Pozwólcie mi być smutnym!

Paweł Kowalski SJ

Czy to nie jest tak, że w Kościele potrzeba nam przede wszystkim radości? Otóż… nie. Nie tego nam trzeba i mam zamiar to udowodnić.

Pamiętam, jak kiedyś moja znajoma odchodziła razem ze swoim mężem ze wspólnoty charyzmatycznej, w której spędzili razem dobrych kilka lat. Chwilę później wstąpili do wspólnoty neokatechumenalnej. Po roku zapytałem, jak się w niej czują. To, co usłyszałem, bardzo mnie zdziwiło.

- W końcu mogę być wolna przed Bogiem! - powiedziała moja znajoma.

- To ciekawe, że w Odnowie nie czułaś się wolna - uśmiechnąłem się.

- Tam ciągle ktoś ode mnie wymagał, abym była wesoła. Tutaj mogę być taka, jaka jestem, zdenerwowana, cierpiąca. Nikt mi nie każe być radosną, kiedy akurat tak się nie czuję.

Zamurowało mnie.

Mówienie o smutku w wierze nie jest trendy. Zwłaszcza że ostatni dokument aktualnego papieża mówi przecież tyle o radości. Często słyszymy, że naszej wierze brakuje radości, szczególnie kiedy w smutnych, ciemnych kościołach od ołtarza słychać jedynie narzekania na politykę, a z ławek niesie się plotkarski szept o sąsiadkach, zepsutej młodzieży itp. Czy to nie jest tak, że w Kościele potrzeba nam przede wszystkim radości? Otóż… nie. Nie tego nam trzeba i mam zamiar to udowodnić.

Smutek ma wiele twarzy.

Jest smutek śmierci, opuszczenia i straty. Z żalu wciska w fotel. Ma zapach zatęchłej kapliczki cmentarnej. To smutek choroby, kiedy człowiek nie ma siły nawet sklecić jednego Zdrowaś Mario, bo słowa z bólu gdzieś mu się gubią. Taki smutek jest pełen powagi.

Jest smutek będący w nas głosem sumienia, które oburza się na zło, krzywdę i płacz. To smutek, kiedy człowiek cierpi razem z bratem, któremu rozpada się życie. To smutek, który dopinguje nas, abyśmy wyszli z naszego ciepłego gniazdka i współcierpieli. Taki smutek jest święty.

Ale jest i smutek, kiedy człowiek czuje się jak kropla smoły, w której każdy promyk światła traci swoją moc. Kiedy nie ma siły wstać rano z łóżka, bo czuje, że to wszystko jest bez sensu. Kiedy jedyną odczuwaną przez niego emocją jest rozpacz. I taki właśnie smutek jest przeklęty.

Czy naprawdę w chrześcijaństwie chodzi o to, żeby być radosnym? Św. Ignacy Loyola mówił o pocieszeniu, które jest niezależne od mojego stanu emocjonalnego. Pocieszenie, czyli znak bliskości Boga, które mogę odczuwać zarówno jako radość, siłę i energię, jak i jako łzy z powodu grzechu czy cierpienia Jezusa. Pocieszenie nie jest równoznaczne z radością, a tym bardziej z wesołkowatością będącą raczej ucieczką od życia. Jestem więc przekonany, że w Kościele nie tyle potrzeba nam przede wszystkim radości, ile poczucia bliskości Chrystusa!

To On jest w stanie wsłuchać się w moją ciszę, pozwalając, aby mój smutek sam się ze mnie wysączył, aby moja dusza się oczyściła. Razem ze mną cierpi, kiedy czuję się połamany przez życie albo przez innych. A w tych chwilach, kiedy wydaje mi się, że wokół mnie jest tylko magmowata ciemność, On powoli i delikatnie sprawia, że twarda skorupa ulega korozji.

Czyli co? Mamy być smutnymi chrześcijanami? Oczywiście nie. Chodzi jednak o to, abyśmy nie bali się panicznie, kiedy w naszym życiu pojawią się cierpienie i ból. W takich sytuacjach człowiek nie jest w stanie przekonać siebie, że powinien być szczęśliwy. Nie działają wtedy żadne sloganowe pociechy. Czasami ma się nawet pokusę, by interpretować to jako zemstę Boga. Tymczasem nawet smutek może być miejscem spotkania z czułym i cichym Bogiem. Kiedy więc słuchamy Franciszka, weźmy pod uwagę, że nie chodzi mu o wesołkowate chrześcijaństwo, ale o Kościół silnie wrośnięty w Chrystusa. To Chrystusa potrzeba nam najbardziej. I to takiego, który jest obecny w konkretnej sytuacji naszego życia!

Na koniec mam dla Ciebie, Przyjacielu, dwie piosenki. Pierwsza to kołysanka dla umierającej. Pochodzi z płyty Leny Piękniewskiej "Kołysanki na wieczny sen". Kołysanki dla tych, którzy umarli, ale nie odeszli. Wykonywana po hebrajsku i po polsku. Łzy w teledysku nie są pozorowane.

Druga to stara melodia amerykańska, wykonywana na przestrzeni lat przez różnych artystów. Tutaj w interpretacji Johnny'ego Casha. Zamieszczam również wolne tłumaczenie na język polski. Myślę, że przesłanie nie potrzebuje większego komentarza.

Jestem tylko biednym wędrującym nieznajomym,

Podróżuję przez ten świat poniżej.

Nie będzie ani choroby, ani znoju, ani niebezpieczeństwa

W tej jasnej krainie, do której idę.

