Czy to przywódcy religijni uratują świat?

Papież Franciszek w Bahrajnie. Fot. MAURIZIO BRAMBATTI / ANSA / PAP

Wizyta papieża Franciszka w Bahrajnie, miejscu leżącym poza centrum aktualnych gorących wydarzeń, z europejskiej i polskiej perspektywy może się wydawać niezrozumiała. Dlaczego do niej doszło?

Gdy duża część polskich mediów zamieszczała spóźnione dywagacje na temat rzuconej przez amerykańskiego watykanistę sugestii, że kolejnym papieżem będzie Polak, kard. Konrad Krajewski, aktualny następca św. Piotra przebywał w Bahrajnie. Co robił w tym niewielkim azjatyckim państewku, położonym w Zatoce Perskiej, w pobliżu Kataru? Co robił w kolejnym kraju, w którym katolicy stanowią zdecydowaną mniejszość? Na niespełna 1,8 mln mieszkańców, jest ich około 160 tys.

Według udostępnionych przez Stolicę Apostolską danych w Bahrajnie jest jeden katolicki biskup, 13 księży diecezjalnych, siedmiu zakonników i siedem zakonnic. Dlaczego Franciszek spędził tam cztery dni?

Jak podała Katolicka Agencja Informacyjna, głównym celem papieskiej wizyty był udział w zakończeniu Bahrajńskiego Forum Dialogu pod hasłem „Wschód i Zachód na rzecz ludzkiego współistnienia”. To kolejna międzyreligijna inicjatywa, w której Franciszek zdecydował się uczestniczyć osobiście. Niespełna dwa miesiące temu wziął udział w Kongresie Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych, zorganizowanym w w stolicy Kazachstanu, Nur-Sułtanie przez prezydenta tego kraju. Organizatorami wydarzenia w Bahrajnie byli muzułmanie z istniejącej od 2014 r. Rady Starszych. Podczas piątkowego spotkania z nimi w Awali Papież nazwał ich „drogimi przyjaciółmi”.

DEON.PL POLECA


Z relacji KAI można się dowiedzieć, że „w czasie papieskiej wizyty wiele miejsca poświęcono dialogowi z islamem i ekumenizmowi w kontekście pokoju”. Istotnie, podczas wspomnianego spotkania z islamskimi przywódcami podkreślił, że Bóg jest źródłem pokoju, „nigdy nie prowadzi do wojny, nigdy nie nawołuje do nienawiści, nigdy nie skłania do przemocy”. Zaakcentował też powołanie zwierzchników religijnych do krzewienia pokoju.

Analizując spotkanie Franciszka z Muzułmańską Radą Starszych na dziedzińcu meczetu w kompleksie pałacu królewskiego Sachir, warto zwrócić uwagę na wprowadzające przemówienie, które wygłosił sekretarz generalny Rady Mohamed Abdelsalam. Stwierdził on m. in., że wiele spotkań i „wyjątkowa przyjaźń” dwóch „monumentalnych postaci” - wielkiego imama el-Tayeba i papieża Franciszka - są „stałym źródłem inspiracji nie tylko dla zwierzchników religijnych, ale również dla milionów wiernych obu religii monoteistycznych i wielu wyznawców innych religii”.

Wspominając podpisany w 2019 roku w Abu Zabi przez wielkiego imama el-Tayeba i papieża Franciszka „Dokument o Ludzkim Braterstwie” Abdelsalam określił go jako kamień węgielny wielkiej konstrukcji. Zwracając się do obu sygnatariuszy dokumentu oświadczył: „świat patrzy na was i oczekuje od was więcej, choć już dokonaliście tak wiele”. Podkreślił, że bardzo potrzebny jest ich wspólny głos, aby uchronić statek, jakim jest nasza planeta, przed zatonięciem.

Czy sekretarz generalny Muzułmańskiej Rady Starszych ma rację? Czy przywódcy religijni, występując wspólnie, mogą uratować świat? Nie jest łatwo nie tylko w to uwierzyć, ale nawet poważnie brać pod uwagę. Zwłaszcza tam, gdzie coraz więcej ludzi nie przywiązuje wagi nie tylko do wiary, ale nie odnajduje w sobie religijnych potrzeb. Polska w coraz większym stopniu należy właśnie do tego kręgu. Dowodzą tego badania religijności młodego pokolenia.

