Po zamachu w Barcelonie

(fot. shutterstock.com)

Czy powinniśmy przyznać rację tym, którzy mówią, że obecnie mamy już do czynienia ze złem nieuleczalnym, którego żadna terapia nie jest w stanie wyplenić?

Przeciwieństwem dzielenia się, rozmawiania, wymiany poglądów jest zamknięcie się w swojej izolacji, w swoim strachu. Terror, który kryje się w sercu człowieka, a który, gdy się nagromadzi - nie mówię dojrzeje, bo nigdy nie jest on dojrzały - wybucha, uzewnętrznia się z szaleńczą siłą i chłodem wulkanu i kosi życia ludzi, którzy myślą, którzy kochają; a nie chodzi tu o koszenie będące synonimem obfitego zbioru, lecz o koszenie, które oznacza rozproszenie i śmierć.
Obrazy z Rambli, przecinanej zygzakiem, aby mieć pewność, że nikt nie uciekł i nikt nie stawiał barier, aby ochronić siebie i innych. Te obrazy, podobnie jak obrazy z innych miast europejskich przed Barceloną, uderzyły mnie nie tylko dlatego, że jest to miasto bardzo mi bliskie, ale przede wszystkim dlatego, że znów postanowiono ugodzić w ludziach to nasze dialogowanie, myślenie, zastanawianie się, dzielenie się.
Nasze, ponieważ nauczyliśmy się go od Tego, który wędrował razem ze swoimi uczniami, wstępując do Jeruzalem, od Niego, Pana Jezusa Chrystusa, który przechadzał się w świątyni, który siadał, aby nauczać; który w samotności skupiał się w nocy na modlitwie, sam, ale nigdy nie wyizolowany - w jedności ze swoim Ojcem i naszym Ojcem.
A Jego Ewangelia komunii, życia, a nigdy śmierci i terroru, jest tym, co zostawiło niezatarty ślad na tych miastach europejskich, ugodzonych przez terror, a nie miłość, przez rozproszenie, a nie jedność, przez śmierć, a nie przez życie. Miastach, które powinny być obrońcami dialogu i gościnności.
Twarze ofiar, które pojawiły się w dziennikach, powracają w tych dniach w moich myślach. Także tysiące kobiet i mężczyzn na Plaça de Catalunya nazajutrz po zamachu, które wołały no tenim por - "nie boimy się", dały odważną i jasną odpowiedź. Ale czemu, komu? Powiedzmy to: komuś, pewnej rzeczywistości, która nie potrafi i nie chce prowadzić dialogu ani słuchać, a chce jedynie kosić niewinne ludzkie istnienia.
Czy powinniśmy przyznać rację tym, którzy mówią, że obecnie mamy już do czynienia ze złem nieuleczalnym, którego żadna terapia nie jest w stanie wyplenić?
My, chrześcijanie, podzielamy owo no tenim por, które rodzi się z naszej wiary chrześcijańskiej, z naszej wiary w Tego, który umierając na krzyżu, pokonał grzech i śmierć. W tych dniach La Rambla, pełna kwiatów, świec, obrazów i przesłań, staje się miejscem pielgrzymki, ikoną cierpienia, ale także nadziei, miejscem modlitwy i pamięci w wierze. No tenim por.
Manuel Nin OSB - hiszpański duchowny katolicki rytu bizantyjskiego. W 2016 roku został mianowany przez papieża Franciszka egzarchą apostolskim Grecji
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po zamachu w Barcelonie
Komentarze (3)
27 sierpnia 2017, 12:41
Pastor Bergoglio chce nas zabić. Deon ma krew na rękach Polaków z Rimini. Hańba! Zdrajcy!
31 sierpnia 2017, 11:12
Bergoglio to Twój papież, chyba że jesteś haretykiem.....  No cóż heretyku, sam wybrałeś herezję.
27 sierpnia 2017, 12:15
Serce się kraje. Rozmawiali, ubogacali się,patrzyli w oczy a tu nagle wpadli źli,którzy wyładowawszy swój strach zrobili z nich miazgę. Zapomniał ojciec,że działo się to w katolickiej nominalnie Hiszpanii,która raczyła się sempiterną wypiąć na Pana Boga i Kościół dopuszczając do stanowienia prawa sprzecznego z prawem boskim i naturalnym. Co zrobiłeś o.Manuel Nim aby temu zapobiec? Czy dialogowałeś i towarzyszyłeś zamiast nawacać i mówić twarde NIE wywracaniu do góry nogami katolickiego porządku? Z takimi nauczycielami nie mamy co liczyć na palmę męczeństwa , co najwyżej na zarżnięcie kolejnych naiwnych bełkoczących -no tenim por.