Idę tam spotkać mojego Ojca

I wszystkich bliskich, którzy już odeszli.

Przechodzę przez Jordan.

Idę do domu.

Wiem, że ciemne chmury zbiorą się wokół mnie,

Wiem, że moja droga jest ciężka i stroma.

Ale cudowne pola rozciągają się przede mną,

Gdzie Bóg zbawia, ich czuwanie trwa.

Idę tam, aby zobaczyć moją Matkę.

Powiedziała, że spotkamy się, gdy przyjdę.

Więc przejdę przez Jordan.

Idę do domu.

Przechodzę przez Jordan.

Idę do domu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pozwólcie mi być smutnym!
Komentarze (76)
R
radosny
22 października 2014, 22:26
nie lubię smutasów!
A2
Aleja 26
23 października 2014, 13:35
A kochasz ich?
23 października 2014, 13:46
radosny + nielubiący = nielubienie daje radość ... to niefajna radość w takim razie jest
23 października 2014, 18:51
A ja nie lubię szpinaku tylko czekoladę. No i czego to dowodzi?
22 października 2014, 09:55
Moim zdaniem Syrach najlepiej opisuje jak to jest z tą radością i smutkiem: "Nie wydawaj duszy swej smutkowi ani nie drecz siebie myslami. Radosc serca jest zyciem czlowieka, a wesolosc meza przedluza dni jego. Wytlumacz sobie samemu, pociesz swoje serce, I oddal dlugotrwaly smutek od siebie; Bo smutek zgubil wielu I nie ma z niego zadnego pozytku. Zazdrosc i gniew skracaja dni, A zmartwienie sprowadza przedwczesna starosc. Gdy serce pogodne - dobry apetyt, zatroszczy sie ono o pokarmy." Syr. 30,21-23
K
Kohelet
22 października 2014, 10:33
1 Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: 2 Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, 3 czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, 4 czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów,
22 października 2014, 10:45
Zgadza się. Jedno nie wyklucza drugiego.
23 października 2014, 18:33
Tak mnie zaciekawiło też, co tam Kohelet jeszcze ma do powiedzenia wprost, a nie pomiędzy wierszami. Ciekawe to jest: "Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło przy jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg." Koh.8,15
K
klara
23 października 2014, 18:53
Akurat to co napisałeś to jest między wierszami. Bo wprost Kohelet powiada jak refren: "Marność nad marnościami i wszystko marność" Powiedziałem sobie: «Nuże! Doświadczę radości i zażyję szczęścia!» Lecz i to jest marność. 2 O śmiechu powiedziałem: «Szaleństwo!», a o radości: «Cóż to ona daje?»  Niczego też, czego oczy moje pragnęły, nie odmówiłem im. Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości - (...)I przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem!
21 października 2014, 17:58
To może robić komunikanty z Prozacu?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
21 października 2014, 16:00
Zwolennikom nieustannej radości: Czy możliwe jest uczucie szczerej radości nie poprzedzonej smutkiem? Czy ciągła radość się nie "męczy", nie słabnie przez brak potencjału wywołanego chwilami smutku? Co Duch Święty - Pocieszyciel miałby wtedy do roboty? Smutek jest uzasadniony, dopóki na świecie istnieje zło. To wystarczający powód do przerwy w radości.
22 października 2014, 10:46
To, że na świecie istnieje zło powinno nas zmuszać nie do przerwy w radości tylko do roboty. Samo smucenie się złem świata nic nie zmieni.
G
Gabriela
21 października 2014, 14:48
Pocieszenie to wielka siła subtelnie podanej,współodczuwajacej prawdy, która nie łamie nadłamanej trzciny i nie gasi nikłego płomyka. Dziękuję Ojcu!
X
xxx
21 października 2014, 11:00
"Fałszywi charyzmatycy IV wieku utożsamili łaskę Ducha Świętego z psychologicznym doświadczeniem jej obecności w duszy. Występując przeciw nim, Ojcowie Kościoła podkreślali, że zjednoczenie modlącej się duszy z Bogiem dokonuje się w tajemnicy, a zwłaszcza przez sakramenty Kościoła. Głosili ponadto, że może ono dokonywać się nawet przez doświadczenia smutku lub głębokiego bólu." KONGREGACJA NAUKI WIARY -  Fragment LISTU DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O NIEKTÓRYCH ASPEKTACH MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ "Orationis formas" 15 X 1989 r. JOSEPH Kard. RATZINGER Prefekt + ALBERTO BOVONE Abp tyt. Cezarei Numidyjskiej Sekretarz
21 października 2014, 13:05
O - i to jest komcio, któremu moje komcie niegodne są rzemyka u sandałów wiązać!
M
Magdalena
21 października 2014, 14:29
Naśladować mamy raczej Jezusa…
21 października 2014, 15:07
Co nie znaczy, żeby wszystko poza Szefem uważać za takie samo byle co
M
Magdalena
21 października 2014, 16:02
…udział w byle jakich zawodach to jest byle co.
J
Justyna
21 października 2014, 16:07
…ale Jezusa mamy naśladować na pewno a nie raczej…
