Pyta proboszcz

ks. Adam Błyszcz CR

Wywiad Franciszka, którego udzielił dla dwutygodnika włoskich jezuitów La civiltà cattolica, obiegł już cały świat, wzbudzając wszędzie wielkie zainteresowanie.

Po pierwszej lekturze wywiadu postawiłem sobie dwa pytania: jestem jeszcze w Kościele katolickim, czy też wraz z wyborem Franciszka pojawił się nowy byt oraz czy muszę zostać jezuitą, aby zostać zbawionym?

DEON.PL POLECA

To wszystko, co nasz papież powiedział ojcu Antonio Spadaro można, według mnie, czytać na dwa sposoby. Papież mówi o sobie, papież mówi o Kościele i papież mówi o współczesnym świecie. Można także szukać tego, co wydaje się być kontynuacją, nawiązaniem do tradycji katolickiej i tego, co stanowi (stanowić może) swoistą nowość.

Papież przedstawia się jako grzesznik. Grzesznik, na którego spojrzał Pan. Oczywiście, taka deklaracja może być chwytem retorycznym, gdyby nie to, że ten sam papież wskazuje na ów moment grzeszności (i pewnie funkcjonuje to pars pro toto): jego posługa prowincjała jezuitów w Argentynie. Podejmowanie decyzji bez konsultacji, w sposób gwałtowny, natychmiastowy (bez należytej refleksji?) i indywidualistyczny. Czy jest to wyznanie wobec tych, których mógł skrzywdzić? Uznanie swojej winy? Być może. To robi wrażenie. Tak samo, jak przyznanie się, że na modlitwie bywa rozkojarzony i czasami przysypia. To ulży wielu ludziom, którzy odkryją, że są na modlitwie jak papież! Mnie też.

To przywołanie własnej słabości jest dobrą okazją do tego, aby postawić pytanie, w jakiego Chrystusa wierzy nasz papież. To Pan historii, który nawet zło, grzech i cierpienie potrafi wykorzystać dla realizacji zbawienia człowieka. To credo nie ocala tylko prowincjała/kardynała Bergoglio. Jezus Chrystus Pan historii jest również tym, który prowadzi kobietę, której małżeństwo się rozpada, popełnia grzech aborcji, a potem odnajduje się w nowym związku i cieszy piątką swoich dzieci.

Zbytecznym wydaje mi się natomiast Jego wyznanie, że bywa naiwny. To już wiem. Czy jest bliżej ludzi (Jego pragnienie wspólnoty) w Domu świętej Marty niż Jan Paweł II czy Benedykt XVI w papieskich apartamentach? Na stronach Watykanu szukam możliwości zarezerwowania noclegu w Domu świętej Marty. Żadnej informacji. Bo jest to niemożliwe. Można się tam dostać jedynie dzięki protekcji. Czyli tak samo jak na Mszę świętą do prywatnej kaplicy Jana Pawła II czy Benedykta XVI. I każdy z nich mógł na tę Mszę świętą zaprosić kogo chciał i śniadanie mógł zjeść w towarzystwie, w jakim chciał.

Najwięcej miejsca nasz Franciszek poświęca Kościołowi. Zastanawiająco mało mówi o księżach (pominięty zostaje zupełnie temat celibatu). Jego uwagi dotyczą przede wszystkim biskupów. Przywołany zostaje obraz ojca/matki i pasterza oraz starego kawalera i starej panny. Ci, którzy poświęcili się Panu i Kościołowi, mają być płodni. My dzisiaj w Franciszku widzimy młot na źle sprawujących się pasterzy (księży i biskupów), ale zapominamy, że Benedykt XVI w ciągu swojego pontyfikatu średnio co miesiąc dymisjonował niegodnych biskupów. Było ich ponad 70!

Kościół ma być miłosierny i misyjny. To miłosierdzie zostaje wyrażone pięknym obrazem leczenia ran. Misyjność zaś pójściem za człowiekiem, nawet w jego ciemność. Być może misyjności Kościoła papież stawia ten zarzut, że nie potrafi przyjąć właściwej strategii. Wymagania moralne wobec orędzie zbawienia nie wydają się być naczelne. Trochę to przypomina sytuację apologetów pierwszych wieków chrześcijaństwa, którzy głosili, że Syn Boży nas zbawił. Unikali jednak proklamacji, że stało się to przez śmierć krzyżową, gdyż ta przeznaczona była dla niewolników. Rzeczą uciążliwą było głoszenie zbawienia przychodzącego przez śmierć niewolnika.