Okazuje się jednak, że nadal ma dla nas znaczenie to, co mówią przywódcy religijni. Paradoksalnie świadczy o tym emocjonalna reakcja wielu osób na kolejną wypowiedź Franciszka dotyczącą wojny w Ukrainie. W drodze powrotnej z Bahrajnu do Rzymu podczas briefingu papież stwierdził, że to nie naród rosyjski prowadzi wojnę. „To najemnicy” - powiedział i uzasadnił: „Wolę tak myśleć, bo mam duży szacunek dla narodu rosyjskiego, dla rosyjskiego humanizmu. Wystarczy pomyśleć o Dostojewskim, który do dziś nas inspiruje, inspiruje chrześcijan do myślenia chrześcijańskiego. Mam wielką sympatię dla narodu rosyjskiego i mam też wielką sympatię dla narodu ukraińskiego”. Powiedział też, że okrucieństwo, które nie jest cechą narodu rosyjskiego, bo to „wspaniały naród”. „Jestem pośród dwóch narodów, które kocham” - tłumaczył Franciszek swoje podejście do kwestii wojny Rosji z Ukrainą.

Łatwo się domyślić, że najnowsza wypowiedź Franciszka w kontekście wojny na Ukrainie wywoła oburzenie wielu. Jak liczna grupa odczyta ją w kontekście działań zmierzających w jakiś sposób do pokoju?

Podczas wizyty papieża Franciszka z jego ust padło wiele słów o pokoju. Nikt przeciwko nim nie protestował, nikt się nie oburzał. Uznano je powszechnie za oczywiste, podobnie jak wypowiedzi innych uczestników spotkań, z wielkim imamem na czele. Okazuje się jednak, że o ile deklaracje i stwierdzenia wygłaszane na poziomie ogólnym zyskują powszechną aprobatę, o tyle niejednemu (także spośród wierzących katolików) duży kłopot sprawia akceptacja papieskich działań i wypowiedzi w odniesieniu do konkretnego przypadku - wojny Rosji z Ukrainą.

Problem w tym, że jeśli istotnie przywódcy religijni, w tym papież Franciszek, mają uratować nasz świat, nie wystarczą z ich strony ogólnikowe, wspólne deklaracje. Potrzebne jest również zastosowanie głoszonych zasad w rzeczywistych sytuacjach, wydarzeniach i okolicznościach, które niesie życie. A to już niekoniecznie budzi powszechny aplauz i zrozumienie.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy to przywódcy religijni uratują świat?
Komentarze (4)
KA
~Kapitan Arianator
9 listopada 2022, 01:09
A czy pokój polecający na akceptacji mordowania niewinnych ludzi jest naprawdę czymś do czego powinniśmy dążyć? Czy mamy się dogadywać ze zbrodniarzami i przymykac oko na ich zbrodnie w imię tego pokoju?
JS
~Jacek Szewczyk
8 listopada 2022, 01:57
Bóg „nigdy nie prowadzi do wojny, nigdy nie nawołuje do nienawiści, nigdy nie skłania do przemocy”? Wygląda na to, że Franciszek nie zna zbyt dobrze ani całej Biblii (por. ST), ani historii Kościoła (por. św. Joanna d'Arc). Ponadto, o czym tutaj się już nie wspomina, mogliśmy się od Franciszka dowiedzieć w tym czasie, że zbawi nas tylko "transcendencja i braterstwo" :-o - chyba rzeczywiście nie zna zbyt dobrze Biblii, która mówi wyraźnie: "imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka (...) nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni" (Dz 4)
MarzenaD Kowalska
7 listopada 2022, 18:07
Nie, nie uratują. A jeżeli teraz, gdy jesteśmy świadkami tych barbarzyńskich rzeczy, które rosja i rosjanie robią na Ukrainie (wcześniej wspomagali w mordowaniu tyrana z Syrii) -a Franciszek pochyla się z troską nad dobrymi rosjanami i ich kulturą, powołując się na ... Dosotojewskiego. Nie, nie uratują.
JK
~Jerzy Koloska
7 listopada 2022, 14:05
Jeżeli świat będzie zasługiwał na ratunek, to uratuje go Pan