21 października 2014, 16:19
Czy zrobienie dobrej kolacji to są zawody 'byle co'? Kto nie dba o drobiazgi jak ma dbać o rzeczy wielkie? - parafrazując trochę "kto nie jest wierny w rzeczach małych nie będzie wierny w rzeczach wielkich".
LT
Lao Tse
21 października 2014, 18:29
A mnie sie wydaje, ze to komcio jest z gruntu fałszywe. Oznaka tzw iluminacji jest odczucie ogromnej radość. Fakt , ze wielu z nas tego nie odczuwa świadczy tylko o tym, ze jeszcze tam nie doszliśmy. Ze ciagle jesteśmy w drodze.
M
Magdalena
21 października 2014, 18:31
Wielką rzeczą jest służyć Bogu, temu światu małą …
M
misjonarz
21 października 2014, 22:32
Całkowicie się zgadzam, że przy pomocy sakramentów a zwłaszcza komunii św. można doznać takich uczuć, które wywołują łzy ale te łzy chociaż są jakąś formą smutku, tak naprawdę pocieszają :-). Czasem tak mam i dzisiaj też tak było :-), co prawda ukrywałem łzy, ale je czułem :-). Doświadczenie pociechy przez łzy jest doświadczeniem miłości z Jezusem, cierpiący ale też zmartwychwstałym. Natomiast mam zupełnie odmienny pogląd na płacz lub łzy w czasie spowiedzi św. i chociaż to trudne, no to płacz w czasie tego sakramentu dla mnie osobiście jest zupełnie nie na miejscu. To jest pokusa, ponieważ płacz "zamyka mi usta" a przecież mam wyznać swoją winę i grzechy, dlatego uczę się powstrzymywać łzy w czasie jego trwania. Uczę się, co nie znaczy, że te łzy się nie otwierają, ale staram się panować i udaje się.
22 października 2014, 12:22
Ale to fałszywa dychotomia, bo przecież 'wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych ..."
M
Magdalena
22 października 2014, 22:24
...właśnie,…nie odbieraj Bogu chwały.
M
Magdalena
21 października 2014, 01:55
…Jednakże obserwujący Papieża Franciszka mogą być zdezorientowani, …bo jeśli radość chrześcijanina wynika z relacji z Bogiem, zatem skąd u niego ta potrzeba poszukiwań nowej interpretacji Ewangelii, czy teraz są może inne grzechy…, skąd ten chłód w wypowiedziach, że oto mamy rok na dojrzewanie…, do czego …, to tego, czy Kościół ma pójść za Jezusem… Czy to znaczy, że podkreślana przez Papieża radość bycia chrześcijaninem nie pokrywa się z tym, co sam myśli i robi… Bo czy gdyby naprawdę spotkał Jezusa Zmartwychwstałego, to czy wierzyłby w możliwość znalezienia szczęścia przez grzesznika poza Ewangelią…
PP
papcio pablo
20 października 2014, 21:42
A ja powiem tak. Owocem ducha św jest radosc, nie smutek. Smutek nie jest czymś złym, ale jesli nie masz radości, jesli nie potrafisz cieszyc sie "wolą bożą, która jest wokół Ciebie(taka lub inna, chociazby ludzie,przyroda)" to masz juz napewno o jedną cnotę za mało aby osiągnąć"pełnie"(to uczucie gdy wszystkie cnoty się mieszają razem i jest bezwzględne zadowolenie nawet w niedobrej np kilka minut przed "pełnią" sytuacji, taka namiastka raju na ziemii)(To moment gdy przychodzi pocieszyciel)Z racji grzeszności i tak bardzo rzadko osiągamy w zyciu codziennym pełnię. Jeśli zamierzamy tkwic w swoim smutku "pełnia" bedzie albo bardzo rzadkim zjawiskiem albo wcale jej nie bedzie. Pozdrawiam
20 października 2014, 21:54
To wielce możliwe, ale chyba lepszy szczery smutek, niż udawana radość, co?
PP
papcio pablo
20 października 2014, 22:34
Nikt tu nie wspominał o udawanej radosci, tylko o radosci.Trzeba jej szukac w dziełach bozych, codziennych lekcjach zycia, ludziach dokola, marzeniach etc. Jesli ktos siedzi i smuci sie "nie mam kasy, nie moge kupic tego co chce, musze gibać, moja praca jest beznadziejna" etc. (przykladowy powod do smutku) to sam sie wprowadza w taki stan. A potem sie tlumaczy przed soba: tak mi lepiej, tak jest fajnie bo lipa jest dokoła.... A doskonale wie, ze lepiej mu jest gdy jest radosny i nie zaprzeczy temu nikt bo kazdy uwielbia byc radosny i chcialby byc radosny caly czas. Dlaczego na sile sie wprowadza w taki stan tlumaczac to sobie w ten sposob? Bo nie szuka radosci. Tylko wygodniej jest sobie powiedziec tak mi jest git, poddaje sie, opuszczam rączki, nic mnie nie cieszy, DEPRESJA! Oraz najczęstszy powód: Bog nie daje mi tego czego chce i bede sie smucic i juz bo wszystko nie wyglada tak jak chce. Sam sobie odpowiedz, czy lepiej Ci byc smutnym? czy radosnym? Szukaj radosci. Jest na wyciagniecie ręki. Tylko trzeba otworzyc umysl i zacząć ją widziec w na pozor malych rzeczach
PP
papcio pablo
20 października 2014, 22:35