To chyba w tych tematach wywiad z Franciszkiem dotyka spraw najbardziej dramatycznych. I wbrew pozorom przestaje być tak bardzo rewolucyjny. Gdyż pytamy o granice miłosierdzia i misyjności (czy my w ogóle mamy prawo stawiać takie pytania?). Trzy zdania:

"Jeśli osoba homoseksualna ma dobrą wolę i szuka Boga - jestem nikim, żeby ją sądzić" - mówi nasz Papież. A jeśli nie jest osobą dobrej woli i nie szuka Boga? - pyta proboszcz.

"Nie możemy kłaść nacisku tylko na kwestie związane z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i stosowaniem metod antykoncepcyjnych. Tak się nie da. Nie wypowiadałem się zbyt wiele o tym, co mi wypominano. Ale kiedy się o tym mówi, trzeba mówić w określonym kontekście. Podgląd Kościoła jest zresztą znany, jestem synem Kościoła, ale nie trzeba o tym mówić bez ustanku" - mówi papież. Ale przychodzi taka chwila, że TO trzeba powiedzieć tym, którym się zdawało, że jest inaczej. I co wtedy? - pyta proboszcz.

"Ci, którzy głoszą Ewangelię, muszą być zdolni rozgrzewać serca ludzi, kroczyć wraz z nimi przez noc, umieć prowadzić dialog, a nawet zstąpić w ich noc, w ich mrok, bez zatracenia (senza perdersi)" - mówi papież. A jeśli to grozi moim zatraceniem (perdersi), zatraceniem pasterza? - pyta proboszcz.

Odnoszę wrażenie, że prawdziwa rewolucja naszego papieża Franciszka kryje się w dwóch fragmentach wywiadu. Jeden dotyczy roli kobiety. W jaki sposób zarezerwować geniuszowi kobiety miejsce w tych gremiach kościelnych, w których podejmuje się najważniejsze decyzje, nie wiem, ale ta intuicja papieża wydaje się fenomenalna i nowatorska. Jeszcze bardziej nowatorska wydaje się myśl przepracowania wzajemnych relacji między biskupami a papieżem. Rzecz dotyczy kolegialności Kościoła. To może oznaczać radykalną zmianę funkcjonowania naszej wspólnoty.

