieniajcie się w fanatyków bo obudzicie się poza Kościołem... ... W samym obdarowywaniu bliskich prezentami niczego złego raczej nie ma. Natomiast w sprowadzaniu Świąt do szaleństwa zakupowego biegania po hipermarketach owszem.
Miłosz Skrodzki
16 grudnia 2013, 15:51
Czy jest coś złego w podkreślaniu rangi świąt iluminacjami? CZy jest coś złego w kupowaniu bliskim prezentów? Ludzie nie zmieniajcie się w fanatyków bo obudzicie się poza Kościołem...
L
leszek
15 grudnia 2013, 15:30
Sugeruję odpuścić sobie głoszenie tych jehowickich bredni. Bóg wypędził piewszych ludzi z Raju i na straży ustawił anioła cherubina. Ten cherubin cały czas tam trzyma straż i nic nie wiadomo, żeby Bóg go odwołał. To szatan kusił Jezusa wizją objęcia panowania nad ziemskimi królestwami, ale Jezus kazał szatanowi iść precz. Chrześcijanin powinien naśladować Jezusa, a nie szatana. Nie będzie więcej raju na ziemi, Jezus na krzyżu otworzył nam drogę do królestwa Ojca w niebie, a nie do demonicznej wizji jakiegoś ogólnoświatowego rajskiego królestwa na ziemi.
Paweł Tatrocki
14 grudnia 2013, 21:09
Jakbyśmy przylgnęli bardziej do Ducha Świętego to byśmy teraz już świętowali nieustannie zwycięstwo Pana i Zesłanie Ducha Świętego w Tysiącletnim Królestwie. A tak to mamy zwykłą szarugę dnia codziennego, codzienne utyskiwanie od tysięcy lat wbrew temu co głosi obecny papież Franciszek. Brak sił do przemiany własnego życia na zanurzone w Panu. Co więc mamy robić, aby te siły odnaleźć? Modlić się do Boga, żyć sakramentami i stąd czerpać siły do wcielania słów papieża w życie. Gdybyśmy przylgnęli bardziej do Ducha Świętego to moglibyśmy być silniejsi od szatana a nawet od całego piekła i wtedy już nic nie przeszkodziłoby nam w odtworzeniu Raju na ziemi, czyli tego stanu, który utraciliśmy wskutek grzechu pierworodnego. Wcielenie Pana tę możliwość otworzyło i to jest piękne, gdyż oprócz odkupienia dostaliśmy dodatkową możliwość do realizacji tak jak to jest napisane u proroka Izajasza, że przekują miecze na lemiesze a włócznie na sierpy i nie będą się więcej zaprawiać do wojny. Jeśli proroctwo nie dotyczy czasu po Paruzji to się niechybnie wypełni i Chrystus jako głowa Kościoła odtworzy z ludźmi Raj na ziemi, bo do tego, aby ludzie ze sobą nie walczyli potrzeba przemiany natury na bezgrzeszną, taką jaką miała Maryja. Wtedy piekło nie będzie miało na czym budować i jeśli ograniczy się jego moc to faktycznie razem z ludzką naturą zostanie przemieniona natura stworzenia. Drugi raz człowiek już nie zerwie owocu z drzewa poznania dobra i zła. W Raju będzie Tysiącletnie Królestwo zapowiadane w Apokalipsie. A to wszystko dzięki wcieleniu i odkupieniu człowieka. Zesłany na ziemię Duch Święty ciągle tu jest i prowadzi nas ku tej prorockiej wizji. Dlatego tak waże jest przylgnięcie do Niego. A wtedy On doprowadzi nas do Chrystusa i do Boga Ojca.