Ja podam ci taki przykład:) Mialem ostatnio problem finansowy:) Świeżo przyjechalem do Anglii po raz niewiadomo juz który. Spontaniczny wyjazd, ze spontaniczna decyzja i brakiem planu bo znam kraj i wiem na co jade. Niestety wzialem za malo pieniążków:)Okazalo sie, że tu troche drożej jest teraz niz ostatnio. Nie starczyło mi do wypłaty:) Wiesz jaka radosc sprawilo mi gdy nie majac pieniedzy udalo mi sie 5 funtów przytulic i kupic cos dobrego do jedzenia? Rozkoszowałem sie prostym jedzeniem i bylem pelen radosci, ze nareszcie cos jem. Na codzien czlowiek nie zwraca na to uwagi. Ma pod dostatkiem. Ale gdy przycisnęło mnie dobrze. Poczulem kurczacy sie zoladek. Zrozumialem jak wiele znaczy pokarm i ile w tym radosci, ktora Bóg obdarowuje nas codziennie. Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak wiele wspanialych rzeczy, cieszacych ma wokol siebie dopoki ktos nie postawi go w sytuacji dramatycznej. Ja zostalem w takiej postawiony i zostalo mi wytlumaczone gdzie popelnialem blad. Dzis moge sie tym podzielic. Powodzenia Piotrze. Zachęcam do rozważań, niczego Ci nie narzucam. Sam zdecyduj co Tobie bedzie lepsze:) Pozdrawiam
P
Pueblo
20 października 2014, 23:10
Poczucie humoru – super
B
bene
20 października 2014, 23:58
To jakiś Kościół elitarny nam się tu rodzi, a nawet rzekłbym w wersji ekskluzywnej dla skromnego i zwykłego zjadacza Bożego chleba niedostępny. Pogratulować spełnienia w pełnym zadowoleniu z czerwoną kartka dla Chrystusa za zdecydowany niedobór oznak radości
21 października 2014, 06:43
Jako osoba której depresja jest nieobca i to w rozmiarze co najmniej L powiem, że plecie Pan o depresji bzdury na poziomie wyobrażeń dzikusa z kością w nosie o rakietach kosmicznych. Oczywiście warto jest, by pośród swoich rozlicznych zajęć Kościól starał się co jakiś czas wiernych 'wyrywać' z trybików codzienności, mających tendencję do 'przesłaniania' całego swiata, co zresztą Kościół 'od zawsze' stara się robić poprzez np. rekolekcje, ale to nie jest jakaś działalność o specjalnym statusie ważności wobec innych równie, albo i bardziej naglących działań. Fetyszyzowanie radości jest równie bezrozumne jak jej całkowite bagatelizowanie. Dziękuję za Kościół Amwayowego Entuzjazmu.
K
klara
21 października 2014, 08:17
A ja powiem tak. Owocem ducha św jest radosc, nie smutek. (...) jesli nie masz radości, jesli nie potrafisz cieszyc sie "wolą bożą,(...)to masz juz napewno o jedną cnotę za mało aby osiągnąć"pełniię" Matko Bolesna, papcia pablo twierdzi, że pod Krzyżem byłaś łaski prawie pełna, bo masz o jedną cnotę za mało:(
L
lololo
21 października 2014, 08:59
I wlasnie dlatego wracajac z Belgi do Polski widac od razu roznice miedzy ludzmi. Belg spokojny ulozony czlowiek. Polak wiecznie wkurzony, smutny depresant i wiecznie jego racja jest racja naj naj a inni to musza byc blaznami. Na tym kraju cos ciazy
K
klara
21 października 2014, 09:07
Na tym kraju cos ciazy Ciąży głupota lololów, którzy nie widzą różnicy w sytuacji Belgów i Polaków.
M
Magdalena
21 października 2014, 13:03
„Na tym kraju coś ciąży" ... tak, ten kraj rodzi Świętych.
S
sceptyk
21 października 2014, 16:44
Jeśli @lololo potrafi myśleć, to może coś  wywnioskuje z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Wynika z niego, że spośród 34 zrzeszonych w tej organizacji państw trudniej niż w Polsce żyje się jedynie w Meksyku i Turcji.
PP
papcio pablo
21 października 2014, 19:33
Co za nietakt w rozumowaniu:) Gratuluje zabawnego podejscia i braku przeczytania tekstu ze zrozumieniem. Wyraznie napisalem ze smutek nie jest czyms zlym tylko jesli chcesz osiagnac pelnie isc za chrystusem na maxa to musisz zlapac kazda jedna cnote i sie jej trzymac. Jesli nie chcesz i pasuje ci zycie nie pelne to smuc sie sobie i zyj. W koncu zostaniesz mimo wszystko pocieszona. Ja szukam glebiej i znajduje, pracuje nad zmianami. Przepraszam sam Chrystus Pan pracuje nad moimi zmianami bo o nie prosze i pragnę sie podzielic z Wami, ze to jest mozliwe i do osiagniecia, ale jak zawsze znajda sie FARYZEUSZE. Tego Nas nauczal. Wszyscy sie smucili pod krzyzem klaro i trwalo to 3 dni, a potem nastała wielka radosc i byla to juz radosc do konca bo dal im wyrazny znak ze zmartwychwstanie ktore obiecywal jest mozliwe i ze idzie doo ojca a nie zostaje na krzyzu a zatem mamy sie cieszyc.
PP
papcio pablo
21 października 2014, 19:44
Nastepny pieknie czytajacy:) Ludzie co wy robiliscie na jezyku polskim ?:) Czy ja gdzies napisalem, ze z braku radosci lub jej nadmiaru zamykasz sie na chrystusa? Nie chcesz kolego to sobie kiś się w swoim jadzie, ale nie wmawiaj innym, że tak trzeba:) Jesli szukaja prawdy ktora wyraznie jest opisana w piśmie niech znajduja i sie stosuja. Nikt ci nie zabrania tez sie postarac lub olac sprawe i sobie sie dalej "bufonić":) Ja podalem wazna wskazówke ludziom:) Kto ma skorzystac ten skorzysta:) Widocznie nie do ciebie to bylo:) Ps przeczytaj kim byli faryzeusze, tylko bardzo dokladnie i zapytaj sam siebie po której stronie płotu jestes:)