Ze spokojnym sumieniem mogę sobie powiedzieć, że jestem w Kościele katolickim a Franciszek, biskup Rzymu jest moim papieżem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pyta proboszcz
Komentarze (31)
CJ
czy Jezus prowadzi w nowym zwią
28 września 2013, 19:40
"....Jezus Chrystus Pan historii jest również tym, który prowadzi kobietę, której małżeństwo się rozpada, popełnia grzech aborcji, a potem odnajduje się w nowym związku i cieszy piątką swoich dzieci..." Nic papież nie wspomina o męzu tej kobiety. I co się dzieje, jeśli mąż "nie odnajduje się" po po rozpadzie małżeństwa (np. został sam)?. W zasadzie nie wiadomo co doprowadziło do rozpadu, bo jeśli tylko jedna strona jest zadowolona z rozpadu i się odnalazła w drugim związku, a drugi małżonek nie, to czy nalezy mieszać w to Pana Jezusa i twierdzić, że ich tak poprowadził?   
W
Witek
28 września 2013, 13:26
Zastanawiam się, jak rozumieć passus o Chrystusie jako Panu historii, "który nawet zło, grzech i cierpienie potrafi wykorzystać dla realizacji zbawienia człowieka". Tzn. dokładnie w jaki sposób nasz Pan wykorzystuje zło i grzech do zbawienia? Czy to oznacza, że mogę grzeszyć, być zły, a jednak zostanę zbawiony? A może, idąc dalej, również szatan zostanie zbawiony? Jakoś mi się nie podoba ta definicja. A już dość mało prawdopodobne wydaje mi się, że Jezus prowadzi grzeszną kobietę, która "odnajduje się w nowym związku". Gdyby ją prowadził, nie odnalazłaby się w "nowym" a raczej w "starym". I nieważne ile ma dzieci. Gdy Chrystus mówił o małżeństwie nie wspomniał "jeśli się rozwiedziecie, a w nowym związku będziecie szczęśliwi i mieli dużo dzieci, to będę z wami". O ile sobie przypominam, mówił raczej o nierozerwalności małżeństwa i mocno ten aspekt podkreślał... Więc jak to jest?
S
sacdjo
27 września 2013, 15:24
No cóż, skoro autor nie odwołuje swego kłamstwa, jakoby chrześcijanie niegdyś unikali głoszenia Ukrzyżowanego, to widocznie łże z rozmysłem....
S
sacdjo
27 września 2013, 11:46
Pod każdym względem świetny artykuł. Brawo i dziekuję ...raz jeszcze, żeby te głupoty spadły niżej:) ... Czyli metoda nkwd-owska: kłamać, kłamać, kłamać... a zawsze coś z tego w głowach zostanie...
A
aka
27 września 2013, 11:14
Pod każdym względem świetny artykuł. Brawo i dziekuję ...raz jeszcze, żeby te głupoty spadły niżej:)
EK
Era komputera.
27 września 2013, 08:45
Tak jest franciszek jest świetny.A najlepszy to był w czasach kiedy donosił na ludzi  huncie wojskowej  a ta żywcem zrzucała ich do oceanu z helikopterów.Oto cały  watykan !!@1 wiek
Ż
żaba
26 września 2013, 21:56
czepia się Ojca św. a sam w koloratce nie chodzi- najpierw niech na siebie spojrzy
S
sacdjo
26 września 2013, 19:14
"Unikali jednak proklamacji, że stało się to przez śmierć krzyżową, gdyż ta przeznaczona była dla niewolników." Rzeczywiście rzekoma misyjność jest dość trafnym kluczem to strategii Bergoglio. I w tym właśnie temacie autor po prostu kłamie. Kiedyż i gdzie chrześcijanie pierwszych wieków unikali głoszenia Ukrzyżowanego??!! Słuszna jest uwaga, że zamieszkanie ("z motywów psychiatrycznych") w Casa Santa Marta zmieniło tylko tyle, że powstał drugi, dodatkowy apartament papieski, odpowiadający bardziej osobowości mieszkańca. Czyżby był aż takim wapniakiem, że nie jest w stanie przystosować się do nowych warunków (większych pomieszczeń), czyli brakuje mu zdolności (i woli) porzucenia zupełnie nieistotnych przyzwyczajeń? Czy coś takiego jest możliwe u prawdziwego jezuity, tresowanego wszak na przystosowalność? Czy może on jednak nie jest prawdziwym jezuitą? Wszystko wskazuje na to, że to tylko jedna z wielu zagrywek taktycznych, zwykły chwyt, zmylenie przeciwnika, pasujące do tej kiczowatej prostoty (ubóstwa), która może być jedynie zasłoną dymną dla właściwych celów. Chodzi po prostu o zdobywanie popularności, oczywiście za pomocą mediów. A gdy będzie się już wystarczająco uwielbianym bożyszczem pospólstwa - w tym wrogich Kościołowi możnych tego świata, bezbożnych mediów oraz ich bezmyślnych konsumentów - to wtedy można będzie się spodziewać przebudzenia...