PP
papcio pablo
21 października 2014, 19:56
Nikt tutaj panie piotrze nie rozmawial o depresji, nikt jej nie definiowal:)Tylko o przykladowych powodach smutku, ktore czasem sprawiaja, ze czlowiek sam sobie mówi "depresja","jestem w depresji" wprowadzajac sie w rozne dziwne stany. Takze rowniez gratuluje piąteczki z j. polskiego za czytanie ze zrozumieniem :):)
PP
papcio pablo
21 października 2014, 20:08
Z tym, że tu jest nawet zabawniej niz z faryzeuszami:) Oni mowili, że słowa Chrystusa są czerwoną kartką dla Boga, zaś Ty twierdzisz, że słowa Jezusa Chrystusa są czerwoną kartką na Chrystusa :) No masz Ci przezabawną sytację:) hehe
K
klara
22 października 2014, 10:50
>Wyraznie napisalem ze smutek nie jest czyms zlym tylko jesli chcesz osiagnac pelnie isc za chrystusem na maxa to musisz zlapac kazda jedna cnote i sie jej trzymac.< Iść za Chrustusem na maxa oznacza  również dżwigać swój krzyż i nie raz pod nim upaść. O ile mi wiadomo Jezus po Drodze Krzyżowej nie szedł tanecznym krokiem i nie klaskał radośnie w dłonie. Oczywiście iść za Nim oznacza też nie tracić nadziei na poranek zmartwychwstania. Ale kiedy przyjdzie życiowy Ogrójec trzeba powiedzieć "smutna jest moja dusza aż do śmierci" - i nie ma w tym żadnego uszczerbku dla cnót. Właśnie "keep smiling" jest fałszywą maską godną FARYZEUSZY.
22 października 2014, 12:25
> DEPRESJA! Oraz najczęstszy powód: Więc Pan oczekuje od odbiorców telepatycznego rozumienia 'co autor ma na myśli'? Czytanie ze zrozumieniem to zagadnienie nie z jezyka polskiego, a z kognitywistyki.
PP
papcio pablo
22 października 2014, 19:58
Tylko wygodniej jest sobie powiedziec tak mi jest git, poddaje sie, opuszczam rączki, nic mnie nie cieszy, DEPRESJA! (Po czym wymieniam jeszcze jeden wazny i czesty powod takich samo-powiedzen sobie. "Oraz najczęstszy powód: Bog nie daje mi tego czego chce i bede sie smucic i juz bo wszystko nie wyglada tak jak chce" Gratuluje wtórnego ośmieszenia samego siebie:) A czytanie ze zrozumieniem to umiejętność sprawdzana w naszym wspaniałym jakże niezastąpionym systemie nauczania podczas zajęć z języka polskiego:) Kolejny raz ignorancja sama siebie ośmiesza:) Tak to juz jest gdy ktoś mowi przemądrzale i przez zęby, a do tego ma bezwzględna racje i poprostu ją ma:):)  hehe:) to najsmieszniejszy rodzaj Powodzenia mimo wszystko:)
22 października 2014, 20:29
Czytanie ze zrozumieniam owszem rozpoczyna się na języku polskim, ale marnie jest, kiedy edukację czytania ze zrozumieniem również kończy się na poziomie który na języku polskim się wprowadza. Ponadto - ściśle rzecz biorąc - nie tylko na języku polskim, a to ponieważ większość ludzi na świecie języka polskiego się w nigdy w swoim życiu nie uczy, a czytania ze zrozumieniem owszem. 'Nikt tutaj panie piotrze nie rozmawial o depresji, nikt jej nie definiowal' zatem skoro Pan sam stwierdza, że gada sobie ot tak, na niskim poziomie ścisłości, a równocześnie przywołuje termin poważny: depresja, to czemu się Pan dziwi, że dodając jedno do drugiego postępuję konsekwentnie skłaniając się do rozpoznania niskiego poziomu rozumienia czym jest depresja u tak sobie gawożącego interlokutora? Jeśli Pan dzierży w rękach gitarę, ale zamiast na niej grać brzdąka nieskładnie, to w świetle obserwacji uzasadnione twierdzenie jest takie, iż Pan na gitarze grać nie umie i nie mam pojęcia dlaczego zamiast tego mam domniemywać, że Pan na niej grać umie tylko sobie akurat brzdąka nieskładnie, bo akurat ma taki kaprys?
PP
papcio pablo
22 października 2014, 20:29
Odkąd pamietam Jezus idac przez zycie byl radosny i wielokrotnie do tego nawoływał: "To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna." (Jan 15,11 BT) "Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!" (Flp 4,4 BT) "Wlałeś w moje serce więcej radości niż w czasie obfitego plonu pszenicy i młodego wina." (Ps 4,8 BT) "Ja jestem droga prawda i zyciem" Skoro sam Jezus nam przykazał się radować i jak sama nazwa mówi 'ewangelia' -dobra nowina, radosna nowina jest wlasnie po to by wzbudzic w ludziach min radosc to tak powinnismy robic. Są sytuacje smutku nie da sie ich uniknac, ale zawsze trzeba szukac radosci, ktora Pan dał juz wtedy i wciaz daje. Jedną taką radoscia jest sam Jezus i jego obietnice. Czyżbyś uwazala Jezusa za faryzeusza mówiac o jakimś keep smiling? Jezus doskonale wiedzial jak usmiech na twarzy cierpiacego denerwuje "tego złego". Co da sie zauwazyc po reakcjach ludzi "złemu podatnych" na radosnego czlowieka:) Wiesz jak reaguja? Wkurza ich ten radosny wyraz twarzy. Wrecz irytuje:) Sama sobie odpowiedz jakim jest owocem reakcja tego typu na owoc ducha swietego. Pozdrawiam
PP
papcio pablo
22 października 2014, 21:13
Panie kolego widze, że musi pan miec ostatnie zdanie i słabo to wychodzi:) Po raz kolejny powtarzam (wykorzystujac wizualizacje troche inaczej pana arcyciekawych wypocin). Wspomnienie o tym, że ktos bierze gitare do rąk bo jest mu smutno nie jest rozmawianiem o gitarze albo graniem na niej. Tylko stwierdzeniem faktu, że ktoś ją z powodu smutku wziął. A, że rozmawiamy nie o gitarze a o pieśniach smutnych lub radosnych to na tym sie skupila moja wypowiedz. Naprawde malo mnie interesuje pana gitara z ktora pan mi wyskoczyl jak malysz. (zapewne tej wypowiedzi tymbardziej pan nie zrozumie) Kolejny raz pokazal pan swoje ego. Jesli nie potrafi pan czytac i co gorsza odpowiednio, sensownie i adekwatnie sie wypowiedziec do tematu to po co w ogole pisac i robic z siebie posmiewisko i to pod wlasnym najprawdopodobniej nazwiskiem? Ja na tym koncze rozmowy z panem. Uwazam to za strate czasu i kąpiel w jadzie, a po co skoro moge sie sobie wykąpać w przyzwoitych warunkach w domowym zaciszu:)
22 października 2014, 21:33
Jak na deklarującego unikanie kąpieli w jadzie ma Pan nawyk niepopartych merytorycznymi uzasadnieniami wycieczek osobistych i to niskiej jakości. Ja ufam, że coś Pan chce powiedzieć, ale i poeci mają problemy żeby język giętki wypowiedział wszystko, co pomyśli głowa, a jeśli na dodatek nieczytelności towarzyszy pycha niedopuszczająca do świadomosci, że można się niejasno wyrażać, to na obronę pozostają miernej jakości osobiste wycieczki jedynie.
F
ferdynand
22 października 2014, 22:00
Ja pychy tu nie widze.Wypowiedz jasna,wyrazna, przekaz tez. Odbieram kolejne komentarze raczej jak troske z lekką podsmiechujka o nieumiejetna probe naciagania czyjejs wypowiedzi. Piotrze twoje komentarze bywaja wredne i oparte o twoje przekonania nie biblie, nie tylko pod tym komentarzem ale w wielu innych. Przyklad w komentach ponizej "ames piotr_slowinski 09:24:48 | 2014-10-22 Jak na używającego masę mądrościowych stwierdzeń i bycia wszechwiedzą w każdym temacie, to słabo Pan czyta ze zrozumieniem."
23 października 2014, 06:32
Pan przytacza komentarz skierowany do mnie ale nie napisany przeze mnie, aby udowodnić, że piszę wredne komentarze?!?! Po wielokroć pisałem już, że nie uważam, iż z bycia Chrześcijaninem wynikają pewne powszechnie domniemywane imperatywy, jak jakaś teletubisiowata życzliwość dla przykładu. Chłopaki broniący Częstochowy potrafili wziąć udział we Mszy Św, by po niej wyjść na 'wycieczkę' i rozsiekać trochę Szweda na szablach. Nie widzę w tym żadnego problemu ani konfliktu.
K
klara
23 października 2014, 08:26
Odchodząc powiedział Jezus do uczniów: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. (...) To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat».
PP
papcio pablo
23 października 2014, 19:02
"Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił." Już chyba bardziej jak tu nigdzie tego nie widac iż jest to proroctwo, a nie słowa Jezusa odnośnie tego co mamy czynić.Mam także krótką odpowiedz co mamy robić gdy nas świat uciska gdy płaczemy i zawodzimy: Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. 11 Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. 12 Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. Skoro uważasz, że należy się smucić żeby ukrócić tą zbedna dyskusję wskaz mi wyraźne wersety w bibli gdzie Jezus mówi: Smućcie sie, trwożcie sie, gnębcie sie smutkiem i smutnymi myslami. Pomijajac "smucenie sie ze smutnymi" gdzie jezus zaznaczyl poprostu, żeby sie jednoczyc duchowo ze smutnym w danym momencie, ale potem go pocieszyc tak jak sam robil. Jesli pokazesz mi takie zdanie temat bedzie zamkniety. Jesli nie juz jest zamkniety. Pozdrawiam i życzę radości. Ps "Niezmiennie wzrusza mnie fragment z Księgi Habakuka (3, 17-18), gdzie natchniony autor przeżywa radość nawet w obliczu oczywistych niepowodzeń i przeciwności: Drzewo figowe wprawdzie nie rozwija pąków, nie dają plonu winnice, zawiódł owoc oliwek, a pola nie dają żywności, choć trzody owiec znikają z owczarni i nie ma wołów w zagrodach. Ja mimo to w Panu będę się radować, weselić się będę w Bogu, moim Zbawicielu"
20 października 2014, 21:27