A
aka
26 września 2013, 17:17
Pod każdym względem świetny artykuł. Brawo i dziekuję
V
Velasques
26 września 2013, 17:04
Nie mogę się pozbyć wrażenie, że papież, chcąc nie chcąc, stał się orężem wrogów Kościoła. Oto pieczołowicie skupia się uwagę gawiedzi jak to Franciszek krytykuje hierarchów i szeregowych księży, „puszcza oko” na temat aborcji i homoseksualistów, no i teraz „luzuje” w sprawie tzw. otwarcia Kościoła na kobiety. Do tego dochodzi jego prawie hipisowska postawa (stary samochód, osobiste telefony i przechodzenie na „ty” itp.) takiego „równiachy”. Ciekawe jak z tego wybrnie. Chyba, że nie chce wybrnąć i czeka nas bomba. Jestem katolikiem i jest to "mój" papież. Każdy zresztą był i będzie mój. Ale się nie zakochałem. Jeszcze nie. Sorry.
TR
Taka rzeczywistość.
26 września 2013, 16:32
Skoro ludzie watykanu wiedzą co dobre a co złe  i wierzą w tego boga to dlaczego w ich szeregach jest pełno oszustów ,pijaków ,pedofilów i td,itd.Gdyby wierzyli to nie  odważyliby się na te niecności .A może liczą na to ,że im się uda.Czym większy hierarha tym większy przestępca.
26 września 2013, 15:13
@T7HRR Juz Ci odpisałem i poniżej i gdzie indziej. Możesz się odczepic? hmm... a gdzie my rozmawiamy widzę tu jeden wpis w tym składzie :-)
V
Victor
26 września 2013, 15:11
@T7HRR Juz Ci odpisałem i poniżej i gdzie indziej. Możesz się odczepic?
26 września 2013, 14:58
Skoro wiesz, że nie rozumiem tego o czym w ogóle nie było mowy @Victor Wybrałeś rozmówcę, który wie czego nie rozumiesz wsród rzeczy o których nie rozmawialiście? To jakiś byt duchowy?
V
Victor
26 września 2013, 14:53
@pytany odpowiada Nie mam zamiaru staczać się przez meandry złośliwości do źródeł iście szatańskiego jadu, aby kontynuować tą wymianę myśli.  Skoro wiesz, że nie rozumiem tego o czym w ogóle nie było mowy i piszesz bzdury, to nie mój problem. Nie jestem zainteresowany pyskówką, ani tworzeniem GG w miejscu na komentarze.
PO
pytany odpowiada
26 września 2013, 14:48
@Victor pokonałeś mnie, sprowadzając do swojego poziomu :-) Na tym poziomie nie potrafie Ci wytłumaczyć że jest roznica między stanowisiek kurii a stanowiskiem w kurii, oraz że łaska służy wypełnianiu poługi niezależnie od stanowiska (kanclerz czy ojciec rodziny), jedyna trafna uwaga,  że to ta że dla jednych pokusa będzie homoseksualizm a dla innych stanowsko w kurii. Niezależnie od charakteru pokusy nalezy się szcunek i wsparcie w pracy "czlowiekowi dobrej woli szukającemu Boga".
V
Victor
26 września 2013, 14:35
Człowiek dobrej woli nie aprobuje stanu nieprzezwycięzonej pokusy, ma dobra wolę by z pokusa walczyć i uważa że pomocą Łaski może ją przezwyciężyć. ... Z kontekstu wypowiedzi @pytany odpowiada, wynika, że stanowisko kurii jest Łaską do przezwycięzenia zaburzenia (pokusy), no cóż. Do dwóch pozostałych zdań się nie odniosę, słabo mi idzie wchodzenie w pogmatwany tok myślenia nie trzymający się kupy.
PO
pytany odpowieda
26 września 2013, 14:14
@Victor Pytanie na ile na serio traktuje slowa Jezusa, że przyszedł do chorych. I na ile na serio traktujemy słowa św. Pawła, że kto mowi że nie grzeszy kłamie. Człowiek dobrej woli nie aprobuje stanu nieprzezwycięzonej pokusy, ma dobra wolę by z pokusa walczyć i uważa że pomocą Łaski może ją przezwyciężyć. I tak za sprzeniewierzenie się wobec nauczanie Kościoła w sprawie błogosławienia związków gejów papież ekskomunikuje winnego, a walka z pokusą wsparciem ze strony Kościoła.
V
Victor
26 września 2013, 14:03
Jeśli nie jest to osoba dobrej woli i nie szuka Boga to może zostać zwolniona z dowolnego stanowiska w Kurii. Jeśli osoba  ma dobrą wolę i szuka Boga - to czy ja mogę ją wyrzucić za to że stara się przezwyciężyc pokusę? ... Jeśli ma dobrą wolę i szuka Boga, to poszuka i pomocy u specjalisty. Papież twierdzi, że nie osądza tej osoby, a nie, że popiera dewiację aprobując stan nieprzezwyciężonej pokusy (powinno być zaburzenia -cóż "drobna" manipulacja).  Nie wspomina też o tym, aby takie osoby w jakikolwiek sposób eksponować. Chory nie może zdrowo rządzić.