Brak szczerości to naganny fałsz. Oczywiście nie jest to zasada absolutna, ponieważ są sytuacje w których udawanie jest usprawiedliwione, a wręcz szlachetne, ale nie jest taką sytuacją narzucanie jakiegoś kodu sztucznego zachowania w grupie Chrześcijan; kodu wymuszającego udawanie w obawie przed odrzuceniem przez grupę.
1
180
20 października 2014, 21:42
Myślę, że to najlepszy komentarz pod tym artykułem.
20 października 2014, 21:49
Komcie wciąż napływają ;)
22 października 2014, 10:29
Owszem to naganny fałsz. Tak samo fałszywa jest sztuczna radość jak i sztuczny smutek.
23 października 2014, 06:34
Owszem. Cechą jednostek bez osobowości jest mimikra.
20 października 2014, 19:28
Będziemy smucić się się z smucącym, płakać z płaczącym... aż nie poczuje bliskoci Chrystusa, a wtedy też będziemy z nim razem.
20 października 2014, 18:50
Myślę, że z tym smutkiem to jest ten problem, że bardzo blisko z niego do pychy. Łatwiej się schować w kącie nawet na wiele lat za płaszczyk smutku i chlipać bojąc się wszystkiego i wszystkich niż wyjść z radością do ludzi. Oczywiście, że nie z głupią i banalną wesołkowatością, ale z prawdziwą radością, którą się ma w sobie. Mi osobiście jako facetowi często brakuje w kościele takiej autentycznej radości, nie jakiejś tandetnej ale tej prawdziwej, o której mówił św. Paweł. No a inna kwestia, że jak ojcu nie pozwalają na smutek to...smutne troche.
P
pg
20 października 2014, 19:15
Hmm. Myslałem,że pycha to zupełnie coś innego.
20 października 2014, 21:09
Znaczy należy kłamać poprzez udawanie radości, bo jeśli nie ma się jej szczerze to nie można być szczerym smutasem, bo się wtedy jest niepełnowartościowym Chrześcijaninem, co w sumie powinno skłaniać do zasmucenia, że się nim nie jest, ale przecież smucić się nie wolno, bo to pycha. Jednej radości Panu w Koście brakuje, a inne braki nie doskwierają - są jakiejś gorszej kategorii? Można być grzesznikiem, ale nie można być szczerym smutasem, bo wtedy jest się pysznym. Kiedy Chrystus mówił do opłakujących Go niewiast, aby raczej płakały nad sobą i nad synami swoimi to coś sobie tak mlasną bez sensu zapewne w zamroczeniu od cierpienia? Nie nadanżam kurtka wodna, nie nadanżam.
22 października 2014, 09:24
Jak na używającego masę mądrościowych stwierdzeń i bycia wszechwiedzą w każdym temacie, to słabo Pan czyta ze zrozumieniem. Napisałem, że ze smutku może być blisko do pychy, a nie że smutek=pycha. Również nie stwierdziłem, że nie można być szczerym smutasem. Ja również nie nadanżam, bo ciężko mi się odnosić do czegoś czego nie napisałem, a jest tylko Pana wyobrażeniem o tym, co mogłem mieć na myśli, a faktycznie nie miałem. Jeszcze Pan chce być smutasem ale szczerym, to nie widzę przeszkód, proszę bardzo. Tylko jakoś obserwując ludzi w Kościele i gadając z nimi,to niezbyt widzę jakby im ktoś się bronił smucić. W smutku większość jest wyćwiczona już większość życia i w myśleniu jakie to wszystko jest beznadziejne. Póki co, z Pana komentarzy wynika raczej, że to ci co próbują się radować i szukać radości w kościele od razu są wesołkowatymi głupkami, a ci co się radują to przecież udają.
22 października 2014, 11:16
Też tak myślałem, do momentu jak mi tego ktoś znacznie mądrzejszy ode mnie nie uświadomił. Znacznie bardziej niebezpieczna i trudniejsza do zwalczenia jest pycha "Wszyscy mnie zostawcie, mam wszystko gdzieś, świat jest beznadziejny, a ja jestem najgorszy w nim." od pychy "Jestem super, najlepszy we wszystkim, reszta nie dorasta mi do pięt". Co ciekawe znacznie częściej spotykana jest ta pierwsza.
22 października 2014, 20:36
Nie, nie użył Pan trybu przypuszczającego 'może być', a tryb oznajmujący 'bardzo blisko z niego do pychy'.
23 października 2014, 18:22
Nie, nie użyłem trybu przypuszczającego, ale chyba bez problemu da się rozszyfrować, że nie miałem na myśli prostackiego założenia "smutek=pycha". Jak mamy gadać o trybach, to chyba nie ma sensu.
Z
Zoltan
20 października 2014, 18:37
Oj, to pozostawanie w tyle za nauka :) poczytajcie sobie więcej z nowoczesnej psychiatrii. Czy jesteś optymista czy smutasem zostało w tobie zdefiniowane od samego poczęcia. Tak pracuje twoje ciało a nie inaczej, tak, odpowiednio do danych mu przy poczęciu możliwości, sprawia, ze jesteś optymista lub pesymista. Chemia mózgu to nie coś co można sobie zmienić jedząc np więcej pomidorów. Biology is destiny, czyli twoja biologia jest twoim przeznaczeniem. Wiec nie potępiamy ludzi , którzy zra bez opamiętania, chleją do upadłego, ciagle im mało seksu, zloszcza sie o byle co, sa chciwi, zazdrośni i leniwi. Kiedy poprawiasz im chemię mózgu nagle stają sie pełni cnot. Warto o tym pomyśleć, warto posłuchać co mowi nauka.
M
Mila
20 października 2014, 20:50
No proszę cię...człowiek ma nad sobą pracować, a nie stwierdzić, że taka ma chemię mózgu i już nie robić nic bo to nie ma sensu...to łatwe a jak
20 października 2014, 21:13
Za to fizyka kwantowa zaprzecza determinizmowi :)
20 października 2014, 21:22
Prosze się nie wmanewrować w nadmierne uproszczenie - jeśli leki istnieją, to należy siebie nimi wspomagać, zamiast jakoś 'głupiochojracznie' je odrzucać. W tym nie ma nic złego, a wprost przeciwnie.
K
Kuba
20 października 2014, 22:30
Błagam cię człowieku, wygląda to tak jakbyś przeczytał jeden artykuł o istnieniu neuroprzekaźników i stwierdził że oznacza to predestynację przez DNA... Człowiek dysponuje wolną wolą i możliwością rozwoju. I nawet z dużych potrzeb ciała da się rezygnować (np. posty) dla wyższego, często duchowego celu. A jest to rezygnacja z znacznie bardziej biologicznie uwarnukowanych potrzeb niż chlanie, sex i inne które wymieniłeś. To co piszesz negowałoby także sens wychowywania, psychoterapii oraz wielu innych działań z których wiele ma udokumentowaną badaniami skuteczność... Zgoda że ludzie mają naturalne predsypozycje do wielu rzeczy ale nie zgodzę się że są one wszystkim i nie da się nad tym pracować. Od niektórych ta praca po prostu więcej wymaga, a od innych mniej.
20 października 2014, 15:18
Bardzo dobry tekst proszę ojca! Prosto i celnie między ślipska! Osobiście mierzi mnie radość na twarzach bliźnich. Optymizm jest dla lemingów ( w starożytnej grecji istnały lemingi, których - z racji niefrasobliwego, indywidualistycznego i egoistycznego podejścia do życia określano mianem ,,idiotes''). Polecam świętną książkę luminarza konserwatywnej filozofii politycznej Rogera Scrutona ,, Pożytki z pesymizmu i niebezpieczeństwa fałszywej nadziei''. Cieszy mnie również, że ojciec słucha Johnny'ego . Warto też wsłuchać się w ,,Ain't no grave'' i ,,God's gonna cut you down''.  Od razu sprowadzą człowieka tam gdzie jego miejsce, czyli do parteru...
K
KK
20 października 2014, 16:52
Bezsensowny, sarkastyczny i manipulatorski komentarz. Obnaża brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Autor pisze: "Nie bójmy się smucić", komentator czyta "Bójmy się być radośni". Głupota.
20 października 2014, 17:29
Czymś szorstkim i łagodnym, czymś chamskim                                        i grzecznym, Czymś swojskim i dziwnym, czystym                                       i wszetecznym, Miejscem, gdzie błazen z mędrcem schadzki                                   sobie czynią: Tego wszystkiego jestem i pragnę być                                      skrzynią, Zarazem gołębicą i wężem, i świnią!                                                  Fryderyk Nietzsche Pozdrawiam
L
leśnik
20 października 2014, 20:41
Dekadencja była przeciwko Bogu, a Nietzsche był popularnym filozofem faszystów. Nurt dekadencki doprowadził ludzi swego czasu do obłędnej nienawiści. Wątpię czy warto się posługiwać taką filozofią. Najlepiej sięgnąć do Ewangelii. Pozdrawiam.
20 października 2014, 21:07
Jeśli już to nazistów, a nie faszystów (narodowy socjalizm i faszyzm, pomimo nielicznych podobieństw, to dwie różne sprawy - ale to akademicka dyskusja. Są na ten temat opracowania naukowe.). Tobie chodzi zapewne o tzw. ,,Wolę mocy''. Było to dziełko zredagowane po śmierci Nietzschego przez jego siostrę, która sympatyzowała z NSDAP. Ale to nie oznacza, że Nietzschego należy kojarzyć w jakikolwiek sposób z nazizmem [ wiem, że taka opinia poszła w świat i masa ludzi ją powiela, ale to naprawdę jest całkowicie błędne!]. Te nazistowskie bladolice karły w barbarzyński sposób zwulgaryzowały Nietzschego, biorąc z jego myśli to, co akurat korespondowało z ich prymitywnym, teutońskim neopoganizmem. Nietzsche w wielu swoich pismach był bezlitosny dla Niemców [szczególnie dla mieszczaństwa niemieckiego]. Sam twierdził, że pochodzi z polskiej szlachty [sic!], która się miała jakoby zgermanizować [oryginalne nazwisko, według samego Nietzschego, miało brzmieć bodaj ,,Niecki'']. Wokół Nietzschego tak naprawdę wciąż toczą się niezliczone spory. Są nawet tacy filozofowie, którzy twierdzą, że odczytanie jego myśli jako radykalnie antychrześcijańskiej jest błędne, a sam Nietzsche był metafizykiem [sic!] [ np. Karl Jaspers lub Śp. Krzystof Michalski] . Ale to inna sprawa. Bronię tylko troszkę Nietzschego ;). Mimo wszystko jest to niezwykle ważny myśliciel i myślę, że jako chrześcijanie powinniśmy go czytać. Poza tym po prostu świetnie pisał. Ja nie mogę się oderwać. Pozdrawiam serdecznie!