PO
Pytany odpowiada
26 września 2013, 13:17
Czy proboszcz był juz w tym roku na rekolekcjach kapłańskich? ------------------ "Jeśli osoba homoseksualna ma dobrą wolę i szuka Boga - jestem nikim, żeby ją sądzić" - mówi nasz Papież. A jeśli nie jest osobą dobrej woli i nie szuka Boga? - pyta proboszcz. Proszę sobie przypomnieć kontekst tego pytania - i powiedź brzmi: Jeśli nie jest to osoba dobrej woli i nie szuka Boga to może zostać zwolniona z dowolnego stanowiska w Kurii. Jeśli osoba  ma dobrą wolę i szuka Boga - to czy ja mogę ją wyrzucić za to że stara się przezwyciężyc pokusę?
A
angela
26 września 2013, 12:23
@wu Co to jest >duch Pisma Świętego?<
W
wu
26 września 2013, 10:18
Myślę, że ksiądz Proboszcz powinien jeszcze przez jakiś czas pomyśleć nad tym, co już napisał i opublikował - bo jest to raczej nieuporządkowany zestaw myśli. I akurat wątpliwości uwypukla ksiądz  niekoniecznie tam, gdzie one rzeczywiście istnieją. Z całości podoba mi się tylko myśl. żeby nie przyjmować wszystkiego bezkrytycznie ( nawe, jeżeli to robi czy mówi Papież ). A ta myśl jest już zgodna z duchem Pisma Świętego.
R
rafi
26 września 2013, 09:15
Proboszcz zdaje się nadaje na innych falach niż papież Franciszek. Jeśli osoba homoseksualna nie jest osobą dobrej woli i nie szuka Boga - to nie narzucać się. Gdy przychodzi taka chwila, że TO trzeba powiedzieć tym, którym się zdawało, że jest inaczej - wtedy jedni zostają, inni odchodzą. Warto zająć się tymi, którzy zostają. Ale też nie przekreślać tych, którzy odchodzą, bo zawsze mogą zechcieć wrócić. Jeśli coś grozi zatraceniem pasterza - przede wszystkim, trzymać się jak najdalej od rzeczy, które grożą zatraceniem pasterza. To nie o to chodzi. Warto zająć się tymi, którzy CHCĄ zmienić swoje życie, nawet jeśli popełnili kiedyś jakieś wielkie zbrodnie. Znam takich, którzy kiepsko zaczęli swoje życie, ale Jezus wyciągnął ich z ich bagna, i teraz nie robią tych złych rzeczy, bo kochają nade wszystko Jezusa. Ci sami ludzie są zdolni popełniać zbrodnie jak i czynić dobro. Sam Franciszek sobie to uświadomił, skoro mówi że jest "grzesznikiem, na którego spojrzał Pan". 
WM
Wojciech M
26 września 2013, 09:14
Vicarius Christi in terra, Suprema jurisdictio, Suprema potestas.  Rewolucja, której tak pragnie swiat domaga sie więc jeszcze korekty ostatniego szczegółu , herbu papieskiego. Cała reszta spoczywa bezpiecznie w muzem.
P(
Pierwsza (jeszcze) Żona
25 września 2013, 23:38
Czyli jesli mąż chce odejść po ponad 20 latach małżeństwa, które mu już nie pasuje, mogę przestać walczyć, znalezć drugiego, mieć 5 dlaszych dzieci i jemu też tego życzyć, abyśmy "odnalezli siebie", tylko osobno? Kto mi powie, że mnie tak Jezus nie prowadzi? Widocznie nie Papież Franciszek. Na prawde? To w takim Kościele jestem TERAZ?
S
Słaba
25 września 2013, 23:21
Coś się porobiło z moim komentarzem, więc wpisuję go jeszcze raz: Zbytecznym wydaje mi się natomiast Jego wyznanie, że bywa naiwny. To już wiem. Czy jest bliżej ludzi (Jego pragnienie wspólnoty) w Domu świętej Marty niż Jan Paweł II czy Benedykt XVI w papieskich apartamentach? Na stronach Watykanu szukam możliwości zarezerwowania noclegu w Domu świętej Marty. Żadnej informacji. Bo jest to niemożliwe. Można się tam dostać jedynie dzięki protekcji. Czyli tak samo jak na Mszę świętą do prywatnej kaplicy Jana Pawła II czy Benedykta XVI. I każdy z nich mógł na tę Mszę świętą zaprosić kogo chciał i śniadanie mógł zjeść w towarzystwie, w jakim chciał. A może jednak potraktować słowa papieża bardziej dosłownie - że rzeczywiście zależy mu na wspólnotowym mieszkaniu, a nie na poszerzaniu w ten sposób ilości kontaktów? Jeśli chciał być księdzem-zakonnikiem, właśnie z powodu pragnienia życia we wspólnocie, to przecież nie dlatego, żeby mieć szersze kontakty, bo w klasztorze mieszka się z konkretnymi ludźmi. To samo zresztą dotyczy świeckich, którzy pragną życia we wspólnocie rodzinnej
S
Słaba
25 września 2013, 23:15
Zbytecznym wydaje mi się natomiast Jego wyznanie, że bywa naiwny. To już wiem. Czy jest bliżej ludzi (Jego pragnienie wspólnoty) w Domu świętej Marty niż Jan Paweł II czy Benedykt XVI w papieskich apartamentach? Na stronach Watykanu szukam możliwości zarezerwowania noclegu w Domu świętej Marty. Żadnej informacji. Bo jest to niemożliwe. Można się tam dostać jedynie dzięki protekcji. Czyli tak samo jak na Mszę świętą do prywatnej kaplicy Jana Pawła II czy Benedykta XVI. I każdy z nich mógł na tę Mszę świętą zaprosić kogo chciał i śniadanie mógł zjeść w towarzystwie, w jakim chciał. A może jednak potraktować słowa papieża bardziej dosłownie - że rzeczywiście zależy mu na wspólnotowym mieszkaniu, a nie na poszerzaniu w ten sposób ilości Zbytecznym wydaje mi się natomiast Jego wyznanie, że bywa naiwny. To już wiem. Czy jest bliżej ludzi (Jego pragnienie wspólnoty) w Domu świętej Marty niż Jan Paweł II czy Benedykt XVI w papieskich apartamentach? Na stronach Watykanu szukam możliwości zarezerwowania noclegu w Domu świętej Marty. Żadnej informacji. Bo jest to niemożliwe. Można się tam dostać jedynie dzięki protekcji. Czyli tak samo jak na Mszę świętą do prywatnej kaplicy Jana Pawła II czy Benedykta XVI. I każdy z nich mógł na tę Mszę świętą zaprosić kogo chciał i śniadanie mógł zjeść w tkontaktów? Jeśli chciał być księdzem-zakonnikiem, właśnie z powodu pragnienia życia we wspólnocie, to przecież nie dlatego, żeby mieć szersze kontakty, bo w klasztorze mieszka się z konkretnymi ludźmi. To samo zresztą dotyczy świeckich, którzy pragną życia we wspólnocie rodzinnej...
V
Victor
25 września 2013, 23:09
Czy to ostatnie zdanie w artykule to "barykada dla bezpieczeństwa"? Nawiążę tylko do dwóch wątków: Zbawienie jest głównym celem istnienia Kościoła, a jeśli pasterz boi się "zatracenia" - to tą myśl należałoby zamknąć w potocznym pytaniu "Jak żyć?" Do Domu św. Marty nie można wejść bez żadnego wyraźnego powodu nawet chodząc po terenie Watykanu. Tak się składa, że są miejsca, które z logicznych przyczyn nie mogą być ogólnodostępne.  Zresztą...czy proboszcz próbował zarezerwować nocleg w pałacu prezydenckim?
R
rzymianin
25 września 2013, 22:53
Mnie zaciekawił wątek bycia Papieża bliżej ludzi i ich problemów przez zamieszkanie w domu św. Marty. I jeżeli to prawda, że ten dom jest nadal zamknięty i obwarowany, a na mszę św. i spotkanie z Papieżem można sie dostać tylko za specjalnym pozwoleniem, to i mnie sie wydaje, że to niczym nie różni się od bycia w apartamentach Domu Papieskiego, gdzie np. Jan Paweł II zapraszał kogo chciał i kiedy chciał, podobnie jak i Benedykt XVI. Z wywiadu wynika, że papież Franciszek źle czuje sie w dużym pokoju, który przypomina stożek i to mu przeszkadza. Staram się też rozumieć dylematy ks. proboszcza Adama. Bo to co "na górze" to jedna rzecz, a odpowidzi ludziom w kancelarii i zakrystii, którzy pytają jak sie mają zachować, co sądzić o tym, co teraz sie dzieje, itp. to druga. Próbuję porównać wywiady rzeki JPII i BXVI - przecież mówili o tym samym Kościele i podobnym językiem. Choć każdy w swoim stylu, według daru od Ducha Świętego.  
M
MaGietek
25 września 2013, 21:23
Rozumiem, że pytania Proboszcza są wyrazem  autorefleksji Autora artykułu, nawiazującym do Jego odpowiedzialności (!) za powierzoną mu misję a nie zadaniem domowym dla świeckich czytelników?...
EA
Elżbieta Adamczyk
25 września 2013, 21:06
Muszę chyba ponownie przeczytać ten tekst, bo po pierwszej lekturze nie wiem o co właściwie chodzi proboszczowi, poza konkluzją: jestem przeciw, ale ostatecznie za. A o kobiecie w Kościele mówił i pisał najpiękniej Jan Paweł II. Także o kobiecie obarczonej grzechem aborcji. Warto wrócić do tej lektury